Ozanczone wpisy ‘III RP’

Wpisy :

    I kto tu wie najlepiej, co najlepsze jest dla Polski?

    omp

    10 sierpnia 2017

    Stary polski problem: kto wie najlepiej, co najlepsze dla Polski i Polaków, w ujęciu Bronisława Trentowskiego:

    Swobodny Polak ofiaruje samego siebie, wyrzeka się własnych przekonań li w godzinie wielkiego natchnienia, lecz zapada rychło, ledwie moralny żar nieco opłonie, we właściwy sobie grzech pierworodny, który go zabił i zmartwychpowstać mu nie dozwala, a który zależy na tym, iż lada pojedynek mieni się być mością, tj. ogniskiem i jedynym wyrazem Ogółu”. (Wizerunki duszy narodowej, 1847).

    Trentowski pisał o tym w czasie szczególnym – gdy nie było polskiej władzy, zatem aspiracje różnych środowisk do przewodzenia sprawie narodowej nie dały się rozstrzygnąć odwołaniem do procedury, prawa, legalności etc., które bywa zawodne (wszak np. w demokracji ‘większość’ może błądzić równie bardzo jak mniejszość), ale stanowi zawsze jakieś wyjście z sytuacji. Niemniej przecież problem ujawniał się także wtedy, gdy własne państwo mieliśmy. Klasycznym przykładem pozostaje w tym względzie zamach majowy, spowodowany nie tylko pazernością na władzę Piłsudskiego i jego zwolenników (choć i takie motywacje musiały wchodzić w grę), ale także właśnie przekonaniem, że sięgające po władzę drogą zamachu środowisko wie lepiej, co w trudnej sytuacji trzeba robić i że to jest wystarczającą legitymacją do stanięcia na czele. (więcej…)

    O sporze o TK i różnych szkołach kompromisu

    omp

    14 marca 2016

    W sprawie Trybunału Konstytucyjnego  po stronie ‘prawicowej’ są cztery główne stanowiska uzasadniające potrzebę kompromisu (oczywiście często ze sobą powiązane):

    1) Stanowisko ideowo-ustrojowe. Skupia się ono na roli TK w państwie, postrzeganej w tym ujęciu jako niezmiennie istotna nawet przy wielkim krytycyzmie wobec poczynań obecnego składu Trybunału, z jego prezesem na czele. Podkreśla też szkodliwość kryzysu konstytucyjnego dla powagi państwa – jest ona bowiem dolegliwa niezależnie od tego, kto zawinił, czy kto zawinił więcej. Wreszcie wychodzi ono z założenia, że skoro są wątpliwości prawne, dotyczące poszczególnych poczynań z obu stron sporu, to kompromis jest wskazany (co nie znaczy, że łatwy czy w ogóle możliwy do osiągnięcia, choć raczej nie z powodów prawnych, a politycznych).

    2) Stanowisko pragmatyczne – wewnętrzne. Bierze ono pod uwagę przede wszystkim potencjalne straty wizerunkowe partii rządzącej. Punktem wyjścia jest tu założenie, że ich pojawienie się lub ich brak są niezależne od tego, ile w obecnym kryzysie jest faktycznej winy PiS, a ile jego oponentów – liczą się bowiem subiektywne oceny wyborców. Obecne notowania partyjne wcale przy tym nie muszą być ostatecznym werdyktem Polaków w tej sprawie, przełożonym na poparcie dla poszczególnych partii – choć zarazem trudno też rozstrzygnąć, na ile kwestia TK determinuje ich sympatie partyjne i może być decydującym czynnikiem dla ich stosunku do poszczególnych stron batalii o Trybunał (łatwo sobie wyobrazić kogoś, kto uważa, że PiS źle sobie poczyna w sprawie TK, ale i tak zdecydowanie woli głosować na PiS niż PO, Nowoczesną itd. / z drugiej strony jest pytanie o skalę mobilizacji antypisowskiej związanej z emocjami wywołanymi dyskutowaną tu sprawą). Ponadto zwraca się uwagę, że brnięcie w konflikt, który przy dalszej eskalacji będzie typowym „węzłem gordyjskim”, jest marnowaniem energii, potrzebnej na inne fundamentalnie ważne kwestie. Może także „przykryć” te sfery aktywności rządu, którymi chciałby się on ‘chwalić’ opinii publicznej. (więcej…)

    Teczka w kontekście ewangelicznym

    omp

    23 lutego 2016

    Jak można skomentować ostatnie wydarzenia związane z Lechem Wałęsą? Na wiele sposobów, ale może najbardziej optymistyczną (zapewne przesadnie) puentę podsuwa Ewangelia wg św. Marka (IV, 22): “Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw”. To z przypowieści o lampie. Choć brzmi jakby była o teczce.

    Cała historia LW/B – nieco rzecz upraszczając, a może nawet trywializując – mogła mieć iście hollywoodzki wymiar: od upadku do wielkości. Stała się jednak – z winy samego Wałęsy i lewicowo-liberalnego establishmentu, który przez wiele lat narzucał dominujące narracje w polskiej debacie publicznej – opowieścią przaśną – pasującą do realiów PRL – i zakłamaną – w stylu zwłaszcza początków III RP. Upadku nie sposób zaprzeczyć – nie na miejscu jest bagatelizowanie przez część obrońców Bolka współpracy z SB, która szkodziła ofiarom donosów agenta. Z wielkością także jest kłopot. Nie było jej z pewnością (co do czego jest zresztą “zgoda ponad podziałami”, choć z różnych powodów) w prezydenturze Wałęsy, nie ma jej też teraz, gdy raczy opinię publiczną kolejnymi wersjami zdarzeń, zaś nie robi tego, co mogłoby go jeszcze w oczach części Polaków nieco uratować: przyznać się i przeprosić.

    (więcej…)

    Protestują? Więc trzeba zmieniać

    Jacek Kloczkowski

    1 stycznia 2016

    Na dobry początek roku w polityce rozpoczął się protest w radiowej jedynce. Chodzi o to, że wybrana w demokratycznych wyborach większość… zresztą już to znacie. Wielu obrońcom dotychczasowych władz mediów publicznych chyba w mrokach dziejów ginie sposób ich wyboru. Larum podniesione przez wybranych metodą na wskroś polityczną władców mediów, że zostaną taką samą metodą wymienieni, nie jest zatem wiarygodne. Tym bardziej niepoważne jest, gdy w roli obrońców telewizji i radia przed upartyjnieniem występują politycy obecnej opozycji, którzy przez kilka lat traktowali je jako swą wyłączną strefę wpływów. Trzeba bowiem naprawdę mieć problemy z percepcją rzeczywistości, żeby uznać, iż w dotychczasowym kształcie media publiczne były bezstronne i rzetelne. Zabawne zatem jest to, że ci, których miotła politycznych dziejów pozbawia w nich wpływów, dopiero wtedy, gdy nadchodzi kres ich dominacji, chcą nagle tworzyć “polskie BBC”.
    (więcej…)

    Gdy nie ma granic…

    omp

    18 czerwca 2014

    Kazali nam wierzyć w wyższość euro nad złotówką, w niezależność NBP. Kto nie wierzył, tego odsądzali od czci i wiary. A za (do niedawna) kulisami…Proste: “bo taka jest polityka”, “bo zmieniły się realia” itp., to żadne wytłumaczenie. Podobnie jak: “przecież takie targi nie tylko w Polsce”. Owszem, także i w krajach o wyższych standardach i lepszych procedurach, politycy przekraczają w kuluarowych rozmowach granice tego, co sami deklarują oficjalnie za bariery nie do przebycia. Niemniej – gdy tam opinia publiczna o tym się dowiaduje, pójście w zaparte (zwane niekiedy rżnięciem głupa) jest rzadką strategią ‘gaszenia’ kryzysu. Wówczas wchodzą do gry ’standardy’ i ‘procedury’. I nie ma to nic wspólnego z hipokryzją – że wydało się i tylko dlatego trzeba coś z tym zrobić – tylko z najbardziej podstawową, niezbędną dla właściwego funkcjonowania państwa zasadą: odpowiedzialnością. Bez niej granice cynizmu i nieprawości przesuwają się coraz dalej. A wtedy rośnie także bagaż przewin, za które tym bardziej nie chce się odpowiadać – i co za tym idzie gotowość do podejmowania działań, by do rozliczenia nigdy nie doszło. Tak krok po kroku (a czasem nie jest to marsz ku przepaści, a sprint ku niej) degeneruje się życie polityczne. W państwie tak ułomnym pod wieloma względami, jak Polska, skutki tego są opłakane.

    Dlaczego III RP to nie V Republika

    omp

    11 czerwca 2014

    Polecamy niezmiennie antologię sprzed trzech lat - V Republika Francuska. Idee, konstytucja, interpretacje - http://omp.org.pl/ksiazka.php?idKsiazki=200. Nabiera ona naszym zdaniem coraz większej aktualności, może bowiem stanowić jeden z punktów odniesienia w dyskusji o kondycji III RP. Nie po to, aby inspirować się francuskimi rozwiązaniami, zwłaszcza ślepo je powielając. Niemniej zestawienie tego, jak wiele wysiłku włożyli Francuzi – niemający doświadczenia zaborów, komunizmu, więc startujący ze znacznie lepszego punktu wyjścia – w przygotowanie intelektualnych podstaw gruntownej przebudowy swego państwa dokonanej za rządów de Gaulle’a, z rachityczną debatą o tym, jak powinna wyglądać III RP, może wskazać jedną z przyczyn, dla których ta ostatnia kuleje w tak wielu aspektach. (więcej…)

    Piotr Zaremba – wprowadzenie do książki K. M. Ujazdowskiego “Polityka ambitna”

    omp

    15 kwietnia 2014

    Przed II wojną światową większość czołowych polityków polskich broniła swoich racji równie zręcznie na piśmie, co w publicznych wystąpieniach. Niektórzy przeszli do historii jako najważniejsi polityczni publicyści (Roman Dmowski), podczas gdy inni byli „tylko” błyskotliwymi eseistami (Józef Piłsudski). Wielu łączyło zawód posła z zawodem dziennikarza. Z dziejów II RP wyłania się galeria politykujących redaktorów naczelnych – od socjalistów Mieczysława Niedziałkowskiego i Kazimierza Pużaka po arcykonserwatystę Stanisława Cata-Mackiewicza. W dzisiejszych czasach ta dwoistość nie jest już tak oczywista. W starszym pokoleniu, zwłaszcza wśród liderów demokratycznej opozycji, wielu broniło jeszcze swoich racji także tekstami publicystycznymi, ale nie zawsze wytrwali przy tej formie aktywności po roku 1989. Tym bardziej dotyczy to ich następców, którym wystarczy często umiejętność lapidarnego i mocnego wypowiadania się przed telewizyjnymi kamerami. (więcej…)