Jeśli oceniać efekt mowy Sokratesa w świetle ostatecznego
wyroku, to nie ma wątpliwości, iż jego mowa okazała się bezskuteczna.
Fakt ten daje ważną wskazówkę dla interpretacji tekstu Platońskiego.
Skłania do wniosku, iż wedle Apologii między filozofią a nawykami społecznymi istnieje trudny
do pogodzenia konflikt. Sokrates nie chciał wchodzić w spory ustrojowe,
ale jego działalność została odczytana jako zagrażająca Atenom,
a więc tym samym antydemokratyczna. Trudno powiedzieć, czym dokładnie
kierowali się ci, którzy głosowali za wyrokiem śmierci: być może
istotnie mniemali, że Sokrates sprzyjał Kritiasowi
i że inspirował oburzające akty bezbożności, a być może głosowali
przeciw niemu, bo odczuwali intuicyjnie jego wrogość wobec rzeczy,
do których byli przywiązani.
Sokrates był oczywiście antydemokratyczny - i tu poniekąd
Ateńczycy mieli rację - jakkolwiek nie w tym znaczeniu, że pragnął
zastąpić jeden ustrój innym. Jego działalność podważała rozpowszechnione
przekonanie, iż obywatele w swojej większości reprezentują mądrość,
i że w ten sposób istniejące w społeczeństwie kryteria ocen, normy,
ideały, hierarchie wartości wyrażają coś więcej, niż przypadkowe
preferencje grupy ludzi. Z tego samego powodu Sokratesa można określić
jako antyoligarchicznego, bo poziom świadomości
moralnej i wpływ refleksji na życie ludzkie nie były w oligarchii
wcale wyższe. W demokracji te słabości ujawniają się w sposób bardziej
dobitny, ponieważ ostrzejszy staje się konflikt między mniejszością
a większością. Większość nie tylko posiada władzę, ale także wydaje
się posiadać rację. Skoro założeniem demokracji jest egalitaryzm,
a więc w tym również przekonanie o niezbyt wielkich różnicach między
ludźmi w zakresie rozsądku, to wyłonienie się większości daje duże
prawdopodobieństwo ukształtowania się przewagi także pod względem
trafności sądu. Stąd w społeczeństwie demokratycznym - mimo nieustannych
kłótni między rozmaitymi stronnictwami - istnieje powszechniejsza
tendencja do apodyktyczności wypowiadanych opinii i do przypisania
demosowi - niekoniecznie konkretnemu, lecz
demosowi w ogóle - uprawnień w zakresie określania
wartości. Pod pewnym względem demokracja daje lepszy wgląd w ujawnianie
się pychy ludzkiej, niż ustroje hierarchiczne.
Uwagi, jakie Sokrates wypowiada w swojej mowie wskazują,
iż z tych słabości społeczeństwa ateńskiego zdawał sobie sprawę,
a jego zachowanie było reakcją na nie. Co jednak w takim razie reprezentuje
filozofia i jak dalece zmienić może ona istniejący stan rzeczy?
Sokratesa poglądy w tej kwestii nie są jednoznaczne, a z pewnością
nie wyrażają naiwnego przekonania o filozofii jako narzędziu uszlachetniania
demokracji. Lektura tekstu pozwala mniemać, iż Sokrates sam jeszcze
dobrze nie wiedział, jaki jest sens jego działania oraz jakie skutki
ma ono wywołać. Z jednej strony mamy tam bowiem obraz Ateńczyków tak negatywny, że wszelka zasadnicza
działalność edukacyjna wydaje się być skazana na mierne rezultaty,
a z drugiej, zauważamy niezwykłą bezkompromisowość stanowiska Sokratesa
w jego misji filozoficznej.
Sokrates nie miał więc ambicji reformatorskich,
a jego filozofia nie była nastawiona na wyprowadzenie Aten z kryzysu
moralnego. Nie był on nawet wychowawcą w ścisłym sensie tego słowa;
dlatego nie przyjmował zarzutu o demoralizowaniu uczniów i - w domyśle
- o swoim wpływie na Alkibiadesa, Kritiasa
i innych. Podstawowym celem jego mowy procesowej było - jak się
rzekło - wyjaśnienie sobie i innym znaczenia działalności filozoficznej,
jaką uprawiał.
W istocie ważniejsze dla niego było przekazanie Ateńczykom,
dlaczego z tej misji nie mógł on zrezygnować, niż jakie bezpośrednie
pożytki płynęły z niej dla miasta. Filozofia - tak jak ją pojmował
Sokrates, a więc refleksja nad tym co dobre
i sprawiedliwe po to, by życie swoje uczynić wartościowym - była
bowiem nienegocjowalna w kategoriach politycznych. W tym tkwi jego
podstawowe przesłanie i to jest największe odkrycie Sokratesa. Nie
zależy ona ani od nastrojów w społeczeństwie, ani od przewagi fizycznej
czy militarnej, ani od wyroków sądu, ani nawet - jak się okaże w
innych dialogach - od woli bogów. Było to dla Sokratesa odkrycie
tak niezwykłe, że zmieniło całe jego życie. Wyobrażał sobie zapewne,
że kto dobrze pojmie, iż źródła mądrości
nie podlegają arbitralnej władzy człowieka, ten również musi swoje
życie przewartościować.
Odkrycie to okazało się faktycznie przełomowe dla naszej
kultury, zaś jego znaczenia nie należy mierzyć praktycznymi skutkami,
a jeśli, to w długiej perspektywie czasowej. Trudno powiedzieć,
jak wyglądałaby nasza historia, gdyby taki pogląd nie pojawił się
w niej w pewnym momencie. Należy jednak sądzić, że nie byłaby to
historia lepsza. Znaczenie odkrycia Sokratesa polegało na tym, iż
na wiele wieków zmieniło ono nasz sposób myślenia. Refleksja filozoficzna
uzyskała status niezależności od wszelkich subiektywnych i społecznych
uwarunkowań. Stała się narzędziem, za pomocą którego
mogliśmy oceniać siebie i innych, prowadząc spory co sensu moralnego
naszych działań. Siła polityczna i nacisk grupy
wielokrotnie okazywały się skuteczne, ale od czasu Sokratesa
już nigdy nie można było całkowicie usunąć z naszej świadomości
przekonania, że owa skuteczność nie musi pozostawać w żadnym związku
ze słusznością, dobrem i sprawiedliwością.
Ale odkrycie Sokratesa zawierało coś jeszcze. Filozofia nie
była tylko procesem intelektualnym, który pozwalał formułować moralne
prawdy. Okazało się, że w wyniku tego procesu człowiek odkrywał
w sobie także skłonność do podporządkowania się nim i do pokierowania
własnym życiem zgodnie z nimi. Ta władza czy siła duchowa, którą
Sokrates nazywał duszą, nie była więc jedynie sprawnością intelektualną, ale tak naprawdę
stanowiła to, co było istotą człowieka, czyli jego moralną podmiotowość.
Tak jak opinie, zwykle bezrefleksyjne,
głoszone przez ludzi w ich sporach politycznych i prywatnych, były
ledwie powierzchownym i często mocno niedoskonałym dotknięciem prawdy,
tak nasze doznania i doświadczenia, do których zwykliśmy przywiązywać
znaczenie, dotyczyły przeważnie powierzchownej strony natury ludzkiej.
Dzięki trudowi filozoficznemu mogliśmy, według Sokratesa, zobaczyć
siebie inaczej: nie w swoich rolach społecznych, nie w przebraniu,
jakie dawała nam nasza pozycja czy reputacja, nie w stanie zadowolenia
wywołanym przyjemnościami i sukcesami. Mogliśmy zobaczyć siebie
takimi, jacy jesteśmy niezależnie od tych wszystkich przebrań. A
gdy już ktoś osiągnął taką zdolność patrzenia na siebie, to musiał,
zdaniem Sokratesa, dojść do nieodpartego wniosku, iż owa ocena jest
jedyną, jaka się naprawdę liczy i że całe swoje życie powinien pokierować
w ten sposób, by wypadła ona jak najlepiej. O tym właśnie mówił
Sokrates Ateńczykom przed sądem i to jego przesłanie przekazał Platon
dalszym pokoleniom.