„Myśl Mocarstwowa” nr 1/1927
Rok 1903, rok wyjścia „Myśli nowoczesnego
Polaka" R. Dmowskiego, przyzwyczajono się uważać za punkt zwrotny w
dziejach opinii polskiej. Książka Dmowskiego, która wywołała nadzwyczaj żywy
odgłos, miała ponoć zakończyć erę wpływów konserwatywnych, a rozpocząć erę
„narodowych", nacjonalistycznych. Twierdzenie tendencyjne, nieprawdziwe,
złe. Nacjonalizm w tym znaczeniu, że dobro i siłę Narodu stawia się jako jeden
z celów Państwa, istniał zawsze w obozie konserwatywnym i istnieje jeszcze
dzisiaj. Różnica zasadnicza między polskim konserwatyzmem, a nacjonalizmem,
między szkołą Bobrzyńskiego i Mackiewicza, a szkołą Dmowskiego leży nie w celu,
który u obu jest ten sam, lecz w środkach, które do tego celu do wielkości
Narodu prowadzić mają. Środki, za pomocą których cel ma być urzeczywistniony,
różnią się diametralnie, a zasadnicza różnica miedzy niemi leży w pojmowaniu
stosunku interesów Państwa do bezpośredniego interesu ekspansji narodowej.
Oczywiście mowa tu o różnicach obu ideologii w ich poglądach na cele i środki
polityki zagranicznej i stosunku do innych narodowości, a nie o różnicach
przekonań społecznych.
Szkoła
konserwatyzmu polskiego głosi, a my solidaryzujemy się z nią w tym wypadku
zupełnie, że siła narodu, jego znaczenie w hierarchii międzynarodowej zależy
wyłącznie od siły Państwa, które reprezentuje dany naród. Państwo jest niejako
dźwigarem, za pomocą którego naród jest w stanie utrzymać się i rozszerzyć swój
stan posiadania. W ogólnej walce o byt walczą bezpośrednio nie narody, lecz
państwa. Im który naród posiada silniejsze państwo, tern wyższe stanowisko
zajmuje w ogólnej hierarchii narodów i tern łatwiej potrafi się obronić. Naród
polski w ciągu wojny światowej żadnej prawie nie odegrał roli. Pochodziło to
stąd, że nie posiadał on swego państwa. Dziś naród polski pod względem liczby i
wartości kulturalnej od roku 1914 ani się nie cofnął, ani nie postąpił naprzód.
Przypuszczamy jednak, że gdyby dzisiaj doszło do nowej wojny światowej,
odegrałby bardzo poważną rolę. Własności narodu się nie zmieniły, zmieniło się
państwo i zatem poszła zmiana znaczenia narodu.
Przykład powyższy nie wystarcza jednak. Prawa
metodologii naukowej nie pozwalają na podstawie jednego faktu szczegółowego
stawiać sądów ogólnych. Gdybyśmy chcieli postępować drogą indukcji naukowej. Musieli
byśmy czytelnikowi przedstawić tutaj wszystkie wypadki, w których wzrost
znaczenia Narodu zależał w ogromnej mierze od wzrostu siły państwa. Byłaby to
oczywiście historia powszechna w jednym artykule. Z konieczności musimy więc
ograniczyć się do zmniejszonego dowodu i przedstawić stosunkowo niewielką ilość
przykładów, które by można mnożyć ad infinitum.
Spójrzmy więc na historię starożytną. Taka Macedonia.
Czy zmieniło się coś w wartości narodu macedońskiego od czasu panowania ojca
Filipa II do początku Aleksandra Wielkiego. Możemy śmiało sądzić, że nie. Naród
macedoński nie zrobił się przez ten krótki okres ani gorszy, ani lepszy. Narody
nie zmieniają się w ciągu kilkunastu lat. W znaczeniu Narodu macedońskiego
zaszła jednak w tym samym okresie niesłychana zmiana. Ze szczepu ogólnie
pogardzanego i nieodgrywającego żadnej roli, wzniósł się na najwyższy szczebel
hierarchii, stał się Narodem, rządzącym przez pewien czas całym ówczesnym
cywilizowanym światem. Gdzie tkwi przyczyna tego stanu rzeczy? Oczywiście w
państwie, w niezwykłej ewolucji, jaką przeszła polityka zagraniczna i armia
macedońska, te dwa zasadnicze narzędzia racji stanu, w tym okresie. Naród
rzymski przed pierwszą wojną punicką był nieznany i grał w koncernie
międzynarodowym bardzo nikłą rolę. Czy cechy narodu rzymskiego zmieniły się na
lepsze w ciągu stu lat od 260 do 160 roku? Ogólna opinia historii przyznaje, że
zmieniły się one na gorsze. Mimo tego. że obroku 260 do 160 naród rzymski
przeszedł taką ewolucję, jednocześnie przeszedł inną, która go powiodła do
panowania nad światem. Przyczyna tego leży w jednoczesnym olbrzymim wzroście
państwowości rzymskiej. Przerzucając się do nowszych czasów weźmy np. takich
Niemców. Niemcy w roku 1807, to naród absolutnie bezsilny, poddający się
każdemu skinieniu Napoleona. W 70 lat później, w czasie kongresu berlińskiego w
1877 r. te same Niemcy dyktowały całej Europie pokój - Rosyjsko - Turecki.. Czy
może Naród niemiecki stał się przez ten czas bardziej dzielny lub liczny? Nic
takiego wprawdzie nie zaszło, lecz za to zmieniła się na lepsze potęga państwa
niemieckiego, a potęga państwa musi zawsze pociągnąć za sobą wzrost znaczenia
narodu. Przykłady podobne można by mnożyć ad infinitum. Domyślam się, że
czytelnik ma już na myśli np. Polskę za Bolesława Chrobrego i za Mieczysława
II, Węgry za Andrassy'ego i za Bethleria, Hiszpanię za Karola V i za Filipa
III, Prusy za Fryderyka Wilhelma I i za Fryderyka II i tyle innych przykładów,
które najwyraźniej okazują, że siła narodu zależy od państwa. Zaznaczam, że
siłę narodu bierzemy tutaj według określenia R. Dmowskiego, to znaczy za
kryterium jej przyjmujemy sytuację danego narodu w międzynarodowej walce o byt.
Oczywiście w pewnej mierze potęga państwa również
zależy od charakteru i właściwości narodu. Urabianie charakteru narodowego i
kształtowanie go nie należy jednak do dziedziny polityki zagranicznej. W tej
zaś chwili chodzi nam specjalnie o problemy stosunków międzynarodowych, to
znaczy o kwestię, ku czemu przede wszystkim ma dążyć polityka zagraniczna,
jeżeli pragnie siły narodu jako celu najwyższego, lub jako jednego z najwyższych
celów. Otóż na podstawie powyższego rozumowania indukcyjnego, to znaczy na podstawie
historii, na której w ogóle chcielibyśmy oprzeć naszą ideologię, dochodzimy,
razem ze szkołą konserwatywną, do przekonania, że jeżeli chcemy wielkości
narodu, musimy dążyć do siły państwa. Jeżeli uznajemy siłę narodu za jeden z
ostatecznych celów, musimy prowadzić politykę nie inną, tylko bezwzględnie
państwową, politykę racji stanu To co sprzeciwia się interesowi państwa,
osłabia je, musi być także przeciwne interesom narodu.
Tej zasady, która jest jednym z kamieni węgielnych
naszego historycznego systemu me mogą czy nie chcą zrozumieć narodowi
demokraci. Aczkolwiek uznają oni bowiem czasami konieczność siły państwa dla
siły narodu, to jednak, gdy przychodzi konflikt między interesem państwa, a
interesem bezpośredniej ekspansji narodowej, wybierają ten ostatni. -Bijącą w
oczy nielogiczność takiego postępowania próbuje się wyminąć na podstawie
twierdzenia, że interes ekspansji narodowej nie może stać w sprzeczności z
interesem państwa ze względu na to, że siła państwa zależy od ekspansji
narodowej, i tak w kółko. Błędność tego twierdzenia wykazują jasno przykłady
historyczne. Klasycznym przykładem sprzeczności interesów ekspansji narodowej i
państwa jest polityka Cavoura w 1860 roku. Gdy Cavour zrozumiał, że w interesie
państwa włoskiego jest odstąpienie Nizzy i Sabaudii Francji, a więc w
konsekwencji rezygnacja z włoskiego stanu posiadania w tych prowincjach, wbrew
bezwzględnemu oporowi nacjonalistów z Garibaldim na czele, postanowił to
przeprowadzić. Dzisiaj Nizza jest francuską. Ale przez zezwolenie Napoleona III
na zjednoczenie Włoch, uzyskane właśnie za tą cenę i przez potężne wzmocnienie
państwa włoskiego, Włochy z jednego z najsłabszych narodów w 1860, stały się
wkrótce potem, jednym z najsilniejszych w Europie. Konflikt między bezpośrednim
interesem narodowym, a interesem państwowym rozwiązał Cavour na rzecz państwa i
tern najlepiej przysłużył się narodowi. Kto zagłębi się w historię, przekona
się, że tak było zawsze i wszędzie. Wybierając przykłady na chybił trafił,
poleciłbym szanownemu czytelnikowi przestudiowanie fatalnego wpływu, jaki
wywarła na losy narodu węgierskiego nacjonalistyczna polityka hr. Tiszy, który
za nic nie chciał uwzględniać interesów państwowości austrowęgierskiej i
patrzał tylko na partykularne węgierskie. Historia jasno wykazuje, że jeżeli
zachodzi konflikt między interesem państwa a bezpośrednim interesem ekspansji
narodowej, dla dobra samego narodu należy pójść po linii interesów państwa.
Właśnie nieuznawanie tej zasady przez narodową demokrację powoduje powstanie
dwóch sprzecznych koncepcji imperialistycznych, imperializmu państwowego, który
wychodząc ze założenia, że znaczenie narodu zależy od siły [państwa, domaga się
uwzględnienia przede wszystkim interesów tego ostatniego, i imperializmu
nacjonalistycznego, dążącego do ekspansji narodowej, bez względu na interes
państwa.
II.
Do sporu między powyższymi dwoma koncepcjami
sprowadzić się dadzą wszystkie prawie różnice w zapatrywaniach na politykę
mniejszościową i na politykę zagraniczną, między tymi którzy, jak dotychczas,
bez względu na przekonania społeczne, kontynuują myśl państwową konserwatystów
krakowskich i szkołę Dmowskiego.
Narodowi demokraci głoszą imperializm
nacjonalistyczny. Imperializm ten ma polegać na spolonizowaniu naszych kresów
wschodnich. Przyłączaniu jakichś dalszych obszarów do Polski sprzeciwiają się
narodowi demokraci ze względu na to, że wówczas Polska nie mogłaby
„strawić" (czytaj spolonizować) tak wielkich terytoriów. Pogląd ten ma
poprzeć ad hoc stworzona interpretacja dziejów Polski, z której ma wynikać, że
przyczyną upadku była ekspansja państwowa na Wschód. Nad tą interpretacją nie
możemy w tej chwili dłużej się zatrzymywać, zauważymy tylko, że została ona już
dostatecznie zbita przez fachową historię z profesorem Haleckim, wybitnym
specjalistą od dziejów unii Jagiellońskiej, na czele.
W powyższych poglądach niema zupełnie mowy o
interesie państwa, a jak wiemy, los narodu polskiego zależy przede wszystkim od
losu państwa. Jeśliby państwo polskie upadło i Polska dostała się w ręce
bolszewików, wówczas naród polski upadłby jeszcze niżej, jak w czasach
porozbiorowych. Otóż polityka ekspansji bezwzględnie polonizacyjnej na kresach
wschodnich jest dla państwa polskiego szkodliwa z dwóch względów. Przede
wszystkim metody eksternizacyjne musiałyby rozgoryczyć w najwyższym stopniu
ludność ukraińską i białoruską przeciw państwowości polskiej, wiadomo zaś
powszechnie, że państwo jest tern silniejsze, im więcej ma obywateli usposobionych
dla siebie życzliwie i im mniej usposobionych wrogo. Na podstawie doświadczeń
historycznych można uważać za rzecz pewną, że za pomocą urzędowej polonizacji
udałoby się spolonizować tylko minimalny odsetek ludności. Z drugiej strony
wszelkie prześladowania przyczyniają się jedynie do rozbudzenia tern wyższej
świadomości narodowej u ludów prześladowanych. To jest jeden powód, dla którego
uważamy program ekspansji nacjonalistycznej na Kresach wschodnich za szkodliwy,
istnieje jeszcze powód drugi, bodaj czy nie bez porównania ważniejszy od
pierwszego.
Polska stoi wobec nieuniknionej prędzej czy później
wolny z Rosją i z Niemcami. Zadaniem polskiej polityki zagranicznej musi być
przygotowanie tej niezwykle ciężkiej wojny, w której 30 milionowe państwo polskie
znajdzie się między 60 milionowym niemieckim i 100 milionowym rosyjskim. Do
wojny tej, do wojny z Rosją, Polska nie może stanąć jak ongiś tyle razy
odosobniona, lecz musi poszukać sobie sprzymierzeńców, którzy by pomogli jej do
zlikwidowania raz na zawsze niebezpieczeństwa rosyjskiego. Rzuca się wprost w
oczy, że Ukraińcy i Białorusini mogliby stanąć jako najcenniejsi sprzymierzeńcy
Polski do tej walnej batalii. Odśrodkowe ciążenia tych narodów mogłyby postawić
pod znakiem zapytania w ogóle dalsze istnienie mocarstwa rosyjskiego.
Pojedynek polityczny między Polską a Rosją, kto
potrafi pozyskać do przyszłej walki narody kresowe, aczkolwiek nie widocznie,
zaczyna się odbywać już dzisiaj. Jest to gra na bardzo wielką skalę. Chodzi po prostu
o szanse istnienia Państwa polskiego, które między potężną rosyjsko - niemiecką
presją zdaje się w przyszłości być bardzo zagrożone. Powyższy postulat
pozyskania Ukrainy i Białorusi dla przyszłej nieuniknionej walki z Rosją jest
drugim i najważniejszym powodem, dla którego sprzeciwiać się musimy
nacjonalistycznemu programowi ekspansji narodowej na wschód. Wynaradawianie
Ukraińców i Białorusinów musi ich pchnąć w ramiona Rosji. To ostatnie zaś
byłoby rozstrzygającą klęską państwa polskiego. — Zrozumienie tego programu ułatwić
może wniknięcie w historię stosunków kozacko - rosyjsko - polskich. Nawet
uprzedzonemu badaczowi historia musi pokazać stały wzrost potęgi Państwa
rosyjskiego, spowodowany konfliktami Polsko - kozackimi.
Z powyższych powodów musimy uznać program imperializmu
nacjonalistycznego za fatalny dla państwa, a co zatem idzie i dla narodu
polskiego. Celem naszej polityka na Kresach wschodnich musi być, alby w Polsce
nie było irredenty ukraińskiej i białoruskiej, lecz aby irredenta taka była w
Rosji.
III.
Zanim przejdziemy do sformułowania programu
imperializmu państwowego, przypomnijmy raz jeszcze, że bezpośrednim celem, do
którego dążyć musimy za wszelka cenę, jest siła Państwa. Dopiero osiągnięcie
tego celu pozwoli na realizowanie innych zamierzeń. Oczywiście postulatem
najpierwszym musi być zapewnienie państwu niepodległości na przyszłość. Zdaniem
naszym sytuacja Polski, jak zaznaczyliśmy powyżej, między Rosją i Niemcami,
jest bardzo niebezpieczna. Jeżeli Polska nie dołoży starań, aby 1) podnieść
bardzo znacznie swoją siłą państwową, 2) osłabić również bardzo znacznie siłę
swoich wrogów, może w niedalekiej przyszłości znaleźć się w sytuacji conajmniej
krytycznej. Jak wiadomo, Niemcy wprawdzie roszczą sobie pretensje tylko do
naszych kresów zachodnich, lecz za to Rosja sowiecką chciałaby zagarnąć całą
Polskę i nawet ma w pogotowiu rząd z p. Dąbalem na czele. Na „Europę" nie zawsze
można zaś liczyć.
Oba powyższe postulaty, zmniejszenie siły naszych
wrogów i zwiększenie siły państwa polskiego, dadzą się w wydatnej mierze
osiągnąć tylko przez polski imperializm państwowy. Pierwszy postulat ogranicza
się właściwie do zmniejszenia za wszelka cenę potęgi Rosji. Co się tyczy
Niemiec, to doświadczenie wojny światowej wykazuje dowodnie, że zmniejszenie
ich siły jest niezwykle trudne do osiągnięcia i krótkotrwałe. Możliwe jest
tylko zmniejszenie niebezpieczeństwa niemieckiego, to zaś ostatnie da się
osiągnąć tylko za pomocą potężnego wzmocnienia naszej państwowości na koszt
Rosji. Tak wiec zmniejszenie groźnej potęgi naszych nieprzyjaciół, jak
wzmocnienie państwa polskiego może nastąpić tylko przez zlikwidowanie mocarstwa
rosyjskiego przez ruchy narodowościowe i odpowiednie powiększenie Polski, tzn.
przez spełnienie programu imperializmu państwowego. Nadzieja rozbicia Rosji i
stworzenia wspólnego interesu młodych narodów kresowych z Polską, to wielkie
naczelne zagadnienie naszej państwowości. Jego urzeczywistnienie, to potężne
jagiellońskie mocarstwo od Odessy i Charkowa do Kłajpedy i Kowna, jego
zaprzepaszczenie, to perspektywa prędszego czy późniejszego zgniecenia Polski
między Rosją i Niemcami.
Jako główny argument przeciw programowi
imperialistycznemu wysuwa - się ze strony wszechpolskiej twierdzenie; że Polska
nie będzie mogła strawić tak wielkich obszarów. — Jest to ciężkie
nieporozumienie. Polska nie ma zamiaru „trawić Ukraińców, białorusinów i
litwinów". Narodów o wyrobionej świadomości w ogóle zniszczyć nie można.
Właśnie nacjonaliści wiedzieć o tern Powinni. Właśnie Polacy wiedzieć o tern
powinni. Z narodami można jednak współżyć zgodnie albo niezgodnie. My opierając
się na tradycji Jagiellonów i na najpiękniejszych przykładach historii, chcemy
zgodnie współżyć z narodami ukrainnymii. Chcemy dać im zjednoczenie narodowe i
samodzielność. Aby związek Polski z narodami kresowymi mógł być korzystny dla
stron obu, musi być, tak jak niegdyś związek polsko litewski, oparty na
zupełnym równouprawnieniu narodowym. Głównym spoidłem materialnym powinien być
wspólny interes antyrosyjski, a moralnie wspólna dynastia. Do jakiego stopnia
kultura polska zdoła przeniknąć narody kresowe to już nie będzie zależeć od ich
mniejszej lub większej liczby, lecz od tego, o ile potrafimy rywalizować z
kulturą rosyjską.
Streszczając to; co powiedzieliśmy poprzednio,
powiadamy raz jeszcze, że imperializm polski to dążenie do rozbicia Rosji za
wszelką cenę i przyłączenia do Polski, 1. ziem zamieszkałych przez Ukraińców i
Białorusinów 2. ziem koniecznych dla trwałego dostępu do Bałtyku.
Na zakończenie chciałbym się zwrócić do tych,
którzy uważają program imperialistyczny za miraż, bardzo piękny wprawdzie, ale
zawsze tylko miraż. Wygłaszając takie twierdzenie, muszą oni liczyć się z jego
konsekwencjami. Jeżeli ktoś uważa za miraż zlikwidowanie niebezpieczeństwa
rosyjskiego i potężne wzmocnienie państwa polskiego, to musi również za miraż
uważać utrzymanie Polski nie-bolszewickiej i nie-niemieckiej.
|