Strona poświęcona Adolfowi Bocheńskiemu
Adolf Bocheński - Khanaquin i Coetquidan


Pierwodruk: "Orzeł Biały" 24 X 43

Przedruk za Adolf Bocheński, Artykuły zebrane, Włochy 1944, s. 59-70

 

Khanaquin i Coetquidan to nazwy dwu obozów wojskowych w Iraku i w Bretanii, w których znalazły się w czasie tej wojny dziesiątki tysięcy żołnierzy polskich. Warunki zewnętrzne w obu obozach były najzupełniej odmienne. Ale materiał ludzki, który się znalazł tu i tam, był podobny. W jaki sposób odmienne warunki zewnętrzne i odmienne koleje losu wpłynęły na różnice w ukształtowaniu tych dwu zbiorowisk? Oto pytanie, którego rozbiór może nam nasunąć kilka ciekawych refleksji.

Objęcie całości zagadnienia przerasta ramy artykułu. Dlatego będziemy starali się ograniczyć tu do problemu społecznego, czyli do stosunku grup i klas społeczeństwa polskiego, tak jak przedstawiał się on w świetle obserwacji tych dwu środowisk.

 

I.

 

Na psychikę zarówno żołnierzy z Coetquidan jak Khanaquinu składały się dwa zasadnicze czynniki. Po pierwsze cechy wspólne wszystkim zbiorowiskom polskim i pochodzące z długiej ewolucji dziejowej. Po drugie cechy, które ci nabyli w czasie pobytu w niewoli rosyjskiej, tamci w czasie pobytu na emigracji zarobkowej we Francji. Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, musimy przypomnieć, że szeregowy polski w Coetquidan pochodził w 90 proc. z polskiej emigracji zarobkowej, która na długo przed wojną przybyła do Francji, by pracować w górnictwie czy w rolnictwie. Natomiast korpus oficerski oraz kadra podoficerów zawodowych i podchorążych przybyły z Polski bezpośrednio po katastrofie wrześniowej.

Wspólna cecha wszystkich wieloklasowych zbiorowisk polskich to przede wszystkim polskie zagadnienie społeczne. Pozwólmy sobie na pewien luksus szczerości w omówieniu tego zagadnienia. Jest to problem, który był głównym przedmiotem rozważań zarówno światłych konserwatystów jak i lewicy polskiej w ciągu XIX wieku, kiedy występował pod formą pytania: jak poderwać masy ludowe do powstania? W okresie niepodległości można było się spodziewać, że zagadnienie to przestało istnieć. Obserwacje poczynione w obozie w Coetquidan - dla każdego kto chciał patrzeć - były dzwonkiem alarmowym

przypominającym, że to jest nadal jeden z najważniejszych problemów rzeczywistości polskiej.

Znakomity historyk i mąż stanu, Michał Bobrzyński dzielił dzieje Polski na okresy na podstawie sprawy wzajemnego stosunku klas społecznych. Rozróżniał m. in. okres drugi od początku XIII wieku do XVI w., kiedy istniała średniowieczna równowaga i autonomia stanów. Okres trzeci od XVI do końca XVIII wieku, kiedy równowaga została naruszona na rzecz jednego stanu, wreszcie okres czwarty, który stoi pod znakiem próby powrotu do utraconej równowagi społecznej, próby przerwanej niestety przez rozbiory, po których reakcja społeczna oscyluje z usiłowaniem wyzyskiwania przez zaborców reformy na rzecz pogłębienia szczeliny istniejącej między warstwami ludowymi a ideą Polski głoszonej przez literaturę romantyczną.

Jest faktem niewątpliwym, ze najważniejsze wieki dla rozwoju istoty pojęcia polskości, połączone są u warstw ludowych ze wspomnieniami krzywdy społecznej i odsunięcia od udziału w rozstrzyganiu o losach narodu i państwa. Nie można się z tego powodu oburzać, trzeba to przyjąć jako stan faktyczny i myśleć nad środkami zaradczymi, jak myślały poprzednie generacje inteligencji polskiej.

Dla naszych warstw uprzywilejowanych pojęcie polskości wiąże się ściśle z takimi rzeczami jak hasło 3 maja: ,,Vivat naród, vivat wszystkie stany", jak postać ks. Józefa, ,,Warszawianka", ,,Pan Tadeusz" Mickiewicza itd. Pojęcia te symbolizują pewną hierarchię wartości i ocen zjawisk dziejowych, które stwarzają istotną jedność narodową. Otóż należy pamiętać, że przyjęcie tej hierarchii wartości nie jest powszechne. Istnieje olbrzymi odsetek Polaków, którzy mogą mieć predyspozycję psychiczną do przyjęcia innej skali. Mam tu na myśli nić tradycji, która idzie od Kostki Napierskiego, poprzez ks. Ściegiennego, przede wszystkim poprzez Szelę, do tak wybitnych dzieł historyczno - literackich jak ,,Kordian i Cham" L. Kruczkowskiego. Dwoistość istniejącą pod tym względem najsilniej może odczuwał i najwięcej nad nią bolał Stefan Żeromski. W niektórych fragmentach ,,Sułkowskiego" transponował ją nawet wyraźnie na interesującą nas dziedzinę wojskową. Wiedzieli o niej również bystrzejsi politycy wśród zaborców. Wielką próbę przyciągnięcia polskich warstw ludowych na rzecz Rosji podjął Milutin. Pewne próby w tym kierunku były robione i przez Niemców po wrześniu, oczywiście bez powodzenia na tle ich ogólnej polityki tyranii. Nie należy się jednak łudzić, by asymilacja warstw ludowych do tego, co my uważamy za istotę pojęć polskości, była kompletna.

Drugą stronę tego zagadnienia stanowi okoliczność, że niektórzy uważają, iż niewątpliwa krzywda społeczna, która stanowiła źródło podanego powyżej rozdwojenia duchowego, nie ustała ale trwa dalej. Miejsce szlachty w ich rozumieniu zajęłaby inteligencja, warstwa wykształcona. Podstawowym byłby w tym wypadku nie problem sprawowania przez nią władzy, ale problem jej rekrutacji, ogromna trudność przejścia w polskim systemie szkolnym z warstwy ludowej do uprzywilejowanej warstwy ludzi wykształconych. Przedział miedzy inteligencją a ludem, trudności przejścia z jednej warstwy do drugiej, były w Polsce niewątpliwie o wiele większe niż, dajmy na to, we Francji. Tego rodzaju stan rzeczy przyczyniał się do dalszego trwania tego rozdwojenia, pochodzącego z poprzednich wieków dziejów Rzeczypospolitej.

Na terenie wojskowym zagadnienie społeczne znajduje swe najlepsze odzwierciedlenie w stosunku wzajemnym oficerów i szeregowych, aczkolwiek jest to znacznie łagodzone przez okoliczność, że wśród szeregowych znajduje się zawsze wielu reprezentantów warstw uprzywilejowanych w postaci podchorążych i cenzusowców.

 

II.

 

Dotąd staraliśmy się przedstawić zarys problemu społecznego tak jak przedstawia się on nam we wszystkich polskich wieloklasowych środowiskach społecznych. Jest to z jednej strony zagadnienie niechęci warstw ludowych do pojęć powstałych w okresach naszej historii, gdy były one krzywdzone, z drugiej kontynuacja tej nie chęci przez dalsze trwanie antagonizmu społeczno-gospodarczego w nieco zmienionej postaci. Teraz przypatrzmy się, jak pewne okoliczności specjalne, które wpływały na oba interesujące nas środowiska, wpłynęły na ich stosunek do tego właśnie problemu.

Jak wspomnieliśmy powyżej, szeregowi wojska polskiego w Coetquidan rekrutowali się w olbrzymiej większości spośród emigracji zarobkowej we Francji. Francja dała im niewątpliwie o wiele wyższy standard życiowy i o wiele przyjemniejsze życie jak Polska. Z drugiej strony odczuwali oni jednak tęsknotę do Polski, jako do kraju swej młodości. I za niższy poziom życia w Polsce i za nostalgię do kraju, z natury rzeczy, ci ludzie czynili odpowiedzialnym polski system społeczno-rządowy i polską warstwę kierującą. Stąd pogłębienie istniejącego już i bez tego antagonizmu społecznego. Ludzie z Khanaquin, ci którzy przeszli przez Rosję, mogli natomiast ocenić różnicę zachodzącą między systemem rosyjskim, polskim - na korzyść polskiego.

Otóż doświadczenia związane z wprowadzeniem w Rosji nowego systemu społecznego, opartego na zaprzeczeniu przeszłości, zdają się być tak nieprzyjemne, że w świetle tych przeżyć sprzeciwy pod adresem polskiego systemu niesłychanie zbladły i krytykowany dawniej ustrój począł się nagle wydawać jakimś ideałem. W Khanaquinie więc odwrotnie jak w Coetquidan problem społeczny polski uległ bardzo silnemu złagodzeniu.

Wpłynął na to cały szereg i innych czynników. Przeciwstawiające się w antagonizmie klasowym warstwy: inteligencja i lud, oficerowie i szeregowi spędzili w Rosji dwa lata przeważnie we wspólnych więzieniach i obozach. Wiadomo zaś, że nic tak nie łączy jak wspólny pobyt w więzieniu, względnie na froncie. Wspólne przeżycia stały się tu czynnikiem bardzo zmniejszającym normalne tarcia klasowe. W Coetquidan było znów odwrotnie. Grupa przybyła z Polski po wrześniu składała się wyłącznie z oficerów, podoficerów zawodowych, podchorążych i pewnej liczby cenzusowców. Szeregowi przebywali znów we Francji od szeregu lat i odczuwali solidarność grupową dawnej emigracji oraz wynikający stąd antagonizm do przybyszów powrześniowych. Emigracja zarobkowa odnosiła się dość niechętnie do instytucji wojskowej, do której została przyciągnięta przez przymusową mobilizację. Na tym tle powstawała tendencja do obarczania ludzi przybyłych we wrześniu odpowiedzialnością za pociągnięcie emigracji zarobkowej do przymusowej służby wojskowej. Ponieważ te dwie grupy pokrywały się mniej więcej z klasami społecznymi, więc wynikało stąd dalsze zaostrzenie problemu społecznego i wzmożona niechęć do pojęcia polskości w sensie tradycyjnym. Rozmowy autora z niektórymi emigrantami napawały go po prostu przerażeniem.

Francuski system poborów przyczyniał się do dalszego zaognienia konfliktu. Jak wiadomo we Francji oficerowie i podoficerowie zawodowi otrzymywali stosunkowo dużo, szeregowcy i podoficerowie rezerwy nie otrzymywali praktycznie nic. Tak się złożyło, że pierwsza kategoria to była właśnie grupa przybyła świeżo z Polski we wrześniu, a druga kategoria - za wyjątkiem szeregowców cenzusowców - to była dawna polska emigracja we Francji. Każdy antagonizm o podłożu klasowym ma charakter w pewnej mierze gospodarczy. Tego rodzaju różnice w poborach przyczyniają się też niewątpliwie do pogorszenia stosunków. Odwrotnie w systemie angielskim różnicy w poborach między podoficerami zawodowymi i rezerwy nie ma w ogóle, a różnice w poborach między oficerami i szeregowymi są bardzo złagodzone przez stosunkowo wysoki żołd wypłacany szeregowym.

Emigracja polska we Francji była poddana przez szereg lat agitacji ,,demokratycznej" w najgorszym tego słowa znaczeniu. Agitacja ta zmierzała do zohydzenia wszystkiego co polskie. Wśród żołnierzy polskich we Francji znajdowała się duża ilość dawnych wojowników z legionu im. Jarosława Dąbrowskiego w Hiszpanii. O nastrojach tych ostatnich nie potrzebujemy chyba wspominać. Polacy w Rosji byli wprawdzie również poddani wrogiej agitacji, lecz skutki dzięki możności porównania jej z zachwalaną rzeczywistością były odwrotne do zamierzonych i przyczyniły się do bardziej sprawiedliwej oceny wszystkiego co polskie.

Last but not least wymieńmy problem narodowościowy, stanowiący niewątpliwie przedłużenie i rozszerzenie zagadnienia społecznego. Armia polska we Francji zawierała normalny odsetek mniejszości narodowych, tzn. przeszło 30 %. Na skutek naszej nieszczęśliwej polityki narodowościowej byli to ludzie często wrogo do Polski nastawieni. U Żydów przejawiły się wyraźne sympatie rosyjskie, a u Ukraińców sympatie niemieckie. W armii polskiej przybyłej z Rosji jest również wielu nie Polaków. Są to jednak ludzie, którzy dzięki swemu związkowi z Polską w ogóle uratowali życie i którzy się przekonali, że polityka narodowościowa Polski - aczkolwiek niewątpliwie wadliwa - była jednak nieskończenie dla mniejszości korzystniejsza od polityki narodowościowej naszego wschodniego sąsiada.

 

III.

 

Należy się obawiać, że doszedłszy do tego miejsca naszych wywodów czytelnik wzdrygnie się z przerażeniem? Jak to? Przecież słyszeliśmy zawsze, że wojsko polskie we Francji biło się tak doskonale, że o głowę przewyższało wojsko francuskie itp. Jakżeż można te rzeczy pogodzić?

Nie należy zapominać, że o wartości żołnierza rozstrzyga nie tylko jego stosunek do sprawy, o którą się bije i stosunek wzajemny przełożonych i podwładnych. Jest to niewątpliwie ważny czynnik, ale tylko jeden z czynników. Poza tym i poza innymi względami natury technicznej itp. ogromną rolę odgrywają takie rzeczy, jak temperament narodowy, ambicja indywidualna, inteligencja i rozgarnięcie żołnierza. Tak np. Czesi bardzo źle się bili w armii austriackiej, gdyż nic im nie zależało na utrzymaniu monarchii Habsburgów. Ale biją się oni również niezbyt szczególnie i tam, gdzie im bardzo zależy na zwycięstwie sprawy, o którą walczą.

Nie chcę tu z wiadomych powodów rozwodzić się nad tym tematem. Ukraińcy są dobrymi żołnierzami. Biją się równie dobrze w armii sowieckiej, której nienawidzą, w armii niemieckiej i w armii polskiej. Polak jest normalnie dobrym żołnierzem, niezależnie od swej postawy wobec armii, w której w danej chwili służy. Ta postawa oczywiście odgrywa także pewną rolę. Nie jest ona jednak wszystkim, ale tylko jednym z czynników. Czynnik ten odgrywa o wiele większą rolę w chwilach kryzysów, gdy kończy się normalna dyscyplina wojskowa i gdy każdy musi działać na własną rękę, jak mu dyktuje sumienie czy interes. Otóż nie ulega wątpliwości, że o ile polska emigracja we Francji biła się na froncie b. dobrze, to nie była natomiast zdolna do takich rzeczy, jak samodzielne przemykanie się z Francji do Anglii. Poza tymi, którzy przeszli do Anglii w zwartych oddziałach, na palcach można policzyć tych Polaków z emigracji zarobkowej, którzy na własną rękę przedostali się z Francji do Anglii. Dowódcy ocenili to nastawienie duchowe i wydali po klęsce Francji rozkaz, że wszyscy Polacy z Francji mają powracać do domów, a przybyli po wrześniu usiłować dostawać się do W. Brytanii. Tak w każdym razie zrobił d-ca l dywizji gen. Duch. W brygadzie Podhalańskiej ta selekcja odbyła się najzupełniej samorzutnie.

Na wartość frontową wojska polskiego we Francji wpływała okoliczność, że o ile chodzi o walory osobiste - inteligencję, inicjatywę itd. - emigracja zawsze stanowi pewną elitę w porównaniu do ludności, która pozostaje w kraju. Człowiek energiczniejszy, bardziej rozgarnięty szuka poprawy bytu za granicą, reszta ludności poddaje się biernie losowi w kraju. Pobyt we Francji przyczynił się również do podniesienia poziomu umysłowego tych ludzi w porównaniu do przeciętnych obywateli państwa.

Nie będziemy się tu zapuszczać w rozważania jak można było leczyć niedomagania wojsk polskich we Francji. Można je było niewątpliwie złagodzić przez szybkie wytworzenie hierarchii oficerów i podoficerów pochodzących z emigracji przez reformę systemu płac. Rzeczywistość armii polskiej winna była być najlepszą odpowiedzią na wrogą nam propagandę. Wyrazem nastrojów panujących w wojsku polskim we Francji jest niewątpliwie ,,Droga wiodła przez Narwik" Pruszyńskiego, właśnie przez swój charakter pamfletowy. Nastroje wojsk polskich przybyłych z Rosji najlepiej chyba oddaje zbiór wierszy Broniewskiego "Bagnet na broń".

 

IV.

 

Pozostaje nam wyciągnięcie wniosków ze stanu rzeczy, który obserwowaliśmy wśród wojska z Khanaquin. Wojsko to ma niewątpliwie wiele wad. Ludzie są zmęczeni paruletnim pobytem w Z.S.R.R., śmiertelność jest duża, poziom intelektualny wskutek pracy w "łagierach" na ogół się nie podniósł. Ale o ile chodzi o kapitalne zagadnienie obecnej i przyszłej Polski, o zagadnienie społeczne i zagadnienie narodowościowe - to jest to niewątpliwie zbiorowisko ludzi, w którym czy to stosunki między poszczególnymi grupami Polaków, czy też stosunki między Polakami i nie Polakami, obywatelami R.P. - układają się jak najlepiej. Jak ten stan rzeczy zachować, zakonserwować, rozszerzyć jak najdalej, oto pytania, które muszą zaprzątać każdy umysł świadomy tych zagadnień.

Przede wszystkim musimy pamiętać, że ten pocieszający stan rzeczy jest wynikiem przeżyć rosyjskich, czyli przeszłości, która zachodzi coraz to bardziej w dal, gdy jednocześnie działają zwykłe przyczyny podniecające antagonizmy społeczne w Polsce. Warstwy kierujące nie mogą więc powiedzieć sobie ,,w stosunku do tych ludzi możemy być bezwzględni, oni widzieli, co to jest Rosja". Trzeba myśleć nad tym, jakby wykorzystując odskocznię, którą mamy dziś, ten pozytywny stan rzeczy naprawdę utrwalić. W tym celu każdy dowódca powinien przeprowadzić sobie analizę tych cech rzeczywistości rosyjskiej, które na obywateli R.P. działały wyjątkowo odrażająco. Powinniśmy się starać stosować w tych dziedzinach odwrotne metody. Kwestie, jakie to są cechy, musimy już pozostawić lepszym od siebie znawcom Z.S.R.R.

Jedną z głównych przyczyn zadrażnień społecznych w Polsce jest trudność przechodzenia z jednej klasy do drugiej. Wskutek braku ,,równego startu życiowego" czyli środków do nauki, bardzo wielka ilość ludzi wybitnie uzdolnionych nie może swych zdolności wyzyskać, gdyż nie może ich uzupełnić wykształceniem, czy wykazać się dyplomem. Wywołuje to niebezpieczne dla ustroju fermenty. Czas wojenny, kiedy prawdziwa wartość zawsze wykaże się ponad wszystkie dyplomy, nadaje się specjalnie do usunięcia, względnie złagodzenia tej bolączki. Jednym z głównych postulatów zmierzających do utrzymania obecnego korzystnego stanu rzeczy jest umożliwienie jak największej ilości ludzi naprawdę utalentowanych, przerzucenie się do kategorii dowódców. Trzeba przyznać, że szeroko zakrojony program doszkolenia armii i złagodzenia warunków przyjmowania do podchorążówki odpowiada w zupełności temu postulatowi.

Dalsze zagadnienie to jest kwestia przedziału istniejącego między poszczególnymi klasami w Polsce, ściśle biorąc między inteligencją a ludem. Przedział ten, często niczym nie uzasadniony, odróżnia Polskę od innych krajów i stanowi źródło sądów o naszym kraju, jako o twierdzy reakcji.

O ile chodzi o zagadnienie narodowościowe, to należy dążyć do utrwalenia wśród mniejszości w naszej armii przeświadczenia, że Polska jest dla nich w każdym razie czymś lepszym od innych państw. Mniemanie zaś to możemy utrwalić tylko w ten sposób, że damy tym ludziom pełną swobodę w zakresie narodowości i wyznania. Jeżeli Rzeczpospolita Polska ma być istotnie kochana przez wszystkich swych obywateli, jeżeli to samo przywiązanie ma istnieć w stosunku i do armii - to musimy przede wszystkim zapewnić naszym mniejszościom pełną swobodę narodowości i wyznania. Samo wspomnienie, że w Rosji było im źle, na długo nie wystarczy.

Okupacja niemiecka w Polsce była niewątpliwie wielką rewolucją społeczną. Warstwy posiadające zostały przez Niemców całkowicie wyzute ze swego majątku w Poznańskim, na Śląsku i na ziemiach wschodnich wskutek zachowania konfiskat sowieckich. Inteligencja na całym terytorium Rzeczypospolitej w zupełności utraciła swój stan posiadania. Proces ten byłby, być może, nastąpił prędzej czy później wskutek tarć społecznych. Okoliczność, iż zmiana została dokonana przez znienawidzonego najeźdźcę pozwoliła warstwie oświeconej odstąpić z aureolą męczeństwa narodowego. Ponieważ była to warstwa najsilniej stosunkowo przejęta ideałem Polski XIX w., przeto cały ten bieg wypadków ułatwił ostateczną asymilację warstw niegdyś upośledzonych do romantycznego ideału Polski. Z jednej strony zniknęło poczucie upośledzenia z powodu gorszego położenia gospodarczego, z drugiej strony wymordowane warstwy przodujące i ich ideologia okryły się w oczach narodu chwałą. I w kraju istnieją więc poważne atuty mogące posłużyć do znacznego złagodzenia zwykłego kryzysu społecznego. Należy wyrazić zadowolenie, że wśród największej części naszej emigracji - wśród A. P. na Wschodzie - położenie jest również tak korzystne pod tym względem i należy dążyć do jego utrzymania.

Program polegać może jedynie na wysiłkach zmierzających do jeszcze pełniejszego objęcia mas ludowych jednolitym, tradycyjnym ideałem narodowym, odziedziczonym po naszych przodkach z poprzednich wieków.

 



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/