Strona główna | Czytelnia | Publikacje | Informator | Zarejestruj się | Zaloguj | Odzyskiwanie hasła | English Version
OMP

Główne Menu

Nasi autorzy

Strony tematyczne

Sklep z książkami OMP

Darowizny na rzecz OMP

Księgarnie z książkami OMP
Lista księgarń - kliknij

Strona poświęcona Adamowi Krzyżanowskiemu
Adam Krzyżanowski - Osiągnięcia i źródła rewolucji rosyjskiej

Strona poświęcona Adamowi Krzyżanowskiemu
.: Data publikacji 30-Lis-1999 :: Odsłon: 2436 :: Recenzja :: Drukuj aktualną stronę :: Drukuj wszystko:.

Prezentujemy pierwszy rozdział pracy Raj doczesny komunistów, ukończonej przez mieszkającego w Krakowie autora w latach 50. XX wieku. Książka Krzyżanowskiego zawierająca niezwykle surową krytykę socjalizmu, komunizmu oraz polityki wewnętrznej i zagranicznej ZSRR nie mogła z oczywistych powodów ukazać się w PRL. Jej pierwsze oficjalne wydanie (w serii OMP Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej) następuje w roku, w którym mija 130 lat od urodzenia i 40 lat od śmierci tego wybitnego filozofa i ekonomisty. Przytaczany fragment stanowi strony 1 - 15 oryginalnego maszynopisu.

 

 

1.                  Prawdy, które się ostały; złudzenia, które prysły.

2.                  Pesymizm Czaadajewa: nieprawdopodobieństwo stania się Rosji kiedykolwiek krajem wielkim i cywilizowanym (r. 1836).

3.                  Optymistyczne wizje przyszłości rosyjskich mesjanistów, zarówno wzniecających jak i potępiających rewolucję.

4.                  Ich unicestwienie przez bolszewickich komunistów. Rosja carów krajem półbarbarzyńskim, bolszewicka całkowicie barbarzyńskim.

5.                  Z.S.R.R.: "Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich" - cztery fałszywe szyldy.

6.                  Kultura Rosji bolszewickiej narzędziem niszczenia cywilizacji.

7.                  Metody rządzenia bolszewików gorsze niż carów, gorsze niż poczynania Hitlera.

8.                  Polscy historycy rewolucji rosyjskiej o horoskopie Czaadajewa.

9.                  Tło historyczne i psychologiczne rewolucji rosyjskiej: samodzierżawie carskie, marksizm, tradycja rewolucji francuskiej.

10.              Mundus vult decipi (argo decipiatur) - naczelne przykazanie marksizmu i leninizmu.

 

 

1.

Od dawna mózgi i serca ludzi niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy, mozolnie wynajdują sposoby udoskonalenia jednostek i ich współżycia. Reformatorzy zalecają różne sposoby osiągnięcia celu. Niecierpliwi zachwalają posunięcia rewolucyjne. Powściągliwi, zwolennicy postępowania ewolucyjnego doradzają naprawianie wad stopniowe, niezbyt pospieszne, rozłożone na szereg drobnych posunięć, mniej efektowne, ale trwałe. Ich zdaniem poczynania radykalne, zmiany w treści swej rewolucyjne, bo nagłe i wielkie, wywołują reakcje tak silne, iż w rezultacie udaremniają osiągnięcie upragnionego celu. Zmiany rewolucyjne są sprzeczne z małą zmiennością psychofizycznej natury ludzkiej. Ludzie, na ogół rzecz biorąc, wszędzie i zawsze reagują mniej więcej jednakowo na dane podniety. Są oporni wobec zmian nagłych i wielkich. Nagiąć się do nich nie są ani chętni, ani zdolni.

Zwolennicy postępowania ewolucyjnego uważają poczynania radykalne za zbyt ryzykowne. Kreślą obraz niebezpieczeństw, płynących z wywoływania nadmiernej zmienności stosunków. Radykalizm rodzi opór, który znajduje ujście w wojnach międzynarodowych i domowych. Gdy owe wojny pociągają za sobą nadmierne ofiary krwi i mienia, wówczas w wyniku reform, obwieszczanych jako pewny zadatek wzrostu dobrobytu moralnego i materialnego rzesz ludzkich, następuje ich pogrążenie w otchłań upadku. Okazuje się raz jeszcze, że łatwo zamierzone zmiany zapoczątkować, a nawet je uskutecznić w mniejszej lub większej mierze, jednak trudno udoskonalić jednostki i ich współżycie. Zmiany nagłe i wielkie w toku ich dokonywania pod naciskiem małej zmienności natury ludzkiej, pominiętej w kalkulacjach radykałów, przybierają postać wręcz sprzeczną z zamierzeniami i nadziejami ich sprawców. Zbaczają z wytkniętej drogi. Nie poprawiają, jeno pogarszają dolę ludzką. Łatwo burzyć, trudno budować. Łatwo zmieniać. Trudno zmieniać rzeczywistość na lepszą. Defficile est mutare in melius.

Między naprawiaczami ludzkości zachodzą dalsze, równie zasadnicze różnice zapatrywań, ocen i przykazań. Naprawiacze zgodni są w chęci udoskonalenia jednostek i ich współżycia. Proponują różne środki po temu. Symplistycznie nastawieni szukają rozwiązania prostolinijnego, łatwego, nieskomplikowanego. Programem indywidualistów udoskonalenie jednostek, z czego wywiedzie się samo przez się udoskonalenie ich współżycia. Socjaliści stawiają sprawę wprost odwrotnie. Pragną ulepszyć współżycie ludzkie. Są przeświadczeni bez zastrzeżeń, że ta akcja wystarczy do urzeczywistnienia programu, gdyż wówczas nastąpi samorzutne udoskonalenie jednostek bez specjalnego wysiłku z ich strony. Indywidualiści apelują przede wszystkim do moralnego wysiłku jednostek, spychanego przez socjalistów do rzędu zjawiska wtórnego.

Naprawiacze ludzkości, świadomi trudności zagadnienia lepiej niż sympliści, odrzucający poglądy indywidualistyczne i socjalistyczne, zwolennicy drogi pośredniej między skrajnościami oświadczają się za dualistycznym rozwiązaniem zagadnienia. Chcą reformować równocześnie i równorzędnie ludzi oraz ich współżycie w ramach państwa i innych związków społecznych. Wedle nich trwały i istotny postęp uwarunkowany jest wysiłkiem jednostek, skierowanym ku ich własnemu, wewnętrznemu, moralnemu udoskonaleniu oraz przeprowadzeniem w właściwy sposób odpowiednich reform ustawodawczych. Socjaliści, pokładający swe nadzieje w działaniach za pośrednictwem władz państwowych (etatyści) i ich komunistyczny odłam, stawiają mniejsze wymagania sobie i innym ludziom. Pragną tanio dobić do portu. Liczą na łączną wszechmoc państwa i postępów technicznych. Lenin mawiał: "Komunizm to dyktatura proletariatu plus elektryfikacja". Socjaliści wierzą w przymus stosowany przez władzę i technokrację. Swego wysiłku nie kierują ku opanowaniu siebie samych. Wolą folgować ambicji panowania nad innymi. Po zdobyciu władzy wystarczy zreformować ustawodawstwo i administrację, zapełnić szpalty dziennika ustaw płodami ich programu, dopilnować policyjnymi, przymusowymi metodami wprowadzenia w życie programu. Tylko śmiało naprzód. Komu Pan Bóg daje urząd, daje mu także rozum i cnotę.

Wedle socjalistów zastosowanie zdobyczy technicznych w procesie wytwarzania dóbr stanowi drugi i ostatni, konieczny warunek zbawienia ludzkości. Wedle nich odebranie kapitałów właścicielom prywatnym, powierzenie ich urzędnikom państwowym, kierowanie urzędnicze czynności gospodarczych wiedzie do materialnego wzbogacenia ludzkości, a wtedy do jej samorzutnego, intelektualnego i moralnego wzbogacenia jednostek bez specjalnego wysiłku potem z ich strony. Socjaliści tego pokroju zaślepieni wiarą w godziwość swych celów zalecają ich osiąganie niegodziwymi środkami, nie pomnąc, że ich stosowanie demoralizujące ludność, wyklucza ziszczenie zamierzonego i obiecanego uszlachetnienia obyczajów. Najlepszy to dowód, że ani nie rozumieją, ani nie odczuwają moralnego aspektu zagadnienia.

Indywidualiści i poplecznicy dualistycznego programu zakładają, że władza i postęp techniczny tylko w ręku ludzi intelektualnie i moralnie odpowiednio wykwalifikowanych mogą pomnożyć ludzkie bogactwa duchowe i materialne.

Spośród reformatorów jedni zalecali pokojową, praworządną metodę działań. Drudzy wołali: "Sprawiedliwych prawa nie wiążą". Subiektywne wskazania wystarczająco legitymują postępowanie. Odrzucali sprawiedliwość formalną, wyrażającą się w przestrzeganiu ustaw. Rządzili się sprawiedliwością materialną. Szli po władzę kłamstwem, gwałtem i podstępem. Spośród reformatorów, jedni pragnęli urządzić państwo centralistycznie, drudzy federacyjnie.

Rewolucjoniści rosyjscy, wyznawcy komunistycznego, bolszewickiego odgałęzienia socjalizmu, niepomni ostrzeżeń, przeprowadzili szereg wielkich zmian stanu rzeczy, istniejącego w chwili objęcia przez nich rządów. Przemocą, podstępem, mijaniem się z prawdą narzucili swą wolę większości, uchwycili władzę w swe ręce. Przeprowadzili rewolucję dwojaką, materialną i formalną. Dokonali zmian w treści swej rewolucyjnych. Po wtóre, zastosowali w tym celu krwawe, rewolucyjne metody działania. Zbudowali państwo wysoce scentralizowane, totalne, wszechogarniające działalność jednostek, niepraworządne i despotyczne, dbałe o postęp techniczny. Silni wiarą w uprawnienie wszczętej przez nich rewolucji, w wszechmoc kształtowania duszy ludzkiej przez państwo i technikę, obiecywali rychłe ziszczenie raju na ziemi.

Dzieje rewolucji rosyjskiej i rządu z niej powstałego świadczą o złudności bolszewickich nadziei i obietnic, o prawdziwości zapatrywań, ocen i przykazań, bronionych przez przeciwników komunizmu. Bolszewicy wbrew oczywistości wychwalają dobrodziejstwa, którymi uszczęśliwiają ludzkość dzięki rzekomemu ziszczeniu swych zapowiedzi. Nie przyznają się do przegranej powodowani troską o utrzymanie się przy władzy. Część ludzkości wierzy ich propagandzie. Ambicje polityczne władania, używanie niewybrednych metod w ich służbie, łatwowierność mas - oto odwieczne współczynniki przebiegu dziejów, wyrazy trwałej, mało zmiennej natury ludzkiej.

 

2.

Pisarz rosyjski, Piotr Jakowlewicz Czaadajew (1794-1856) ogłosił w roku 1836 w czasopiśmie "Teleskop", wydanym w Moskwie, artykuł: "Listy filozoficzne do Pani XXX. List pierwszy". Artykuł wywołał burzę. List drugi nie ujrzał światła dziennego.

Autor nakreślił czarny obraz przeszłości i owoczesnej teraźniejszości rosyjskiej. Nadzieją zmiany na lepsze nie okrasił swego pesymizmu. Pogłębił go rozważaniami przyszłości. Rosja wlecze się w ogonie oświeconych i cywilizowanych narodów Zachodu. Jej przeznaczeniem nadal pozostawać w tyle. Jest rzeczą wątpliwą, czy naród rosyjski kiedykolwiek stanie się narodem wielkim i cywilizowanym.

Za początek zła, którego końca nie widzi, Czaadajew uważa przyjęcie chrześcijaństwa wschodniego, którego naczelnicy tak łatwo ulegali władzy świeckiej: "Ścigani przez zły los, wzięliśmy pierwsze ziarna oświaty umysłowej i moralnej od zdemoralizowanego i pogardzanego przez wszystkie narody Bizancjum". Stąd poszło zgubne zerwanie z Zachodem. "Tam podstawami społeczeństwa są idee obowiązku, prawa, sprawiedliwości, ładu. Rosjanom brak bodźców, pchających ludzi na drogę do doskonalenia się, ponieważ obojętnie odnoszą się do rozróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa".

Czaadajew ostrzega czytelnika, że "prawdy jeszcze całkowicie nie wypowiedział". Nie kładł kropki nad i, ażeby uniknąć konfiskaty artykułu przez cenzora. Z tego powodu wyrażał się oględnie, półsłówkami, nie całkiem jasno. Cywilizację utożsamia z ustrojem, w którym pisarz, przelewając swe myśli na papier, formułuje je zgodnie ze swym przekonaniem, a nie przykrawa sformułowań do wymogów cenzora. Znamieniem cywilizacji wolność prasy, instytucja cenzury znamieniem ustrojów mniej lub więcej barbarzyńskich. Czaadajew zaliczał społeczeństwa, zamieszkujące państwa Europy Zachodniej do cywilizowanych, to znaczy żyjących w ramach praworządnego liberalizmu, chroniącego skutecznie jednostkę, jej prawa i godność osobistą przez samowolą urzędników. Rosję zaliczał do krajów pół-barbarzyńskich, w których panoszy się niepraworządny despotyzm, których ludnością rządzą biurokraci, posłuszni dyrektywom władz wyższych, a nie przepisom prawa. System ten tak głęboko zakorzenił się w umysłach i sercach ogółu, tak definitywnie ukształtował obyczaje narodu, iż zmiana tego stanu rzeczy wydawała się mu się nieprawdopodobna. Stąd wniosek, że Rosja nie prędko stanie się narodem wielkim i cywilizowanym.

Kwestionowanie przez Czaadajewa wielkości Rosji wydaje mi się pleonazmem. Uważał przecie za dzieła zasługujące na miano dzieł wielkich tylko te, które pomnażają dorobek cywilizacyjny ludzkości. Do budowy tego gmachu Rosjanie mało cegiełek dorzucili. "Aby zwrócić na siebie uwagę, musieliśmy rozpostrzeć się od cieśniny Beringa do Odry". Zdobycze terytorialne państwa rosyjskiego nie imponują Czaadajewowi. Kończy artykuł wyznaniem: "duch chrześcijański nie cierpi wszelkiego zaślepienia, a tym bardziej przesądów narodowych, ponieważ one najwięcej dzielą ludzi między sobą". Humanitarny, wszechludzki pacyfizm, wyrozumiałość, powodowanie się motywami rozumowo uzasadnionymi zaliczał do istotnych znamion cywilizacji. Barbarzyńcami mienił fanatyków, działających pod wpływem przesądów.

List filozoficzny Czaadajewa wywołał oburzenie w rządzie i społeczeństwie. Car Mikołaj I kazał zawiesić wydawanie pisma, na którego szpaltach pojawił się ów artykuł, ukarać cenzora, który dał pozwolenie drukowania i zamknąć Czaadajewa w zakładzie dla obłąkanych, albowiem tylko wariat może podawać w wątpliwość wielkość Rosji. Społeczeństwo wprawdzie nie solidaryzowało się z urzędowym zachwalaniem sukcesów rosyjskich, jednak odrzucało pesymistyczne zwątpienie w przyszłość filozofa.

 

3.

Godziło wysoce krytyczne wartościowanie dotychczasowego dorobku z naiwną wiarą, iż ze zgnilizny wytryśnie rychło radykalna zmiana na lepsze. Szukało i znajdowało pociechę upajaniem się narodowym mesjanizmem. Uwierzyło w powołanie Rosji do przodowania ludzkości w procesie jej odradzenia się.

Jedni spośród mesjanistów (Bakunin et consortes) wieścili i przykładali rękę do wybuchu rewolucji w Rosji, która zainauguruje nastanie doczesnego, socjalistycznego raju najpierw w Rosji, a potem na całej kuli ziemskiej. Drudzy zbawiciele ludzkości, wrogowie rewolucji, szermierze prawosławia, słowianofile uważali Rosję za przeznaczoną do zgniecenia hydry rewolucji u siebie w kraju i poza jej granicami, w państwach Europy Zachodniej, których ludzkość zatraciła zdolność i energię skutecznego zwalczania zarazy rewolucyjnej. Dostojewski w swych powieściach obrazował psychologię i moralność rosyjskich rewolucjonistów. Oceniał ją ze wszech miar ujemnie. Przewidywał, że gdyby rewolucjoniści opanowali Rosję, ziściliby despotyzm, jakiego świat jeszcze nie widział. Pocieszał siebie i rodaków zapowiadaniem, że zakusy rewolucjonistów rozbiją się o głęboką religijność rosyjskiego włościaństwa, które potrafi unicestwić ich zgubną działalność.

 

4.

Mesjaniści jedni i drudzy przegrali z kretesem. Ziściły się obawy, zawiodły nadzieje Dostojewskiego. Rewolucjoniści obalili carat. Czaadajewa pesymistyczny horoskop sprawdził się nie tylko w całej pełni, ale nawet z nadwyżką. Czaadajew przewidywał trwanie Rosji na poziomie pół-barbarzyńskiego kraju o nikłej cywilizacji. Rzeczywisty przebieg wypadków okazał się gorszym. Za bolszewików cywilizacja w Rosji pomniejszyła się. Rosja carów pół-barbarzyńska w kleszczach bolszewickich przemieniła się w kraj zupełnego barbarzyństwa. Despotyzm bolszewicki był mniej liberalny i praworządny niż carski. Na skutek pełnego zrealizowania kapitalizmu państwowego przewyższył carski swym zasięgiem. Za carów Rosja nie była państwem totalnym. Bolszewicy opanowali ducha i gospodarkę poddanych w stopniu wyższym niż carowie.

Stworzyli system rządów reakcyjny, niweczący zdobycze i postępy cywilizacyjne ludzkości. Wyznawcy religii nienawiści i walki klas, zaślepieni fanatyczną wiarą w jej doskonałość, megalomani i maksymaliści bezgraniczni, niczym niepohamowani chcieli zbawić ludzkość narzuceniem zbrojnie swego despotyzmu krajom, dochowującym wierności ideałom cywilizacji. Przewyższali carat zaborczością i w sztuce wynaradawiania ludów podbitych. Katolicyzm, religię miłości bliźniego, z istoty swej przeciwny wszechwładzy państwa, tępili sprawniej, niż carowie.

 

5.

Dla zbałamucenia opinii publicznej, ad captandam benevolentiam mas, nie umiejących odróżnić pozorów od rzeczywistości, reklamowali swój system wmawianiem w łatwowiernych, że oni są orędownikami postępu i pokoju, twórcami pierwszego na świecie państwa socjalistycznego i robotniczego, realizującego sprawiedliwość, prawdziwą wolność i równość, dbającego skutecznie o dobrobyt mas. Zastawiali na nie sidła wywieszką czterech fałszywych szyldów. Nazwali swe państwo "Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich" (ZSRR). Stworzyli ustrój wysoce centralistyczny, a nie federacyjny. Ziścili kapitalizm państwowy pod firmą socjalizmu. Władcy Rosji bolszewickiej, Lenin i Stalin nie tytułowali się carami, ale sprawowali władzę bardziej despotyczną, mniej ograniczoną. Rządzili "republiką", której lud, nie wyłączając robotników, był całkowicie usunięty od udziału w sprawowaniu rządów. Ukrywali swą osobistą dyktaturę pod płaszczykiem dyktatury zbiorowej, wielogłowej, o nieoznaczonej ilości głosów. Używali naprzemian trzech masek. Łowili ryby w mętnej wodzie dyktatury proletariatu, robotniczej, partii komunistycznej. Bolszewicy nazwali swe państwo radzieckim, z rosyjska sowieckim. Lucus a non lucendo. Rady ich państwa zawsze głosowały posłusznie i jednomyślnie. Nie było w ich łonie ani mniejszości, ani większości. Nikt wszechwiedzy rządu nie śmiał krytykować. W rzeczywistości biurokracja, niekontrolowana przez przedstawicielstwo ludowe, rządziła zarówno Rosją carską, jak bolszewicką z tą różnicą, że biurokracja Rosji bolszewickiej była liczniejszą i potężniejszą. Nie rządził Rosją bolszewicką ani proletariat, ani warstwa robotnicza, ani partia komunistyczna.

Wysiłek bolszewików ukrycia w powodzi fałszywych szyldów, szumnych zapewnień i obietnic prawdziwego oblicza doktryny i czynów był widocznie dobrze obmyślany, właściwie dostosowany do poziomu intelektualnego mas, skoro doznał tak znacznego powodzenia.

 

6.

Bolszewicy postanowili przyswoić sobie kulturę techniczną krajów cywilizowanych, ażeby cywilizację zniszczyć. Wyrażali się z przekąsem, a nawet pogardliwie o cywilizacji. Przeciwstawiali jej ideał kultury. Uważali za swe zadanie uczynić naród rosyjski narodem "kulturalnym", odrobić jego wiekowe zacofanie techniczno-ekonomiczne w stosunku do Zachodu. Myśleli kategoriami technokracji. Wydawało im się, że postępy techniczne same przez się dźwigną, uszczęśliwią, udoskonalą ludzkość. Nie rozumieli, nie odczuwali wartości moralnych, stanowiących jedność i istotę cywilizacji. Były dla nich księgą, zamkniętą na siedem pieczęci. Były niedostępne ich przyziemnym umysłom i duszom. Zjadacze chleba nie postrzegali, że człowiek żyje słowem Bożym, a nie samym chlebem (Mat. 4.4). Postęp techniczny, zewnętrzną powłokę cywilizacji okrzyknęli czynnikiem pierwotnym, w stosunku do którego moralność, a nawet rozwój intelektualny zdegradowali do zjawisk wtórnych. Wystarczało im starać się o upowszechnienie w Rosji techniki zachodniej, dobrobytu mas, umiejętności czytania i pisania z zastrzeżeniem, że wolno głosić słowem i pismem jedynie doktryny zgodne z wytycznymi, ustalonymi przez rząd i że każdy pisarz jest zobowiązany poddać się przymusowi publikowania wywodów, potępiających doktryny przeciwne, nazywanemu eufemistycznie, po prostu obłudnie, pisaniem na zamówienie "społeczne", tak nazwane, ażeby zwalić winę na bezosobową, fikcyjną zbiorowość. Bolszewicy technokraci obiecywali sobie i wiernym, że stosowanie tych metod doprowadzi samorzutnie bez dalszych trudów i wysiłków do uszlachetnienia moralnego i intelektualnego udoskonalenia całej ludzkości.

 

7.

Rządy bolszewickie wtrąciły ludność Rosji i innych krajów, którymi bolszewicy zawładnęli, w przepaść upadku głębszego, niż odmalowanego w horoskopach najczarniejszych pesymistów. Zrehabilitowały częściowo, oczywiście nie w pełni ustrój Rosji carskiej. Okazało się przecie, że zawiódł optymizm rewolucjonistów, burzących carat pod hasłem: "nie może być gorzej". Rządy bolszewickie zrehabilitowały nawet, choć w znacznie mniejszym stopniu, okrutne i zdradzieckie postępowanie władców Niemiec hitlerowskich. W świetle porównania z Rosją bolszewicką bledną czarne plamy na ustroju Rosji carskiej. Także Hitler zyskuje coś niecoś na porównaniu ze Stalinem.

Hitler doszedł do władzy w r. 1933. wówczas Watykan i Polska zajęły identyczne stanowisko wobec nowej sytuacji. Obie potęgi kierowały się przekonaniem, że z dwojga złego należy wybrać mniejsze, że złem większym bolszewicy, mniejszym naziści. Watykan i Polska nie sprzymierzyły się w pełni ani z Rosją, ani z Niemcami. Jednak sternicy polskiej dyplomacji, rozważając polityczną działalność alternatywną, dopuszczali możliwość porozumienia z Niemcami przeciw Rosji, odrzucali stale ewentualność dogadania się z Rosją przeciw Niemcom. Wypadki potwierdziły słuszność stanowiska Watykanu i Polski.

Wyrażano niejednokrotnie przekonanie, że ludzkość nigdy już nie zazna orgii terroru i despotyzmu równie wielkich w swej potworności jak te, których dopuszczali się rewolucjoniści francuscy przed stu kilkudziesięciu laty. Ta nadzieja w świetle wyczynów bolszewickich okazała się optymistyczną złudą.

W porównaniu z bolszewickim makiawelizmem występuje na jaw w pełni umiar i uczciwość rad Makiawellego, głęboko przeświadczonego o niebezpieczeństwach fanatyzmu, którym bolszewicy się rządzili.

 

8.

Dwaj polscy historycy rewolucji rosyjskiej streścili obszernie "list filozoficzny" Czaadajewa. Ludwik Kulczycki pisał przed dojściem bolszewików do władzy [1] , Jan Kucharzewski po zdobyciu przez nich rządów [2] . Zdaniem Kulczyckiego pesymizm Czaadajewa nie sprawdził się. Kucharzewski zgodnie z tytułem swego siedmiotomowego, niedokończonego dzieła dał wyraz odmiennemu zapatrywaniu.

 

9.

Chcąc wyrozumieć mentalność i sukcesy rewolucjonistów rosyjskich trzeba sięgnąć do źródeł rewolucji. Psychologiczne właściwości jednostek wrodzone i nabyte pod wpływem środowiska odegrały rozstrzygającą rolą. Przeświadczenie służenia dobrej sprawie było mocniejsze wśród rewolucjonistów rosyjskich, niż w gronie obrońców ładu i porządku społecznego. Fanatyzm i maksymalizm ich postawy duchowej, brak hamulców rozumowych i uczuciowych, brak skrupułów moralnych potęgował ich bezwzględność i siłę. Mała odporność biurokracji i burżuazji, przerzucanie się bezmyślnych mas z jednej ostateczności w drugą, ich chwilowe porywy szału rewolucyjnego, po których popadały w prostrację i stawały się łatwym łupem przywódców - oto czynniki ścielące rewolucjonistom drogę do zwycięstwa. Dane psychologiczne ukształtowały bieg wypadków po tej linii na tle okoliczności historycznych sprzyjających ich rozwinięciu się. Spływ wód z trzech źródeł złożył się na strumień rewolucji rosyjskiej. Ku wspólnemu łożysku podążały: carskie samodzierżawie, marksizm, tradycja rewolucji francuskiej, której rosyjska kontynuacją, a zarazem częściowo antytezą.

 

10.

Rosyjscy rewolucjoniści czerpali natchnienie z marksizmu. Ich poczynania w bieżącym stuleciu wyraziły się przystosowaniem marksizmu do rozwoju wypadków w Rosji. Narodziła się doktryna marskizmu-leninizmu vulgo leninizmu, marksizmu spospolitowanego i zrusyfikowanego, bardziej symplistycznego, bardziej nastawionego na propagandę, wzbogaconego o silny zastrzyk makiawelizmu. Oba systemy można pojmować celowo lub teoretycznie. Uważam za trafny pogląd wedle którego ich autorzy postanowili zdobyć władzę w państwie i gwoli osiągnięcia celu ułożyli systematyczny zbiór sposobów realizowania swych zamiarów. Słowem i piórem uprawiali propagandę polityczną. Szerzyli opinie, sądy, oceny, przykazania ich zdaniem najpewniej wiodące do pozbawienia władzy jej dotychczasowych dzierżycieli i usadowienia się na ich miejscu.

Systemy marksizmu i leninizmu obfitują w sprzeczności logiczne oraz w sprzeczności między rzeczywistością a jej odtworzeniem. Uważam sprzeczności jedne i drugie nie za skazę, jeno za ozdobę marksizmu i leninizmu. Spełniają znakomicie wyznaczone im przez ich autorów zadanie usprawnienia propagandy. Są po temu jak najdoskonalej obmyślane. Są celowe, do celu dostosowane, w tym rozumieniu jednolite i konsekwentne.

Wielu pisarzy, zapatrzonych w owe niewątpliwe sprzeczności zadowala się stwierdzeniem, że doktryny marksizmu i leninizmu, naukowo błędne, są teoretycznie bezwartościowe. Ich pogląd, choć trafny, nie trafia w sedno rzeczy, boć przecie twórcy marksizmu i leninizmu uprawiali świadomie propagandę polityczną, a nie teoretyczną wiedzę. Podawali wprawdzie swe doktryny za teorie naukowe, ale kierowali się przy tym mniej lub więcej świadomie chęcią dodania im autorytetu w oczach bezkrytycznych mas. Świecili bakę ludowi dla jego dobra. Nie zawsze wierzyli w to, co mówili i pisali. Wiedzieli, że lud chce być oszukiwany. Szczodrze czynili zadość jego podświadomym pragnieniom. Apostołowie postępu stosowali odwieczną sztukę rządzenia: "Mundus vult decipi (ergo decipiatur)".

Stosunki między ludźmi powinny polegać na wzajemnym przypisywaniu sobie dobrej woli i wiary. Mala non pracsumuntur. Zachodzi domniemanie, że każdy mówi prawdę, daje obietnice w zamiarze ich dotrzymania, przestrzega ustaw, póki przeciwne postępowanie nie zostanie mu udowodnione. To prawda, ale tylko w odniesieniu do tych, którzy z góry nie zapowiadają przeciwnego postępowania. Jeśli znajdują się tacy, wówczas nie może być wobec nich mowy o wzajemności, wówczas w stosunku do nich odpada domniemanie dobrej woli i wiary.

Twórcy marksizmu i leninizmu wyrzekli się dobrowolnie tego domniemania. Z uznania godną szczerością uprzedzili wszystkich o swoich zamiarach, a że mało kto zrozumiał, to już nie ich wina. Zastrzegli sobie, wyłącznie sobie prawo postępowania w złej wierze - dla dobra sprawy. Nie pretendowali do miana ludzi, idących do celu, z wolą postępowania w dobrej wierze. Wszelka polityka, ich własna i cudza była w ich oczach synonimem złej woli i wiary. Zalecali taktykę rewolucyjną i jej konieczny korelat: stosowanie zasady nieprzebierania w środkach osiągnięcia celu. Świecili przykładem. Wyznawali jawnie, że postępują zgodnie z ustawami, mówią prawdę, czynią obietnice z zamiarem ich dotrzymania o tyle, o ile podobne postępowanie uważają za sprzyjające zdobyciu, utrzymywaniu i rozszerzaniu władzy, że postępują wprost przeciwnie, jeśli, ich zdaniem, tędy wiedzie droga do celu. Zeszli na manowce podejrzewający dwie pary dioskurów: Marksa i Engelsa, Lenina i Stalina o stałe nieprzestrzeganie ustaw, o wygłaszanie wyłącznie kłamstw i fałszów, o dawanie zawsze obietnic z zamiarem ich niedotrzymania. Równie błędny jest pogląd odwrotny, wedle którego twórcy marksizmu i leninizmu stale kierowali się chęcią przestrzegania ustaw, mówienia prawdy, dotrzymywania słowa. Nic podobnego. Patronowie i twórcy rewolucji rosyjskiej zapowiedzieli wyraźnie wybieranie przez nich metod przeciwnych wtedy, gdy posługiwanie się nimi czyni lepiej zadość chęci zdobycia, utrzymania i poszerzenia władzy, naczelnej wytycznej działania, rozstrzygającej o doborze środków osiągnięcia celu. Podporządkowali dobór środków osądowi ich sprawności w walce o władzę z wykluczeniem innych sprawdzianów. Podali kryterium swego postępowania. Nie kryli, że celowość kluczem jego zrozumienia i oceny.

Broniąc swej taktyki rewolucyjnej, twórcy i poplecznicy zarówno marksizmu, jak leninizmu postępowali zgodnie z odwieczną maksymą: "Quod licet yovi, non licet bovi", w mniej salomonowej wersji polskiej: "co wolno wojewodzie, to nie tobie sm......" Odmówili w czambuł wszystkim przeciwnikom dobrej woli i wiary. Zastrzegli sobie jej monopol. Reklamowali siebie w charakterze aniołów, przeciwników degradowali do rzędu diabłów. Do przeciwników zaliczyli także rewolucjonistów innego obrządku, a w pierwszym rzędzie kontrrewolucjonistów w nich godzących ich własną bronią. Powiadali: "Przeciwnicy postępują tak samo, jak i my, ale nie mają do tego prawa moralnie uzasadnionego, bo działają na rzecz złej sprawy. Zdobywają i utrzymują się przy władzy świadomie gwoli egoistycznego wyżycia się. Wystawiają programy szkodliwe. My dbamy o korzyść ogółu, a nie naszą osobistą. Stosujemy taktykę rewolucyjną celem ziszczenia zmian współżycia ludzkiego na lepsze". Ludzie skłonni są uwierzyć w to, co im dogadza. Obrońcy złej wiary w pożycie ludzi między sobą wzbudzali wiarę i posłuch.



[1] Rewolucja rosyjska, Lwów 1909, s. 247 i n.

[2] Od białego caratu do czerwonego, Warszawa 1923, T. 1, s. 169 i n.

.: Powrót do działu Strony tematyczne :: Powrót do spisu działów :.

 
Wygląd strony oparty systemie tematów AutoTheme
Strona wygenerowana w czasie 0,158873 sekund(y)