Jeśli otrzymamy informację, że jakiś osobnik zajmuje
się przestępczą działalnością, to najszybsze i najpewniejsze dane o jego
wrogiej działalności otrzymamy tylko w tym wypadku, jeśli będziemy mieli przy
nim wiernego, oddanego nam człowieka, tzw. agenta – pisał minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław
Radkiewicz w instrukcji do swych podwładnych w 1945 roku.
W Polsce “ludowej” wydano pięć podstawowych
instrukcji, które regulowały metody pracy z agenturą. Dodatkowo resort
publikował broszury – do użytku wewnętrznego – będące w istocie podręcznikami
pracy z konfidentami dla funkcjonariuszy.
Praca z agenturą była jednym z podstawowych zadań
funkcjonariuszy SB. Dlatego niezmiernie istotny stawał się dobór osób na tajnych
współpracowników (t.w.), jak i sama metoda werbunku. Jednocześnie konfidenci
podlegali ścisłej kontroli, która miała zapewniać wiarygodność podawanych w
donosach informacji. Kontrolowani byli także sami funkcjonariusze, po to, by
niemożliwe było tworzenie “martwych dusz”, czyli wpisywanie do sieci
informacyjnej osób, które faktycznie nie współpracowały z SB.
…wykrywanie wrogiej działalności…
Działania, które służyły likwidacji niezależnej
aktywności w żargonie bezpieki nazywano “pracą operacyjną”. Dla zdobycia
informacji o interesujących tematach funkcjonariusze prowadzili analizę
operacyjną, sprawdzenie operacyjne, inwigilację operacyjną, technikę,
kombinację operacyjną i rozpracowanie.
Analiza operacyjna to po prostu wybór informacji.
Inwigilując podejrzanych, funkcjonariusze SB gromadzili gigantyczną ilość
danych zarówno na interesujący ich temat, jak i związanych
z różnego rodzaju wątkami pobocznymi. Analiza operacyjna pozwalała na wybór z
ogółu zebranych informacji tych, które były rzeczywiście przydatne.
Sprawdzenie operacyjne oznaczało działanie, które
pozwalało bezpiece upewnić się, czy zdobyte przez nią informacje są prawdziwe.
Wreszcie rozpracowanie oznaczało gromadzenie informacji w chwili, gdy sygnały o
wrogiej działalności były potwierdzone.
Gdy np. bezpieka otrzymywała informację, że jakaś
grupa planuje druk ulotek, dla potwierdzenia tych informacji prowadzono
sprawdzenie operacyjne. W chwili natomiast, gdy upewniono się, że istotnie tak
jest, kontynuowano inwigilację, ale w żargonie bezpieki określano to już jako
rozpracowanie.
Zarówno w czasie sprawdzania, jak i rozpracowania,
funkcjonariusze SB mogli wykorzystywać technikę operacyjną lub stosować
kombinację operacyjną. Techniką zajmował się specjalny wyodrębniony pion w
strukturze SB, do którego zadań należało zakładanie podsłuchów i podglądów lub
kontrola korespondencji. Kombinacją operacyjną określano cały zespół działań,
który miał prowadzić do osiągnięcia założonego przez SB celu.
Jednak najwięcej informacji bezpieka uzyskiwała od
osobowych źródeł informacji – czyli rozmaitych kategorii donosicieli.
…wróg perfidny i zakonspirowany…
Najbardziej znanym typem konfidenta był tajny
współpracownik (t.w.), jednak z perspektywy bezpieki rozróżniano także inne
kategorie. Ich nazwy zmieniały się na przestrzeni lat, używane
w tym tekście są właściwe dla lat 70. i 80. Tajny współpracownik był
najbardziej wartościowym źródłem informacji – zazwyczaj werbowano go spośród
osób rozpracowywanego środowiska, ponieważ, jak zapisano w jednym z druków
wewnętrznych: wroga, działającego w sposób perfidny i zakonspirowany, można
w określonych sytuacjach rozpracować skutecznie tylko przy pomocy drugiego
wroga z tego samego środowiska, gdyż nikt inny nie zdobędzie potrzebnego
zaufania do wszechstronnego rozpracowania.
Dzięki t.w. możliwe stawało się ustalenie osób
podejrzanych o wrogą lub przestępczą działalność, np. sprawców sabotażu,
dywersji lub kolportażu ulotek; zapewnienie dopływu informacji o
nastrojach, np. wśród załogi określonego zakładu produkcyjnego oraz ich
przyczynach; rozpoznanie osób i zjawisk, np. rozpoznanie cudzoziemca “x” i jego
działalności na terenie kraju, a zwłaszcza zainteresowań wykraczających poza
oficjalne kontakty handlowe czy turystyczne; prowadzenie rozpracowania;
inwigilacja określonych osób w ramach kwestionariusza ewidencyjnego; ustalenie
i rozpoznanie wrogiego ośrodka; ochrona instytutów naukowych, np. przed
penetracją ośrodków wywiadowczych lub dywersją ideologiczną; czynności
rozpoznawcze w środowiskach podejrzanych o dokonywanie przestępstw oraz
zbieranie informacji o działalności grup przestępczych i osób podejrzanych
(udział tajnego współpracownika w
rozpoznawaniu, inwigilacji i rozpracowaniu wrogo działających grup i ośrodków);
ustalenie źródeł dowodowych
i stworzenie sytuacji dogodnych do ich procesowego wykorzystania (wykorzystanie tajnego współpracownika w ramach
kombinacji operacyjnej oraz przygotowania materiałów
i warunków do realizacji rozpracowania operacyjnego); wykonywanie zadań
specjalnych w celu rozbijania solidarności wrogich lub przestępczych grup i
środowisk; wykonywanie określonych zadań w ramach gier kontrwywiadowczych.
Tajni współpracownicy pełnili niezwykle istotną rolę,
a przekazywane przez nich informacje, by mogły być przydatne, musiały być
rzeczowe i prawdziwe. Z tego powodu sprawą podstawową stawał się dobór
odpowiedniego człowieka na konfidenta.
…ten, kto nas nie zdradzi…
Za dobrych kandydatów bezpieka uznawała osoby z
inicjatywą, zdrowym rozsądkiem, o dużej odporności psychicznej, umiejące
nawiązywać kontakty z ludźmi, posiadające umiejętność zachowania się w różnych
sytuacjach, a także umiejętność oceny i analizy na bieżąco rozwijającej się
sytuacji. Funkcjonariuszom operacyjnym polecano, aby w rozpracowywanym
środowisku wybierali kilku kandydatów na werbunek, a dopiero spośród nich
selekcjonowali najbardziej odpowiednich.
Jak zaznaczano w broszurze szkoleniowej: typujemy
ich spośród bezpośredniego otoczenia osób podejrzanych (lub podejrzewanych),
miejsc ich pracy i zamieszkania, osób należących do tej samej grupy,
środowiska, organizacji, stowarzyszenia itp. Wstępnej selekcji kandydatów
natomiast dokonywano
w wyniku doraźnie przeprowadzonych rozpoznań i ustaleń, analizując w tym
celu np. materiały archiwalne, akta personalne, akta śledcze, materiały z wywiadów
środowiskowych.
Idealnym t.w. miał być człowiek, który: nie zdradzi
nas, nie będzie w sposób opieszały wywiązywał się ze swoich obowiązków
operacyjnych, nie będzie prowadził przestępczej działalności, nie będzie
samowolnie dozował i selektywnie dobierał informacji przekazywanych
pracownikowi operacyjnemu. Podstawową cechą t.w. miała być zatem lojalność
wobec SB. Jak podkreślano, całkowita szczerość jest konieczna szczególnie wówczas, gdy dobieramy kandydata do rozpracowania
wrogich ośrodków wywiadowczych i dywersyjno-propagandowych, agentów i
emisariuszy zagranicznych ośrodków oraz do wykonywania zadań poza granicami
kraju.
Tajny współpracownik musiał wykazywać się wiedzą z
zakresu wrogiej lub przestępczej działalności, a także odpowiednio
kamuflować swą współpracę z SB, czyli grać podwójną rolę tak przekonywująco,
ażeby wydać się przeciwnikowi innym, niż jest w rzeczywistości. Kładziono
również duży nacisk na dobór takich t.w., którzy wykazywaliby się inteligencją,
sprytem, silną wolą, odpornością psychiczną itd.
Funkcjonariusze SB mieli brać pod uwagę wiele
czynników,
z których za najważniejsze należy uznać “celowość pozyskania” (konkretną
działalność SB, do której t.w. byłby przydatny), lojalność i szczerość
współpracownika, faktyczną lub potencjalną możliwość
zdobywania informacji oraz wiedzę związaną z przedmiotem zainteresowania
bezpieki, wreszcie cechy osobiste.
…więź ze Służbą Bezpieczeństwa…
Werbunek tajnego współpracownika był zawsze
szczegółowo przygotowywany. Jedna z głównych decyzji wiązała się z podstawą
pozyskania, czyli ostatecznym argumentem, jakim funkcjonariusz SB nakłaniał do
współpracy. W broszurach zaznaczano, że od prawidłowo wybranego argumentu zależy
uzyskanie zgody kandydata na współpracę, jego stosunek do współpracy i
wykonywanych zadań.
Wyróżniano cztery podstawy pozyskania: materiał
obciążający, materiał kompromitujący (kompro-mat), zainteresowanie materialne
oraz poczucie obywatelskiej współodpowiedzialności za bezpieczeństwo i
porządek publiczny.
Materiał obciążający stanowiły posiadane przez SB
informacje na temat werbowanej osoby dające podstawę do wszczęcia
postępowania karnego. W tym przypadku dawano alternatywę: współpraca albo
więzienie. Materiał kompromitujący z kolei dyskredytował osobę w świetle
ocen etyczno-moralnych. W wyniku niepodjęcia współpracy grożono jego
upublicznieniem.
Zainteresowanie materialne przybierało w praktyce
formę pensji, której wysokość uzgodniona była z pozyskanym. Do tej
kategorii zaliczano ponadto opiekę i pomoc udzielaną współpracownikowi lub
członkom jego rodziny w różnych sytuacjach życiowych, np. pomoc w otrzymaniu
pracy, lekarstw, okolicznościowy upominek rzeczowy, ale pomoc mogła
dotyczyć także np. otrzymania paszportu, stypendium, zapomogi, miejsca w
domu akademickim, otrzymania licencji na prowadzenie działalności zawodowej,
handlowej, otrzymania ulg podatkowych, pożyczki, przydziału materiałów
reglamentowanych, otrzymania pracy w zakładzie specjalnym lub stanowiska
związanego z perspektywą wyjazdów zagranicznych. Podkreślano
zarazem, że przejawianie życzliwości i troska
o tajnego współpracownika i jego najbliższych wyzwalają uczucie wdzięczności
oraz rozwijają i umacniają jego więź ze Służbą Bezpieczeństwa.
Pozyskanie na podstawie obywatelskiej
współodpowiedzialności było dobrowolnym wyrażeniem chęci współpracy, za
którą konfident nie był wynagradzany.
…uzależnić kandydata…
Czasem dla przeprowadzenia werbunku uzależniano
kandydata na t.w. Możliwości działań było wiele, np. wiedząc o postępowaniu
kandydata niezgodnym z obowiązującymi przepisami administracyjnymi, finansowymi
czy porządkowymi pracownik Służby Bezpieczeństwa może spowodować zaistnienie
groźby ukarania go, np. zatrzymanie prawa jazdy, pozbawienie prawa wykonywania
zawodu, spowodowanie domiaru podatkowego, zwolnienie z pracy itp. Usunięcie
groźby ukarania może być podstawą pozyskania kandydata do współpracy ze Służbą
Bezpieczeństwa. Stosowano je z reguły w stosunku do osób negatywnie
nastawionych do Służby Bezpieczeństwa, które nie zgodziły się na współpracę.
Werbunku dokonywano zawsze w trakcie tzw. rozmowy
pozyskaniowej. Zatem osoba, która współpracowała z SB, decyzję
o współpracy podejmowała zawsze świadomie, wyrażając zgodę na donosicielstwo
wobec funkcjonariusza SB. Najczęściej przyjmowała ona formę pisemnego
zobowiązania do współpracy. Dopuszczalne były jednak odstępstwa, bowiem od
żądania napisania zobowiązania można odstąpić (albo żądać w terminie
późniejszym), jeżeli pobranie go mogłoby ujemnie wpłynąć na stosunek tajnego
współpracownika do współpracy, nie dotyczy to jednak kandydata pozyskiwanego na
podstawie materiałów obciążających lub kompromitujących.
Dobór konfidentów był niezwykle istotnym zadaniem SB.
Procedury związane z werbunkiem były wieloetapowe, a funkcjonariusz, który je
realizował, był kontrolowany przez swoich zwierzchników. Do werbunku
przygotowywano się drobiazgowo, analizując znane SB cechy kandydata, po to, by
przewidzieć jego zachowanie w trakcie rozmowy. Starano się niczego nie
pozostawiać przypadkowi.
Jednak zwerbowanie t.w. nie oznaczało, że będzie on
lojalnym współpracownikiem. Jak podkreślano w broszurach szkoleniowych, pozyskanie
t.w. nie kończy się na wyrażeniu przez niego formalnej zgody na współpracę, ale
jest procesem często długotrwałym, występującym jeszcze podczas współpracy.
Dlatego niezwykle istotna była kontrola i “wychowanie” konfidentów.
Wewnętrzna potrzeba donosicielstwa…
“Wychowanie” t.w. łączyło się z motywowaniem, a
głównym celem tych działań było to, aby konfident współpracował z SB: chętnie,
pomimo że podjął współpracę w sytuacji przymusowej i nie tylko dlatego,
że musi, ale także dlatego, że znalazł we współpracy upodobanie […] najkorzystniejsza
jest taka sytuacja, kiedy współpraca będzie dla t.w. nie przykrą koniecznością,
a wewnętrzną jego potrzebą i źródłem duchowego zadowolenia.
Za “wychowanie” konfidenta uznawano np. jego szkolenie
związane z obowiązkiem zachowania tajności współpracy, metod nawiązywania
kontaktu z oficerem prowadzącym itd. Motywowanie do współpracy mogło natomiast
przybierać formę nagród pieniężnych, rzeczowych lub innych, np. awans czy pomoc
w przeprowadzeniu sprawy urzędowej. Jednak najważniejsza była dbałość o poglądy
polityczne t.w. Wychowanie ideologiczne odbywało się w czasie spotkań
funkcjonariusza SB z donosicielem przez omawianie posunięć partii i rządu w
dziedzinie polityki wewnętrznej i zagranicznej, wyjaśnianie sensu wydarzeń na
arenie międzynarodowej, prawidłowe naświetlanie niezrozumiałych dla nich
zagadnień natury politycznej oraz udzielanie wyczerpujących odpowiedzi na
nurtujące ich wątpliwości natury ideologicznej. Indoktrynacja donosicieli
nie zawsze jednak wystarczała, niezmiernie istotna była zatem bezustanna
kontrola konfidentów.
…wiarygodność informacji…
Kontrola służyła sprawdzeniu i ocenie wykonawstwa
zadań operacyjnych zleconych t.w. Jednak ważniejszym elementem było
sprawdzenie uczciwości, prawdomówności, obiektywności, a zwłaszcza
wiarygodności przekazywanych przez t.w. informacji.
Współpracę rozpoczynało zlecenie konfidentowi
wykonania zadania kontrolnego, czyli dostarczenia informacji, które bezpieka
już posiadała. Jeśli treść donosu zgadzała się z wiedzą SB, konfidenta uznawano
za wiarygodnego. Zadania kontrolne pojawiały się także na dalszym etapie
współpracy, gdy bezpieka nabierała wątpliwości co do rzetelności donosów.
Pracę konfidentów sprawdzano zarówno poprzez analizę
pisanych przez nich donosów, jak i poprzez innych donosicieli lub z
zastosowaniem podsłuchów, podglądów, obserwacji, przeszukań czy inwigilacji
korespondencji. Wszystkie te metody miały upewnić bezpiekę o lojalności
współpracowników.
W ramach tzw. spotkań kontrolnych z t.w. kontaktował
się przełożony funkcjonariusza SB prowadzącego donosiciela. W ten sposób
bezpieka weryfikowała z jednej strony umiejętności pracy z konfidentami swoich
funkcjonariuszy, a z drugiej wiarygodność sieci informacyjnej. Tak
skonstruowane mechanizmy służyły uniemożliwieniu funkcjonariuszom SB
wprowadzania tzw. martwych dusz, czyli wpisywania do kartotek jako donosicieli
osób, które faktycznie nie podjęły współpracy.
Dzięki donosicielstwu bezpieka starała się kontrolować
sytuację w kraju i zwalczać działalność antysystemową. Dla potrzeb pracy
operacyjnej niezbędne stawało się dysponowanie informacjami prawdziwymi. Wieloetapowa metoda werbunku konfidentów,
sformalizowanie etapów współpracy, rozbudowanie elementów kontroli
zarówno donosicieli, jak i funkcjonariuszy SB pracujących z konfidentami,
wykluczać miały możliwość dezinformacji. Jednocześnie metody werbunku
sprawiały, że decydująca się na współpracę z bezpieką osoba była zawsze swej
decyzji świadoma.
Tekst ukazał się w książce Polska konfidencka
(Kraków 2006) w serii Instytutu Pamięci Narodowej i Ośrodka Myśli Politycznej
„Z archiwów bezpieki – nieznane karty PRL”.
Pierwodruk:
F. Musiał, Podręcznik bezpieki, “Dziennik Polski”, 7 VIII 2004.
Filip
Musiał
ur. 1976, dr, politolog, historyk, pracuje w Instytucie Pamięci
Narodowej Oddział w Krakowie, sekretarz redakcji “Zeszytów Historycznych
WiN-u”, członek Ośrodka Myśli Politycznej. Autor książek: Skazani na karę
śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie 1946-1955; Polityka czy
sprawiedliwość? Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie (1946-1955). Współautor
książek: Kościół zraniony. Sprawa księdza Lelity i proces kurii krakowskiej;
Komunizm w Polsce; Twarze krakowskiej bezpieki. Obsada stanowisk
kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Krakowie.
Informator personalny.