1. Miejsce etyki w
systemie filozofii Kartezjusza
Nie ulega wątpliwości,
iż Kartezjusz nie pozostawił systematycznie opracowanej etyki. Niemniej
w jego spuściźnie znajdujemy wiele materiału, który pozwala dokonać
rekonstrukcji Kartezjuszowej teorii etycznej. Szczególne znaczenie,
oprócz Rozprawy o metodzie, Zasad filozofii, korespondencji z Meslandem
i Mersenne'em, mają tu Listy
do księżniczki Elżbiety. Właśnie w nich bardzo wyraźnie uwidacznia
się wpływ antycznych teorii etycznych: Arystotelesa, stoików i epikurejczyków.
Zainteresowanie etyką antyczną w świecie chrześcijańskim sięga odległych
czasów pierwszych ojców Kościoła. Zwłaszcza stoicyzm rzymski (Cyceron,
Seneka) wywarł znaczący wpływ na Tertuliana i św. Augustyna. Istotne
znaczenie dla ukształtowania się stanowiska Kartezjusza miał także
francuski neostoicyzm XVI i XVII w. Autor Rozprawy
o metodzie dojrzewał intelektualnie w atmosferze późnej scholastyki
(edukacja w kolegium jezuickim w La Flčche), sceptycyzmu
i stoicyzmu (J. Lipsius i jego francuski propagator i kontynuator
G. du Vair i M. Montaigne, pozostający pod wpływem obu, zwłaszcza
Lipsiusa, oraz P. Charron, reprezentujący przede wszystkim orientację
sceptycką). Francuscy neostoicy szukali inspiracji głównie u Seneki
i Epikteta, lecz Cyceron, łączący w swych koncepcjach różne kierunki
filozoficzne, własne idee etyczne, w znacznej mierze uformowane
pod wpływem stoików greckich, lecz nie pozbawione nowych elementów,
zaszczepił różnym myślicielom chrześcijańskim nie tylko doby renesansu
i baroku, lecz przede wszystkim średniowiecza (scholastyki). Stoicyzm
poza tym, jak starał się wykazać A. MacIntyre, jest, powtarzającą
się w dziejach myśli zachodniej, koncepcją etyczną, której żywot
nie zakończył się wraz ze śmiercią cesarza Marka Aureliusza.
Na początku trzeciej części Rozprawy o metodzie Kartezjusz wprowadza
pojęcie moralności tymczasowej (une
morale par provision): "/.../ aby nie pozostać zupełnie niezdecydowanym
co do swych czynów w czasie, gdy rozum zniewala mnie ku temu w mym
sądzeniu, oraz, aby nie zaprzestać od owej chwili żyć najszczęśliwiej,
jak tylko można, urobiłem sobie moralność tymczasową, składającą
się zaledwie z trzech czy czterech zasad postępowania, którymi chętnie
się z wami podzielę." Określenie moralności jako tymczasowej
nie jest szczególnie fortunne, gdyż może sugerować zmienność lub
zgoła dowolność czy wręcz prywatny charakter zasad moralnych. Zapoznawanie
czytelników Rozprawy z
takimi zasadami, byłoby przejawem przesadnej szczerości autora,
żyjącego w dobie nieznającej ekshibicjonizmu, z drugiej strony,
trudno przypuszczać, by filozof, świadom ich subiektywnej ("prywatnej")
natury i niestałości, pragnął się nimi "chętnie podzielić".
Zapewne "tymczasowy" charakter
zasad moralności miał wskazywać na podstawowy cel badań filozoficznych,
jakim było sformułowanie dobrze uzasadnionej teorii moralności lub
rozumowo ugruntowanej etyki. Zasady moralności miałyby więc znaczenie
praktyczne, ich status byłby prawdopodobny, lecz nie wykluczałoby
to ich zgodności z przyszłymi, nie budzącymi wątpliwości, zasadami
etycznymi. Bardziej zasadne byłoby zatem nazwanie moralności, o
której traktuje trzecia część Rozprawy, moralnością praktyczną. Tym bardziej, że Kartezjusz wyraźnie mówi o
potrzebie kierowania się jakimiś zasadami, by możliwym stało się
działanie (czyny - actions), wskazane przez rozum i wybrane przez wolę.
Odpowiadając na Zarzuty drugie, w związku z rozważaniami
dotyczącymi zakresu działania woli, Kartezjusz odróżnia potrzebę
życia (usum vitae) od kontemplacji prawdy, wskazując,
że "co dotyczy potrzeby życia, daleki jestem od tego, by utrzymywać,
że trzeba uznawać tylko to, co jest jasno i wyraźnie poznane, owszem,
sądzę przeciwnie, że wprawdzie nie należy zawsze spodziewać się
[tylko] prawdopodobieństw, lecz niekiedy wybrać z wielu zupełnie
nieznanych coś jednego i skoro zostało [już] wybrane, jak długo
nie można mieć żadnych racji przeciwnych, nie mniej mocno przy nim
obstawać, niż gdyby było ono wybrane na podstawie racji zupełnie
jasno poznawalnych." Wcześniej w Rozprawie
o metodzie, przedstawiając zasady moralności tymczasowej, w
podobny sposób wskazywał na konieczność odwoływania się do wiedzy
prawdopodobnej z braku możliwości uzyskania wiedzy pewnej. "Tak
samo też jest prawdą zupełnie pewną, jako że czynności życiowe nie
znoszą zwłoki, że winniśmy się trzymać mniemań najbardziej prawdopodobnych,
skoro nie jest w naszej mocy rozpoznanie najprawdziwszych; a nawet,
jeśli nie dostrzegliśmy więcej prawdopodobieństwa w jednych aniżeli
w drugich, musimy jednakowoż opowiedzieć się przy jednych spośród
nich i traktować je w następstwie nie jako wątpliwe, w tej mierze,
w jakiej odnoszą się do praktycznego działania, lecz jako zupełnie
prawdziwe i pewne, dzięki temu, że taka jest właśnie przyczyna,
która skłoniła nas do ich przyjęcia."
W kwestii wyboru pomiędzy działaniami
o tym samym stopniu uzasadnienia ("mniemania o tym samym prawdopodobieństwie")
Kartezjusz użył argumentacji teoriodecyzyjnej: spośród r ó w n y c h
alternatyw należy
wybrać jedną, gdyż działania praktyczne "nie znoszą zwłoki".
W rezultacie tego wyboru pozostałe alternatywy zostają odrzucone,
a wybrana alternatywa staje się pewna, gdyż zdeterminowana przez
konieczność wyboru.
Gdy idzie o bardziej nas tu interesujące
znaczenie tradycji antycznej dla stanowiska Kartezjusza, należy
uznać, iż tak wyraźnie akcentowana przezeń różnica między kontemplacją
prawdy a potrzebami życia, między pewną wiedzą teoretyczną a prawdopodobnymi
mniemaniami praktycznymi (les
plus vraies opinions, les opinions plus probables w Rozprawie
o metodzie), stanowi nowożytną wersję opozycji między wiedzą
i opinią (episteme i doksa), a w szczególności, nawiązuje do Arystotelesowego przeciwstawienia
wiedzy naukowej twórczości i działaniu. Wiedza naukowa według Stagiryty
dotyczy tego co konieczne i wieczne, zaś "rzeczy, które mogą
być inaczej" (niekonieczne) są przedmiotem twórczości i działania. Polityka i etyka to oczywiście dziedzina działania,
"filozofia spraw ludzkich", a zatem nie mogą one mieć
charakteru wiedzy naukowej (teoretycznej). W początkowych partiach Etyki
Nikomachejskiej, stwierdziwszy, iż cel badań etycznych należy
w pewnym sensie także do teorii polityki, Arystoteles pośrednio
charakteryzuje etykę jako dziedzinę wiedzy prawdopodobnej, ze względu
na jej przedmiot, który determinuje empiryczny sposób poznawania.
"To więc jest celem naszych badań [w zakresie etyki - M.K.],
jako należących w pewnym sensie do nauki o państwie. Co się tyczy
opracowania naszego przedmiotu, to wystarczy może, jeśli ono osiągnie
ten stopień jasności, na który ów przedmiot pozwala. Nie we wszystkich
bowiem wywodach należy szukać tego samego stopnia ścisłości, podobnie
jak nie we wszystkich tworach ręki ludzkiej. Tak też co do pojęć
piękna moralnego i sprawiedliwości, którymi zajmuje się nauka o
państwie, panuje tak daleko idąca rozbieżność i niestałość zdań,
że pojawił się nawet pogląd, iż istnienie swe zawdzięczają
one tylko umowie, a nie przyrodzie rzeczy. Podobna niestałość zdań
panuje też w odniesieniu do
dóbr, ponieważ wielu ludziom przynoszą one szkodę; wszak niejeden
już zginął z powodu bogactwa, inni zaś z powodu męstwa. Należy więc
być zadowolonym, jeśli omawiając takie przedmioty i opierając się
na takich przesłankach, wskaże się
p r a w d ę z g r
u b s z a tylko i w o g
ó l n y c h zarysach i jeśli
omawiając to, co tylko na ogół zachodzi, i wychodząc z przesłanek
o takim samym charakterze, potrafimy też wysnuć tylko t e g o
s a m e g o r o d
z a j u wnioski. W ten sposób należy też oceniać wszelkie
wywody: jest bowiem cechą człowieka wykształconego żądać w każdej
dziedzinie ścisłości w tej mierze, w jakiej na to pozwala natura
przedmiotu; bo na jedno niemal wychodzi przyjmowanie od matematyka
wywodów, które posiadają charakter prawdopodobieństwa, i żądanie
ścisłych dowodów od mówcy przemawiającego na zgromadzeniu ludowym
(podkr. M.K.)."
Na czym więc polega prawdopodobny
charakter etyki Kartezjuszowej? Czy jest, jak u Arystotelesa, uwarunkowany
naturą przedmiotu, którym jest ludzkie działanie i metodą tej dyscypliny
filozoficznej? Czy też raczej jest zdeterminowany przez konieczność
podejmowania decyzji moralnych ze względu na kondycję ludzką, niezależnie
od tego, czy można byłoby je uzasadnić w sposób nie budzący żadnych
wątpliwości za pomocą reguł powszechnie obowiązujących, co
wymagałoby stworzenia etyki teoretycznej, spełniającej Kartezjuszowe
kryteria wiedzy prawdziwej, czy też nie?
W liście do ks. Picot, tłumacza Zasad filozofii z łaciny na francuski,
i traktowanym jako przedmowa do tego dzieła, miejsce etyki w całości
filozofii zostało przedstawione z innego punktu widzenia: etyka
jest "ostatnim stopień mądrości". W znanej metaforze filozofia
zostaje przyrównana do drzewa: "/.../ cała filozofia przedstawia
się jak drzewo, którego korzenie tworzy metafizyka, pień - fizyka,
konarami zaś, które wyrastają z tego pnia, są wszystkie inne nauki,
sprowadzające się do trzech podstawowych, mianowicie medycyny, mechaniki
i etyki, przy czym mam tu na myśli najwyższą i najdoskonalszą etykę,
która zakłada całkowitą znajomość innych nauk i jest ostatnim stopniem
mądrości." W tymże samym liście Kartezjusz powtarza
swój pogląd z Rozprawy o metodzie, podkreślając, iż zanim osiągnie się piąty stopień
mądrości, czyli poznanie pierwszych przyczyn i prawdziwych zasad
(idzie tu o filozofię pierwszą; poprzedzające ją stopnie to: znajomość
pojęć jasnych samych przez się, doświadczenie zmysłowe, rozmowy
z innymi ludźmi i lektura książek) i dysponuje się wiedzą "pospolitą
i niedoskonałą", uzyskaną za pomocą wymienionych czterech sposobów,
powinno się "starać się wypracować sobie etykę, wystarczającą
do kierowania czynnościami /.../ życia." Jest to etyka niedoskonała, "do której
można się stosować tymczasowo, dopóki nie poznało się jeszcze etyki
doskonalszej." W różnych partiach tego listu Kartezjusz
daje wyraz swemu pojmowaniu filozofii, jako dążeniu do najwyższego
dobra "rozważanego przez sam rozum przyrodzony bez światła
wiary", czyli do poznania prawdy przez jej "pierwsze przyczyny",
prowadzącego do najwyższego stopnia mądrości, i tym samym do doskonałości
życia i do szczęśliwości, gdyż na najwyższym stopniu mądrości "opiera
się największe dobro życia ludzkiego".
Jak podkreśla I. Dąmbska, Kartezjuszowe ujęcie filozofii jest zgodne z
tradycją Arystotelesową, jako nauki o bycie, o świecie i o człowieku. Należy dodać, iż wspomniana wyżej kontemplacja
prawdy ("jedyne szczęście zupełne i niezakłócone cierpieniami"),
o której mówi zarówno w Prawidłach kierowania umysłem (pracy niedokończonej i wydanej drukiem
dopiero w 1701 r.), jak i w Zasadach
filozofii (wydanej w 1644 r.) stanowi jeszcze jedną cechę zbliżającą
pojmowanie celu filozofii i życia przez Kartezjusza z rozumieniem
ich przez Arystotelesa.
Dostrzegając owe niewątpliwe związki
filozofii autora Rozprawy
o metodzie z filozofią antyczną, nie należy pomijać istotnych
różnic, jakie pomiędzy nimi istnieją. Wprawdzie bowiem Kartezjusz
nie tylko zgadza się z rozpowszechnionym poglądem, iż słowo "filozofia"
znaczy "dążenie do mądrości", lecz dodaje, iż mądrość
to "nie tylko roztropność w działaniu, ale także doskonała
znajomość wszystkich rzeczy, które człowiek może poznać, zarówno
po to, by kierować swym życiem, jak i po to, by chronić i utrzymywać
swe zdrowie i czynić wynalazki w zakresie wszelkich umiejętności." Arystoteles czy stoicy zgodziliby się chętnie
z roztropnościowym i etycznym rozumieniem funkcji filozofii. Kwestię
zdrowia także uznaliby za zagadnienie znajdujące się w jej obszarze.
Lecz rozwijanie wszelkich umiejętności ("wynalazki"),
zwłaszcza związanych z działaniem byłoby sprzeczne z dążeniem do
życia pięknego (kontemplacyjnego) czy życia godnego mędrca. Zainteresowanie
praktycznymi zastosowaniami wiedzy naukowej, czyli uprawianie filozofii
"praktycznej" (w zupełnie innym sensie niż Arystotelesowy
czy scholastyczny) - w odróżnieniu od
"spekulatywnej nauczanej w szkołach" - dzięki której
"znając moc i sposób działania ognia, wody, powietrza, gwiazd,
niebios i wszelkich otaczających nas ciał równie wyraźnie, jak znamy
różne sposoby w pracy naszych rzemieślników, moglibyśmy w taki sam
sposób stosować je do wszystkiego, do czego się nadają i stać się j a k g
d y b y p a n a m i i p o s
i a d a c z a m i p r z y
r o d y [podkr. - M.K.]", jest wyrazem nowego, obcego filozofii
starożytnej i średniowiecznej, instrumentalnego nastawienia do wiedzy,
współistniejącego z podejściem autotelicznym.
Nie bez znaczenia dla interesującego
nas problemu miejsca i funkcji etyki w filozofii Kartezjusza jest
jego podejście do medycyny. W drzewie wiedzy zajmuje ona poczesne
miejsce obok mechaniki i etyki (patrz wyżej). Medycyna Kartezjuszowa
wskutek swych ścisłych związków z fizyką ma charakter mechanicystyczny;
opiera się na teorii ciała człowieka i jego funkcji jako skomplikowanego
mechanizmu. W ramach praktycznych zastosowań wiedzy prawdziwej obok
wspomnianych pożytków płynących z wykorzystania płodów i zasobów
ziemi ("wszystkich leków, w które zaopatrzyła nas przyroda")
najistotniejsze jest zastosowanie ich dla zachowania zdrowia ("ciała
i umysłu"), które jest "niewątpliwie naczelnym dobrem
oraz podwaliną wszelkich innych dóbr tego życia.". Można uznać, iż jest to przejaw zarówno zdroworozsądkowego
stosunku do zdrowia, które powszechnie uważa się za wartość samą
w sobie, jak i świadectwo wpływu antycznej i średniowiecznej koncepcji
człowieka i życia, w których zalecenia profilaktyczne i terapeutyczne
dotyczące zdrowia cielesnego, psychicznego i moralnego często współwystępowały ze sobą (należy oczywiście pamiętać o zróżnicowanym
podejściu do choroby i cierpienia w chrześcijaństwie, w którym cierpienie
jest interpretowane jako próba, której Bóg poddaje człowieka (wpływ
religii żydowskiej) lub jest ono traktowane jako współudział w cierpieniu
Chrystusa), a służyć miały osiągnięciu szczęścia przez ludzi. Wprawdzie
zdrowie, obok bogactwa i
zaszczytów, należy do dóbr zewnętrznych, które od nas nie zależą,
mimo to ma ono istotne znaczenie dla osiągnięcia przez nas najwyższego
zadowolenia. Radość i zdrowie, stwierdza Kartezjusz w jednym
z listów do księżniczki Elżbiety Czeskiej, są to, obok cnoty, "dwa
podstawowe dobra, które możemy posiadać w życiu doczesnym". Dlatego też choć nie panujemy nad naszym zdrowiem
tak jak nad cnotą etyczną, możemy jednak wpływać na stan naszego
zdrowia. Medycyna ma tu do spełnienia istotną rolę jako wiedza umożliwiająca
poprawę zdrowia, a więc wpływająca na przywrócenie jednego z dóbr
i poprawę naszych uczuć, tak by umniejszały nasz smutek. Wypełnia ona swą rolę, "by ciało miało
się lepiej" równolegle
do etyki, która wskazuje sposób (sposoby) osiągnięcia cnoty, będącej
źródłem szczęścia.
Relacje między etyką a pozostałymi
dziedzinami filozofii w ujęciu Kartezjusza mają szczególny charakter,
nie tylko bowiem tworzą one, jak u Arystotelesa, swoistą hierarchię,
której podstawę stanowi filozofia pierwsza, lecz przede wszystkim
mają naturę dedukcyjną. Charakteryzując poznanie filozoficzne, którego
celem jest mądrość, Kartezjusz wskazuje na znaczenie znajomości
pierwszych przyczyn w postaci zasad, które są prawdziwe (jasne i
oczywiste), i mają naturę twierdzeń pierwotnych (wyjściowych, podstawowych,
bezzałożeniowych) systemu wiedzy, na których opierają się inne twierdzenia
systemu, tworzące "łańcuch dedukcji" uzasadnionych intuicyjnie.
Mądrość (piąty poziom poznania) bowiem to "poszukiwanie pierwszych
przyczyn i prawdziwych zasad, z których można by wywieść racje tego
wszystkiego, co zdolni jesteśmy poznać." Wymóg dedukcyjności systemu wiedzy ma swe
źródło w założeniu o uniwersalnym charakterze metody matematycznej.
Projekt etyki filozoficznej oparty jest na tym samym założeniu.
Etyka ta (dokładnie: jej twierdzenia) ma wynikać dedukcyjnie z pierwszych
zasad (twierdzeń pierwotnych), choć zapośredniczona jest przez zespoły
twierdzeń tworzące poszczególne części drzewa poznania. Idea etyki,
i generalnie filozofii, dedukcyjnie (more
geometrico) wywiedzionej jest obca myśli antycznej, a znamionuje
myśl nowożytną, choć jej zalążków można szukać w średniowieczu (Raymond
Lulle (1235-1315)). I ponownie powraca wątek medycyny, która,
jak owa doskonała etyka, wywodzi się z dedukcyjnie z pierwszych
zasad. Wynikałoby z tego, iż zarówno etyka, jak i medycyna powinny
mieć charakter naukowy, filozoficzny, i podobnie obie są traktowane
jako ideał czy też cel lub program dociekań, które nie osiągnęły
jeszcze swego końca. Etyka i medycyna mają więc charakter "prowizoryczny"
i "tymczasowy", gdyż poznanie ludzkie jest procesem, który
ma charakter nieskończony, to znaczy, ze zarówno proces dedukcji
z pierwszych zasad nie jest przedsięwzięciem, które może przeprowadzić
jeden człowiek, ani też nie starczy mu życia, by wykazać zgodność
wyników doświadczenia z kolejnymi wnioskami dedukcyjnymi. Biorąc po uwagę tezę Kartezjusza, iż "tylko
sam Bóg zna dokładnie wszystkie rzeczy, my musimy zadowolić się
znajomością tych, które są
najbardziej dla nas użyteczne" możemy uznać, iż ma on na myśli
zasadniczą niezdolność człowieka nie tylko pojedynczego, lecz gatunkowego
do uzyskania pełnej wiedzy o "wszystkich rzeczach", to
znaczy o nieskończonych łańcuchach przyczynowo-skutkowych i łańcuchach
racji i wniosków. Myśl te wyraził później w sposób bardziej precyzyjny
Leibniz, wskazując ograniczenia ludzkiego umysłu, który wprawdzie
zdolny jest do ograniczonego poznania apriorycznego i analitycznego
(prawdy rozumowe), lecz nie jest w stanie dokonać redukcji zdań
syntetycznych a posteriori (prawd faktycznych), a więc opartych
na doświadczeniu i jedynie prawdopodobnych do prawd analitycznych.
Oznaczałoby to przekształcenie zdań empirycznych w zdania nieskończenie
analityczne. Jedynie umysł nieskończony jest zdolny do przeprowadzenia
redukcyjnych rozumowań, które sprowadzają zdania empiryczne do ich
pierwotnych przesłanek. Umysł nieskończony nie napotyka na ograniczenie
polegające na niemożności dokonania nieskończonej liczby kroków
dowodowych w skończonym czasie, gdyż poznaje wszystkie rzeczy i
zdarzenia w sposób analityczny i pozaczasowy. Należałoby więc uznać,
iż rzeczywiście etyka doskonała to niemożliwy do urzeczywistnienia
projekt, ideał lub idea regulatywna. Człowiek
może się kontentować jedynie "znajomością tego, co użyteczne",
a do tego wystarczy wiedza praktyczna, czyli prawdopodobna. Ostatecznie
z powodów zasadniczych, a nie ze względu na plan prac, mających
etapami ostatecznie doprowadzić do zbudowania etyki doskonałej,
Kartezjusz porzucił swój zamiar i etyka prowizoryczna świadomie
została przezeń potraktowana jako etyka rzeczywista i nadająca się
do zrealizowania.
Istnieje wszakże jeszcze jedna paralela
między etyką czy generalnie filozofią a medycyną: obie służą leczeniu,
poprawie zdrowia, jedna duszy, druga ciała. Stoik Epiktet przyrównywał
rolę nauczającego filozofa do lekarza, a salę wykładową do izby
lekarskiej. Celem filozofii jest poprawa, zmiana postępowania
ludzi i wskazanie im drogi do szczęścia, jak czynili to przedtem
Sokrates, Zenon czy Kleantes. Kartezjusz podobnie przypisuje filozofii,
a w szczególności logice i pośrednio etyce, rolę leczniczą (medicina
animae, medicina mentis), przywracającą zdolność
rozpoznawania prawdy i dobra, która prowadzi do stanu określanego
przez starożytnych jako eudaimonia
(dobry stan duszy, lub dobrobyt duszy, zazwyczaj tłumaczony na nowożytne
języki jako szczęście). A więc i pod tym względem świadomie nawiązuje
on do tradycji antycznej.
2. Zasady etyki Kartezjusza
w świetle Rozprawy o metodzie
i Listów do księżniczki Elżbiety
Wskazując na potrzebę stworzenia
etyki doskonałej, Kartezjusz określa zasady etyczne, które mają
charakter prowizoryczny. Należy zwrócić uwagę, iż Kartezjusz przedstawiając
owe zasady czyni to z perspektywy pierwszej osoby. Powiada bowiem: "urobiłem s o b i e moralność tymczasową" ("je me formai une morale par provision") , "drugą m ą zasadą"
i "trzecią m ą zasadą"
("ma seconde maxime",
"ma troisičme maxime")
[podkreślenia - M.K.]. Jak sądzę ma to pewne znaczenie, ponieważ potwierdza
nastawienie autora Rozprawy
o metodzie, by przyjąć na w
ł a s n y użytek zasady praktyczne,
o ograniczonym zakresie obowiązywania, pozostawiając sformułowanie
i uzasadnienie zasad uniwersalnych na później. Co się tyczy dotychczasowej
wiedzy i sposobów dochodzenia do niej, to Kartezjusz zajmuje stanowisko
radykalne: "uznałem, co się tyczy pozostałych mniemań (opinions),
że mogę swobodnie zacząć się ich pozbywać." Badania w zakresie filozofii pierwszej
wymagają odrzucenia dotychczas uznawanej wiedzy, gdyż nie jest ona
wystarczająco uzasadniona. Podmiot filozofujący, prowadzący owe
badania, nie jest jednak konkretnym człowiekiem i jako taki może
ponieść ryzyko zastosowania radykalnego wątpienia - "obalenia
wszystkiego z gruntu", gdyż nie narusza to jego położenia w
świecie rzeczywistym, natomiast pozwala "rozpocząć wszystko
od podstaw", jeśli, jak powiada autor Medytacji, "chcę nareszcie coś pewnego i trwałego w naukach ustalić." Natomiast jako konkretny człowiek, żyjący
w określonych okolicznościach miejsca i czasu, w konkretnej kulturze
z jej religią i obyczajowością, nie może ich pominąć, odrzucić czy
zanegować, gdyż nie jest to zabieg czysto intelektualny, lecz mający
praktyczne skutki. Jeśli nawet przyświeca mu filozoficzny cel zbudowania
nowej etyki, nie może "swobodnie
pozbyć się" wszelkich mniemań moralnych, gdyż "zdemoralizowany"
(oczyszczony z moralności) człowiek, nie mógłby podjąć żadnej decyzji
- użyć swej wolności w sferze działania (postępowania) praktycznego
- zanim nie określiłby w sposób niemożliwy do zakwestionowania,
bo racjonalnie uzasadniony, reguł postępowania, które jego wolna
wola wprowadziłaby w czyn. W ten sposób nie tylko zdystansowałby
się od wszystkiego na co nie ma wpływu, podobnie jak to zalecali
stoicy, lecz również nie byłby w stanie odnosić się do sfery wewnętrznej,
gdyż nie posiadałby jeszcze kryteriów, pozwalających użyć wolności
wobec tego, czym może człowiek dysponować (nad czym może mieć władzę);
nie wiedziałby czym są rozum i emocje i jakie
są między nimi relacje. Nie miałby też jasności co do różnic między
dobrem i złem. Co najwyżej, odrzucając moralność w znanym mu kształcie,
mógłby przyjąć postawę kontestatora, jak to czynili niektórzy cynicy
starożytni, na przykład Diogenes z Synopy, dokonujący publicznie
najbardziej intymnych czynności fizjologicznych.
Kartezjusz nie stosując epoché w odniesieniu do zasad moralnych,
pozostaje na poziomie konkretnego podmiotu moralnego, który nie
obawia się etyki heteronomicznej jako źródła wskazań moralnych,
nawet jeśli zmierza do nowej etyki, która ze względu na swe wyłącznie
racjonalne uzasadnienie, mogłaby zasługiwać na miano autonomicznej
(świadomie użyte rozróżnienie Kanta). Autor Rozprawy o metodzie, zdaje się wyraźnie
rozdzielać sferę czystej myśli filozoficznej od sfery życia, rozróżniać
podmiot filozofujący od podmiotu działającego
(ja uniwersalne i ja ludzkie konkretne). Zdaje się on hołdować
zasadzie primum vivere deinde philosophari w odniesieniu
do kwestii moralnych. Dlatego zasady moralne (zasady postępowania)
mają charakter roztropnościowy i choć nie są całkiem prywatne (jakże
mogłyby być skoro dotyczą relacji między konkretnym podmiotem moralnym
a Bogiem i innymi ludźmi), nie roszczą sobie prawa do uniwersalności.
Dopiero w Listach do księżniczki Elżbiety do głosu dochodzi przekonanie o powszechnym
ich znaczeniu, gdy Kartezjusz pisze: "Otóż wydaje mi się, że
każdy może stać się zadowolonym z samego siebie, i to bez oczekiwania
czegokolwiek od innych, byle tylko zwracał uwagę na trzy rzeczy,
do których odnoszą się trzy prawidła pomieszczone przeze mnie w
Rozprawie o metodzie." Teraz Kartezjusz używa trzeciej osoby liczby
pojedynczej, lecz ma na myśli każdego człowieka, który może "stać
się zadowolonym z samego siebie", czyli może i chce osiągnąć
szczęście. Zmiana ta nie ma jedynie charakteru gramatycznego, nie
jest też zmianą retoryczną, lecz ma istotne znaczenie filozoficzne.
Kartezjusz uznaje, iż możliwe jest zbudowanie etyki powszechnie
obowiązującej, która ma charakter roztropnościowy, antyindywidualistyczny,
zakorzeniony w tradycji religijnej, filozoficznej (stoickiej i arystotelesowsko-scholastycznej)
i obyczajowej. Oznacza to pośrednio rezygnację z urzeczywistnienia
planu stworzenia etyki doskonałej, i zmianę koncepcji podmiotu moralnego.
Podczas, gdy etyka roztropnościowa jest etyką dla ludzi jako duchowo-cielesnych
pomiotów moralnych i etyką heteronomiczną, etyka doskonała musiałaby
być etyką dla racjonalnych duchów, zdolnych do stanowienia uniwersalnych
praw moralnych, etyką autonomiczną. Projekt takiej etyki zostanie
urzeczywistniony dopiero przez Immanuela Kanta.
Zasady etyczne, które Kartezjusz przyjmuje w Rozprawie o metodzie jako wskazówki dla swego postępowania przedstawiają
się następująco:
1.
Kartezjusz przyjmuje pierwszą zasadę,
której istotę stanowi uznanie autorytetu obyczaju i jego nosicieli:
a.
zasadę posłuszeństwa
"prawom i obyczajom swego kraju",
b.
zasadę trwania
przy religii, w której był wychowywany,
c.
zasadę kierowania
się mniemaniami (opinions)
najbardziej umiarkowanymi i najdalszymi od krańcowości, reprezentowanymi
przez ludzi najrozsądniejszych, z którymi miałby współżyć, przy
czym idzie tu o ich działania, a nie deklaracje. Można uznać, iż
Kartezjusz ma tu na myśli reguły manifestujące się poprzez działania
(zasada: "po owocach poznacie ich" (Mt 7, 20)). Kryteria
umiarkowania i unikania skrajności, mające swe źródło w etyce Arystotelesa
i stoików (choć tradycja ta sięga jeszcze pitagorejczyków), uzasadnia
łatwością stosowania spełniających je reguł, najmniejszej ich szkodliwości
(najbliższe regułom najlepszym, czyli ustalonym w sposób niewątpliwy,
rozumowy) i bliskości prawdy (skrajność od niej oddala), gdyby alternatywna
reguła okazała się trafniejsza. Przy tym jednak, ze względu na obserwację
i naśladownictwo jako źródło pochodzenia wybranych reguł, Kartezjusz
dopuszcza ich modyfikację, przyjmując, iż
podmiot moralny nie może ograniczać swej wolności, gdyż ewoluuje,
ucząc się na podstawie doświadczenia trafniejszego osądu postępowania
innych i własnego ("obiecałem sobie doskonalić coraz bardziej
swą zdolność sądzenia, a nie czynić jej gorszą, mniemałbym, że popełniam
wielki błąd przeciwny rozsądkowi, jeślibym zobowiązał się uważać
jakąś rzecz za dobrą w przyszłości dlatego, że ją poprzednio pochwalałem,
gdy tymczasem, być może, przestała
ona być taką lub też, gdy ja przestałbym ją w ten sposób oceniać").
Prawdopodobny charakter roztropnościowych reguł moralnych sprawia,
iż mogą one ulegać zmianie.
Uznanie roli autorytetów w dziedzinie
moralności może budzić zdziwienie u filozofa, uważanego w niesłusznej,
choć nierzadko spotykanej opinii, za ich burzyciela. Choć wyjaśnienie
zdroworozsądkowe nie jest pozbawione podstaw, uważam, że Kartezjusz
wykazuje znaczną ostrożność w tej mierze, gdyż dostrzega w arystotelesowsko-scholastycznej
etyce (zwłaszcza w teorii cnoty) ważny wątek, jakim jest kształtowanie
rozumności pod wpływem wychowania, gdzie wzorce postępowania odgrywają
istotną rolę, oraz akceptuje koncepcję doskonalenia się moralnego.
Warto także zwrócić uwagę na wyraźnie ujawniające się podejście
do ludzkiego rozumu, jako władzy poznawczej, zdolnej do rozpoznawania
prawdy i dobra, lecz wymagającej okoliczności, które umożliwiają
aktualizację potencjalnych jej właściwości: "/.../ nie dość jest
mieć umysł zdatny, najważniejszym jest to, aby używać go właściwie.
Największe dusze zdolne są do największych ułomności równie dobrze,
jak do najwyższej cnoty /.../." By tak się stało niezbędna jest znajomość
reguł metodologicznych poszukiwania prawdy i sposobów osiągnięcia
cnoty. Rozum ludzki pozostawiony sam sobie, choć wyposażony w prawdy
wieczne, nie zdoła o własnych siłach dojść do wiedzy prawdziwej
i do rozpoznawania dobra.
2.
Druga zasada moralności roztropnościowej
zdaje się pozostawać w sprzeczności z przyjętą możliwością zmiany
reguł moralności pod wpływem doświadczenia. Kartezjusz bardzo stanowczo
opowiada się za stałością czynów i trzymania się raz już przyjętych
uzasadniających je reguł, nawet jeśli byłyby "najbardziej wątpliwe."
Można to interpretować jako stałość występującą
pośród postulatów metaetycznych stoików. Wydaje się jednak, że jest to podobieństwo powierzchowne.
Stałość postanowień w etyce stoickiej jest uzasadniona racjonalnym
charakterem przyjętych zasad i poddanych im decyzji. Etyka stoicka
nie tylko jest etyką cnoty, lecz przede wszystkim obowiązku. Jeśli
zatem jakaś reguła została przyjęta ze względu na wskazania rozumu
(orthos logos - słusznego
osądu) ma charakter uniwersalny, wskutek czego staje się obowiązkiem
moralnym. Kartezjusz nie twierdzi, że trwanie przy przyjętych regułach
ma źródło w ich racjonalnie uzasadnionej pewności, gdyż, co najwyżej,
mają one charakter najbardziej prawdopodobny. Natomiast postępowanie
stałe, konsekwentne, zgodne z daną regułą, jest, jak wspominaliśmy
wyżej, racjonalne, jeśli jest ona najbardziej prawdopodobna lub
równie prawdopodobna, jak pozostałe alternatywne reguły. W przeciwnym
razie działanie nie byłoby możliwe, skoro nie można byłoby dokonać
wyboru spomiędzy reguł, będących przesłankami działań lub spomiędzy
działań, w których można wykryć obecność reguł.
3.
Trzecia Kartezjuszowa zasada ma jednoznacznie
stoicki charakter, głosi bowiem, iż należy "zawsze przezwyciężać
raczej siebie aniżeli los oraz zmieniać raczej swe życzenia aniżeli
porządek świata i w ogóle wyrobić sobie przeświadczenia, ze poza
naszą myślą nie ma nic, co by było w sposób bezwzględny w naszej
mocy." Przywołuje przy tym ogólny pogląd stoików,
iż posiadając władzę jedynie nad własnymi myślami, ludzie powinni
powstrzymywać się od przywiązania do innych rzeczy, określanych
jako zewnętrzne, a więc pozostające poza możliwościami ludzkiej
kontroli, gdyż rządzi nimi los.
4.
Czwarta zasada scharakteryzowana przez Kartezjusza
ma odmienny charakter. Wychodząc ze stoickiej przesłanki, iż władza
nasza rozciąga się jedynie nad naszymi własnymi myślami, Kartezjusz
formułuje zasadę, która ma bardziej epistemologiczny charakter,
lecz jej ogólna natura sprawia, iż stanowi zwornik łączący etykę
z epistemologią. Może być uznana za podstawę poznawczą obu dziedzin
filozofii. Jest to postulat poznawczy, metodologiczny i zarazem
sformułowanie celu życia: "/.../ spożytkować całe swe życie na
kształcenie rozumu i posuwać się w miarę możności naprzód w znajomości
prawdy trzymając się metody, którą sobie przepisałem." Znaczenie czwartej zasady trudno przecenić.
Człowiek jako istota rozumna ("obdarzona pewnym światłem przyrodzonym
dla odróżniania prawdy od fałszu") dokonuje postępu w odkrywaniu
prawdy. Dochodzenie do prawdy jest procesem, choć więc przyjęcie
trzech pierwszych zasad nie jest sprzeczne z rozumem, jednak nie
jest ostatecznie ugruntowane w owej własnej, lecz mającej walor
uniwersalny władzy sądzenia, która jest darem Boga. Poznawanie prawdy,
stosowanie metody, która do niej prowadzi jest, według Kartezjusza,
źródłem najwyższego zadowolenia i radości - szczęścia.
Trzy zasady mają w związku z tym
charakter pomocniczy i czasowy. Przyjęcie poglądów innych za podstawę
postępowania, nie oznacza rezygnacji z dążenia do "użycia własnej
władzy sądzenia do ich zbadania." Projekt etyki rozumowej i
prawdziwej wciąż jest przedmiotem dążeń, bo poznanie prawdy w zakresie
moralności jest źródłem szczęścia. Dążenie do etyki rozumowej, doskonałej,
ma uzasadnienie w szczególnej własności naszej woli, która skłania
się ku temu co nasz rozum (entendement) ukazuje jako dobre, a unika
tego, co ukazuje jako złe, a co z innego punktu widzenia przedstawia
jako prawdziwe lub fałszywe. Poznawanie prawdy, umożliwiające dochodzenie
do sądów prawdziwych, ma wymiar poznawczy i etyczny. "Wystarcza
więc sądzić właściwie, by czynić dobrze" - to znamienne sformułowanie
uzależnia czyny moralne od właściwych (prawdziwych) sądów. Wydaje
się, że Kartezjusz jednoznacznie uznaje prawdziwość przesłanek (reguł)
czynu za warunek jego moralnego (dobrego) charakteru. To zaś oznaczałoby,
że przy wszelkich zaletach
etyki roztropnościowej, etyka doskonała, racjonalna pozostaje nadal
celem filozoficznych badań. W dalszej części tego zdania Kartezjusz
dodaje "/.../a sądzić najlepiej jak można, by czynić też to,
co da się najlepszego, to znaczy, by zdobyć wszelkie cnoty, a zarazem
wszelkie pozostałe dobra nam dostępne; skoro tylko mamy pewność,
że to nastąpiło, niepodobna nie odczuwać zadowolenia." Etyka projektowana jest drogą do wszelkich cnót
i dóbr, i osiągnięcia zadowolenia, czyli szczęścia.
W Listach do księżniczki Elżbiety Kartezjusz powraca do zasad (prawideł)
moralnych przedstawionych w Rozprawie
o metodzie i obszernie odnosi się do problemu cnót etycznych,
roli rozumu i nawyku w ich kształtowaniu się, ukazując je w perspektywie
życia szczęśliwego. Jak wspomniano reguły te uzyskują charakter
ogólny, stosują się bowiem do każdego, kto dąży do szczęścia. Przy czym Kartezjusz zdaje się zakładać, iż
dążenie to jest powszechne, naturalne dla człowieka. Również kolejność
prezentacji reguł jest inna, a ich treść bardziej abstrakcyjna.
W ten sposób wzmocniony zostaje powszechny charakter ich obowiązywania.
Ostatnia reguła z Rozprawy
o metodzie zostaje wyeksponowana jako pierwsza, co nadaje jej
rangę podstawową.
1.
Prawidło pierwsze ma najogólniejszy
charakter i wskazuje, iż każdy powinien starać się, "najlepiej,
jak to jest dla niego możliwe, posługiwać się własnym umysłem w
celu poznania, co powinien czynić, a czego czynić nie powinien,
we wszelkich okolicznościach życia." Tym razem już nie obyczaj
i jego nosiciele mają dostarczyć wzorców postępowania, lecz rozum
ludzki obdarzony zdolnością rozpoznawania dobra (i prawdy), czyli
naturalnym światłem. Kierowanie
się rozumem jest postulatem wywodzącym się z tradycji greckiej.
Można tu wskazać zarówno Sokratesa, Platona, Arystotelesa, czy stoików.
2.
Drugie prawidło kładzie nacisk na
kontrolną rolę rozumu wobec uczuć i pragnień. Cnotę w związku z
tym definiuje Kartezjusz jako stanowczość postanowienia "wykonywania
wszystkiego, co rozum [każdemu] doradzi, nie pozwalając by odwiodły
go od tego jego uczucia lub pragnienia". Ma ono oczywisty związek
z antycznymi teoriami etycznymi. Czy Kartezjusz bliższy jest teorii
Arystotelesa czy stoików można rozstrzygnąć analizując treść innych
listów. Idzie tu o pojęcie enkrateia, a także o stałość i niezmienność postanowień.
3.
Trzecie prawidło odnosi się do dóbr,
jakich się nie posiada. Postępowanie zgodne z rozumem pozwala uświadomić
sobie, iż są one całkowicie, "poza zasięgiem jego [tego kto
zechce kierować się przedstawianymi zasadami - przyp. M.K.] władzy,
oraz że w ten sposób przyzwyczai się nie pożądać ich wcale".
Kartezjusz podejmuje tu kwestię zasięgu naszych możliwości, charakteru
pożądań i ich związku z przyjemnościami i szczęściem. Łączy wątki
stoickie z perypatetyckimi. Z jednej bowiem strony, nawiązując do
stoików, podkreśla, iż rozum poucza nas o tym, co znajduje się poza
naszymi możliwościami wpływu, co wyraźnie koresponduje z trzecią
zasadą moralności omówioną w Rozprawie
o metodzie, w której mowa
jest o przezwyciężaniu siebie nie zaś losu, czyli biegu rzeczy,
na który nie mamy wpływu, i, co ważne, iż wbrew naszym mniemaniom,
nie przynależy do naszej natury. Przytoczmy dla porównania fragmenty
listów Seneki do Lucyliusza: "/.../ zwierz dziki napadnie na
nas w jakimś miejscu i szkodliwszy od wszelkich zwierząt człowiek.
Coś zabierze nam woda, a coś wydrze ogień. Nie możemy jednak nabrać
większej, godnej męża doskonałego odwagi, by
n i e u s t r a s z e n i e
z n o s i ć w s z e l k i e p r z y p a d k i i z o s t a w a ć w z go
d z i e z n a t u r ą . /.../ Tak oto żyjmy i tak mówmy.
Niechaj los znajdzie nas gotowych i ochoczych. Ten jest duch wielki,
który całkowicie mu [Jowiszowi] się powierzył. I przeciwnie, ten
jest mały i nikczemny, k
t ó r y s i ę s
p r z e c i w i a, k t ó r y ź
l e m y ś l i o
p o r z ą d k u ś w i a t a i w o
l i p o p r a w i a ć b o g ó w [podkr. - M.K.]." Mówiąc zaś o
roli filozofii, Seneka ukazuje jej praktyczną funkcję: "Ona
zachęci nas, byśmy z ochotą okazywali posłuszeństwo Bogu, byśmy
z dumą u l e g a l i l o s o w i; ona pouczy nas, byśmy trzymali się
Boga i cierpliwie znosili przypadki." Z drugiej strony, Kartezjusz uwypukla rolę przyzwyczajenia
- tak istotnego dla koncepcji cnoty Arystotelesa i scholastyków
- w kształtowaniu się trwałej postawy, polegającej na niepożądaniu
tego, co pozostaje poza wpływem człowieka.
Różnica w sposobie przedstawienia zasad moralności
między obu tekstami, które dzieli dystans niespełna dziesięciu
lat, jaka widoczna jest na pierwszy rzut oka, to umieszczenie na
pierwszym miejscu w liście do księżniczki Elżbiety z 4 sierpnia
1645 r., czwartej zasady z
Rozprawy o metodzie. Zasada, jak powiedziano wyżej, ma znaczenie
ogólne epistemologiczne, lecz wyraża także stanowisko metaetyczne,
przypisujące umysłowi (rozumowi) zadanie rozpoznawania co czynić
należy, a czego czynić się nie powinno. Jest to na tyle ogólna reguła,
iż pozostając w zasadniczej zgodzie z postulatami stoickimi, występuje
we wcześniejszych teoriach etycznych, do których stoicy nawiązywali.
Jeśli wziąć pod uwagę kontekst, w jakim zasady moralności "dla
każdego, kto chce być zadowolony z siebie" zostały ponownie
przywołane, a idzie tu o wymianę myśli między Kartezjuszem i księżniczką
na temat De vita beata Seneki, to można uznać, iż uzyskują one nie tylko charakter
ogólnych wskazówek moralnych, lecz przede wszystkim stanowią wstęp
do krytycznej analizy stanowiska Seneki. Wszakże wstęp ów stanowi
ekspozycję ogólnego stanowiska Kartezjusza w zakresie etyki i zawiera
zespół ogólnych przesłanek, z których wypływają wnioski dotyczące
cnoty, roli rozumu w sferze moralnej, stosunku rozumu do uczuć i
afektów, i wreszcie do zasadniczego problemu, jakim jest szczęście
i dobro najwyższe. Krytyczne uwagi do De vita beata staje się okazją do wyeksponowania etycznej koncepcji
Kartezjusza i jego stosunku do różnych teorii etycznych, zarówno
tych, do których odnosi się Seneka, jak i współczesnych
Kartezjuszowi, choć opartych na teoriach antycznych.
Dlatego też należy uznać, iż w Listach do księżniczki Elżbiety mamy w
istocie do czynienia z dojrzałą postacią etyki Kartezjusza, choć
trudno byłoby ją uznać za ową planowaną etykę doskonałą. Raczej
należałoby przyjąć, iż jest to etyka najlepsza z możliwych do osiągnięcia
przy przyjętych - i przejętych od innych myślicieli - założeniach
i tezach.
Przyjmując punkt wyjścia rozważań
Seneki, Kartezjusz analizuje różne aspekty zagadnienia życia szczęśliwego
i związane z tym kwestie. Życie szczęśliwe według autora De
vita beata jest związane z osiągnięciem najwyższego dobra, którym
jest uległość prawom natury, a wiec jest to, życie zgodne z naturą.
Przyznając rację Senece, iż "żyć szczęśliwie, /.../ wszyscy
pragniemy, ale nie wszyscy potrafią zdać sobie jasno sprawę, na
czym polega życie szczęśliwe", wprowadza istotne rozróżnienie
na życie szczęśliwe (vivre
heureusement) i życie w szczęśliwości (vivre
en béatitude). Z wywodów Kartezjusza wynika jasno, iż odróżnia
od dwie sytuacje życiowe: gdy m a s i ę s z c z ę ś c i e (sprzyja nam los, fortuna),
a więc, gdy coś się nam przytrafia bez żadnego z naszej strony starania
lub wbrew naszym chęciom czy oczekiwaniom - są to rzeczy wobec nas
zewnętrzne i zarazem materialne, i gdy
o s i ą g a s i ę s z c
z ę ś c i e pojmowane jako
stan wewnętrzny -"doskonałe zadowolenie umysłu i wewnętrzna
satysfakcję". Ten rodzaj szczęścia nie zależy od fortuny, lecz
od mądrości. Dlatego też tak
rozumiane szczęście, niezależnie od powodzenia życiowego, które
nam się przydarza bądź nie, jest możliwe do osiągnięcia przez każdego.
Życie kierowane przez rozum polega na osiągnięciu pełni i na ziszczeniu
pragnień, lecz tylko w zakresie, w jakim rozum może rzeczywiście
panować nad biegiem zdarzeń, a to dotyczy tego, co dzieje się w
naszym wnętrzu, w naszym umyśle i w sferze uczuć i afektów.
Odnosząc się do stoickiego nakazu
podporządkowania życia rozumowi, Kartezjusz określa na czym polega
rola rozumu i jak powinniśmy się nim posługiwać. W liście z 4 sierpnia
1645 r. napomyka o możliwości pogodzenia pewnych pożądań ze szczęściem
(dopuszcza więc współistnienie rozumu i uczuć; nie hołduje ideałowi
apatheia, który tak istotna rolę odgrywał u stoików, zwłaszcza wśród
reprezentantów starej Stoi), nie wyklucza pomyłek, jakie rozum może
popełniać, lecz stanowczo domaga się unikania samozafałszowań i
prawdziwego poznania dobra.
Oznacza to, iż relacje między rozumem
a uczuciami postrzega w sposób bliższy tradycji arystotelesowsko-scholastycznej.
Wprawdzie wyraźnie wyżej stawia przyjemności umysłu (duszy) niż
przyjemności ciała, i podkreśla, iż skoro "doskonałości ciała
są najmniejsze, można ogólnie powiedzieć, że bez nich istnieje sposób,
by stać się szczęśliwym. Niemniej jednak
n i e uważam, aby należało nimi całkowicie p o g a r d z a ć, ani nawet, by należało u w a l n i a ć s i ę o
d u c z u ć; wystarczy p o d
d a ć j e r o z u m o w i, a gdy je mamy w ten sposób oswojone
są one niekiedy tym bardzie użyteczne, im bardziej same z siebie
skłaniają do zachowań przesadnych (podkr. - M.K.)."
Dla osiągnięcia życia cnotliwego
i szczęśliwego nie jest więc konieczne zobojętnienie stoickiego
mędrca, lecz przeciwnie odczuwanie przyjemności, jakie wiąże się
z praktykowaniem cnót: "/.../ nie możemy nigdy praktykować jakiejś
cnoty (to znaczy czynić tego, o czym rozum przekonuje nas, że powinniśmy
to czynić ) nie odczuwając zarazem zadowolenia i przyjemności." Kartezjusz wskazuje na Epikura jako reprezentanta
poglądu głoszącego, iż dobro najwyższe to rozkosz, i że szczęście
polega na rozkoszy pojmowanej jako zadowolenie umysłu. Krytykując
Senekę za niejasne określenie dobra najwyższego, a dokładnie za
brak uzasadnienia definicji, iż "szczęśliwym można nazwać człowieka,
który z pobudek rozumu ani nie pragnie, ani też się nie lęka",
oraz, iż "życie szczęśliwe to takie życie, które zasadza się
na prawdzie i na niewzruszonej pewności sądu i nie podlega odmianom",
sam wskazawszy, iż szczęśliwość jest pochodną dobra najwyższego,
niezbyt troszczy się o zachowanie tych rozróżnień pojęciowych, gdy
odnosi się do stanowiska Epikura i Arystotelesa.
G. Rodis-Lewis interpretuje stanowisko
Kartezjusza jako jednoznacznie nawiązujące do antycznego eudajmonizmu
i godzące różnice między perypatetykami, stoikami i epikurejczykami. Notabene to sam Kartezjusz uważa, iż przy życzliwej
interpretacji koncepcje dobra najwyższego tych szkół można
uznać za prawdziwe i uzgodnione ze sobą.
Można przyznać rację G. Rodis-Lewis, gdyż istotnie w liście
z 18 sierpnia 1645 r. Kartezjusz oddaje sprawiedliwość
Epikurowi, lecz Arystotelesowe rozumienie dobra najwyższego
uznaje za "nie przydatne do naszego użytku", jako że według
Stagiryty dobro najwyższe może posiadać tylko człowiek najbardziej
doskonały. Wydaje się jednak, że niezależnie od rehabilitacji Epikura,
którego poglądy były od dawna upraszczane i deformowane, Kartezjusz
z powodzeniem mógłby uznać swoje stanowisko w kwestii szczęśliwości
i cnoty za bliskie koncepcji Arystotelesa. W Etyce Nikomachejskiej Arystoteles bardzo wyraźnie wiąże cnotę z przyjemnościami
i przykrościami: "Za oznakę trwałych dyspozycji uważać należy
przyjemność lub przykrość, które towarzyszą czynnościom /.../ Przyjemności bowiem i przykrości tyczy
się dzielność etyczna [czyli cnota - M.K.]." Oczywiście ma na myśli przyjemności duchowe,
które można przeżywać w rezultacie "należytego" wychowania.
W związku z tym można przyjąć, iż Kartezjusz pośrednio opowiada
się za takim rozumieniem postępowania moralnego, które prowadzi
do odczuwania przyjemności, jakie można znaleźć u autora Etyki Nikomachejskiej.
Rozróżnienie przyjemności (zadowoleń) duchowych (umysłowych) i cielesnych
zyskuje dodatkowe ujęcie, gdy Kartezjusz wyraźnie stwierdza, iż
"wszystkie one są zadowoleniami umysłu", gdyż przyjemności
duchowe przynależą do samego umysłu, a przyjemności cielesne do
"człowieka, czyli do umysłu złączonego z ciałem." Teza dualizmu duszy i ciała nie stoi w
sprzeczności z tezą o ich bliskich związkach. Dlatego też autor
Namiętności duszy wiąże
przyjemności z ich świadomym przeżywaniem. Doznania cielesne, o
których nic nie wiemy, po prostu dla nas, odczuwających (rozpoznających)
je z perspektywy pierwszej osoby, po prostu nie istnieją. Panowanie
nad przyjemnościami cielesnymi nie byłoby również możliwe, gdyby
pozostawały one poza "myśleniem" w szerokim, Kartezjuszowym
sensie.
Kolejnym ważnym elementem etyki Kartezjusza,
który zbliża ją do teorii antycznych, w tym wypadku zarówno Arystotelesa,
jak i stoików, jest związek między rozumem (intelektem) i cnotą.
U Seneki w De vita beata
znajdują się pojęcia: sana
mens (umysł zdrowy), recta mens (prawy rozum), rectum certumque iudicium (słuszny i pewny (o)sąd), które mają swe źródło
we wcześniej tradycji, gdyż wywodzą się z pojęcia orthos logos, recta ratio (prawy rozum, słuszny osąd). Wprawdzie Kartezjusz ponownie
daje wyraz swemu niezadowoleniu z niewystarczającego uzasadnienia
tezy Seneki o związku między szczęśliwością i prawym rozumem, lecz
przyznaje, iż ujęcie szczęścia jako życia secundum
naturam jest zasadne, jeśli oznacza to życie z godne z nakazami
prawego rozumu. Taki też jest jego własny pogląd na rolę rozumu.
Sama cnota jest wystarczającym środkiem
zadowolenia w życiu doczesnym, stwierdza w liście z 4 sierpnia1645
r., lecz wypowiada przy tym dość zaskakujący pogląd: "/.../ zadowolenie,
które cnota przynosi, nie jest trwałe; albowiem
c n o t a, gdy nie jest oświecona przez intelekt, może być
f a ł s z y w a, to znaczy chęć i postanowienie
czynienia dobrze może nas doprowadzić do złych rzeczy, gdy sądzimy,
że są dobre. A ponieważ tę cnotę zazwyczaj przeciwstawia się przyjemnościom,
pragnieniom i uczuciom, dlatego trudno jest stosować ją w praktyce.
Natomiast właściwe posługiwanie się rozumem, dając prawdziwe poznanie
dobra, zabezpiecza cnotę przed popadnięciem w fałsz, przyzwalając
na godziwe przyjemności czyni ją łatwą do stosowania w praktyce,
a umożliwiając człowiekowi poznanie uwarunkowań jego natury zakreśla
granice naszym pożądaniom. Tak więc należy przyznać, ze największa
szczęśliwość (félicité) człowieka zależy od właściwego
posługiwania się rozumem, a w konsekwencji należy się zgodzić, że
badanie służące nabyciu sprawności w takim posługiwaniu się jest
najbardziej pożytecznym zajęciem, jakiemu możemy się oddawać, jak
też bez wątpienia najprzyjemniejszym i najmilszym [podkr. - M.K.]." To, iż rozum (intelekt - entendement)
jest warunkiem cnoty, i w związku z tym pozwala osiągnąć szczęście,
nie ulega dla Kartezjusza wątpliwości. Jest to stanowisko Sokratesa, Platona, Arystotelesa
i stoików. Czymże jednak
jest cnota nie oświecona przez intelekt (n'est
pas éclairée par l'entendement)? Na pierwszy rzut oka jest to contradictio in adiecto, zwłaszcza, gdy bierze się od uwagę jak Kartezjusz
rozumie kierowanie się cnotą: "mieć mocną i niezmienną wolę
czynienia wszystkiego, o czym sądzimy, że jest najlepsze, i używania
c a ł e j m o c y
n a s z e g o i n t e l e k t u, by o tym t r a f n i e o s ą d z a ć."
Wyjaśnienie tej, jak się wydaje pozornej
sprzeczności, wymaga przywołania pojęcia woli, które pełni w metafizyce
i etyce Kartezjusza niezwykle istotną rolę. Po tym względem stanowisko
Kartezjusza różniłoby się od etyki antycznej. W Medytacjach wola jest ostateczną instancją decydującą o wydaniu sądu
na postawie ujęcia rozumu. Ujęcie prawdziwe (jasne i wyraźne) skłania
wolę do wydania sądu, który w granicach wyznaczonych przez rozum,
jest prawdziwy. Wola jednak, jak wiadomo, może wykroczyć poza granice
wyznaczone przez prawdziwe ujęcie rozumu. W sferze moralnej rzeczy
mają się podobnie. Rozum a nie wola rozpoznaje dobro. Wydaje się,
że złudzenie, jakiemu może ulec człowiek, ma dwa źródła. Jeśli cnota
prowadzi do przyjemności (zadowolenia), można fałszywie sądzić,
iż odczuwanie przyjemności potwierdza cnotliwy charakter czynu.
Wola powoduje się nie wskazaniem rozumu, lecz odczuwanym lub spodziewanym
zadowoleniem. Kant określiłby to mianem zewnętrznej, "patologicznej"
determinacji woli. Drugim źródłem złudzeń może być zdeformowane
lub całkowicie zafałszowane rozpoznanie zła jako dobra wskutek wpływu
uczuć, które przedstawiają cele czy przedmioty ludzkich dążeń w
sposób niewyraźny i przesadny, gdyż wpływają na wyobraźnię. Wola
kieruje się ku temu co niejednoznaczne, gdyż ma moc wykroczenia
poza granice dobra trafnie rozpoznanego przez rozum.
Należy zauważyć, iż sformułowanie
"mieć mocną i niezmienną wolę czynienia wszystkiego, o czym
sądzimy, że jest najlepsze, i używania całej mocy naszego intelektu,
by o tym trafnie osądzać" (d'avoir une volonté ferme et constante d'exécuter
tout ce que nous jugerons ętre le meilleur, et d'employer toute la force de notre entendement
ŕ en bien juger) jest zbieżne z rzymską (justyniańską)
definicją sprawiedliwości: "sprawiedliwość jest trwałą i stałą
wolą oddania każdemu tego, co mu się należy (iustitia
est constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuere).
Nie wydaje się to przypadkowe. Kartezjusz pragnie w ten sposób nawiązać
do idei jedności cnót i connexio
virtutum: mówi o cnocie w ogóle. Formuła Justyniana kładzie
nacisk na wolę, jej stałość i niezmienność, gdyż jej brak prowadzi
do niesprawiedliwości, czyli dowolności i arbitralności. Stałość
i niezmienność woli ma źródło w rozumie, który rozpoznaje, co się
komu należy. Kartezjusz rozumowi przypisuje zdolność osądzania (prawdziwego
rozpoznania) co jest dobrem i skłaniania woli do czynienia go. W
ten sposób zbliża się do przypisania rozumowi funkcji prawodawczej,
którą najpełniej wyrazi etyka Kantowska.
Sposób pojmowania cnoty przez Kartezjusza
wykazuje też wyraźne podobieństwa do jej ujęcia przez Arystotelesa,
który określa warunki, jakie musi spełnić postępowanie zgodne z
cnotami. Nie tylko ma mieć pewne właściwości, lecz podmiot działania
musi posiadać pewne dyspozycje: działać świadomie, na podstawie
postanowienia, dzięki trwałemu i niewzruszonemu usposobieniu.
Bezpośrednie nawiązanie do arystotelesowsko-scholastycznej
koncepcji cnoty znajdujemy w liście z 15 września 1645 r.: "/.../
mają rację w Szkole mówiąc, iż cnoty są nawykami." Istotnie, działanie zgodne z cnotą, wymaga
kierownictwa rozumu i wytworzenia nawyku - stałej dyspozycji do
działania w określony sposób. Wytworzenie nawyku wiąże się zaś z
praktykowaniem cnoty zgodnie z formułą Arystotelesa, iż aby być
sprawiedliwym należy postępować sprawiedliwie. Kartezjusz wprowadza
do koncepcji związku cnoty z nawykiem pewne modyfikacje. Nawiązując
do analizowanego w Medytacjach problemu ciągłości wiedzy (prawdy
raz odkryte nie tracą swej właściwości mimo, iż nie są w danej chwili
ujmowane przez rozum, gdyż ich niezmienność gwarantuje prawdomówny
Bóg, podtrzymujący w ciągłym istnieniu wszechświat w każdym momencie)
Kartezjusz znajduje podstawę trafnego sądzenia o tym, co należy
czynić w poznaniu prawdy (moralnej, czyli wiedzy teoretycznej o
tym, co należy czynić) i w silnym nawyku, który utrwala wiarę, iż
tak czynić należy. Podczas, gdy dla Arystotelesa i jego scholastycznych
kontynuatorów, praktyka działania, powtarzanie czynów etycznych
rodzi nawyk, dla Kartezjusza utrwalenie przekonania o prawdziwości
sądu o dobru i obowiązku jest jego źródłem.
Na koniec należy powrócić do poruszonego
wcześnie problemu podmiotu moralnego w etyce Kartezjusza. Gdyby
etyka ta była stoicka w duchu starej Stoi, wówczas można byłoby
uznać, iż istnieje iunctim
między koncepcją stoickiego mędrca, cząstki wszechświata i jego
obywatela, żyjącego zgodnie z nakazami rozumu i świadomie wyzbytego
uczuć a koncepcją człowieka kartezjańskiego, umysłu czasowo i słabo
powiązanego ze swym ciałem-maszyną. Lecz, jak wiemy, taka uproszczona
interpretacji dualizmu Kartezjuszowego jest nietrafna. Człowiek
Kartezjusza jest całością, która pozostaje w związkach z otaczającym
go światem także za pośrednictwem swego ciała, a nie wyłącznie dzięki
intelektualnemu oglądowi. Człowiek Kartezjusza nie jest samotnikiem,
choć jest "osobą odrębną od innych". Jest oczywiście cząstką
wszechświata, lecz także "tej ziemi, tego państwa, tej społeczności,
tej rodziny, z którą jesteśmy złączeni siedzibą, przysięgą, urodzeniem." Jest cząstką wspólnoty, przyczyniającą
się do dobra wszystkich i doświadczającą z tego powodu przyjemności.
Inspiracją do takiego rozumienia
człowieka dokonującego czynów moralnych było nie tylko chrześcijaństwo,
lecz rzymski stoicyzm, zwłaszcza
w wersji Cycerona, którego pisma wykształceni ludzie średniowiecza
i epoki nowożytnej poznawali już we wczesnej fazie edukacji. "Dla
Cycerona bowiem - pisze J. Gajda-Krynicka - człowiek nie jest już
wyizolowaną jednostką - bliżej nie zdefiniowanym obywatelem
świata, dążącym do szczęścia indywidualnego, postępującym
samotnie na drodze do doskonałości, nie angażującym się w sprawy
życia publicznego, w sprawy innych ludzi. /.../ jest przede wszystkim
obywatelem rzymskim, obywatelem państwa." Niewątpliwie Kartezjusz adaptuje do potrzeb
swej etyki tę, głównie koncentrującą się na cnotach politycznych,
wersję stoicyzmu, wyprowadzając z niej własną koncepcję podmiotu
moralnego, który dzięki wspólnocie staje się istotą zdolną do rozwinięcia
rozumu rozpoznającego dobro własne, bliźnich i wspólnoty. Oczywiście
dyspozycje do poznania dobra zostały mu przekazane przez Boga, lecz
przez przykład i oddziaływanie ludzi i własny wysiłek rozumu i woli
mogą się urzeczywistnić. W tym miejscu kończy się zadanie filozoficznej
analizy problemów etycznych za pomocą naturalnego rozumu, a zaczyna
się teologia moralna.
LITERATURA
Dzieła Kartezjusza :
R. Descartes, Discours
de la méthode, texte et commentaire par É. Gilson, Paris: Librairie
Philosophique J. Vrin, 1947
R. Descartes, Rozprawa
o metodzie właściwego kierowania rozumem i poszukiwania prawdy w
naukach, przekład, słowo od tłumacza i przypisy W. Wojciechowska,
Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1981
R. Descartes, Medytacje
o pierwszej filozofii wraz z zarzutami uczonych mężów i odpowiedziami
autora oraz rozmowa z Burmanem, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, 1958
R. Descartes, Zasady
filozofii, przekład, słowo od tłumacza i przypisy I.Dąmbska,
Kety: Wydawnictwo ANTYK, 2001
R. Descartes, Namiętności
duszy, przeł. L.Chmaj, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe,
1958
R. Descartes, Listy
do księżniczki Elżbiety, przekład, wstęp i przypisy J. Kopania,
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1995
P. Charron,.,
De la sagesse livres trois, Bordeaux: Simon Millanges, 1601
G. Du Vair,
De la sainte philosophie, Philosophie morale des Stoďques,
ed. G. Michaut,
Paris: Vrin, 1945
Two Bookes
of Constancie Written in Latine by Iustus Lipsius, Englished
by Sir John Stradling, Edited with an Introduction by Rudolf Kirk,
New Brunswick: Rutgers
University
Press, 1939
M. de Montaigne, Próby,
przekł. T. Żeleński-Boy, Kraków : Wydawnictwo Literackie, 1996
Opracowania:
F. Alquié, Kartezjusz,
przekład i wybór pism Kartezjusza S. Cichowicz, Warszawa: Instytut
Wydawniczy PAX, 1989
G.Rodis-Lewis, La Morale de Descartes, Paris : Presses
Universitaires de France, 1957
L. Zanta,
La renaissance du stoďcisme au XVIe sičcle, Paris: Champion, 1914
A.M. Ziółkowski, Filozofia
René Descartes'a, Warszawa: Wiedza Powszechna, 1989
Inne:
Arystoteles, Etyka
Nikomachejska, Warszawa:
PWN, 1982, przekład, opracowanie, i wstęp D. Gromska
M. Kuniński, Osobowość w miejsce cnoty. O upadku etyki i
polityki, [w:] Cnoty polityczne - dawniej i obecnie.
Moralne źródła polityki, pod. red. R. Piekarskiego, Gdańsk: Gdańskie Towarzystwo Naukowe, 1997
J. Lagrée, Juste Lipse et la restauration du stoďcisme:
Étude et traduction des traités stoďciens De la constance,
Manuel de philosophie stoďcienne, Physique des stoďciens, Paris: Vrin, 1994
A. MacIntyre, Dziedzictwo
cnoty. Studium z teorii moralności, przekład, wstęp i przypisy
A. Chmielewski, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1996
L.A. Seneka, O życiu
szczęśliwym [w:] tegoż Dialogi,
przeł. L. Joachimowicz, Poznań: Zysk i S-ka, 1996
Przypomina to jedno z założeń późniejszego zakładu Pascala, w którym
podkreśla się konieczność dokonania wyboru (podjęcia decyzji)
w warunkach niepewności. Wprawdzie u Pascala mamy do czynienia
z wyborem pomiędzy nierównoważnymi alternatywami (życie wieczne
albo życie doczesne, nieskończona użyteczność oczekiwana albo
skończona użyteczność oczekiwana), lecz wyboru nie można uniknąć:
"/.../ trzeba się zakładać; to nie jest rzecz dobrowolna, zmuszony
jesteś. (Pascal, Myśli,
przekł. T. Żeleńskiego (Boya), w układzie według wydania J.Chevaliera,
przygot. do druku M.Tazbir, Warszawa:
IW PAX, Warszawa, 1968, fr. 451, s. 195)."
Cytaty
z oryginału francuskiego Rozprawy
o metodzie według R.Descartes, Discours
de la méthode, texte et commentaire par É. Gilson, Paris:
Librairie Philosophique J. Vrin, 1947.
W związku z tym trudno zgodzić się z
A.MacIntyre'em, iż Kartezjuszowy
dualizm duszy i ciała determinuje jego etykę, gdyż odcina podmiot moralny od życia wspólnotowego
i poważnie utrudnia wyjasnienie jego działania moralnego. "Kartezjańska
dusza istnieje uprzednio wobec cielesnego i społecznego istnienia,
w związku z czym musi ona posiadać tożsamość niezależnie od wszelkich
ról społecznych (A.MacIntyre, Dziedzictwo cnoty,
op. cit. s.312.)". Również
i ja sam pod wpływem MacIntyre'a skłonny byłem błędnie interpretować
Kartezjusza jako reprezentanta racjonalistycznej koncepcji etyki,
opartej na idei wyizolowanego z otoczenia podmiotu, przeciwstawiając
mu stanowisko Pascala: "Dla samoistnej i samowystarczalnej
Kartezjuszowej jaźni moralność jest wyrozumowanym projektem, dla
Pascala jest zakorzeniona zarazem w Bogu i w doczesności, w której
człowiek uczestniczy jako całość duchowo-cielesna. W pierwszym
przypadku nie ma właściwie miejsca na etykę cnót, jest ona dołączona
do teorii duszy i ciała z powodów pozasytemowych, z racji ekonomii
budowy filozofii bezzałożeniowej. W przypadku Pascala natomiast,
ze względu na związek z tradycją duchowo-cielesnego rozumienia
podmiotu moralnego, etyka cnót jest w pełni zasadna. Filozofia
Kartezjusza nosi w sobie ukryty solipsyzm rozumnej jaźni, ujawniony
w pełni we wczesnej fenomenologii Husserla. Stanowisko Pascala,
mimo znaczenia przypisywanego jednostce, wolne jest od sprzeczności
jakie rodzić musi koncepcja duszy, samowystarczalnej i odciętej
od świata. (Por. M. Kuniński, Osobowość
w miejsce cnoty. O upadku etyki i polityki, [w:] Cnoty
polityczne - dawniej i obecnie. Moralne źródła polityki,
pod. red. R. Piekarskiego, Gdańsk: Gdańskie Towarzystwo Naukowe,
1997)."
Por. na przykład Rutherford, Donald, "Descartes' Ethics", The Stanford
Encyclopedia of Philosophy (Fall 2003 Edition), Edward N.
Zalta (ed.), URL = <http://plato.stanford.edu/archives/fall2003/entries/descartes-ethics/>.
Tłumaczenie cytatu z Seneki za L.A.Seneka,
O życiu szczęśliwym
[w:] tegoż Dialogi,
przeł. L. Joachimowicz, Poznań: Zysk i S-ka, 1996, s.31; sformułowania
w j. francuskim i ich polskie odpowiedniki za R. Descartes, Listy
do księżniczki Elżbiety, op. cit., List XI, s.37.
G.Rodis-Lewis,
La Morale de Descartes,
Paris : Presses Universitaires de France, 1957, s.38-39.