„Kultura”, 1957, nr 4
1.
– Teoretyczne przesłanki nowoczesnego komunizmu
Niesłusznie byłoby przypuszczenie, że pojęcie wspólnej
własności społecznej zostało wymyślone przez Marksa czy Engelsa, a tym bardziej
przez Lenina czy Stalina. Znane ono było ludzkości od zarania dziejów i
historycznie bodaj poprzedzało pojęcie wyłącznej własności prywatnej. Wielu też
z wybitnych myślicieli i reformatorów społecznych wypowiadało się za własnością
społeczną, jako lepszą od sobkowskiej własności prywatnej. W naszej kulturze
pierwszeństwo bodaj należy się Platonowi w IV wieku przed Chrystusem. W swej
słynnej „Politei”, uważając, iż żądza
bogactw jest cechą najgorszej części duszy ludzkiej i winna być poskramiana
przez cnotę wstrzemięźliwości, pragnął on ją całkowicie wykorzenić z dusz
„lepszych” i w tym celu w projekcie idealnego ustroju przewidywał
dla „lepszych” klas społecznych – mędrców i rycerzy –
zniesienie jakiejkolwiek własności osobistej i wprowadzenie całkowitego
komunizmu.
Co więcej, w Piśmie Św., w Dziejach Apostolskich, znajduje
się następujący „obraz pierwszej gminy chrześcijańskiej”: „A
mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna; nikt też z nich tego, co posiadał,
swoim nie nazywał, lecz było im wszystko wspólne... Bo
nie było między nimi nikogo w niedostatku; gdyż wszyscy, co mieli role, albo
domy, sprzedawszy przynosili zapłatę za to, co sprzedawali, i składali przed
nogi apostołów. Rozdawano zaś każdemu, ile komu było
potrzeba” (4, 32, 34, 35, ob. także 2,44,45). Katolicki komentarz do tego
ustępu wyjaśni, że „komunizm najwyższej miłości bliźniego i pierwszego
zapału wiary... (był)... wcale
nie nakazany, ale zupełnie dobrowolny”. Gdy jednak pewien mąż, imieniem
Ananiasz, z Safirą, żoną swoją, sprzedawszy rolę,
zataili część zapłaty i skłamali apostołowi Piotrowi, zostali natychmiast przez
Boga ukarani śmiercią.
Toteż w ciągu wieków znajdowały się w chrześcijaństwie
jednostki i mniejsze lub większe grupy, które, powołując się na wyżej cytowane
ustępy Dziejów Apostolskich oraz słowa Chrystusa:
„Jeżeli chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj, co masz, i daj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mat. 19, 21 por. także Mar. 10,
31, Łuk. 12, 33; 18, 22), wyrzekały się całkowicie
własności, składały śluby ubóstwa i żyły w dobrowolnych „gminach
komunistycznych” zwanych klasztorami. Ci jednak, co chcieli taki ustrój
rozciągać na całe społeczeństwo chrześcijańskie, pragnąc je podnieść do stanu
doskonałości pierwszych gmin chrześcijańskich, czy nawet wręcz kwestionując
prawdziwość chrześcijan, zachowujących prywatną własność, wchodzili w konflikt
z nauką kościoła o niezbędności własności dla uprawiania cnoty miłosierdzia,
stawali się kacerzami i, w konsekwencji, byli często niszczeni ogniem i mieczem
(Waldensowie, Bracia apostolscy, Beghardowie,
Taboryci, Anabaptyści itp. – ob. K. Kautsky Poprzednicy
współczesnego socjalizmu, Warszawa, 1949).
Pogląd, że dla wybranych, bardziej doskonałych, jednostka
lepsza jest własność wspólna niż indywidualna, utrzymywał się przez wieki nie
tylko w środowisku klasztornym i kacerskim; platońską tradycję, iż w idealnym
ustroju nie będzie miejsca na własność prywatną, podtrzymywali również Tomasz
Morus (1472-1535, De optimo rei publicae
statu deque nova insula
Utopia) i Tomasz Campanella (1568-1639, Civitas
soli), autorzy słynnych „utopii”.
Nowoczesny komunizm nie uważa się jednak za ruch wsteczny,
reakcyjny. Nie pragnie cofnięcia się, powrotu do „złotego wieku”
pierwotnego komunizmu, lecz chce wieść ludzkość dalej drogą jej dotychczasowego
rozwoju. Zgodnie z teoriami kierunku heglowsko-marksowskiego, obiektywnie
konieczny dalszy postęp ludzkości ma ją wyprowadzić ze współczesnego, opartego
na zasadzie własności prywatnej, ustroju kapitalistycznego i poprzez ustrój
socjalistyczny (własność środków produkcji – społeczna, przedmiotów
spożycia – prywatna), doprowadzić do ustroju pełnego komunizmu, gdzie
pojęcie własności osobistej, prywatnej w ogóle nie będzie znane, a wszystko będzie
społeczne, wspólne. Stać się zaś tak ma dzięki nieuniknionym dalszym postępem
techniki: opanowywaniu przez człowieka wciąż nowych źródeł coraz to
potężniejszej energii oraz coraz to większej wydajności, coraz to doskonalszych
maszyn. Po uspołecznieniu środków produkcji w przejściowym ustroju
socjalistycznym przez pewien czas będzie się jeszcze odczuwać stosunkowy brak
różnych dóbr spożywczych i trzeba je będzie rozdzielać pomiędzy członków
społeczeństwa w zależności od ich wartości i użyteczności społecznej (np. w zależności od wydajności ich pracy). Ponieważ jednak
wraz z uspołecznieniem środków produkcji zniknie motyw zysku i co za tym idzie,
tendencja do ograniczenia ilości wytwarzanych dóbr (aby
nie spowodować zbytniej obniżki ceny). postęp techniki
ulegnie ogromnym przyśpieszeniu wktrótce
uspołecznione środki produkcji zaczną wytwarzać przedmioty spożycia w nadmiarze
w stosunku do potrzeb społeczeństwa. W związku z tym zniknie potrzeba ich
społecznego rozdziału i każdy członek społeczeństwa będzie mógł czerpać z nadmiaru
wytwarzanych dóbr spożywczych w miarę swych potrzeb „ad libitum”. W tych warunkach nikt nie będzie
zainteresowany w obronie dóbr, które uważa za „swoje”, przed
zakusami na nie ze strony innych osób. Żaden zresztą z członków społeczeństwa,
w którym będzie istniał nadmiar dóbr spożywczych i każdy będzie mógł je
uzyskiwać w dowolnej nieograniczonej ilości, nie będzie skłonny do zabierania
ich innym jednostkom. W przyszłym społeczeństwie komunistycznym stosunek ludzi
do rzeczy, do dóbr spożywczych, miałby być mniej więcej taki, jak dziś, w
normalnych warunkach, do wody, czy nawet powietrza. Nikomu przecież we
współczesnych, normalnych warunkach nie przyjdzie do głowy zawłaszczanie pewnej
ilości wody czy powietrza, twierdzenie, że stanowią one jego „prywatną
własność”, i obrona ich przed użyciem przez innych.
A zatem przyszły komunizm, możliwy do zrealizowania tylko w
społeczeństwie, gdzie będzie istniał nadmiar dóbr spożywczych, będzie się
różnił zasadniczo od komunizmu pierwotnego. Komunizm pierwotny był komunizmem
NĘDZY, przyszły komunizm ma być komunizmem dostatku, bogactwo, NADMIARU.
2.
– Poprawki wprowadzone przez Lenina i Stalina
Takie były teoretyczne przesłanki nowoczesnego komunizmu,
czy raczej wnioski („hipotezy”), do których dochodzili
„naukowi socjaliści” – marksiści na podstawie dokonywanej
przez nich analizy rzeczywistych materialnych faktów społecznych i rzekomego
wykrycia „praw”, które miały nimi
obiektywnie rządzić. Wciąż postępujący naprzód i coraz większy rozwój techniki,
przemysłu, wydajność miał, ich zdaniem, w przyszłości koniecznie, nieuniknione
– niezależnie od tego czy ludzie tego chcieli, czy nie chcieli, czy to im
się podobało, czy nie – doprowadzić przodujące, najbardziej technicznie i
przemysłowo rozwinięte społeczeństwa naprzód do socjalizmu, a potem do
komunizmu.
Współczesny sowiecki komunizm częściowo tylko podziela te
przesłanki: wprowadza do nich pewne, bardzo istotne poprawki. Dlatego też
nazywa siebie nie prosto „marksizmem”, lecz „marksizmem-leninizmem-stalinizmem”.
Przodujące, najbardziej technicznie i przemysłowo
rozwinięte, społeczeństwa w nowoczesnych czasach zamieszkują. Zachodnią Europę
i Północną Amerykę. One też, według przesłanek klasycznego marksizmu, musiałby
pierwsze wkroczyć na wiodącą ku pełnemu komunizmowi drogę ustroju
socjalistycznego.
Tymczasem sowiecki komunizm powstał i zatriumfował we
Wschodniej Europy, czy nawet w Euro-Azji, które nigdy się nie zaliczały do
krajów technicznie przodujących i pod względem rozwoju przemysłowego pozostawały
daleko w tyle za Europą Zachodnią czy Północną Ameryką. Z tych chociażby
względów, sowiecki komunizm nie mógł bez zastrzeżeń przyjąć przedstawionych
wyżej teoretycznych przesłanek nowoczesnego komunizmu. Musiał wprowadzić do
nich pewne istotne poprawki, aby teoretycznie uzasadnić możliwość swego
istnienia oraz dalszego rozwoju w historycznie ukształtowanym Związku Sowieckim
na technicznie zacofanych i przemysłowo niedorozwiniętych euroazjatyckich
obszarach[1].
W swoim czasie odpowiednie zastosowanie metody dialektycznej
pozwoliło Marksowi i Engelsowi dokonać tego, co nazywali odwróceniem filozofii
heglowskiej „z głowy na nogi”. Nie teoria, myśl-idea, jak twierdził
Hegel, lecz materia leży u podstawy wszelkiej rzeczywistości, oświadczyli
Marksa i Engels. „Byt określa świadomość”; obiektywna rzeczywistość
materialna decydująco wpływa na ludzką świadomość, na ludzkie myśli i chcenia. Materialna, a przede wszystkim
techniczno-ekonomiczna, obiektywna rzeczywistość jest podstawą, bazą; ludzkie myśli i chcenia, ludzka wola, są tylko wtórną nadbudową.
Tę, podstawową wydawałoby się, tezę marksizmu, Lenin, a
następnie zwłaszcza Stalin, dialektycznie „poprawili” i zamienili w
jej dialektyczną anty-tezę, czy też, obrazowo mówiąc, znowu przewrócili
„z nóg na głowę”. Nie obiektywna, materialną,
techniczno-ekonomiczna rzeczywistość, lecz ludzka świadomość, ludzka myśl i
wola, poparte przez odpowiednio sprawną organizację, decydują o wszystkim.
Zdołają przekształcić przyrodę i społeczeństwo. Nadbudowa może wpływać na
podstawę i może ją POD SIEBIE podbudować[2]. To nic, że
Rosja jest krajem technicznie zacofanym, że przemysł ma w powijakach, że
olbrzymią większość jej ludności stanowią prymitywnie gospodarujący chłopi,
element najbardziej społecznie konserwatywny czy nawet zacofany. W Rosji
wprawdzie mało jest jeszcze przemysłowego proletariatu, ale jeszcze mniej
świadomej swoich interesów klasowych burżuazji. Dlatego też, mówił Lenin,
względny stosunek sił proletariatu do sił burżuazji jest w Rosji nie gorszy, a
może nawet lepszy, niż w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy w
Niemczech. Toteż, mówili Lenin[3] i Stalin, w Rosji możliwie jest
zwycięstwo proletariackiej rewolucji. Należy tylko bardzo jej chcieć i robić
wszystko dla jej dokonania. Mieć należy dokładną świadomość, na czym ta
rewolucja ma polegać, i zdecydowaną wolę jej przeprowadzenia „do
końca”. Dobra, sprawna organizacja świadomych i ofiarnych, gotowych na
wszystko i nie cofających się przed niczym
rewolucjonistów może dokonać rewolucji w carskiej Rosji.
To nie, że rewolucja i wynikła z niej wolna domowa
zniszczyła Rosję doszczętnie. Zrujnowały w niej niemal całkowicie zaczątkowy za
czasów carskich przemysł i technikę. Socjalizm można zbudować w jednym kraju,
mówił Stalin. I to właśnie w Rosji, a nie w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej
Brytanii czy Niemczech. Rosja pod względem rozwoju techniki i przemysłu
pozostaje daleko w tyle poza Stanami Zjednoczonymi, no to trzeba
„dopędzić i prześcignąć Amerykę”. W Rosji nie ma ciężkiego
przemysłu, brak technicznego a później komunistycznego ustroju. No to trzeba w
ciągu jednej, dwóch, czy dziesięciu Pięciolatek bazę taką dowolnym kosztem
stworzyć ex post, podbudować podstawę pod socjalistyczną czy komunistyczną
nadbudowę (2). Wszystko można zrobić, czego się chce: „Nie ma takich
twierdz, których by bolszewicy nie mogli zdobyć”. Trzeba tylko być
świadomym i zdecydowanym. Wiedzieć, czego się chce i jak to można osiągnąć,
oraz nie cofać się przez żadną napotkaną po drodze do celu przeszkodą. No i
trzeba dysponować odpowiednim narzędziem działania: już nie tylko sprawną
organizacją świadomych i ofiarnych „zawodowych rewolucjonistów”,
lecz potężną i wciąż wzmacnianą i rozbudowaną „specjalną maszyną przemocy
i potęgi” – państwem sowieckim.
Tak „poprawiona”, czyli, w istocie rzeczy,
całkowicie przekształcona zamieniona w swą antytezę, przewrócona z obiektywnych
materialnych „nóg” (techniczo-ekonomiczna
podstawa) na świadomą, myślącą i chcącą „głowę” (ideologiczna
nadbudowa), doktryna „naukowego” marksizmu nosi miano
„marksizmu-leninizmu” czy „marksizmu-leninizmu-stalinizmu”
i jest wciąż oficjalnie wyznawana i „dialektycznie” stosowana,
zarówno w Rosji Sowieckiej jak i w całym sowieckim imperium we Wschodniej
Europie i w Azji.
3.
– Historyczna geneza tych poprawek
a)
Rosja a Europa
Klasyczny marksizm powstał i rozwinął się w Zachodniej
Europie, na gruncie i w ramach ukształtowanej w ciągu wieków europejskiej
cywilizacji i kultury. Sowiecki komunizm powstał, rozwinął się i zatriumfował
na gruncie rosyjskim.
Moskiewska Rosja przez szereg wieków istniała poza
europejską wspólnotą, czy też w najlepszym wypadku, na jej marginesie. Podbita
w pierwszej połowie XIII wieku przez Tatarów, pozostawała pod ich przemożnym
wpływem aż do drugiej połowy wieku XV, kiedy to, jak pisał Marsk
w Tajnej Historii Dyplomatycznej XVIII wieku (Londyn, 1899, str. 81, por. Istorią Diplomatii, T. 1, Moskwa,
1941, str. 197), „zdumiona Europa na początku panowania Iwana III, ledwie
podejrzewająca istnienie jakiejś Moskowii, ściśniętej
gdzieś pomiędzy Litwą i Tatarami, została oszołomiona nagłym pojawieniem się
ogromnego imperium na swoich wschodnich kresach”.
Moskowia Iwana III (1462-1595) nie weszła
jednak do wspólnoty europejskiej i nie uznała się za jej część składową. Przez
parę jeszcze wieków odżegnywała się od Europy i od jej kultury, jako od
wartości ujemnej, skażonej. Europa była rzymsko-katolicka, a zatem, w
rozumieniu Moskowii, trwała w błędzie, w grzechu
odstępstwa od prawdziwej, ortodoksalnej, prawosławnej wiary. Prawdziwa
ortodoksja przechowywała się jedynie w Bizancjum, a po jego upadku (1453)
skupiła się wyłącznie w Moskwie. Moskowia Iwana III,
wraz z ręką siostrzenicy ostatniego Bazyleosa, Zofią Paleolog (1472), miała przejąć całość spadku po dawnym
uniwersalnym Imperium Romanum
i po dawnej ortodoksyjnej Europie. Tak głosiła teoria „Moskwy trzeciego
Rzymu”, sformułowana po raz pierwszy na początku XVI wieku w liście do
syna Iwana i Zofii, Wasyla, przez przebywającego w Pskowie greckiego mnicha
Teofila (Filofieja) w słowach: „Tyś jest
jedynym pod słońcem carem chrześcijańskim (prawosławnym). Wszystkie
chrześcijańskie (prawosławne) państwa zespoliły się pod Twoim panowaniem w
jedno. Dwa Rzymy padły, trzeci stoi, a czwartego nie będzie”[4].
Dopiero w XVIII wieku car Piotr (1694-1725) „wyrąbał
okno do Europy” w hermetycznym murze, którym Moskowia
od niej się odgradzała: z ogromnym wysiłkiem podjął trud włączenia swego
rozległego imperium do europejskiej wspólnoty kulturalnej i politycznej.
Ta chowa polityka samodzierżców wszechrosyjskich
– symbolem jej stała się nowa stolica, Petersburg – spotykała się
jednak stale z poważnym sprzeciwem starej Moskwy. Przez cały czas w rosyjskim
społeczeństwie i opinii publicznej nazwy „Zapadników”
i „Słowianofili”.
Pierwsi z nich twierdzili że
spóźniona w swym rozwoju historycznym Rosja winna się wzorować na Europie
Zachodniej i możliwie się do niej upodabniać. Drudzy z odrazą i pogardą
patrzyli na „zgniły Zachód”. Ich zdaniem, katolicko-protestancka,
przemysłowo-kapitalistyczną, romańsko-germańska Europa kroczyła błędną drogą i
zmierzała ku dekadencji, ku upadkowi. Natomiast „święta Ruś”, czy,
szerzej, cała prawosławna Słowiańszczyzna (z wyjątkiem Polski, która ją
„zdradziła” na rzecz Rzymy) pod przewodnictwem „trzeciego
Rzymu”, przechowała wszystkie pozytywne wartości ludzkie i ma przed sobą
świetlaną przyszłość przewodzenia i zjednoczenia całego świata.
b)
Specyficzne cechy rosyjskiego społeczeństwa i państwa oraz tradycyjne metody
rewolucjonistów rosyjskich.
Spór pomiędzy „Zachodniowcami”
(Europejczykami) a „Słowianofilami” (Moskwicinami,
Euro-Azjatami) w społeczeństwie rosyjskim nie pokrywał się z powszechnym w
innych społeczeństwach europejskich konfliktem pomiędzy
„postępowcami” a „zachowawcami” czy
„wstecznikami”. „Zachodniowcy”
i „Słowianofile” znajdowali się zarówno w zachowawczych kołach
rządzących Imperium Rosyjskim jak i wśród najbardziej skrajnej rewolucyjnej
opozycji. Specyficzny „słowianofilizm” w
drugiej połowie XIX wieku stał się szczególnie popularny wśród najbardziej
radykalnych „postępowców”, rewolucjonistów rosyjskich, zaciekle i
bezwzględnie zwalczających istniejący w Imperium ustrój społeczny, polityczny i
moralno-obyczajowy. Wielu wybitnych teoretyków rewolucyjnych wymownie
uzasadniało, że ze względu na specyficzna może być w Rosji dokonana łatwiej i
wcześniej niż na Zachodzie.
Wydawca londyńskiego Kołokoła
(„Dzwona”), Hercen, twierdził, że ponieważ w Rosji przechowała się
„obszczyna z komunistycznym władaniem ziemią i
rozdziałem pól; wiece gromadzkie, robotnicze artele i wybieralni
sołtysi”, „człowiek rosyjski” w swoim bycie jest
„bliższy niż wszystkie inne narody europejskie do nowego ustroju
społecznego”. „Jesteśmy bliżsi ekonomicznego, to jest społecznego
przewrotu, niż rzymsko-feudalna, mieszczańsko-uprzemysłowiona Europa”
(Por. Socjalisticzeskij Wiestnik,
1956, Nr 4, str. 74).
Wydrukowana w drukarni Hercena w Londynie w 1861 roku, a
rozrzucaną w Rosji proklamacja „Do Młodego Pokolenia: głosiła:
„Kto może twierdzić iż musimy iść drogą Europy, jakiejś tam
Saksonii, Anglii, czy Francji? Możemy uniknąć smętnej doli Europy. W naszym
życiu mamy zasady zupełnie Europie nieznane. W naszym życiu mamy zasady
zupełnie Europie nieznane. Czyż u nich istnieje i jest możliwa obszczyna? U nas nie ma lęku przed przyszłością, jak w
Europie Zachodniej. My śmiało idziemy na spotkanie rewolucji. Niemcy twierdzą,
że mamy dojść do tego, do czego już doszła Europa. Jest to kłamstwo. Istotnie
możemy do tego dojść, jeśli nałożymy na siebie pętle europejskich instytucji i
jej ekonomicznego porządków, ale możemy też dojść do czegoś innego, jeśli
będziemy rozwijali zasady, które żyją wśród ludu. Gdyby dla zrealizowania
naszych dążeń trzeba było wyrżnąć sto tysięcy ziemian, nie przestraszylibyśmy
się tego”.
O chłopie rosyjskim, jako „urodzonym
socjaliście”, czy nawet komuniście, pisał również Ławrow,
a Czernyszewskij i Michajłowskij
nie wykluczali, że „przy sprzyjających warunkach”. Rosja może
uniknąć „męczącego przechodzenia straszliwie długiej drogi Europy”
i „przeskoczyć” z pierwszego czy drugiego stadium rozwoju
społecznego bezpośrednio na piąte czy szóste, omijając pośrednie”.
Wydawca Nabatu
(„Alarmu”), Tkaczew, szczegółowo rozwijał
teorie, że w Rosji, odmiennie niż w Zachodniej Europie, państwo „wisi w
powietrzu”, nie mając żadnego oparcia społecznego i że wystarczy jedno
„silne uderzenie” dla obalenia i całkowitego przeobrażenia ustroju.
Bakunin uważał chłopa rosyjskiego za „urodzonego
rewolucjonistę” i w deklaracji złożonej Międzynarodówce Robotniczej w
imieniu sekcji rosyjskiej w 1870 roku pisał: „Naród rosyjski we
wszystkich czasach dążył do zrealizowania wielkich zasad proklamowanych na
międzynarodowych kongresach robotniczych do społecznego władania ziemią oraz
narzędziami pracy”.
Czyż z tego wszystkiego nie miało wynikać, że dla dokonania
rewolucji socjalistycznej w Rosji nie potrzeba było żmudnej i długotrwałej
pracy przygotowawczej, organizowania masowego ruchu i oczekiwania na
wytworzenie się obiektywnych warunków technicznych, ekonomicznych i
społecznych. Wystarczyłaby stosunkowo nieduża ilość jednostek, byle NA WSZYSTKO
zdecydowanych i, przed NICZYM się nie cofających, gotowych
na największe osobiste i zbiorowe ofiary i poświęcenia oraz doskonale
zorganizowanych w „żelaznej organizacji”. Do takich właśnie
ostatecznych wniosków doszedł Bakunin oraz jego uczeń Nieczajew,
tworząc teorię i praktykę „nihilizmu”.
Podkreślić bowiem należy, że wszystkie te teorie
bynajmniej nie pozostawałaby tylko na papierze: kilka pokoleń
rewolucjonistów rosyjskich usiłowało je stosować w praktyce i w pewnym okresie
(Wola Ludu, 1880-1881) mogło się wydawać, że doskonała organizacja oraz zdecydowana
wola i gotować do najwyższych poświęceń kilkudziesięciu osób może istotnie
zmienić bieg historii Rosji i radykalnie przekształcić jej ustrój.
4. – odrzucenie metod rosyjskich przez Marksa i prorocze
potępienie ich przez Engelsa
W pewnym okresie Bakunin, współpracując w latach 1868-1872 z
Marksem i Engelsem przy organizacji Międzynarodówki Robotniczej, próbował
przenieść nihilistyczne metody rosyjskie na zachód i zastosować je w
robotniczych organizacjach rewolucyjnych. Próby te doprowadziły do poważnych
konfliktów wewnątrz Pierwszej Międzynarodówki i spowodowały jej ostateczny
upadek. Aczkolwiek bowiem Marksa teoretycznie
odżegnywał się od wszelkich elementów moralnych w swojej czysto
„naukowej” teorii rozwoju społecznego i rewolucji, nie był on
skłonny do stosowania w rewolucyjnej praktyce wszelkich metod i nie cofania się
przed NICZYM, nawet przed pospolitą zbrodnią: morderstwem, kłamstwem,
oszustwem, kradzieżą, uwiedzeniem itp. I to nie tylko dlatego; że określający,
jego zdaniem, świadomość byt na Zachodzie nie znał stosowania takich metod,
jako zjawiska normalnego, lecz także – i może nawet przede wszystkim
– dlatego, że w jego par excellence
DETERMINISTYCZNEJ teorii rozwoju społecznego wola i chęć, chociażby nawet
najbardziej zdecydowanych i gotowych na największe ofiary JEDNOSTEK nie
cofających się przed NICZYM, odgrywały minimalną,
jeśli w ogóle jakąkolwiek, rolę.
Zdaniem Marska, „młyny historii mełły powoli, lecz
pewnie”. Postęp techniki i przemysłu czynił jednakowo nieuniknionymi
klęskę i zgubę kapitalistów oraz zwycięstwo i triumf proletariatu. Nie trzeba było zatem dla ich osiągnięcia sięgać do arsenału zbrodni
pospolitych. Zdaniem klasycznego marksizmu, rewolucjoniści byli tylko
„akuszerami rewolucji”: ich funkcją było ułatwianie jej naturalnego
porodu, a nie zaś sztuczne jego wywoływanie przy pomocy niedozwolonych,
amoralnych metod.
Jeszcze wyraźniej od Marska stosowanie „metod
rosyjskich” w rewolucyjnej praktyce teoretycznie potępił Engels. W
napisanej w 1850 roku „Wojnie Chłopskiej w Niemczech” znajdujemy
obszerny ustęp, w którym Engels we wręcz proroczy sposób, na wiele lat przed
urodzeniem Lenina i Stalina, opisał tragiczne skutki, do których stosowanie
leninowsko-stalinowskich metod nieuniknienie musiało, jego zdaniem, doprowadzić[5].
Czyż całe to, rozumowanie Engelsa sprzed przeszło stu lat
nie może być w każdym szczególe odniesienie do Lenina i Stalina, którzy
objąwszy rządy w „jednym z najbardziej zacofanych, najbardziej
drobno-burżuazyjnych krajach” (Lenin), pomimo nawet ewentualnych
najlepszych swych chęci subiektywnych, zdaniem Engelsa, obiektywnie nie mogli
reprezentować proletariatu fabrycznego i realizować jego interesów klasowych,
lecz musieli bronić interesów drobno-burżuazyjnej biurokracji i zbywać klasę
robotniczą „frazesami i obietnicami, zapewniając ją, że interesy owej
obcej klasy są jej własnymi interesami”? Znalazłszy się „w takim
fałszywym położeniu” każdy „wódz skrajnej partii”, zdaniem
Engelsa, musiał być „bezpowrotnie zgubionej partii”, zdaniem
Engelsa, musiał być „bezpowrotnie zgubiony”! Miał
bowiem przed sobą tylko dwie drogi wyjścia: albo zginąć fizycznie w
beznadziejnej walce o obiektywnie nie dając się zrealizować ideały albo też
zginąć moralnie, świadomie te ideały zdradzając[6].
5. – Zachowanie się Lenina i Stalina w obliczu
przepowiedzianego przez Engelsa dylematu
a)
Lenin
Ten pierwszy los przypadł w udziale Leninowi.
Już w kilka lat po objęciu rządów w „jednym z najbardziej zacofanych,
najbardziej drobnoburżuazyjnych krajów” uświadomił on z przerażeniem, że
„kierownica auta wymyka mu się z rąk”: „niby siedzi człowiek
przy kierownicy, a auto jedzie nie tam, dokąd je ten człowiek kieruje, lecz
tam, dokąd je kieruje ktoś inny – elementy, czy te nielegalne, bezprawne,
tylko bogu wiadomo skąd się biorące, czy to spekulanci, czy prywatni
kapitaliści, czy jedni się biorące, czy to spekulanci, czy prywatni
kapitaliści, czy jedni i drudzy – ale maszyna
jedzie niezupełnie tak, często zaś zupełnie nie tak, jak wyobraża sobie ten,
kto nią kieruje”[7].
„Zbudować społeczeństwo komunistyczne rękami
komunistów, mówił Lenin w tym samym przemówieniu, to dziecinna, całkiem
dziecinna idea. Komuniści to kropla w morzu, kropla w morzu ludowym”. I
dalej: „W masie ludowej jesteśmy jednakże kroplą w morzu i możemy rządzić
tylko wtedy, gdy trafnie wyrażamy to, co lud sobie uświadamia. W przeciwnym
razie partia komunistyczna nie będzie prowadziła proletariatu, a proletariat
nie będzie prowadził za sobą mas, i cała maszyna się rozleci. Teraz lud i ogół
mas pracujących dopatruje się rzeczy dla siebie zasadniczej w tym tylko, by
praktycznie pomagać wydostaniu się z rozpaczliwej nędzy i głodu... Chłop zna rysunek
i zna handel... Wobec tego powinniśmy zaopatrywać poprzez handel, ale
zaopatrywać nie gorzej niż to czynił kapitalista, w przeciwnym razie lud nie
będzie mógł znieść takiego rodzaju zarządzania”. „I tu trzeba jasno
sprawę postawić – gdzie tkwi nasza siła i czego nam brak? Władzę
polityczną mamy zupełnie dostateczną... Czego zaś brak? Rzecz jasna, czego
brak: brak kultury warstwie komunistów, która rządzi. Ale jeśli wziąć Moskwę
– 4.700 odpowiedzialnych komunistów – i
wziąć tę machinę biurokratyczną, tę bryłę – to kto kogo prowadzi? Bardzo
wątpię, by można było twierdzić, że komuniści kierują tą bryłą. Prawdę
powiedziawszy, nie oni prowadzą, lecz ich prowadzą”.
Tak przedstawiała się obiektywna sytuacja Rosji Sowieckiej i
jej perspektywy na przyszłość oczom i umysłowi Lenina. Był on człowiekiem
dostatecznie inteligentnym i kulturalnym, by zdać sobie sprawę z dylematu,
przed którym go postawiła historia. I dostatecznie uczciwym, by nie
„zbywać” swej własnej partii i klasy „frazesami i
obietnicami”, lecz mówić im całą gorzką prawdę. Prawdę o realnie
istniejącym niebezpieczeństwie, że formalnie pokonana drobna burżuazja rosyjska
może „narzucić swoją kulturę” pozornym zwycięzcom! (loc. cit.
str. 934/5)
Wystąpienie Lenina na XI zjeździe partyjnym było właściwie
ostatnim jego wystąpieniem w charakterze wyposażonego w pełnię sił i władzy
„nowożytnego regenta rewolucyjnego”, „wodza skrajnej
partii”, który objął rządy przedwcześnie i obiektywnie „znalazł się
w fałszywym położeniu”. Zwalony w kilka tygodni po tym zjeździe atakiem
paraliżu (maj 1922), Lenin, najpierw ograniczony w mowie i piśmie, a potem ich
całkowicie pozbawiony, przez długie jeszcze miesiące usiłował beznadziejnie
walczyć przeciwko toczącemu ustrój sowiecki drobnoburżuazyjnemu „rakowi
biurokratyzmu”. Przez długie miesiące dogorywał, bezsilny wobec
nielojalnych poczynań człowieka, który „zostawszy sekretarzem generalnym,
skupił w swych rękach, który „zostawszy sekretarzem generalnym, skupił w
swych rękach niemożliwą do objęcia władzę (nieobjatnuju
włast’)” (z tak zwanego
„testamentu” Lenina z 25.12.1922) i coraz
wyraźniej sięgał po pełnię spadku po wciąż jeszcze fizycznie pozostającym przy
życiu Leninie[8].
b)
Stalin
Stalin przeżył Lenina o lat prawie trzydzieści, przez cały
ten czas pozostając u szczytów władzy i przez cały czas powiększając zakres
swych osobistych wpływów i władzy. Już w pierwszej dekadzie po śmierci Lenina
Stalin publicznie w artykule w Izwiestijach
(17.1.1933) pisał: „na świecie nie ma i nigdy
nie było tak potężnej i autorytarnej władzy, jak nasza władza sowiecka”.
A z biegiem lat ta „władza sowiecka” stawała się coraz bardziej
osobistą władzą Stalina.
Jaką cenę musiał zapłacić Stalin za osiągnięcie i
utrzymywanie się na stanowisku co najmniej równym
– jeśli nie przewyższającym – stanowisko rzymskich cezarów czy
wschodnich despotów? Cenę dokładnie określoną przez Engelsa przed przeszło stu
laty: „interesie samego ruchu – który go
wyniósł na szczyty – musiał bronić interesów obcej klasy i zbywać własną
klasę frazesami i obietnicami, zapewniając ją, że interesy owej obcej klasy są
jej własnymi interesami”. Tą „obcą klasą”, której interesów
obiektywnych Stalin przez cały czas bronił, była na wskroś przesiąknięta ideologią
drobnoburżuazyjną rosyjsko-sowiecka biurokracja.
W interesie bowiem biurokracji, i
tylko biurokracji, a w żadnym razie nie interesie mas ludowych czy
robotniczych, leżało stałe i konsekwentne zwiększanie władzy państwowej i
rozszerzanie jej zakresu. Masy bowiem były tylko
obiektem oddziaływania tej władzy „ucisku i przemocy”, o której
dotychczasowi klasycy marksizmu (z Leninem w „Państwie i Rewolucji”
włącznie) zapowiadali, że bezpośrednio po rewolucji proletariackiej
przekształci się jakościowo i zacznie, w miarę posuwania się po drodze do
socjalizmu i komunizmu, stopniowo „uzyskać” i „więdnąć”
przekształcając się coraz bardziej z „władzy nad ludźmi” we
„władzę nad rzeczami”[9].
Bezpośrednio niemal po ostatecznym ugruntowaniu się przy władzy
w partii i państwie, Stalin poddał radykalnej rewizji tę, podstawową wydawałoby
się, tezę klasycznego marksizmu. Ku powszechnemu zdumieniu wszystkich
„starych leninowców” i marksistów, na XVI zjeździe partyjnym, w
czerwcu 1930 roku, Stalin oświadczył, że dotychczasowe stanowisko
marksizmu-leninizmu w sprawie teorii „obumierania”,
„więdnięcia” czy też „zasypania” państwa było błędne.
„Stoimy na stanowisku obumierania państwa – mówił wówczas Stalin –
a jednocześnie jesteśmy za wzmocnieniem dyktatury proletariatu, która jest
najsilniejszą i najpotężniejszą władzą ze wszystkich istniejących dotąd władz
państwowych. Najwyższy rozwój władzy państwowej dla przygotowania warunków do
obumierania władzy państwowej – oto formułka marksistowska. Czy to jest
„sprzeczność”? Tak, rzeczywiście to jest „sprzeczność”,
lecz sprzeczność życiowa, całkowicie odzwierciedlająca dialektykę
marksistowską”.
Najwidoczniej uznając słuszność twierdzenia Lenina, że
usiłowanie zbudowania w Rosji społeczeństwa komunistycznego „rękami komunistów”,
byłoby „całkiem dziecinną ideą”, Stalin zdecydował spróbować to
uczynić „rękami aparatu państwowego”. Być może nawet działał w
dobrej wierze, a w każdym razie postępował zgodnie ze starą tradycją rosyjskich
rewolucjonistów, którzy nigdy nie przebierali w środkach i nie cofali się przed
NICZYM na drodze do osiągnięcia zamierzonego celu. Decydując się na próbę
zbudowania w Rosji „społeczeństwa komunistycznego” przy pomocy
aparatu państwowego, Stalin bynajmniej nie poddawał rewizji marksistowskiego
poglądu na istotę państwa. Nie kwestionował tezy Engels i Lenin, że państwo
jest „specjalnym narzędziem”, specjalną machiną przemocy, ucisku i
wyzysku; przeciwnie takiego właśnie „narzędzia” potrzebował i był
zdecydowany na jego użycie w jak najszerszym zakresie.
Zwiększenie i rozszerzenie zakresu władzy państwowej i
doprowadzenie do jej „najwyższego rozwoju” obiektywnie leżało w
interesie klasowym biurokracji. Im większa i potężniejsza była władza
państwowa, tym większe i rozleglejsze były uprawnienia urzędniczego aparatu
biurokratycznego, zarówno jego całości, jak i poszczególnych członków.
Urzędnicy-biurokraci uosabiali „państwo” i jego interesy i za to
byli odpowiednio wynagradzaniu. Wynagradzaniu tym lepiej, im
„państwo” było potężniejsze i bogatsze. Fakt zaś, że występowali
nie jako czynnik samodzielny, lecz zależny, nie we własnym imieniu, lecz jako
reprezentanci „dyktatury proletariatu” czy też dyktatury osobistej
Stalina, nie wpływał na ich obiektywną sytuację. Poszczególnie jednostki,
urzędnicy-biurokraci, mogli w każdej chwili paść ofiarą wybuchu gniewu lub
kaprysu dyktatora, i stracić wszystko, łącznie z życiem. Bez biurokracji
jednak, jako klasy, żadna dyktatura, ani zbiorowa, ani osobista, obyć się nie
mogła.
W ten sposób, niezależnie od swoich subiektywnych zamiarów i
chęci, Stalin przystępując do budowy w Rosji „społeczeństwa
komunistycznego” przy pomocy państwa, obiektywnie działał w interesie
klasowym „aparatu państwowego”, to znaczy biurokracji. Słowem, jak
to przewidywał przed przeszło stu laty Engels, Stalin był zmuszony
reprezentować nie swoją partię, nie swoją klasę, lecz klasę, do której
panowania ruch w danej chwili dojrzał. Tę klasę, która, jak to w ostatnim
okresie swej działalności stwierdził Lenin, posiadała „kulturę rządzenia”,.
„W interesie samego ruchu”, dla utrzymania się na powierzchni
wzburzonych przez rewolucję fal społecznych, Stalin zmuszony był bronić
obiektywnych interesów klasy biurokratycznej i zbywać własną swą klasę –
proletariat i masy ludowe – „frazesami i obietnicami”, bądź
to zapewniając „że interesy owej obcej klasy są
jej własnymi interesami”, bądź też terroryzując i niszcząc
„niewiernych” i opornych przy pomocy tegoż aparatu państwowego
„ucisku i przemocy”.
Formułując w 1930 roku na XVI zjeździe partyjnym swoją zasadniczą
koncepcję teoretyczną budowy „społeczeństwa komunistycznego” przy
pomocy państwa, Stalin groźnie uprzedził, że każdy, „kto nie zrozumiał
tej swoistości i „sprzeczności” naszego okresu przejściowego, kto
nie zrozumiał tej dialektyki procesów historycznych, jest stracony dla
marksizmu”. Nie były to puste tylko słowa: w ciągu następnej dekady
większość dawnych współpracowników Lenina i doświadczonych marksistów została
stracona w dosłownym, a nie tylko przenośnym słowa znaczeniu. Jeśli zaś chodzi
o stalinowskie „frazesy i obietnice” oraz zapewnienia, że rozbudowa
potęgi i koncentracja dysponowania całością życia społecznego w rękach aparatu
państwowego leży w interesie proletariatu i mas ludowych, to przypomnijmy tylko
słynne stalinowskie hasło, że w rezultacie kolektywizacji rolnictwa
„życie stało się lepsze i weselsze” oraz oficjalne stwierdzenia:
przez XVII konferencję partyjną w 1932 roku o zbudowaniu w Z.S.R.R.
„podstaw socjalizmu” oraz przez XIX zjazd w 1952 roku (w tekście
nowego statutu partyjnego) o „zakończeniu w Z.S.R.R. budowy
socjalizmu” i wejściu w okres budowy komunizmu.
Takimi „frazesami i obietnicami” zwodził Stalin
przez lata masy „swojej” klasy i partii, wówczas
gdy kosztem niezwykłych wysiłków i niesłychanej eksploatacji mas włościańskich
i robotniczych rozbudowywał potęgę polityczną i militarną państwa oraz w
dziedzinie gospodarczej dokonywał tego, co Marks nazywał „pierwotną
akumulacją kapitału” (rozbudowa ciężkiego przemysłu =
„podbudowa” „podstawy” pod polityczno-ideologiczną
„nadbudowę”). Mówił masom o „zakończeniu budowy
socjalizmu” i pomyślnym, „zwycięskim” wejściu w
„pierwszą fazę komunizmu” wówczas, gdy ich materialna sytuacja nie
wiele się różniła – a jeśli tak, to raczej na gorsze – od sytuacji
za czasów leninowskiego NEP’u ! I dziś, w czterdziestym roku po Rewolucji Listopadowej, w
roku piątym po oficjalnym proklamowaniu „wejścia w pierwszą fazę
komunizmu”, Związek Sowiecki nadal cechuje raczej ostry brak wszelkiego
rodzaju dóbr spożywczych, niż ich obfitość czy nadmiar. A przecież według
kategorycznego twierdzenia teorii klasycznego marksizmu realizowanie komunizmu
możliwe by było dopiero w społeczeństwie, gdzie będzie istniał NADMIAR dóbr
spożywczych.
[1] Jeszcze w maju 1914 roku Lenin
pisał: „Spośród wszystkich krajów kapitalistycznych, Rosja jest jednym z
najbardziej zacofanych, najbardziej drobnoburżuazyjnych krajów”. Dzieła,
T. 20, str. 291/2.
[2] Teoria o możliwości
„podbudowywania” materialnej bazy technicznej pod siebie przez
intelektualną nadbudowę nie została poniechana po śmierci Stalina. W
zasadniczym artykule „Prawdy” z 5.4.1956, „Komu, mistyczna
partia zwyciężała i zwycięża dzięki wierności leninizmowi”, czytamy
między innymi” „Lenin opracował naukowo uzasadniony program
przekształcenia ekonomicznie zacofanej Rosji w przodujące potężne,
socjalistyczne mocarstwo. Komunistyczna partia
natchnęła masy ludowe w kierunku wielkiej historycznej twórczości, budowy
socjalizmu.... Leninizm uczy, że jedyną materialną podstawą socjalizmu i
komunizmu może być tylko wielki przemysł, zdolny do reorganizacji rolnictwa i
że „tylko wtedy, gdy kraj będzie zelektryfikowany, gdy POD przemysł,
gospodarkę rolną i transport będzie PODBUDOWANA techniczna baza współczesnego
wielkiego przemysłu, tylko wówczas ostatecznie zwyciężymy”.
[3] Jeszcze w maju 1917 roku Lenin
polemizował na ten temat z Rykowym. Oto wyjątek z
oficjalnego tekstu „Słowa końcowego” Lenin po jego referacie
„o sytuacji bieżącej” na ogólno-rosyjskiej konferencji bolszewików:
„Tow. Rykow twierdzi, że socjalizm powinien
przyjść z innych krajów o bardziej rozwiniętym przemyśle. Ale tak nie jest. Nie
można powiedzieć, kto zacznie i kto skończy. Jest to nie marksizm, lecz parodia
marksizmu. Marks powiedział, że Francja zacznie, a Niemiec dokończy. A przecież
proletariat rosyjski osiągnął więcej niż jakikolwiek inny”. Dzieła, T.
24, str. 244.
[4] Ob. krytyczne uwagi N. Uljanowa o „kompleksie Filofieja”
w Nowyj Żurnal 1956, N Y, Tom XLV, str. 249 i nast.
[5] Tekst Engelsa podajemy w
tłumaczeniu polskim według wydania „Wojny Chłopskiej” w Warszawie w
1935 (Wydawnictwo „TOM”), str 93 i nast.
„Dla wodza skrajnej partii nie ma nic gorszego, jak
mus objęcia rządów w epoce, kiedy ruch nie dojrzał jeszcze do panowania klasy,
którą on reprezentuje, i do przeprowadzania zarządów, których panowanie tej
klasy wymaga. To, co wówczas może zrobić, nie zależy od jego woli, lecz od
wysokości, do jakiej doszło przeciwieństwo różnych klas, i od wysokości, do
jakiej doszło przeciwieństwo różnych klas, i od stopnia rozwoju materialnych
warunków bytu, stosunków produkcji i komunikacji, na których opiera się
każdorazowy stopień rozwoju przeciwieństw klasowych. To zaś, co zrobić
powinien, czego odeń wymaga jego własna partia, znowu zależy nie od niego ani
też nie od stopnia rozwoju walki klasowej i jej warunków. Jest on więźniem
swych dotychczasowych doktryn i żądań, które wszak nie upływają z chwilowego
wzajemnego ustosunkowania się różnych klas społecznych, nie z chwilowego, mniej
lub więcej przypadkowego, stanu stosunków produkcji i wymiany, lecz z jego
mniej lub więcej głębokiego zrozumienia ogólnych rezultatów ruchu społecznego i
politycznego. Z konieczności staje on zatem wobec nie
dającego się rozwiązać dylematu: to co zrobić może, sprzeciwia się całemu jego
dotychczasowego postępowaniu, jego zasadom i bezpośrednim interesom jego
partii; to zaś co zrobić powinien – nie daje się urzeczywistnić. Słowem
zmuszony on jest reprezentować nie swoją partię, nie swoją klasę, lecz klasę,
do której panowania ruch w danej chwili dojrzał. W interesie samego ruchu musi
bronić interesów obcej klasy zbywać własną swą klasę frazesami i obietnicami,
zapewniając ją, że interesy owej obcej klasy są jej własnymi interesami. Kto
znajdzie się w takim fałszywym położeniu jest bezpowrotnie zgubiony”.
[6] Można by tu jeszcze zacytować kilka
dalszych ustępów rozważań Engelsa z tej samej pracy. Cytujemy je dosłownie,
opuszczając jedynie używano przez Engelsa nazwisko (Münzera),
z tym aby czytelnik ewentualnie mógł na wolne miejsce
wstawić dowolnie nazwisko Lenina albo Stalina.
„Stanowisko ... na czele
(rządów) było o wiele ryzykowniejsze od roli któregokolwiek z nowożytnych
regentów rewolucyjnych. ...Przewrót społeczny, który snuła wyobraźnia
... był jeszcze do tego stopnia nie ugruntowany w ówczesnych stosunkach
materialnych, że stosunki te przygotowały właśnie ustrój społeczny, będący
wręcz przeciwieństwa wymarzonego przez ... ładu
społecznego, ... jak się zdaje, odczuwał głęboką
przepaść między swymi teoriami a bezpośrednio daną rzeczywistością, przepaść
która tym mniej mogła pozostać ukrytą przed jego wzrokiem, im bardziej wykoszlawione było odbicie jego genialnych poglądów w
ciemnych głowach masy jego zwolenników ....
[7] Wszystkie powyższe cytaty są ze
sprawozdania politycznego Lenina na XI zjeździe partyjnym w dniu 27. III. 1922 roku. Ob. Dzieła wybrane, T. II, str. 911 i nast.
[8] Lenin zmarł dopiero 21.1.1924 roku.
[9] Jeszcze za życia Lenina, w 1923
roku, czołowy wówczas teoretyk sowieckiego prawa i państwa, P. Stuczka, w podręczniku dla sowieckich studentów („Uczenije o gsudarstwie i o konstitucii RSFSR, 3 wyd.) w rozdziale końcowym,
zatytułowanym: „Akt ostatni: państwo obumiera”, pisał: „Po
zwycięstwie proletariatu słowa o wrastaniu w nowe społeczeństwo przyszłości i o
stopniowym obumieraniu funkcji władzy politycznej
przybierają zupełnie realne formy. Z wzrostem sił proletariatu i jego władzy
zmniejsza się konieczność realnych represji, zastosowania gwałtu... Jeśli
podzielimy wszystkie nasze komisariaty ludowe na grupy: organy gospodarcze
(wytwórczość i rozdział) i organu przymusu (wojsko, sprawy wewnętrzne i sąd),
to zupełnie przekonywujące się staje stopniowe obumieranie, atrofia tych
ostatnich; pozostają tylko pierwsze, to jest dyrygowanie ekonomiczną orkiestrą.
Sprawa dojść może nawet do „orkiestry bez dyrygenta”, ale po co roić o takich sztukach. Jedno pozostaje poza
sporem: państwo, jak również i prawo w sensie klasowym, ulatnia się, obumiera.
Po objęciu władzy przez Stalina rozwój państwa poszedł po linii akurat
odwrotnej od zapowiadanej przez Stuczkę, a sam Stuczka pośmiertnie został uznany za „wroga ludu”.
|