Włodzimierz Bernacki - Idea republiki w polskiej myśli politycznej XVI wieku


Dla historyka zajmującego się polską myślą polityczną wiek szesnasty należy do okresów szczególnych, bowiem Polacy piszący w tamtym czasie o kwestiach politycznych pozostawili po sobie nader obfity, i co najważniejsze wyjątkowo cenny dorobek doktrynalny.

Pisarze polityczni tamtego czasu znajdowali się pod przemożnym wpływem kultury klasycznej. Szczególnie inspirującymi dla polskich twórców byli Arystoteles ze swą Polityką oraz Marek Tuliusz Cicero, którego Prawa, Państwo oraz Mowy odcisnęły nader silne piętno na ich umysłowości. Polacy, którzy po studiach w Akademii Krakowskiej kontynuowali swój rozwój intelektualny w uniwersytetach włoskich, w sposób naturalny przenosili na grunt polski rozważania wyrosłe przed wiekami na gruncie rzymskim.

W gronie pisarzy, do pisarstwa których będę odwoływał się w trakcie wykładu, znaleźli się: Stanisław Orzechowski, Jakub Przyłuski, Andrzej Frycz-Modrzewski, Andrzej Wolan, Wawrzyniec Goślicki, Łukasz Górnicki. Wśród tych autorów odnaleźć możemy zarówno zwolenników nowinek religijnych oraz protestantyzmu jak i przedstawicieli obozu sympatyków postanowień soboru trydenckiego.

 

I. Republika jako ustrój nie-monarchiczny.

W polskiej refleksji szesnastowiecznej pojęciem o podstawowym znaczeniu był termin republika. Współczesna politologia przez republikę rozumie - formę państwa, w którym głową państwa jest osoba lub grupa osób wybierana na określony czas lub/oraz na czele państwa stoi kadencyjny organ wyłoniony w drodze wyborów powszechnych. W tej perspektywie definicyjnej republika jawi się jako ustrój nie-monarchiczny. Ten sposób rozumienia republiki pojawia się już w czasach rzymskich, w tradycji nowożytnej -europejskiej był obecny u N. Machiavellego, który w Księciu stwierdzał, że wszelkie państwa, wszelkie formy rządów bywają republikami albo księstwami. K. Monteskiusz w swym traktacie O duchu praw, wyróżnił ustrój republikański, jako odrębny od ustroju monarchicznego. W ujęciu Monteskiusza republika może przyjąć postać bądź to arystokracji, bądź to demokracji. Zarówno u Machiavellego jak i Monteskiusza rozróżnienie republika monarchia nie posiadało praktycznie żadnego bagażu wartościowania.

Sposób rozumienia republiki wspierający się na opozycji republika-monarchia utrwalony został przede wszystkim przez rewolucję francuską - aby państwo realizowało dobro wszystkich członków społeczności (ludu/narodu) należało wesprzeć władzę w tym państwie na mandacie innym niż to, które wypływało z prawa dziedziczenia. Cechą dystynktywną ustroju republikańskiego jest brak monarchy (cesarza, króla, księcia jako osobistości sprawujących jakąkolwiek władzę - nawet w najmniejszym zakresie). Stąd współczesna Wielka Brytania, Szwecja, Hiszpania nie są republikami, lecz monarchiami. W roku 2004 doprawdy trudno nadawać to samo znaczenie, jak i ładunek aksjologiczny pojęciu republiki w takim zakresie, w jakim nadawano mu je w wieku XIX. Wystarczy zderzyć republiki typu Związku Sowieckiego z monarchią brytyjską, a uzyskamy przekonanie co do tego, że republika jako forma państwa nie gwarantuje realizacji podstawowych praw (uprawnień) obywateli, w tym szczególnie wolności.

II. Republika jako państwo

W wieku XVI upowszechnionym było odmienne rozumienie pojęcia republika. Otóż republika w tamtym czasie to państwo. Dla zdecydowanej części pisarzy politycznych XVI wieku republika to po pierwsze - wspólnota ludzka zjednoczona prawem; po drugie - towarzystwo wspólnego pożytku. Przypomnijmy w tym miejscu definicję zaproponowaną przez Jeana Bodina, wedle którego republika (rzeczypospolita) to prawe rządzenia wieloma gospodarstwami rodzinnymi i tym, co dla nich wspólne. W tej perspektywie republika (państwo) mogła przyjmować postać bądź to monarchii, bądź to arystokracji, bądź też demokracji. Obok wymienionych ustrojów republika mogła wyradzać się w tyranię, oligarchię, czy tyranię. Wśród autorów, którzy używali pojęcia republiki w miejsce współczesnego nam pojęcia państwa, właściwym było, tak jak czynił to choćby Bodin, wskazanie ustroju, w którym najpełniej realizowane byłyby dwa główne cele istnienia państwa: zachowanie porządku prawnego (prawe rządzenie) oraz realizacja pożytku wspólnego.

III. Republika jako ustrój mieszany

Jak powiedziano, dla znacznej części autorów szesnastowiecznych republika to państwo. Ten rodzaj perspektywy w polskiej szesnastowiecznej rzeczywistości politycznej i intelektualnej popychał polskich autorów ku tezie, iż samo pojęcie republiki zawiera w sobie wskazania co do tego, jakim państwem republika powinna była być.

W przeciwieństwie do zwolenników dwóch pierwszych nurtów, nurt trzeci (polski) stał na stanowisku Arystotelesa oraz filozofii stoickiej, wedle której najwłaściwszą formą władzy jest ustrój mieszany. Zwolennicy tak pierwszego jak i drugiego rozumienia republiki stali na stanowisku odrębności poszczególnych typów ustrojowych. Natomiast zwolennicy ustroju mieszanego, widząc słabości i niedoskonałości wszystkich możliwych typów ustrojowych, widzieli możność wykorzystania w postulowanym ustroju tylko tych rozwiązań ustrojowych, które uległy pozytywnej weryfikacji w praktyce ustrojowej.

Dla polskich autorów wzorujących się na refleksji filozoficznej i politycznej stoików rzymskich, a szczególnie dorobku intelektualnym Marka Tuliusza Cicero, republika zwana rzecząpospolitą mogła realizować swe cele tylko wtedy, gdy przybierze formę ustrojową najwłaściwszą, to jest wtedy, gdy będą się w jej strukturze ustrojowej przejawiać porządki trzech ustrojów: monarchii, arystokracji oraz demokracji.

IV. Monarchia

Państwo polskie w wieku XVI było państwem, w którym - mimo wszystko - znaczącą pozycję zajmował król, stąd też Polska będąc republiką (rzacząpospolitą) była, jeśli uwzględnić pierwszy sposób definiowania, równocześnie monarchią. Przyjmijmy jednakże perspektywę szesnastowieczną. Polska będąc res publicą musiała niejako ex definitione być ustrojem mieszanym, w którym znaczącą pozycję miał zajmować król - odpowiednik władzy konsulów, cenzorów, a w wyjątkowych sytuacjach dyktatora. Według polskich autorów XVI wieku kwestią nie podlegającą dyskusji było uznanie za doskonalszy trybu obejmowania tronu królewskiego na drodze elekcji. Dziedziczenie tronu mogło narażać republikę na objęcie władzy królewskiej przez osobę do tego niepredysponowaną. Warto w tym miejscu nadmienić, że zwolennicy elekcyjności tronu należeli na ziemiach polskich do zdecydowanej większości. Dziedziczność tronu kojarzona była z absolutum dominium, a zwolennicy tego rodzaju monarchii z przeciwnikami ustroju republikańskiego (mieszanego). Król miał być ustami narodu, wypowiadając się miał być słuchany przez naród, ale też zawsze powinien był w swych wystąpieniach wyrażać stanowisko właściwe dla narodu. Monarcha posiadając możność przygotowywania projektów aktów prawnych, posiadając prawo rozstrzygania w ostatniej instancji, powinien był wszelako pamiętać, iż lex stoi wyżej niźli rex.

Władca odgrywał w propozycjach polskich autorów rolę arcyważną również i z tego względu, iż bowiem to on był tym, który bezpośrednio wpływał na kształt senatu. Jak pisał Stanisław Orzechowski, senat i jego działalność uzewnętrzniała wszystkie wady, ale i zalety tego, który posiadł władzę królewską. Niedoścignionym w tym względzie był senat w czasach panowania (rządów) Zygmunta I Starego. Zbliżone stanowisko do Orzechowskiego zajmował Wawrzyniec Goślicki w swym Senatorze doskonałym. Dużą rolę senatu uznawał także Andrzej Frycz-Modrzewski.

V. Arystokracja.

Przypisywanie przez polskich autorów tak znaczącej pozycji senatowi wynikało co najmniej z dwóch powodów; po pierwsze - senat stanowił nieomal doskonałe narzędzie kontroli władzy królewskiej; po drugie - senat miał być organem wyrażającym opinie oraz stanowisko nie tylko tych, którzy władzę wykonywali, ale przede wszystkim miał grupować ludzi „najlepszych”, będących nosicielami cnoty rozumianej jako dzielność etyczna (arete). Zatem istnienie senatu było w dużej mierze odzwierciedleniem faktu istnienia w państwie grupy społecznej, z racji posiadanych predyspozycji szczególnie predysponowanej do uczestniczenia w sprawowaniu władzy. Jak powiedziano, zasadniczym wyróżnikiem tej grupy była cnota. Zaznaczmy: cnota ujmowana zarówno w kontekście etycznym jak i epistemicznym. Człowiek przychodząc na świat przynosił nań otrzymane talenty, które powinien był rozwinąć, w dziele tym wielce pomocnym miało być państwo - stwarzające warunki dla edukacji. U większości autorów tamtego czasu odnajdujemy bardzo wymowne wskazanie - arystokratą człowiek staje się nie tylko poprzez akt urodzenia, ale przede wszystkim dzięki swym zdolnościom, umiejętnościom, mądrości etc.

Senat miał być budowany w oparciu o najbardziej wartościowe (wykształcone) osoby, wywodzące się spośród szlachty, niektórzy wskazywali możliwość rozszerzenia kręgu poszukiwań również na stan mieszczański (a właściwie na osoby, który zrodzone w tym stanie, dzięki swemu wykształceniu daleko wyrastały poza jego ramy). Arystokracja miała zatem być nie tylko arystokracją urodzenia, ale przede wszystkim arystokracją zasług.

Senat obok roztropnego wspierania, ale i kontrolowania króla, miał do spełnienia istotną rolę w odniesieniu do trzeciego stanu sejmującego to jest izby poselskiej. W ujęciu polskich autorów, senat miał być moderatorem, czynnikiem hamującym, czy powstrzymującym zapędy najczęściej radykalnych i nie zawsze posiadających odpowiednią wiedzę (ale i mądrość) posłów.

VI. Demokracja.

Res publica res populi est. Tak najprościej za pomocą sloganu opisywano ustrój republiki (rzeczpospolitej). Rzeczą ludu: kimże zatem był ów lud? Wedle polskich pisarzy politycznych wieku XVI do ludu zaliczyć należało wszystkich tych, którzy legitymowali się nobilitacją. Zatem pisząc o ludzie miano na myśli szlachtę. W tym kontekście wydawać by się mogło w pełni uprawnionym określenie ustroju wówczas panującego w Polsce jako demokracji szlacheckiej. Biorąc jednakże pod uwagę rozważania takich autorów jak S. Orzechowski, A. Frycz-Modrzewski, W. Goślicki, czy Ł. Górnicki, tego rodzaju propozycję należy uznać za nazbyt wielkie uproszczenie. Bowiem demokracja to jedynie jedna z trzech składowych tworzących ustrój republiki.

Przejawem demokracji miało być istnienie izby poselskiej reprezentującej interesy ludu (narodu), rolą tej izby było dążenie do tego, aby projekty aktów prawnych czy też polityka króla oraz senatu nie stały w ewidentnej sprzeczności z interesami ludu.

Wedle polskich autorów głównym atutem izby poselskiej jest jej liczebność i w pewnej mierze różnorodność. Wielu posłów ma mniejszą możliwość rozminięcia się z prawdą niźli jeden król, czy niewielu senatorów.

Podstawową wadą demokracji było to, iż łatwo mogła się wyrodzić w tyranię większości. Lęk przed tego rodzaju degeneracją był bardzo mocno zakorzeniony w polskiej refleksji politycznej. Jak zauważał Goślicki, ze wszystkich rodzajów tyrani to właśnie tyrania większości jest najbardziej niebezpieczną bowiem swą powszechnością generuje trwałość i stabilność swego istnienia.

Podkreślenia wymaga, że w niewielkim stopniu polscy pisarze dostrzegali w demokracji zarodki anarchizacji państwa - przynajmniej w takim zakresie, w jakim my dzisiaj ją ujmujemy. Jeśli już, to anarchia była nierozerwalnie związana z tyranią większości.

Jak powiedziano - demokracja w perspektywie polskiej była postrzegana jako możliwość posiadania przez naród swych reprezentantów zasiadających w izbie poselskiej i poprzez nią tworzących stany sejmujące. Warto w tym kontekście wskazać na najbardziej powszechny wśród pisarzy politycznych pogląd głoszący, iż demokracja wspiera się na powszechnym i co najważniejsze bezpośrednim uczestnictwie w sprawowaniu władzy (zasada równości realizowana była między innymi dzięki metodzie losowania). W polskiej myśli politycznej republika to ustrój, w którym demokracja wyrażała się w rozwiązaniu formalnym, które określane jest współcześnie jako ustrój demokracji przedstawicielskiej (J.S. Mill - rząd reprezentatywny). Lud - populi - określany również mianem narodu szlacheckiego, był zbiorowością (stanem), którą łączyły określone prawa (przywileje). Szczególnego podkreślenia wymaga fakt, że przynależność do owej zbiorowości miała charakter polityczno-prawny a nie etniczny. Nader charakterystycznym było stwierdzenie Stanisława Orzechowskiego, że on z urodzenia będąc Rubinem, jest pod względem przynależności narodowej Polakiem - gente Ruthenus, natione Polonus.

VII. Prawo

Wśród czynników, dzięki którym ustrój republiki, czyli ustrój mieszany, mógł być zachowany, na miejscu pierwszym polscy pisarze polityczni stawiali tworzenie oraz wykonywanie prawa.

Autorzy polscy w swych rozważaniach nad prawem wsparli się przede wszystkim na stoickiej filozofii prawa. Dokonywali oni wyraźnego rozróżnienia pomiędzy prawem wiecznym (lex aeterna) a prawem naturalnym (lex naturale) i prawem ludzkim (lex humana). Ważnym z perspektywy omawianej problematyki było rozróżnienie dokonywane przez Jakuba Przyłuskiego, który w swych Prawach dokonywał podziału prawa na prawo publiczne oraz prywatne. To pierwsze regulować miało ustrój państwa, natomiast to drugie dzieląc się na przyrodzone, narodów oraz cywilne, regulowało całokształt stosunków międzyludzkich. O ile pierwszy rodzaj prawa miał chronić ustrój republiki określając stosunki pomiędzy poszczególnymi organami władzy, o tyle drugi miał utwierdzać porządek, dzięki któremu człowiek mógł cieszyć się wolnością. Zarówno Przyłuski jak i Andrzej Wolan wskazywali na pierwotność prawa przyrodzonego i na wtórność prawa stanowionego (cywilnego). Za stoikami przyjmowali oni zasadę, wedle której norma zasługuje na miano normy prawa stanowionego tylko wtedy, gdy nie jest sprzeczna z prawem naturalnym. A zatem jak pisał Wolan, należy ustanawiać tylko takie prawa, które wynikają z naturalnego poczucia rozumu. Jak stwierdzał Przyłuski: tak jak nie da się nikogo zmusić do tego, aby twierdził, że dwa razy cztery nie jest osiem, tak też nikogo nie da się zmusić do tego, aby chwalił występki, a ganił dobre uczynki. Zatem prawo pozytywne powinno jedynie utwierdzać to, co człowiek rozumny odkrywa dzięki posiadaniu rozumu i sumienia. Zwraca uwagę odwoływanie się do Digestów Justyniana, ale i Mów Marka Tuliusa Cicero, wedle których u podstaw każdego dobrego ładu prawnego leżą następujące zasady - człowiek powinien żyć uczciwie (nie zadawać innym gwałtu), oddawać każdemu co jest mu należne, powściągać się od naruszania cudzej własności (hamowanie swej pożądliwości). Jak się wydaje, polscy autorzy w traktowaniu podstaw „dobrego” prawa bliscy byli ujęciu przedstawionemu przez Grocjusza w traktacie O prawie wojny i pokoju. Choć właściwszym byłoby wskazać na to samo źródło inspiracji tak dla Grocjusza jak i autorów polskich.

Wreszcie warto wskazać na to, iż wśród polskich autorów istniało silne przekonanie o odrębności polskiego ustroju polityczno-prawnego. Celował w tym szczególnie Wawrzyniec Goślicki, nie nadając jednakże owej odrębności charakteru wyjątkowości. Dla Goślickiego każdy naród rozwija się na swój własny sposób stąd też normy prawa stanowione przez powołane do tego organy powinny to uwzględniać, biorąc za swą podstawę obyczaj. Obyczaj stawał się fundamentem dla budowaniu ustroju politycznego (p. publicznego), ale i prawnego (p. cywilnego).

VIII. Wolność

Republika w opinii jej zwolenników była ustrojem najpełniej realizującym wolność obywatelską. W monarchii, czy arystokracji tylko jedna osoba (król) lub niewielka grupa osób (arystokraci) cieszyła się wolnością. Natomiast w republice wolność stawała się udziałem większości.

Tym, co zwraca uwagę w polskiej myśli politycznej szesnastego wieku, to szczególnie mocne podkreślanie przez autorów wolności jako wartości lokowanej w kontekście prawnym. Wolność nie była swobodą czynienia tego, co człowiek zapragnie, owa swoboda czynienia miała być konfrontowana po pierwsze z nakazem rozumu (lex naturale), po drugie z istniejącym porządkiem prawnym. Wolność nie była zatem wolnością anarchistyczną, lecz wolnością miarkowaną prawami innych. Przypomnijmy, wedle polskich myślicieli szesnastego wieku, człowiek powinien był zrezygnować z pożądliwości wobec majętności, dóbr innych.

Jak zatem ów zakres wolności miał być określony? Wolan wskazywał istnienie dwóch zasadniczych rodzajów dóbr pożądanych przez człowieka. Wedle niego były to: po pierwsze dobra duchowe, po drugie dobra materialne. Dla Wolana tak jedne jak i drugie są równie ważne dla każdego człowieka. Posiadanie gwarancji prawnych dla swobody filozofowania oraz wypowiadania się są jedynie namiastką pełnej wolności, którą człowiek posiądzie dopiero wtedy, gdy uzyska potwierdzenie swych praw do swobodnego używania przedmiotów znajdujących się w jego dyspozycji; co ważne, owe przedmioty będące jego własnością miały być chronione autorytetem i siłą państwa. Jak się wydaje, Wolan był jednym z pierwszych polskich autorów tak wyraźnie wiążących wolność z prawem własności. Zaznaczmy jednak, że ujęcie problematyki wolności u Wolana, podobnie jak i u innych polskich autorów, wynikało nie ze szczególnego nowatorstwa, lecz polskiego odczytania dzieł klasyków myśli politycznej (Arystoteles, Cyceron).

Dla wolności w obszarze dóbr duchowych i materialnych wybitną rolę odgrywało to, co my nazywamy wolnością polityczną. Myśliciele szesnastego wieku wolność polityczną traktowali nie jako cel sam w sobie, lecz tylko jako narzędzie zabezpieczenia wolności w dwóch wspomnianych, zasadniczych obszarach aktywności ludzkiej. Człowiek aktywny politycznie, to przede wszystkim człowiek posiadający wolność i własność, który czynnie uczestnicząc w życiu politycznym w ten właśnie sposób może ochronić swą wolność. Wolność to, owszem, swoboda określona normami prawa, lecz wolność to także nakaz (przywilej) bycia aktywnym, nakaz, który najpełniej mógł być zrealizowany w ustroju republikańskim. Jak się wydaje i w tym względzie polscy autorze nawiązywali do modelu klasycznego, gdzie aktywność była najpełniejszą formą afirmacji wolności.

 

IX. Obyczaj

Dla poprawnego funkcjonowania republiki koniecznym było ze strony obywateli, a w pewnej mierze również ze strony państwa (A. Frycz-Modrzewski) podjęcie działań zmierzających do poprawy lub naprawy obyczajów.

Przypomnijmy, wedle polskich myślicieli politycznych prawo powinno było wspierać się na istniejącym obyczaju, bo tylko dzięki temu mniej sił ze strony państwa należało zaangażować dla strzeżenia „ustanowionego” porządku prawnego. Ów ustanowiony porządek miał być jedynie potwierdzeniem istniejącego stanu rzeczy przez autorytet państwa za pomocą właściwych dlań instrumentów tj. prawa oraz środków przymusu.

Obok tak zarysowanego stanowiska w literaturze polskiej pojawiły się propozycje precyzyjnego określenia obyczaju poprzez nakreślenie bądź to programu reform (Frycz), bądź też poprzez propozycję odwołującą się do modnego ówcześnie gatunku literackiego zwanego zwierciadłem (W. Goślicki, Ł. Górnicki, M. Rey).

Najdalej w swych propozycjach poszedł Frycz-Modrzewski, będący zwolennikiem radykalnej reformy obyczaju wspierającej się z jednej strony na zmianach w systemie edukacji, z drugiej zaś na przemodelowaniu dotychczasowych wzorców wychowania. Wychowanie to nie tylko zadanie dla rodziców wobec dzieci, to także konieczność powołania urzędników mających stać na straży dobrych obyczajów. Wzory, do których odwoływał się Frycz-Modrzewski, w dużej mierze zbliżały się do modelu puryzmu obyczajowego obowiązującego w kalwińskiej Genewie.

Z odmiennym ujęciem tego samego problemu mieliśmy do czynienia u Goślickiego i Górnickiego. Tak jeden jak i drugi kreśląc sylwetkę bądź to senatora, bądź też dworzanina starali się wskazać przeciętnemu czytelnikowi, które to cechy człowieka powinny ulegać rozbudzeniu, które zaś wygaszeniu. Goślicki i Górnicki zachęcali do spojrzenia w lustro (zwierciadło), aby skonfrontować swoje odbicie z wizerunkiem doskonałym. Wizerunkiem zawierającym w sobie klasyczny model cnoty - rozumianej jako dzielność etyczna; cnoty, która nie potrzebuje nagrody; cnoty, która jest zespoleniem dobra, prawdy, piękna, ale i użyteczności (Górnicki); cnoty wspierającej się na miłości do ojczyzny. W tym właśnie punkcie szukać należy najwcześniej i najpełniej zarysowanej idei patriotyzmu. Cnota obok prawa miały być gwarantami trwania ustroju republikańskiego, a więc Rzeczpospolitej tym razem pisanej przez duże R.

Warto na zakończenie postawić pytanie o to, jak Senator i Dworzanin będący dwoma projektami cnót obywatelskich mają się do projektu-zwierciadła zaproponowanego przez Machiavellego?

Pytanie to jest w swej istocie pytaniem o stosunek do tradycji. Czy polityka ma być narzędziem etyki, czy też ma być dziedziną od niej wyzwoloną? Polska myśl szesnastowieczna w przeciwieństwie do Machiavella podążała w swym rozwoju drogą naznaczoną w tym względzie przez klasyków takich jak Arystoteles.

 

 

Wystąpienie z konferencji Pierwsza Rzeczpospolita i jej wrogowie, zorganizowanej przez Ośrodek Myśli Politycznej i Wyższą Szkołę Europejską im. ks. Józefa Tischnera (Kraków, 26 listopada 2005), przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta Krakowa (projekt Polityka i moralność. Krakowscy myśliciele polityczni o kulturze politycznej).



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/