Od razu wyłączmy poza nawias dwa
- skądinąd ogromnie interesujące - wątki Norwidowej refleksji nad
mentalnością niewolniczą. Po pierwsze, nie będzie nas tu interesować podjęte
już przez Mickiewicza (żeby przypomnieć Przegląd wojska z
Dziadów części III) odsłanianie niewolniczej duszy naszych
wrogów. U Norwida wątek ten pojawił się szczególnie mocno w jego
pierwszych reakcjach na wiadomość o wybuchu powstania styczniowego,
np. w wierszach Do wroga oraz Buntowniki, czyli stronnictwo-wywrotu.
Po wtóre, pominiemy tu temat wolności
możliwej nawet w kajdanach. Znajdziemy go u Norwida choćby np. w
formie podziwu zarówno dla Apostoła Pawła, który - o czym w wierszu
Dwa męczeństwa - "pętany jak
z w i e r z ę, (...) a wytrwał przy wierze, / Że c z ł e k i e m był",
jak podziwu dla Sokratesa, który "znosząc obrażenie kajdan
wytłoczone na nodze", umiał osiągnąć pełny dystans wobec własnej
niedoli, "p a n u j ą c w
y r a ź n i e t y m s
p o s o b e m n a d f a t a l n o ś c i ą p o ł o ż e n i a, o w s z e m, r o s n ą c
w w o l n o
ś c i n i e d
o p o k o n a n i a p e w n e j
s i e b i e" (Niewola. Rapsod, Do Czytelnika;
3,366) .
Skupmy się na gorzkich, nieraz
gniewnych, ale zawsze przenikniętych nadzieją, spostrzeżeniach Cypriana
Norwida na temat postaw niewolniczych, jakie widział on w Polakach
oraz w naszym narodowym myśleniu i postępowaniu. Trudno powiedzieć,
czy Poeta był świadom odmienności dwóch fundamentalnych w naszej
europejskiej kulturze opisów mentalności niewolniczej - greckiego
i biblijnego. Faktem jest, że piętnował w Polakach zarówno
postawy niewolnicze rozpoznane przez Greków, jak te, które wydobywa
Biblia. W rapsodzie Niewola obie te tradycje otrzymały postać
organicznej i nierozerwalnej całości.
Przypomnijmy podstawowe intuicje
obu tych opisów. Według Arystotelesa, "niewolnik jest żyjącym
narzędziem" (Etyka Nikomachejska, 8,11,1161b). Innymi
słowy, niewolnik to taki człowiek, który swój rozum i wolę ma poza
sobą. Albo jeszcze inaczej: podstawową cechą mentalności niewolniczej
jest podatność na manipulację. Człowiek o duszy niewolniczej (Arystoteles
powiedziałby: "niewolnik z natury") to ktoś taki, kto
"o tyle tylko ma związek z rozumem, że spostrzega go u innych,
ale sam go nie posiada" (Polityka, 1,13,1254b).
Ściśle według modelu greckiego
skonstruował Norwid postać niewolnika w swoim Cezarze i Kleopatrze.
Oto jak go przedstawia jego dawny właściciel:
Przepadał za mną człowiek ten, i potrzebował
Zawsze przepadać za kimś (zwał się Naśladomir).
Szewc kupił go? - to on wraz i koturn ci uszył.
Krawiec? - to on ci krawczył... wystarczyło krzyknąć
I zagrozić... Sam tylko nie zdołał nic z siebie -
I niewolnikiem przeto zostawał. Niekiedy,
Cudze łapiąc pojęcia, jak rodzime brał je,
I wstydził się twórczości własnej, i czerwienił,
Arcywygodnym sługą będąc. Na ostatek,
Raz, gdy dwóch spotkał panów, równie mu ponętnych,
Wybrać nie mógł... (to jedno! Zawsze co mu brakło,
Iż w y b i e r a ć n
i e u m i a ł...) - więc
na dwoje przepękł
Z umartwienia... (akt 3; 5,128).
Oprócz braku nawet śladów oryginalności
oraz całkowitej zewnątrzsterowności, greckiego niewolnika cechuje
brak godności, doraźna zaś korzyść jest dla zniewolonego umysłu
czymś ważniejszym nawet niż szacunek dla samego siebie czy wzgląd
na lojalność i przyjaźń: "niewolniczą rzeczą jest znosić spokojnie
zniewagi i nie ujmować się za swymi przyjaciółmi" (Etyka
Nikomachejska, 4,5,1126a).
Z kolei według Biblii, niewolnik
to ktoś, kto nie ma własnego domu, kto w żadnym miejscu nie jest
u siebie. Podobnie jak geniusz grecki mentalność niewolniczą rozpoznawał
przede wszystkim jako podatność na manipulację, tak Biblia opisuje
ją jako wykorzenienie. Być "w domu niewoli" to znaczy
nie mieć własnego domu, ale jeszcze coś więcej: to stan wykorzenienia,
niezdolność znalezienia miejsca, gdzie się jest naprawdę u siebie.
Modelowym przykładem takiej sytuacji była niewola egipska, z którą
większość Izraelitów się pogodziła, a nawet - kiedy droga do wolności
wydawała im się zbyt ciężka - za nią tęskniła.
W Nowym Testamencie intuicja ta
doczekała się konsekwentnego zuniwersalizowania: "Niewolnik
nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli
więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni"
(J 8,35n). Być wolnym to odnajdywać się w całym tym Bożym świecie
jak naprawdę u siebie, jak w swoim domu. Być wolnym to zarazem przyczyniać
się do tego, ażeby inni ludzie mogli odnaleźć się w tym Bożym świecie
jak u siebie. Przedstawieni w Biblii, a zwłaszcza w Ewangelii, ludzie
o mentalności niewolniczej to egoiści, którzy chcieliby siebie mierzyć
inną miarą niż swoich bliźnich (Mt 18,23-35), którzy swoją korzyść
stawiają ponad sprawiedliwością (Mt 21,33-39), a dobro czynią tylko
z musu (Mt 24,45-51). W przeciwieństwie do nich, ludzie wolni to
ludzie "ożywieni miłością" (Ga 5,13) i szukający prawdy,
która wyzwala (J 8,32).
Przedstawieni w Biblii ludzie o
duszy niewolnika nieraz nie zdają sobie sprawy z tego, że są niewolnikami.
Duchowo niewolnikiem może być bowiem nawet władca (Koh 10,16; Prz
30,22; Lm 5,8), a nawet chrześcijanie: jeśli "wolność głoszą,
a sami są niewolnikami zepsucia" (2 P 2,19; por. Ga 5,13).
Takiego właśnie niewolnika, jednym ruchem pióra, przedstawia Norwid
satyrycznie w Rzeczy o wolności słowa, X (3,591):
Tamten powiada: "Wolność?" - ale ruchem nogi
Łańcuch kryje, co wlecze się mu u podłogi
2. Dwa założenia obecne są w refleksji
Norwida co najmniej domyślnie, ilekroć zastanawia się on nad przejawami
ducha niewolniczego w naszym polskim społeczeństwie. Po pierwsze,
Poeta nie ma wątpliwości co do tego, że - nie negując ani nie pomniejszając
winy zaborców - my sami jesteśmy winni zarówno temu, że znaleźliśmy
się w niewoli, jak temu, że ciągle nie udaje nam się z niej wyzwolić.
I drugie założenie, które rzutuje na całą jego refleksję na nasz
temat: Nie ma niewoli tak absolutnej, żeby nie udało się w niej
znaleźć jakichś przestrzeni wolności, ani tak beznadziejnej, żeby
wolno było zaniechać dążeń do odzyskania wolności.
"Biada zwyciężonym! - pisze Norwid już w roku 1850 w liście
do Adama Czartoryskiego - bo już
s i e b i e z w y
c i ę ż a ć nie umieją - niewola sączy jad niestety!" (8,94).
Innymi słowy: w ślad za klęską polityczną przychodzą zazwyczaj,
a w każdym razie przyjść mogą, z winy samych zwyciężonych rozkładowe
procesy, sprowadzające klęskę duchową, zapewne znacznie groźniejszą.
Ów jad niewoli może się przejawiać
np. lękiem przed głoszeniem całej prawdy oraz zgodą na zabrudzenie
prawdy jakąś nieprawdą na temat naszej polskiej sytuacji, ażeby
w ten sposób coś dla sprawy polskiej zyskać. To właśnie bardzo oburzyło
Poetę w wydanej (1857) anonimowo broszurze Dionizji Poniatowskiej
pt. Polska i panslawizm. Taka zalękniona miłość ojczyzny
przyczynia się tylko do jej śmierci: "Za mord proroczego słowa,
za grzech przeciw duchowi dobremu giną społeczeństwa!... Z a
s p r z e d a w a n i e p r a w d y ś r o d k o w i u
z e w n ę t r z n i a n i a j
e j... za nieuszanowanie młodości pokoleń popisywanych w niekonsekwencje
uprzedzeń własnych. Z a H
e r o d y z m". Zresztą ten rodzaj służenia sprawie polskiej
jest całkowicie nieskuteczny, tacy miłośnicy ojczyzny są tylko "miedzią
brząkającą". (...) Niewolniki!..." (7,189).
"(...) nie rozebrały i nie
rozbierają Polski mnogie bataliony zaborców, jedno raczej: u p i j a n i e s i ę n i e o ś w i e
c o n y m p a t r i o t
y z m e m - i
b r a k i e m o d w a g i c y w i l n e j" - pisze Norwid dwanaście
lat później w liście do Józefa Bohdana Zaleskiego (9,399). Jedną
z szczególnie gniewających Poetę cech owego nieoświeconego patriotyzmu
jest brak dbałości o własną tożsamość narodową. Norwid nie może
pojąć, jak kolejne pokolenia Polaków mogły dopuścić do trwałej dyskryminacji
monumentalnego dzieła Jana Długosza w naszej pamięci narodowej.
"To jest ten sam naród, który (...) - wylewa Poeta swoje oburzenie
w liście do Karola Ruprechta z 2 stycznia 1871 (9,472) - p r z e
z p ó ł t y s i ą c a l a t, wolał nie mieć historii, aniżeli publikować historyka, <który
starannie prawdę wypowiedział>. (...) To nie traf wyjątkowy,
ale kolosalny pomnik głębokiego fałszu, który do dziś trwa i tak
samo czynny jest, a za który w Chrześcijaństwie nie tylko że narody
idą w niewolę, lecz idą... słusznie".
Zarazem Poeta przez całe swoje
życie był głęboko przeświadczony, iż żadna niewola nie jest naprawdę
absolutna ani całkowicie beznadziejna. "Ręka, która przyciska
obszar kraju naszego - pisał w Listach o emigracji (1849),
II - nie rozrosła się nigdy tak szeroko, ani rozrość może kiedykolwiek,
by przykryła cieniem niejawności wszystkie Polski oblicze. / Zawsze
będzie k l i n między palcami ręki onej, którym się słońca blask
przeciśnie. / Tym sposobem uczy nas Opatrzność uszanowania woli
dobrej i dorabiania się na małym" (7,22).
Tego właśnie mentalność niewolnicza
nie rozumie. Nie rozumie tego, że dobra, ani wolności, ani prawdy
nie da się na tym Bożym świecie zagasić całkowicie. Toteż bierność
i beznadzieja są to przyrodzone cechy duszy zniewolonej, które uniemożliwiają
niewolnikom dążenie do wolności. Są to jednak pęta, jakie niewolnicy
sami na siebie nakładają, zapominając o tym, że sam Bóg powołał
nas wszystkich do wolności.
Przejmująco konkretny przykład
spięcia beznadziei z nadzieją podaje Norwid w liście do Joanny Kuczyńskiej
z lipca 1865: Byronowi postawiłbym pomnik "tam, gdzie skoro
zawaliło się rusztowanie i przyodziało ruiną Greków pracujących,
a innych ciężko poraniło, uwiadomiony o tym Byron posłał doktorów
swych, a sam na koniu wpadł i kazał Grekom kopać... i żaden nie
kopał, bo z w ą t p i l
i o wygrzebaniu przywalonych...
i zsiadł Lord z konia a wziąwszy łopatę, kopał... i żaden Grek nie
przyszedł mu w pomoc, bo naród
z - n i k c z e m n i o n y
b y ł n i e w o l ą i w i a r ę t r a c i ł... i rzuciwszy Byron łopatę, wziął
pejcz w rękę i poszedł b
i ć p o k
a r k a c h, a b y k o p
a l i. / Mówię że tam postawiłbym
pomnik - mówię, co to jest kochać upadłych i marnych (...)"
- (9,174).
3. Pokuśmy się o sporządzenie prowizorycznej
i na pewno niepełnej listy cech mentalności niewolniczej, jakie
Cyprian Norwid demaskował w swoich rodakach właściwie przez cały
czas swego twórczego życia.
Niekiedy nawet widział Norwid Polaków
jako - żeby użyć terminologii Arystotelesa - żyjące narzędzia,
jako idealnie realizujących treść arystotelesowskiej definicji niewolnika.
"Pod Sadową - zauważa z bólem w liście do Józefa Bohdana Zaleskiego (1869) - głównie wygrali P o l a c y (hułany poznańskie),
b i j ą c s i ę i m
o r d u j ą c z Polakami
(hułanami galicyjskimi)". I komentuje ten tragiczny dowód naszego
zniewolenia zdaniem zapisanym majuskułami: "BYŁO TO NIEDŁUGO
PO POWSTANIU..." (9,399).
Niewolnik swoją wolę i rozum ma
poza sobą - mówili starożytni Grecy. Ta cecha Polaków - że zamiast
odwagi cywilnej i odwagi myślenia charakteryzuje nas zuchwalstwo
i naśladownictwo, że Polska tak często zasługuje sobie
na miano "lokaja opinii" - bolała Norwida szczególnie i nieraz do niej
wracał.
Niewolnik - powiada Ewangelia -
to ktoś, kto nie zna prawdy ani jej sobie nie ceni. "<Poznacie
prawdę, a prawda was wyswobodzi> - mówi Jan Ewangelista". Dotykamy tematu, który był dla Cypriana Norwida
wyjątkowo bolesny - że nas, Polaków, cechuje zdumiewający brak
zainteresowania dla prawdy, i ani o znanej nam prawdzie nie
umiemy informować innych, ani sami nie mamy zrozumienia dla twórczej
myśli.
Bo cóż z tego - pyta dramatycznie
Autor Zwolona - że wydaliśmy Kopernika, skoro nie umiemy
dopilnować prawdy o jego polskości? "(...) nie dość prawdy
się dorobić, trzeba ją jeszcze obrobić, i obronić, i piersiami zastawić,
i pieczęć swą położyć jej na piersiach. Bo jak się o to nie dba
- to potem członek narodu nie dba o wioskę swą i Żyd ją bierze -
a chłop nie dba o czas swój - życie - pracę - grzbiet i kości -
i jest z tego NIEWOLA" - pisze w liście do Józefa Bohdana Zaleskiego
z 10 maja 1851 (8,133).
Tak samo nie umiemy troszczyć się
o to, żeby Europa miała dostateczną wiedzę zarówno o doznawanych
przez nas krzywdach, jak o ofiarach poniesionych dla dobra całej
wspólnoty narodów. "Trwam silnie w pojęciu - pisze Norwid do
Józefa Ignacego Kraszewskiego wkrótce po wybuchu powstania styczniowego
- że równocześnie d o p o w s t a n i a m i e c z e m trzeba p o w s t a n i a s i ł ą
m y ś l i (...) z e w n ę t r z n i e, od myśli polskiej
do Europy, trzeba periodycznego wykazu tego wszystkiego, co dla
Europy, co w Europie obcowanie żywotności polskiej sprawuje. To
są sińce po kajdanach i niewoli-owoce, że zapomina się, o ile musimy
całej Europie, całej Ludzkości d a w a ć
z s i e b i e i dajemy (!) - ale nigdy, nigdzie, nikt rachunków
tego współdziałania nie prowadzi, nie uwidomia - i zamienia nas
inteligencja nasza na jakąś ofiarę-niemą, na jakąś r a s ę nieszczęśliwą,
wyglądającą j a k i e g o ś t
r y u m f u o s t a t e
c z n e g o, KTÓREGO NIGDZIE, NIGDY, NIKT ŻYWY ZA WARUNEK PRACY
NIE KŁADZIE!!" (9,91n).
Cechuje nas, Polaków niewiarygodna
wręcz asymetria między myślą i czynem. "C h c e s z w i e d z i e ć, d l a c z e g o n i c l o g i c z n e
g o n i e m a i b y ć n
i e m o ż e? Dlatego, że
na całym globie nigdzie Inteligencja nie jest więcej uzależnioną
i więcej poniżoną, jak w Polsce. / Wszyscy ludzie umysłowo pracujący
są klienty, rezydenty, guwernery... bez ustalonych położeń, i inicjatywa
ich jest albo nijaka, albo paroksyzmowa - anormalna! / Cały mózg
Polski od wieku przeszło nie jest umieszczony na tej wyżynie formy
człowieka zbiorowego, gdzie mózg bywa, ale w pośladkowych nizinach
i czaszce wręcz przeciwnych. Nic więc logicznego być nie może -
a że historia nie cierpi próżni, więc zapełnia ten rozstęp p r z y p a d k a m i, t r a f a m i, a k c y d e n s a m i, n i e s z c z ę ś c i a m i co piętnaście lat".
Jesteśmy narodem - podejmuje Norwid
tę samą myśl pod koniec 1864 roku w liście do Augusta Cieszkowskiego
-w którym e n e r g i a liczy 87 generałów i 2530 pułkowników i oficerów
niższych stopni, ale w którym księgarzy-nakładców jest dwóch - moralistów
z e r o - filozof jeden i czytających a kupujących książki
80 000- słowem, gdzie e n e r g i a wyprzedza zawsze I n t e l i
g e n c j ę - i co pokolenie jest rzeź" (9,150).
Trzeba zaś przyznać, że już na
długo przed wybuchem powstania styczniowego wołał o przywrócenie
właściwych proporcji między myślą i czynem. "(...) czyn bez
myśli, idei i prawdy jest niewolą albo służalstwem. (...) Poszukuj
usilnie, skąd pomoc dla rzeczy publicznej i skąd niewola".
Niedostatek myślenia - chcemy czy
nie chcemy - sprowadza zniewolenie:
Gdziekolwiek bądź wewnętrzne słowo ucierpiało,
Szedł potwór, który wietrzył, aż utyje ciało;
Szła hijena n i e
w o l i...
W Rzeczy o wolności słowa, powtarza się to sformułowanie
dwukrotnie.
Zniewolenie jest również ceną,
jaką trzeba płacić za nieznajomość prawdy lub za brak odwagi w jej
głoszeniu. W cytowanym przed chwilą utworze Norwid tak o tym pisze:
Jak? chcecie, by się W o l n o ś ć - s ł o w a rozszerzyła...
Jeśli i te wyrocznie, które prawdy
głoszą,
Niewysłowione w sercach niewole
ponoszą."
Odwagę w głoszeniu prawdy niektórzy
chcieliby zastąpić przemyślnością w jej przemycaniu, albo jej łagodzeniem,
braniem "Ewangelii przez rękawiczkę". Norwid brzydzi się
taką postawą, świadczy ona o duchowym zniewoleniu. Marchew czy rzepa,
kiedy wystruga się z nich coś wymyślnego, nie przestają przecież
być marchwią czy rzepą. Poeta nie zamierza też dosypywać soli do
cukierków, dlatego że ludzie potrzebnej im soli bez tego podstępu
nie przyjmą. "Niewolnicy tak czynią i czynili - i czynili tak
niewolnicy starożytni, w powiastek formie mimochodem podrzucając
rzecz sumienia Panu swojemu. (...) O n i g o t o w i b y
D e k a l o g u M o j ż e s z o w e g o i D
w u n a s t u T a b l i
c r z y m s
k i c h n a u c z a ć w r o m a n s a c h, a
E z e c h i e l a n a f
o r t e p i a n i n a n
u t ę <T r z e c i e
g o m a j a>! Zniewieścieli
i niewolnicy są!"
Zresztą taka niewolnicza małoduszność
nie popłaca nawet z czysto doczesnego i materialnego punktu widzenia.
Zdaniem Norwida, wieczny kryzys ekonomiczny prasy polskiej bierze
się z tego właśnie lęku przed prawdą: "(...) żadne pismo polskie
nie utrzyma się d l a b
r a k u p i e n i ę d z y, t o j e s t
d l a t e g o, i ż w
s z y s t k i e p i s m
a p o l s k i e z a t r z y m u j ą p r
a w d ę. Ani jednego nie ma, które by, nie powiem już: odpowiedziało,
ale zapytało przynajmniej: co jest człowiek? co jest życie? co jest
czas? co jest praca? co jest pieniądz? co jest wyższość? co jest
ład? co jest jawność --- z a t r a c a j ą
S e r i o ! !".
Wśród innych zauważanych przez
Poetę cech postawy niewolniczej należy wymienić brak szacunku
dla siebie samego. To z tego właśnie powodu Norwida bardzo oburzyła
reakcja Emigracji na carską amnestię z roku 1856. Car nie zdobył
się wówczas wobec polskich powstańców na amnestię powszechną, ale
oferował ją poszczególnym osobom, "tak jakby zbiegłym niewolnikom
jako rzecz należącym do panów". Poetę ogromnie zabolało to,
że wielu emigrantów mimo to amnestię przyjęło. "Niewolnicy
wszędzie i zawsze niewolnikami będą - daj im skrzydła u ramion,
a zamiatać pójdą ulice skrzydłami".
Na końcu tego niekompletnego opisu
mentalności niewolniczej wymieńmy nienawiść. Przejmujące
strofy na ten temat znajdują się w napisanym w okresie powstania
styczniowego rapsodzie Fulminant, XI. Właśnie nienawiść oraz
lekceważenie prawdy to główne przyczyny tego, że nie staramy się
o to, by mieć przyjaciół wśród Rosjan: "T y l k o w o l n i
l u d z i e, t y l k o
c i, c o
n i e s ą o d k
o l e b k i n a p i ę t
n o w a n i j a k o NIEWOLNICY, w i e d z ą o t
y m, ż e g r a n i c z ą c z R o s j ą t r z e b a w n i e j m i e ć
s w ą PARTIĘ"
4. Pragnę się jeszcze wytłumaczyć,
dlaczego w tej próbie rekonstrukcji poglądów Norwida na temat mentalności
niewolniczej, jaką my, Polacy, musimy przezwyciężać, prawie nie
pojawił się niezwykle głęboki rapsod Niewola, i ani razu
nie pojawiła się nosząca ten sam tytuł druga strona Pieśni społecznej.
Otóż oba te utwory odczytuję jako
głęboko teologiczne, poniekąd transcendentne wobec problematyki
polityczno-społecznej, której tutaj poświęciłem główną uwagę. Lekko
i zwiewnie napisana druga część Pieśni społecznej głosi tezę,
że w gruncie rzeczy każdy z nas stanowi mieszankę człowieka wolnego
i niewolnika - ale jest to sytuacja, która się destyluje bądź w
stronę większej (a w końcu - pełnej) wolności, bądź w stronę całkowitej
niewoli. Tekst kończy się krzepiącą nadzieją, "iż
C a r s t w o d o n
i e w o l i p ó j d z i
e w P o l s c e - w o l n e j".
Z kolei rapsod Niewola i
jego trzy pytania - "co niewola?", "skąd niewola?",
"trumienne pokąd już dźwignięte wieko?" - to w gruncie
rzeczy teologiczny opis drogi do zmartwychwstania. To z tego utworu
pochodzą tak często powtarzane definicje wolności i niewoli: "Bo
wolność... j e s t t o
c e l e m p r z e t r a w i e n i e / D
o c z e s n e j f
o r m y"; "N i e w o l a
- j e s t t
o f o r m y p o s t a w i e n i e / n
a m i e j s c e c e l u". Toteż zrozumiałe, że
tyle w tym rapsodzie medytacji na temat przeduchawiania ciała oraz
podejmowania tego krzyża, który jest drogą do zmartwychwstania.
Ale w tej właśnie perspektywie
dostrzega Cyprian Norwid najbardziej skuteczne zabezpieczenie przed
mentalnością niewolniczą:
(...) N a r ó d, C a r s t w e m
kryty,
Choć najbezbożniej przyrwany w
korzeniu,
Będzie się przez grób wydzierał
w błękity,
Tak - jeszcze w sobie on z R z e c z - p o s p o l i t e j
(Która nie cierpi f o r m) i z f o r m się składa,
A te niż władną nim, on nimi włada
-
Por. Jacek Salij, Dwa opisy mentalności niewolniczej,
Arcana 1997 nr 15 s.142-146.
Por. autointerpretację dramatu Zwolon z listu do Teofila Lenartowicza
(1850): "Z - w o l o n (zwolony) - trzeba być z-wolonym
z myślą Przedwiecznego pierw, aby być w y z w o l o n y
m z przeciw-myśli Bożej - z n i e w o l i - postać ta, w pielgrzymiej szacie
tu i owdzie przechodząca w dramacie, a u góry w sklepieniu firmamentu
uczepiona i zawieszona, to jest Polski - dziś z-wolającej się
z wolą Bożą, niezadługo z-wolonej, a następnie i wy-z-wolonej
- myśl" (8,101).
"Kto inny założyłby jawne
towarzystwo mające na celu u
s z a n o w a n i e l
u d z i, a które okazałoby, że Słowianin może coś początkować
i tworzyć. Atoli tam wątpię o odwadze cywilnej i o odwadze myślenia!
-wierzę raczej w z u c h w a l s t w o
i n a ś l a d
o w n i c t w o, tj. - w niewolę" - List z 15 września 1875
pisany jednokierunkowo do Mariana Sokołowskiego (10,55). Trudno
nie zauważyć, że piszący te słowa jest zraniony opinią - wówczas
zapewne w zachodniej Europie popularną - jakoby z góry należało
wykluczyć, "że Słowianin może coś początkować i tworzyć".
List do Mariana Sokołowskiego
z 27 lutego 1861 (8,440).
List do Mariana Sokołowskiego
z 27 stycznia 1864 (9,125).
List do Mariana Sokołowskiego
z 27 lutego 1861 (8,440).
List do Mariana Sokołowskiego
z 02 sierpnia 1865 (9,184).
List do Michała Kleczkowskiego
z września 1856 (8,290). Zauważmy, że dziesięć lat później po
metaforę tę sięgnął Poeta w swoim tekście pt. Do Spartakusa:
"O! niewolnicy, o! ilotowie smętni: zaiste, gdyby któremu
z was skrzydła Cherubinowe zarosły w ramiona... poszlibyście skrzydłami
tymi ulice zamiatać. Albowiem ktokolwiek jest niewolnikiem, ten
niewolnikiem pozostawa, choćby siedemkroć uskrzydliła go ludzkości
prawda, jej przyszłość i cel" (6,640).