Jan Filip Staniłko - Dlaczego warto być (polskim) patriotą?


Dlaczego warto być Polakiem? Redaktorzy „Pressji” zadają pytanie przewrotne, ale i niepokojące. Niepokojące jest samo jego pojawienie się. Nie pyta się przecież o to, co jest oczywiste i widocznie w tym wypadku sprawa oczywistą być przestała. Niepokojąca może być także jego pragmatyczna forma. Intuicyjnie odczuwamy bowiem, że nie wolno pytać o korzyści, jakie niesie ze sobą bycie Polakiem, lecz raczej o obowiązki z tego płynące. Te i inne możliwe wątpliwości mają źródło nie tylko w prowokacyjnym charakterze pytania, lecz przede wszystkim w historycznym miejscu, w którym je zadano. Rolą filozofa powinno być jasne wyrażenie powszechnych przeświadczeń, tak aby mogły złożyć się na przekonującą odpowiedź. Tymczasem sama treść pojęcia „bycia Polakiem” uniemożliwia obecnie podanie takiej odpowiedzi. Nie istnieje bowiem w świadomości narodowej żaden spójny zespół przekonań co do tej sprawy.[1] Nieprzypadkowo zatem od dłuższego czasu ogłasza się, w moim odczuciu słusznie, koniec pewnego paradygmatu polskości[2]. Istotnie, stoimy dzisiaj w obliczu tego, co Alasdair MacIntyre nazwał kryzysem epistemologicznym[3] - w obrębie polskiej tradycji brakuje narzędzi służących do w pełni zadowalającego sformułowania problemu. Istnieje tedy potrzeba jego przeformułowania, nadania mu nowej perspektywy, która z jednej strony pozwoli zachować ciągłość tradycji, a z drugiej umieści go w nowym, pozbawionym starych ograniczeń horyzoncie.

Druga teza, którą chciałbym postawić jest uzupełnieniem pierwszej. Uważam, że zmiana horyzontu, która musi się dokonać polega na powiązaniu pojęcia polskości z pojęciem patriotyzmu. Nieprzypadkowo oba te pojęcia przechodzą obecnie kryzys treści. Tymczasem gdy spojrzymy na nie jak na części jednej całości okaże się, że na nowo nabierają one znaczenia. Na polskość i patriotyzm trzeba spojrzeć jak na pojęcia e t y c z n e. Teza ta jednym może wydać się banalna, innym z kolei wręcz niebezpieczna. Dlatego, aby zrozumieć, co właściwie postuluję niezbędne jest krótkie przedstawienie dziejów pojęcia patriotyzmu w tradycji polskiej. W dalszej kolejności trzeba będzie wyjaśnić, co właściwie rozumiem przez etykę i patriotyzm.

 

 

TRADYCJA POLSKIEGO PATRIOTYZMU[4]

 

W tradycji polskiej można wyraźnie wyodrębnić trzy koncepcje patriotyzmu, które współistniały ze sobą w różnych proporcjach i wzajemnie na siebie zachodziły.

Według koncepcji staropolskiej patriotyzm to wierność w o l i n a r o d o w e j, która manifestuje się w dążeniu do wewnętrznej i zewnętrznej suwerenności. Patriotyzm jako wola suwerenności łączy się nierozerwalnie z wolnością polityczną w państwie i aktywnym z niej korzystaniem, czyli działalnością obywatelską. Wolność polityczną rozumiano zatem w dawnej Polsce na sposób - by użyć terminologii Berlina - pozytywny, jako demokratyczne współuczestnictwo we władzy politycznej, jako wolność w państwie i w polityce. Sercem tej koncepcji jest s u w e r e n n o ś ć ludu, wspólnoty narodu szlacheckiego jako pewnego ciała kolektywnego. Takiemu republikańskiemu rozumieniu wolności przeciwstawia się zazwyczaj jej rozumienie nowożytne, negatywne, które postuluje wszelkie ograniczenie suwerenności kolektywnej, na rzecz praw jednostki (prawa prywatnego), gwarantujących jej suwerenność indywidualną. Szlachcic broniący „złotej wolności” nie uważał się za człowieka prywatnego; takim był plebejusz. Przynależność do wspólnoty obywatelskiej z jednej strony uprawniała go, a z drugiej zobowiązywała do służby dobru publicznemu. Etos staropolski był antyautorytarny i antyindywidualistyczny.

Znakomitą ilustracją tego rozumienia patriotyzmu jest fenomen liberum veto. Interpretowanie go jako przejawu polskiego indywidualizmu jest błędem. Wręcz odwrotnie, jego istnienie wynikało z przekonania, że decyzje dotyczące wspólnoty powinny być podejmowane jednomyślnie i w wypadku różnicy zdań mniejszość powinna uznać swój błąd i przyłączyć się do większości, a nie tylko podporządkować się jej. Prawo weta nie miało zabezpieczać wolnego sądu jednostki, lecz być gwarancją nienaruszalności ustroju będącego wyrazem kolektywnej mądrości narodu. Tak radykalne zmniejszenie praw większości sejmowej wiązało się jednakże z wielkim rozszerzeniem jej kompetencji. Mogła ona bowiem ingerować w sferę szeroko rozumianych stosunków własności, której w koncepcjach liberalnych broni prawo prywatne. Takie rozwiązanie mogło działać pod warunkiem istnienia w narodzie szlacheckim kultu cnót republikańskich (a także cnót intelektualnych).

Jeśli uznamy, że dwa podstawowe czynniki wpływające na kształtowanie się świadomości narodowej to z jednej strony rozwój kapitalistycznej industrializacji - łamie on więzi stanowe, zwiększa ruchliwość społeczną, sprzyja ujednoliceniu prawa i języka - a z drugiej strony proces demokratyzacji, który wiąże świadomość suwerenności narodu z ilością świadomych i aktywnych obywateli, to jasne stają się podstawowe ograniczenia staropolskiej koncepcji patriotyzmu. A. Walicki zwraca uwagę, że skutki pozytywne widoczne są z punktu widzenia czynnika politycznego, podczas gdy czynnik kapitalistyczny wskazuje na jej skutki negatywne. Pozytywne skutki to idea narodu jako podmiotu suwerennej woli. Negatywne zaś to przenikający polską kulturę etos ziemiański i brak cnót burżuazyjnych. Rażąca nierównowaga między tymi czynnikami, zdecydowane dowartościowanie cnót rycerskich: poświęcenia, bezinteresowności, heroizmu w połączeniu z lekceważeniem, a nawet pogardą dla gospodarności i oszczędności, nie sprzyjało wzrostowi ekonomicznej aktywności narodu.

Druga tradycyjna koncepcja patriotyzmu to romantyczna wierność i d e i n a r o d o w e j, przekazanej przez tradycję i mającej urzeczywistnić się w przyszłości. Historyczne uwarunkowania sprawiły, że pojęcie narodu rozumiano tu na sposób kulturowy, nie zaś polityczny. Pojęcie narodu politycznego, spajanego wspólną historią oraz prawem, jest ideą oświeceniową, zrodzoną z ducha rewolucji francuskiej i dążenia do uzyskania przez lud podmiotowości politycznej. Natomiast pojęcie narodu kulturowego, dążącego do wyrażenia i umocnienia zbiorowej indywidualności, zrodziło się z romantycznego protestu przeciw uniwersalizującemu i niwelującemu nacjonalizmowi oświeceniowemu. Stało się ono dźwignią formowania się wszystkich chyba nowoczesnych narodów na terenie Europy Środkowo-Wschodniej.

Najbardziej znaczącą ideologią narodową okresu porozbiorowego był w Polsce bez wątpienia religijno-narodowy mesjanizm. To za jego sprawą dokonała się spirytualizacja pojęcia narodu, odrywająca go zarówno od wspólnoty politycznej (przestała istnieć), jak i wspólnoty etniczno-językowej. Patriotyzm został się wówczas utożsamiony z wiernością „idei narodowej”, przekazanej przez tradycję i objawionej jako ogólnoludzka misja zbawicielska. Abstrahowanie od empirycznej rzeczywistości rekompensowało tworzenie projektów porządku społecznego odzyskanego w przyszłości państwa. Do tego czasu tym, co wspólnotę narodową miało utrzymać było umiłowanie pewnego wyidealizowanego dziedzictwa duchowego i służba ideałom przez to dziedzictwo przekazanym. „Wielkość i słabość, wzniosłość i utopijność koncepcji mesjanistycznej polegała na tym, że polskość była w niej wzniosłą ideą, a istnienie narodowe utrzymywaniem tej idei mocą ducha, manifestowaniem jej w bohaterskich czynach, najzupełniej niezależnie od ich praktycznych skutków.”[5]

Kulturowa siła polskiego romantyzmu sprawiła, że jego programowe lekceważenie skuteczności działań politycznych i brak rozróżnienia między moralnością prywatną i polityczną, prowadzące do całkowicie niepraktycznej bezkompromisowości, wpisały się trwale w jego dziedzictwo i ogromnie wzmocniły a n t y p r a g m a t y c z n ą tendencję polskiego patriotyzmu. Elita narodowa pierwszej połowy XIX w. to nadal przedstawiciele szlachty, którzy republikański etos służby publicznej przekształcili w duchu rycerskim w etos walki zbrojnej. A. Walicki pisze: „Siłą <<kulturowego>> nacjonalizmu jest głębokie zrozumienie znaczenia irracjonalnych składników więzi narodowej, słabością – niezrozumienie znaczenia instytucjonalizacji życia narodowego w sferze prawno-państwowej.”[6] Połączenie ziemiańskiej tradycji sarmackiej z uduchowionym mesjanizmem romantycznym utrwaliło nieprzystosowanie polskich elit do koniecznego procesu modernizacji ekonomicznej i społecznej.

Trzecim rozumieniem pojęcia patriotyzmu w tradycji polskiej jest obrona realistycznie pojętego i n t e r e s u n a r o d o w e g o, który wcale nie musi pokrywać się z wolą większości, czy tym bardziej ideą narodową. Koncepcja ta zrodziła się w pracach teoretyków Narodowej Demokracji, takich jak R. Dmowski, Z. Balicki czy J. L. Popławski, w opozycji, z jednej strony, do politycznego romantyzmu powstań a narodowego minimalizmu pozytywistów z drugiej. Romantyzm krytykowano za: polityczny idealizm etyczny, pojmowanie patriotyzmu jako służby idei narodowej, nieuprawnione powiązanie ze sobą wolności narodu jako podmiotu polityki międzynarodowej z wolnością jego obywateli oraz kult męczeństwa. Temu wszystkiemu endecja przeciwstawiała: (1) przekonanie, że stosunki międzygrupowe rządzone są bezlitosnymi prawami walki o byt, a rozbiory Polski nie były „zbrodnią”, lecz zwykłą konsekwencją słabości państwa, (2) rozumienie patriotyzmu jako bezwzględnej obrony obiektywnego interesu narodowego, (3) przekonanie, że wolność obywatelska musi zostać bezwzględnie podporządkowana dobru narodu oraz powtórzone za Staszicem stwierdzenie, że wolność wewnętrzna zależna jest od sytuacji międzynarodowej kraju, (4) ideę narodu jako całości organicznej, której jednostka musi być podporządkowana; taki naród byłby wówczas zdolny odnieść zwycięstwo w brutalnej walce. „Miarą słuszności polityki była wyłącznie skuteczność z punktu widzenia interesu narodowego, a nie narodowej moralności czy imponderabiliów honoru.”[7] Dla Dmowskiego ów interes narodu nie musiał być tożsamy z tym, co uważa większość, wolał on bowiem wychowywać społeczeństwo niż mu schlebiać. Realista polityczny w sytuacji ekstremalnej, wobec konfliktu woli narodu z interesem narodu zawsze wybiera ten drugi. Inną konsekwencją realizmu jest traktowanie polityki jako gry, czynności w której wygrywa się lub przegrywa, sukces zaś mierzy się stopniem realizacji zamierzeń zgodnych z wymiernym interesem narodu.

 

 

CZWARTY PATRIOTYZM

 

Powyższe trzy koncepcje patriotyzmu składają się na nasz obecny historyczny punkt wyjścia. Każda budowana była w określonym czasie i służyła określonym celom, które dzisiaj, jak to się często podkreśla, zasadniczo się zmieniły. Wydaje mi się jednak, że owe cele nie zmuszają nas do tak radykalnych posunięć, jak zastąpienie pojęcia patriotyzmu czystym pragmatyzmem.[8] Tradycji polskiej potrzebna jest jedynie niewielka pomoc z zewnątrz, bowiem sugerowany przeze mnie powyżej kryzys epistemologiczny można przezwyciężyć właśnie przez umieszczenie tradycyjnych sporów w nowym horyzoncie pojęciowym. Taki nowy horyzont stanowi dla mnie ten nurt amerykańskiego komunitaryzmu, który reprezentuje - przywołany już powyżej - Alasdair MacIntyre. Wydaje mi się, że zaproponowane przez niego rozumienie pojęcia patriotyzmu, a przede wszystkim pojęcia etyki, pozwoli wydobyć z tradycyjnych polskich koncepcji najbardziej dla nas cenne dzisiaj elementy. Nie będę przy tym ukrywał, że MacIntyre reprezentuje jedno z najbardziej radykalnych stanowisk antyliberalnych, jeśli pod pojęciem liberalizmu rozumieć całą wiązkę idei zrodzonych z dziedzictwa Oświecenia, takich jak: indywidualizm, uniwersalistyczny racjonalizm (zwłaszcza w etyce) czy ekonomizm.

Istotną właściwością moralności w rozumieniu MacIntyre’a jest to, iż uczymy się jej w ramach i przez sposób życia jakiejś określonej wspólnoty. Kształt nauczanych i przyswajanych reguł moralności będzie głęboko związany ze swoistymi, lokalnymi układami instytucjonalnymi. Owe instytucje gwarantują istnienie specyficznych dóbr, w odniesieniu do których i w imię których każdy zbiór reguł musi być uzasadniany. Dlatego w konsekwencji to, z czego korzystamy jest dobrem t e g o określonego życia społecznego, w którym przyszło nam uczestniczyć. Uzasadnienie posłuszeństwa regułom moralnym leży wewnątrz wspólnoty, w której życiu uczestniczymy. Co więcej, owa wspólnota jest koniecznie potrzebna dla naszego stałego przestrzegania owych reguł, ponieważ każdy jej członek potrzebuje pozostałych dla doskonalenia swoich cnót i eliminowania występków. Tylko wewnątrz określonych zinstytucjonalizowanych związków, wewnątrz określonej wspólnoty jednostki są zdolne do bycia moralnymi i przekazywania tej moralności kolejnym pokoleniom. Wspólnota z jednej strony funduje się na zgodzie co do określonych dóbr, z drugiej zaś jej instytucje są gwarancja ich istnienia.

Pojęcie patriotyzmu jest w tej koncepcji nierozerwalnie związane z tak rozumianą moralnością. „Wyrwany ze swej wspólnoty łatwo utracę świadomość wszystkich prawdziwych standardów osądu moralnego. Lojalność wobec tej wspólnoty [...], określonej wspólnoty lokalnej i określonej wspólnoty naturalnej jest [...] wstępnym warunkiem moralności. Dlatego patriotyzm i spokrewnione z nim inne rodzaje lojalności nie są cnotami po prostu, lecz c n o t a m i c e n t r a l n y m i. [podkr. własne – J. F. S.]”[9] Patriotyzm definiowany jest przez MacIntyre’a jako lojalność wobec własnego narodu, która bierze wzgląd na określone jego cechy, zasługi i osiągnięcia. One to właśnie dostarczają racji wspierających postawy patriotyczne. Istotna dla pojęcia patriotyzmu jest jego partykularność – możemy być wdzięczni za dobra otrzymane p r z e z n a s od n a s z e g o kraju, możemy oceniać zasługi n a s z e g o narodu. Owa partykularność sprawia także, że patriota nie wszystko może poddać krytyce. Tym, co od krytyki pozostaje wolne jest naród jako p r o j e k t zrodzony w przeszłości i rozwijany tak, że dał początek moralnie odrębnej wspólnocie, która realizowała swoje dążenie do politycznej autonomii w różnych zorganizowanych i zinstytucjonalizowanych postaciach. „Patriota zobowiązany jest do określonego sposobu wiązania przeszłości, która nadała mu charakterystykę moralną i polityczną tożsamość, z przyszłością projektu, którym jest jego naród, za zrealizowanie którego jest on odpowiedzialny.”[10]

Jedna z największych zalet moralności patriotyzmu jest to, że dostarcza ona jasnego wytłumaczenia partykularyzmu więzi i lojalności przez podkreślenie moralnej wartości różnych członków jakiejś wspólnoty, przyznających się do wspólnej historii. Tę historię – historię np. Polski - można potraktować jak wielką narrację, która zawiera ogromną ilość mniejszych narracji wspólnotowych i jednostkowych. „Główne twierdzenie moralności patriotycznej mówi, iż zniszczę i utracę zasadniczy wymiar życia moralnego, jeśli nie potraktuję narracji mego własnego, indywidualnego życia jako osadzonej w historii mego kraju. Nie rozumiejąc jej, nie pojmę bowiem, co zawdzięczam innym i co inni zawdzięczają mnie, jakie zbrodnie mego narodu zobowiązany jestem naprawić, za jakie dobrodziejstwa wyświadczone memu narodowi winien jestem wdzięczność.”[11] Zrozumienie natury tych wzajemnych relacji wdzięczności i rozumienie historii wspólnot jest jedną i tą samą rzeczą.

Możemy obecnie powrócić do naszych trzech tradycyjnych koncepcji. Każda z nich zawiera element, który może posłużyć do stworzenia całkiem już konkretnego modelu patriotyzmu, jaki dziś jest p o t r z e b n y Polakom. I tak, staropolskie rozumienie narodu jako wspólnoty obywateli zaangażowanych w życie publiczne i polityczne oraz kult cnót republikańskich, romantyczna wierność idei narodowej, którą do złudzenia przypomina wierność narodowi jako projektowi, a także wyraźny w tradycji mesjanistycznej nacisk na doskonalenie etyczne oraz ukryty w endeckim „wymiernym interesie narodowym” wymiar ekonomiczny życia, powinny stanowić dzisiaj fundamenty pojęcia patriotyzmu polskiego. W przyjętej przez nas nowej perspektywie rozwój intelektualny, działalność publiczna i gospodarcza stanowiłyby jedność jako k o m p l e m e n t a r n e wymiary doskonałości etycznej. Znajomość tradycji, uczciwość i gospodarność byłyby cnotami niezbędnymi dla posiadania centralnej cnoty patriotyzmu. Perspektywa ta zakłada także uznanie kultury za nośnik treści e t y c z n y c h, o czym często dziś zapominamy. Patriotyzm będący cnotą, czyli pewnym nawykiem, należałoby zatem wyrabiać w sposób zaplanowany i kompleksowy. Powinien on być jednym z celów edukacji świeckiej (edukacja kulturowa, polityczna i ekonomiczna), wspomaganej przez uniwersalną, minimalizującą odruchy ksenofobiczne, edukację religijną.[12] Literatura, będąca rdzeniem treściowym kultury, począwszy od bajek, na poezji kończąc byłaby kluczowym narzędziem formowania osobowości. Jeśli zaś chodzi o konkretny przykład projektu narodowego to znakomitą propozycję stanowią pisma Ludwika Mieroszewskiego, czy Jerzego Giedroycia. Projekt taki powinien stać się podstawą tego, co Rousseau nazwał religią państwową – zespołu podstawowych przekonań, które obywatel musi posiadać oraz symboli i rytuałów narodowych, które musi on rozumieć.[13]

Siłą mojej propozycji jest jej zakorzenienie w tym, co partykularne, polskie, tradycyjne. Rozwiązanie to wyrasta z przekonania, że kultura narodowa – w tym wypadku polska – może się rozwijać i przyciągać do siebie swoich i obcych tylko pod warunkiem utrzymania swojej lokalnej specyfiki. Fakt ten powinien dotrzeć do świadomości luminarzy polskiej kultury, ponieważ dominujący obecnie lekceważący stosunek do tego co własne prowadzi jedynie do epigonizmu i masowej produkcji tandety. "Polskość [...] zrobiła się mało pociągająca nawet dla samych Polaków. Jest to samobójcze odrzucenie jedynej – bo innej nie ma – naszej tradycji narodowej." "Stosunek do siebie i świata zachodniego, jako świata aspiracji, utopii zrealizowanej, jest czymś bardzo wschodnioeuropejskim. Symptomem niedorozwoju i zapóźnienia jest właśnie to, że elity bardziej orientują się na ośrodki zagraniczne i bardziej identyfikują się z nimi niż z innymi warstwami własnego społeczeństwa. [...] W gruncie rzeczy to nastawienie wyrasta z tego samego kompleksu niższości, na jakim zbudowana jest postawa ciasnego, zamkniętego w sobie nacjonalizmu, pełnego lęku i zarazem samochwalstwa.”[14]

Dlaczego warto być Polakiem? Dlatego, że bycie Polakiem to bycie patriotą, zaś bycie patriotą to bycie dobrym człowiekiem.



[1] Niestety obawiam się, że nowe pokolenie Polaków, wykształconych w zreformowanej szkole, w ogóle nie będzie miało na ten temat nic do powiedzenia.

[2] por. M. Janion, Zmierzch paradygmatu, [w:] ”Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś”, Sic!, Warszawa 1996 ; por. także: T. Walas, Zmierzch paradygmatu - i co dalej?, Dekada literacka, 5/6 2001 - artykuł zawiera bogate w odesłania do innych prac przypisy

[3] A. MacIntyre, Epistemological Crises, Dramatic Narrative and the Philosophy of Science, The Monist, 60 (1977), ss. 453-72.

[4] Opieram się tu na fundamentalnej pracy A. Walickiego Trzy patriotyzmy, [w:] Polskie zmagania z wolnością, Universitas, Kraków 2000

[5] A. Walicki, Trzy patriotyzmy, [w:] Polskie zmagania z wolnością, Universitas, Kraków 2000, s. 251

[6] A. Walicki, Trzy patriotyzmy, [w:] Polskie zmagania z wolnością, Universitas, Kraków 2000, s. 247

[7] A. Walicki, Trzy patriotyzmy, [w:] Polskie zmagania z wolnością, Universitas, Kraków 2000, s. 263

[8] por. K. Kłopotowski, Umówmy się z rządem, Rzeczpospolita, 29-30 XII 2001; zgadzam się ze Z. Krasnodębskim, który mówi: „Pragmatyzm jest sprzeczny z patriotyzmem z przyczyn zasadniczych – gdy staje się postawą powszechną i wyłączną, niszczy ten rodzaj stosunków między ludźmi, między obywatelami, tę symboliczną i realną więź, dzięki której patriotyzm jest w ogóle możliwy” [O czasach postpatriotycznych, Znak, (4) 2002, s. 92]

[9] A. MacIntyre, Czy patriotyzm jest cnotą?, Res Publica, nr 4., 1990, s. 149

[10] A. MacIntyre, Czy patriotyzm jest cnotą?, Res Publica, nr 4., 1990, s. 151

[11] A. MacIntyre, Czy patriotyzm jest cnotą?, Res Publica, nr 4., 1990, s. 153

[12] Zwolenników emancypacji i postępu pragnę uspokoić stwierdzeniem, że nie nawołuję do wprowadzenia instytucjonalnej dyskryminacji ateistów. Przedstawiam tylko kompletny zbiór posunięć, który im mniej będzie uszczuplany, tym lepiej będzie spełniał swoje funkcje.

[13] Siła II Rzeczypospolitej tkwiła właśnie w jej ideologii państwowej, która pozwalała mobilizować społeczeństwo. Zamęt ideowy, problemy z rozliczeniem się z przeszłością (dekomunizacja, reprywatyzacja itp.) w III RP skutecznie w powstaniu takiej ideologii przeszkadzają. Święta Konstytucji 3. Maja i Niepodległości są żałosnymi karykaturami swoich odpowiedników np. we Francji i Stanach Zjednoczonych.

[14] Z. Krasnodębski, O czasach postpatriotycznych, Znak, (4) 2002, s. 83



2007 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/