Wybrane fragmenty pochodzą z artykułu Dzisiejsza
filozofia sowieckiego prawa a romantyzm prawniczy, drukowanego
pierwotnie w "Pamiętniku Lubelskim" Towarzystwa Przyjaciół
Nauk w Lublinie, cyt. za odbitką dokonaną w Lublinie w 1930 r., s.
22-43. Na s. 236 prezentujemy inny tekst tego samego autora.
[if !supportEmptyParas]
Sowietyzm opiera się
na dwóch założeniach, z których pierwszym jest metafizyczny monizm
materialistyczny, a drugim wypływający z filozofii materializmu
ekonomicznego praktyczny wniosek i postulat dyktatury proletariatu,
jako koniecznej fazy ku przejściu do społeczeństwa bezpaństwowego.
Te dwie podstawy sowietyzmu
stanowią grunt, z którego
w różnych kierunkach, a między innymi oczywiście i w dziedzinie
prawa, wypływają daleko posunięte dedukcje. Bezpośrednim założeniem
socjologiczno-ekonomicznym dyktatury proletariatu jest hipoteza
o walce klas, hipoteza, której powodzenie dokonało się zapewne nie
bez wpływu hipotezy biologicznej o walce gatunków. Wiemy, iż hipoteza
o walce gatunków powstała na Zachodzie, jako jedna ze zdobyczy empiryzmu
i pozytywizmu naukowego, ale podobnie i pierwsza hipoteza jest wytworem
Zachodu i to Zachodu wcale nie socjalistycznego, lecz tak zwanego
liberalnego. […]
Tzw. burżuazja uznaje klasy i
ich walkę, nie uznaje natomiast "zaciekłej walki". Tam
będą ścierania i kompromisy, tutaj bezwzględne tępienie innych klas
przez jedną klasę po to, by socjalizm wyrósł w komunizm, a w związku
z tym, by zniknęła wszelka potrzeba gwałtu nad ludźmi w ogóle, podleganie
jednego człowieka drugiemu, jednej części ludności drugiej, ponieważ
przyzwyczają się (ludzie) do przestrzegania elementarnych warunków
uspołecznienia bez gwałtu i bez podległości, jak mówi Lenin. Sama
jednak dyktatura proletariatu jest państwem okresu przejściowego.
Po tej nieprawniczej
dygresji rozpatrzymy pewne kwestie, które w sowietach kształtują
się wokół trzech zagadnień, a mianowicie prawa, państwa (ze schematem
ustrojowym) i stanowiska prawnego jednostki. W ten sposób uzyskamy
możność porównania z poprzednio ocenionym przez nas przeciętnym
typem teoretyczno-praktycznym układu stosunków Zachodu XIX i początku
XX w.
Czym jest prawo w sowietach? Jest systemem
norm socjalnych, wytwarzanych i utrzymywanych przez określoną siłę
społeczną. Prawo tworzą ci, którzy mają siłę, norm tych broni
w dalszej konsekwencji ta sama siła, która powstanie normy inspiruje,
która normy dla siebie urządza. Tak wygląda teza sowiecka o prawie.
Ponieważ zaś w sowietach siła ta formalnie należy do klasy proletariatu,
zatem łatwo nam określić sobie kierunek treściowy wytwarzanych norm.
To jest całe usprawiedliwienie prawa.
Przypomnijmy sobie,
iż panująca teoria i praktyka pozytywizmu prawa Zachodu XIX w. nie
odbiega od formuły sowieckiej. Prawem jest to, co wytwarza ten organ
czy czynnik, który jest
w tym względzie formalnie legitymowany. Podkreśla się tytuł formalny
wydającego normy, ale nie odmawia się normie prawnej istotnych cech
z tego np. powodu, że nie dogadza tej lub innej warstwie, tą lub
inną warstwę gnębi, tratuje i niszczy. Grunt, by norma była wydana
przez odpowiedni organ i w odpowiedni (tymże prawem pozytywnym)
określony sposób. Że państwa Zachodu nie nadużywały na ogół tych
swoich uprawnień, choć bywa czasem inaczej (przykład: gwałty Prus
nad Poznańskiem także drogą "prawa"), a tym mniej w sposób
tak nieludzki jak sowietyzm, jest to najpierw rezultatem na Zachodzie
Europy kompromisowości warstw w zmaganiu
się społeczno-politycznym i, jak sądzę, głębokiego wyrobienia moralnego, które zawdzięcza
Zachód zachodniemu chrystianizmowi z jego daleko rozwiniętą normatyką
społeczną nawet wtedy, kiedy formalnie ten wpływ neguje się i odrzuca.
Praworządność sowiecka (rewolucyjna legalność) winna być rozpatrywana pod kątem widzenia ewolucji
historycznej, której uległa. Okres pierwszy, tzw. wojującego komunizmu,
był z jednej strony (jak i dalsze lata aż do dnia dzisiejszego)
czasem obfitej produkcji norm prawnych
- z drugiej strony periodem lekceważenia prawa, jako przesądu
burżuazyjnego. Rewolucyjny dekret był, zdaniem Archipowa, administracyjną
dyrektywą, tam jednak, gdzie naruszenie lub zaniechanie wykonania
rewolucyjnego dekretu mogło pociągnąć za sobą triumf klasowego wroga,
tam Lenin z jurydycznego relatywisty zmieniał się w gorącego legalistę,
który wymagał (a cały aparat sowiecki za nim) "świętego" przestrzegania prawa i zarządzeń sowieckiej władzy.
Ten podział na instrukcje i normy znikł w drugim periodzie od roku
1921, odkąd Lenin oświadczył, iż legalność winna być tylko jedna.
Kontrola legalności ma swój aparat w Najwyższym Sądzie, Prezydium
Cika, Prokuraturze, instrukcji zażaleń, rewizyjnych komisji, surowej
stosunkowo odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej funkcjonariuszy
publicznych.
Co jednak należy specjalnie
podkreślić? Sowiety mają liczne zbiory praw i w dziedzinie odnośnej
produkcji nie idą wcale za innymi państwami, jeżeli nie odwrotnie.
Ich normy są przeprowadzane z surowością niezwykłą, oczywiście,
że są wypadki, i to liczne, nadużyć, zresztą ściganych. W tym kierunku,
to jest
w zakresie formalnej legalności trudno czynić sowietom zarzuty.
Ale pamiętać należy o tym, że norma sowiecka, czerpiąca swe usprawiedliwienie
w państwie sowieckim jedynie, często dająca niewiarygodnie szeroki
zakres swobodnego uznania sędziemu czy administratorowi, co w praktyce
przedstawia okrutny gwałt nad ludźmi, nie odpowiada naszemu rozumieniu
o koniecznej jej harmonii z prawdziwymi celami moralnymi. Gdy jednak
pamiętamy o tym, że teoria o samowystarczalności prawa i państwa
w zakresie praworządności stawia wymogi tylko formalne, to jest
określone prawem pozytywnym, a normodawca, jeśli tylko ma tytuł
wydawania norm jeśli je wydaje w zgodzie z innymi, już danymi a
wyższymi hierarchicznie (np. konstytucją) normami, ma całkowitą
swobodę, którą np. politycznie wzmacnia tzw. wola większości, wola
ludu, to i w zakresie praworządności sowieckiej, stawiając jej wymogi
formalne, nie wyróżniamy jej gatunkowo od analogicznej na Zachodzie.
Różnica tkwi nie w formie lecz
w treści, a treść ocenić może nie prawo pozytywne, lecz normatyka
moralna czy metafizyczna i tam właśnie należy szukać oceny materialnej
prawa sowieckiego i praworządności sowieckiej.
Podstawy ustrojowe państwa sowieckiego
daje rozumowanie państwowej filozofii sowieckiej, idące po linii następującej.
Pracujące masy rosyjskie stanowią większość. Dyktatura proletariatu
jest panowaniem większości nad mniejszością. Dyktatura proletariatu
jest demokracją pracujących. Teoria o masach decydujących o urządzeniach
państwowych, o prawie, teoria o woli ludu, jako o źródle prawa,
jako władzy, otrzymała także między innymi swoją formułę od Lenina.
Sowiety, pisał Lenin, są nowym aparatem państwowym, dającym najpierw
uzbrojoną siłę robotników i włościan, przy czym ta siła nie jest
oderwana od ludu, jak była nią siła starej i stałej armii, lecz
w sposób najściślej z nim, tj. ludem, związana. Następnie aparat
ten daje związek
z masami, z większością narodu. Aparat ten dalej na skutek elekcyjności
i usuwalności jego składu przez wolę narodu, bez biurokratycznych
formalności jest o wiele bardziej demokratyczny, niż aparaty poprzednie.
Daje on wreszcie możność połączenia korzyści parlamentaryzmu z korzyściami
bezpośredniej demokracji, czyli łączy w osobach, pochodzących z
wyboru przedstawicieli narodu i funkcję prawodawczą, i wykonawczą
praw.
Na Zachodzie przez
sekularyzację kultury państwowej i prawniczej znaleziono ostoję
porządku i władzy w woli mas, w zasadzie w woli wszystkich członków
społeczeństwa. Kto sięga po władzę, kto ją wykonuje, stara się to
uzasadnić politycznie z pomocą tak lub inaczej konstruowanej woli
ludu. Jeżeli nie można się powołać na cały lud, powołać się trzeba
przynajmniej na jego większość, na większość jego reprezentacji
itp. Konsekwencje tej filozofii wykorzystały sowiety. Robotnicy
plus chłopstwo (niezamożne), w ogóle pracujący, stanowią ogromną
większość, tzn., iż mamy dalszy ciąg demokracji, na Zachodzie fałszowanej
na korzyść burżuazji, jak mówią sowiety, w Rosji bezpośredniej,
masowej, prawdziwej. System sowiecki jest zatem, jak widzimy, brutalnym
rozwinięciem doktryny o woli ludu, jako jedynym sprawdzianie wartościowania
prawnego, moralnego i wszelkich innych spraw państwa i społeczeństwa.
Konstytucje sowieckie są prawem zasadniczym,
podobnie jak na Zachodzie, przy czym zmiany w nich mogą się dokonać
z pomocą odpowiednich aktów prawodawczych organów konstytuujących.
Organy te są reprezentacyjne i wielogłowe.
Bodaj że jedynym z najmocniejszych
przejawów sukcesywności ustrojowej Zachodu w sowietach jest idea republiki, właściwa duchowi
rewolucji francuskiej, wroga monarchii, z którą
o tyle godziła się i godzi, o ile monarcha pozostaje figurantem.
Prawnik sowiecki Gurwicz przypomina, iż pojęciu republiki właśnie
w sowietach przywraca się jego pierwotną treść (tzn. bezpośredniość
rządów ludu w ideale rewolucji francuskiej) zapominaną i spaczoną.
Republikanizm sowieckiego ustroju
podkreśla rzadki wypadek wykreślenia z konstytucji jednoosobowego
reprezentanta państwa. Sowieckie konstytucje odebrały mu i tę reprezentacyjną
funkcję, do jakiej sprowadzony został on (tzw. głowa państwa) na
Zachodzie. Ustrój republikański w gruncie swojej filozofii ma tendencję
wyeliminowania jednoosobowych funkcji, szczególnie takich, co do
których zachodziłoby niebezpieczeństwo, iż zbliżają typ ustroju
do systemu monarchii. Pierwszy rozpęd po wojnie światowej szedł
też po linii uczynienia prezydenta figurą czysto reprezentacyjną
(np. Austria). Bolszewizm, dalej idący w konsekwencjach filozofii
republikanizmu, w ogóle skreślił w konstytucji funkcję głowy państwa.
Uroczyste przyjmowanie dyplomatycznych przedstawicieli państw obcych
oraz ich listów uwierzytelniających, dokonują prezesi Prezydium
Centralnego Komitetu Wykonawczego według kolejności, reprezentacja
bowiem państwa wobec zagranicy spoczywa w rękach Centralnego Komitetu
Wykonawczego Związku i jego Prezydium.
Republika sowiecka
egzystuje z pomocą partiokracji, rozwiniętej do nieznanych rozmiarów. Partiokracja
jest instrumentem rządów szerokich mas, zbiornikiem ich woli. W
aktach konstytucyjnych sowieckich, podobnie jak na Zachodzie, nie
ma wzmianki o tym, że całość władzy państwowej spoczywa w rękach
partii. Można by na to odpowiedzieć, że jest to kwestia faktu, gdyby
nie okoliczność, że np. w tzw. deklaracji o powstaniu ZSSR, tworzącej
pierwszy rozdział dziś obowiązującej Konstytucji Związkowej, nie
ma ani słowa o partii komunistycznej, podczas gdy znalazło się wiele
miejsca na znacznie bardziej drugorzędne i wcale nie prawnicze materie.
Upatruję w tym spadek myślenia ustrojowego Zachodu, tworzącego z
ludności jednorodną prawniczo masę, faktycznie wyręczaną w funkcjach
publicznych przez pośrednika, którym jest partia. Sowiety wykluczyły
konkurencje partii, dopuszczając do głosu i rządu jedną tylko. W
ogólności jednak - pisze
Stuczka - partia proletariatu
(komunistyczna) korzysta z tych samych technicznych środków, jakie
zostały przyjęte z rozwiniętej burżuazyjnej państwowości. Partia
staje się oficjalną władzą, wcale tego nie skrywając. Na pytanie,
w jaki sposób urzeczywistniają komuniści partyjność rządów
- odpowiada ten sam prawnik sowiecki
- iż tak samo (jak na Zachodzie), drogą wystawiania swoich kandydatów
i wpływem swojej dyscypliny na swych członków.
Sowiecki elekcjonizm ma swojego poprzednika
w silnie rozwiniętym elekcjonizmie Zachodu. Skoro prawo ma swoje
źródło w woli ludu, skoro lud rządzi przez swoich reprezentantów,
musi istnieć sposób przelewania tej woli, sumowania jej, skupiania,
co technika prawnicza ujęła w odpowiednie systematy, nam znane.
System sowiecki rozwinął tę zasadę do niebywałych rozmiarów. Prawo
wyborcze rozpoczyna się zasadniczo z 18 rokiem życia. Powszechność
zredukowana jest o kategorię między innymi osób urzędowych starego
reżimu, duchowieństwo, posługujących się pracą najemną w procesie
produkcji.
Parlament Związku
Sowieckiego (Zjazd) pochodzi z wyborów, tenże Zjazd wybiera Komitet
(Cik), Komitet wybiera Prezydium
i Radę Ludowych Komisarzy. Zasadą wyborczą jest zwykła większość.
Lokalne organizacje sowieckie pochodzą oczywiście także z wyborów.
Prezesa Sądu Najwyższego i grupę członków tegoż Sądu wybiera Prezydium
Komitetu (Cik), które, trzeba dodać, składa się z 27 członków. Podobnie
wybierany jest Prokurator
(i jego zastępca) Najwyższego Sądu.
Widzimy, iż elekcjonizmowi masowemu
odpowiada kolegialność organów. Przy każdym ludowym komisariacie
wybiera Rada Ludowych Komisarzy kolegium, które (w całości lub pojedynczy
członkowie) ma prawo zaczepić decyzję komisarza. W posiedzeniu Rady
Ludowych Komisarzy (na Zachodzie Rada Ministrów) biorą udział komisarze,
nadto wielka ilość osób (członkowie Cik itd.) z głosem doradczym,
a mogą uczestniczyć i inni.
Można by się zapytać, jak te
tłumy ludzi na wszystkich szczeblach organizacji państwowej mogą
przez ciągłe głosowanie rządzić państwem.
Poważę się sądzić, na marginesie
mojej analizy, iż z chwilą gdyby obręcz partii komunistycznej, także
formalnie przepojonej elekcjonizmem i kolegialnością, spadła i znikł
terror grupy osób, narzucających bezwzględnie wolę partii i państwu,
Rosja z tym systemem piramidalnych wyborów i kolegialności nie byłaby
w stanie utrzymać się ustrojowo i politycznie.
Podział władz jest osią zainteresowań
państwowych. Ustrojowo ważną jest kwestia, by w zakresie normodawczym
panował porządek i hierarchia. Prymat władzy prawodawczej, wielogłowej
i reprezentacyjnej, zaspakaja ten postulat na Zachodzie. Podobnie
i w sowietach zadość czyni tej teorii Zjazd, będący organem najwyższym,
niezwykle licznym i rzadko się zbierającym, także bez odpowiedzialności.
Daje on tylko ogólne wskazania, raczej zaś Komitet (Cik) spełnia
funkcję normalnego ciała prawodawczego, w czym dzieli się między
sesjami ze swoim Prezydium. W ramach, w ten sposób zakreślonych,
wydaje normy Rada Ludowych Komisarzy, że pominę stosunek Związku
pojedynczych republik. Niższe organy odpowiadają przed wyższymi.
Konkludujemy tedy, iż sowiecki
podział władz zasadza się na prymacie wielogłowego i nieodpowiedzialnego
zebrania, zgodnie z zasadą, iż lud (w Rosji lud pracujący) jest
ostatecznym źródłem prawa i najwyższym nosicielem władzy przez swoich
delegatów. Dalsze ogniwa ustrojowe urzeczywistnienie tej zasady
rozwijają w rozmiarach i w sposób, który już dla podstawowego zagadnienia
jest, moim zdaniem, drugorzędnego znaczenia.
Desakralizacja Sowietów dokonuje
się według zasady "wolności sumienia" (art. 4. Konst.
RSSFR), przez którą rozumie się wolność od religii. Obojętność w
dziedzinie religii oznacza
w istocie rzeczy porzucenie jednego światopoglądu na rzecz drugiego,
który uzyskuje także wygląd pseudoreligijny, jak np. absolut - państwo, czy absolut - naród,
czy absolut - proletariat,
czy absolut - nauka itp.
Wolność sumienia, wprowadzona
przez rewolucję francuską
i przyjęta przez kontynent, oznaczała się odsunięciem się od gruntu
filozoficzno-religijnego, dotąd powszechnego, na rzecz innego absolutu,
innej podstawy filozoficznej. Na ewolucji stosunków we Francji można
ten logiczny ciąg przestudiować. Zakończyły go ustawy antykościelne,
ostra polityka antyreligijna, tzn. antychrześcijańska.
Sowiety mają swój absolut, który
prawnie wprowadzają
w swój ustrój przez oddzielanie najpierw Kościoła od państwa, wolność
religijnej i antyreligijnej propagandy, a następnie tępienie religii
pozytywnej (głównie chrystianizmu, ale także i innych)
i szeroką propagandę antyreligijną, przybierającą wyraźną i ostrą
formę gwałtu i presji.
Dekret o oddzieleniu Kościoła
od państwa i szkoły od Kościoła datuje się z dnia 23 stycznia 1918
r. (uzupełniony dekretem
z 8 IV 1929 r.). Prawo to konsekwentnie wprowadza w życie zasady,
które wcale nie powstały w Rosji, ale przeciwnie na Zachodzie. W
Rosji jedynie przyjęły one wygląd stanowczy i bezkompromisowy. W
tej formie też dekret realizuje na razie tezę
o religii, jako o rzeczy prywatnej. Jest to pierwszy etap zadania.
Drugi i istotny, to uwolnienie sumienia od wszelkich religijnych
przejawów, co dziś przeprowadzają sowiety w sposób straszną hańbę
przynoszący całej kulturze ludzkości XX wieku.
Wiemy bowiem, jak
te kwestie dziś wyglądają w Sowietach praktycznie. Sekularyzacja
życia publicznego otrzymuje swoje uzupełnienie i zakończenie w sekularyzacji małżeństwa. Jest rzeczą
powszechnie znaną, iż sakralność związku małżeńskiego jest typowym
przejawem odnośnych praw państwowych historii. Wiek XVIII (koniec),
XIX i początek XX w. pod wpływem odpowiedniej filozofii dążyły systematycznie
do laicyzacji małżeństwa, w różnych państwach różnie zaawansowanej.
Głównie chodzi o śluby cywilne (obligatoryjne) i odjęcie małżeństwu
charakteru nierozerwalności. Sowiety przeszły dotąd dwa stadia
w tym kierunku. Pierwsze (1918) wyrównało "zacofanie"
Rosji
w stosunku do prawa pozytywnego niektórych państw Zachodu (obligatoryjny
ślub cywilny i łatwość rozwodu). Drugi etap potencjalnie tkwiące
siły w prawach o świeckim małżeństwie wyzwolił i to, co było teorią
na Zachodzie propagowaną, stało się tutaj normą prawną. Ten drugi
etap (1926) zrównał związek zarejestrowany z faktycznym. Rejestracja
nie tworzy odtąd małżeństwa, lecz go formalizuje. Rozwód jest jeszcze
bardziej ułatwiony.
Stanowisko prawne jednostki (osobiste i materialne) da się ująć w kilka punktów. Sowiety mają swoją
deklarację praw, różniącą się od zachodniej tym, że tam ją stworzono
dla obywatela w ogóle, tu dla ludu pracującego (wolność prasy, zgromadzeń
itd.). Według wynurzeń dzisiejszych władców Rosji, tamte formuły
nie zabezpieczały szerokim masom korzyści tych "wolności"
i tych "praw", dawały im je formalnie, faktycznie eksploatowały
te uprawnienia na swoją korzyść warstwy posiadające. Sowiety mają
wypełniać te braki, które powstały na skutek złej praktyki "burżuazji"
XIX i XX w.
Prawa majątkowe obywatela sowieckiego
zakreśla filozofia
o społeczeństwie, pochłaniającym całkowicie jednostkę. Własność
prywatna pozostaje nadal, choć bez gwarancji nietykalności. Toleruje
się ją do czasu nadejścia czystego komunizmu, dziś (1930) forsowanego.
Zachód przerzuca się filozoficznie z bieguna indywidualizmu, którego
wyrazem jest np. Kodeks Napoleoński, na biegun kolektywizmu. Sowiety
dają w swoim prawie przykład aplikacji przejaskrawiania waloru społecznego
z uszczerbkiem dla sfery słusznych praw rozwoju jednostki.
W prawie karnym sowieckim uderza nas kilka
pozycji. Pierwszą stanowi pojęcie "środków ochrony społecznej",
zastępujące dotychczas panujące pojęcie "kary". W kodeksie
karnym brak pojęcia "wina", "winny", chociaż
pozostały one w kodeksie procedury. Społecznie niebezpieczne czyny
(przestępstwa) zagrażają socjalistycznemu państwu robotników i włościan
oraz zaprowadzonemu w tym państwie porządkowi prawnemu. W stosunku
do osób, które te czyny popełniają, stosuje się zatem środki ochrony
społecznej. (Art. 1 Kodeksu rosyjskiego z r. 1926). I to jest cała
podstawa filozoficzna "winy" i "kary", filozofia,
nie wytworzona w Rosji i nie przez bolszewików, ale przez tzw. szkołę
włoską, w ogóle Zachód. Nie ma "winy" i nie ma "kary",
jest tylko porządek społeczny i ludzie oraz czyny, zagrażające temu
porządkowi. Prawo ma na celu nie karanie, ale ochronę społeczeństwa
przed naruszaniem jego porządku. Dopiero
w sowieckiej Rosji, pisze Isajew, otwarły się przed prawem karnym
nowe horyzonty, które Enrico Ferri pragnął zobaczyć w zamkniętym
kole społeczno-kapitalistycznych stosunków. Środki ochrony społecznej
nie mają mieć na celu wyrządzenia fizycznego bólu lub poniżania
godności ludzkiej i do odpłaty i kary nie zmierzają (art. 9 Kodeksu
rosyjskiego). Mają natomiast poprawiać, leczyć i wychowywać, nazywają
się też one - środkami sądowo-poprawczymi, leczniczymi i leczniczo-wychowawczymi.
Do sądowo-poprawczych należą: ogłoszenie za wroga ludu
(z pozbawieniem praw i wydaleniem z granic Związku), pozbawienie
wolności, czasowe wydalenie z granic Związku, z pewnej miejscowości,
pozbawienie praw obywatelskich i praw politycznych, konfiskata majątku,
grzywny, zwolnienie ze służby, nagana publiczna i niektóre inne.
W związku ze światopoglądem
filozoficznym o ochronie społecznej i środkach ochrony powstaje
kwestia tzw. analogii, mającej szerokie zastosowanie w sowieckiej
kryminalistyce. Wypływa ona wyraźnie z zasady, co dopiero przytoczonej
(konieczności ochrony społecznej), i jest jej konsekwencją. Kodeks
nie może przewidzieć wszystkich działań i zaniechań, które są społecznie
niebezpieczne. Jeżeli się pojawią, zasadę i zakres odpowiedzialności
za nie określa się zgodnie z tymi artykułami kodeksu, które przewidują
przestępstwa najbardziej podobne co do rodzaju. (art. 16 kodeksu
z r. 1926, art. 10 kodeksu z r. 1922).
Drugą pozycją jest
stosunek do kary śmierci. Wiemy, iż Zachód wykształcił teorię o
potrzebie zniesienia kary śmierci. Sowiety szanują i uznają tę zasadę,
dopuszczając jednak jako "wyjątkowy środek" i "aż
do odwołania" rozstrzelanie. Z części szczegółowej kodeksu
dowiadujemy się, że ten "wyjątkowy" i "aż do odwołania"
"środek ochrony społecznej" ma nadzwyczajnie
i niewiarygodnie szerokie zastosowanie. Niemiec Hippel nazwał słusznie
karne prawo sowieckie "terrorem w formie prawa", na co
odpowiada Isajew, że przeprowadzenie wielkich zdobyczy kosztuje
wiele krwi (Isajew pisze "potoki krwi"), wobec zaś takiego
tłumaczenia oczywiście nie powinno być powodu do utyskiwań.
Za trzecią pozycję
charakterystyczną uważam stosunek sowieckiego prawa karnego do zagadnień
moralnych jak spędzenie płodu i problemat zboczeniowych przejawów
seksualnych. Zasadnicza niekaralność spędzenia płodu jest postulatem
myślenia racjonalistycznego i indywidualistycznego, którą też stara
się wprowadzić w kodeksach państw Zachodu. Wprowadził ją też kodeks
sowiecki, podobnie jak zasadniczą niekaralność zboczeń seksualnych.
Nie wchodzę zupełnie
w zagadnienie, o ile sowiecki eksperyment oddala się w wykonaniu
od idei, które bierze z Zachodu, jako ostatni wykwit racjonalizmu.
Zwracam natomiast uwagę na to, że te idee pożycza czy recypuje z
zachodnich prądów i teorii, że je zaszczepia u siebie z konsekwencjami,
które mogą budzić grozę i zdumienie, iż są stosowane między ludźmi
i dla ludzi. […]
Sowiety mają w najwyższym
stopniu nieznośne dla obywateli prawo, ale to już jest dziedzina
poza prawem (pozytywnym). Zachód wykształcił tzw. pozytywizm prawniczy,
który dotąd przeważa, a opiera się na zasadzie, iż co daje prawodawca
(pozytywny), to jest prawem. Typowe prawo Zachodu nie stawia żadnych
innych wymogów, szczególnie zaś w zakresie moralności przepisów
prawnych, ograniczając się do formalnych jedynie, a więc właściwego
organu, właściwej procedury itd. Te wymogi znane są sowietom, choć
prawnik Zachodu ma nieco trudności, przywykły do swojego szablonu,
w wyróżnieniu normodawców sowieckich w ich dość szerokiej i skomplikowanej
skali. Nie widzę jednak możności uznania trafności wniosków Iljina
w zakresie jego konstrukcji "normy działania" i "normy
samowoli". Prawo jest według swojej istoty, pisze dalej wspomniany
autor, zorganizowanym pokojem. W przeciwieństwie do tego rewolucja
jest złamaniem pokoju. Rewolucja zatem nie ma prawa, taki byłby
sens dowodzenia.
Otóż istotnie prawo jest zorganizowanym
układem stosunków społecznych zgodnie z teorią pozytywizmu. Pokój
jest jednak postulatem metaprawnym, mniejsza o to na razie, jak
go należy bliżej rozumieć. Bolszewizm łamie dotychczasowy porządek,
dotychczasowy "pokój" powiedzmy, ponieważ z jego stanowiska
ten "pokój" jest "niesprawiedliwością".
Żeby obalić stanowisko
filozoficzne bolszewizmu, nie należy go atakować z punktu widzenia
pozytywizmu prawniczego, któremu on zresztą czyni zadość (jak w
ogóle każda filozofia, dysponująca wystarczającymi środkami przymusu),
ale trzeba wysunąć inny filozoficznie kąt oceny. Trzeba powiedzieć,
iż organizowanie "pokoju" przez bolszewików kosztuje morze
krwi i zniszczenia
i "pokój" ten zamiast "dobra" przyniesie "zło",
nie będąc "pokojem", lecz ciągłą zbrodnią i niszczeniem,
ale znowu zaraz należy wyjaśnić, jakiego systemu etycznego kryterium
pragniemy stosować. Powiemy np., że człowiek wyzuty z religii, z
rozbitą rodziną, będzie powoli zgruchotany moralnie, stoczy się
do poziomu czworonoga, a społeczeństwo stopniowo się rozłoży. Filozofii
sowietyzmu, powtarzam, nie można przeciwstawić postulatów prawa
(pozytywnego), lecz postulaty moralno-metafizyczne określonego systemu.
[…]
Zachód zrezygnował
w swoich urządzeniach prawnych z założeń metaprawnych. Materialnie
jednak, wszystkie jego prawa są odbiciem tych lub innych przesłanek
moralno-metafizycznych. Sowiety głośno, oficjalnie, formalnie utwierdziły
swoją materialistyczną metafizykę, stanowiąc przez to fundament
dla swojego prawa (pozytywnego). Nie można ich zbijać ze stanowiska,
które przyjął formalnie Zachód, z punktu widzenia formalnego,
z punktu widzenia prawa pozytywnego. Zachód, którym zresztą poruszają
różne doktryny filozoficzne, nie jest zadowolony
z postępu i obrotu rzeczy w prawie sowietów, choć winę tego, iż
o ważności prawa decyduje jedynie element formalny, musi sam sobie
przypisać. Ten punkt widzenia wykorzystały sowiety, dorabiając do
zdolności prawodawstwa pozytywnego swoją metafizykę. Zachód może
odpowiedzieć skutecznie na prawo sowietów jedynie w ten sposób,
iż w swoim prawie stwierdzi określone podstawy moralno-metafizyczne,
które mają go obowiązywać, które mają jego prawo pozytywne ograniczać,
że uzna je za jedynie słuszne, celowe w rozwoju społeczeństw, moralne.
Natomiast metafizykę materializmu musi uznać za przeciwną naturze
ludzkiej, rujnującą człowieka, grożącą społeczeństwu niebywałymi
klęskami moralnymi i materialnymi, jak to zresztą w szerokich
i groźnych rozmiarach ma już miejsce w sowietach. Nie widzę innego
tytułu, któryby upoważniał Zachód do czynienia sowietom zarzutów
na gruncie prawa (pozytywnego). […]
Na pytania, postawione
w przedmiocie istoty prawa i praworządności państwa i jego urządzeń,
stanowiska jednostki, otrzymaliśmy na terenie sowieckich urządzeń
odpowiedź, która tezę naszą o pochodności zjawisk sowietyzmu w stosunku
do racjonalistycznej koncepcji prawa i państwa na Zachodzie potwierdza6.
A jeżeli tak, to przed nowym prądem w prawoznawstwie, tak jak się
on już rozwija, powstaje zadanie przetrząśnięcia wszystkich podstawowych
instytutów prawnych i wszystkich założeń prawniczych w całej ich
dostojności, w jakie ubrał je wiek XIX i początek XX, a z jakich
w sposób barbarzyński skorzystał i korzysta sowietyzm. Wiemy zaś,
z jakich przesłanek wypływa ta filozofia sowietyzmu. Człowiek jest
zwierzęciem, bez żadnej przyszłości
i bez żadnego celu metafizycznego. Jako zwierzę można go tresować
w sposób, który budzi najwyższą odrazę i grozę w ludziach, u których
tli się poczucie godności i wartości, z taką siłą narzucone światu
przez chrystianizm i jego filozofię. I dziwna rzecz. Doktryna, która
odrzuciła metafizykę, opierając się na empirii i pozytywnych badaniach,
w sowietach otrzymuje wygląd zespołu zasad, które oderwane od swych
naturalnych podstaw, to jest prostej znajomości stosunków i aspiracji
człowieka, wprowadza się w życie siłą i niebywałym gwałtem. W tym
znaczeniu uważam sowietyzm za okres schyłkowy, okres, którego genezy
szukać należy w objawach kultury ludzkiej, zwanych już to ateistycznym
racjonalizmem, już to monizmem państwowym
i prawnym, już to w ogóle niechęcią do związku prawa z moralnością,
metafizyką, religią, już to w części indywidualizmem
i atomizmem społecznym.
Sowietyzm zamyka epokę
sposobem, który w skutkach, dziś ujawnionych, z pewnością nie był
pożądany przez tych, którzy ją wywołali. Zamyka dlatego także, iż
nawet gdyby zapanował powszechnie, uczyniłby z dzisiejszego świata
pustynię lub zwierzyniec. Z tych i innych powodów w kraju, gdzie
wyrastał racjonalizm, budzi się prąd, który podkreśla dualizm metafizyczny,
podkreśla wartość człowieka i jego dalsze pozagrobowe przeznaczenie,
podkreśla znaczenie społeczeństwa, stałość i niezmienność zasad
bytu, a równocześnie zmienność okoliczności i warunków rozwojowych, zaprzecza istnieniu
absolutu we względnych i przemijających przejawach życia ludzkiego, a podkreśla istnienie
Absolutu, Twórcy wszechrzeczy i Normodawcy światów i ludzi.