Jan Filip Staniłko - Czym jest Rosja?


[1]Polska nie radzi sobie z Rosją. I to od kilku wieków. Nasza moralna i cywilizacyjna wyższość służy nam zazwyczaj jako pocieszenie w obliczu wszechogarniającej słabości wobec wielkiego i potężnego sąsiada-kuzyna. Dzisiaj, kiedy Polska jest częścią Zachodu bardziej, niż kiedykolwiek przedtem w dziejach, próbujemy czasem sugerować naszym zachodnim protektorom, że możemy im posłużyć jako tłumacz i przewodnik po sprawach i „duszy” rosyjskiej. Jest to jednak, jak dotąd, raczej nieco rozpaczliwa próba nadania jakiegoś aktualnego sensu naszemu historycznemu doświadczeniu, zgromadzonemu wszak w ogromnych bólach. Sensowność takiego stanowiska wzmacnia zazwyczaj przywołanie przykładów głupich lub służalczych intelektualistów zachodnich, naiwnych sowietologów lub rozmiłowanych w klasycznej rosyjskiej powieści pięknoduchów. Szczycimy się tym, że Polska wydała jednych z najlepszych znawców Rosji – Jana Kucharzewskiego czy Richarda Pipesa. Jednak niezależnie od tego to należy zauważyć, że współczesne polskie rozumienie Rosji wciąż tkwi w mocno perspektywicznych analogiach historycznych, odzwierciedlając pojęciowe deficyty, które ujawniane są przez nasze własne myślenie o sobie.[2] Szczególnie dotkliwy brak – właściwy edukacji większości polskich historyków, spośród których rekrutują się rodzimi rosjoznawcy – ujawnia się w nieobecności globalnej perspektywy myślenia.[3]

 

I. MYŚLOWA REKONSTRUKCJA CAŁOŚCI

 

Trzeba zatem – jak często powtarza prof. Staniszkis – dokonać myślowej rekonstrukcji całości, jeśli pragnie się zrozumieć dzisiejszą Rosję. Po pierwsze zatem należy zrekonstruować scenę spektaklu. Scenę tę opisuje dziś najpełniej język międzynarodowej ekonomii politycznej[4]. Oznacza to, mniej więcej, że w opisie tym zasadniczą rolę odgrywać będą porządki międzynarodowe [international regimes], wytwarzane przez wzajemne oddziaływanie na siebie czynników politycznych (np. sprawiedliwość, bezpieczeństwo) i gospodarczych (np. dobrobyt, efektywność). Po drugie, należy wyliczyć kluczowych aktorów uczestniczących w tym globalnym spektaklu, w którym uczestniczy Polska jako członek Unii Europejskiej, a w którym główną rolę odgrywa Rosja.

Pierwszym graczem są oczywiście USA – wciąż jedyny aktor całkowicie globalny, tzn. mający interesy w i wiedzę o każdym zakątku świata. Można obecnie zidentyfikować kilka zasadniczych zmian w pozycji Stanów Zjednoczonych, prowadzących po 11/9 wojnę z terrorem. Przede wszystkim, już bardzo dawno – jeżeli w ogóle kiedykolwiek - wizerunek USA, kluczowy dla tego, co określa się pojęciem miękkiej władzy [soft power][5], nie był tak zły. Pozycję USA nadszarpnęła, kształtowana przez ideologię neokonserwatywną[6], unilateraleralna polityka oparta na aktywnym szerzeniu demokracji liberalnej, obalaniu tyranii, tzw. budowaniu narodów [nation buliding] oraz tymczasowych sojuszach z mniej niebezpiecznymi reżimami autorytarnymi. Jak ogłosił w swojej ostatniej książce Francis Fukuyama, seryjny autor przełomowych esejów, neokonserwatyzm się skończył.[7] Oczywiście główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest wojna z Irakiem oraz konsekwencje nieudanej odbudowy tego państwa w nowym kształcie. Dochodzi zatem do sytuacji w której Richard Haass, szef Council for Foreign Relations, ogłasza przejście Ameryki do defensywy na Bliskim Wschodzie i oddanie pola Rosji.[8] Podobnie trzech politologów amerykańskich argumentowało ostatnio za całkowitym wycofaniem sił lądowych z Bliskiego Wschodu i pozostawieniem tam jedynie sił morskich i powietrznych, ponieważ w obecnej sytuacji większą korzyść przyniesie USA odbudowa miękkiej władzy, która – jak wierzą – tą drogą nastąpi.[9] Inną ważną zmianą, jaka nastąpiła w USA niedawno i w dużej mierze z powodu kłopotów w Iraku jest koniec, 12 lat po tzw. Gingrich revolution, republikańskiej dominacji w Kongresie. Obecnie toczą się w prasie amerykańskiej spory, czy oznacza to jakąś zasadniczą zmianę na amerykańskiej scenie politycznej w perspektywie wyborów prezydenckich w 2008 r. Kolejną istotną sprawą, wpływającą nieuchronnie na amerykańskie poczynania jest stan gospodarki USA: gigantyczna i wciąż rosnąca nierównowaga budżetowa, fatalny bilans handlowy oraz załamanie na rynku nieruchomości, mocno podważające zdolności popytowe amerykańskich konsumentów.

Drugim kluczowym graczem jest Unia Europejska, pogrążona w kryzysie konstytucyjnym i zmierzająca prawdopodobnie do poakcesyjnego kryzysu decyzyjnego. Zasadniczym problemem Unii jest niejasne określenie jej celu i logorea terminologiczna, wielka ociężałość w działaniu, czasochłonność procedur oraz brak odważnych kroków w kierunku ustanowienia korzystnych dla wszystkich reguł.[10] Wygląda na to, że UE popadła w klasyczny dylemat działania kolektywnego: to, co jest korzystne dla wszystkich, jest nieracjonalne z perspektywy jednostkowej.[11] Nikomu nie opłaca się poświęcić interesu narodowego dla wspólnego dobra. Klasyczna odpowiedź Mancura Olsona brzmi: to powinien narzucić regulator. Jednak Komisja Europejska – co widać na przykładzie ostatnich jej propozycji w zakresie polityki energetycznej, które powstrzymują się przed stworzeniem jednego regulatora - wydaje się wciąż być zakładnikiem kilku najsilniejszych państw narodowych, tj. Niemiec i Francji i boi się wykorzystywać swoje najsilniejsze prerogatywy.[12]

Trzecim aktorem, którego trzeba brać dziś pod uwagę rekonstruując właściwą dla Polski perspektywę patrzenia na Rosję są Chiny. Jak pokazał jakiś czas temu Joshua C. Ramo, Państwo Środka dokonuje od kilkudziesięciu lat transformacji, w wyniku której ma się ono stać „największa asymetryczną superpotęgą jaką kiedykolwiek widział świat, narodem opierającym się w mniejszym stopniu, niż jakikolwiek [inny] wcześniej na tradycyjnych narzędziach projekcji władzy i zamiast tego prowadzącym [inne narody] poprzez elektryczną moc swojego przykładu i przytłaczający wpływ swojego rozmiaru. [...] Chiny wytyczają ścieżkę dla innych narodów, które próbują odkryć nie tylko to, jak rozwinąć swoje kraje, ale także jak wpasować się w porządek międzynarodowy w sposób, który pozwala im być prawdziwie niezależnym, chronić ich sposób życia i polityczne wybory w świecie z jednym potężnym centrum grawitacji [tj. USA – przyp. JFS].”[13] Ramo nazywa tę nową „fizykę władzy i rozwoju” Konsensusem Pekińskim. Jest to oczywiście analogia do osławionego Konsensusu Waszyngtońskiego – programu odbudowy gospodarek i społeczeństw Ameryki Południowej z końca lat 80., cechującego się „podejściem typu Waszynton-wie-najlepiej’ i będącego „symbolem amerykańskiej arogancji epoki końca historii”. Nowe podejście rozwojowe Chin, oparte na „pragnieniu godziwego/sprawiedliwego [eqitable], pokojowego wzrostu o wysokiej jakości”, stawia tradycyjne „waszyngtońskie” idee prywatyzacji i wolnego handlu na głowie.[14] Ten nowatorski projekt rozwojowy, wydaje się przy tym kluczowy dla zrozumienia tego, co dzieje się obecnie także w Rosji, bowiem Rosja próbuje – jak się wydaje – powielać na swój sposób ten model modernizacji, jednak z dość wątpliwymi skutkami. (Obok Chin, krajem, z którym liczą się dziś Rosja, UE i USA są oczywiście Indie.[15])

Pozostałe pionki na szachownicy globalnej polityki okołorosyjskiej mają już charakter bardziej lokalny, choć ich rola w rozumieniu naszej sytuacji jest niezmiernie istotna. Po czwarte zatem jest to post-sowiecka Azja Centralna, a szczególnie takie kraje, jak Kazachstan i Turkmenistan. Oba posiadają olbrzymie zasoby surowców energetycznych, a jednocześnie próbują skonsolidować swoją chwiejną wciąż państwowość, wykorzystując bogactwa naturalne do jej utwierdzenia i modernizacji społecznej. Są one obecnie obiektem bardzo silnej, i w najbliższej przyszłości narastającej zapewne, rywalizacji między starymi i nowymi potęgami globalnymi, tzn. USA i UE z jednej strony, Rosji z drugiej, oraz Chin i Indii z trzeciej. Przywódcy obu państw środkowoazjatyckich próbują – jak dotąd dość sprawnie – równoważyć wpływy poszczególnych mocarstw i kiedy tylko mogą sobie na to pozwolić, starają się maksymalnie uniezależnić od wpływu władców Kremla. Jeśli zaś taki wpływ jest nieunikniony, cena za którą jest on znoszony, jest dla Moskwy coraz wyższa. Najlepszym przykładem niech będą tu ostatnie – kilkudziesięcioprocentowe - podwyżki cen, za jakie Gazprom kupuje gaz w Kazachstanie i Turkmenistanie.[16]

Po piąte, obszarem o fundamentalnym znaczeniu dla porządków światowych jest Bliski Wschód. Tutaj krzyżują się interesy wszystkich globalnych potęg. Ostatnie kilkanaście miesięcy pokazuje, że miejsce Stanów Zjednoczonych, jako reżysera i patrona tego obszaru, zajmuje coraz wyraźniej Rosja.[17] Dotyczy to przede wszystkim kluczowego państwa w regionie, jakim jest Iran. Rosja, grając na nosie USA, dostarcza technologii dla irańskiego programu nuklearnego, a jednocześnie do granic absurdu osłabiła niedawną rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, nakładającą na sankcje na Iran. Innym, bardzo spektakularnym, przykładem rosnącej siły Rosji w tym regionie jest prośba o mediację w sprawie konfliktu wokół międzynarodowego trybunału, mającego zbadać zabójstwo premiera Raffika Taririego, z jaką zwrócił się do władz w Moskwie, premier Libanu Fuad Siniora. Jest to spektakularne upokorzenie zwłaszcza dla prezydenta Busha (ale i dla UE), który był patronem niedawnej „cedrowej rewolucji”, która wyniosła Siniorę do władzy i doprowadziła do wyprowadzenia wojsk syryjskich z Libanu.

Szczególnie silne stosunki tradycyjnie łączą Rosję właśnie z Syria, która zaopatruje się w Rosji przede wszystkim w broń potrzebną dla zrównoważenia potęgi głównego sojusznika USA w regionie, czyli Izraela. Syria obecnie stoi w obliczu wyczerpania się zasobów ropy naftowej i prezydent Assad liczy na znaczne inwestycje firm rosyjskich, które pozwoliłyby mu zrównoważyć spadek poziomu życia Syryjczyków, bez konieczności liberalizacji zetatyzowanej gospodarki[18]. Rosjanie z kolei liczą na to, że uda im się w Tarsie zbudować bazę morską, która zastąpić mogłaby niepewną lokalizację krymską.[19]

Szósty obszar, który znajduje się już w bezpośrednim zainteresowaniu Polski, a jest kluczowy – jak twierdzą niektórzy – dla samego przetrwania Rosji[20], stanowi Kaukaz, a szczególnie Gruzja i Azerbejdżan. Kraje te starają się maksymalnie uniezależnić od swojego niedawnego hegemona.[21] Leżą przy tym na trasie transportu kluczowych dla Europy surowców energetycznych z Azji Centralnej (jeśli gazociąg miałby biec po dnie Morza Kaspijskiego), zaś sam Azerbejdżan dysponuje bardzo dużymi złożami Shah Deniz (i łączącym je z Turcją nowym rurociągiem Baku-Tbilisi-Ceyhan), których eksploatacja – choć z dziwnymi problemami[22] – właśnie się rozpoczyna. Gruzja, kraj demokratyczny i przechodzący bardzo dynamiczny proces reform[23], ale mający poważne problemy z integralnością terytorialną, wydaje się być niemal oczywistym kolejnym kandydatem do członkostwa w NATO, a w dalszej przyszłości w UE. Tu zasadniczą sprawą jest uregulowanie statusu Abchazji i Południowej Osetii, bez którego państwo wciąż narażone będzie na ostre konflikty z Rosją.[24] Azerbejdżan, który co prawda jest państwem demokratycznym co najwyżej w sposób kwalifikowany, również stara się zbliżyć do Unii Europejskiej, utrzymuje także bliskie i intensywne kontakty z Izraelem, będąc jego głównym dostarczycielem ropy.[25]

Pozostają jeszcze dwa, niebywale istotne z polskiego punktu widzenia kraje w basenie Morza Czarnego, mianowicie Turcja i Ukraina. Oba te państwa położone są w kluczowych dla transportu ropy i gazu obszarach, oba są krajami zbliżającymi się do dobrych standardów demokracji liberalnej, oba cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem USA, oba posiadają wyraźny „potencjał akcesyjności” i oba spotykają się z chłodną reakcją UE, która faktycznie w obecnym stanie ich wejścia mogłaby nie przetrwać. Jednak należy pamiętać, że jeżeli w dłuższej perspektywie zdolność absorbcyjna UE nie uaktualni się ponownie lub ich nie obejmie, to zarówno Ukraina jak i Turcja wejdą najprawdopodobniej w silniejsze związki z Rosją. W wypadku Ukrainy te związki – zwłaszcza gospodarcze - są obecnie i tak bardzo silne, a za gwaranta ich utrzymania, choć raczej nie zacieśniania, uznaje się w Moskwie premiera Janukowycza.[26] Co istotne w ostatnich dniach, po długiej batalii z obozem prezydenckim, zakończonej zmianą konstytucji, uzyskał on niemal całkowity wpływ na politykę państwa, pozbawiając takowego prezydenta Juszczenkę.[27] Ukraina podobna jest obecnie do Rosji w tym, że jej gospodarka zdominowana jest przez duże lobbies, stojące za kluczowymi partiami i politykami (Juszczenko – kapitał rosyjski, Tymoszenko – sektor energetyczny, Janukowycz – kapitał wschodnioukraiński), ale jednocześnie – w przeciwieństwie do Rosji - panuje tam autentyczna wolność słowa i przywiązanie do demokratycznej polityki, co pozostanie najprawdopodobniej trwałym dziedzictwem „pomarańczowej rewolucji”.

W wypadku Turcji, zagrożenie wejściem w orbitę rosyjską nie wydaje się dziś prawdopodobne, jednak należy zauważyć bardzo silne i przyjazne sygnały zachęcające do zacieśnienia kontaktów płynące ze strony Moskwy. Nasilają się one tym bardziej, im częściej (potencjalni) przywódcy starych krajów unijnych – tacy jak Nicolas Sarkozy – studzą tureckie nadzieje na członkostwo w UE. Nie jest zatem przypadkiem, że wymiana gospodarcza między oboma krajami wzrosła w ostatnich dwóch latach o ponad 100%. Turcja jest Rosji potrzebna przede wszystkim ze względu na swoje położenie, umożliwiające prowadzenie rurociągów w obręb Morza Śródziemnego (np. rurociąg „Niebieski potok”) oraz jako regulator ruchu w cieśninie bosforskiej (wywóz ropy z Rosji). Turcję i Rosją łączy również kulturowo imperialna przeszłość, niepewność co do europejskiej tożsamości oraz silny nacisk na jedność narodową.[28]

Tak zarysowana scena aktorów globalnych i lokalnych, wytwarza wielowymiarową matrycę interesów, rozgrywanych w ramach różnych sojuszy o zmiennej geometrii. Porządki międzynarodowe, w których te interesy się artykułują, są jednocześnie kanałami realizacji polskiej polityki wobec Rosji.

 

II. ZROZUMIEĆ ROSJĘ

 

A. Gospodarka: prywatne, czy państwowe?

 

Porządek post-zimnowojenny to okres 1991-2001, czas między rozpadem Związku Radzieckiego a atakiem na World Trade Center. Dla zwycięskiego Zachodu była to epoka końca historii, rewolucji informatycznej i niczym niemal nieograniczonej potęgi Stanów Zjednoczonych. Świat Zimnej Wojny to czas bipolarnej geopolityki, w której dwie symetryczne potęgi i zorganizowane wokół nich bloki militarne stoją naprzeciwko siebie, wzajemnie się szachując. Jednak gospodarczo sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Wydaje się, że zaproponowany przez Immanuela Wallersteina opis systemu światowego wg. kategorii centrum, półperyferii i peryferii pozwala zrozumieć, że mimo militarnego współzawodnictwa blok sowiecki był gospodarczym satelitą świata zachodniego. W efekcie rewolucji militarnej[29] - zmiany technologicznej i następującej po niej adaptacji społeczno-gospodarczej, wynikającej z konieczności/możliwości jej sfinansowania - Związek Sowiecki nie potrafił utrzymać równowagi potencjałów wojskowych, a próba jego częściowej i kontrolowanej modernizacji społeczno-gospodarczej doprowadziła do wewnętrznego kolapsu.[30]

Zachód przyzwyczaił się dość szybko do niemocy Rosji, rządzonej przez „pijanego prezydenta” Borysa Jelcyna, i uznał, że może sobie pozwolić na komunikowanie jej swojej woli i wprowadzanie na jej terenie gospodarki i demokracji liberalnej. Lata 90. były zatem dla Rosji okresem wielkich upokorzeń politycznych, ale jednocześnie szybkiej modernizacji tej części gospodarki, która – choć niezbyt legalnie – została szybko sprywatyzowana. Chodzi tu przede wszystkim o przedsiębiorstwa naftowe (Jukos, Sibnieft, Łukoil, TNK-BP, Surgutnieftgaz) czy wielkie kombinaty metalurgiczne (Severstal, Norilskij Nikiel, Magnitogorski i Novolipiecki Kombinat Hutniczy). Jak pisze Leon Aron „właściwą alternatywą była kontynuacja własności przemysłu naftowego sprawowanej de facto przez biurokratów lub ich przekazanie często odrażającym [unsavory] lecz energicznym przedsiębiorcom, gotowym zaryzykować miliony dolarów [...], które <<pożyczyli>> państwu w 1995 r. w zamian za udziały w głównych przedsiębiorstwach państwowych.”[31] Anatolij Czubais mówił wówczas komunistycznym deputowanym w Dumie: „Nie okrada się siebie samego”. Miał rację. W latach 1999-2004 produkcja prywatnego sektora gospodarki rosyjskiej wzrosła o 47%, a z $41,4 mld ponownie zainwestowane zostało aż 88%, czyli $36,4 mld.[32] Jednak słabe otoczenie instytucjonalne rosyjskiej gospodarki, jej duża zależność od zachodnich kredytów i słaba moneta, doprowadziły do skumulowanego szoku 1998 r. Kryzys doprowadził wszak do rozbicia patologicznej struktury „krzyżowej własności” oligarchii finansowej, czerpiącej zyski z łączenia ryzykownych operacji na spekulacyjnym rynku globalnym (porządek akumulacji, zasilanej państwowymi akcjami) i barterowych wymian na lokalnych rynkach zorganizowanych (porządek alokacji, zasilanej subsydiami państwowymi). Kryzys wywołała niezdolność państwa do trwałego oddzielenia tych dwóch obszarów.[33]

Po przekazaniu władzy Władimirowi Putinowi, rozpoczęła się stopniowa transformacja polityczno-gospodarcza. Powoli, krok po kroku, państwo – które dotąd systematycznie traciło zdolność kontroli nad samym sobą - odzyskiwało sterowność, przywracało zdolność egzekucji prawa [law enforcement], rozpoczęło zbieranie podatków (słynny podatek linowy) oraz tworzenie otoczenia instytucjonalnego sprzyjającemu mniej spekulacji (metawymianie), a bardziej wytwarzaniu (wymianie materialnej). Po rozpoczęciu wojny w Iraku, efektywne i nowocześnie zarządzane prywatne firmy surowcowe, zaczęły osiągać niebotyczne zyski, podobny efekt miał wzrost zapotrzebowania na metale, wywołany gwałtownym przyspieszeniem Chin i Indii. Wartość rosyjskiej giełdy (RTS), napędzana atrakcyjnymi tzw. pierwszymi emisjami akcji (IPO), zaczęła dynamicznie rosnąć, więc kapitalizacja rynku pierwotnego wynosiła w ostatnim kwartale 2006 r. $966,017,051,031 (ok. 15 firm ma kapitalizację powyżej $10 mld, w tym Gazprom – ok. $250 mld). Największy rosyjski bank, Sbierbank (w 60% będący własnością Rosyjskiego Banku Narodowego) jest obecnie 28 największym bankiem świata (wartym ok. $55 mld).

Jeśli spojrzeć tylko na obecne wskaźniki gospodarcze, Rosja jest krajem kwitnącym. Rosyjski wzrost gospodarczy w XXI w. oscylował w obrębie przedziału 4-8%, rosnące zyski przedsiębiorstw i oszczędności ludności, sprawiły, że rozpoczął się boom kredytowy, a malejące zyski z taniejącej ropy są obecnie równoważone popytem wewnętrznym, napędzanym rosnącą konsumpcją. Duże wydatki sprawiły jednak, że inflacja w Rosji maleje bardzo powoli i utrzymuje się nadal na stosunkowo wysokim poziomie ok. 10%. Wskutek tego realne stopy procentowe (czyli nominalne stopy procentowe minus inflacja) na lokatach bankowych, mimo trendu wzrostowego, nadal pozostają ujemne. Rubel jednakże systematycznie umacnia się w stosunku do dolara (w ostatnich 2 latach realna stopa wymiany wzrosła ok. 20%) i wzrost PKB mierzony w dolarach wynosiłby w tym roku ok. 30% (PKB per capita Rosji wynosi obecnie ok. $5000; dla porównania PKB per capita Polski to ok. $7500)[34]. Państwo rosyjskie drastycznie zredukowało zadłużenie zagraniczne do poziomu 5-6% PKB, a jednocześnie stworzony został tzw. fundusz stabilizacyjny (wynoszący obecnie blisko $100 mld), na którym gromadzone są dochody państwa ze sprzedaży surowców. Dopływ zagranicznego kapitału do gospodarki rosyjskiej wyniósł w 2006 ok. $25 mld, nadwyżka handlowa wyniosła zaś ok. $150 mld, jednocześnie jednak obywatele rosyjscy trzymają w zagranicznych bankach ok. $280 mld, co świadczy o poziomie zaufania do rodzimego systemu finansowego.[35]

Ta ostatnia informacja pokazuje, że olbrzymi kapitał wytransferowany z Rosji w latach 90. przez rosyjskich obywateli nie chce do niej powrócić (zadomowił się w londyńskim City, w Londynie mieszka ok. 250 000 bardzo zamożnych Rosjan). Co więcej, rekord został pobity w 1-szym kwartale 2006, kiedy to z Rosji wypłynęło $45mld rosyjskich kapitałów.[36] W dłuższej perspektywie sytuacja gospodarki również nie wygląda optymistycznie. Bank Światowy ostrzegł Rosję, że malejące ceny ropy mogą w krótkim czasie zamienić nadwyżkę handlową w deficyt[37], co doprowadzi do podwyżki realnych stóp procentowych (obecnie banki prywatne nie pożyczają z banku narodowego, ponieważ mają nadmiar kapitału pochodzącego z zysków w handlu surowcami), a to z kolei doprowadzi do podrożenia kredytu, a w konsekwencji do zmniejszenia inwestycji i popytu wewnętrznego. Sytuacja normalnego (bo opartego na czynnikach rynkowych) reżimu monetarnego stworzy jednak wówczas zachętę do systematycznego podnoszenia efektywności pracy.[38] Jeśli wzrost wydajności nie nastąpi, to po wstąpieniu Rosji do WTO, rosyjskie przedsiębiorstwa (chronione obecnie cłami) będą niezdolne do konkurowania z firmami zagranicznymi.[39] Jednak wzrost konkurencyjności wymaga dość radykalnych posunięć liberalizujących gospodarkę, do których rząd się nie kwapi, tym bardziej przed wyborami prezydenckimi w 2008 r. Tymczasem tendencje, zwłaszcza w segmencie energetycznym, są raczej odwrotne – od kilku lat rola państwa szybko rośnie.

Te posunięcia koncentracyjne – rozpoczęte słynną rozprawą z Jukosem – mogą w najbliższym czasie przynieść katastrofalne skutki. Jeśli bowiem nie nastąpią wielkie inwestycje w potencjał wydobywczy i przesyłowy deficyt gazowy Federacji Rosyjskiej w 2010 może sięgnąć 126 bcm (mld m3), podczas gdy cały eksport do państw Unii Europejskiej wynosi obecnie ok. 150 bcm. Sytuacja jest mocno paradoksalna ponieważ Rosja posiada największe potwierdzone rezerwy gazowe na świecie, sięgające 47 tcm (bln cm3). Głównym winowajcą tej niepokojącej sytuacji jest państwowy, sowiecki moloch Gazprom, mający dominującą pozycję wśród producentów gazu w Rosji i monopol na jego przesył. Istnieje kilka przyczyn takiego stanu. Po pierwsze, gigantyczne złoże w regionie Nadim Pur Taz (NPT) wyczerpuje się. Po drugie, Gazprom od wielu lat nie otworzył żadnego wielkiego złoża (np. Jamał, Stokman), za wyjątkiem złoża Zapolarnoje, które czasowo zrównoważyło spadek wydobycia z NPT. Rosja ratuje się importem taniego gazu z Azji Centralnej, jednak kosztuje ją to coraz więcej, a każda nowa droga transportu może ją doprowadzić na skraj katastrofy.

Gazprom nie inwestował od wielu lat, a obecnie może mieć z tym bardzo duże problemy. Jest bowiem (a.) mocno zadłużony (zakup Sibnieftu, paliwowego koncernu Romana Abramowicza, kosztował go $38 mld), a każda wyraźna nadwyżka finansowa jest pożerana przez bardzo wysokie koszty operacyjne firmy. Z kolei (b.) rosyjski system finansowy nie jest w stanie unieść ciężaru finansowania inwestycji przygotowujących złoża do wydobycia (np. $70 mld potrzebnych na pełne otwarcie złoża Jamał i podobne kwoty przy złożu Stokman). Przy czym jest to właściwie jedyny możliwy sposób finansowania, ponieważ Kreml nie dopuszcza możliwości dalszej sprzedaży państwowych udziałów w Gazpromie, a z kolei banki zachodnie udzieliły firmie już znacznych kredytów. Rosjanie będą zapewne chcieli wykorzystać zawarcie w tym roku serii długoterminowych kontraktów gazowych z takimi potentatami jak niemieckie VNG, E.ON Ruhrgas, austriacki OMV, włoski ENI, francuski Gaz de France, czy bułgarski Bulgargas i użyć ich jako zabezpieczeń pod kredyty.[40] Jednak ma to poniekąd charakter błędnego koła, ponieważ właśnie te kontrakty są zagrożone przez brak rosyjskich inwestycji w wydobycie. Ponadto (c.) Gazprom prowadzi obecnie bardzo agresywną politykę przejęć udziałów w firmach zagranicznych i infrastrukturze eksportowej, co pochłania znaczne środki. Rząd rosyjski zapowiada co prawda, od czasu do czasu (po czym zmienia zdanie), że dopuści zagranicznych inwestorów do swoich złóż (Rosjanom bardzo brakuje też nowych technologii), jednak przy tak niepewnej postawie władz i wobec zupełnie zależnego od nich wymiaru sprawiedliwości, nawet taki gigant jak BP nie zainwestowałby kilkudziesięciu mld dolarów.[41]

Deficyt gazowy w Rosji pogłębia także, typowo sowiecka w swojej perwersyjności, decyzja o wielkiej gazyfikacji Rosji. Do 2012 r. Gazprom chce położyć 12 tyś. km rur, by objąć siecią 60% kraju. Projekt ten, kosztujący $1,3 mld, zwiększy zapotrzebowanie na gaz o ok. 9 bcm. Kolejnym powodem ograniczenia dostępności gazu z Rosji jest używanie gazu do napędzania kompresorów tłoczących gaz w rurociągach, co powoduje, iście rosyjskie w swym rozmachu, straty, szacowane przez Międzynarodową Agencję Energetyczną (IEA) na ok. 42 bcm rocznie. Straty generuje również tragiczny stan infrastruktury przesyłowej – 58% rur ma już ponad 20 lat i generują ubytki rzędu 9-12%.[42]

Podobna sytuacja ma miejsce w sektorze ropy naftowej. Tutaj jednak blokady dotyczą głównie państwowego monopolu przesyłowego - Transnieftu. Dzisiaj na 7 mln baryłek ropy wydobywanej na dzień (b/d), jedynie 4 miliony mogą być przetransportowane przez system rurociągów. Przewiduje się, że w 2007 roku produkcja ropy na eksport przekroczy zdolności transportowe Transnieftu o 220-294 mln baryłek rocznie. Przyczyną tego faktu jest rozziew między rosnącymi zdolnościami wydobywczymi efektywnych przedsiębiorstw prywatnych, a stałym potencjałem transportowym firmy państwowej.[43] W odpowiedzi na ten problem, w latach 2002-2003 konsorcjum największych prywatnych firm naftowych zaproponowało Kremlowi wybudowanie (w całości z własnych funduszy) pierwszego prywatnego rurociągu z Zachodniej Syberii do Murmańska. Rząd jednak nie wyraził zgody, a niedawno Duma uchwaliła prawo, które ostatecznie zabrania tego typu przedsięwzięć.[44] Transnieft zaangażował się przy tym w przedsięwzięcie o bardzo wątpliwej opłacalności, jakim jest 2500 km rurociąg Taiszer-Nahodka (ze Wschodniej Syberii nad Pacyfik). Rura jest źle zaplanowana, przebiega przez chronioną tajgę i 500m od jeziora Bajkał, największego zbiornika słodkiej wody na Syberii. Co więcej jego prawno-ekonomiczna strona jest równie „niedopracowana”: złoże, z którego ma odbywać się wydobycie należy wciąż do Jukosu. Ale przede wszystkim nie oszacowano potencjału złóż i okazuje się, że nie ma na Wschodniej Syberii wystarczającej ilości ropy potrzebnej do wypełnienie rurociągu.[45]

W niemal całkowicie sprywatyzowanym sektorze naftowym można od 2003 zaobserwować odtwarzanie własności państwowej (w 2003 firmy państwowe wydobywały 15% ropy, gdy w 2006 zbliżyły się już do 50%).[46] Państwowy koncern naftowy Rosnieft snuje plany dorównania takim gigantom jak ExxonMobil, czy BP.[47] Należy oczekiwać, że jeśli nie uda się powiększyć produkcji metodami ekonomicznymi, władze sięgną po metody „sądowo-administracyjne”. Mamy zatem do czynienia z sytuacją w której państwowe koncerny energetyczne przejmują, najczęściej na zasadzie wymuszenia poprzez instrumentalne użycie prawa podatkowego lub ekologicznego, aktywa prywatnych (rodzimych i zagranicznych) spółek energetycznych i w ten sposób powiększają potencjał wydobywczy. Jest to jednak wzrost czysto ekstensywny i nie powiększa on – a nawet zmniejsza – rosyjskiego potencjału wydobywczego.

Cała ta sytuacja prowadzi do wniosku, że – wbrew roztaczanej przez Kreml wizji Rosji, jako gwaranta bezpieczeństwa energetycznego – należy oczekiwać raczej czegoś przeciwnego: wzrostu niestabilności energetycznej. Po pierwsze, „sektor energetyczny zbudowany na bazie skorumpowanych, nieprzejrzystych i zdominowanych przez państwo monopoli, niszczenie udanych przedsięwzięć prywatnych i zamykanie drzwi zagranicznym inwestorom prowadzi do stagnacji i upadku. Po drugie, używanie energii jako narzędzia polityki zagranicznej prowadzi do stworzenia niebezpiecznego otoczenia globalnego, [zatem] energia powinna być traktowana jedynie jako zasób ekonomiczny, a nie polityczny. Po trzecie, władze rosyjskie, mając obsesję na punkcie możliwości, jakie dają im gigantyczne zyski z eksportu ropy i gazu, odchodzą od bolesnych, ale koniecznych reform strukturalnych, co grozi Rosji utratą zdolności współzawodniczenia w globalnej polityce.”[48] Ma zatem rację Leon Aron, kiedy pisze: „Najbardziej kłopotliwymi dziedzinami są transport, opodatkowanie, konsumpcja wewnętrzna, inwestycje, a zwłaszcza własność. Koniec końców, wszystkie te kwestie powiązane są ze zmianą ideologiczną w polityce ekonomicznej na przestrzeni ostatnich 4 lat i w ten sposób jest raczej mało prawdopodobne, że zostaną efektywnie rozwiązane do czasu, kiedy kraj zmieni swój kierunek polityczny.”[49]

Sytuację pogarsza jeszcze nawrót starej rosyjskiej choroby, gigantycznej korupcji. Ilość przepisów rośnie, ich jakość jest fatalna, co sprawia wrażenie, jakby było to działanie zamierzone. Kwoty wydawane przez Rosjan na łapówki osiągają wielkość rocznych wydatków budżetowych, a już naprawdę przerażające jest to, że akceptacja dla łapówkarstwa i utożsamienie go z zaradnością wzrasta od 2003 r., mimo radykalnego wzrostu zamożności. Eksperci Banku Światowego nie potrafili wytłumaczyć tego faktu. Tymczasem wydaje się, że przyczyny tego fenomenu ukryte są gdzieś w sprawie Jukosu. Prawdopodobnie od momentu, kiedy na oczach całego świata państwo z rozmysłem zniszczyło najbogatszego obywatela, Rosja ponownie stała się krajem rosnącej urzędniczej samowoli. Korupcja w Rosji nie jest jednak tylko problemem redukującym się do ekonomicznej kwestii pobierania kosztownej renty, jest ona bowiem tradycyjnie istotnym elementem systemu władzy (i obyczaju oczywiście), co kieruje nas definitywnie ku kwestiom politycznym.

 

B. Polityka zagraniczna jako polityka globalna

 

Rosja nie jest już krajem zachodnim. Dmitrij Trenin w swoim eseju ”Russia Leaves the West” ogłosił koniec pewnego paradygmatu myślenia o miejscu Rosji w świecie. „Do niedawna Rosja postrzegała się jako Pluton zachodniego systemu słonecznego, bardzo daleko od centrum, ale nadal jako fundamentalną jego część. Teraz jednak opuściła orbitę zupełnie: przywódcy rosyjscy zrezygnowali z [prób] stania się częścią Zachodu i zaczęli budować swój własny system Moskwo-centryczny. Nowe podejście Kremla do polityki zagranicznej zakłada, że jako duże państwo Rosja po prostu nie posiada przyjaciół; żadna wielka potęga nie chce silnej Rosji, która byłaby potężnym konkurentem, a wielu chce Rosji słabej, którą mogliby oni wyzyskiwać i manipulować. W związku z tym Rosja ma wybór między akceptacją podległości a ponownym utwierdzeniem swojego statusu jako wielkiej potęgi, zajmując należne jej miejsce w świecie raczej u boku USA i Chin, niż szukając towarzystwa Brazylii czy Indii. Stany Zjednoczone i Europa mogą protestować ile chcą przeciw tej zmianie w polityce zagranicznej Rosji, jednak niczego to [już] nie zmieni. [...] Stary paradygmat przepadł i czas zacząć szukać nowego.” [50]

W latach 90. Rosji oferowano dołączenie do liberalnego Zachodu, jednak nikt nie umiał sobie tego wyobrazić w praktyce. Pozostawała nadzieja, że stopniowo, z pomocą swoich zachodnich patronów, przekształci się ona sama w demokratyczną wspólnotę polityczną i rynkową gospodarkę. Jednak taka oferta była dla Moskwy nie do zaakceptowania. Chciała ona rozważyć dołączenie do Zachodu pod warunkiem, że zaoferowano by jej coś w rodzaju współprzewodniczenia temu klubowi. Rosyjscy przywódcy nie byli chętni podążać za wskazówkami z Waszyngtonu i Brukseli, ani zaakceptować te same reguły, co dawni wasale.

Po 9/11 Putin zaproponował Białemu Domowi układ. Rosja była gotowa zaakceptować globalne przywództwo USA w zamian za uznanie przez nie jej roli, jako ważnego sojusznika, któremu powierzono [endowed] specjalną odpowiedzialnością za przestrzeń po-sowiecką. Oferta czyniona była na wyrost, z pozycji aktualnej słabości i Waszyngton odrzucił ją. Westpolitik otrzymała jednak drugą szansę, kiedy Kreml w reakcji na amerykańską arogancję dołączył do europejskiej „koalicji niechętnych” [coalition of the unwillings”], tworząc oś Moskwa-Berlin-Paryż, co wynikało z nadziei wejścia do świata zachodniego przez drzwi europejskie. Jednak i tu spotkało Rosję niepowodzenie. W międzyczasie dawne terytorium imperialne dołączyło do Zachodu lub bardzo się do niego zbliżyło i w jego oczach, Rosja nie należała już do tej samej grupy, co kraje takie jak Polska, czy nawet Ukraina. Rosję zaczęto kojarzyć z Chinami i rzeczywiście oba państwa nawiązały bliższą współpracę.

Opuściwszy orbitę Zachodu, Rosja zaczęła kreować swój własny system słoneczny, traktując priorytetowo dawne republiki sowieckie, próbując pogłębiać współpracę w ramach WNP w nadziei na uzyskanie dostępu do lukratywnych aktywów. Wynika to również z przekonania, że „centrum polityki międzynarodowej stale przesuwa się do Azji. [...] W Azji widać jasny ruch w kierunku stworzenia regionalnego centrum gospodarczego – miękkiego bloku integracyjnego zdolnego stać się potężnym centrum siły gospodarczej w ciągu dekady.”[51]. Rosja podziwia Chiny za postęp jakiego dokonały w ostatnich dekadach i zapewne chciałaby je naśladować. Uważa się też, że Chiny podzielają rosyjską niechęć do ingerencji w wewnętrzne sprawy kraju i chcą wielobiegunowego świata. Rosja jednakże bardzo słabo zna wewnętrzne Chiny, stąd możliwe są stwierdzenia, że „[Indie i] Chiny pozostają nadal względnie słabo rozwiniętymi krajami z wielkimi masami ludzi żyjącymi w nędzy.”[52] Jednak obok podziwu, Chiny budzą w Rosji obawę.[53] Z kolei w Indiach widzi się przeciwwagę dla działań i wpływów chińskich.

Poza tą sferą, Rosja dostrzega w świecie wciąż jeszcze potężną, choć osłabioną przez utratę miękkiej władzy, Amerykę oraz Unię Europejską, w której widzi się potencjał odejścia od bliskiego sojuszu z USA („Choć USA i Europa są wciąż częścią jednej politycznej, gospodarczej i kulturowej cywilizacji, to różnice między nimi są dziś zbyt duże, by można je przezwyciężyć”). Unia jest w jej oczach tworem mocno zajętym swoimi problemami, które próbuje w sposób irytujący kompensować w relacjach z Rosją („Kosztem Rosji, Unia próbuje sprawić wrażenie, że posiada wspólną politykę zagraniczną i że jest ona efektywna.” – stąd wymuszanie arbitrażu w tzw. „zamrożonych konfliktach”, np. w Abhazji, czy Naddniestrzu). Jednak to, co wywołuje w Rosji prawdziwe lekceważenie, to fakt, że „w świecie, gdzie czynnik militarny nabiera ponownie dużego znaczenia, UE buduje <<post-wojenne siły zbrojne>> [...] niezdolne do prowadzenia wojny.” Inną, tym razem budzącą politowanie cechą UE jest jej jałowe rozdeliberowanie: „Unia Europejska może spędzić następne cztery lub pięć lat debatując nad swoją przyszłością i marnując cenny czas potrzebny do reform.” Wniosek stąd płynie taki, że „Stary Świat, choć wciąż kulturowo atrakcyjny, jest coraz gorszej dostosowany do przyszłej polityki globalnej i że utracił on już dynamikę gospodarczą.”[54] Choć nie wyklucza to „wybiórczej integracji w tych dziedzinach, które przynieść mogą realną wartość dodaną obu stronom, jak i stworzenia długoterminowego instrumentu dla budowania ich gospodarczej i geopolitycznej wspólnoty.”[55]

Jak zaś Rosja postrzega ową przyszłą politykę globalna? Jest to geopolityka naftowa. „Geopolityka naftowa weszła w nową erę – erę walki o kontrolę pól naftowych i dróg transportu ropy. Uwidacznia się to najbardziej w polityce USA.”[56] W wypadku Rosji przybiera ona postać cn. dwóch priorytetów: (1) konkretnych kroków zmierzających wyraźnego ożywienia gospodarczej i politycznej współpracy ze światowymi liderami, jakimi są Chiny i Indie oraz (2) utrzymania kursu na polityczno-kulturowe zbliżenie z Europą. Rosja posiada przy tym pokaźne instrumentarium dla forsowania swoich interesów: (a.) relatywnie szybko rozwijającą się gospodarkę, (b.) bogate zasoby mineralne i energetyczne, (c.) broń atomową, (d.) znaczące siły ogólnego przeznaczenia, (e.) członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, G8 i Szanghajskiej Organizacji Współpracy, (f.) korzystne położenie geopolityczne i (g.) bezpośrednie granice z krajami, które są źródłami terroryzmu. [57] Ta lista atutów sporo mówi o sposobie myślenia i postrzegania Rosjan przez samych siebie.

Obecnie Rosja czyni energiczne wysiłki, by do powyższej listy dodać jeszcze jeden, mianowicie pozytywny wizerunek i miękką władzę.[58] Po klęsce, jaką dla Rosji była ‘pomarańczowa rewolucja’, uznano, że jej polityka cierpi na ideologiczną pustotę. Jak tłumaczył to Konstantin Kozaczew, przewodniczący komitetu spraw zagranicznych Dumy, „Rosja nie umie wyjaśnić celu swojej obecności w świecie postsowieckim”. W tym celu Władysław Surkow, zastępca szefa administracji prezydenckiej, stworzył pojęcie „suwerennej demokracji”, która ma być rdzeniem rosyjskiej „idei narodowej”. Pojęcie to jest rozmyślnie rozmyte, zawiera jednak dwa wyraźne elementy. Po pierwsze, suwerenność oznacza brak wpływu/ingerencji ze strony Zachodu. Czyli ma to być zaprzeczenie gruzińskiej i ukraińskiej rewolucji. Po drugie, Rosja posiada swój własny zespół wartości. Są one demokratyczne, ale jednak wynikają z unikalnego doświadczenia historycznego i różnią się od tego, co nazywa się demokracją na Zachodzie. Jak ujął to Siergiej Iwanow: „Skoro może być demokracja zachodnia, to powinna też być demokracja wschodnia.”. Ta ideologia skierowana jest przede wszystkim do wewnątrz. Ma być narzędziem uzasadnienia postępującej centralizacji politycznej, ale w demokratycznym ‘zaśpiewem’ oraz sposobem na podważenie uniwersalności zachodniej demokracji i praw człowieka. Jednak ma ona także wyraźny aspekt zewnętrzny, polegający na rozciągnięciu tym razem suwerenności na post-sowieckich sąsiadów Rosji. W tym celu Rosja intensywnie buduje olbrzymią ilość przeróżnych organizacji pozarządowych w byłych republikach sowieckich, która wygląda jak sieć, ale jest wewnętrznie zhierarchizowana, tak by stanowić gigantyczną maszynę ‘public relations’.

Celem Władimira Putina zawsze było uzyskanie największej możliwej swobody działania dla Rosji poprzez umieszczenie kraju ponad międzynarodową rywalizacją. Aby osiągnąć tą zdolność manewrową, odmówił wiązania sobie rąk uprzednio istotnymi ideami, takimi jak „demokracja liberalna”, „prawa człowieka”, czy „zachodnia cywilizacja”, na rzecz działania bezpośredniego. Putin „wymienił zatem odrobinę wolności na obietnicę stabilności, dobrobytu i chwały narodowej. [...] Choć cena na końcu może okazać się zbyt wysoka.”[59]

Widać zatem wyraźnie, że Rosja przestając być krajem zachodnim, nie chce przestać być europejska. Nie chce także być azjatycka, bo nie będąc pro-zachodnia, na pewno nie chce być anty-zachodnia. „Zachód musi dzisiaj wyciszyć się i wziąć Rosję taką, jaka jest: poważny gracz zewnętrzny, który ani nie jest wiecznym wrogiem, ani automatycznym przyjacielem. Przywódcy zachodni powinni pozbyć się wreszcie przekonania, że wygłaszając kazania o wartościach można je zasiać. Rosja będzie się nadal zmieniać, ale w swoim własnym tempie. Kluczowymi napędami tej zmiany muszą być rozwój kapitalizmu w domu i otwartość na świat zewnętrzny.”[60]

 

C. Władza i społeczeństwo: Gazprom-state i prze-sterowana demokracja

 

Faktyczna doktryna państwowa Rosji brzmi następująco: „Co jest dobre dla państwa, jest też z konieczności dobre dla kraju, a wzmacnianie państwa jest głównym zadaniem społeczeństwa.[61] Zatem to funkcjonariusz publiczny – uosabiający oświecenie, uczciwość i ducha publicznego – uważany jest dziś w kręgach władzy za dalece bardziej efektywny podmiot postępu, niźli wolna prasa (pełna sensacji i szukająca zysku), wyborca (tak niewyedukowany), sędzia (łapówkarz), czy – broń Boże – prywatny przedsiębiorca.

Po siedmiu latach rządów Władimira Putina Rosja przeszła pełen cykl politycznej ewolucji. Po kulawej demokracji liberalnej epoki Jelcyna nie ma już śladu. To, co powstało na jej miejsce jest specyficzną mieszanką państwa prerogatywnego – autorytaryzmu z ograniczonymi rządami prawa – i pozorów demokracji. Nikołaj Pietrow zaproponował na określenie tej hybrydy termin prze-sterowana demokracja [overmenaged democracy].[62] System ewoluował bowiem od chaotycznej proto-demokracji, przez demokrację sterowaną, aż do obecnego stanu. Niemal wszystkie tradycyjne instytucje demokratyczne zostały przekształcone do tego stopnia, że pozostała po nich zaledwie forma. Wprowadzono obok nich pewne surogaty mechanizmów demokratycznych, np. biuro zażaleń publicznych, program dialogu, tajne badania opinii publicznej, czy oparcie się na masowej partii władzy. Niemal wszystkie te instytucje mają swoje pierwowzory w Związku Sowieckim, a to co różni obecną Rosje od tamtych czasów, to przede wszystkim brak ideologicznej legitymizacji władzy. Zaś to, co trwa w Rosji właściwie od zawsze to silne, para-militarne, mobilizujące państwo dominujące nad dużo słabszym i właściwie nie skonsolidowanym społeczeństwem.

Być może zamiast terminu „społeczeństwo”, bardziej trafne byłoby mówienie o „ludzie”, o którym Machiavelli mówił w Księciu, że jedynym jego pragnieniem jest nie być ciemiężonym. Jeśli społeczeństwo kapitalistyczne zakłada dwie rzeczy: (a.) obywateli zdolnych do znoszenia ciągłych antagonizmów i niepewności zawartych w swobodnej rywalizacji politycznej i wolnorynkowym współzawodnictwie oraz (b.) wiarą we własną zdolność do poradzenia sobie z i ograniczenia takich kolizji interesów i poglądów, to obecne społeczeństwo posiada takie zdolności w niewielkim zakresie.[63] Inną sprawą jest fakt, że jedyny wybór jaki został przed nim postawiony, to wybór między prymitywnym, skorumpowanym kapitalizmem, a państwową kontrolą gospodarki i polityki. Wydaje się, że obecny stan jest efektem próby ominięcia obu tych nieprzyjemnych alternatyw.

Demokracja prze-sterowana ma trzy filary: wybory, partie polityczne i federalizm. Ostatnie reformy systemu wyborczego stworzyły dość kuriozalny system: (1.) komisje wyborcze zostały zorganizowane w wertykalny łańcuch nakazowy, (2.) sądy są sterowane, (3.) używa się na dużą skalę służb bezpieczeństwa [law-enforcement agencies] przeciwko oponentom politycznym, (4.) wprowadzono systemu prezydenckich wysłanników i politycznych biur publicznych zażaleń, (5.) dokonano zmian w prawie o partiach i prawie wyborczym, tj. zniesienia minimalnego progu frekwencji koniecznej dla ważności wyborów; ograniczeń w rejestrowaniu partii politycznych, ustanawiających np. progi finansowe; wprowadzono możliwość administracyjnej likwidacji partii, zakaz kreowania „negatywnego wizerunku” politycznych oponentów i zniesiono wybory gubernatorów prowincji i miast na rzecz ich mianowania.

Partie polityczne w Rosji nie uczestniczą w żadnym realnym podejmowaniu decyzji i są platformami wyborczymi w pełni zależnymi od Kremla i jednocześnie grupami lobbyngowymi. Władze korzystają z nowego prawa likwidując partie ich zdaniem niepotrzebne. Obecny model opiera się na istnieniu jednej masowej partii władzy i kilku małych partii pomocniczych kontrolowanych przez rząd. Partia rządząca – Jedna Rosja – jest właściwie związkiem zawodowym biurokratów państwowych, mechanizmem, który przekazuje impulsy z najwyższych poziomów na same doły tak, by zapewnić pełną lojalność urzędników wobec Kremla. Z kolei system federalny właściwie został zlikwidowany poprzez wysoką zależność regionów od budżetu centralnego i likwidację wyborów na gubernatorów. Federalny system finansowy działa odwrotnie, niż w założeniu: te zadania, których nie jest w stanie lub nie chce wykonać władza centralna są przekazywane na niższe szczeble władzy, a pieniądze na nie przeznaczone zazwyczaj przychodzą za późno lub w zbyt małej ilości. Regionalne budżety z kolei nie mają dostatecznych źródeł dochodu, pozwalających pokryć koszty zadań, a z drugiej strony gospodarują posiadanymi funduszami bardzo nieefektywnie.

Jeśli chodzi o media, to władza kontroluje media elektroniczne poprzez ich właścicieli oraz dobrze skoordynowane zespoły lojalnych i bardzo zdolnych menadżerów i ich nieformalnych nadzorców na Kremlu. Dziennikarze zatem budują pozytywny wizerunek prezydenta relacjonując tylko takie informacje, jakich życzyłby sobie Kreml. Rynek prasy, co ciekawe, nie jest właściwie nadzorowany. W prasie rosyjskiej ukazują się bardzo krytyczne artykuły nt. rządu, który jednak nie zwraca zazwyczaj na nie uwagi. Przyczyna tego jest taka, że podczas gdy TV dociera do prawie 140 mln Rosjan, to gazety codzienne osiągają nakład max. 100 000 egzemplarzy i rozchodzą się głównie w Moskwie. Nie dziwi zatem, że swoją gazetę (Kommiersant) posiada tak znienawidzony przez Kreml człowiek, jak Boris Bierezowski. Sytuacja ta mimo wszystko nie zawsze działa na korzyść władzy. Minister gospodarki Gruzji, Kakha Bendukidze, powiedział w wywiadzie dla Kommiersanta, że sankcje przeciw Gruzji były źle wycelowane, dlatego, że w Rosji nie ma normalnego obiegu informacji i dane dostarczane władzy przez administrację, dyplomację i służby specjalne najzwyczajniej w świecie nie wystarczają do stworzenia sobie całościowego obrazu rzeczywistości.[64]

Jeśli za Andriejem Riabowem spojrzymy na Rosję od strony relacji państwo-gospodarka-społeczeństwo, to bardzo użytecznym narzędziem okazuje się być kategoria państwa naftowego [petrol state].[65] Podstawowa teza Riabowa brzmi: gospodarka państwa naftowego jest w stanie zapewnić średni europejski poziom życia co najwyżej ok. 40, 50 milionom Rosjan, czyli 1/3 społeczeństwa. Gospodarka paliwowa jest sektorem gospodarki rosyjskiej obrosłym dziedzinami pomocniczymi, który utrzymuje w dobrobycie ową 1/3 obywateli, podczas gdy reszta społeczeństwa żyje w qusi-tradycyjnych strukturach gospodarczych, reprodukujących konserwatywne (tj. zachowawcze), paternalistyczne postawy społeczne. Najlepszym sposobem utrzymania władzy przez ową uprzywilejowaną klasę społeczną jest ograniczenie konkurencji tam, gdzie tylko jest to możliwe. Utrwala to konserwatywne postawy społeczne i prowadzi do automatycznego represjonowania myślenia innowacyjnego w większej części społeczeństwa. Społeczeństwo rosyjskie nie przeszło rewolucji wartości i nie uzgodniło kompromisu, co do celów transformacji. Z tego powodu obie te grupy odmiennie postrzegają i wartościują rosyjską rzeczywistość.

Zasadniczym celem rządzącej elity było zintegrować się z globalną elitą dzięki statusowi, jaki płynął z uczestnictwa w gospodarce paliwowej. Ta przestrzeń gospodarcza jest jednocześnie przestrzenią polityczną, która pozwala kontrolować i koncentrować olbrzymie środki materialne, kierowane następnie w formie redystrybucji do tej części społeczeństwa, która na reformach Jelcyna straciła. Ten system dotacji społecznych jest podstawowym źródłem legitymizacji paliwowej elity politycznej. Wraz ze wzrostem dochodów z eksportu paliw, rząd i grupy okołorządowe, rozszerzały swoje poparcie, obejmując opieką już nie tylko np. emerytów, ale różne inne paternalistycznie myślące grupy społeczne. Szczególnie istotne jest to, że w takich warunkach nie może się wytworzyć klasa średnia. Co więcej, klasa rządząca utrudnia powstanie tego typu struktury społecznej, jako potencjalnej konkurencji i zagrożenia.

Oczywiście ten model społeczeństwa nie jest w Rosji niczym specjalnie nowym, ale dzięki potencjałowi surowcowemu kraju i dobrej koniunkturze globalnej pozwala on wzmocnić tradycyjne paternalistyczne tendencje w rosyjskim społeczeństwie. Konsekwentnie, cele działań elity rządzącej nie są celami narodowymi, lecz raczej celami korporacyjnymi, realizowanym przez rząd. Reformy zatem nie zmierzają w kierunku modernizacji społecznej, ponieważ ona jest zagrożeniem, lecz raczej do optymalizacji systemu uformowanego u zarania kadencji Władimira Putina. Nie istnieje, żaden ekonomiczny powód, dla którego należy powstrzymywać powstawanie klasy średniej, czy liberalizację gospodarki, lecz z politycznego punktu widzenia jest to konieczne dla zachowania kontroli. W ten sposób w nowej formie powraca stara komunistyczna zasada bezpieczeństwa władzy.[66] Obecna tendencja do nacjonalizacji przedsiębiorstw prywatnych jest z tej perspektywy jedynie inną formą prywatyzacji. Odwracając nieco logikę zdania Anatolija Czubaisa: „Nie okrada się samego siebie”, można powiedzieć, że państwo nie okradnie samego siebie. A państwo rosyjskie jest instrumentem w ręku klasy je samo posiadającej. By wyrazić problem symbolicznie – Rosja to Gazprom-state.

Zatem zwięźle rzecz ujmując: Rosja jest rządzona przez ludzi, którzy ją posiadają. Ta rządząca elita składa się zasadniczo z ludzi wyprutych z ideologii – nihilistów: byłych i obecnych pracowników służb specjalnych, finansistów, urzędników, technokratów, wojskowych i ludzi mafii. Stąd Rosyjska polityka jest arogancka, wyzuta z wartości i ideałów, instrumentalizująca wszystko. Prowadzą ją ludzie, którzy nauczyli się być cyniczni u schyłku komunizmu i w latach 90. Są to typowi komsomolscy postkomunityczni technokraci. Jak mówił Dmitri Trienin na konferencji w American Enterprise Institure: “Russia’s business overwhelmingly business”.[67] Rosja jest jednym z najmniej ideologicznych krajów na świecie, ale interesy panują w niej absolutnie. Parafrazując klasyczne amerykańskie zawołanie, można powiedzieć, że najwyższa warstwa społeczna Rosji wyznaje zasadę: In capital we trust.[68] Geopolityka uprawiane przez tych polityków nosi wszystkie znamiona brutalnego biznesu. Przekaz jaki płynie z Moskwy brzmi: „Nie ma, żadnych specjalnych relacji z nikim. Koniec subsydiów. Każdy, kto może stać się zagrożeniem zostanie zniszczony. Nie ma w tym nic osobistego.

Dlatego polskie narzekania na złe traktowanie ze strony Rosji staje się zupełnie jałowe, kiedy dokonuje pełnych patosu odwołań do przeszłości. Ludzi Putina drażni Polska, ponieważ po pierwsze, Rosja nie rozmawia z takimi małymi krajami, a po drugie, Polska – z tej nihilistycznej perspektywy - miesza czysty biznes z emocjami i wartościami.

 

ROSJA I CHINY: KOMU SIĘ UDA?

 

Chiński model transformacji – tzw. Konsensus Pekiński - oparty jest na trzech zasadach.[69] Po pierwsze, należy rozwijać supernowoczesne technologie, które pozwolą zmieniać rzeczywistość zanim jeszcze zmiana wytworzy problemy. Wielki skok techniczny, nie jest oparty na zasadzie równej alokacji, lecz raczej koncentracji. Wiedza i technologie są wielką okazją do rozwiązania wielkich chińskich problemów i przekształcenia słabości w siłę. Wiedzę się importuje stamtąd gdzie jest na najwyższym poziomie, a zawrotne tempo zmian ma odpowiadać zawrotnemu tempu globalizacji. Po drugie, ponieważ nie da się kontrolować chaosu z góry, potrzebne są nowe narzędzia kontroli. Należy dokonać manipulacji kontekstem tak, by sprzeczności dopełniły się. Zatem model, w którym umieścimy wielkie sprzeczności chińskiego społeczeństwa będzie całościowym modelem, w którym nie PKB per capita, ale jakość życia będzie kategorią organizującą. To podejście podkreśla konieczność posiadania umiejętności zarządzania chaosem. Po trzecie, Konsensus Pekiński zawiera teorię samo-przyczynowości, która podkreśla umiejętność używania mechanizmu dźwigni do powstrzymywania mocarstw, które chcą ingerować w suwerenny rozwój; umiejętność stosowania środków asymetrycznych, zamiast kosztownego budowania symetrycznych arsenałów; innymi słowy, umiejętność czynienia przewagi wroga bezsensowną.

Jeżeli teraz zestawimy to z domniemaną imitacją tego modelu w Rosji, widać jak na dłoni, z jak zupełnie innymi sytuacjami mamy do czynienia. Rosja nie inwestuje w naukę – Rosja właściwie inwestuje tylko w środki prowadzenia rywalizacji energetycznej, ponieważ tak właśnie zdefiniowała przyszłe globalne współzawodnictwo. Posługuje się raczej środkiem dokładnie przeciwnym, niż inwestycja w naukę – mianowicie wydobywaniem surowców naturalnych. Jeśli Rosja jest skłonna używać surowców do szantażowania i wymuszania większych opłat, to rozwiązaniem jest trzeci punkt chińskiej doktryny – uczynienie jej przewagi bezsensowną (np. dywersyfikacja energetyczna) lub zastosowanie dzwigni, czyli zmuszenie jej, by pokonał ją własny ciężar (np. odpowiednie rozegranie rosyjskiego deficytu gazowego, tak by Rosjanie sami zwrócili się z prośbą o pomoc).

Drugi punkt, mówiący o manipulowaniu kontekstem tak by uczynić chaos sensownym, co umożliwi jego kontrolę i realizację celu jakim jest jakość życia, trwałość rozwoju i jego równość, pokazuje wyraźnie, że Rosja zmierza dokładnie w przeciwnym kierunku. Utrwala się patologiczną strukturę społeczną i model gospodarczy dla realizacji celów nie związanych z interesem całości. Reguły, które w Rosji obowiązują nie mają w sobie nic z fairness, czego przykładem jest stosunek oligarchii do klasy średniej.

I wreszcie trzeci punkt, Rosja niejako z natury swojej geografii posiada pewną niesymetryczną przewagę nad resztą świta, mianowicie surowce. Jednak konfrontacyjność i zachłanność z jaką ją wykorzystuje powoduje, że trudno tu mówić o odstraszaniu i ochronie swojej autonomii. Rosja, co widać po polityce inwestycyjnej Gazpromu, ma nadal tradycyjną kompulsywną potrzebę ekspansji, kosztem rozwoju wewnętrznego. To sprawia, że ponownie podważa – i tak już kruche - podstawy swojego dobrobytu.

Na koniec bardzo krótka uwaga o Polsce. Z powyższego opisu wynika moim zdaniem nie tylko całkowita bezsilność Polski w relacjach z Rosją. Ale także dalece posunięta słabość dużo większego, niż Polska organizmu politycznego, tzn. UE. Jak słusznie zauważył Alan Riley, potencjalne konsekwencje znaczącego deficytu gazu będą prawdopodobnie szczególnie ciężkie dla Rosji, państw Centralnej i Wschodniej Europy oraz Niemiec[70]. Jedynym sposobem, by zapewnić Polsce i UE bezpieczne i przyjazne stosunki z Rosją jest, po pierwsze przeniesienie decyzji ws. dostaw surowców energetycznych na taki szczebel decyzyjny, który zapewni, z jednej strony, dostrzeżenie, a z drugiej, wymuszenie interesu wspólnotowego, czyli do Komisji Europejskiej. Po drugie, w wypadku Polski jako członka Unii Europejskiej, działanie nakierowane na cele a nie środki - czyli, nieprzywiązywanie się do partykularnych koncepcji w sytuacji, gdy kolektywne działanie może przynieść nie mniejszy pożytek (gazociąg Nabucco zamiast utopijnego projektu norweskiego) oraz wykorzystanie wspólnotowych instytucji i kanałów komunikacyjnych do kształtowania polityki europejskiej u podstaw, a nie na końcu procesu decyzyjnego (co pozwoliłoby być może zawczasu wyjaśnić Niemcom ryzykowność i partykularną perspektywę projektu Gazociągu Północnego)



[1] Tekst niniejszy jest pierwszą częścią większej całości, w której próbuję opisać maksymalnie pełen kontekst relacji polsko-rosyjskich. Poniżej będę próbował zrozumieć czym jest dzisiaj Rosja, jak siebie sama rozumie, jakie ma silne i słabe strony, kończąc rozważania prowizorycznymi wnioskami dla Polski. W kolejnej części zajmę się rekonstrukcją kontekstu polskiego: naszego myślenia o własnych interesach, geopolityce, miejsca i roli w Unii Europejskiej – kończąc próbą sformułowania polskiego projektu nowej filozofii integracyjnej, który z powyższych wyzwań powinien się wyłonić.

[2] Por. mój artykuł Koniec polityki inteligenckiej, „Arcana”, nr 69, czerwiec 2006

[3] Jako dobry przykład niech posłuży fakt, że dopiero Norman Davies wprowadził do polskiej historiografii dobrze ugruntowaną perspektywę globalną przy interpretacji lokalnego wydarzenia, jakim było powstanie warszawskie, w konflikcie światowym.

[4] Por. np. Robert Gilpin, Global Political Economy: Understanding the International Economic Order, Princeton, NJ: Princeton University Press, 2001; Robert Keohane, After Hegemony, Princeton, NJ: Princeton University Press, 1984; International Regimes, Stephen Krasner (red..), Ithaca: Cornell University Press, 1983

[5] Miękka władza to „zdolność uzyskanie tego, czego chcesz raczej przez przyciąganie [attraction], niźli przemoc” i może być ona kultywowana przez relacje z sojusznikami, pomoc gospodarczą lub wymianę kulturową. por. Joseph Nye, Soft Power: The Means to Success in World Politics, New York: Public Affairs, 2004

[6] por. Charles Krauthamer, Democratic realism, Washington: AEI Press, 2004

[7] por. Francis Fukuyama, America at the Crossroads: Democracy, Power, and the Neoconservative Legacy, New Haven: Yale University Press, 2006

[8] Richard Haass, The Next Middle East, “Foreign Affairs”, November-December 2006, Vol. 85 Issue 6

[9] Eugene Gholz, Daryl G. Press, Benjamin Valentino, Time to Offshore Our Troops, “The New York Times”, December 12, 2006

[10] por. Giandomenico Majone, Dilemmas of European Integration. The Ambiguities and Pitfalls of Integration by Stealth, Oxford: Oxford University Press, 2005

[11] Mancur Olson, The Logic of Collective Action: Public Goods and the Theory of Groups, Harvard University Press, 1971

[12] por. Communication from the Commision to the European Council and the European Parliament: An Energy for Europe, COM(2007), Brussels, 10.1.2007

[13] Joshua Cooper Ramo, The Beijing Consensus, London: Foreign Policy Centre, 2004, s. 3

[14] Tamże, s. 4

[15] por. Guarcharan Das, The India Model, “Foreign Affairs”, July/August, 2006. Nie należy jednak utożsamiać ze sobą chińskiego i indyjskiego modelu rozwoju, por. The Myth of Chindia, “The Economist”, November 22., 2006; symbolem kapitalizmu hinduskiego jest najbogatszy rezydent w Wielkiej Brytanii, magnat stalowo-naftowy Lakshmi Mittal.

[16] Gazprom Surrenders to Turkmenistan, “Kommiersant”, September 6., 2006; Kazakhstan Raises Rates, ”Kommiersant”, December 1, 2006

[17] Syergiey Strokan, Seizing the Throne, “Kommiersant”, December 14, 2006

[18] Is Syria a Reforming Character?, The Economist Inteligence Unit Briefing, http://www.economist.com/agenda/displaystory.cfm?story_id=8482744, wejście 17. I 2006

[19] Syrian President in Moscow, “Kommiersant”, December 19, 2006

[20] Vladimir Degoyev, Rustam Ibrgimov, The North Caucasus and the Future of Russian Statehood, “Russia in Global Affairs”, No. 1, January-March 2006, ss. 80-93

[21] Azerbaijan Pumps Oil From Russia, “Kommiersant”, December 4, 2006; Saakashvili Strikes Gas in Turkey, “Kommiersant”, December 21, 2006

[22] por. Georgia Yields to Gas Prices of Gazprom, “Kommiersant”, December 25. 2006

[23] por. bardzo ciekawy wywiad z gruzińskim ministrem gospodarki – Kakhą Bendukidze: Bendukidze: The Russian Governent is Deceiving Itself, “Kommiersant”, November 07, 2006

[24] por. Nicu Popescu, ‘Outsourcing’ de facto Statehood. Russia and the Secessionist Entities in Georgia and Moldova, CEPS Policy Brief, No. 109, July 2006. Podobny status, co Gruzja, choć nieporównanie gorsze położenie i możliwości obrony przed Rosją ma Mołdawia. Podobny jest też problem Naddniestrza. Niestety Mołdawia przykuwa dalece mniejszą uwagę państw zachodnich, niż strategicznie położona Gruzja, a poddana embargu gospodarczemu i drastycznej podwyżce cen gazu, zapewne nie będzie w stanie prowadzić długo prozachodniej polityki.

[25] Por. Ilya Bourtman, Israel and Azerbaijan’s Furtive Embrace, “Middle East Quarterly”, Summer 2006

[26] Nie należy jednak lekceważyć faktu, że oba państwa współzawodniczą ze sobą w podobnych dziedzinach, tzn. górnictwie, metalurgii i przemyśle zbrojeniowym. Ukraina nie jest kapitałowo zwasalizowana, a rosyjska ekspansja w sektorze gazowej dystrybucji nie spotyka się z entuzjazmem.

[27] Ukraine to Become Parliamentary Republic, “Kommiersant”, January 15, 2007

[28] por. Charles Grant, Turkey, Russia and Modern Nationalism, “CER Bulletin”, Issue 49, August-September 2006

[29] termin wprowadzony w: Brian Downing, The Military Revolution and Political Change, Princeton, NJ: Princeton University Press, 1993 (reprint)

[30] por. Jadwiga Staniszkis, Postkomunizm. Próba opisu, Gdańsk: słowo/obraz terytoria, 2001, część I

[31] Leon Aron, Russia’s Oil: Natural Abundance and Political Shortages, “AEI Russian Outlook”, Spring 2006, s. 4

[32] Leon Aron, Russia’s Oil: Natural Abundance and Political Shortages, “AEI Russian Outlook”, Spring 2006, s. 5

[33] por. Jadwiga Staniszkis, Postkomunizm. Próba opisu, Gdańsk: słowo/obraz terytoria, 2001, ss. 153-189

[34] Szacunki własne z odniesieniem do przewidywanych danych na 2005 r. wg. World Bank Data & Statistics, http://web.worldbank.org/WBSITE/EXTERNAL/COUNTRIES/ECAEXT/0,,menuPK:258620~pagePK:146732~piPK:146813~theSitePK:258599,00.html

[35] The Consumption Epoch, “Kommiersant”, October 27, 2006, Four Years of Stagnation, “Kommiersant”, November 4, 2006, Don’t Offer Cars, Newspapers, “Kommiersant”, December 1, 2006, Stabilization Fund to Last Just for 3 Years, “Kommiersant”, December 4, 2006, On the Threshold of a "Normal Market", “Kommiersant”, December 19, 2006

[36] Investment Growth under the Same Model, “Kommiersant”, December 13, 2006

[37] Rosyjska polityka finansowa i gospodarcza oparte są na założeniu, że cena ropy nie spadnie w dłuższym okresie poniżej $50 za baryłkę. Ostatni spadek cen ropy do poziomu $49 spowodował 6% spadek notowań na rosyjskiej giełdzie. Por. Russian Stock Market Shakes Off Oil Dependence, “Kommiersant”, January 15, 2007

[38] On the Threshold of a "Normal Market", “Kommiersant”, December 19, 2006

[39] World Bank Condemns Russia to Stagnation, “Kommiersant”, December 6, 2006

[40] por. Gazprom Doesn't Barter with Bulgaria, ”Kommiersant”, December 12, 2006; The French Connection, “The Economist”, December 21., 2006; Andrzej Kublik, Gazprom – pasmo sukcesów w 2006 r., „Gazeta Wyborcza”, 7 stycznia 2007

[41] por. Alan Riley, The Comming of the Russian Gas Deficit: Consequences and Solutions, “CEPS Policy Brief”, No. 116, October 2006, s. 2

[42] Rosja jest jednym z krajów o najmniejszej w świecie efektywności wykorzystania energii. Co więcej, energia jest subsydiowana zarówno dla prywatnych jak i komercyjnych odbiorców, a wzrost cen energii dostosowywany do celu inflacyjnego. Państwo używa cen energii dla osiągania różnych celów spoza dziedziny energetycznej. Por. Vladimir Milov, Energy Efficency Challenges in Russia in the Policy Context, The Institute of Energy Policy, Moscow, June 2006

[43] Leon Aron, Russia’s Oil: Natural Abundance and Political Shortages, “AEI Russian Outlook”, Spring 2006, s. 1

[44] Watch Out, Pipes Are Closing, “Kommiersant”, December 14, 2006

[45] Leon Aron, Russia’s Oil: Natural Abundance and Political Shortages, “AEI Russian Outlook”, Spring 2006, s. 2-3

[46] Vladimir Milov, The Power of Oil and Energy Insecurity, The Institute of Energy Policy, Moscow, January 2006, s. 1

[47] Rosneft to Catch Up Global Rivals in Crude Output, “Kommiersant”, December 6, 2006

[48] Vladimir Milov, The Power of Oil and Energy Insecurity, The Institute of Energy Policy, Moscow, January 2006, s. 1

[49] Leon Aron, Russia’s Oil: Natural Abundance and Political Shortages, “AEI Russian Outlook”, Spring 2006, s. 1

[50] Dmitri Trenin, Russia Leaves the West, “Foreign Affairs”, July/August 2006, s.

[51] Siergiei Karaganov, New Contours of the World Order, “Russia in Global Affairs”, Nr. 4, October-December 2005, s.8

[52] wszystkie cytaty w tym paragrafie za: Siergiei Karaganov, New Contours of the World Order, “Russia in Global Affairs”, Nr. 4, October-December, 2005

[53] Aleksander Łukin, Facing China, “Kommiersant”, November 9, 2006

[54] Siergiei Karaganov, New Contours of the World Order, “Russia in Global Affairs”, Nr. 4, October-December 2005, s. 13

[55] Timofiej Bordaczow, Toward a Strategic Aliance, “Russia in Global Affairs”, No. 2, April-June, 2006, s. 118; autor wylicza też warunki na jakich strony powinny zbudować relacje: (a.) odzwierciedlenie pozycji Rosji w Europie i świecie (nie stosowanie tu nomenklatury europejskiej), (b.) układ nie może być „instrukcją” dla Rosji jak stać się krajem europejskim – oderwanie się od tezy o harmonizacji ustawodawstwa; (c.) unikanie sądów oceniających; dokument mógłby zawierać odniesienie do wspólnych wartości takich, jak prawa człowieka, wolność i równość w handlu międzynarodowym itp.

[56] Siergiei Karaganov, New Contours of the World Order, “Russia in Global Affairs”, Nr. 4, October-December 2005, s. 18

[57] por. Siergiei Karaganov, New Contours of the World Order, “Russia in Global Affairs”, Nr. 4, October-December 2005, s. 20

[58] por. Nicu Popescu, Russia’s Soft Power Ambitions, “CEPS Policy Brief”, No. 115, October 2006

[59] Leon Aron, What Does Putin Want?, “Commentary magazine”, November 29, 2006

[60] Dmitri Trenin, Dmitri Trenin, Russia Leaves the West, “Foreign Affairs”, July/August 2006, s.

[61] Leon Aron, What Does Putin Want?, “Commentary magazine”, November 29, 2006

[62] Nikolay Petrov, From Chaotic to Overmanaged Democracy, “PONARS Policy Memo” No. 413, The Moscow Carnegie Center, http://www.carnegie.ru/en/pubs/media/74981.htm

[63] Leon Aron, What Does Putin Want?, “Commentary magazine”, November 29, 2006

[64] Bendukidze: The Russian Governent is Deceiving Itself, “Kommiersant”, November 07, 2006

[65] Andrey Ryabov, The ‘Petrol State’ in Contemporary Russia. The Way to Modernisation or Stagnation, http://www.unifr.ch/pol-wiss/osteuropaforum/2006/Abstracts/RYABOV_gazolin@state.pdf

[66] por. A. Besançon, Anatomia widma. Ekonomia polityczna realnego socjalizmu, przeł. W. Dłuski, Warszawa: Res Publica, 1992

[67] Jest to parafraza znanego bon motu prezydenta Calvina Cooleya: The main business of American people is business”. Por. Whither Russian Oil?, American Enterprise Institute, May 19, 2006 http://www.aei.org/events/filter.,eventID.1314/transcript.asp

[68] Napis na godle amerykańskim brzmi: In God we trust, tzn. w Bogu pokładamy zaufanie.

[69] Joshua Cooper Ramo, The Beijing Consensus, London: Foreign Policy Centre, 2004, s. 12

[70] por. Alan Riley, The Comming of the Russian Gas Deficit: Consequences and Solutions, “CEPS Policy Brief”, No. 116, October 2006

Autor jest członkiem redakcji dwumiesięcznika Arcana i doktorantem w Instytucie Filozofii UJ.

2007 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/