Część
pierwsza
Państwo
prawa nie oznacza tylko państwa praworządnego.
Praworządność - rozumiana jako faktyczne obowiązywanie i
przestrzeganie prawa w państwie - jest warunkiem koniecznym, ale
niewystarczającym. Utożsamianie państwa prawa z państwem praworządnym
jest daleko idącym zawężeniem pojęcia państwa prawa.
Nie będę tutaj mówił o tym, czy III Rzeczypospolita jest
państwem praworządnym. To sprawa szczegółowej kontroli, jej oceny
i uznanych standardów. Kwestia skali i rozmiarów korupcji jest tematem
osobnego wystąpienia na tej konferencji.
Państwo
prawa jest, w tradycji filozofii polityki i prawa, koncepcją oryginalną
i swoistą, charakterystyczną dla państwowości kontynentalnej, europejskiej.
Ani
rule of law, ani due process law nie jest dokładnym
odpowiednikiem państwa prawa.
Zasadnicza różnica polega na tym, że bazują one na innych
prawno-naturalnych przesłankach, dotyczą stateless societies,
common law societies i są bardziej konceptualizacją pewnej
istniejącej praktyki życia polityczno-prawnego, gdy tymczasem państwo
prawa jest z jednej strony abstrakcyjną zasadą do wprowadzenia,
zastosowania, z drugiej strony zaś jej zastosowanie zakłada kontynentalne
rozumienie prawa pozytywnego, stanowionego, państwowego, systemowego,
które może być nowelizowane, wprowadzane, stanowione mocą autorytetu
państwa, autorytetu władzy państwowej (legalnej).
Państwo
prawa to koncepcja niemieckiej myśli politycznej i prawnej.
Jest
ona istotnie i w sposób wieloraki związana zarówno z XIX-wieczną
historią polityczną Rzeszy, jak i z tradycją niemieckiej szkoły
prawa naturalnego, państwowości niemieckiej i teorii państwa.
Mimo
tego, co trzeba podkreślić, zasada państwa prawa nie jest wymieniona
wśród zasad ustrojowych w Ustawie Zasadniczej RFN; wzmiankowana
jest tam tylko w art. 28. Może to świadczyć o ostrożności, z jaką
traktował ustrojodawca niemiecki tę tak niejednoznaczną i posiadającą
wiele założeń zasadę.
W
polskim systemie prawnym powyższa zasada została wprowadzona w jeszcze
bardziej rozbudowanej formie jako zasada demokratycznego państwa
prawa.
Nie
była to zasada znana ani kręgom społeczeństwa, ani tzw. elitom politycznym,
ani opracowana w doktrynie prawnej... Jej rozumienie opierało się
raczej na intuicjach dotyczących wyobrażonej władzy prawa nad jednostkami,
pozytywnych skojarzeniach z praworządnością i realnym znaczeniem
prawa w życiu politycznym i społecznym.
Rzeczywiste
zaplecze intelektualne dla wspomnianej zasady stanowiły, w sferze
publicznej, wiedza i doświadczenie prawnicze dwóch zwłaszcza grup
prawników, skupionych wokół Trybunału Konstytucyjnego oraz Rzecznika
Praw Obywatelskich.
Brak
szerszego ugruntowania teoretycznego, doktrynalnego, ideowego przy
wprowadzaniu omawianej zasady stanowi
okoliczność istotną zwłaszcza dlatego, że państwo prawa jest
pojęciem wieloznacznym, bywa bardzo odmiennie pojmowane: jako rozpoznanie
istoty państwa kontynentalnego albo jako ideał polityczny, a dalej
albo jako koncepcja wspólnoty politycznej złączonej prawem, albo
jako forma, w jakiej jawi się i istnieje państwo.
Państwo
prawa może być także pojmowane nie jako kompletna całość ustrojowa,
ale jako pewien fragment, aspekt, płaszczyzna takiej całości.
Zasada
demokratycznego państwa prawa wprowadzona w 1989 roku, w art. 1
Ustawy o zmianie konstytucji, była rozumiana jako bardzo ogólnie
wyobrażony ideał polityczny, mówiąc obrazowo "spadła z nieba", spadła
z nieba idei w kraju, gdzie tradycja państwowości nowoczesnej jest
wątła i niewyraźna, w kraju, którego społeczeństwo ukształtowało
sobie wyobrażenie o państwie na podstawie realiów życia politycznego
w PRL, a świadomości prawnej, kultury prawnej nie miało.
W
tej sytuacji istotne było przede wszystkim znaczenie zasady państwa
prawa jako zaprzeczenia, negacji... państwa władzy, którą to ogólną
formułę, uważaną tradycyjnie za przeciwieństwo państwa prawa, bardzo
zawężono i zastosowano do określenia opresywnego państwa PRL. Republikę
socjalistyczną zastąpiono demokratycznym państwem prawa, suwerenność
ludu pracującego suwerennością narodu, mandat quasi imperatywny
mandatem wolnym, kierowniczą rolę PZPR pluralizmem politycznym... itd.
Wyrażało
się w tym zrozumiałe dążenie, by zabezpieczyć się przed państwem
w rodzaju PRL, tworząc, pod pewnymi względami, jego przeciwieństwo,
uciec od PRL-u, państwa władzy, kierując się zdecydowanie
w stronę całkiem przeciwną - ku państwu prawa i oprzeć konstrukcję
nowego państwa na nowoczesnej zasadzie spełniającej, w sferze polityki,
dzisiejsze standardy cywilizacyjne.
Tym
niemniej wprowadzony został abstrakcyjny i ogólny zapis o demokratycznym
państwie prawa, sam w sobie odnoszący się do oryginalnej, samoistnej
koncepcji mającej własną wewnętrzną logikę.
W
tym minimalnym i ogólnikowym rozumieniu państwo prawa zawierało
takie elementy ustrojowe jak: suwerenność narodu,
zasadę reprezentacji i mandatu wolnego przedstawicielskiego, zasadę
podziału władzy, pluralizmu politycznego, konstytucjonalizmu, wolności
jednostki i praw obywatelskich, zasadę legalizmu, niezawisłości
sądów... Ogólnie związane z nimi było wyobrażenie państwa jako systemu
norm wraz z instancjami, które one powołują, istniejących ponad
jednostkami dla zapewnienia ich wolności i praw, dla zabezpieczenia
możliwości realizowania indywidualnych interesów...
Część
druga
Samo
ustanowienie Konstytucji RP w 1997 roku było spełnieniem jednego
z kardynalnych wymogów państwa prawa: zasady konstytucjonalizmu.
Konstytucja RP wprowadziła: zasadę suwerenności
narodu. Wiążą się z
nią dwie kwestie: suwerenności władzy państwowej oraz narodu jako
jej podmiotu.
Zasada
suwerenności władzy jest niekwestionowalna w państwie prawa i w
demokracji liberalnej. Problem jednak w tym, że... w ramach państwa
prawa suwerenność władzy traci swoje znaczenie. Jest tak przede
wszystkim dlatego, że w państwie prawa to konstytucja jest suwerenna,
przy czym oczywiste jest, że konstytucja może być suwerenna tylko
w przenośni.
1.
Suwerenna władza jest czymś enigmatycznym, skoro podmiot tej władzy
nie wykonuje jej bezpośrednio, a tylko poprzez swoich przedstawicieli,
a organy przedstawicielskie funkcjonują niezależnie od woli narodu.
2.
Władza suwerenna jest nieokreślona, skoro samo państwo nie jest
w myśl zastosowanej koncepcji państwa prawa czymś pierwszym, co
potem przyobleka się prawem, ale tworem powstającym wraz z prawem.
3.
Władza suwerenna nie występuje nawet jako władza konstytuująca,
skoro w państwie prawa, od momentu uchwalenia konstytucji panuje
zapomnienie o podmiocie konstytuującym.
Kwestia narodu jako podmiotu suwerenności.
Pojęcie narodu w państwie prawa jest rozmyte, obciążone zasadniczą
wieloznacznością. Nie jest to pojęcie empiryczne, ale czysto abstrakcyjne
i dlatego winno być objaśnione; jednak nie wiadomo, czy wskazuje
ono ogół obywateli, czy też naród w znaczeniu pozaprawnym: politycznym
lub etniczno-kulturowym.
Jeśli
chodzi o naród w znaczeniu ogółu obywateli, to nie jest to pojęcie
pierwotne, lecz odsyła do pojęcia obywatelstwa, zasad jego przyznawania
i organu mającego takie kompetencje. Sama doktryna państwa prawnego
przedstawia naród jako... "fikcje personifikowania". Uznanie, że
naród to zbiór obywateli ma jednak swoje konsekwencje, m.in. jeszcze
bardziej zaciemnia pojęcie suwerenności władzy.
Jeśli
chodzi o naród w rozumieniu etniczno-kulturowym, to nie jest wcale
pewne, w jakim stopniu pojęcie to posiada współcześnie w społeczeństwie
polskim swój desygnat.
Jeśli
chodzi o naród w sensie politycznym, to i to pojęcie trafia raczej
w pustkę; można twierdzić, że był "moment konstytucyjny", by zacząć
proces kształtowania takiego narodu, lecz nie został on wykorzystany.
Konstytucja z 1997 roku wprowadziła
zasadę mandatu wolnego przedstawicielskiego.
Wolny
mandat, oznaczający generalność przedstawicielstwa, niezależność
posła i brak odwoływania, jest oczywistością w państwie prawa. Słaba
jednak strona tego rozwiązania (o której wspomina nawet Kelsen)
polega na tym, że usuwa ono z pola widzenia kwestię realnej odpowiedzialności,
obowiązków posła, parlamentarzysty w okresie między wyborami.
Odpowiedzialność posła przed wyborcami (konstytucyjna, ustawowa)
w porządku prawnym III RP nie istnieje; nie ma także zapisu, że
poseł jest odpowiedzialny przed swym sumieniem (jak w Ustawie RFN;
w Konstytucji Litwy także rozszerzone wymagania).
Istnieje ślubowanie poselskie, ale nie wiadomo, komu jest
składane i jaką ma zatem moc wiążącą. I w nim jednak nie ma mowy
o sumieniu, a tylko o sumiennym wykonywaniu obowiązków, co wydaje
się warunkiem minimalnym, koniecznym, ale nie wystarczającym. W
regulaminie sejmowym nie ma przepisanej procedury jego przeprowadzenia,
co raczej nie świadczy o powadze w traktowaniu tej sprawy.
Dygresja: monarcha absolutny był odpowiedzialny przed Bogiem,
przed sumieniem, wobec zasad moralności, i choć nie mógł być z tego
przez nikogo rozliczany, to obowiązki te były w mocy, należały do
porządku prawnego.
Nie
ma procedury odwoływania przedstawicieli, która mogłaby przecież
mieć zastosowanie zwłaszcza w przypadkach wystąpienia posła z partii,
na listach której kandydował.
Nieokreśloność,
niejasność pojęcia narodu jako podmiotu władzy suwerennej dodatkowo
sprawia, że nie ma konkretnej instancji, wobec której poseł miałby
czuć się odpowiedzialny.
Konstytucja z 1997 roku relację pomiędzy
posłem a wyborcami nazywa przedstawicielstwem, jest to pojęcie prawne.
Jednak ani wiedza publiczna, ani doktryna nie dostarcza właściwie
wyjaśnienia na czym relacja przedstawicielstwa polega, do czego,
wobec czego i w jaki sposób zobowiązuje ona posła. W filozofii politycznej,
teorii państwa dość często spotkać się można ze zdaniem, że szczególny,
jedyny w swoim rodzaju charakter tej relacji, związku, sprawia,
iż należy tutaj mówić raczej o reprezentacji, reprezentowaniu, a
nie przedstawicielstwie, przedstawianiu, czy abstrahowaniu.
Reprezentować znaczy uczynić niewidzialne widzialnym, nieobecne
obecnym, ucieleśnić; reprezentacja od stosunku przedstawicielstwa
nie różni się stopniem zależności, związania, ale przede wszystkim
bytową rodzajowością reprezentanta i tego, co reprezentowane oraz
empirycznym charakterem związku, a
dopiero w konsekwencji jego mocą.
Jednak istota tego stosunku wymyka się pojęciowości właściwej
dla koncepcji państwa prawa,
która nie pozwala wytłumaczyć, jak z rozproszonej wielości, w jakiej
materialiter istnieje naród
tworzy się forma jedności narodu, której mają dawać wyraz
w swych decyzjach i aktach prawnych posłowie.
Konstytucja
z 1997 roku wprowadza zasadę podziału władzy.
Samo
wprowadzenie oczywistej w państwie prawa zasady podziału władzy
wymaga jednocześnie wyjaśnienia, na czym polega pozostająca w mocy
jedność władzy państwowej, która nie może nie być jedna i niepodzielna.
Jedność władzy wymaga jednak, by któryś z organów powstających w
wyniku podziału był instancją refleksji ujmującej całość wspólnoty
politycznej pod względem kwestii zasadniczych lub uznanych za takie,
a więc np. jej integralności i mocy trwania. Kompetencje prezydenta
RP pozwalają tylko częściowo spełniać to zadanie.
Można tę kwestię uznać za bezprzedmiotową, uznając
władze podług anglosaskiej tradycji za pojedyncze powers,
functions, lecz stoi to w sprzeczności z kontynentalną tradycją
państwa i władzy suwerennej.
Rzeczowo
i przedmiotowo wyróżnione kwestie struktury, kompetencji centralnych
organów władzy oraz relacji między nimi współczesna politologia
określa mianem systemu rządów, systemu sprawowania władzy. Otóż
trzeba zwrócić uwagę, że trudne do ustalenia i sprecyzowania są
warunki, przy których owo funkcjonowanie systemowe (sic!) podzielonych
władz, funkcjonowanie ich jako systemu zachodzi; raczej pozostaje
to kwestią wiary, że owa systemowość, uznana skądinąd także i w
tej sferze rzeczywistości za synonim doskonałości, zachodzić może
i będzie.
W
ogóle koncepcja państwa prawa uznawana, jak się powiada, za oś konstrukcyjną
ustroju III RP nie odnosi się do kardynalnego problemu relacji,
jaka istnieje w państwie pomiędzy prawem a władzą. O tym, że państwo
jest utrzymywane w swym bycie zarówno przez prawo, jak i przez władzę,
pisze nawet tak zdecydowany orędownik państwa prawa jak Hermann
Heller, jeden z najwybitniejszych niemieckich teoretyków państwa
okresu międzywojennego. Relację władzy i prawa przedstawia on jako
dialektyczną, podkreślając konstytutywny dla prawa charakter władzy
oraz konstytutywny dla władzy charakter prawa, podkreślając zarazem,
że prawna powinność musi łączyć się z polityczną wolą, której nie
można traktować wyłącznie jako synonimu grupowej interesowności,
privatio, działania dla własnej korzyści, a jako obiektywizację
aktu zaangażowania, aktu, który jest zajęciem stanowiska.
Zagadnienie relacji władzy i prawa wiąże się z odpowiedzialnością
za stanowienie i stosowanie prawa, która w państwie prawa jest kwestią
szerszą i zasadniczą.
Z
jednej strony obowiązywanie prawa, autorytet i znaczenie systemu
prawa jest w tej koncepcji sednem sprawy, z drugiej jednak brak
instancji, która byłaby ostatecznie odpowiedzialna za obowiązywanie
porządku prawa jako całości i wobec której byłyby odpowiedzialne
pośrednio wszystkie instancje pośrednie.
Ostateczna
odpowiedzialność jest zatem rozmyta, anonimowa.
Odpowiedzialność istnieje tylko jako prawna
odpowiedzialność cząstki wobec całości albo jako odpowiedzialność
cząstki wobec instancji nadrzędnej (stanowiącej synonim całości),
która sama musi być "w prawie"; w ten sposób funkcjonowanie prawa
tłumaczy się... funkcjonowaniem prawa...
Moc prawa zasadza się tutaj na dominacji
całości nad częścią, całości nad jednostką, systemu nad jego składnikiem,
ale to właśnie zakłada pełne, nieprzerwane funkcjonowanie systemu,
a ponadto pozostawia bez odpowiedzi pytanie o warunki obowiązywania
prawa jako całości..., całości składającej się z wielości odrębnych
części.
Działanie
całości jest przesłanka, warunkiem działania, funkcjonowania części...
Jest to swoista "metafizyka" państwa prawa.
Państwo
prawa jako koncepcja wyraża charakterystyczną dla nowoczesności
wiarę w mechaniczność, systemowość, automatyzm..., które mają być
gwarantem skuteczności, perfekcyjności i niezawodności .
Wszelki element osobowy, polityczny, władczy ma być w państwie
prawa zapośredniczony... prawem; chodzi o to, by prawo nie mogło być instrumentalizowane,
musi więc ono być całością, która wszystko mieści w sobie, jest
zawsze pierwsza i nadrzędna.
Jednak im bardziej prawo jest zamknięte
w sobie, im bardziej jest systemem, tym bardziej staje się właśnie
narzędziem, czyli tworem sztucznym, mającym własny system odniesień,
wyodrębniającym się z naturalnego otoczenia; wymaga sterowania z
zewnątrz im bardziej jest samodzielny po uruchomieniu, im dalej
idące są skutki jego działania.
Im bardziej rozbudowujemy system, im więcej on obejmuje,
tym bardziej to, co pozostaje poza systemem nie daje się kontrolować,
bo jest ukryte, niejawne, indywidualne, niedostępne, nieznane, a
jednak ostatecznie decydujące, skoro wobec systemu niepodlegle...
To, co decydujące pozostaje więc ostatecznie w sferze ludzkiej,
bo ta jest w stosunku do życia politycznego i porządku prawnego
prawdziwie pierwsza, zawsze a priori; pozostaje w sferze subiektywności
człowieka, choć jego słabość system miał właśnie eliminować... Państwo
prawa jest przecież rezultatem podwójnej negacji: rzekomej negacji
przejawów społecznego zła i ludzkiej skończoności przez państwo
władzy i zapowiadanej negacji arbitralności i niegodziwości władzy
przez państwo prawa.
Unieszkodliwienia
władzy ma dokonać prawo dzięki swojej systemowości, dzięki temu,
że jest bezosobowe, obiektywne, metapolityczne... Tworzy się w ten
sposób fikcję samo-czynności prawa. Konstytucja, prawo stanowi,
rozstrzyga, wiąże... to ulubione zwroty
konstytucjonalistów, które są oczywiście metaforami.
Ponadto z mocy prawa - gwaranta państwa, powstają instancje,
urzędy, będące, niejako w swej konstrukcji,
poza podejrzeniem, ale też i dlatego mogą stanowić - dla ludzi,
którzy je sprawują - tym skuteczniejsze narzędzie manipulacji.
Na
koniec warto i to powiedzieć, że choć spór o polskie prawo nie został
rozstrzygnięty, to w koncepcji państwa prawa - uznanej za konstytucyjną
definicję polskiej państwowości, za "matkę" pozostałych zasad konstytucyjnych
- prawo ma charakter normatywistyczny:
niczego nie zastaje, nie wyraża wprzódy danej racjonalności
żadnych społecznych porządków, ani państwa; prawo przewyższa i modyfikująco
przenika wszystko. Państwo prawa zakłada wszechmoc prawa, które
może wszystko zmienić lub przekształcić, zaprojektować wszystko
od nowa w celu stworzenia... sprawnie, bezkolizyjnie funkcjonującego
społeczeństwa, stale podnoszącego swój poziom życia i konsumpcji,
społeczeństwa, które już wkrótce będzie mogło cieszyć się charakterystyczną
dla zachodnich demokracji "banalnością dobra" (T.G.Ash).