Artykuł
ten będzie się koncentrował na wąskim zagadnieniu jednej z kategorii
procesów politycznych przeprowadzanych w pierwszej dekadzie Polski
"Ludowej", a mianowicie na procesach pokazowych, nazywanych
także publicznymi, czy też - w początkowej fazie - rozprawami ze szczególnym
rozgłosem. Nie będzie natomiast omawiał dobrze już zbadanych przez
historyków obszarów prawa w systemie komunistycznym, czy struktury
i zasad funkcjonowania sądownictwa wojskowego.
Pierwsze rozprawy publiczne, których
celem było uzyskanie odpowiedniego oddźwięku politycznego przeprowadzano
przed sądami wojskowymi już od marca 1944 r. na terenie ZSRS. Nakładano
na nie wówczas funkcje profilaktyczne, początkowo bowiem sądzono w
tym trybie dezerterów, a później również funkcjonariuszy mundurowych
(także z UB czy MO), którzy przekraczali swoje uprawnienia. Już jednak
przed wojskowymi sądami garnizonowymi (WSG) w Kielcach i Lublinie
sądzono publicznie żołnierzy podziemia niepodległościowego, a przed
WSG w Chełmie żołnierzy UPA.
W tym pierwszym etapie, który trwał
do chwili powołania specjalnej sieci sądów wojskowych (wojskowych
sądów rejonowych - WSR) - w których kompetencji leżało sądzenie osób
cywilnych za przestępstwa polityczne - procesów publicznych nie przygotowywano,
a jedynie nadawano im rozgłos. W kolejnych latach wyznaczono im jednak
ważną rolę propagandową. Wprowadzono zatem, na wzór sowiecki, skomplikowany
system ich przygotowania i przeprowadzania. Służyły zawsze celom politycznym, a szczegółowe
decyzje podejmowano na najwyższym szczeblu. Jak twierdził Józef Światło: Wszystkie pokazowe procesy polityczne i wszystkie ważne tajne
procesy polityczne odbywały się w Polsce na bezpośredni rozkaz [Bolesława] Bieruta. Bierut kazał się informować o szczegółach
dochodzenia, wydając bezpośrednie rozkazy. Wyznaczał ludzi pewnych
z KC dla przygotowania aktu oskarżenia, który sam zatwierdzał [...]
Bierut przed rozprawą wydawał wyroki zarówno co do winy, jak i kary.
Sąd miał tylko za zadanie przeprowadzenie komedii wyreżyserowanego
procesu i ogłoszenie wyroku, już przedtem wydanego przez Bieruta i
jego moskiewską klikę. Mylne jest jednak przekonanie, że wszystkie
procesy pokazowe były przygotowywane z równą pieczołowitością. Różnice
dotyczyły zarówno rozgłosu jaki im nadawano, jak i sposobu ich przygotowania
i przeprowadzenia. Jeśli za najistotniejszy element rozprawy uznać
nadany jej rozgłos propagandowy, czy inaczej mówiąc zasięg terytorialny,
rozprawy pokazowe możemy podzielić na:
- centralne
- lokalne:
- wojewódzkie
- powiatowe
Jeśli natomiast za cechę wyróżniającą
rozprawę uznamy pieczołowitość jej przygotowania, czyli zgodność tez
propagandowych z zeznaniami oskarżonych, należy wyróżnić trzy typy
procesów, które charakteryzują się:
q
pełną zgodnością
tez propagandowych z zeznaniami oskarżonych;
q
częściową zgodnością
tez propagandowych z zeznaniami oskarżonych;
q
rozbieżnością tez
propagandowych z zeznaniami oskarżonych.
Zaproponowane podziały, choć przebiegają w różnych płaszczyznach
zazębiają się. Procesy centralne charakteryzowały się albo pełną zgodnością
zeznań oskarżonych z tezami propagandowymi, albo ich zgodnością częściową.
Natomiast jedynie w przypadku rozpraw lokalnych pozwalano sobie na
rozbieżności zeznań z tezami propagandowymi. Traktowano to jednak jako olbrzymie niepowodzenie.
W latach 1946-1952 kilkakrotnie próbowano opanować dążność lokalnych
struktur aparatu represji do samodzielnego przeprowadzania rozpraw
pokazowych. 23 VII 1946 r. szef Departamentu Służby Sprawiedliwości
(później DSS MON) wydał okólnik nr 03, w którym nałożył na podległe
sobie sądy wojskowe obowiązek uzgadniania trybu procesów pokazowych
z DSS. Natomiast 6 II 1951 r. naczelny prokurator wojskowy
zarządzeniem nr 04 nakazał, by rozprawy publiczne przeciwko osobom
cywilnym odbywały się po konsultacji z właściwym I sekretarzem Komitetu
Wojewódzkiego PZPR i szefem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego
oraz za zgodą NPW. Rok później - 13 II 1952 r. szef Zarządu Sądownictwa
Wojskowego pismem z 13 II 1952 r. skierowanym do szefów sądów wojskowych
sprzeciwiał się powierzaniu prowadzenia rozpraw publicznych sędziom
niedoświadczonym. Kolejne rozkazy wiązały się z głośną rozprawą
przeciwko organizacji młodzieżowej "Prawicowy ZMP" kierowanej
przez Tadeusza Romanowskiego, której proces przeprowadzono od 12-15
III 1952 r. w Toruniu na sesji wyjazdowej WSR w Bydgoszczy. Proces
jak zaznaczono w rozkazie karnym ministra bezpieczeństwa publicznego
nr 014 z 15 IV 1952 r. został wykorzystany w znacznej mierze przez
oskarżonych jako trybuna dla wrogich i antypaństwowych demonstracji.
Kolejny rozkaz w tej sprawie wydano 26 IV 1952 r. zabraniając urządzania
jawnych procesów przeciwko organizacjom młodzieżowym i przeciwko duchownym
bez pisemnej zgody Ministerstwa. W związku z tą samą sprawą minister obrony narodowej
wydał rozkaz nr 043 z 7 V 1952 r. Stwierdzał w nim, że na obrońców
z urzędu wyznaczono dwóch oficerów Oficerskiej Szkoły Artylerii nr
1 w Toruniu. Konstatował, że jest niedopuszczalne, by oficerowie w
mundurach WP bronili kontrrewolucjonistów przed sądem Polski Ludowej.
Tym bardziej, że oskarżeni w toku procesu wykorzystali salę
sądową do szerzenia wrogiej, perfidnej propagandy przeciw władzy ludowej
i ustrojowi ludowemu.
Właśnie tego typu "niepowodzeń"
starano się unikać poprzez bardziej szczegółowe przygotowywanie procesów.
Tezy propagandowe często były gotowe jeszcze przed aresztowaniem lub
na wstępnym etapie śledztwa, a akt oskarżenia był szczegółowo omawiany
i przygotowywany. Śledztwo od początku podporządkowywano udowodnieniu
winy oskarżonym oraz obciążeniu innych osób. Tezy wiązały się z aktualnymi
priorytetami w polityce elit komunistycznych i były zbieżne z ogólnymi
tendencjami "polityki karnej".
Akty oskarżenia w pierwszych
latach Polski "ludowej" konstruowano z dwóch wyraźnie odrębnych
części. Pierwszą stanowiło wprowadzenie, które przesycone językiem
propagandowym przypominało bardziej artykuł publicystyczny niż dokument
prawniczy. Na drugą część składały się konkretne zarzuty, którym przyporządkowywano
"odpowiednie paragrafy".
W przypadku rozpraw
centralnych, czy ważniejszych lokalnych, część publicystyczno-propagandową
aktu oskarżenia przygotowywali specjaliści z KC PZPR lub MBP. W przypadku
spraw lokalnych ideologowie partyjni niższego szczebla. Z posiadanych szczątkowych informacji można odtworzyć
drogę jaką przechodził akt oskarżenia. Zlecany przez Bieruta czy BP
KC PZPR pisany był przez partyjnych ideologów, po czym wracał do najwyższych
gremiów partyjnych. Tam był poprawiany po czym przesyłano go do Departamentu
Służby Sprawiedliwości MON, a od 1950 r. do Zarządu Sądownictwa Wojskowego,
a stamtąd do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Naczelny prokurator
wojskowy przekazywał go następnie prokuratorowi wyznaczonemu na oskarżyciela
w danym procesie - zazwyczaj był wówczas obecny reprezentant aparatu
partyjnego.
Rola tzw. "aparatu sądowo-prokuratorskiego"
była marginalna. J. Światło twierdził, że zadanie sądu sprowadza
się do przeprowadzenia rozprawy według przewidzianego planu i do ogłoszenia
wyroku. Nie słyszałem nigdy, aby aparat bezpieczeństwa miał jakieś
trudności z sędziami. W najważniejszych rozprawach nie pozostawiano
sędziom dowolności w prowadzeniu posiedzeń, lecz przygotowywano im
"pytajniki" - czyli spis pytań określający o co i jak należy
pytać w czasie procesu. Podobna dyscyplina obowiązywała prokuratora,
który otrzymywał listę pytań, które ma zadać na rozprawie oskarżonemu
oraz świadkom i nie wolno mu wykroczyć poza wyznaczone ramy. Prokuratorzy
są tak dobrani, że nie przychodzi im nawet do głowy sprzeciwiać się
rozkazom bezpieki.
Wyrok ustalano przed
rozprawą i był wynikiem politycznej kalkulacji. Sędzia Mieczysław
Widaj w 1956 r. tak podsumował rolę sędziów: co do
szeregu spraw w tym trybie prowadzonych, muszę stwierdzić, że tow.
płk Karliner zawsze był taktowny. Zapytywał mnie, jak ja
sprawę widzę, to jest jak oceniam winę i karę, gdzieś odchodził, a
gdy przychodził o umówionej godzinie mówił, że tu a tu jest decyzja
zgodna, a tu trzeba podwyższyć o dwa na przykład lata, a tu obniżyć
o trzy lata itp.
Rozprawy były pilnie
śledzone przez przedstawicieli MBP (czy WUBP w mniejszych sprawach
lokalnych), a także aparatu partyjnego czy DSS MON/ZSW. Starannie dobierano publiczność, którą wpuszczano
na salę za biletami wstępu. Z reguły jej funkcję spełniał "aktyw"
robotniczy i partyjny, a także wojskowi i funkcjonariusze UB - reakcje
publiczności musiały być bowiem przewidywalne. Obok nich - często
- zezwalano na obserwowanie procesu członkom rodzin. Odmiennie wyglądała
sytuacja w czasie rozpraw lokalnych - których celem było zastraszenie
ludności i gdzie wpuszczano na salę bez wstępnej selekcji. Choć były
one obstawiane przez żołnierzy KBW i lokalną milicję, wzbudzały u
sędziów strach. Mjr Edward Holler relacjonował: Na rozprawy pokazowe
w teren, gdzie grasowały bandy, jeździliśmy z palcem na spuście pistoletu.
Podobnie po rozprawie
dbano o ostateczny tekst wyroku, który był dopełnieniem kampanii propagandowej.
W wielu wypadkach przepisywano obszerne fragmenty aktu oskarżenia,
jednak ostateczna redakcja nie należała do sędziego prowadzącego rozprawę.
Jak wspominał w 1956 r. sędzia M. Widaj: w pewnym momencie tow.
płk. Karliner rozpoczął pomaganie mi redakcji wyroków, uczestnicząc
w przerabianiu. Mozolna to była praca. Przerabialiśmy wielokrotnie,
wspólnie inicjując ulepszenia. Utarł się nawet dowcip, że wyrok jest
wtedy dobry, gdy po ostatniej wzmiance, najczęściej już drobnej, maszynistka
pisze już większość wyroku z pamięci. Potem tow. płk Karliner wyrok
zabierał według mego przekonania do towarzyszy z Biura Politycznego
partii i przynosił z pewnymi poprawkami, czy wstawkami. Poprawki dotyczyły
politycznych zagadnień i rozmiarów.
Pierwsze duże procesy
pokazowe, starannie przygotowywane i koordynowane przeprowadzono w
1946 r. Z końcem roku Stanisław Radkiewicz wydał okólnik
wskazujący na niektóre elementy organizacji rozpraw, które miały być
zapewnione w przyszłości: a) zaznajomienie przedstawicieli prasy
w przeddzień rozprawy z istotnymi momentami politycznymi procesu b)
wskazanie prasie w toku procesu na zbrodnicze i zdradzieckie oblicze
przywódców reakcyjnego podziemia i jego członków oraz zgniliznę panującą
w tym środowisku, co powinno znaleźć odbicie w sprawozdaniach prasowych
c) urządzenie procesu w dużej sali i zaproszenie na rozprawę aktywistów
partii politycznych, organizacji młodzieżowych, Związków Zawodowych
i Samopomocy Chłopskiej d) wskazanie partiom politycznym na celowość
urządzania wieców sprawozdawczych z procesu w większych zakładach
pracy i w terenie gdzie działali skazani e) nagrywanie na płyty zeznań
oskarżonych, względnie świadków szczególnie kompromitujących reakcję
i podawanie ich przez radio.
Instrukcja Radkiewicza koncentruje się na mechanizmach
okołoprocesowej propagandy. Wśród charakterystycznych cech procesów
pokazowych wyróżnić natomiast należy:
q
przygotowanie tezy
politycznej i opracowanie jej przez partyjnych ideologów;
q
złamanie aresztowanych
(np. w drodze tortur lub szantażu) i wymuszenie na nich przyjęcia
wersji zarzutów przedstawionych w akcie oskarżenia;
q
wymuszenie obietnicy
potwierdzenia powyższego stanowiska w trakcie rozprawy;
q
wymuszenie na oskarżonych
publicznego przyznania się do winy i krytyki własnego postępowania
(okazanie skruchy);
q
przygotowanie fizyczne
oskarżonych do procesu (czekano z rozprawą, aż znikną "ślady
śledztwa", w tym czasie oskarżonych odżywiano, a przed procesem
zapewniano obsługę fryzjera i czyszczono odzież);
q
analogiczne przygotowanie
do rozprawy świadków;
q
przygotowanie (lub
spreparowanie) dowodów rzeczowych, które potwierdzałyby tezę propagandową;
q
ustalenie wyroku
przed rozprawą na zasadzie kalkulacji politycznej;
q
zaangażowanie wysokich
funkcjonariuszy aparatu prokuratorsko-sądowniczego do przeprowadzenia
procesu;
q
zapewnienie odpowiedniej
obsady obrońców;
q
posługiwanie się
przez prokuratora językiem nienawistnym, atakującym, szkalującym,
wrogim, szyderczo-złośliwym, aroganckim;
q
przeprowadzenie
procesu w atmosferze dezaprobaty dla oskarżonych głośno manifestowanej
przez zgromadzoną publiczność, składającą się zazwyczaj z aktywistów
partyjnych, funkcjonariuszy UB czy "aktywu robotniczego";
q
zapewnienie odpowiedniej
polityki informacyjnej w prasie i radio uwypuklającej tezy propagandowe,
na których najbardziej zależało nowej władzy;
q
ukazanie wszechmocy
aparatu bezpieczeństwa;
q
organizowanie masówek
i wieców sprawozdawczych z procesu, w czasie których potępiano oskarżonych/skazanych;
q
inicjowanie "listów
do prasy" potępiających oskarżonych/skazanych.
Mając na uwadze wcześniej zaproponowane
podziały rozpraw pokazowych należy pamiętać o wewnętrznym ich zróżnicowaniu.
Im niższa była ranga procesu tym większe odstępstwa od "idealnej
rozprawy pokazowej" były możliwe. Starannie przygotowana rozprawa,
nad której przebiegiem czuwał sztab ludzi spełniać miała poważne funkcje.
J. Światło wymienia wśród nich:
q
likwidację opozycji
wewnętrznej;
q
likwidację groźniejszych
ośrodków opozycji (realnych lub wyimaginowanych);
q
zastraszenie społeczeństwa;
q
sposób usprawiedliwienia
niedotrzymanych obietnic (np. gospodarczych czy społeczno-politycznych
- sądzony w procesie "wróg klasowy" przeszkodził w ich realizacji);
q
uwolnienie reżimu
i partii od odpowiedzialności za rzeczywistość;
q
dowód na realizację
"praworządności socjalistycznej.
Propozycja Światły jest jednak nieprzekonywująca.
Do funkcji wymienionych przez niego należy dodać:
q
kompromitację podziemia
niepodległościowego, opozycji politycznej, polskich środowisk emigracyjnych
i Kościoła katolickiego;
q
pozyskanie przychylności
społeczeństwa dla działań władz;
q
udowodnienie skuteczności
działania aparatu represji;
q
wykazanie "agresji"
państw zachodnich;
q
zapewnianie realizacji
doraźnych celów "polityki karnej" ("dyscyplina pracy",
akcja skupu, etc.).
Można też wskazać na szereg dosyć
szczegółowych metod w założeniu służących kompromitacji oskarżonych,
które stosowano podczas większości procesów publicznych:
q
w przypadkach,
w których było to możliwe, eksponowanie przedwojennej kariery politycznej
oskarżonych (atak na "sanację" i "piłsudczyznę");
q
w przypadkach, w których było to możliwe, podkreślanie
łączności z emigracją przedstawianą jako ekspozytura obcego wywiadu
(działalność szpiegowska);
q
w przypadkach,
w których było to możliwe, dowodzenie, że wszelka opozycja wywodzi
się z kręgów politycznych lub wojskowych II Rzeczypospolitej i jedynym
celem jej działania jest dążność do odzyskania utraconej władzy ("burżuazja
wroga demokratyzacji");
q
doprowadzenie do
przyznania się oskarżonych do winy i potępienia własnego stanowiska
oraz struktur w których działali;
q
ukazywanie struktur
Polskiego Państwa Podziemnego jako "faszyzujących";
q
ukazywanie struktur
politycznych i militarnych o rodowodzie ND-eckim jako otwarcie "faszystowskich";
q
przedstawianie
Kościoła katolickiego w Polsce jako "agenturalnej ekspozytury
Watykanu";
q
wyolbrzymianie
wątków finansowych w sądzonych sprawach;
q
ukazanie oskarżonych
jako postaci niemoralnych i zdegenerowanych.
Głównym zadaniem procesów pokazowych
było osiągnięcie założonego celu propagandowego. Akcja nagłaśniająca
tezy, na których specjalnie zależało elicie partyjnej była realizowana
na kilku poziomach:
q
na sali sądowej
(wraz z transmisją procesu przez megafony);
q
w radio;
q
w prasie;
q
w zakładach pracy
(masówki, wiece, listy poparcia dla linii rządowej);
q
w publikacjach
stenogramów rozpraw (ocenzurowanych i przepracowanych przez partyjnych
ideologów).
Procesy
publiczne szczegółowo zaplanowane i reżyserowane, do których "obsługi"
angażowano obok funkcjonariuszy UB, prokuratur i sądów wojskowych
także ideologów partyjnych i dziennikarzy, stanowiły machinę, wobec
której oskarżony stawał się niemal całkowicie bezbronny. Poddany wielomiesięcznemu
śledztwu, w czasie którego posługiwano się zarówno torturami fizycznymi,
jak i bardziej wyrafinowanymi metodami psychicznego "łamania"
oskarżonych, często godził się na udział w propagandowym spektaklu
by wreszcie zakończyć wielomiesięczną torturę. Podejmujący swą decyzję
na podstawie tych informacji, które podawali oficerowie śledczy, najczęściej
oszukiwany i mamiony obietnicami, które nigdy nie miały być spełnione,
oderwany od jakiegokolwiek punktu oparcia, zawieszony w przestrzeni,
której ramy wyznaczał aparat represji, najczęściej nie zdawał sobie
sprawy z konsekwencji swojego wystąpienia na sali sądowej. Przewód
sądowy był podporządkowany logice stygmatyzacji "zbrodni"
i "zbrodniarza". W mediach i na sali sądowej niepodległościowe
oddziały partyzanckie nazywano "bandami", konfiskaty - "rabunkiem",
akcje likwidacyjne - "morderstwem", wysyłanie informacji
o sytuacji w kraju do środowisk emigracyjnych - "szpiegostwem".
Miało to służyć skompromitowaniu działalności niepodległościowej i
zerwaniu więzów solidarności z narodem. Pohańbiony działacz podziemia
miał wyjść z sali sądowej jako pospolity przestępca, wśród gwizdów,
potupywania i obelżywych okrzyków publiczności.
Reakcja opinii publicznej na przeprowadzane procesy
pokazowe była wypadkową oddziaływania propagandy komunistycznej i
zdrowego rozsądku. Wyznaczała zarazem poziom zsowietyzowania świadomości
społecznej i była probierzem skuteczności taktyki masowego terroru
i powszechnej propagandy stosowanych przez komunistów we wszystkich
sferach życia publicznego. Nie posiadamy wiarygodnych danych,
które mogłyby zobrazować stosunek społeczeństwa polskiego do pokazowych
spektakli. Wiele z nich przeprowadzano już w chwili, w której sytuacja
opozycji niepodległościowej była dramatyczna. Stanowiło to konsekwencję
wielu czynników, wśród których za najważniejsze należy uznać sfałszowanie
wyników referendum i wyborów, zmęczenie wynikające z przedłużającego
się okresu niepewności społecznej, niknące szanse na wybuch międzynarodowego
konfliktu zbrojnego, czy świadomość wyraźnie wzrastającej siły i skuteczności
aparatu bezpieczeństwa, której dowodem miały być m.in. coraz liczniejsze
procesy pokazowe. Wszystko to sprawiało, że wielu ludzi zaczęło nie
tyle akceptować nową rzeczywistość, co rezygnować z postawy jawnie
opozycyjnej w przekonaniu, że jak pisał ideolog komunistyczny Roman
Werfel władza demokracji ludowej w Polsce ugruntowana
została NA STAŁE. Kampanie propagandowe towarzyszące procesom -
zwłaszcza centralnym - należy uznać za skuteczne. Nawet dzisiaj z
perspektywy półwiecza wiele rozpraw postrzeganych jest zgodnie z nurtem
komunistycznej propagandy, a ówczesne wątki propagandowe bezrefleksyjnie
powielane są w dziełach popularyzatorskich, a nawet naukowych. Często
nadal na procesy pokazowe patrzy się przez pryzmat informacji prasowych,
a nie podejmuje się wysiłku odtworzenia prawdziwego przebiegu wypadków
na podstawie dokumentacji źródłowej wytworzonej przez komunistyczny
aparat represji.
O sądownictwie wojskowym ostatnio:
Z. Biegański, Sądownictwo i skazani na śmierć z przyczyn politycznych
w województwie pomorskim (bydgoskim) w latach 1945-1956, Bydgoszcz
2003 i R. Ostafiński-Bodler, Sądy wojskowe w Polskich Siłach
Zbrojnych i ich kompetencje w sprawach karnych w latach 1914-2002,
Toruń 2002, tam wcześniejsza literatura.
Odmienny podział proponuje J. Światło,
twierdząc że były dwie kategorie rozpraw publicznych: 1. Skierowane
przeciwko opozycji politycznej 2. Dotyczące opozycji wewnątrzpartyjnej
(Z. Błażyński, op. cit., s. 223; O śledztwach i montowaniu procesów
przeciwko opozycji wewnątrzpartyjnej zob. Ibidem, s. 223-225). Ta
klasyfikacja rozpraw jest jednak typowa dla spojrzenia elit komunistycznych
i jałowa z badawczego punktu widzenia. Dominuje w spojrzeniu na
represje tzw. "okresu stalinowskiego" w czasie "odwilży".
Wówczas za zbrodnie sądowe uznaje się właśnie ten drugi typ rozpraw.
Komisja do badania nieprawidłowości w sądownictwie wojskowym skupiała
swoją uwagę na "spisku w wojsku", czyli tzw. procesach
tatarowskich. Skazani w nich oficerowi byli następnie rehabilitowani
i przywracani na stanowiska w wojsku i cywilnych strukturach władzy
(szerzej zob. J. Poksiński, Victis honos "Spisek w wojsku",
Warszawa 1994; Idem, "TUN" Tatar-Utnik-Nowicki,
Warszawa 1992). Już jednak w przypadku rozpraw pokazowych przeciwko
podziemiu niepodległościowemu stosowano odmienną politykę. Podejmowano
formalne kroki zmierzające do rewizji wyroku, kierowano się jednak
nadal interesem politycznym. W przypadku osób skazanych w tzw. procesie
kurii krakowskiej z 1953 r. NPW złożyła wniosek rewizyjny, gdy jednak
postanowieniem NSW wyrok uchylono, a sprawę przekazano do ponownego
rozpatrzenia przez sąd I instancji, naczelny prokurator wojskowy
wystosował pismo do szefa Głównego Zarządu Politycznego WP: uchylenie
wyroku w niniejszej sprawie i przekazanie jej sądowi I instancji
do ponownego rozpatrzenia nie było uzasadnione ani względami natury
prawno-procesowej ani też interesem prawidłowego wymiaru sprawiedliwości.
[...] Pominięto także względy natury polityczno-społecznej,
a w szczególności, że uchylenie wyroku w niniejszej sprawie, znanej
ogółowi społeczeństwa z obszernych publikacji prasowych i audycji
radiowych, może stworzyć wrażenie, iż sądzone osoby zostały niesłusznie
uznane winnymi działalności szpiegowskiej lub, że dopuszczono się
poważnych naruszeń praworządności przy rozpoznawaniu tej sprawy
(Archiwum Instytucji Ministerstwa Obrony Narodowej, WSR w Krakowie,
Sr 34/53, PR 24/59/szczeg, Akta nadzoru śledztwa w sprawie p-ko
J. Lelicie i innym, t. 1, k. 249, Pismo naczelnego prokuratora wojskowego
do szefa GZP WP z 23 VI 1959; Szerzej zob. F. Musiał, M. Lasota,
op. cit., s. 188).