Rozdział książki Wolność i jej granice.
Polskie dylematy (red. Jacek Kloczkowski), Kraków 2007
W kraju i systemie politycznym zwanym
PRL-em brak swobód stanowił najbardziej elementarny aspekt doświadczenia
człowieka – stwierdza Ryszard Legutko w krótkim wprowadzeniu do swej najnowszej
książki Traktat o wolności.
Z pewnością większość Polaków, których dorosłe życie kształtowało się w ciągu
ćwierćwiecza poprzedzającego upadek komunizmu, jak i starszych, bez wahania
przytaknęłaby autorowi. Kolejne wystąpienia przeciwko systemowi, czy to w
Poznaniu, na Wybrzeżu, czy w Radomiu, a w końcu powstanie ruchu „Solidarność”,
świadczyły o tym, iż poczucie zniewolenia towarzyszyło życiu milionów, a świadomość
braku wolności nie była wyłącznie udziałem intelektualistów należących do
różnych pokoleń. Rzecz wszakże w tym, iż sposób artykulacji tego poczucia miał
istotne znaczenie, gdyż ukierunkowywał wolę i myślenie na kwestię wolności, na
sposoby jej osiągnięcia i utrwalenia. Dzięki temu negatywne uczucia związane
z codziennym obcowaniem z systemem PRL nie prowadziły jedynie do buntu, lecz
skłaniały do głębszego namysłu nad charakterem politycznej rzeczywistości
komunizmu i czynnikami, które ją realnie kształtowały, do refleksji nad naturą
wolności i instytucjonalnymi formami jej urzeczywistniania i zagwarantowania.
Wydaje się, że w
myśli środowisk opozycyjnych w PRL –
a ograniczam się tu do zaledwie kilku z tych, które powstały jeszcze w latach
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych i miały istotny wpływ na sposób myślenia
opozycji – pojawiają się wszystkie podstawowe koncepcje wolności. Jednakże
charakterystyczną cechą myślenia o wolności w warunkach Polski komunistycznej
jest łączenie jej z problematyką podmiotowości zbiorowej i jednostkowej,
godności osoby i narodu, sprawiedliwości (jako równości wobec prawa, braku
przywilejów, czasem jako równości ekonomicznej). Często jako argument na rzecz
poszanowania wolności jednostkowej i zbiorowej pojawia się niezbywalność praw
człowieka. W niektórych programach politycznych pełni on rolę równoległą
(Ruch), zasadniczą (KOR i KSS „KOR”) lub wtórną (ROPCiO) wobec innego warunku
wolności zarówno jednostkowej, jak zbiorowej, jakim jest wolność zbiorowości –
narodu od zewnętrznego przymusu i eksploatacji, czyli niepodległość.
A. Wolność jako brak przymusu politycznego,
ekonomicznego i ideologicznego:
– wolność od
kontroli ZSRS aniepodległość,
– wolność od
ustroju totalitarnego i jednopartyjnego,
– wolność od
eksploatacji gospodarczej przez obce państwo,
– wolności
obywatelskie (udział w życiu politycznym narodu), wolność słowa (debaty
politycznej),
– wolność
intelektualna (wolność badań naukowych, w szczególności w naukach społecznych i
humanistycznych), często określana jako wolność od ideologii,
– wolność
religijna.
B. Wolność jako możliwość realizacji
zamierzeń:
a) wolność/podmiotowość zbiorowa jako
warunek wolności jednostkowej:
– wolność narodów,
– wolność jako
urzeczywistnienie praw człowieka (wolność
w ramach prawa) i przejaw jego godności,
– wolność jako samopomoc – obrona pokrzywdzonych i solidarność
z nimi, tworzenie sfer nie kontrolowanych przez reżim,
– wolność jako
budowa społeczeństwa równoległego, czyli społeczeństwa obywatelskiego obok
państwa (rozwinięcie idei samopomocy i solidarności),
– wolność jako
niepolityczna polityka – „siła bezsilnych”, unikanie walki politycznej i
koncentracja na idei i praktyce samoorganizacji społeczeństwa,
– wolność
zrzeszania się,
– wolność słowa i
wolność intelektualna: niezależny ruch wydawniczy;
b) wolność/podmiotowość jednostkowa jako
warunek wolności zbiorowej:
– wolność
indywidualna oparta na chrześcijańskiej koncepcji osoby ludzkiej i praw
człowieka,
– wolność
jednostkowa oparta na własności, samowystarczalności i odpowiedzialności
życiowej i niezależności ekonomicznej od państwa. (Mirosław Dzielski, Stefan
Kisielewski, a w latach osiemdziesiątych warszawscy i gdańscy liberałowie).
„Ruch” 1965-1970
Stefan Niesiołowski,
charakteryzując cele Ruchu w książce „Ruch” przeciw totalizmowi, podkreślał ścisły
związek krytyki komunizmu jako systemu totalitarnego z postulatem odzyskania
przez Polskę niepodległości. Wprawdzie przyczyniało się to, wedle słów
Niesiołowskiego, do traktowania Ruchu bardziej jako organizacji niepodległościowej
niż antytotalitarnej, ale w dokumentach programowych podkreślano znaczenie
walki z totalitaryzmem nie tylko jako przyczyną utraty niepodległości, lecz
przede wszystkim jako źródła patologii i zagrożeń we wszystkich niemal
dziedzinach życia, od sfery prywatnej do publicznej. Odzyskanie niepodległości,
a więc wolności narodu i państwa, było traktowane przez Ruch jako warunek
konieczny likwidacji skutków funkcjonowania systemu totalitarnego.
Zarazem jednak członkowie tej organizacji uznali za główny cel swej
działalności krytykę różnych aspektów tegoż systemu, jego ideologii,
gospodarki, propagandy, zakłamania i korupcji. Mieli oni również świadomość, iż
osiągnięcie tych zamierzeń będzie bardzo trudne i wymagać będzie, przynajmniej
w początkowym okresie, działania nielicznej grupy, której zadaniem byłoby
„pobudzić do działania społeczeństwo […], sformułować teoretyczne podstawy i bardziej
szczegółowy program, który – przedstawiony w odpowiednim czasie społeczeństwu –
odegrać powinien istotną rolę w procesie wyzwalania się Polski”. Ostatecznym
rezultatem miało być zbudowanie systemu demokratycznego na wzór demokracji
zachodnich z uwzględnieniem polskiej specyfiki. Odwoływano się do tradycji WiN
(Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”), przede wszystkim, gdy idzie o
przeciwstawianie się komunizmowi. Jednak w deklaracji programowej Mijają
lata…, autorstwa Andrzeja i Łukasza Czumów (przy współpracy Stefana
Niesiołowskiego, Emila Morgiewicza, Benedykta Czumy i innych), podkreślano, iż
Ruch nie jest kontynuacją „żadnego ruchu politycznego w naszej historii
najnowszej, w szczególności żadnego ruchu z czasów międzywojennej
niepodległości II Rzeczypospolitej”.
Autorzy deklaracji uznali, iż warunki życia w komunizmie, w obliczu
pogłębiających się różnic między totalitaryzmem a wolnym światem, wymagają
nowych form działania i obrania celów/postulatów, które występowały w różnych
ruchach politycznych:
1. niepodległość
jako podstawowy czynnik rozwoju społecznego
i ekonomicznego narodu,
2. poszanowanie
osoby ludzkiej i jej niezbywalnych praw,
3. efektywny rozwój
ekonomiczny,
4. programowanie
przez państwo zasadniczych zarysów uporządkowanego rozwoju ekonomicznego
narodu,
5. sprawność
działania społecznego,
6. rozwój umysłowy,
7. równość
społeczna i równe szanse społeczne dla wszystkich,
8. wykorzenienie
nieuzasadnionych przywilejów i wiążącego się
z nimi wyzysku społecznego,
9. wolność prasy i
zgromadzeń,
10. sprawne,
kompetentne, odpowiedzialne i ustabilizowane ustawodawstwo,
11. instytucjonalne
zabezpieczenie wolności wyborów przedstawicieli społeczeństwa,
12. uporządkowane
życie społeczne i polityczne,
13. konstruktywne
uczestnictwo w życiu narodów,
14. wykorzenienie
doktrynerskich mitów ekonomicznych i politycznych.
Niezależnie od ogólnikowości większości
tych postulatów, na plan pierwszy wysuwają się wolność, sprawiedliwość i równość.
Wolność zaś jest pojmowana zarówno w sensie zbiorowym, jako niepodległość
narodu i państwa polskiego, jak i w sensie jednostkowym, jako wolność
indywidualna, obejmująca swobody obywatelskie, umożliwiające funkcjonowanie
ustroju demokratycznego. Charakterystycznym rysem deklaracji programowej jest
podkreślenie poszanowania osoby ludzkiej i jej niezbywalnych praw zaraz po
postulacie niepodległości, a przed punktami dotyczącymi równości, sprawiedliwości,
wolności prasy i zgromadzeń oraz wolnych wyborów. Autorzy żywią głębokie
przekonanie, iż osoba ludzka posiada pewne niezbywalne prawa, a zatem wolność
przysługuje jej z natury. Odniesienie do tych praw pozwala wykluczyć pewne rozwiązania
ustrojowe, które nie dają się z nimi pogodzić, i staje się podstawą zasadniczej
krytyki tychże rozwiązań, niezależnie od argumentów konsekwencjalistycznych
(wskazujących na negatywne skutki ekonomiczne czy systemowe wady
instytucjonalno-administracyjne); zarazem odniesienie to pozwala przyjąć inne
formy ustrojowe, sprzyjające rozwojowi ludzkiej osoby. Z koncepcji osoby
wywodzi się ideę równości i sprawiedliwości pojmowaną jako równość wobec prawa
i likwidacja nieuzasadnionych przywilejów.
Wiele miejsca w
deklaracji zajmuje krytyka totalitaryzmu typu sowieckiego: jego opartej na
kłamstwie ideologii, kontrolowania każdego aspektu życia zbiorowego i
jednostkowego, stosowania terroru fizycznego i propagandy strachu przed
rzekomymi wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Charakteryzując sytuację Polski,
autorzy podkreślają jej kolonialną zależność od ZSRS, która sprawia, iż jest
ona państwem-atrapą, zachowującym pozory ustroju demokratycznego z rzekomym
pluralizmem politycznym w postaci koncesjonowanej reprezentacji niektórych
środowisk politycznych i społecznych (Stronnictwo Demokratyczne, Zjednoczone
Stronnictwo Ludowe, Stowarzyszenie PAX, Koło Poselskie ZNAK), ale posiadającym
gospodarkę scentralizowaną, zbiurokratyzowaną, niewydolną i przeżartą korupcją,
a przy tym eksploatowaną przez Rosję sowiecką. Punktem oparcia dla krytyki
totalitaryzmu i Polski komunistycznej jest wspomniane pojęcie osoby ludzkiej i
jej praw oraz kategoria narodu, jako podstawowej wspólnoty, i jego praw, a
także idea dobra wspólnego. Wolność w ujęciu działaczy Ruchu jest warunkiem, a
przy tym – jako że jest ona nieodłączna od osoby ludzkiej – również źródłem
prawa do samodzielnego rozwoju jednostkowego i wspólnotowego oraz do
organizowania życia społecznego w sposób zgodny z uznawanym przez jednostki i
naród systemem wartości („prawo do wolności myślenia i działania”, niezbędne
dla rozwoju kultury i samodzielnej myśli twórczej).
Deklaracja Ruchu
podnosi również kwestię przezwyciężania pewnej alternatywy, na poziomie
moralno-społecznym i politycznym jawiącej się jako bez wyjścia: albo pracować,
bezwolnie wspierając totalitaryzm i PRL, albo mieć udział w totalitarnej władzy
i czerpać z tego korzyści. Tak zwane „trzecie wyjście” to wolny wybór
działania, które kieruje się systemem wartości uniwersalnych, przetworzonych
przez polskie doświadczenie. Druga „diabelska alternatywa” wiąże się z
położeniem geopolitycznym między Niemcami a Rosją (w owym czasie między RFN i
NRD
a ZSRS); jej przezwyciężenie, wyjście poza wybór pomiędzy dwoma sąsiadami o
imperialnych ambicjach, wymaga umocnienia Polski, uczynienia z niej „trzeciej
siły” poprzez bliską współpracę i integrację opartą na wspólnocie interesów z
państwami i narodami Europy Środkowo-Wschodniej. Osiągnięcie tej integracji
miałoby umożliwić oparcie relacji z oboma sąsiednimi państwami na przyjaznych
podstawach. Przezwyciężenie obu wymienionych alternatyw wymaga odwagi i działania.
W oczywisty sposób „trzecie wyjście”, jako działanie ukierunkowane na wartości,
jest przejawem wolności w warunkach zniewolenia i początkiem poszerzania sfery
wolności. Uczynienie z Polski „trzeciej siły” stanowi kolejny krok, który
wymaga odzyskania niepodległości
i poszukiwania rozwiązań o charakterze politycznym, a zatem ustanowione jako
cel, pozwala rozpocząć proces wyzwalania Polski. Pozostaje zarazem elementem
pewnego dalekosiężnego planu politycznego, który ma służyć zasadniczej
przebudowie Polski tak, by stała się krajem wolnym i nowoczesnym, rządzonym
przez ludzi wybranych przez naród w wolnych wyborach.
Z powyższych względów,
deklaracja zawiera zarys zmian
w dziedzinie polityki zagranicznej i wewnętrznej (dotyczących stosunków z
państwami sąsiednimi: Rosją i Niemcami), szkicuje elementy ustroju politycznego
(w postaci zasady odpowiedzialności rządu przed sejmem przy równoczesnym ograniczeniu
wpływu większości parlamentarnej na działania rządu) oraz wskazuje główne kierunki pożądanej polityki gospodarczej (międzynarodowa
współpraca gospodarcza, wolny rynek z elementami interwencji państwa w celu
wyrównania różnic ekonomicznych między regionami kraju) i polityki w dziedzinie
nauki, edukacji i kultury (zasada wolności badań, twórczości i nauczania,
stworzenie instytucjonalnych podstaw działania politycznego i rozwoju jego
intelektualnego zaplecza, swoboda debaty politycznej, w tym zwłaszcza krytyki
organów władzy, zapewnienie niezawisłości sądów i sędziów, wreszcie
zagwarantowanie swobody działalności Kościoła i rozdziału Kościoła od państwa
poprzez zakaz pełnienia funkcji państwowych i administracyjnych przez duchownych).
Z perspektywy około
czterdziestu lat idee Ruchu przedstawiają się jako nader dojrzałe, zaś fakt, że
kwestia wolności nie jest rozważana czysto abstrakcyjnie, lecz w kontekście
społecznym i politycznym z odwołaniami do antropologii chrześcijańskiej,
sprawia, iż jest ona ujmowana w kategoriach uniwersalnych, uzupełnionych
ujęciem idei osoby z punktu widzenia praw człowieka, a przy tym nawiązuje do
tradycji lokalnej, polskiej (powiązanie losu jednostki i narodu). Ciekawie
przedstawia się zarówno diagnoza sytuacji Polski w warunkach totalitarnego
zniewolenia, jak i zarys celów, do jakich powinno się dążyć, by Polska,
odzyskawszy niepodległość, była państwem i społeczeństwem nowoczesnym, dobrze
urządzonym i osadzonym w zbiorowym doświadczeniu. Słabością programu politycznego
Ruchu, który ma wszelkie cechy programu partii politycznej, jest zdawkowość
charakterystyki instytucji politycznych stanowiących podstawy wolności
indywidualnej i zbiorowej. Porównanie z późniejszym Apelem do społeczeństwa
i władz PRL, powołującym Komitet Obrony Robotników, ukazuje jednak
wyrazistą polityczność deklaracji Ruchu.
Komitet Samoobrony Społecznej KOR (Komitet
Obrony Robotników), 1976
Po protestach, głównie robotników z Ursusa pod Warszawą i z Radomia, będących reakcją na wprowadzone przez władze
podwyżki cen artykułów konsumpcyjnych, zwłaszcza spożywczych, nastąpiły
represje (aresztowania, bicie zatrzymanych – osławione „ścieżki zdrowia”, czyli
bicie pałkami milicyjnymi osób przepędzanych przez dwuszereg milicjantów,
usuwanie z pracy, nękanie rodzin aresztowanych itp.).
Wywołało to wprawdzie powszechne oburzenie, lecz jedynie garstka ludzi – o
skądinąd różnych poglądach politycznych, od lewicowych po prawicowe (w tym
również jeden duchowny – ks. Jan Zieja) – zdecydowała się na udzielenie pomocy
prześladowanym i ich rodzinom. Dnia 23 września 1976 roku powstał Komitet
Obrony Robotników. Pisarz Jerzy Andrzejewski, autor m.in. dwuznacznej powieści Popiół
i diament, wówczas już zaangażowany w działalność
opozycyjną wobec władz komunistycznych, powiadomił Sejm PRL o tym fakcie
w liście otwartym do ówczesnego marszałka Sejmu, dołączając apel do
społeczeństwa, skierowany zarazem do władz PRL. Autorzy apelu, decydując się na
jawność swych zamierzeń i działalności, próbowali nadać im charakter legalny,
zgodny z obowiązującym w PRL prawem; powoływali się przy tym na podstawowe
prawa człowieka, respektowane zarówno w prawie międzynarodowym, jak i,
przynajmniej formalnie, w ówczesnym prawie polskim. Przywoływano prawo do
pracy, strajku, prawo do swobodnego wyrażania własnych przekonań, prawo do
udziału w zebraniach i demonstracjach. Wskazywano na łamanie tych praw,
polegające na stosowaniu przemocy fizycznej i represji, nieprzestrzeganiu
procedury sądowej i przepisów kodeksu pracy: „Stosowanie represji z reguły
związane było z łamaniem prawa przez organa władzy. Sądy wydawały orzeczenia
bez materiału dowodowego, z pracy wyrzucano naruszając przepisy k.p. Nie
cofnięto się przed wymuszaniem przemocą zeznań”. Autorzy apelu podkreślali
wyjątkową brutalność milicji, a przy tym, co ważne, wskazywali na stałą
tendencję do stosowania represji, pośrednio wskazując na terror jako istotny
czynnik sprawowania władzy w ustroju komunistycznym. W apelu domagano się
„amnestii dla skazanych i aresztowanych i przywrócenia wszystkim
represjonowanym pracy, solidaryzując się w tych żądaniach – jak to ujęto – z
uchwałą Konferencji Episkopatu z dnia 9 września [1976 roku]”.
Niewątpliwie podstawowe pobudki, jakie kierowały sygnatariuszami,
miały charakter moralny. Mieli oni świadomość, iż spontaniczna pomoc finansowa
dla ofiar i ich rodzin jest niewystarczająca: niezbędna była zbiórka pieniędzy
na znacznie większą skalę, umożliwiającą systematyczne wspieranie
potrzebujących; potrzebna była również pomoc prawna dla osób aresztowanych i
tych wszystkich, którym postawiono zarzuty. Podkreślano odmowę ze strony
oficjalnych instytucji, powołanych do udzielania pomocy, w tym materialnej,
oraz apelowano o solidarność
i wzajemną pomoc. Przy tym wyraźnie przeciwstawiono społeczeństwo systemowi
politycznemu, a prześladowanych potraktowano jako reprezentantów pierwszego:
„Ofiary obecnych represji nie mogą liczyć na żadną pomoc i obronę ze strony
instytucji do tego powołanych, np. związków zawodowych, których rola jest
żałosna. Pomocy odmawiają też agendy opieki społecznej. W tej sytuacji rolę tę
musi wziąć na siebie społeczeństwo, w interesie którego wystąpili prześladowani.
Społeczeństwo bowiem nie ma innych metod obrony przed bezprawiem, jak
solidarność i wzajemna pomoc”.
Przywołanie uchwały Konferencji Episkopatu w sprawie
prześladowań miało istotne znaczenie dla szerszej publiczności, do której apel
miał dotrzeć, pokazywało bowiem, iż działania sygnatariuszy nie są odosobnione
i że Kościół katolicki jako instytucja ciesząca się wielkim autorytetem, mająca
ugruntowaną pozycję w polskim społeczeństwie, wykazuje troskę o represjonowanych.
Komitet Obrony Robotników jawił się przy tym jako inicjatywa wspierająca
stanowisko Kościoła, a jego apel, pozostający w zgodzie ze stanowiskiem
Konferencji Episkopatu, nie mógł być uznany za działanie jakiejś grupy, która
kieruje się celami ściśle politycznymi.
Oczywiście w ustroju komunistycznym – niezależnie od różnic między poszczególnymi państwami, w których
panował (w Polsce reżim pod pewnymi względami był łagodniejszy, a to
wskutek oporu społecznego, który przejawiał się w formie masowych wystąpień
przeciwko złym warunkom życia w latach 1956, 1970, 1976 i późniejszych, oraz
stanowiska Kościoła katolickiego, zachowującego znaczący wpływ na postawy
większości Polaków i dysponującego strukturami organizacyjnymi niezależnymi od
państwa) – wszelkie publiczne wystąpienia, które wymknęły się spod kontroli
władz i ich aparatu urzędniczego i policyjnego, natychmiast nabierały znaczenia
politycznego, gdyż były wyrazem dążenia do wolności, czyli niezależności od
systemu.
Ludzie byli
poddawani prześladowaniom za korzystanie z podstawowego prawa do
nieskrępowanego wyrażania swych opinii i do samoorganizowania się. Ich odwaga
bycia wolnymi wymagała wsparcia ze strony innych i w tym sensie wolność
jednostkowa i polityczna (obywatelska) oparta była na solidarności
wspólnotowej. Doświadczenie wolności jako zjawiska wspólnotowego i narodowego –
wzmocnione szczególnie przez obecność
w zbiorowym życiu Polaków papieża-rodaka, a w latach 1980-1981 (oraz w znacznej
mierze w okresie stanu wojennego i później) przez działalność NSZZ
„Solidarność” – nadawało wolności jednostkowej szczególny charakter, gdyż nie
prowadziła ona do atomizacji społecznej, a przeciwnie, okazywała się ściśle
powiązana z życiem wspólnotowym na różnych szczeblach organizacji społecznej.
Podjęcie działań mających na celu udzielanie różnorakiej
pomocy represjonowanym było formą samoorganizacji społecznej, do której nawoływano
w apelu. Z punktu widzenia artykulacji celów, jak i ewentualnego zaangażowania
na rzecz ich realizacji większej liczby ludzi, należących do różnych środowisk
społecznych, w innych regionach kraju niż Warszawa i okolice, istotne było
wezwanie do solidarności i wzajemnej pomocy. W ten sposób, odwołując się do
poczucia sprawiedliwości i elementarnych ludzkich uczuć, mobilizowano do
działań samopomocowych. Autorzy apelu mieli świadomość, iż osiągnięcie wolności
wymaga przełamania strachu przed represjami; służyło temu właśnie współdziałanie
na rzecz osób poszkodowanych, represjonowanych i skazanych oraz ich rodzin. Na
tej drodze możliwa była odbudowa więzi społecznych, celowo i systematycznie
niszczonych przez reżim komunistyczny. Pomoc dla ofiar represji i ich bliskich
była zależna od uzyskanych wiadomości na temat konkretnych osób i ich potrzeb,
a to wymagało zbierania, dostarczania i przetwarzania tychże informacji. Z tego
powodu niedługo po powołaniu KOR w mieszkaniu Jacka i Grażyny Kuroniów
utworzono centrum zajmujące się zbieraniem informacji (przekazy-wanych
telefonicznie bądź osobiście), ich segregowaniem i przygotowywaniem
odpowiednich działań. Oczywiście telefon Kuroniów był na podsłuchu, lecz mimo
dostępu Służby Bezpieczeństwa do przekazywanych danych, pomoc, zarówno
materialna, jak i prawna, była udzielana. Niebawem centrum to zostało
przekształcone w biuro, wyspecjalizowaną strukturę organizacyjną, znaną później
pod nazwą Biura Interwencji Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, którą kierowali
Zofia i Zbigniew Romaszewscy, a której zadaniem było zbieranie informacji o
łamaniu praw człowieka w Polsce i niesienie pomocy represjonowanym. W rok po
powołaniu Komitetu Obrony Robotników jego twórcy wraz nowymi członkami
przekształcili KOR w Komitet Samoobrony Społecznej KOR i przyjęli „Deklarację
Ruchu Demokratycznego”, w której jako cele działania wskazano, oprócz pomocy
osobom represjonowanym, także walkę z represjami z powodów politycznych,
światopoglądowych, religijnych i rasowych, przeciwstawianie się łamaniu
praworządności, walkę o instytucjonalne zabezpieczenie praw i wolności
obywatelskich oraz popieranie i obronę inicjatyw społecznych zmierzających do
realizacji praw człowieka i obywatela.
KSS „KOR” kontynuował działania pomocowe i rozwijał na coraz większą skalę działalność
informacyjną, wydając Biuletyn Informacyjny. Mirosław Chojecki, członek KOR,
założył Niezależną Oficynę Wydawniczą „NOWa”, która wraz z mniejszymi
wydawnictwami przełamała państwowy monopol wydawniczy. Działalność wydawnicza w
końcu lat siedemdziesiątych i w latach osiemdziesiątych – po wprowadzeniu stanu
wojennego i zdelegalizowaniu NSZZ „Solidarność”, związana ze środowiskami o
różnych orientacjach politycznych, stanowiła swoisty fenomen polskiej opozycji
wobec systemu, jeśli zważyć na jej skalę ilościową
i różnorodność. Poczucie, iż wolność słowa jest podstawowym warunkiem
przeprowadzenia zmian w Polsce, sprawiało, że wydawnictwa i czasopisma, czasem
efemeryczne, powstawały niemal wszędzie, nie tylko w dużych miastach. Mimo że
wiele z nich było inwigilowanych przez Służbę Bezpieczeństwa, a niektóre nawet,
jak wynika z dokumentów w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, były przez nią
sterowane, to bez wątpienia umożliwiły one dostęp do informacji oraz literatury
politycznej i pięknej znaczącej liczbie ludzi.
Wspomniane
cele i działalność KOR i KSS „KOR” miały naturę polityczną, mimo iż członkowie
KOR często podkreślali ich niepolityczny charakter. Wiązało się to z przyjętą u
zarania KOR koncepcją działania jawnego, obywatelskiego, a przy tym równoległego
do komunistycznego państwa i niezależnego odeń. Przypominało to ideę
„niepolitycznej polityki”, przedstawioną przez Vaclava Havla w Sile bezsilnych
(1978, wyd. polskie 1984).
Idea
Samorządnej Rzeczpospolitej, propagowana przez NSZZ „Solidarność” po I Krajowym
Zjeździe Delegatów w październiku 1981 roku, wyrastała z idei społeczeństwa obywatelskiego
niezależnego od systemu PRL, ale przezwyciężała jej utopijny charakter, gdyż
wyraźnie określała cel, do którego należało dążyć, a którym było niepodległe
państwo polskie: „Uważamy ludowładztwo za zasadę, od której nie wolno
odstępować. Ludowładztwo nie może być władzą stawiających się ponad społeczeństwem
grup, które przypisują sobie prawo orzekania o potrzebach oraz reprezentowania
interesów społeczeństwa. Społeczeństwo musi mieć możność przemawiania pełnym
głosem, wyrażania różnorodności poglądów społecznych i politycznych; musi mieć
możność organizowania się w taki sposób, który zapewnia wszystkim sprawiedliwy
udział w materialnych i duchowych dobrach narodu oraz wyzwolenie wszystkich
jego możliwości i sił twórczych. Chcemy rzeczywistego uspołecznienia systemu
zarządzania i gospodarowania. Dlatego dążymy do Polski samorządnej. Droga jest
nam idea wolności i nieokrojonej niepodległości. Popierać będziemy wszystko, co
umacnia suwerenność narodową i państwową, sprzyja swobodnemu rozwojowi kultury
narodowej
i przekazywaniu dziedzictwa historii. Uważamy, iż nasza tożsamość narodowa musi
być w pełni respektowana”.
W późniejszym
okresie główni animatorzy KOR: Jacek Kuroń, Adam Michnik, Bronisław Geremek
prowadzili działania o wyraźnie politycznej naturze, starając się prezentować
taki rodzaj rozwiązywania problemów społecznych i ekonomicznych, który mógłby
być akceptowany przez komunistyczne władze (nie tylko polskie, ale także
sowieckie), a przy tym odpowiadałby pod istotnymi względami oczekiwaniom
polskiego społeczeństwa. Tu znajduje się ideowe praźródło kompromisu z władzami
komunistycznymi, które zaowocowało rozmowami w Magdalence, a potem
porozumieniem Okrągłego Stołu. Niezależnie od krytycznej oceny Okrągłego Stołu,
przy którym pewne wizje polityczne w ogóle nie były reprezentowane, trudno
byłoby wskazać możliwe do zrealizowania inne, bardziej korzystne scenariusze
obalenia komunizmu w Polsce. To raczej brak woli wykorzystania zwycięstwa
opozycji w pierwszych koncesjonowanych wyborach do Sejmu i powołania rządu
Tadeusza Mazowieckiego w ten sposób, by ograniczyć wpływ ludzi władzy PRL-u na
instytucje państwa i gospodarkę, może być uznany za skutek owego pozornie
antypolitycznego myślenia i braku klarownej wizji niepodległego państwa
polskiego, w którym funkcjonariusze komunistycznego reżimu byliby traktowani
sprawiedliwie, ale niekoniecznie nagradzani udziałem we władzy politycznej czy
gospodarczej. W tym sensie uzyskana wolność narodowa i polityczna nie osiągnęła
właściwego wymiaru.
Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela
(ROPCiO), 25 marca 1977
W kilka miesięcy po powołaniu do życia
Komitetu Obrony Robotników powstał nowy ruch społeczny, który na plan pierwszy również
wysuwał postulat obrony praw człowieka, a tym samym jego godności, i kładł
nacisk na gromadzenie informacji o ich naruszaniu. Wystosował on apel, mający
służyć społecznej mobilizacji. Jego sygnatariusze, w osobach: emerytowanego
generała Mieczysława Ludwika Boruty-Spiechowicza,
Andrzeja Czumy, Karola Głogowskiego, Kazimierza Janusza, Stefana
Kaczorowskiego, Leszka Moczulskiego, Marka Myszkiewicza-Niesiołowskiego,
Antoniego Pajdaka, Zbigniewa Sekulskiego, Zbigniewa Siemińskiego, Bogumiła
Studzińskiego, ks. Bohdana Papiernika, ks. Ludwika Wiśniewskiego, Adama
Wojciechowskiego, Andrzeja Woźnickiego, ks. Jana Ziei i Wojciecha Ziembińskiego,
stwierdzali: „Nie tworzymy organizacji ani stowarzyszenia. Inicjatywę naszą
dyktuje pilna potrzeba społeczna. W Polsce powstał już silny prąd społeczny –
RUCH OBRONY PRAW CZŁOWIEKA I OBYWATELA. Zwracamy się do wszystkich ludzi w
Polsce o moralne poparcie, o współdziałanie i pomoc, zwłaszcza w uzyskiwaniu
niezbędnych dla naszej działalności informacji o naruszaniu praw człowieka i
obywatela, o podejmowanie i rozwijanie podobnych inicjatyw we wszystkich
środowiskach społecznych, zawodowych i regionalnych. Prawa człowieka i
obywatela, godność jednostki tylko wówczas mogą być zachowane, gdy przestrzegać
ich będą wszyscy i gdy wszyscy czynnym działaniem domagać się będą ich
respektowania”.
W istocie ROPCiO
nie był w ścisłym sensie stowarzyszeniem, gdyż osoby w nim działające
reprezentowały różne orientacje polityczne. Ponadto jego działacze deklarowali
chęć współpracy
z innymi ruchami, w tym także z KOR-em. Jednakże środowisko KOR uznało
powstanie ROPCiO za działanie mające na celu rozbicie KOR i generalnie całej
opozycji w Polsce. Pojawiły się oskarżenia o agenturalność, głównie kierowane
pod adresem Leszka Moczulskiego, który do dziś usiłuje na drodze prawnej
odzyskać dobre imię po wyroku uznającym go za kłamcę lustracyjnego.
Niezależnie od tego, czy Leszek Moczulski był czy nie był tajnym
współpracownikiem, trafnie określił cele ROPCiO, z którym następnie rozstał
się, by założyć w 1979 roku partię polityczną Konfederację Polski Niepodległej:
„Nie był to pomysł charakterystyczny ani dla prawicy, ani dla piłsudczyków. My
przywiązujemy wielką wagę przede wszystkim do silnego państwa. Zarówno jednak w
porozumieniach helsińskich, jak i w deklaracji praw człowieka ONZ, na pierwszym
miejscu wśród tych praw znajduje się prawo do własnego niepodległego państwa.
Było dla nas jasne, że wydobędziemy przede wszystkim ten punkt. Wybraliśmy
nazwę «Ruch Obrony», bo stanowił parafrazę «Ruchu Oporu»”. Podobnie ujął istotę
programu politycznego ROPCiO Bartłomiej Kozłowski: „Jakkolwiek wyjściowym punktem
programu politycznego ROPCiO była problematyka obrony praw człowieka i
obywatela w Polsce, to wątek ów stanowił jednak głównie pretekst do wysunięcia
zasadniczych postulatów ustrojowych i politycznych. Głównymi bowiem celami,
jakie przyświecały ROPCiO była zmiana politycznego ustroju Polski oraz
radykalne uniezależnienie Polski od Związku Radzieckiego. Podczas gdy dla
dążącego przede wszystkim do rozszerzenia sfery indywidualnych swobód
obywatelskich KOR-u kwestia odzyskania pełnej niepodległości znajdowała się
poza horyzontem, to ROPCiO w sposób zdecydowany sprzeciwiał się nawet modnej
wówczas koncepcji tzw. „finlandyzacji”, choćby tylko jako okresu przejściowego.
Silnie akcentowane przez ROPCiO były antykomunizm i antyradzieckość”.
Również historyk
młodszego pokolenia Antoni Dudek pisał
o ROPCiO w podobnym duchu: „Jednak wbrew nazwie i formalnie deklarowanym celom,
początkowo sprowadzającym się do monitorowania przestrzegania przez władze PRL
ratyfikowanych na początku marca 1977 roku Międzynarodowych Paktów Praw
Człowieka, w rzeczywistości liderzy Ruchu nosili się z ambitniejszymi
zamiarami. ROPCiO miał się stać swoistym opozycyjnym inkubatorem formującym
ludzi i organizacje, które miały podjąć otwartą walkę o niepodległość Polski.
Tak się zresztą do pewnego stopnia stało, a historia Ruchu, obfitująca w konflikty
i rozłamy, stanowi swoistą prefigurację dziejów polskiej prawicy po 1989 roku”.
Tak więc posługując
się w swych deklaracjach językiem praw człowieka i obywatela, w rzeczywistości
ROPCiO w swojej działalności kładł nacisk na wolność i podmiotowość zbiorową
jako warunek innych wolności; inaczej mówiąc, podobnie jak Ruch, pojmował
wolność jako niepodległość narodu i państwa polskiego. W wystąpieniach KOR-u
ten aspekt wolności zajmował dalsze miejsce. Nie dlatego bynajmniej, iż
członkowie KOR-u nie pragnęli dla Polski niepodległości, lecz raczej dlatego,
że uważali ją za cel dalekosiężny i mało realistyczny, a ponadto część z nich
żywiła obawy przed rozbudzaniem narodowych emocji i oczekiwań, gdyż mogły one,
w ich mniemaniu, przybrać postać idei państwa opartego na agresywnym
nacjonalizmie, powiązanym z religijnym fanatyzmem, odległego od wizji państwa i
społeczeństwa tolerancyjnego, wspartego na poszanowaniu praw człowieka i
obywatela.
Oprócz konfliktów
pomiędzy różnymi grupami opozycyjnymi, były one nękane konfliktami
wewnętrznymi, prowadzącymi do podziałów, a niejednokrotnie do rozbicia i powstania
nowych organizacji opozycyjnych. Zjawisko to nie ominęło ROPCiO. Leszek
Moczulski opuścił Ruch i po pewnym czasie, na początku września 1979 roku,
założył partię opozycyjną o nazwie Konfederacja Polski Niepodległej, pierwszą –
jak się podkreśla – w krajach komunistycznych. Moczulski postawił zdecydowanie
na działalność polityczną, i to w formie zorganizowanej, uznając formułę ruchu
za zbyt luźną i w związku z tym mało efektywną. KPN dręczony był kolejnymi
konfliktami i podziałami, ale prowadził intensywną działalność na rzecz
niepodległości Polski.
W niektórych regionach Polski Konfederacja uzyskała znaczące poparcie w
środowiskach robotniczych, zwłaszcza w okresie legalnej działalności NSZZ
„Solidarność”, związek bowiem stanowił swoisty parasol ochronny dla różnych organizacji,
które nie zostały zalegalizowane. Nie uchroniło to jednak Moczulskiego od
kilkuletniego wyroku więzienia. Pod koniec lat siedemdziesiątych wielu ludziom
mającym kontakty ze środowiskami opozycyjnymi hasło niepodległości Polski
wydawało się mało realistyczne. Teza Leszka Moczulskiego, iż niepodległość jest
w zasięgu ręku i wymaga jedynie czynu, wydawała się piszącemu te słowa romantyczną
chimerą, choć z drugiej strony KPN zasadnie powoływała się na tradycję
piłsudczykowską, w której zasada „chcieć to móc”, czyli „niepodległości trzeba
chcieć, by się stała”, niewątpliwie podbudowana polską tradycją romantyczną,
wraz z umiejętnością kalkulacji i podejmowania decyzji, odgrywała znaczącą rolę.
Wydaje się, że w
warunkach opozycji wobec systemu komunistycznego polska tradycja romantyczna,
nie zawsze uświadamiana, miała istotne znaczenie jako źródło sprzeciwu wobec
opresji
i zarazem dążenia do osiągnięcia wolności w różnych jej postaciach, na czele z
niepodległością narodu i państwa, nierozerwalnie łączącą się z wolnością
człowieka jako osoby.
Na koniec należy
wspomnieć o Mirosławie Dzielskim i o środowisku, które pozostawało otwarte na
idee wolności jednostkowej, wiążąc je przede wszystkim z niezależną działalnością
gospodarczą i własnością prywatną zaangażowaną w transakcje rynkowe. Dzielski
był przede wszystkim myślicielem i choć udzielał się publicznie, uczestnicząc w
debatach, jakie toczyły się w środowiskach opozycyjnych, często pod ochroną
Kościoła katolickiego, nie był typowym działaczem opozycyjnym, gdyż nie tworzył
żadnego ruchu ani nie organizował partii opozycyjnej. Dopiero pod koniec lat
osiemdziesiątych wraz z kolegami czynił starania o zarejestrowanie Krakowskiego
Towarzystwa Przemysłowego (KTP), które wyłoniło się ze spotkań ludzi biznesu
(w owym czasie byli to właściciele różnych warsztatów rzemieślniczych,
niewielkich firm handlowych, produkcyjnych i usługowych, borykający się z
trudnościami w zaopatrzeniu, nękani przez wydziały finansowe, ale wskutek tego
zahartowani w bojach z systemem) oraz intelektualistów, których pociągały idee
wolnorynkowe, choć sami byli pracownikami państwowych, zbiurokratyzowanych
uczelni wyższych, instytutów badawczych i biur projektowych. KTP znalazło naśladowców
w Warszawie, Gdańsku i innych miastach Polski. Według Dzielskiego otwarta działalność
antyreżimowa była skazana na niepowodzenie, gdyż reakcją władz na działania
opozycyjne, zwłaszcza na dążenia do demokratyzacji, był strach przed
naruszeniem podstaw systemu, który dawał członkom nomenklatury, a i części
członków PZPR i tzw. stronnictw, czyli SD i ZSL, gwarancje pewnych przywilejów,
głównie konsumpcyjnych. W swych licznych felietonach, rozprawkach i artykułach
Dzielski, nawiązując do klasyków liberalnej myśli politycznej i ekonomicznej,
propagował wizję społeczeństwa jednostek, które są zdolne do samodzielnego i
odpowiedzialnego życia oraz pokojowej kooperacji.
Podstawą takiego życia miała być możliwość działalności gospodarczej na własny
rachunek, czyli wolność ekonomiczna.
Najistotniejszym
przesłaniem programu Dzielskiego było ukazanie wolności gospodarczej jako
korzystnej także dla władzy. Oto opozycja nie miała polegać na walce z ludźmi
systemu, lecz na znalezieniu płaszczyzny niekonfliktowego współistnienia,
a nawet współpracy w sferze gospodarczej. Wolność gospodarcza i związany z nią
rozwój cywilizacyjny miały przynieść korzyść każdemu z osobna i całemu
społeczeństwu. Zwrócenie uwagi na sprawy lokalne miało służyć mobilizowaniu do
współpracy wszystkich bez względu na poglądy polityczne i miejsce w strukturze
władzy. Dzielski przy okazji wezwań na milicję przedstawiał swój punkt widzenia
przesłuchującym go funkcjonariuszom SB (osławionemu kapitanowi Knapikowi,
zajmującemu się penetrowaniem życia
pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego), w nadziei, iż głoszone przez
niego idee, znalazłszy się w raportach
z przesłuchań, dotrą do ludzi, którzy podejmują decyzje. Głosząc hasło wolności
gospodarczej, Dzielski nie rezygnował z działalności politycznej, pojmował ją
jednak nie jako walkę, lecz jako stworzenie warunków do aktywności nieskrępowanej
ideologicznymi nakazami. Wynikało to z przekonania, iż reżim należy rozbroić
poprzez obniżenie poziomu lęku u jego funkcjonariuszy i nakłonienie ich do
działań, które choć obliczone na zysk indywidualny i tworzenie własności
prywatnej, miały także przynieść pozytywne rezultaty w skali ogólnospołecznej,
zgodnie z tym, co od dawna głosili Adam Smith i inni liberałowie gospodarczy.
Wolność jednostek miała przynieść w rezultacie korzyści wszystkim, a w dalszej
perspektywie, poprzez dezideologizację reżimu, jego rozpad i wyzwolenie Polski
z ideologicznej i politycznej niewoli.
Jeśli wcześniej omawiane koncepcje wolności
zawierały w sobie znaczący ładunek romantyzmu, to bez wątpienia idee
Dzielskiego i jego liberalnych odpowiedników w Warszawie, a później w Gdańsku,
bliższe są tradycji pozytywistycznej. Nie wydaje się jednak, by swoją wolność w
różnych sferach życia i pod różnymi postaciami Polska zawdzięczała tylko jednej
z tych dwóch szeroko pojętych formacji ideowych, jakie występowały w życiu
opozycji antykomunistycznej. Owszem, ich współgranie, rzadko kiedy planowe,
zadecydowało, i w pewnej mierze wciąż decyduje,
o kształcie polskiej wolności.
Deklaracja
programowa Mijają lata Ruchu niepodległościowego, za:
http://www.czuma.pl/public/ruch.php.
Z
członkostwa w KOR zrezygnowali wówczas Wojciech Ziembiński, Emil Morgiewicz i
Stefan Kaczorowski, gdyż wczesną wiosną tego samego roku wraz z innymi osobami
powołali do istnienia Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
Program NSZZ „Solidarność” uchwalony przez I Krajowy Zjazd
Delegatów Gdańsk, dnia 7 października 1981 r., za: „Wikipedia Obywatelska”,
http://jaobywatel.pl/wiki/index.php?title=Samorz%C4%85dna_Wizja.
Fragment Apelu
do społeczeństwa polskiego, 25 marca 1977, [w:]
G. Waligóra, ROPCiO, Warszawa 2006. Por. także: G. Waligóra (oprac.),
T. Gąsowski (wprowadzenie), Dokumenty uczestników ROPCiO 1977-1981,
Kraków 2006.
B. Kozłowski, Powstanie
ROPCiO, za: http://wiadomości.polska.pl/ kalendarz/kalendarium/article.htm?id.=35672.
A.
Dudek, ROPCiO – kuźnia opozycji…
W roku 1986 lub
1987, podczas pobytu na stypendium Fundacji Lanckorońskich z Brzezia w
Londynie, miałem okazję wysłuchać w Institute of Strategic Studies wykładu
Leszka Moczulskiego, zwolnionego właśnie
z więzienia w Polsce ze względu na zły stan zdrowia, na temat zmian w systemie
komunistycznym, które miały sprawić, że niepodległość Polski stawała się
kwestią nieodległego czasu i tym bardziej czyniły koniecznymi działania, które
miałyby przynieść Polsce wyzwolenie od sowieckiej zależności. Analiza
geostrategiczna przedstawiona przez Moczulskiego oparta była na rzekomo
przygotowywanych przez ZSRS alternatywnych drogach zaopatrzenia NRD w surowce
strategiczne, omijających Polskę jako teren niepewny, mogący wymknąć się spod
kontroli. Moczulski uznał te fakty za dowód pogodzenia się Rosji z utratą Polski
jako elementu systemu komunistycznego. Słuchaczom, w tym także Leopoldowi
Łabędziowi, wydawcy bardzo cenionego czasopisma „Survey. A Journal of East and
West Studies”, tezy prelegenta wydały się mocno przesadzone, jeśli nie
kompletnie nierzeczowe. I ja, nie będąc znawcą tej problematyki, byłem zdumiony
śmiałością wniosków wyprowadzanych z wątpliwych przesłanek. Po latach jednak
dochodzę do wniosku, że Moczulski, zapewne nie w pełni świadomie, przewidział
wycofywanie się Rosji sowieckiej z kontrolowanych terytoriów, co nastąpiło w
1989 roku. Czy Rosjanie już wówczas rzeczywiście się do tego przygotowywali? A
może położenie Polski między Niemcami a Rosją pozwala na dokonywanie takich
przewidywań, mających duży stopień prawdopodobieństwa? Można byłoby więc uznać,
pomijając kwestie ustrojowe, że Moczulski przewidział również porozumienie
między Rosją i Niemcami
w sprawie gazociągu północnego. Jeśli przewidywanie oznacza wyprowadzanie
wniosków z przeszłości, to nietrudno przychodzi w Polsce prognozowanie niekorzystnych
dla nas scenariuszy.
|