Kiedy zmartwychwstała Rzeczpospolita, zdawało się wszystkim,
że państwo nasze lepiej jak inne potrafi rozwiązać swe zagadnienia
mniejszościowe. Zdawało się nam, że własne nasze doświadczenie z
XIX w. potrafimy odpowiednio zużytkować. Niestety jednak tak się
nie stało i dzisiaj miałby może trochę racji cudzoziemiec, który
by powiedział żeśmy wszystko zapomnieli i niczego się nie nauczyli.
Pomimo tego wydaje się jednak pożytecznym rzucić okiem na tamtą
epokę i zestawić podobieństwa, ile właśnie istotne różnice, będą
mogły rzucić trochę światła na te sprawy.
Wielopolski i Mudry są reprezentantami polityki porozumienia
dwu mniejszości z dwoma państwami. W ich działalności w stosunku
do państwa są pewne podobieństwa i pewne różnice. Zacznijmy na podobieństwach.
Podobnie jak Ukraińcy galicyjscy w latach 1918 - 1921 byli
nieprzejednani w stosunku do Polski, Wielopolski zaczął swą karierę
od stanowiska nieprzejednanie przeciwrosyjskiego - w okresie wojny
1831 r. Wówczas to przecież, jako poseł polski w Londynie wysyłał
raporty, w których żądał przerwania wszelkich układów z Dybiczem.
"Tylko postępując silnie na raz obranej drodze zupełnej niepodległości
- pisał - spodziewać się możemy interwencji mocarstw". A potem komunikował
Palmerstonowi: "Postanowienie nasze bycia niepodległymi jest niezmienne
i wytępienie chyba narodu kres mu może położyć". On wreszcie brał
na siebie niebezpieczny mandat posła ziem zabranych na sejm. Po
upadku powstania emigrował i spodziewając się konfiskaty dóbr starał
się o… katedrę profesora filozofii w Getyndze. Przypomina to silnie
stosunek ukraińskich kół zgrupowanych około Petruszewicza do Polski,
bądź to w epoce rokowań Berthelemy'ego, bądź to w epoce rokowań
St. Łosia.
Podobnie jak Wielopolski i Ukraińcy przeszli później okres
nadziei na legalizm międzynarodowy. Wielopolski w okresie wydawania
"Zjednoczenia" żądał powoływania się na traktat wiedeński, w którym
była mowa o samodzielnym królestwie.
Ukraińcy odwoływali się do Ligi Narodów żądając uwzględnienia
klauzul mniejszościowych traktatu w St. Germain. Tu i tam - nadzieje
na interwencję zagraniczną przyniosły równy zawód i rozgoryczenie
czynników państwowych a utrudnienie sytuacji mniejszości.
Wreszcie istnieje dość podobne źródło ewolucji stanowiska
grupy Mudrego do Polski i grupy Wielopolskiego do Rosji. Wielopolski
marzący o Habsburgu na tronie polskim i Mudry zerkający nie bez
sympatii na leninowską autonomię Ukrainy zostali rzuceni na drogę
ugody z państwem, które zamieszkiwali nie tyle przez oportunizm
ile przez wydarzenia międzynarodowe. Rzeź galicyjska z r. 1846 oburzyła
Wielopolskiego przeciw Austrii i wywołała jego słynną "Lettre d'un
gentilhomme Polonais au Prince de Metternich". Głód na Ukrainie
i seria samobójstw z 1931 r. przyniosła zerwanie prowadzonego przez
Mudrego "Diła" z sympatiami sowieckimi, czy raczej rosyjskimi. Wielopolski
jechał w 1848 za fałszywym paszportem na Węgry by w armii Dembińskiego
walczyć przeciw Austrii. Ukraińcy są dziś gotowi poprzeć każdą akcję
skierowaną przeciw Z. S. R. R.
Na tle takich tendencji i na podstawie takich pobudek powstawała
u margrabiego myśl o konieczności pogodzenia ludności polskiej z
Rosją, u Mudrego myśl o konieczności pogodzenia mniejszości ukraińskiej
z Polską. Drogi analogii do tej chwili są zbieżne. Teraz jednak
zaczynają się krzyżować.
Margrabia postanowił porozumieć się z państwem rosyjskim
i państwo to we wszystkim poszło mu na rękę. Natomiast społeczeństwo
polskie odrzuciło reformy Wielopolskiego, wzgardziło ugodowością
Aleksandra i wszystko zniszczyło. Mudry poszedł na ugodę z państwem
polskim, zgłosił pełną lojalność, wygrał swoje atuty a państwo nasze
nie dało mu w zamian nic - absolutnie nic. Pomimo jednak, że rząd
nasz zrobił właściwie wszystko co mógł aby Ukraińcom utrudnić stanowisko
ugodowe, społeczeństwo ukraińskie koncepcji ugody nie odrzuciło
i dziś jeszcze mogłoby dla niej być pozyskane, gdybyśmy nareszcie
zmienili postępowanie w tej sprawie.
Tak by przedstawiały się zasadnicze tezy tego artykułu.
Obecnie przechodzimy do ich umotywowania.
Rząd rosyjski we wszystkim poszedł na rękę margrabiemu.
Co więc uczynił rząd rosyjski?
Przede wszystkim zaakceptował i wprowadził w życie postulaty
margrabiego w odniesieniu do szkolnictwa. Dzięki niemu królestwo
otrzymało przeszło 3 000 szkół elementarnych, 24 szkoły powiatowe,
15 gimnazjów, uniwersytet w Warszawie - zwany Szkołą Główną i wyższy
instytut politechniczny w Puławach. Moglibyśmy rozpisywać się nad
znaczeniem tych reform ale dla każdego człowieka kulturalnego -
a z tych mam nadzieję rekrutują się czytelnicy "Polityki" - olbrzymie
znaczenie szkolnictwa nie może ulegać najmniejszej wątpliwości.
Natomiast owoce normalizacji polsko - ukraińskiej w dziedzinie szkolnictwa
przedstawiają się zgoła inaczej. Nie tylko nie uczyniliśmy nic celem
wskrzeszenia dawnego szkolnictwa ukraińskiego zlikwidowanego prawie
w zupełności przez p. St. Grabskiego i przez pierwszych ministrów
pomajowych, ale na szkolnictwo to spadły nowe ciosy. Mamy tu na
myśli reformę szkolną ministra J. Jędrzejewicza. Jak wiadomo zastąpiła
ona dawne seminaria nauczycielskie "liceami pedagogicznymi". Otóż
jeszcze w ubiegłym roku było na terytorium b. Galicji 7 seminariów
nauczycielskich państwowych i 7 prywatnych z językiem wykładowym
ukraińskim. Dziś nie ma ani jednego państwowego liceum pedagogicznego
z językiem wykładowym ukraińskim, nie pozwolono zaś na otwarcie
prywatnych! Jedynym pozytywnym krokiem w dziedzinie szkolnictwa
było powierzenie p. Michałowi Rudnickiemu katedry literatury ukr.
na uniwersytecie lwowskim. Pomimo jednak, że senat 16 głosami na
17, kandydaturę tę zatwierdził, Ministerstwo W. R. i O. P. nie pozwoliło
temu staremu liberałowi na rozpoczęcie wykładów. Przed wojną było
natomiast na uniwersytecie lwowskim razem z docenturami 16 katedr
ukraińskich.
Wielopolski stworzył samorząd na terenie kongresówki. Opracował
przede wszystkim najlepszą polską ustawę gminną - która z powodu
powstania niestety nie weszła w życie. Dnia 5 czerwca 1862 r. zostały
natomiast opublikowane ustawy o samorządzie powiatowym, municypalnym,
gubernialnym i o Radzie Stanu według projektu margrabiego. Wszystkie
te instytucje weszły w życie, pochodziły w dużej mierze z wyboru
i znakomicie zwiększyły wpływ pierwiastka społecznego na administrację
kraju. Normalizacja na terenie b. Galicji zbiegła się z zupełną
likwidacją resztek dawnego samorządu - samorządu gromady. Samorządu
Krajowego, Rad Powiatowych i jednostkowych gmin dawnej Galicji,
pojawiły się teraz jakieś dziwne ciała w zupełności mianowane przez
starostów, będących nota bene na tym terenie prawie wyłącznie krypto
- endekami. Najlepiej istotę tego samorządu oddał ś.p. Paweł Popiel.
Nie ten P. Popiel przyjaciel Wielopolskiego - temu nawet przez myśl
nie przeszło takie zdanie o samorządzie - ale jego wnuk. Mówił on,
że samorząd gminny znaczy iż posterunkowy sam rządzi a wojewódzki,
że wojewoda sam rządzi. Normalizacja zbiegła się z dobiciem samorządu.
Wielopolski zapoczątkował wiekopomną reformę rolną, wstrzymał
próby kolonizacji Rosjan na terenie kongresówki. Za czasu normalizacji
Mudrego wykluczono chłopa ruskiego prawie w zupełności od nabywania
ziem w b. Galicji, a wojewoda Biłyk forsuje kolonizację mazurską.
Wielopolski wprowadził czynnik polski do administracji publicznej.
Ostrowski został dyrektorem komisji spraw wewnętrznych, Krzywicki
oświaty, sam Wielopolski naczelnikiem rządu cywilnego. Tysiące Polaków
uzyskało posady dzięki Wielopolskiemu. Nic podobnego nie jesteśmy
w możności zauważyć w trakcie normalizacji polsko - ukraińskiej.
Wreszcie w czysto formalnych i zewnętrznych rzeczach Wielopolski
otrzymał pełną satysfakcję. Spolonizował napisy. Nawet tak nieistotnego
ustępstwa jak dwujęzycznych napisów nie daliśmy jednak Ukraińcom.
Jednym słowem normalizacja Wielopolskiego była dla ludności
polskiej już nie krokiem, ale wprost skokiem naprzód. Natomiast
w położeniu mniejszości ukraińskiej w Polsce nie podobna dopatrzyć
się znacznego postępu wskutek akcji normalizacyjnej Mudrego.
To jest pierwsza różnica. Druga na pozór wydaje się być
z pierwszą sprzeczna. Polega ona na tym, że jeżeli naród polski
nie chciał przyjąć reform Wielopolskiego i odrzucał je z niezrozumiałym
dziś oburzeniem, to naród ukraiński zachowywał się dotąd w okresie
normalizacyjnym zupełnie odmiennie. Jest to jasny punkt na zachmurzonym
firmamencie politycznym. Punkt ten pozwala nam nie tracić nadziei,
że narody polski i ukraiński nie zapomną o świętym obowiązku, jakim
jest dla nich połączenie wspólnych wysiłków celem obrony przed niebezpieczeństwem
rosyjskim.
Wielopolski był jedną z jak najbardziej znienawidzonych
osobistości w dziejach Polski. Syna jego wyrzucono z zebrania Towarzystwa
Rolniczego. P. Mudry kumuluje dziś prezesury wszystkich możliwych
towarzystw ukraińskich. Okres reform Wielopolskiego był jednocześnie
okresem niesłychanie wzmożonej akcji terrorystycznej naszych czerwonych.
Dnia 27 czerwca 1862 ciężko zraniony został namiestnik gen. Lüders
w ogrodzie Saskim. Osiem dni później na symbol autonomii kongresówki,
na wyjeżdżającego do Warszawy wielkiego księcia Konstantego wykonał
zamach Jaroszyński. Siódmego sierpnia tegoż roku Ludwik Ryll strzelił
do margrabiego w przedsionku komisji skarbu, tydzień potem Rzońca
w Alejach Ujazdowskich rzucał się na margrabiego z zatrutym sztyletem.
W lutym 1863 r. przez kilka dni z rzędu próbowano otruć margrabiego
za pomocą atropiny dodawanej do jego śniadania. Natomiast na Paszkiewicza,
żadnych zamachów w ciągu 15 lat jego rządów nie było! Na terenie
b. Galicji jest odwrotnie. Akcja terrorystyczna przedtem tak niebezpieczna,
prawie ustała. Olbrzymia większość społeczeństwa polskiego opowiedziała
się przeciw Wielkopolskiemu. Tak uczyniło duchowieństwo, arystokracja
- nawet inteligencja miejska. Gdyby zarządzono wówczas wybory, większość
ogromna wypowiedziałaby się niewątpliwie przeciw margrabiemu. Porównajmy
ówczesne nastroje z głosowaniem klubu ukraińskiego za pełnomocnictwami,
za budżetem, z deklaracją posła Celewycza w sprawie wojska - a zmierzymy
całą rozpiętość obu nastawień.
Właśnie stosunek do armii stanowi najlepsze kryterium odnoszenia
się Polaków do Rosji i Ukraińców do Polski. Porozumienie między
Wielopolskim a Hotel Lambert nie doszło do skutku w dużej mierze
dlatego, że Kalinka wypomniał margrabiemu w pewnej chwili, że oddał
swego syna do armii rosyjskiej. W oczach Hotel Lambert było to zbrodnią.
Powstanie wybuchło przecież z powodu branki do wojska. Otóż czytając
"Diło" napotykamy na częste utyskiwania, że Ukraińców nie przyjmuje
się do podchorążówki rezerwy. Jako jeden z dużych sukcesów w normalizacji
Ukraińcy wymieniają mianowanie dwu swoich młodzieńców urzędnikami
kontraktowymi Ministerstwa Spr. Zagranicznych w 10 st. sł. Dla Polaków
po powstaniu kamieniem obrazy było piastowanie przez Ksawerego Lubeckiego
godności senatora!
Co więcej? Już chyba nie potrzeba bardziej podkreślać tych
różnic. Natomiast czas zająć się ich przyczynami. Dużą rolę odgrywa
wśród nich odmienna sytuacja międzynarodowa. Nadzieje Polaków w
okresie powstania styczniowego szły w kierunku Napoleona III i jego
interwencji przeciw Rosji. Na tej płaszczyźnie widziano możliwość
wskrzeszenia niepodległości Rzeczypospolitej. Nadzieje międzynarodowe
Ukraińców nie zwracają się dziś przeciw Polsce. Wręcz odwrotnie,
upatrują oni swą przyszłość w możliwości sojuszu między Polską a
Niemcami. Te względy działają też najsilniej na elementy zapalne
i skądinąd skłonne do akcji terrorystycznej.
Jest jednak i druga przyczyna, która wyjaśnia, dlaczego
Polska nie poszła tak daleko jak Wielopolski. Nie wyjaśnia ona oczywiście,
że nie zrobiono w ogóle nic, sprowadza jednak analogię dziejową
do właściwych rozmiarów. B. Galicja wschodnia jest niewątpliwie
krajem mieszanym i z tego powodu żaden polski polityk nie mógłby
w koncesjach w stosunku do mniejszości pójść tak daleko jak poszedł
Aleksander II, w swych koncesjach dla czysto polskiego królestwa
kongresowego. Mój przyjaciel Mieczysław Pruszyński zamierza od dawna
napisać książkę na temat sprawy ukraińskiej w b. Galicji i czeka
z tym aż do chwili kiedy sprowadzi sobie pewną książkę z Paryża
traktującą o… Irlandii. Ma rację. W Irlandii bardziej jak w dawnym
królestwie kongresowym można dopatrywać się wzorów dla stosunków
polsko - ukraińskich.
Jasnym jest jednak, że dalsza polityka pasywna ze strony
polskiej prowadzi do wznowienia akcji wywrotowej na terenie kresów
południowo - wschodnich i nowego osłabienia państwa z tego powodu.
Wszyscy ci, którzy nie mając pojęcia o Ukraińcach i ich nastrojach,
zajmują się bezmyślnym szczuciem Polaków na mniejszość, biorą na
siebie krew ofiar, która zostanie być może przelana, jeżeli tak
dalej pójdzie. Historia naszej normalizacji przypomina - tylko w
nieco mniej patetycznym kształcie - dzieje ugody hadziackiej. Dialog
między hetmanem Wyhowskim a gońcem królewskim Peretiatkowiczem,
kiedy to Wyhowski po przeczytaniu pisma o zmianie warunków ugody
powiedział do Peretiatkowicza: "ze śmierciąś przyjechał i śmierć
mi przywiozłeś", po czym usiadł na łóżku i zapłakał, mógłby się
dzisiaj powtórzyć między Mudrym i Biłykiem. Wyhowski wkrótce potem
został istotnie rozstrzelany przez wojska polskie. Obawiam się,
że tym razem p. Mudry zostanie tylko wystrychnięty na dudka. W ten
sposób sam rząd polski zapewni zwycięstwo zwolenników komunizmu
nad zwolennikami porozumienia z Polską. Wielopolski na wygnaniu
w Dreźnie zajmował się lekturą naszych "wieszczów" i deklamował
całymi stronami Mickiewicza. Co robić będzie p. Mudry?
Ale wszystko nie jest jeszcze stracone. Dopóki w Polsce
rządzą Piłsudczycy, państwowy sposób ujmowania zagadnień mniejszościowych
w zupełności nie zaginie. W spokoju ludności ukraińskiej zwolennicy
konstytuowania (czy raczej zaczęcia nareszcie) polityki normalizacyjnej
mają poważny atut, który nie powinien im być odbierany. Trzeba jednak
zrozumieć, że bogacenie się ludzkości ukraińskiej działa na nią
uspokajająco. Że zamożny dyrektor kooperatywy nie jest terrorystą,
że jest nim natomiast biedny półinteligent. Że niebezpieczna jest
młodzież bezrobotna i rozagitowana, nie zaś młodzież, której dano
upragnione p. o. s. a. d. y. i skromną, choć wystarczającą do życia
pensję. Że wykluczenie zupełne ludności miejscowej do nabywania
ziemi powoduje niebywałe rozgoryczenie i przyczynia się do wzrostu
komunizmu. Wreszcie, że ci wszyscy, którzy dążą do zaognienia stosunków
polsko - ukraińskich pracują dla p. Stalina i dla wrogów Polski,
którzy się notorycznie cieszą z rozmaitych sabotaży, pacyfikacji
etc.
Kiedy zaistnieje zrozumienie dla tych elementarnych prawd
politycznych, będziemy mogli z pożytkiem snuć porównania między
działalnością Wielopolskiego i działalnością Mudrego.