Strona poświęcona Adolfowi Bocheńskiemu
Adolf Bocheński - Aleksander Wielopolski i Bazyli Mudry


Kiedy zmartwychwstała Rzeczpospolita, zdawało się wszystkim, że państwo nasze lepiej jak inne potrafi rozwiązać swe zagadnienia mniejszościowe. Zdawało się nam, że własne nasze doświadczenie z XIX w. potrafimy odpowiednio zużytkować. Niestety jednak tak się nie stało i dzisiaj miałby może trochę racji cudzoziemiec, który by powiedział żeśmy wszystko zapomnieli i niczego się nie nauczyli. Pomimo tego wydaje się jednak pożytecznym rzucić okiem na tamtą epokę i zestawić podobieństwa, ile właśnie istotne różnice, będą mogły rzucić trochę światła na te sprawy.

Wielopolski i Mudry są reprezentantami polityki porozumienia dwu mniejszości z dwoma państwami. W ich działalności w stosunku do państwa są pewne podobieństwa i pewne różnice. Zacznijmy na podobieństwach.

Podobnie jak Ukraińcy galicyjscy w latach 1918 - 1921 byli nieprzejednani w stosunku do Polski, Wielopolski zaczął swą karierę od stanowiska nieprzejednanie przeciwrosyjskiego - w okresie wojny 1831 r. Wówczas to przecież, jako poseł polski w Londynie wysyłał raporty, w których żądał przerwania wszelkich układów z Dybiczem. "Tylko postępując silnie na raz obranej drodze zupełnej niepodległości - pisał - spodziewać się możemy interwencji mocarstw". A potem komunikował Palmerstonowi: "Postanowienie nasze bycia niepodległymi jest niezmienne i wytępienie chyba narodu kres mu może położyć". On wreszcie brał na siebie niebezpieczny mandat posła ziem zabranych na sejm. Po upadku powstania emigrował i spodziewając się konfiskaty dóbr starał się o… katedrę profesora filozofii w Getyndze. Przypomina to silnie stosunek ukraińskich kół zgrupowanych około Petruszewicza do Polski, bądź to w epoce rokowań Berthelemy'ego, bądź to w epoce rokowań St. Łosia.

Podobnie jak Wielopolski i Ukraińcy przeszli później okres nadziei na legalizm międzynarodowy. Wielopolski w okresie wydawania "Zjednoczenia" żądał powoływania się na traktat wiedeński, w którym była mowa o samodzielnym królestwie.

Ukraińcy odwoływali się do Ligi Narodów żądając uwzględnienia klauzul mniejszościowych traktatu w St. Germain. Tu i tam - nadzieje na interwencję zagraniczną przyniosły równy zawód i rozgoryczenie czynników państwowych a utrudnienie sytuacji mniejszości.

Wreszcie istnieje dość podobne źródło ewolucji stanowiska grupy Mudrego do Polski i grupy Wielopolskiego do Rosji. Wielopolski marzący o Habsburgu na tronie polskim i Mudry zerkający nie bez sympatii na leninowską autonomię Ukrainy zostali rzuceni na drogę ugody z państwem, które zamieszkiwali nie tyle przez oportunizm ile przez wydarzenia międzynarodowe. Rzeź galicyjska z r. 1846 oburzyła Wielopolskiego przeciw Austrii i wywołała jego słynną "Lettre d'un gentilhomme Polonais au Prince de Metternich". Głód na Ukrainie i seria samobójstw z 1931 r. przyniosła zerwanie prowadzonego przez Mudrego "Diła" z sympatiami sowieckimi, czy raczej rosyjskimi. Wielopolski jechał w 1848 za fałszywym paszportem na Węgry by w armii Dembińskiego walczyć przeciw Austrii. Ukraińcy są dziś gotowi poprzeć każdą akcję skierowaną przeciw Z. S. R. R.

Na tle takich tendencji i na podstawie takich pobudek powstawała u margrabiego myśl o konieczności pogodzenia ludności polskiej z Rosją, u Mudrego myśl o konieczności pogodzenia mniejszości ukraińskiej z Polską. Drogi analogii do tej chwili są zbieżne. Teraz jednak zaczynają się krzyżować.

Margrabia postanowił porozumieć się z państwem rosyjskim i państwo to we wszystkim poszło mu na rękę. Natomiast społeczeństwo polskie odrzuciło reformy Wielopolskiego, wzgardziło ugodowością Aleksandra i wszystko zniszczyło. Mudry poszedł na ugodę z państwem polskim, zgłosił pełną lojalność, wygrał swoje atuty a państwo nasze nie dało mu w zamian nic - absolutnie nic. Pomimo jednak, że rząd nasz zrobił właściwie wszystko co mógł aby Ukraińcom utrudnić stanowisko ugodowe, społeczeństwo ukraińskie koncepcji ugody nie odrzuciło i dziś jeszcze mogłoby dla niej być pozyskane, gdybyśmy nareszcie zmienili postępowanie w tej sprawie.

Tak by przedstawiały się zasadnicze tezy tego artykułu. Obecnie przechodzimy do ich umotywowania.

Rząd rosyjski we wszystkim poszedł na rękę margrabiemu. Co więc uczynił rząd rosyjski?

Przede wszystkim zaakceptował i wprowadził w życie postulaty margrabiego w odniesieniu do szkolnictwa. Dzięki niemu królestwo otrzymało przeszło 3 000 szkół elementarnych, 24 szkoły powiatowe, 15 gimnazjów, uniwersytet w Warszawie - zwany Szkołą Główną i wyższy instytut politechniczny w Puławach. Moglibyśmy rozpisywać się nad znaczeniem tych reform ale dla każdego człowieka kulturalnego - a z tych mam nadzieję rekrutują się czytelnicy "Polityki" - olbrzymie znaczenie szkolnictwa nie może ulegać najmniejszej wątpliwości. Natomiast owoce normalizacji polsko - ukraińskiej w dziedzinie szkolnictwa przedstawiają się zgoła inaczej. Nie tylko nie uczyniliśmy nic celem wskrzeszenia dawnego szkolnictwa ukraińskiego zlikwidowanego prawie w zupełności przez p. St. Grabskiego i przez pierwszych ministrów pomajowych, ale na szkolnictwo to spadły nowe ciosy. Mamy tu na myśli reformę szkolną ministra J. Jędrzejewicza. Jak wiadomo zastąpiła ona dawne seminaria nauczycielskie "liceami pedagogicznymi". Otóż jeszcze w ubiegłym roku było na terytorium b. Galicji 7 seminariów nauczycielskich państwowych i 7 prywatnych z językiem wykładowym ukraińskim. Dziś nie ma ani jednego państwowego liceum pedagogicznego z językiem wykładowym ukraińskim, nie pozwolono zaś na otwarcie prywatnych! Jedynym pozytywnym krokiem w dziedzinie szkolnictwa było powierzenie p. Michałowi Rudnickiemu katedry literatury ukr. na uniwersytecie lwowskim. Pomimo jednak, że senat 16 głosami na 17, kandydaturę tę zatwierdził, Ministerstwo W. R. i O. P. nie pozwoliło temu staremu liberałowi na rozpoczęcie wykładów. Przed wojną było natomiast na uniwersytecie lwowskim razem z docenturami 16 katedr ukraińskich.

Wielopolski stworzył samorząd na terenie kongresówki. Opracował przede wszystkim najlepszą polską ustawę gminną - która z powodu powstania niestety nie weszła w życie. Dnia 5 czerwca 1862 r. zostały natomiast opublikowane ustawy o samorządzie powiatowym, municypalnym, gubernialnym i o Radzie Stanu według projektu margrabiego. Wszystkie te instytucje weszły w życie, pochodziły w dużej mierze z wyboru i znakomicie zwiększyły wpływ pierwiastka społecznego na administrację kraju. Normalizacja na terenie b. Galicji zbiegła się z zupełną likwidacją resztek dawnego samorządu - samorządu gromady. Samorządu Krajowego, Rad Powiatowych i jednostkowych gmin dawnej Galicji, pojawiły się teraz jakieś dziwne ciała w zupełności mianowane przez starostów, będących nota bene na tym terenie prawie wyłącznie krypto - endekami. Najlepiej istotę tego samorządu oddał ś.p. Paweł Popiel. Nie ten P. Popiel przyjaciel Wielopolskiego - temu nawet przez myśl nie przeszło takie zdanie o samorządzie - ale jego wnuk. Mówił on, że samorząd gminny znaczy iż posterunkowy sam rządzi a wojewódzki, że wojewoda sam rządzi. Normalizacja zbiegła się z dobiciem samorządu.

Wielopolski zapoczątkował wiekopomną reformę rolną, wstrzymał próby kolonizacji Rosjan na terenie kongresówki. Za czasu normalizacji Mudrego wykluczono chłopa ruskiego prawie w zupełności od nabywania ziem w b. Galicji, a wojewoda Biłyk forsuje kolonizację mazurską. Wielopolski wprowadził czynnik polski do administracji publicznej. Ostrowski został dyrektorem komisji spraw wewnętrznych, Krzywicki oświaty, sam Wielopolski naczelnikiem rządu cywilnego. Tysiące Polaków uzyskało posady dzięki Wielopolskiemu. Nic podobnego nie jesteśmy w możności zauważyć w trakcie normalizacji polsko - ukraińskiej. Wreszcie w czysto formalnych i zewnętrznych rzeczach Wielopolski otrzymał pełną satysfakcję. Spolonizował napisy. Nawet tak nieistotnego ustępstwa jak dwujęzycznych napisów nie daliśmy jednak Ukraińcom.

Jednym słowem normalizacja Wielopolskiego była dla ludności polskiej już nie krokiem, ale wprost skokiem naprzód. Natomiast w położeniu mniejszości ukraińskiej w Polsce nie podobna dopatrzyć się znacznego postępu wskutek akcji normalizacyjnej Mudrego.

To jest pierwsza różnica. Druga na pozór wydaje się być z pierwszą sprzeczna. Polega ona na tym, że jeżeli naród polski nie chciał przyjąć reform Wielopolskiego i odrzucał je z niezrozumiałym dziś oburzeniem, to naród ukraiński zachowywał się dotąd w okresie normalizacyjnym zupełnie odmiennie. Jest to jasny punkt na zachmurzonym firmamencie politycznym. Punkt ten pozwala nam nie tracić nadziei, że narody polski i ukraiński nie zapomną o świętym obowiązku, jakim jest dla nich połączenie wspólnych wysiłków celem obrony przed niebezpieczeństwem rosyjskim.

Wielopolski był jedną z jak najbardziej znienawidzonych osobistości w dziejach Polski. Syna jego wyrzucono z zebrania Towarzystwa Rolniczego. P. Mudry kumuluje dziś prezesury wszystkich możliwych towarzystw ukraińskich. Okres reform Wielopolskiego był jednocześnie okresem niesłychanie wzmożonej akcji terrorystycznej naszych czerwonych. Dnia 27 czerwca 1862 ciężko zraniony został namiestnik gen. Lüders w ogrodzie Saskim. Osiem dni później na symbol autonomii kongresówki, na wyjeżdżającego do Warszawy wielkiego księcia Konstantego wykonał zamach Jaroszyński. Siódmego sierpnia tegoż roku Ludwik Ryll strzelił do margrabiego w przedsionku komisji skarbu, tydzień potem Rzońca w Alejach Ujazdowskich rzucał się na margrabiego z zatrutym sztyletem. W lutym 1863 r. przez kilka dni z rzędu próbowano otruć margrabiego za pomocą atropiny dodawanej do jego śniadania. Natomiast na Paszkiewicza, żadnych zamachów w ciągu 15 lat jego rządów nie było! Na terenie b. Galicji jest odwrotnie. Akcja terrorystyczna przedtem tak niebezpieczna, prawie ustała. Olbrzymia większość społeczeństwa polskiego opowiedziała się przeciw Wielkopolskiemu. Tak uczyniło duchowieństwo, arystokracja - nawet inteligencja miejska. Gdyby zarządzono wówczas wybory, większość ogromna wypowiedziałaby się niewątpliwie przeciw margrabiemu. Porównajmy ówczesne nastroje z głosowaniem klubu ukraińskiego za pełnomocnictwami, za budżetem, z deklaracją posła Celewycza w sprawie wojska - a zmierzymy całą rozpiętość obu nastawień.

Właśnie stosunek do armii stanowi najlepsze kryterium odnoszenia się Polaków do Rosji i Ukraińców do Polski. Porozumienie między Wielopolskim a Hotel Lambert nie doszło do skutku w dużej mierze dlatego, że Kalinka wypomniał margrabiemu w pewnej chwili, że oddał swego syna do armii rosyjskiej. W oczach Hotel Lambert było to zbrodnią. Powstanie wybuchło przecież z powodu branki do wojska. Otóż czytając "Diło" napotykamy na częste utyskiwania, że Ukraińców nie przyjmuje się do podchorążówki rezerwy. Jako jeden z dużych sukcesów w normalizacji Ukraińcy wymieniają mianowanie dwu swoich młodzieńców urzędnikami kontraktowymi Ministerstwa Spr. Zagranicznych w 10 st. sł. Dla Polaków po powstaniu kamieniem obrazy było piastowanie przez Ksawerego Lubeckiego godności senatora!

Co więcej? Już chyba nie potrzeba bardziej podkreślać tych różnic. Natomiast czas zająć się ich przyczynami. Dużą rolę odgrywa wśród nich odmienna sytuacja międzynarodowa. Nadzieje Polaków w okresie powstania styczniowego szły w kierunku Napoleona III i jego interwencji przeciw Rosji. Na tej płaszczyźnie widziano możliwość wskrzeszenia niepodległości Rzeczypospolitej. Nadzieje międzynarodowe Ukraińców nie zwracają się dziś przeciw Polsce. Wręcz odwrotnie, upatrują oni swą przyszłość w możliwości sojuszu między Polską a Niemcami. Te względy działają też najsilniej na elementy zapalne i skądinąd skłonne do akcji terrorystycznej.

Jest jednak i druga przyczyna, która wyjaśnia, dlaczego Polska nie poszła tak daleko jak Wielopolski. Nie wyjaśnia ona oczywiście, że nie zrobiono w ogóle nic, sprowadza jednak analogię dziejową do właściwych rozmiarów. B. Galicja wschodnia jest niewątpliwie krajem mieszanym i z tego powodu żaden polski polityk nie mógłby w koncesjach w stosunku do mniejszości pójść tak daleko jak poszedł Aleksander II, w swych koncesjach dla czysto polskiego królestwa kongresowego. Mój przyjaciel Mieczysław Pruszyński zamierza od dawna napisać książkę na temat sprawy ukraińskiej w b. Galicji i czeka z tym aż do chwili kiedy sprowadzi sobie pewną książkę z Paryża traktującą o… Irlandii. Ma rację. W Irlandii bardziej jak w dawnym królestwie kongresowym można dopatrywać się wzorów dla stosunków polsko - ukraińskich.

Jasnym jest jednak, że dalsza polityka pasywna ze strony polskiej prowadzi do wznowienia akcji wywrotowej na terenie kresów południowo - wschodnich i nowego osłabienia państwa z tego powodu. Wszyscy ci, którzy nie mając pojęcia o Ukraińcach i ich nastrojach, zajmują się bezmyślnym szczuciem Polaków na mniejszość, biorą na siebie krew ofiar, która zostanie być może przelana, jeżeli tak dalej pójdzie. Historia naszej normalizacji przypomina - tylko w nieco mniej patetycznym kształcie - dzieje ugody hadziackiej. Dialog między hetmanem Wyhowskim a gońcem królewskim Peretiatkowiczem, kiedy to Wyhowski po przeczytaniu pisma o zmianie warunków ugody powiedział do Peretiatkowicza: "ze śmierciąś przyjechał i śmierć mi przywiozłeś", po czym usiadł na łóżku i zapłakał, mógłby się dzisiaj powtórzyć między Mudrym i Biłykiem. Wyhowski wkrótce potem został istotnie rozstrzelany przez wojska polskie. Obawiam się, że tym razem p. Mudry zostanie tylko wystrychnięty na dudka. W ten sposób sam rząd polski zapewni zwycięstwo zwolenników komunizmu nad zwolennikami porozumienia z Polską. Wielopolski na wygnaniu w Dreźnie zajmował się lekturą naszych "wieszczów" i deklamował całymi stronami Mickiewicza. Co robić będzie p. Mudry?

Ale wszystko nie jest jeszcze stracone. Dopóki w Polsce rządzą Piłsudczycy, państwowy sposób ujmowania zagadnień mniejszościowych w zupełności nie zaginie. W spokoju ludności ukraińskiej zwolennicy konstytuowania (czy raczej zaczęcia nareszcie) polityki normalizacyjnej mają poważny atut, który nie powinien im być odbierany. Trzeba jednak zrozumieć, że bogacenie się ludzkości ukraińskiej działa na nią uspokajająco. Że zamożny dyrektor kooperatywy nie jest terrorystą, że jest nim natomiast biedny półinteligent. Że niebezpieczna jest młodzież bezrobotna i rozagitowana, nie zaś młodzież, której dano upragnione p. o. s. a. d. y. i skromną, choć wystarczającą do życia pensję. Że wykluczenie zupełne ludności miejscowej do nabywania ziemi powoduje niebywałe rozgoryczenie i przyczynia się do wzrostu komunizmu. Wreszcie, że ci wszyscy, którzy dążą do zaognienia stosunków polsko - ukraińskich pracują dla p. Stalina i dla wrogów Polski, którzy się notorycznie cieszą z rozmaitych sabotaży, pacyfikacji etc.

Kiedy zaistnieje zrozumienie dla tych elementarnych prawd politycznych, będziemy mogli z pożytkiem snuć porównania między działalnością Wielopolskiego i działalnością Mudrego.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/