Michał Szułdrzyński - Koncepcja państwa w "Kazaniach sejmowych" ks. Piotra Skargi


Wszyscy współcześni badacze zgodni są co do kaznodziejskiego kunsztu ks. Piotra Skargi. Bez wątpienia był to genialny mówca i głęboki znawca problemów społecznych i politycznych szesnastowiecznej Rzeczpospolitej. Był również żarliwym obrońcą katolicyzmu i zaprzysiężonym wrogiem reformacji, co nadaje jego prozie natchnionego i prorockiego charakteru. Światopogląd katolicki w istotny sposób wpłynął na kształtowanie się politycznych poglądów nadwornego kaznodziei Zygmunta III Wazy. Nie umniejsza to jednak w niczym oryginalności Kazań sejmowych, owszem, pozwala lepiej zrozumieć epokę i klimat sporów intelektualnych, które przetaczały się przez Europę za czasów Skargi.[1]

Chciałbym na wstępie zaznaczyć, iż nie będę rozstrzygał szeroko dyskutowanego problemu dotyczącego tego, czy Kazania były istotnie wygłoszone podczas obrad któregoś z sejmów oraz czy ich słuchaczami był król, szlachta, biskupi i senatorowie. Rozstrzygnięcie tej kwestii nie ma zasadniczego wpływu na przedstawienie koncepcji Skargi na temat kształtu państwa. Badania historyczne zdają się obalać obowiązującą przez trzy stulecia tezę, iż były one ogłoszone na którymś z sejmów między rokiem 1589 a 1599. Przemawiają za tym obecne w tekście odwołania do poszczególnych wydarzeń szesnastowiecznej Europy. Prawdopodobne jest natomiast, że Kazania sejmowe w tym kształcie, w jakim zostały przez samego autora wydane, były genialną całością homiletyczną, zbudowaną z wielu wątków, które mogły być poruszane przez Skargę podczas jego pracy duszpasterskiej. Rozstrzygnięcie tej kwestii więcej może powiedzieć o samym kaznodziei. Otóż, jeśli w istocie wygłosił je w obecności dostojników Rzeczpospolitej, zawarta w nich surowa krytyka stosunków społecznych, moralnych i politycznych byłaby świadectwem głębokiej odwagi cywilnej autora oraz poczucia dziejowej misji naprawy państwa i wiary. Podziwiany przez romantyków, w szczególności przez Mickiewicza[2], profetyczny charakter Kazań Skargi nabrałby w tym świetle znamion heroizmu i świętości.

Z tych samych powodów chciałbym pominąć inny fragment legendy o Skardze, widzący w nim twórcę polskiego mesjanizmu i wyjątkowej roli Polski w historii. Istotnie, można odnaleźć w tekście kazań wiele aluzji na ten temat, nie chciałbym jednak rozstrzygać tego, czy Skarga był świadomym głosicielem mesjanizmu narodu polskiego. Problem stylizacji prorockich rozwinę później, wszelako sygnalizuję już teraz, że zawieszę prawdziwość tej pięknej legendy, by dokładniej rozważyć wizje państwa polskiego, którą Jezuita zawarł w swych kazaniach. Mimo sprzeciwu niektórych badaczy, mimo intelektualnej schedy romantyzmu zaczątki mesjanizmu wynikające z miłości do ojczyzny oraz z kunsztu oratorskiego można u Skargi odnaleźć.

W Kazaniach sejmowych nie mamy kontaktu ze zwartą i wypracowaną koncepcją państwa. Już Stanisław Tarnowski[3] zauważał, iż nie jest to spójny system filozoficzny, nie jest to również czysta utopia w stylu Tomasza Morusa. Kaznodzieja nie daje nam wykładu politycznego, lecz jako osoba wrażliwa na dobro Polski dąży do jej reformy, wypomina grzechy, wzywa do nawrócenia. Choć jest kapłanem, zabiera głos w najistotniejszych kwestiach ówczesnego życia politycznego z poczucia obowiązku i patriotyzmu. Wszelako z rozmaitych propozycji reform, z głębokiej krytyki, z licznych trafnych obserwacji możemy wyinterpretować zarys koncepcji politycznej Piotra Skargi. Jest to koncepcja głęboko zakorzeniona w rzeczywistości szesnastowiecznej Europy. Znajdujemy w niej wiele śladów myślicieli średniowiecznych, ale też i Skardze współczesnych. Zaangażowany ton Skargi często zwodzi czytelnika, często nie wiadomo, czy odnosi się on do koncepcji państwa czy też kościoła, obserwujemy swoiste zlanie się w tekście Kazań treści teologicznych z politycznymi. Nie wynika to z braku systematyczności myślenia autora, lecz raczej z jego przekonania, iż nie da się rozdzielić spraw religii od spraw państwa.

Niemniej z Kazań wyłania nam się bardzo dynamiczna wizja państwa, państwa jako ciała, jako żyjącego organizmu, w którym wszystkie "członki" zobowiązane są do ścisłej współpracy, którego cel rozumiany jest jeszcze teologicznie, którego harmonia zapewni wszystkim obywatelom szczęście.

Niezwykle istotnym wydaje się fakt, iż na kartach Kazań sejmowych nie pada słowo "państwo". Państwo - w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, jest pojęciem znacznie późniejszym. Odpowiednikami polskiego wyrazu "państwo" są angielski "state", niemiecke "Staat" czy francuski "l'État", a więc słowa kojarzące się ze stanem politycznym. Koncepcje stanu politycznego w czasach Skargi dopiero powstawały, ojcem nowoczesnego pojęcia państwa jest Machiavelli, które znajduje rozwinięcie wśród myślicieli takich, jak Hobbes, Locke, Rousseau. Atoli oczywistym jest, iż Skarga nie może używać tego słowa w nowoczesnym znaczeniu. To, co skrywa się dziś pod tym słowem rozumie on jako głęboką wspólnotę tradycji, kultury i języka. Właśnie owo wspólnotowe rozumienie stanu politycznego wyznacza kierunek myślenia Skargi. Każda wspólnota zakorzeniona jest w transcendentalnych wartościach. Dla Skargi osią, wokół której koncentrowały się wartości i tradycje Rzeczpospolitej był rzymski katolicyzm, stąd trudno jest, co sygnalizowałem we wstępie, oddzielić, na gruncie jego refleksji, sprawy polityczne od religijnych.

Słowem, które najpełniej zastępuje u Skargi państwo, jest ojczyzna. Używa jednak zamiast niego słów takich, jak Rzeczpospolita, naród, lud wybrany, królestwo polskie itp. To właśnie Skarga jest ojcem nowoczesnego rozumienia słowa ojczyzna! Połączył w niej spotykane już wcześniej u Reja rozumienie "ojczyzny niebieskiej" oraz wyklarował rozumienie Kochanowskiego, u którego ojczyzna była zarówno tłumaczeniem łacińskiego "patria", jak i nazwą ziemi ojców. To połączenie świadczy o swoistej sakralizacji pojęcia ojczyzny[4]. Ojczyzna to nie tylko świeckie państwo, lecz twór, który jest obywatelowi bliski, ojczyzna jest święta, jest matką. Skarga, który ukuł współczesne rozumienie tego słowa i jako pierwszy wprowadził go do języka, był świadom wspólnotowych więzów łączących obywatela z jego ojczyzną. Słowo ojczyzna przepełnione jest ładunkiem emocjonalnym, staje się również terminem stricte politycznym. Świadczy o świadomym patriotyzmie Skargi, i jego sakralne zabarwienie nie musi dowodzić, że polityka była w jego mniemaniu narzędziem kontrreformacji. Skarga taktował Polskę jak świętość.

O patriotyzmie świadczy również świadome użycie w swych kazaniach języka polskiego. Polszczyzna dopiero stawała się wówczas językiem humanistów, językiem sporów teoretycznych czy rozważań religijnych. Wciąż dominowała łacina i większość poprzedników Skargi pisała swe kazania po łacinie, podobnie jak wielu ówczesnych pisarzy politycznych. Skarga świadomie pisał po polsku, pragnąc by jego słowa dotarły do jak najszerszej rzeszy odbiorców i odniosły jak największy skutek. Równocześnie samo pisanie po polsku, które wówczas było procesem twórczym, dlatego że zaczynał on wówczas wchodzić do naukowego użycia, było samo w sobie przejawem patriotyzmu. Nie tylko treść kazań dotyczyła Polski, również ich forma, kunsztowne użycie polszczyzny przyczyniało się do potęgi umiłowanego kraju.

Skarga nie pisał o żadnym abstrakcyjnym państwie, pisał o Polsce i jej koncepcję zawarł w swych kazaniach. Nie rozważał ogólnych zasad państwowych, lecz odnosił się do konkretnego państwa polskiego. Nie znaczy to, rzecz jasna, o nietrafności refleksji Skargi, lecz o swoistym realizmie, który nakazał mu połączyć posiadaną wiedzę teoretyczną z konkretnymi warunkami, w których żył. Wydaje się, że dzięki temu, a nie pomimo to, wiele jego spostrzeżeń nie traci swej aktualności, gdyż oparte są one na głębokiej analizie i zrozumieniu rzeczywistości. Zrozumienie warunków polskich szczególnie widoczne jest we fragmentach, w których odpiera on argumenty na rzecz demokracji, powołujące się na poprawne funkcjonowanie tego ustroju w Wenecji czy Szwajcarii. Skarga uznaje funkcjonowanie demokracji w tych państwach, lecz wyłącznie na mocy odmienności warunków. Odmienność polegała chociażby na nieporównywalnie większej powierzchni Polski lub ilości mieszkańców, zagrożeń zewnętrznych itp. Koncepcja państwa Skargi zdaje się być zatem swoistym połączeniem wiedzy z zakresu filozofii politycznej czy teologii z wnikliwą obserwacją nie tylko ówczesnego życia, lecz również historii. Jeżeli więc uświadomimy sobie pewne założenia, często archaiczne, średniowieczne, którymi się posługiwał, będziemy mogli docenić jego umiejętności polityczne. Jest to jednak zadanie dla historyka. Należy pamiętać, że gdy Skarga mówi o królestwie polskim, Rzeczpospolitej, Polsce czy ojczyźnie, ma na myśli nie tylko kraj, w którym przyszło mu mieszkać, ale też państwo jako takie.

Państwo dla Skargi było przede wszystkim wspólnotą ludzi. Wspólnota zakłada ścisłą współpracę, współzależność, ale również istnienie dużej ilości naturalnych zależności pomiędzy jej członkami. Potrzeba istnienia polityczności nie jest czymś sztucznym i nienaturalnym dla ludzi, lecz stanowi naturalną konsekwencję wspólnego życia i pracy. Dzięki swoistej naturalności tej wspólnoty, wiele wskazówek odnośnie jej funkcjonowania, można odnaleźć w Biblii, która wyznacza ramy działalności człowieka. Polityczność nie będąc niczym nienaturalnym, wymyślonym, podlega więc wszystkim boskim prawom i nakazom. Cele wspólnoty w ujęciu Skargi są celami duchowymi, co pociąga za sobą konsekwencje ścisłych związków religii i polityki, które są charakterystycznym składnikiem jego koncepcji myśli. Państwo jest wspólnotą ludzi jednoczonych celem, lecz tym, co jednoczy ich najistotniej jest wspólne pochodzenie i kultura, jest wspólnotą "wszystkich obywateli, połączonych tożsamością miejsca zamieszkania, więzią języka i pochodzenia."[5] Wspólnotowość jest najistotniejszym czynnikiem jednoczącym obywateli. Jedność ta nie dotyczyła wyłącznie stanów w łonie Rzeczpospolitej, ale obejmowała również inne narody zamieszkujące jej terytorium. Bogactwo kulturowe i wielonarodowość były dla Skargi cennymi wartościami, których umiejętne zsynchronizowanie przyniosłoby Polsce wiele pożytku. Warunkiem pokoju, o czym będzie mowa niżej, jest jednak jedność religijna. Wspólnotowość musi się wyrażać między innymi poprzez jedność wiary, którą kaznodzieja utożsamiał z katolicyzmem. Skarga nie negował tego, iż to właśnie szlachta jest beneficjantem praw politycznych. Była to konsekwencja panujących stosunków nie tyle społecznych, ile cywilizacyjnych. Niedopuszczanie innych stanów do sprawowanie rządów było w tamtych czasach równie oczywiste, jak dziś niedopuszczanie do polityki obywateli poniżej osiemnastego roku życia. Nie należy zapominać, iż istotą polityczności jest zdefiniowanie, kto jest obywatelem, kto posiada prawa, a kto nim nie jest. W greckich polis byli to tylko wolni obywatele w przeciwieństwie do ogółu niewolników. Dziś nie tylko nieletni odsunięci są od praw politycznych, lecz niektórzy więźniowie, rzesze nielegalnych imigrantów czy choćby osoby nieposiadające dokumentu tożsamości. Uznając prawo szlachty (po sejmie unifikacyjnym 1569 nie była to wyłącznie szlachta polska, lecz również ruska i pruska!) do udziału w rządach nie oznaczało dyskryminowania pozostałych stanów ani narodów. Skarga nie zapominał o tym i wielokrotnie nawoływał do poprawy traktowania "stanu kmiecego i orackiego" tudzież plebsu miejskiego, które traktowane było gorzej niż niewolnicy. W imię jedności narodowej każdy, kto miał wspólne korzenie, korzenie języka, urodzenia i religii winien być chroniony przez rządy Rzeczpospolitej. Tutaj po raz kolejny odnajdujemy świadectwo wielkiego znaczenia, jakie Skarga przywiązywał do Polszczyzny. Stąd teza, iż jej użycie było w Kazaniach w pełni świadome i celowe. Właśnie język jednoczył Polaków w sposób istotny, należało o niego dbać i pracować nad jego pięknem. Kazania sejmowe są tego wybitnym przykładem.

Celem państwa jest utrzymywanie wspólnoty w porządku i pokoju, działanie na rzecz dobra wszystkich obywateli (nie tylko stanu rządzącego!), dobra rozumianego nie tylko docześnie, lecz również i duchowo. Wizja państwa teokratycznego nie była Skardze obca. Te cele wyznaczały piękny ideał patriotyzmu, który Skarga stworzył na podstawie zacnych wzorów zaczerpniętych nie tylko z Pisma, lecz przede wszystkim z historii, kultury oraz własnych refleksji. Był to patriotyzm bardzo wymagający, zdecydowanie katolicki i poprzez to rycerski i altruistyczny.

Interesujące jest użycie przez królewskiego kaznodzieję licznych metafor dla określenia państwa. Niejednokrotnie są to metafory odnoszące się w równym stopniu do państwa jak i do kościoła. Są to słowa-klucze: ciało, matka, okręt, wojsko, oblężona twierdza itp[6]. Charakteryzują się one tym, że nie są zwykłym alegorycznym obrazem państwa. Niosą ze sobą dużo więcej, są postulatami odbudowy, restauracji Polski i Polaków. Nie tylko opisują konkretną sytuację, lecz przyczyniają się do zrozumienia tego, czym państwo ma, w nauczaniu Skargi, być.

Ciało jest organizmem tworzącym nierozerwalną całość, które może prawidłowo funkcjonować wyłącznie przy zapewnionej harmonii wszystkich jego członków i organów. Nad wszystkim członkami władzę sprawuje głowa-monarcha, który rządzi, ale również troszczy się o całe ciało. Metafora ciała wyjaśnia wiele bardzo istotnych elementów w myśleniu Skargi, na przykład przekonanie o wyższości ustroju monarchicznego nad innymi, silną władzę królewską, braterstwo i jedność wszystkich stanów i narodów składających się na to ciało, a także konieczność posiadania wspólnego celu duchowego, którego opiekunem jest monarcha. Ciało państwowe posiada duszę, którą jest kościół. Organicyzm ten nie jest żadnym wymyślonym i idealistycznym tworem, lecz tylko poglądem rodzącym się z obserwacji naturalnego funkcjonowania państwa, o którym wspominało wielu wcześniejszych filozofów i myślicieli.

Matka obdarowuje swe dziecko wszystkim, co najcenniejsze: życiem, bogactwem, wszelkimi koniecznymi dobrami, lecz również zbytkami: pięknem kraju, jego rozległością i czerpanymi zeń zyskami. Skarga podkreśla wielokrotnie, iż matce należy się wdzięczność i szacunek. Matki nie wolno ograbiać, nie wolno sprzedawać, lecz należy wielokroć wyrzekać się prywatnych korzyści dla jej dobra. Należy być jej posłusznym i nie zasmucać jej. Posłuszeństwo władzy królewskiej, szacunek dla prawa są równie naturalne jak posłuszeństwo rodzonej matce, co więcej są tym samym, lecz przeniesionym z relacji rodzinnych do stosunków społecznych i politycznych! Grzechy i przestępstwa obywateli niszczą ojczyznę i zasmucają matkę. Sprawianie jej bólu jest nie tylko złem, lecz przejawem niewdzięczności. Grzechy ojczyznę psują moralnie, wyniszczają politycznie i materialne. Nieposłuszne, złe dzieci nie stworzą dobrej rodziny mimo największej miłości matki.

Również na okręcie posłuszeństwo wobec dowódcy statku jest konieczne dla pomyślności wyprawy. Niesubordynacja prowadzi do klęski, a na wspólnym okręcie musi panować zgodność, jedność i solidarność. Sprzeczne dążenia płynących doprowadzają do katastrofy. Posłuszeństwo na statku wymaga również wielu wyrzeczeń osobistych. Gdy okręt znajduje się w niebezpieczeństwie, egoizm prowadzi do wspólnego nieszczęścia, ratowanie prywatnego dobytku powoduje niechybne rozbicie, pójście na dno. W sytuacji niebezpiecznej należy posłusznie wykonywać rozkazy władcy i tylko wspólna praca na rzecz ratowania okrętu może go uchronić od zguby. Skarga pokazuje, iż wyrzeczenie się prywaty jest pożyteczniejsze dla każdego z obywateli, gdyż przetrwać można tylko wtedy, gdy całość będzie bezpieczna. Ratowanie okrętu jest tożsame z ratowaniem swego życia i dobytku. Nigdy odwrotnie!

Metafory militarne, związane z wojskiem czy twierdzą, wydają się być odpowiedzią nie tylko na sytuację polityczną szesnastowiecznej Polski, lecz również i na problem szerzącej się w Europie reformacji. Wojsko wymaga mobilizacji, męstwa i posłuszeństwa. Rozprzężenie moralne i fizyczne, rozpusta, zniewieściałość prowadzi wojsko do klęski. Trzeba mu przeciwstawić hart ducha i wszystko, co niosą za sobą ideały rycerskie. Wojsko wiąże się ponadto z inną metaforą, mianowicie żołnierza Chrystusowego. Wojny religijne i konieczność obrony chrześcijaństwa wprowadziły do myślenia teologicznego nową wizję: wizję kościoła walczącego. Kościół nie był już tylko świętym powiernikiem nauki chrystusowej i jej przesłania religijnego, lecz też obrońcą wartości cywilizacyjnych. Obrona katolicyzmu była obroną cywilizacyjnej puścizny Zachodu. Kościół zmuszony był do wyjścia z dotychczasowego sposobu omnipotentnego rządzenia światem i do sprostania konfrontacji z nowymi, atrakcyjnymi ruchami religijnym, które zagrażały jego pozycji i uderzały w jego fundamenty. Kościół zmuszony był do podjęcia walki, nie tylko politycznej, z reformacją. Katolik zmuszony był więc walczyć, obywatel, w imię jedności narodowej i religijnej, również.

W tym miejscu dochodzimy do złożonej problematyki relacji pomiędzy państwem a kościołem u Skargi. Skarga nie przeczył scholastycznej tradycji uznającej króla za strażnika religii w państwie czy wręcz za obrońcę interesów kościoła. Jednakże władca winien ochraniać religię również we własnym interesie; jedna wiara gwarantuje państwu szczęście, pokój i harmonijne dążenie do wyznaczonego celu duchowego. Wydaje się, że Skarga nie chciał rozstrzygać wyższości którejś ze stron, mocno jednak podkreślał wzajemne przenikanie się interesów politycznych i religijnych. Oderwanie religii od polityki prowadzi do nieustannych sporów, czego świadectwem było okrutne żniwo wojen religijnych. Swobodna dyskusja w sprawach religijnych prowadzi do konfliktów wewnątrzpaństwowych, dzieli obywateli, podkopuje posłuszeństwo do władcy i umiłowanie kościoła. Istotne powiązanie religii i polityki prowadzi do utrwalenia się jedności politycznej. Właśnie dlatego Skarga był zażartym przeciwnikiem konfederacji warszawskiej gwarantującej prawa innowiercom. Wydaje się, że krytyka miała dwa źródła: genetyczne i ideologiczne. Wspólnym korzeniem członków narodu, wspólnym pniem, z którego wyrastają jest właśnie religia. Katolicyzm był dominującym składnikiem polskiej kultury doby renesansu. Wystąpienie przeciw kościołowi było uderzeniem w fundamenty kultury narodowej, narodowej jedności i poczucia tożsamości. Geneza poczucia wspólnoty odbijała się natychmiast w sferze politycznej: utrata poczucia jedności prowadziła do nasilania się czynników odśrodkowych w Rzeczpospolitej, aż w efekcie doprowadzała do anarchii. Ideologiczność krytyki innowierców polega na ujęciu państwa jako bytu politycznego realizującego cele wspólnoty politycznej. Cele te nie były wyłącznie doczesne, według wyznawanej przez Skargę a wspomnianej przed chwilą doktryny, cel państwa był celem duchowym, eschatologicznym. Zadaniem państwa było szczęście powszechne, realizowanie dobra wspólnego, a więc umożliwienie i doprowadzenie do indywidualnego zbawienia każdego z obywateli. Dobro wspólne wyznaczane było przez religię, a jeżeli obowiązkiem obywatela jest dążenie do tego dobra, heretyk nie mógł być dobrym obywatelem. Dążąc do odmiennych celów duchowych przestawał być lojalny wobec politycznego celu narodu. "A gdzie około wiary i rzeczy boskich zgody nie masz, tam i w rzeczach świeckich, i w policyjej być nie może. Gdyż rzeczy świeckie służyć duchownym mają; kto inaksze ma duchowne i inaksze też i o świeckich rozumienie mieć musi. Jako mularz inakszą do swego murowania materyją, a inakszą cieśla do swego budowania bierze, i tak ją przyprawuje, jako mu do jego końca potrzeba, tak heretyk i katolik inaczej o Rzeczypospolitej sądzić musi, jako któremu do zatrzymania wiary swojej potrzeba. Zgoda tedy około spraw Rzeczypospolitej między nimi stać nie może i biada być musi tej Rzeczypospolitej, o której niezgodni ze sobą w wierze radzą i obmyślają."[7] Ta zawiłość doprowadziła do całkowitego wykluczenia innowierców z koncepcji Skargi, obecna była również w jego działaniach na rzecz jedności religijnej: zwalczaniu konfederacji warszawskiej, braku reakcji na pogromy protestantów i burzenie zborów, oraz w orędowaniu za unią brzeską 1596 roku. Działania te poprzez ujednolicenie religijne doprowadzić miały do ładu i stabilizacji politycznej.

Dla Skargi połączenie państwa z religią było na tyle oczywiste, iż wyciągał historiozoficzny wniosek, iż przeznaczeniem Rzeczpospolitej jest katolicyzm. Przyjęcie rzymskiego chrześcijaństwa rozpoczęło polską państwowość i przez sześć stuleci doprowadziło do stworzenia niekwestionowanej potęgi europejskiej. Początek kryzysu upatrywał Skarga w przyjęciu się na polski grunt herezji, od husytyzmu, aż do protestantyzmu. Odejście Polski od katolicyzmu było dla jezuity jednoznaczne z początkiem kryzysu politycznego.

W Kazaniach charakterystyczne jest również ilustrowanie historii Polski cytatami ze starego testamentu. Prócz nastroju profetycznego wprowadza to inny ważny wątek, otóż Skarga losy Polski rozumie jako losy państwa istotowo związanego z religią. Liczne przykłady biblijnych klęsk mają wyjaśniać niepowodzenia Rzeczpospolitej, zaś jej bogactwo jest darem od Boga, dowodem jego miłosierdzia i pamięci o Polsce "zawsze wiernej". Bóg za grzechy obywateli ukarze cały naród. W ten sposób rozumie zagrożenie tatarskie, tureckie, protestanckie. Nie są to zwykłe zagrożenia wynikające z układu polityczno-historycznego. Przeciwnie, są to znaki otrzymane od Boga, napomnienie do nawrócenia. Gdy Polska odwróci się od katolicyzmu Bóg po sześciuset latach odwróci od niej swą Łaskę i wówczas Rzeczpospolita zginie. Nagroda za posłuszeństwo indywidualne człowieka zostanie mu dana w zaświatach. Podobnie jak kara. Wszelako nagroda za dochowanie wierności kościołowi przez państwo objawi się w doczesnej potędze a kara za nieprzestrzeganie jego woli w doczesnym upadku. Jest to oczywiście zrozumiałe ze względów teologicznych: państwo nie ma duszy, nagroda dla bytów zbiorowych musi być wypłacona w doczesności. To rozwiązanie tłumaczy w jasny i klarowny sposób obywatelom, dlaczego warto współuczestniczyć w budowaniu państwa.

Wspomniane powyżej upodobania profetyczne, prócz tego, iż odegrają istotną rolę w, przypisywanym Skardze mesjanizmie, świadczą o skłonnościach kaznodziei do systemu teokratycznego. W Starym Testamencie Bóg był bezpośrednim prawodawcą Izraela, jego przewodnikiem, a celem państwa izraelskiego było odczytywanie i wypełnianie jego woli. Podobnie chciał, aby wyglądała sytuacja w Polsce. Bóg jest najwyższym źródłem celów, do którego dąży państwo jako wspólnota. Atoli prawo boskie jest wiążące dla władców i obywateli. W średniowieczu wielu myślicieli ku takiej wizji się skłaniało. Sympatie królewskiego kaznodziei pozwalają przypuszczać, iż koncepcja państwa teokratycznego nie była mu obca.

Koncepcja państwa uzależnionego od religii pociąga za sobą wzrost wymagań moralnych stawianym obywatelom. Obywatel ma nie tylko przestrzegać prawa, musi być ponadto gorliwym katolikiem. Co więcej, katolikiem, który nie ogranicza się do swych praktyk religijnych, lecz walczy za swoją religię, jest rycerzem Chrystusowym, który podporządkowuje swe życie i państwo obronie kościoła i katolicyzmu. Cnoty rzymskiego chrześcijanina są nie tylko cnotami dobrego obywatela, lecz nauka kościoła najlepiej odpowiada wymogom państwa. Katolicyzm uczy poszanowania dla władzy i karności, pokory, skromności, miłości bliźniego, rezygnowania ze swojego interesu na rzecz wyższych dóbr. Katolicyzm wszczepia poczucie porządku świata, a więc również porządku politycznego, społecznego itd. Uczy pokory, niezbędnej dla zharmonizowania interesów stanów i narodów w łonie Rzeczpospolitej. Powyżej nakreślone nastawienie zmuszało Skargę do bardzo surowych krytyk stosunków panujących w szesnastowiecznej Polsce. Wszelako wydaje się, że oczywistym jest, iż przekonania polityczne Skargi nie były kierowane przez jego jezuicki katolicyzm, lecz że koncepcje polityczne, religijne i eklezjalne zlewały się w jego refleksji w spójną całość, owszem głęboko ugruntowaną w światopoglądzie Europy doby oświecenia.

Możliwość najlepszej realizacji celów doczesnych i religijnych widział Skarga w monarchii. Tylko ten ustrój gwarantował według niego harmonię, ład i pokój. Podobnie jak ciało rządzone jest przez jedną głowę, podobnie jak jest tylko jeden Bóg rządzący całym światem, jeden ojciec w rodzinie, tak też w państwie winien być jeden władca. Skarga był w tej materii kontynuatorem długiej tradycji filozoficznej od Platona, Arystotelesa, św. Tomasza aż do Machiavellego czy Bodina. Król miał stanowić ośrodek władzy w państwie, parlament zaś - co zaczerpnięte było z myśli tego ostatniego - sprawować funkcje mniej istotne, ograniczone do kwestii wysokości podatku i temu podobnych zagadnień. Skarga dążył do wzmocnienia władzy królewskiej. Krytykował całkowity brak autorytetu, jakim się "cieszyła" władza monarsza w Polsce. Dążył do wzmocnienia pozycji króla, który, jako symbol jedności narodu i protektor kościoła i wiary, mógłby ograniczyć szerzenie się reformacji w Polsce. Umocnienie władzy królewskiej i będące jego konsekwencją umocnienie się katolicyzmu związane były jednak z ograniczeniem praw szlachty, która każdy widoczniejszy przejaw działalności królewskiej traktowała jak zamach na "złotą wolność". Krytykując wszechwładzę szlachty oraz rozważając kwestie ustrojowe, Skarga stanowczo odrzucał demokrację. Twierdził, że ustrój ten mógł funkcjonować wyłącznie w małych krajach, jak Szwajcaria czy Wenecja. Wysoki poziom wykształcenia mieszczaństwa i ich aktywne zaangażowanie się w życie publiczne umożliwiały tam demokrację. Polska była krajem znacznie obszerniejszym, bardziej złożonym i brykającym się z poważnymi problemami zewnętrznymi. Poza tym monarchia była dla Skargi czymś najbardziej naturalnym, więc i najbliższym doskonałości. Król swoją władzę otrzymał od Boga, świadectwem tego było zawsze nałożenie korony przez prymasa. Przebieg koronacji przypominał zaślubiny króla z narodem przed obliczem Boga.

Szlachta jednak lękała się jakichkolwiek zmian oskarżając króla o chęć wprowadzenia w Polsce znienawidzonego absolutum dominium. Na nic zdawały się argumenty Skargi tłumaczące, że Bóg nad światem posiada władzę absolutną, a nikt z tego powodu nie cierpi; że absolutyzm jako tyrania występował w krajach sąsiednich jak Turcja i Moskwa, zaś to, co reprezentowali monarchowie europejscy było silną i scentralizowaną władzą królewską działającą dla dobra państwa, nie absolutyzmem. Podtrzymywane przez pakta konwenta oraz artykuły henrykowskie status quo w istotny sposób krępowało działania króla w Polsce.

Upodobanie Skargi do monarchii miało swe źródło w jego wierze, w biblii i umiłowaniu autorytetu i porządku, nie było ono przekonaniem czysto politycznym, wymierzonym przeciwko szlachcie. Niestety próby wzmocnienia władzy królewskiej nie powiodły się nie tylko Skardze, lecz i następnym reformatorom, co doprowadziło Rzeczpospolitą do całkowitego bezładu, anarchii, upadku.

Ciałem doradzającym królowi miał być nieco zreformowany senat, złożony z dożywotnio powoływanych przez króla senatorów oraz hierarchii kościelnej. Stopniowe wymuszenie przez Skargę niepowoływania przez Zygmunta III innowierców zmieniło senat w narzędzie w rękach kościoła, lecz znaczenie senatu uzależnione było od zakresu władzy królewskiej. Gdyby jednak rozszerzyć kompetencje królewskie, senat byłby instytucją modyfikującą ustrój Polski w kierunku arystokracji i merytokracji. Brak kadencyjności, pełnienie funkcji senatora dożywotnio uniezależniłoby go od doraźnych nacisków zarówno ze strony szlachty, jak i króla.

Najbardziej krytykowaną przez Skargę instytucją był sejm, którego funkcjonowanie doprowadzało Polskę do anarchii. Sejm nie spełniał swych podstawowych zadań ustawodawczych, stawał się coraz częściej sceną karygodnych wybryków, przestawał zaś być miejscem debaty nad losami kraju. Posłowie wyłaniający się często z najuboższej szlachty, "gołoty" nie posiadali ani moralnych, ani intelektualnych kwalifikacji do rządzenia krajem. Rosnąca rola sejmu walnego prowadziła do coraz większego uzależnienia losów kraju od wybryków poszczególnych posłów. Również sejmiki nie funkcjonowały należycie, lecz przeobrażały się w miejsce ścierania się interesów lokalnych możnowładców czy magnatów. Po sejmie unifikacyjnym, gdy ze szlachtą polską obradowała litewska sytuacja sejmu stała się jeszcze bardziej złożona. Posłowie wysyłani byli przez ziemstwo na sejm ze ścisłymi instrukcjami, co krępowało ich poczynania i uniemożliwiało rzetelną ocenę sytuacji.

Sejm, mimo narastającego paraliżu, był dumą całej szlachty. Upatrywała ona w nim ostoję swych praw, ostoję "złotej wolności", symbol cywilizacyjnej misji Polski pośród narodów europejskich zniewolonych przez absolutum dominium. Nie tylko wzmocnienie władzy królewskiej, lecz nawet próby zreformowania sejmu, szlachta traktowała jako zamach na swą wolność, która był dlań najwyższą wartością. Według Skargi Polska była zbyt dużym i zróżnicowanym państwem, by mógł w niej funkcjonować system parlamentaryzmu przedstawicielskiego. Sejm był zbyt zdezorganizowany by mógł sprawować tak olbrzymią władzę (nie zapominajmy, że w ręku parlamentu spoczywała ścisła niemal kontrola poczynań królewskich!). Polska była zbyt rozległym krajem, by mogła sobie pozwolić na system sejmowy w takiej postaci. Ta podwójna choroba była dla jej państwowości zbyt poważna. W państwie, o którym marzył Skarga, sejm miał odgrywać mniejszą rolę. Władza królewska miała być znacznie sprawniejsza i scentralizowana, co za tym idzie, rola sejmu ograniczona do kilku procedur ustawodawczych, między innymi podatków. Król zaś posiadałby możliwość powoływania wojska, gdyż dotychczas szlachta obawiała się powierzenia zbyt dużego wojska w ręce władcy, gdyż mogłoby się to obrócić przeciw niej. Sytuacja ścierania się monarchy z sejmokracją podobna była do błędnego koła, z którego wyrwać Polskę mógł nagły cios: zagrożenie zewnętrzne, gruntowna reforma lub przewrót wewnętrzny.

Innym z mankamentów ustroju parlamentarnego był egoizm stanowy. Sejm nie działał w interesie całego narodu, lecz wyłącznie "narodu szlacheckiego". Dlatego nie ufał nikomu, nie wierzył w bezinteresowność nikogo. Każdą reformę uważał za próbę przeprowadzenia kolejnego partykularyzmu dyktowanego czyimś interesem, a zatem wymierzonym przeciw szlachcie. Skarga marzył o szlachcie rycerskiej poświęcającej się dla całego narodu polskiego, walczącej za wiarę, za króla, za dobro ojczyzny. Marzył o solidarności narodowej, braterstwie oraz o odpowiedzialności.

Mimo iż Skarga nie dążył do rozszerzenia praw politycznych na inne stany, uważał, że zreformowanie szlachty doprowadzi do przejęcia przez nią odpowiedzialności za losy całego narodu, do zgodnej współpracy z innymi stanami, z królem, w imię wspólnego dobra. Atoli pragnął rozbudzić uczucie braterstwa, które wprowadzałoby w życie ideał chrześcijańskiej miłości bliźniego. Pragnął rozbudzić prawdziwy patriotyzm, miłość "dobra pospolitego", która pozwoliłaby uwolnić Polskę od toczących ją partykularyzmów. Skarga był świadom, że braterstwo daje jedność, jedność zaś jest ściśle związana z jedną wiarą, z katolicyzmem, który miał dodatkowo cementować naród. Rozbicie prowadzi zawsze do sporów, które destabilizują państwo, narażają nie tylko na zagrożenie zewnętrzne, lecz również na zło wojny domowej. Szansę widział w przypomnieniu etosu rycerskiego i wszystkich cnotach z nim związanych: skromności, wierności, w męstwu, samoograniczeniu, wytrwałości, również prostolinijności, przyjacielstwu, ofiarności. Współczesną sobie szlachtę przyrównywał do grupki zniewieściałych młodzieńców czy wręcz dzieci, które nie wiedzą, co dla nich dobre, nie potrafią się "samorządzić", nie potrafią się obronić. Idealny obywatel Rzeczpospolitej umiałby zrezygnować z własnego interesu, nie byłby niczym kupiec na statku, ratujący swe dobra, lecz jak wierny marynarz ze wszystkich sił ratowałby okręt. Szansę upatrywał w powrocie do starożytnych ideałów wojskowych, lubił przywoływać model bojowych i wiernych przodków, którzy byli wierni królowi i świętej wierze katolickiej. Wszelako nie zatrzymywał się wyłącznie na przeszłości. Pomny reformacji łączył etos staropolskiego rycerza z rycerzem Chrystusa, obrońcą wiary, miles christianus. Istotne było przekonanie o współzależności rozstroju politycznego z zawieruchą religijną. Obecność innowierców w kraju, szerzenie się protestantyzmu uważał za symptom poważnej choroby, której innymi przejawami były brak poszanowania prawa, odrzucenie autorytetów, obumarcie patriotyzmu itp. Skarga potępiał chciwość i wyzysk, którego dopuszczała się szlachta, krytykował bezwzględne dążenie do zysku, które, w jego mniemaniu, burzyło porządek społeczny i równowagę stanów, wprowadzało chaos, zamęt i anarchię. Los najuboższych mieszkańców Rzeczpospolitej był mu szczególnie bliski.

W każdym niemal absolutyzmie europejskim władza królewska w swej walce ze szlachtą czy arystokracją nie była sama. Monarcha zawsze szukał poparcia pośród gminu, by móc trzymać szlachtę w ryzach ograniczając ją od góry i od dołu. Było to szczególnie charakterystyczne w absolutyzmach katolickich, które szukały oparcia w gminie, plebsie, który nie był zainteresowany zawieruchą religijną, pozostawał przy katolicyzmie borykając się z podstawowymi problemami egzystencji: ubóstwem. Skarga brał gmin w opiekę nie tylko w swych licznych kazaniach. Był założycielem Arcybractwa Miłosierdzia w Krakowie, które zajmowało się pomocą plebsowi miejskiemu i szerzeniem wśród niego katolicyzmu. Mimo oskarżeń o budowanie królowi zaplecza politycznego, Arcybractwo wykonało - i wykonuje do dziś! - wielką pracę charytatywną.

Natomiast w Kazaniach sejmowych Skarga odwoływał się do miłosierdzia szlachty, która była bezlitosna wobec chłopstwa. Zwiększanie pańszczyzny, wyzysk, niekaralność zabójstw chłopów przez panów prowadziło do upodlenia i szybkiej degradacji stanu "kmiecego i orackiego". Nienawidzącą tyranii szlachtę oskarżał o tyranizowanie poddanych, o sprawowanie wobec nich absolutum dominium. Nawoływał do zniesienia wobec chłopów patrymonialnego sądownictwa, oddającego ich całkowicie we władanie szlachty. Umocnienie się gospodarki folwarku, przywiązanie chłopa do ziemi, rosnąca pańszczyzna sprawiały, iż sytuacja gminu była gorsza od sytuacji starożytnego niewolnictwa. Po pierwsze, w starożytności istniała możliwość wyzwolenia, staropolska zaś nie znała takiego procederu, po wtóre, wszystko to dokonywało się w imię chrześcijańskiej miłości bliźniego. Skarga tłumaczył szlachcie uważającej się za inną rasę, rasę panujących Sarmatów, zakon boży, że szacunek do chłopów winien wypływać choćby tylko z solidarności słowiańskiej. Kmiecie też byli Słowianami i dlatego zasługiwali na szacunek jako bracia. Nie byli inna rasą, lecz członkami tego samego narodu, dlatego należało się im chrześcijańskie miłosierdzie. Chłopi nie byli odrzuconą plewą, niewolnikiem w rękach szlachty, lecz najcenniejszym społecznie elementem, który oparł się działaniom reformacji, pozostał wierny katolicyzmowi. To zjednało mu sympatię Skargi i skłoniło go do obrony stanu, którego rozwój zatrzymał się w XVI wieku i aż do zniesienia pańszczyzny w wieku XIX skazany był na cywilizacyjną i społeczną degradację.

Mimo, iż w Kazaniach możemy odnaleźć ton grozy, to jednak z analizowanych przez niego szczegółowo chorób Rzeczypospolitej wyciągnąć można wiele pozytywnych wniosków dotyczących funkcjonowania dobrego państwa. "Pierwsza jest - nieżyczliwość ludzka ku Rzeczyposp[olitej] i chciwość domowego łakomstwa. Druga - niezgoda i roztyrki sąsiedzkie. Trzecia - naruszenie religiej katolickiej i przysada heretyckiej zarazy. Czwarta - dostojności królewskiej i władzej osłabienie. Piąta - prawa niesprawiedliwe. Szósta - grzechy i złości jawne, które się przeciw Panu Bogu podniosły i pomsty od niego wołają."[8]

Pierwsza choroba każe budować społeczeństwo o wysokim poziomie odpowiedzialności za ojczyznę. Lekarstwem na tę chorobę jest szczery patriotyzm. Tylko on może uratować bogactwa, którymi obdarza nas matka-Polska. Reforma moralna Polaków doprowadzi do reformy politycznej, do rozbudzenia miłości ojczyzny. Chrześcijańskie ubóstwo, miłosierdzie, obojętność dla dóbr materialnych zmieni obywateli. Jest to kolejny wątek ściśle spajający religię z ustrojem politycznym.

Choroba niezgody ma również charakter odejścia od jedności i przedkładania prywatnych korzyści nad dobro i pokój ojczyzny. Tylko jedność i zgoda mogą uratować wciąż podupadający sejm walny. W imię słowiańskiej jedności, w imię wiary i wspólnych wartości winien zapanować pokój wewnętrzny, nastawiony na obronę interesów Rzeczpospolitej i kościoła. Skarga twierdzi również, iż zbytnie nagromadzenie bogactw w rękach magnatów nie tylko prowadzi do natężenia wewnętrznych napięć, lecz rozbudzając dodatkowo zazdrość i zawiść skłóca szlachtę. Uznanie swej pozycji społecznej, szacunek dla monarchy i jego zwierzchności pozwolą na wprowadzenie wewnętrznego pokoju, ustalenia społecznego czy stanowego porządku.

Kolejna choroba, jak zauważa ks. Stanisław Obirek, ma charakter eklezjalny[9]. Skarga dążąc do wzmocnienia roli kościoła gloryfikuje kapłaństwo i na licznych biblijnych przykładach opisuje pożytki płynące z sojuszu tronu i ołtarza. Ukazuje się nam jako zwolennik teokracji, obrońca głęboko ugruntowanej roli kościoła. Powołując się na polską tradycję, buduje wspomnianą wyżej historiozofię narodu wybranego na sługę Chrystusa. Również kwestia herezji jest nie bez znaczenia. Reformacja budząc umysły z średniowiecznego uśpienia prowadzi do dyskusji na tematy fundamentalne, co zagraża jedności politycznej. Skarga nie boi się sięgnąć do argumentu gniewu bożego, który ukaże Polskę za herezję klęską polityczną.

Nauką płynącą z czwartej choroby jest wielokroć analizowane umocnienie w Rzeczpospolitej monarchii, poważnie ograniczającej prawa i przywileje szlachty.

Istotne wydaje się również rozważenie wadliwego prawodawstwa. Prawo daje wielką moc czynienia dobra i jest w tym sensie narzędziem niemal boskim. Wszelako złe jego użycie jest wielkim złem i zagrożeniem. Stanisław Tarnowski[10] wyraził zdziwienie, że wielki kaznodzieja skupił się wyłącznie na trzech wyjątkowo złych prawach, nie podważając samego ustroju Rzeczpospolitej. Prawami tymi były uchylenie jurysdykcji biskupiej, nietykalność osobista szlachty oraz konstytucja warszawska. Uchylenie jurysdykcji biskupiej polegało na zaprzestaniu egzekwowania przez władzę świecką kar wynikających z nieprzestrzegania prawa kościelnego. Stąd wykroczenia przeciwko dekalogowi przestały być karane przez państwo. Karane były wyłącznie przestępstwa objęte prawem "cywilnym". Nietykalność osobista szlachty polegała na niemożliwości pojmania szlachcica bez sądu, co w konsekwencji prowadziło do wydłużenia procedur i do faktycznego zaprzestania ścigania przestępstw popełnianych przez szlachtę. Mordercy i zdrajcy należący do stanu szlacheckiego mogli liczyć na bezkarność. Konfederacja inter dissidentes, próbowała wprowadzić w życie szeroko pojętą tolerancję religijną.

Według Skargi tylko surowe sądy, karzące nawet najdrobniejsze przewinienia kościelne mogły przyczynić się do budowy porządku w Rzeczpospolitej. Tylko przestrzeganie prawa mogło uchronić kraj od anarchii i zaprowadzić w nim dyscyplinę i ład polityczny. Tolerancja religijna była dla niego złem, gdyż podkopywała fundament jedności narodowej, jaką była wspólna religia.

Grzechy i złości jawne, kolejna z eklezjalnych chorób rzeczpospolitej, rujnowały kondycję moralną narodu, a to nie pozostawało bez wpływu na życie polityczne.

Ścisłe połączenie religii i państwa musiało doprowadzić Skargę w jego rozważaniach do przyznania Polsce pewnego rodzaju szczególnej misji w historii. Pokazane już wcześniej uzależnienie losów Rzeczpospolitej od chrztu i rzymskiego kościoła, wskazywało nie tylko na szacowne dziedzictwo, lecz również na swoistą misję, która stała przed Polską. "Tyś Panie Królestwo to Polskie wszczepił, aby z niego tym północnym krajom i pogaństwu i odszczepieńcom i heretykom prawda twoja i Ewangelia, i stolica Piotra i Pawła, mistrzów wiary twojej świeciła. Od sześci set lat i dalej umocniłeś Królestwo to, iż go Tatarzyn, który niegdyś rzymskie państwo wojował, w takim sąsiedztwie nie osiadł; iż go ruskie odszczepieńskie mocne i ludne państwa nie obaliły; iż go turecka moc do tego czasu nie opanowała."[11] Zaszczytne miano placówki chrześcijaństwa stawiało też wymóg wierności. Polska musiała pozostać katolicka, a naród, szczególnie przez Boga wybrany, musiał się zreformować duchowo, moralnie, aby stać się godnym swej dziejowej misji. Tym też można wytłumaczyć swoisty dualizm Kazań sejmowych. Chwilami Skarga porównuje Rzeczpospolitą do Izraela biblijnego, wskazuje na, oczywiste dlań, podobieństwa i specjalną misję nie tylko w sferze politycznej, lecz również duchowej. Idealizacja ojczyzny pełniła funkcję uprawomocnienia biblijnej metaforyki. Jednocześnie Kazania obfitują w bardzo surową krytykę realiów szesnastowiecznej Polski. Surowość tę można zinterpretować jako nawoływanie do tego, by Polacy stanęli na wysokości postawionego im zadania, by smutna rzeczywistość anarchii i nieustannych swarów zmieniła się w życie narodu wybranego przez Boga. Mimo surowego występowania Skargi przeciwko najmniejszym śladom reformacji, Rzeczpospolita była szczególnym państwem w Europie, w którym reformacja przyjęła się stosunkowo mało. Dodać należy również, że stosunkowo szybko powróciła do katolicyzmu.

Romantyzm często odczytywał groźby upadku Polski jako proroctwo, jasnowidztwo. Trudno jest dyskutować z narodową legendą, niemniej na pewno "prorokowanie" Skargi miało dwa źródła. Był to po pierwsze zabieg retoryczny, nakierowany na wzbudzenie w słuchaczach (lub czytelnikach) Kazań, poczucie grozy nadające jego słowom powagi, każąc się nad nimi zastanowić, rozważyć konsekwencje swego zachowania. Po wtóre Skarga był doskonałym obserwatorem ówczesnego życia publicznego i zdawał się dostrzegać jego mechanizmy. Dzięki temu rozumiał, że państwo praktycznie pozbawione władzy nie będzie długo stanowiło o sobie i może stać się łupem sąsiadów. Jest to świadectwo wielkiej przenikliwości i niekoniecznie musi pochodzić ze zdolności nadprzyrodzonych. Trzeba jednak przyznać, że głębia niektórych stwierdzeń Skargi zadziwia. Gdy Tarnowski analizuje na przykład niechęć kaznodziei do odstępstw do wiary, tak to tłumaczy: "Czy nie mogą być obywatele dobrzy i najlepsi, choć wierzą rozmaicie, jak chcą, chociażby w nic zgoła nie wierzyli, czy nie można kochać ludzi, ojczyzny, rodziny, choć się nie zna tego czegoś niewidzialnego i niewytłumaczonego? Nie, w wyjątkach, pojedynczo, jako indywiduum, być może, że człowiek bez tego uczciwym, nawet szlachetnym zostanie - ludzie zbiorowo, wszyscy, większość, ogół - nigdy. Jak się raz dobrze przejmą tym przekonaniem, że nie ma nic nad nimi, co by szanować, czego by się bać i w co by wierzyć mieli, muszą w końcu dojść do tego, że nie będą nic szanować, niczego się bać, w nic wierzyć koło siebie, ani nawet w sobie."[12] Zdumiewająca jest do dziś głębia słów wypowiedzianych sto lat temu z natchnienia tych wypowiedzianych lat temu czterysta!

Kończąc rozważanie nad koncepcją państwa u Skargi należy stwierdzić, iż wiele jest w nich rzeczy dziś już nieaktualnych. Wiele zdań śmieszy dziś swą naiwnością, lecz nie należy zapominać, iż, mimo całego swego geniuszu, Skarga był dzieckiem swoich czasów. Kiedy jednak uświadomimy sobie to, co w jego myśli było świadectwem jego czasów, co zaś jego oryginalnym wkładem zdumieni będziemy jego przenikliwością. Jego napomnienia do egzekwowania prawa, do patriotyzmu, do umocnienia autorytetu władzy, poprawy moralnej kondycji obywateli, od której zależne jest funkcjonowanie państwa, krytyka prywaty, chciwości; wszystko to nakłania do stwierdzenia, iż Skarga był dojrzałym myślicielem, trafnie diagnozującym polskie kłopoty polityczne i bezwzględnie wytykającym narodowe wady, które utrzymały się do dziś: zawiść, megalomania, pieniactwo, złośliwa niechęć do porozumienia się, cecha opisywana przez powiedzenie postaw się, a zastaw się, umiłowanie do tworzenia ogromnej ilości zaciekle się zwalczających stronnictw politycznych i wiele innych cech, które przez czterysta lat się nie zmieniły. Widać więc, że przez ten czas uległa zmianie koncepcja państwa, lecz sami Polacy się nie zmienili!


Bibliografia:

M. Bobrzyński, Kazanie sejmowe Skargi, [w:] Szkice i studia historyczne, t. 2, Kraków 1922.

A. Bruckner, Dzieje języka polskiego, Wrocław 1960.

Jezuici a kultura polska, pod red. L. Grzebienia, S. Obirka, Kraków 1993.

M. Korolko, O prozie "Kazań sejmowych" Piotra Skargi, Warszawa 1971.

A. Mickiewicz, Literatura słowiańska. Wykład XV (Skarga), [w:] Dzieła, t. 9, Warszawa 1955.

St. Obirek, Wizja Kościoła i państwa w kazaniach ks. Piotra Skargi SJ, Kraków 1994.

P. Skarga, Kazania sejmowe, opr. J. Tazbir przy współudziale M. Korolki, Wrocław 1985, BN I 70.

S. Tarnowski, Pisarze polityczni XVI wieku, Kraków 2000.

J. Tazbir, Piotr Skarga. Szermierz kontrreformacji, Warszawa 1983.



[1] W artykule tym korzystałem głównie z tez zawartych w wyśmienitym opracowaniu tematyki kazań Skargi: ks. Stanisław Obirek SJ, Wizja Kościoła i Państwa w kazaniach ks. Piotra Skargi, Kraków 1994.

Szczegółowa bibliografia na końcu artykułu.

[2] A. Mickiewicz, Literatura słowiańska. Wykład XV (Skarga), [w:] Dzieła, t. 9, Warszawa 1955.

[3] S. Tarnowski, Pisarze polityczni XVI wieku, Kraków 2000.

[4] Por. Ks. Stanisław Obirek SJ, Wizja Kościoła i Państwa w kazaniach ks. Piotra Skargi, Kraków 1994.

[5] Janusz Tazbir, Wstęp [w:] Piotr Skarga, Kazania Sejmowe, Wrocław 1984, BN I 70, str. LXXXII.

[6] Por. Ks. St. Obirek, op. cit.

[7] Piotr Skarga, op. cit., str. 113-114

[8] Tamże, str. 36.

[9] Ks. Stanisław Obirek SJ, op. cit., str 127.

[10] Stanisław Tarnowski, op. cit., 868-872.

[11] Ks. Piotr Skarga, Kazania przygodne. Warszawa 1923-1930, t. 3 III, s 41-42, cytat za ks. Stanisławem Obirkiem.

[12]Stanisław Tarnowski, op. cit., 873-874



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/