Europa Środkowo - Wschodnia
jest przede wszystkim obszarem historycznym, a jej terytorium geograficzne
da się określić tylko w perspektywie historycznej i politycznej,
przede wszystkim w kategoriach negatywnych. Europa Wschodnia to
kraje między Polską a Rosją, a więc Białoruś, Litwa i Ukraina. Łotwa
i Estonia jest tu terytorium spornym, którego nie należałoby wykluczać
z Europy Wschodniej, jednak dla celów niniejszej analizy warto skoncentrować
się na trzech pierwszych krajach, gdyż wspólnym mianownikiem dla
nich jest posiadanie znaczącej ilościowo mniejszości polskiej.
W tych trzech krajach kultura polska była atrakcyjna przez
kilka wieków na tyle, że nastąpiła tam ekspansja języka i kultury
polskiej do sfery etnicznie litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej.
Paradoksalnie, najbardziej atrakcyjna była ona w okresie wzmożonej
i zinstytucjonalizowanej rusyfikacji, wtedy właśnie najbardziej
intensywne było dobrowolne polszczenie się mieszkańców Europy Wschodniej.
W pewnym uproszczeniu możemy założyć, że owa ekspansja polskości
wynikała z dwóch powodów:
- wysokiego statusu społecznego kultury polskiej
wynikającego z pozycji społecznej tych, którzy ją reprezentowali
(dominacja żywiołu polskiego w Kościele ma tu specjalne znaczenie);
- jej waloru cywilizacyjnego w konfrontacji
z rosyjskością.
Można więc mówić o "polonizacji"
wschodnich terenów byłej Rzeczypospolitej Obojga Narodów w okresie
od XVI do XIX wieku. Użycie tego terminu wymaga wyjaśnienia, a raczej
pozbawienia go negatywnej konotacji. Aż do końca XIX wieku polonizacja
polegała bowiem na dobrowolnym przejmowaniu kultury i języka polskiego
i nie była wynikiem celowego działania jakichkolwiek polskich elit,
lecz raczej rezultatem atrakcyjności polskiej kultury.
Po drugiej wojnie światowej,
w wyniku przymusu lub z własnej woli, elity polskie w swej zasadniczej
masie opuściły omawiane terytorium, zaś ta cząstka, która pozostała,
uległa społecznej degradacji. W ten sposób czynnik wyższego statusu
kultury polskiej prawie zupełnie stracił na znaczeniu. Zanik elit
wiązał się przy tym ze znacznym osłabieniem Kościoła katolickiego
na terenach wcielonych do Związku Sowieckiego. W podobny sposób
(choć w różnym stopniu) uległy degradacji również elity innych narodów,
osłabł więc podmiot społeczny, zdolny do refleksji cywilizacyjnej
i skłonny do dialogu z kulturą polską. Ich miejsce zajęła inteligencja
rosyjska lub co najmniej pro-rosyjska, dla której kultura rosyjska
była podstawowym punktem odniesienia w sferze intelektualnej, twórczej,
a przede wszystkim politycznej. Nie wdając się w analizy różnicy
między kulturą rosyjską a radziecką można powiedzieć, że zinstytucjonalizowana
ekspansja rosyjskości odniosła po drugiej wojnie światowej zauważalne
sukcesy.
W ten sposób na terenie
Litwy, Białorusi i Ukrainy kultura polska, która kiedyś odgrywała
tam rolę dominującą, ma teraz charakter podrzędny, a wiele przejawów
jej życia w ogóle zanikło. Na Białorusi i częściowo na Ukrainie
naczelne miejsce zajęła kultura rosyjska, na Litwie wiodącą rolę
odgrywa narodowa kultura litewska (mowa tu oczywiście o całych krajach,
a nie tylko o regionach zamieszkanych przez mniejszość polską).
Czynnikiem osłabiającym
pozycję polskości były, choć w nierównym stopniu, narodowe odrodzenia:
białoruskie, litewskie i ukraińskie. Ograniczały one znacznie asymilacyjny
potencjał kultury polskiej, ale również kultury rosyjskiej. Rola
odrodzeń narodowych była najbardziej znacząca przed okresem sowieckim,
potem zaś one same zostały poddane presji rusyfikacyjnej w jej sowieckiej
wersji, wobec której wykazywały różną odporność.
* tekst wygłoszony w czasie seminarium Polacy
na Wschodzie a promocja kultury polskiej w Europie Wschodniej, 14
grudnia 1998 r.
W znacznym uproszczeniu
można więc stwierdzić, że rosyjskość zajęła w sferze kulturowej
miejsce tradycyjnie tam obecnej kultury polskiej.
Po przełomie początku
lat dziewięćdziesiątych sytuacja polityczna otwiera Litwę, Białoruś
i Ukrainę na nowe wpływy kulturalne. Zważywszy, że w zasadzie zanikły
instytucje zapewniające prestiż i dominację rosyjskości, a Rosjanie
są na wschód od Polski mniejszością narodową (przynajmniej formalnie),
wpływy rosyjskie w kulturze wykazują, choć w różnym tempie, tendencje
słabnące. Procesy modernizacji omawianych krajów w sposób nieunikniony
otworzą możliwości amerykanizacji ich kultury, a przynajmniej niektórych
jej dziedzin (kultury masowej, pewnych gałęzi nauki). Należy się
więc spodziewać, że stopniowo angielski będzie zastępował rosyjski
w tych sferach i tym samym stanie się bezpośrednim medium między
kulturą Litwy, Białorusi i Ukrainy a Zachodem. Warto pamiętać, że
w okresie sowieckim takim medium zachodnim częściowo był język polski,
ale wobec swobodnego kontaktu z angielskim ta rola polszczyzny na
Wschodzie słabnie i będzie słabła. Utrzymanie znaczenia kultury
polskiej w tych trzech krajach będzie więc zależało od działań podjętych
w tym celu przez stronę polską i nie należy liczyć przesadnie ani
na rentę tradycji, ani na bliskość geograficzną.
Jeżeli więc obecność
kultury polskiej w Europie Wschodniej leży w interesie Polski to
musi prowadzić to do tezy, że obecność ta polegać będzie przede
wszystkim na skutecznym konkurowaniu ze sferą wpływów kultury i
języka rosyjskiego. Polskość robiła to skutecznie przez ponad sto
lat, nie jest więc na z góry przegranych pozycjach, inaczej niż
na przykład w przypadku amerykańskiej kultury masowej.
Rozpatrując
z tego punktu widzenia potencjał kultury polskiej w Europie Wschodniej
można zaproponować dwie strategie w celu utrzymania i rozszerzenia
jej obecności i wpływu. W pierwszej strategii najlepszym zapleczem
dla polskości na Litwie, Białorusi i Ukrainie są stosunkowo liczne
skupiska Polaków tam mieszkających. Taka taktyka może być efektywna,
o czym świadczy przykład pozycji kultury węgierskiej na Słowacji,
w Rumunii, a nawet w Wojwodinie. Na takiej również zasadzie, przynajmniej
formalnie, istnieje kultura rosyjska na Litwie i Łotwie.
Druga strategia odwołuje
się do tradycyjnej funkcji kultury polskiej jako medium, pośrednika
Zachodu wobec Europy Wschodniej. Zakłada ona, że najlepszą formą
polskiej obecności byłaby "polonizacja" (zbliżenie do
kultury polskiej wiodące do uznania jej za uzupełnienie własnej
kultury narodowej, wprowadzające w świat kultury zachodniej) elit
intelektualnych, artystycznych i politycznych w krajach na wschód
od Polski. Innymi słowy, owa "nowa polonizacja" oznaczać
by miała nabywanie przez tamtejsze elity pewnego zakresu kompetencji
kulturowej (w pierwszym rzędzie językowej), pozwalającej na komunikację
z kulturą polską, nie zakładającej jednak zmiany tożsamości tychże
elit, utraty związku z rodzimą kulturą itp. Polskość miałaby być
wtórną, a w niektórych przypadkach trzeciorzędną kompetencją kulturową.
Taka "polonizacja"
polegałaby na oferowaniu konkretnych wytworów kultury polskiej elitom
Litwy, Białorusi, Ukrainy, szczególnie w tych dziedzinach, w których
miejscowe kultury narodowe nie są samowystarczalne. Wynikałaby z
jej atrakcyjności, względnej zrozumiałości ale i dostępności - jak
to było przez wieki
Przy założeniu, że znaczenie
polskości na Wschodzie może wzrastać przede wszystkim kosztem malejących
wpływów rosyjskich należy rozważyć, która z powyższych koncepcji
bardziej odpowiada potrzebie konkurowania z rosyjskimi wpływami
kulturowymi, a przede wszystkim z językiem.
Pierwsza
opcja wskazuje na Polaków na Wschodzie, jako tych, na których obecność
kultury polskiej miałaby się opierać. Warto więc przyjrzeć się potencjałowi
kulturalnemu tamtych skupisk Polaków, a dokładniej - spytać w jakim
stopniu potencjał ten może konkurować z utrwalonymi tam elementami
kultury rosyjskiej.
Polacy
na Białorusi, Ukrainie i Litwie są drugą największą mniejszością
w tych krajach (po Rosjanach właśnie), jednakże tylko dla części
z nich język polski jest językiem ojczystym, w przypadku Ukrainy
i Białorusi ta "część" to mniej niż połowa. W roku 1989
tylko 13% Polaków na Białorusi deklarowało, że ich językiem ojczystym
jest polski, na Ukrainie ten procent wynosił 12,5%. Około 30% Polaków
w tych krajach twierdziło natomiast, że ich językiem ojczystym jest
rosyjski. Inna sytuacja miała miejsce tylko na Litwie, gdzie funkcjonowało
polskie szkolnictwo przez cały okres sowiecki i gdzie 85% Polaków
podawało język polski jako ojczysty. Nie ma, niestety, świeższych danych
na ten temat, wydaje się jednak, że ewentualne zmiany na korzyść
polskiego nie byłyby znaczne zważywszy na tempo i efektywność działania
szkolnictwa polskiego na Białorusi i Ukrainie. Dodatkowo należy
pamiętać, że deklarowanie języka polskiego jako ojczystego nie musi
oznaczać dobrej jego znajomości.
Polacy
na tle społeczności większościowej, są grupą słabiej wykształconą,
w większości mieszkającą na wsi. Ci, którzy mają wykształcenie średnie
lub wyższe zdobyli je zazwyczaj w języku rosyjskim. Sytuację tę
nietrudno wytłumaczyć, wiąże się ona bowiem ze wspomnianym już wyniszczeniem
przedstawicieli wysokiej kultury polskiej na Kresach. Wydaje się
więc, że Polacy na Białorusi, Ukrainie i Litwie mają bardzo ograniczone
możliwości wejścia do kręgu elit w swoich krajach i aktywnego uczestnictwa
w kulturze, zaś ich zakorzenienie w narodowej polskiej kulturze
jest zbyt słabe, by mogli ją reprezentować.
Od
samego początku zdawano sobie z tego sprawę w III RP. Już we wczesnych
latach dziewięćdziesiątych powstały pogramy, których celem była
rekonstrukcja polskich elit kresowych poprzez umożliwienie tamtejszej
młodzieży zdobycia wyższego wykształcenia w Polsce. Obecnie okazuje
się, że były i są to w dużej mierze programy w istocie repatriacyjne
(znaczna część tej młodzieży pozostaje po studiach w Polsce) lub
tranzytowe (pewna jej część wybiera wyjazd dalej na Zachód). Ci
zaś ze stypendystów, którzy po zakończeniu nauki wrócili do swoich
krajów mieli często znaczne problemy ze spożytkowaniem zdobytego
w Polsce doświadczenia i wiedzy (mimo, że byliby potencjalnie doskonałymi
reprezentantami kultury polskiej). Spędziwszy pięć istotnych lat
swego życia poza krajem pochodzenia ci młodzi ludzie nie zgromadzili
tam całego zasobu doświadczeń i kontaktów zawodowych, które pozwalałyby
na uzyskanie pracy odpowiadającej kwalifikacjom. Czasem, szczególnie
w przypadku Litwy, przeszkodą była również nieznajomość języka państwowego.
W ten sposób w ciągu ostatnich dziesięciu lat następowało dalsze
osłabianie potencjału kulturowego Polaków na Wschodzie, poprzez
pozbawianie tych grup najzdolniejszych jednostek.
Specyfika
tożsamości Polaków na Wschodzie jest dość dobrze zbadana. Mimo różnic
w poszczególnych krajach, tym co łączy Polaków jest tzw. "tożsamość
paszportowa", to znaczy werbalne, deklaratywne określenie siebie
jako Polaka. Nie ma ono jednak głębszych konsekwencji kulturalnych,
nie powoduje potrzeby znajomości języka polskiego, nie prowadzi
raczej do głębszego zapoznania się z kulturą polską. Deklaracja
narodowości polskiej często związana jest z byciem katolikiem, albo
pochodzeniem z katolickiej rodziny. Utożsamienie Polaka z katolikiem
ma na omawianych terenach ma XIX- wieczną tradycję i jest do dzisiaj
dość często podawane jako ważna motywacja "bycia Polakiem".
Gdyby zatem mniejszość polska miała
pozostać jedynym reprezentantem kultury polskiej na Wschodzie, to
nie podołałaby zapewne roli przekaźnika polskiej kultury wysokiej,
czyli tej, która z różnych względów ciągle jest atrakcyjna dla tamtejszych
społeczeństw. Tym bardziej mniejszość
polska nie może reprezentować kultury polskiej jako konkurencyjnej
wobec kultury rosyjskiej, która ma tam swoje utrwalone miejsce w
sferze kultury wysokiej i masowej. Należy się raczej obawiać, że
w jakiejś mierze ludzie określający się jako Polacy będą rzecznikami
języka rosyjskiego, gdyż dla wielu z nich jest on językiem sfery
zawodowej i jedynym językiem literackim, który znają.
Polacy
na Białorusi, Litwie i Ukrainie będą więc raczej reprezentować kulturę
polską na folklorystycznym, lokalnym poziomie, na jakim istnieje
np. kultura karaimska, ormiańska, żydowska. Polskość może być zatem
obecna jako specyfika regionalna niektórych części omawianych krajów.
Jest to niewątpliwie wartość kulturalna sama w sobie, stanowi również
ciekawy wariant kultury polskiej, a w przyszłości może być postrzegana
jako specyficzne dziedzictwo historyczne Białorusi, Litwy i Ukrainy.
Jednak taka forma zachowania kultury polskiej zakłada podtrzymywanie
getta mniejszości narodowej, gdyż nie daje umiejętności (choćby
językowych) wyjścia w szerszy kontekst społeczny. Kultura polska
w formie "mniejszościowej" nie może być więc narzędziem
oddziaływania polskiej kultury, a co najwyżej jej zachowania. Nie
ma ona też potencjału wpływania na miejscowe elity, neutralizowania
postaw antypolskich w tamtejszych społeczeństwach itd.
Strategia
"polonizacji" elit, należy podkreślić to raz jeszcze,
nie oznacza chęci zmiany ich świadomości narodowej, ale próbę uczynienia
z kultury polskiej naturalnego pośrednika między kulturą narodową
Litwy, Białorusi, Ukrainy, a kulturą zachodnią. Strategia ta sugeruje
konieczność celowego i aktywnego oddziaływania na precyzyjnie określoną,
stosunkowo niewielką grupę odbiorców. Należy jednak także pamiętać,
że kultura polska (choćby w postaci swoich reliktów) będzie zawsze
w jakimś zakresie obecna w Europie Wschodniej, niejako z konieczności
i bez dodatkowego stymulowania, podobnie jak kultura włoska jest
obecna w Albanii czy Chorwacji, a np. grecka w Macedonii, po części
w Bułgarii. Mimo, iż nie można tego pomijać, to byłby to jednak
bardzo wąski, marginalny zakres obecności, nie zapewniający ani
trwałości, ani konkurencyjności polskości wobec ugruntowanego wpływu
rosyjskiego.
Wydaje się więc, że
stosunkowo najefektywniejsze byłoby propagowanie polskiej kultury
wysokiej, której pewne przejawy cieszą się znacznym zainteresowaniem
nawet w krajach zachodnich (np. muzyka poważna, film, niektóre dyscypliny
nauk społecznych i humanistycznych). Należy bowiem założyć, że sfera
kultury masowej zostanie jak prawie wszędzie na świecie, tak i w
Europie Wschodniej, zdominowana przez amerykański film i muzykę
młodzieżową, trudno więc będzie o zaistnienie polskości w tej dziedzinie.
Podstawowym warunkiem
promocji kultury polskiej jest łatwy dostęp do nauczania języka
polskiego. Ważne byłoby także rozpoznanie obszarów, w których kultury
Litwy, Białorusi i Ukrainy nie są samowystarczalne i dlatego kultura
polska ma im coś ważnego do zaoferowania. Wydaje się, że taką pożyteczną
dziedziną były przekłady literatury fachowej i pięknej z języków
zachodnich. Aktywność Rosjan w tej sferze, jakkolwiek wciąż duża,
jest jednak coraz słabsza, zapotrzebowanie natomiast jest spore.
Strategia oddziaływania na grupy opiniotwórcze krajów ościennych
wydaje się więc bardziej perspektywiczną formą wzmocnienia obecności
kultury polskiej na Wschodzie.
Z teoretycznego punktu
widzenia opcja obliczona na oddziaływanie bezpośrednio na elity
krajów ościennych, zapewnia kulturze polskiej w Europie Wschodniej
trwalszą pozycję, ale jej realizacja, w stosunku do strategii mniejszościowej,
może się okazać trudniejsza i to nie tylko ze względów finansowych.
Jej urzeczywistnienie będą utrudniać bowiem zarówno ograniczenia
polskie o charakterze wewnętrznym, jak i wynikające z lokalnych
uwarunkowań Litwy, Białorusi czy Ukrainy.
Barierą wewnętrzną jest
przede wszystkim świadomość potoczna Polaków, którzy "nie dostrzegają"
swoich wschodnich sąsiadów. Nie tyle chodzi tu o wiedzę, co o "mapę
symboliczną", którą społeczeństwo polskie w swojej większości
się posługuje. Mieszkańców krajów na wschód od Polski określa się
krótkim etnonimem "Ruskie". Można oczywiście dokonać subtelniejszych
analiz treści tego słowa, jednakże takie rozszerzone a powszechne
jego użycie wskazuje na przekonanie, że jest to teren już kulturowo
zagospodarowany i nie ma tam miejsca na polskość. Narody tam mieszkające
pojawiają się dopiero wtedy, kiedy mowa jest o "gnębionej mniejszości
polskiej", ale nawet ta mniejszość często jest postrzegana
również jako "Ruskie", tyle że cokolwiek inne.
Należy też pamiętać,
że za koncepcją mniejszościową, czy raczej przeciwko "strategii
elitarnej", optować będzie silne lobby kresowe. Nie ma ona
porównywalnego zaplecza społeczno-politycznego, jak i intelektualnego,
gdyż nie ma w Polsce znaczącego grona specjalistów zajmujących się
wschodnimi sąsiadami Polski.
Paradoksalnie kolejną
przeszkodą może być utożsamienie na obszarze na wschód od Polski
katolicyzmu z polskością. W perspektywie historycznej katolicyzm
był jednym z najskuteczniejszych, jeżeli nie najskuteczniejszym
narzędziem oddziaływania kultury polskiej. Zaraz po upadku Związku
Sowieckiego ta współzależność została zauważona i często odczytana
przez przedstawicieli narodów ościennych jako zagrożenie, na co
niemały wpływ miały nadużycia ze strony przybywających tam licznie
z Polski duchownych. Z moralnego punktu widzenia zasada powinna
być oczywista i klarowna: należy zrezygnować z postrzegania Kościoła
jako ambasadora polskości.
Wydaje się jednak, że
także względy polityczne i praktyczne nakazują w tej dziedzinie
najdalej idącą ostrożność, szczególnie, że propolska, lub za taką
uważana, działalność Kościoła, wyzwala dość ostre (czasem nieproporcjonalne
do zagrożenia) reakcje opinii publicznej krajów sąsiedzkich. Mogą
one być skierowane nie tylko przeciwko polskości, ale również przeciwko
katolicyzmowi (choćby pośrednio), co z kolei osłabia tendencje okcydentalistyczne
w tych krajach, jak to się dzieje w przypadku Białorusi. Z drugiej
zaś strony, łączenie polskości z katolicyzmem prowadzi do rozszerzenia
polskiej identyfikacji narodowej (coraz większa liczba katolików
uważa się za Polaków), ale jest to identyfikacja płytka, wypełniona
co najwyżej treściami uniwersalnymi (katolickimi), ale nie specyficznie
polskimi. Na Białorusi i Ukrainie wśród księży przybywających z
pomocą tamtejszemu Kościołowi są liczni Polacy, nie ma jednak Słowaków,
Chorwatów czy Słoweńców, dla których bariera językowa byłaby stosunkowo
łatwa do przebrnięcia. W ten sposób kwestią witalności katolicyzmu
na Białorusi i Ukrainie (Litwa jest tu wyjątkiem) pozostaje via
facti raczej w gestii Kościoła polskiego, niż Kościoła powszechnego.
Są to sprawy wewnętrzne Kościoła, jednakże przy poszukiwaniu koncepcji
obecności kultury polskiej na Wschodzie uwarunkowania te mają bardzo
istotne znaczenie.
Istotną okolicznością
zewnętrzną, wpływającą na szanse obecności kultury polskiej w Europie
Wschodniej jest stan kultur narodowych (większościowych) na Litwie,
Białorusi i Ukrainie. W każdym z tych krajów poziom ugruntowania
kultury większości narodowej jest inny, ale Polska zdecydowanie
powinna być zainteresowana ich rozwojem. Są one w swej treści zarówno
antyrosyjskie jak i antypolskie (w różnych proporcjach), ale to
właśnie rosyjska dominacja kulturowa była do niedawna, a w pewnym
zakresie ciągle jest, realnym zagrożeniem dla ich istnienia. Dlatego
też w najbliższym czasie będą się one koncentrować na neutralizowaniu
wpływu rosyjskiego.
Na
tle omawianych krajów Litwa jest z różnych względów przypadkiem
wyjątkowym, bo "ekstremalnym". Liczba Polaków jest tam
największa, a stopień świadomości narodowej mniejszości polskiej
najwyższy (w 1989 r. aż 85% deklarowało polski język ojczysty).
Sieć polskich szkół jest najgęstsza, najznaczniejsza jest też obecność
polityczna Polaków w litewskim życiu publicznym. Jednocześnie świadomość
narodowa Litwinów jest głębsza i bardziej rozpowszechniona w porównaniu
z Białorusinami czy nawet Ukraińcami. Sytuacja polityczna i gospodarcza
Litwy jest również najstabilniejsza, zaś kraj ten ma, w porównaniu
z dwoma pozostałymi, najlepiej rozwinięte stosunki z Polską.
Ich rozwój odbywa się
jednak bez wyraźnego przyzwolenia społecznego, w dużej mierze dlatego,
że polskość jest tam kojarzona z tradycyjnym zagrożeniem wynarodowienia,
a obecnie także z istnieniem tam silnej polskiej mniejszości. Polskość
w wydaniu większościowym, ta rodem z Polski, jest tam słabo znana.
Elity intelektualne, szczególnie te związane z humanistyką, są żywo
zainteresowane kontaktami z Polską, a znajomość polskiego języka
i dziedzictwa kulturowego jest znaczna. Jednocześnie mediom brakuje
dobrych specjalistów - znawców Polski, którzy mogliby być źródłem
rzeczowej i fachowej informacji bieżącej. Można więc postawić uogólniającą
tezę, że wyraźna propolska preferencja w dziedzinie polityki nie
ma jednak, poza ścisłą elitą, szerszego zaplecza kulturalno - społecznego
w postaci wiedzy o Polsce, znajomości języka, "zauważalności"
Polski w ogólnym krajobrazie kulturalnym itp. Należy się więc obawiać,
że propolska polityka Wilna, tak wyraźna obecnie, ma dość kruche
podstawy ze względu na nagromadzenie antypolskich stereotypów w
myśleniu potocznym z jednej strony i kulturowo-społecznej nieobecności
Polski, z drugiej. Rodzi to uzasadnione pytanie o jej trwałość.
Wąska, bardzo propolska grupa najwybitniejszych intelektualistów
ma istotne wpływy w świecie nauki, ale także polityki i mediów a
potencjalnie mogłaby być zaczątkiem stałego, rozszerzającego się
oddziaływania polskiego. Poważnym ograniczeniem jest tu jednak fakt,
że temu nielicznemu, ale jakościowo istotnemu zapleczu ludzkiemu
brakuje dobrych ram instytucjonalnych, które pomogłyby utrzymywać
i szerzej rozwijać trwałe kontakty z Polską. Ani założona przez
prezydentów obu krajów Fundacja im. Mickiewicza, ani Instytut Polski
w Wilnie nie spełniają tej roli.
W odróżnieniu od większości
społeczeństw zachodnich, w Polsce jak i na Litwie wiedza historyczna
i wartościowanie przeszłości w sposób zasadniczy wpływa na kształtowanie
postaw politycznych i kulturowych. Tym sposobem historycy są grupą
zawodową o wciąż znaczącej roli w życiu społecznym. Oni przede wszystkim,
tak w Polsce, jak i na Litwie, konstruują koncepcje i interpretacje
genezy i funkcjonowania mniejszości narodowych we własnym kraju
i skupisk rodaków poza granicami państwa. Obecnie istnieją już na
Litwie znaczące środowiska historyków, które twierdzeń historiografii
nacjonalistycznej nie traktują jak dogmatów. Oddziaływanie tych
środowisk jest znaczące i ma charakter zdecydowanie propolski. Teoretycznie
pozwala ono na uznanie istnienia mniejszości polskiej i jej kultury
za istotny, pozytywny element nowoczesnej litewskiej kultury narodowej.
Pozostaje jednak kwestia
świadomości historycznej samych zainteresowanych - mniejszości polskiej
na Litwie, w której nie powstała chyba jeszcze pozytywna interpretacja
obecnej sytuacji historycznej własnej grupy.
Jeżeli chodzi o Ukrainę,
to można mówić o równorzędności kultury rosyjskiej i ukraińskiej
w szeroko pojętym życiu kulturalnym (choć wydaje się, że językowo
chyba przeważa już ukraiński). Dla Polski ważne jest, że ofertę
kulturalną należy przystosować do specyfiki regionalnej wewnątrz
Ukrainy. Paradoksalnie, we wschodniej części kraju - zwłaszcza Kijowie
- , głębiej zrusyfikowanej, otwartość na kulturę polską jest większa,
a podejrzliwość względem polskości słabsza. Na bardziej świadomym
narodowo zachodzie Ukrainy istnieją bariery natury historycznej
i świadomościowej. Istotnym celem jest tu przekonanie do kultury
polskiej, bardziej okcydentalistycznych i mniej skłonnych do związków
z Rosją (również kulturowych), elit nacjonalistycznych. Wydaje się
to bardzo trudne.
W przypadku Białorusi
kultura narodowa jest ciągle dość trudno rozpoznawalna, za to przewaga
rosyjska jednoznaczna. Okazuje się, że białoruskość nie jest, jak
na razie, w stanie zapewnić sobie trwałych pozycji kulturowych.
Być może jest więc możliwa sensu stricto repolonizacja Białorusi?
Jak wskazują badania demograficzne, takie szanse istnieją: "Rejon
Iwie wykazał w roku 1970 11,7 % Polaków, zaś w roku 1974 - 24,6
% (wzrost o 12,9 punktu). W liczbach absolutnych ludność polska
powiększyła się tam z 6744 do 12020, zaś białoruska obniżyła z 48505
do 34823. Wskazuje to, że w Zachodniej Białorusi znajduje się poważna
populacja, żyjąca na pograniczu dwóch narodowości, która w zależności
od warunków politycznych może w spisie podawać narodowość polską
lub białoruską". Jeżeli tak, to mogłoby
się to odbywać za pomocą "powiększania" mniejszości polskiej,
mając na uwadze stosunkowo dużą liczbę ludności narodowo labilnej.
Konflikt z siłami białoruskiego odrodzenia narodowego byłby jednak
wtedy nieunikniony, a deklaratywna polskość nie koniecznie pociągałaby
za sobą większą kompetencję kulturową.
Skutecznym sposobem "polonizacji" Białorusi i
jednocześnie konkurowania z żywiołem rosyjskim byłoby więc poparcie
dla istnienia białoruskich ośrodków kulturalnych w Polsce, którym
nie zagrażałoby tu zdominowanie przez element rosyjski, a oddziaływanie
na Białoruś byłoby możliwe. Innymi słowy, warto zabiegać o kulturową
białorutenizację Białorusi, która w przyszłości zaowocowałaby jej
kulturowym, a później być może politycznym wyodrębnieniem od Rosji,
a jednocześnie zapewniałoby powstanie białoruskiej elity dobrze
zaznajomionej i pozytywnie nastawionej do kultury polskiej.
Omówione
powyżej dwie koncepcje oddziaływania kultury polskiej na Wschodzie
należy traktować jako komplementarne, a nie wykluczające się. Nie
istnieje między nimi sprzeczność teoretyczna. Może ona jednak wystąpić
na poziomie realizacji praktycznej z przyczyn powyżej omówionych.
Dotychczas opcja pierwsza, ukierunkowana na polską mniejszość, absolutnie
dominowała, zaś drugi kierunek oddziaływania miał charakter marginalny.
Warto więc chyba rozważyć możliwość zmiany rozłożenia akcentów w
promowaniu kultury polskiej na Litwie, Białorusi i Ukrainie.
Katarzyna Korzeniewska - socjolog, absolwentka Uniwersytetu
Wileńskiego i Uniwersytetu
Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie, doktorantka w Instytucie
Filozofii i Socjologii PAN. Publikowała w "Znaku", "Studiach
Polonijnych", "Studiach Socjologicznych", "Polish
Sociological Bulletin" i czasopismach litewskich.