(opublikowano
w: "CIVITAS. Studia z filozofii polityki", nr 7 "Suwerenność",Warszawa
2003, s. 161-177)
Wojna
w Iraku prowadzona przez Stany Zjednoczone została zakończona w krótkim
czasie. Władza Saddama Husajna została obalona. Po kilku miesiącach,
jakie upłynęły od ogłoszenia końca kampanii wojennej, okazało się,
iż zasadniczy cel wojny, jakim było osiągnięcie pokoju społecznego
w Iraku, odbudowa cywilizacyjna i gospodarcza kraju, stworzenie podstaw
stabilnego systemu politycznego, który szanowałby podstawowe prawa
ludzkie (co w języku przywódców koalicji było określane jako ustanowienie
ustroju demokratycznego w Iraku) będzie wymagało wiele czasu, pieniędzy,
cierpliwości, zręczności w stosunkach z Irakijczykami i większego,
niż się przedtem wydawało Amerykanom, zaangażowania wielu państw i
instytucji międzynarodowych, a więc więcej wysiłku dyplomatycznego
na forum międzynarodowym. Cel wojskowy, jakim było unicestwienie reżymu
bezwzględnego dla swych obywateli (a raczej poddanych) i groźnego
dla pokoju światowego, został zrealizowany, lecz politycznie określony
casus belli - posiadanie broni
masowego rażenia przez reżim Husajna, jak dotąd, nie został jednoznacznie
potwierdzony. Broni nie znaleziono, a przywódcy USA i Wielkiej Brytanii
są na cenzurowanym ich narodowych opinii publicznych.
Główni
przeciwnicy interwencji zbrojnej w Iraku - jako nie posiadającej sankcji
międzynarodowej społeczności (określenie mętne, żeby nie powiedzieć
pozbawione znaczenia, albo używane jako kiepski synonim ONZ, a w istocie
wyrażające niezadowolenie państw odgrywających istotną rolę w polityce
międzynarodowej) - powstrzymują się od ostrej krytyki głównych krajów
koalicji wojennej. Ta wstrzemięźliwość, a nawet pojednawcze gesty,
zwłaszcza w wypadku znaczących państw Unii Europejskiej: Francji i
Niemiec, dała się zauważyć już wcześniej, gdy wojna w Iraku miała
się ku końcowi. Odnosiło się wrażenie, że adwersarze nie w pełni przewidzieli
skalę rozbieżności, lecz - nieco poniewczasie - podjęli wysiłki zmierzające
do ich zmniejszenia.
Koncyliacyjne
zabiegi polityków można uznać za przejaw woli przywrócenia stabilności
w świecie zachodnim, która została naruszona przez odmienną ocenę
sposobu doprowadzenia do zasadniczych zmian w Iraku i całym regionie.
W czasie przygotowań do wojny w Iraku i podczas jej przebiegu jedność
Zachodu została podważona na oczach całego świata. Różnice stanowisk
i napięcia w świecie zachodnim nie zdarzają się po raz pierwszy, tym
razem jednak doprowadzenie do ponownego zbliżenia stanowisk okazało
się pilne. Trudno przecież było wyobrazić sobie, by Zachód mógł się
pogodzić na dłuższą metę z wewnętrznym konfliktem, który z pewnością
musiałby mieć daleko idące konsekwencje dla układu sił w skali globalnej.
Konfliktowa
natura kryzysu
A
jednak istnieją podstawy, by sądzić, iż mamy do czynienia z głębokim
i długotrwałym kryzysem w łonie świata zachodniego, którego jedną
z istotnych przyczyn, na co niejednokrotnie zwracano uwagę, był rozpad
systemu komunistycznego, zmieniający dotychczasowy układ sił i umożliwiający
bardziej jednoznaczne i publiczne definiowanie interesów podmiotów
polityki. Kryzys ten będzie się charakteryzował nieregularnymi erupcjami
działań zaczepnych, przekraczających dyplomatyczną poprawność, i okresami
współpracy, zwłaszcza w obliczu poważnych zagrożeń w skali globu i
prowadzonej skomplikowanej gry politycznej. Nie ulega wątpliwości,
iż głównym źródłem obecnego kryzysu jest tocząca się na różnych polach
rywalizacja między USA i Unią Europejską.
Okres
poprzedzający wojnę z reżimem Husajna ujawnił z całą jaskrawością
różnice między Unią Europejską, a dokładniej jej głównymi filarami:
Francją i Niemcami, a Stanami Zjednoczonymi. Ostre i nerwowe reakcje
po obu stronach Atlantyku wywołały fale komentarzy, w których dociekano
istoty konfliktu. Jak zwykle przywoływano odmienność interesów: politycznych,
ekonomicznych czy strategicznych, wskazywano na różnice kulturowe,
rolę tradycji, europejską świadomość złożoności problemów i amerykańską
skłonność do uproszczeń, francuskie winy i niewdzięczność, niemieckie
kompleksy i sytuację wewnętrzną itp. Przeważały stereotypy i wzajemne,
ostro formułowane oskarżenia i pretensje, zazwyczaj głęboko skrywane.
Hobbes
czy Kant
Jednym
z nielicznych, którzy podjęli próbę spojrzenia na całość sytuacji
z ogólniejszego punktu widzenia był
Robert Kagan
[1]
. Według niego przyczyną kryzysu są odmienne filozofie
polityczne kierujące postępowaniem adwersarzy. Amerykanie opowiadają
się za Tomaszem Hobbesem i jego realistycznym postrzeganiem obszaru
stosunków między państwami jako stanu natury, gdzie panuje rywalizacja,
odstraszanie przeciwnika, a gdy zajdzie potrzeba, stosowane jest użycie
siły. Europejczycy to według Kagana zwolennicy Immanuela Kanta, upatrujący
w przestrzeganiu powszechnie obowiązującego prawa, egzekwowanego przez
międzynarodowe instytucje, źródła i gwarancji pokoju w skali międzynarodowej.
Dyplomacja i perswazja to dla Europejczyków środki, umożliwiające
urzeczywistnienie zasad praworządności w skali globalnej. Amerykanie
polegają na skuteczności i przeciwdziałaniu zagrożeniom (co prawda
często w rezultacie negatywnych doświadczeń i skutków własnych błędów),
Europejczycy na trwałości porządku opartego na prawie.
Wiele
z owych komentarzy, mimo ich emocjonalnego, a nierzadko uproszczonego charakteru, cechuje znaczna doza słuszności i
ujawniają one różne aspekty złożonej sytuacji. Lecz tekst R. Kagana
wyróżnia się na tym tle nader korzystnie. Ma on bez wątpienia rację,
gdy wskazuje na okoliczności, w których odwołanie się do prawa nie
wystarcza, gdyż mają one charakter szczególny.
W
refleksji nad polityką od dawna zwracano uwagę na sytuacje wyjątkowe
(echem tego jest pojęcie stanu wyjątkowego, pojawiające się w konstytucjach)
- konieczność, zmuszającą do postępowania wykraczającego poza przewidziane
prawem formy działania. Świadomość tego mieli myśliciele zarówno średniowieczni
(o czym zwykle się nie pamięta): św. Tomasz z Akwinu ("konieczność
nie podlega prawu" (necessitas legem non habet)), jak
i późniejsi: N. Machiavelli, wspomniany T. Hobbes czy w ubiegłym stuleciu
C. Schmitt. Nawet Georg
[Jerzy] Jellinek, zwolennik liberalnej koncepcji państwa prawa, podkreśla
w Ogólnej nauce o państwie, iż "prawo nie posiada nigdy
mocy oddziaływania na bieg życia państwowego w chwilach krytycznych". Myśliciele ci nie poruszali się w wirtualnej rzeczywistości
swych teorii, lecz poddawali refleksji filozoficznej uprawianie polityki,
starając się zbadać jej podstawowe reguły i konieczności. Gdyby przyjąć
interpretację Kagana można by, nie bez dozy racji, uznać, iż Amerykanie uprawiają politykę w sposób nie odbiegający od tradycyjnych
europejskich standardów i praktyki. Prawda, że ukształtowanych poprzez
stulecia rywalizacji i dążenia do dominacji.
Czy
rozdźwięk między Ameryką a Europą świadczy o tym, że w ostatnim czasie,
to znaczy po 1989 r., praktyki te uległy zasadniczej zmianie? Czy
Europa uprawia politykę nowoczesną, uwzględniającą ewolucję, jaka
dokonała się w świecie zachodnim, gdzie rządy prawa i ochrona uprawnień
obywateli są - jak się stale wskazuje - podstawą ładu politycznego
i społecznego, zaś USA hołdują zasadom starej Realpolitik,
niegdyś europejskiej specjalności?
Mam
poważne wątpliwości. Mówiąc obrazowo: gryzie się tak, jak zębów staje.
Stany Zjednoczone mają zęby, a Europa sztuczną szczękę. Nie twierdzę,
że pokładanie nadziei w dyplomacji,
w przestrzeganiu praw człowieka, prawa międzynarodowego i w
instytucjach międzynarodowych jest wyłącznie przejawem słabości militarnej
i gospodarczej, lecz bez wątpienia są to czynniki istotne, choć pochodne
w stosunku do innych, mających fundamentalną naturę.
Z
drugiej strony, wkrótce po obaleniu reżimu Saddama Husajna, nie brak
było głosów, które wskazywały na wspólnotę ideałów i interesów obu
poróżnionych stron. Mnożyły się przyjazne gesty przywódców politycznych,
podkreślających, iż właściwie konflikt związany z wojną w Iraku, oparty
jest na nieporozumieniu, na braku dostatecznej woli wzajemnego wyjaśnienia
sobie wszystkich aspektów przeciwstawnych stanowisk, i z całą pewnością
nie zagraża spójności świata zachodniego, a w szczególności jedności
sojuszu atlantyckiego. W rzeczywistości szło o zabezpieczenie własnych
interesów i skorzystanie z okazji, iż Amerykanie obalili reżim Husajna,
by z nowej sytuacji wyciągnąć jak najwięcej korzyści. Natomiast publicyści,
tacy jak na przykład Timothy Garton Ash, nie ograniczani przez reguły
polityki i dyplomacji, starali się patrzeć dalej i nawoływali do odbudowy
jedności Zachodu, która wyraźnie została naruszona.
Funkcje
konfliktu i działań prawno-instytucjonalnych w tworzeniu suwerenności
politycznej
Precyzując
główną tezę niniejszego artykułu należy stwierdzić, iż podstawą głębokiego
i trwałego (w stopniu w jakim w polityce jest to możliwe) kryzysu
w stosunkach między Europą, a ściślej, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi
jest zasadnicza różnica w charakterze suwerenności państwowej obu
stron. Stany Zjednoczone są państwem o ukształtowanej suwerenności
państwowej (tzw. suwerenności zewnętrznej) nie tylko w rozumieniu
prawa międzynarodowego. Jest ono zdolne do realizowania swej woli
w relacjach z innymi państwami, czyli jest aktywnym podmiotem polityki
zagranicznej, zdolnym do osiągania obranych celów (na ile długofalowych,
to kwestia sporna), a także do podejmowania i wprowadzania w życie
postanowień wynikających z przyjętej strategii i taktyki politycznej.
Zdolność do szybkiego reagowania (w tym militarnego) na zmienną sytuację
międzynarodową, a zwłaszcza na powstające zagrożenia, jest ściśle
zależna od sposobu podejmowania decyzji. W systemie instytucji politycznych
USA procesy decyzyjne mogą przebiegać szybko, podobnie jak ich wprowadzanie
w życie, ponieważ ustrój polityczny i praktyka polityczna tego kraju
wyposażyły prezydenta w bardzo szerokie kompetencje przy zachowaniu
zasady checks and balances.
Unia
Europejska nie jest podmiotem prawa międzynarodowego. Mają ją natomiast
dwie Wspólnoty Europejskie stanowiące tzw. I filar Unii (Unia Gospodarcza
i Walutowa wraz ze Wspólnotami Europejskimi: Europejską Wspólnotą
Energii Atomowej (Euratom) i Wspólnotą Europejską (dawna Europejska
Wspólnota Gospodarcza)).
Ale:
1/ Unia ma już elementy podmiotowości prawnomiędzynarodowej, bo może
zawierać pewne konwencje w ramach II filaru (system Wspólnej Polityki
Zagranicznej i Bezpieczeństwa z włączoną do niego Unią Zachodnioeuropejską)
a także posiada Wspólną Politykę Obronną - IV filar;
2/
Podmiotowość prawna Unii w wymiarze wewnątrzunijnym realizuje się
w III filarze - we Wspólnej Polityce Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych;
3/
Unia jako całość ma mieć podmiotowość prawnomiędzynarodową według
projektu Traktatu Konstytucyjnego przygotowanego przez Konwent Europejski
(Art. 6 Projektu Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy
głosi, iż Unia ma osobowość prawną).
Przyjmuje
się, że osobowość prawna państwa oznacza, iż nie wykonuje ono woli
innych instytucji (Kościołów, innych państw) czy narodu, lecz swoją
własną (nie wyklucza to zbieżności woli państwa z wolą narodu). Dlatego
można uznać, iż posiada ono suwerenność (zewnętrzną i wewnętrzną)
oraz wykonuje wolę w granicach prawa. Suwerenność może być faktem,
który zyskuje formę prawną. Status Unii Europejskiej jest niejednoznaczny.
Ma ona pewne obszary rzeczywistej suwerenności i ich wyraz prawny
- osobowość prawną, lecz jako całość znajduje się w fazie tworzenia
suwerenności i nadawania sobie osobowości prawnej.
Praktyka,
której podstawą są obowiązujące akty prawne (w tym zwłaszcza traktaty),
wskazuje wyraźnie na tendencję Unii Europejskiej do umacniania suwerenności
zewnętrznej, przy posiadanej już, w pewnym zakresie, suwerenności
wewnętrznej, choć obie są ograniczane przez obecny zakres suwerenności
państw członkowskich. Proces decyzyjny w zakresie polityki zagranicznej
jest w wypadku Unii długi, złożony i nieefektywny, często stając się
przedmiotem sporów pomiędzy państwami członkowskimi, które uprawiają
własną politykę zagraniczną. Kompromis, prowadzący do wspólnego stanowiska
nierzadko w ogóle nie może być osiągnięty i wówczas decyzje podejmowane
są przez kraje takie, jak Francja czy Niemcy, które z takich czy innych
względów (tradycji, roli ojców założycieli, ambicji, interesów politycznych
czy gospodarczych) uważają, iż mogą przewodzić Unii Europejskiej.
Lecz nawet i w tym wypadku radykalizm decyzji jest ograniczany przez
wielopaństwowy charakter Unii. W Unii coraz lepiej rozumie się ograniczenia
jej suwerenności, a właściwie jej wciąż zalążkowy charakter. Suwerenność
Unii jest bowiem bardziej zadaniem, niż rzeczywistością, znajduje
się w trakcie tworzenia, dostosowywania realiów politycznych i instytucjonalnych
do formalno-prawnego charakteru suwerenności tego bytu politycznego,
czyli uznawania go za podmiot prawa międzynarodowego. Przejawem dążenia
do uprawomocnienia suwerenności i zarazem stworzenia podstaw prawno-traktatowych
budowania i umacniania suwerenności Unii jest przyjęty niedawno Projekt
Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy, który inicjuje
debatę nad ostatecznym kształtem instytucjonalnym Unii. Jak wiadomo,
proponowane rozwiązania budzą zróżnicowane reakcje i zapowiadają spory
o ostateczny kształt Unii, w tym przede wszystkim o zakres jej suwerenności
wewnętrznej i zewnętrznej.
Kryzys
na linii Waszyngton - Bruksela ma swe przyczyny w poszukiwaniu przez
Unię formuły rzeczywistej i prawnomiędzyanarodowej suwerenności na
arenie międzynarodowej. Dlatego polityka Francji i Niemiec nie powinna
budzić zdziwienia, mimo iż może być przedmiotem krytyki.
Jak
bowiem najprościej dojść do skutecznego wywierania wpływu na politykę
międzynarodową? Bez wątpienia poprzez wyraźne zdefiniowanie własnego
odrębnego stanowiska, a więc w opozycji do innych. Sytuacja wyjątkowa
służy temu najlepiej. Ma ona z natury charakter konfliktowy, gdyż
zmusza do opowiedzenia się za jakimś rozwiązaniem, czyli po którejś ze stron.
Jest rzeczą oczywistą, że wydłużony proces decyzyjny bardziej sprzyja
poszukiwaniu kompromisów, a także rozmywaniu odpowiedzialności przez
poszerzanie liczby współuczestniczących w podejmowaniu decyzji. Gdyby
Unia Europejska była państwem o strukturze federacyjnej, tak jak sugeruje
to projekt konstytucji unijnej, wówczas prowadzenie jednolitej polityki
zagranicznej byłoby realne i stanowiłoby manifestację suwerenności
zewnętrznej. Unia nie będąca obecnie ani państwem unitarnym, ani federalnym,
lecz raczej konfederacją, w której polityka zagraniczna jest rezultatem
kompromisu, jest skazana na politykę przypadkową lub zdominowaną przez
największe państwa i mniej znaczących wewnątrzunijnych sojuszników.
Jeśli jednak ostatecznie Unia przybierze formę państwa federalnego,
to zgodnie z projektem konstytucji zakres kompetencji Unii przede
wszystkim w dziedzinie polityki
zagranicznej i obronnej, lecz również w dziedzinie gospodarczej, będzie
bardzo szeroki i opatrzony w pewnych obszarach klauzulą wyłączności, na co wyraźnie wskazuje treść artykułów
12 i 15 projektu, które precyzują, podobnie jak dziesiątki innych,
treść artykułu 1., ustanawiającego Unię i określającego wstępnie zasadę
podziału kompetencji między Unią a państwami członkowskimi i koordynacji
ich polityki. W ten sposób twórcy Projektu Traktatu ustanawiającego
Konstytucję dla Europy nie tylko określają charakter suwerenności
przyszłej Unii Europejskiej, w czym w istocie kierują się tradycyjnym
pojmowaniem suwerenności (zwłaszcza zewnętrznej), jakie jest charakterystyczne
dla państw narodowych. Projektodawcy w rzeczywistości pragną przyspieszyć
proces osiągania pełni suwerenności przez Unię. Czy stopień osiągniętej
integracji w ramach Unii i wypracowane praktyki prowadzenia jednolitej
polityki zagranicznej stanowią wystarczającą podstawę do nadania im
nowej formy prawnej, czy też raczej twórcy projektu wychodzą z założenia,
iż to prawo ukształtuje dojrzałą postać suwerenności. Trudno oprzeć
się wrażeniu, iż są oni przekonani o sile sprawczej rozwiązań konstytucyjnych,
które nie tyle porządkują pewien stan rzeczy, lecz go tworzą.
Suwerenność
Unii czy suwerenność dominujących państw narodowych
Jeśli
cel kierujący siłami dążącymi do nadania Unii jednoznacznie określonej
suwerenności można uznać za zrozumiały, co nie znaczy, iż w pełni
zasługujący na akceptację, to sposób jego urzeczywistnienia musi nasuwać
zasadnicze wątpliwości.
Po
pierwsze, suwerenność ta ma przede wszystkim charakter deklaratywny.
Po
drugie, system instytucji politycznych służących realizacji suwerenności
stanowi połączenie dotychczasowych form instytucjonalnych i ich często
krzyżujących się kompetencji z nowymi rozwiązaniami, które być może
upraszczają pewne procedury, lecz zarazem przygotowują grunt dla konfliktów,
gdyż nie liczą się z realiami politycznymi, to znaczy z faktem, iż
państwa narodowe wchodzące w skład Unii istnieją rzeczywiście, wraz
z ich często rozbieżnymi interesami, a nie tylko jako prawne konstrukcje
określone przez projekt konstytucji.
W
związku z tym, po trzecie, konstruując suwerenność Unii projekt konstytucji
świadomie, poprzez określenie sposobów podejmowania decyzji, faworyzuje
silne państwa narodowe: Francję i Niemcy. Czyż nie oznacza to, iż,
upraszczając, suwerenność Unii w rzeczywistości będzie realizowana
przez dominujące państwa narodowe stając się suwerennością tychże
państw? Gdyby został ustanowiony system reprezentacji, w którym jakieś
państwa reprezentują całość Unii, takie rozwiązanie byłoby bardziej
czytelne, choć trudno sobie wyobrazić, by znalazło ono uznanie w oczach
państw reprezentowanych. Pozostaje więc formuła, która nie wskazuje
tych państw, lecz umożliwia im rzeczywiste wykonywanie funkcji suwerena.
Oczywiście
przy takim ujęciu suwerenności polityka zagraniczna stanie się (a
właściwie już jest w znaczącej mierze) wyrazem suwerenności owych
państw, a nie Unii jako całości. Wielowiekowe doświadczenie uczy,
że stosunki między państwami oparte są na rywalizacji, i choć nie
musi ona przybierać charakteru militarnego, niemniej toczy się cały
czas. Uczestnicy tej rywalizacji muszą postępować zgodnie z racjonalnymi
regułami gry, działając w warunkach niepewności: przyszłość nie jest
znana, wiedza o posunięciach uczestników gry jest zazwyczaj oparta
na przypuszczeniach. Warunkiem uczestnictwa w rywalizacji i osiągnięcia
korzyści jest możliwość planowania i podejmowania decyzji. W przeciwnym
razie pozostaje się na marginesie rozgrywki, nie tylko nic nie zyskując,
ale systematycznie tracąc.
Przywódcy
Unii Europejskiej są tego świadomi, jednakże uczestnictwo Unii w życiu
politycznym na forum międzynarodowym ma dwoisty charakter faktyczny
i prawno-instytucjonalny państw członkowskich i Wspólnot, oraz ostatecznie
Unii jako całości. Działania Unii jako całości mają służyć ugruntowaniu
jej suwerenności zewnętrznej de facto. Postanowienia projektu
konstytucji określające cele Unii mówią o tym wyraźnie w odniesieniu
do Unii jako ciała politycznego realizującego politykę zagraniczną
i politykę bezpieczeństwa, a w przyszłości politykę obronną, oraz
w odniesieniu do obywateli państw członkowskich, gdy idzie o ochronę
ich praw i interesów w relacjach Unii z innymi państwami w wyniku
ustanowienia obywatelstwa Unii. Owa praktyka ma doprowadzić do skutków
prawnych, które potwierdzą de iure, a przy tym wzmocnią,
osiągniętą suwerenność.
Aby
suwerenność zewnętrzna została osiągnięta niezbędne są działania praktyczne,
rozwiązania instytucjonalne i ich prawne umocowanie na forum wewnętrznym.
Innymi słowy, suwerenność zewnętrzna wymaga wzmocnienia suwerenności
wewnętrznej. Zależność między obu formami suwerenności nierzadko ma
charakter dwukierunkowy. Bywa bowiem i tak, że działania na forum
międzynarodowym wyraźnie wzmacniają suwerenność wewnętrzną, niezależnie
od tego czy są podejmowane z takim zamiarem, czy też są zdeterminowane
przez nadarzające się okoliczności zewnętrzne. Niewątpliwie działania
Unii należą do tej pierwszej kategorii, choć wojna w Iraku była okolicznością
szczególnie sprzyjającą. W wypadku Polski słabość państwa, rachityczna
suwerenność wewnętrzna, zostały wsparte przez zaangażowanie się Polski
po stronie USA i nagle uzyskane na wyrost znaczenie na arenie międzynarodowej.
W
wypadku Unii mamy do czynienia z interesującym procesem powstawania
suwerenności zewnętrznej:
forum
wewnętrzne:
-
dążenie do stworzenia podstaw instytucjonalnych i prawnych wspólnej
polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz polityki obronnej: przymiarki
do stworzenia urzędu ministra spraw zagranicznych i wspólnych sił
obronnych;
-
przygotowania o charakterze prawno-ustrojowym (konstytucyjnym) do
stworzenia państwa europejskiego wyposażonego w atrybuty państw narodowych:
ustrój federalny, urząd głowy państwa, twardy rdzeń UE;
-
debaty dotyczące wymiaru kulturowego i mentalnościowego państwa europejskiego:
tożsamość europejska jako kulturowy odpowiednik obywatelstwa europejskiego;
-
rola państw narodowych dążących do utrzymania i rozszerzenia zakresu
rzeczywistego wpływu na kształt zmian instytucjonalnych
forum
zewnętrzne:
-
idea kierunkowa: osłabienie pozycji USA na arenie międzynarodowej
w celu stworzenia układu wielostronnego w obawie przed dominacją USA
(uderza brak obaw przed dominacją Rosji, Chin czy któregoś z krajów
islamskich dysponujących bronią jądrową, biologiczną czy chemiczną);
-
przyjazna polityka wobec Rosji: wzmacnianie układu wielostronnego
i kontrola nad procesami przemian w tym kraju wraz z wypełnianiem
tam misji cywilizacyjnej (nie idzie tu o rzeczywisty wpływ, lecz o
zamierzony);
-
polityka wobec USA: krytyka polityki USA na Bliskim Wschodzie i w
odniesieniu do reżimu Saddama Husajna w okresie realizacji rezolucji
ONZ nr 1441, w czasie przygotowań do wojny i podczas jej przebiegu;
-
rozszerzenie Unii na wschód w celu zwiększenia jej potencjału ludnościowego
i obszaru wpływów, a tym samym uzyskanie masy krytycznej wpływającej
na relacje z innymi państwami;
-
podejmowanie wspólnych akcji militarnych krajów Unii, w celu zamanifestowania
istnienia zalążkowych sił zbrojnych Unii gotowych do działań w krajach
trzecich (np. interwencja trzech krajów Unii w Demokratycznej Republice
Konga sankcjonowana przez UE).
Tworzenie
suwerenności zewnętrznej Unii dokonuje się w istocie według reguł
powstawania suwerenności państw nowożytnych (narodowych), niezależnie
od ich federalnej czy bardziej scentralizowanej struktury. Jeśli przyjmiemy,
iż natura stosunków międzynarodowych między państwami odpowiada modelowi
Tomasza Hobbesa, a wiele na to wskazuje, to możemy uznać, że integracja
europejska w ostatnich blisko pięćdziesięciu latach dokonywała się
stopniowo, lecz w dwóch wyraźnie różnych etapach:
-
bliskiej współpracy gospodarczej między kilkoma państwami - tworzenie
międzynarodowego społeczeństwa cywilnego opartego na stosunkach wymiany
z elementami solidaryzmu i subsydiarności- częściowe rozwiązanie dylematu
Hobbesowskiego na obszarze Europy Zachodniej;
-
tworzenia struktur międzypaństwowych i ponadpaństwowych w celu zbudowania
społeczeństwa politycznego i państwa europejskiego - zaawansowane
rozwiązanie dylematu Hobbesowskiego.
Osłabienie
wrogich tendencji pomiędzy państwami europejskimi w ramach Europejskiej
Wspólnoty Gospodarczej, a potem we Wspólnocie Europejskiej i w Unii
Europejskiej było niezbędnym warunkiem umożliwiającym bardziej skuteczny
udział w rywalizacji międzynarodowej. Oznacza to jednak, że wyjście
z dylematu Hobbesowskiego w ramach Unii nie prowadzi do jego rozwiązania
w pełnej skali międzynarodowej. Idea państwa światowego, które z punktu
widzenia logiki teorii politycznej mogłoby stanowić rozwiązanie tego
dylematu na poziomie międzynarodowym jest chimerą, pobożnym życzeniem,
które pomija nieuchronność rywalizacji między państwami, niezależnie
od stopnia komplikacji ich wewnętrznej struktury ustrojowej i procesu
podejmowania decyzji. Wieczysty pokój Kanta w skali europejskiej być
może jest trwały, bo można uznać, iż stworzone zostały dla niego instytucjonalne
podstawy, lecz ów polityczny
twór, jakim obecnie jest Unia Europejska, konkuruje z innymi państwami. Rozwiązanie dylematu
Hobbesowskiego w skali międzynarodowej wydaje się niemożliwe ze względu
na brak realnego zagrożenia zewnętrznego, które zmuszałoby do tworzenia
podstaw suwerenności zewnętrznej państwa światowego. Najazd armii
państwa marsjańskiego lub rywalizacja gospodarcza z Wenusjanami, to
przecież dziedzina science-fiction. W modelu Hobbesowskim suwerenność
jest rzeczywistością wymagającą woli przeciwstawiania się innej woli,
czyli innej suwerenności.
Jak
pisał Hobbes: "zaiste prawdą jest zarówno to, że człowiek
człowiekowi jest Bogiem, jak i to, że człowiek człowiekowi
jest wilkiem. Pierwsze jest prawdą, jeśli porównamy ze sobą współobywateli;
drugie zaś, jeśli porównamy państwa. Tam przez sprawiedliwość i miłość
bliźniego, cnoty pokoju, człowiek staje się podobny Bogu: tu przez
nieprawość złych ludzi nawet i dobrzy, jeśli chcą się ostać, muszą
uciekać się do cnót wojennych, a mianowicie do siły i podstępu, to
znaczy do drapieżności zwierzęcej".
Być
może w Unii Europejskiej zbliżamy się do stanu obywatelstwa europejskiego
(nie mam tu na myśli obecnie prawnie obowiązującego obywatelstwa Unii)
i dlatego ludzie będą dla siebie nawzajem jak bogowie, lecz w relacjach
międzypaństwowych jesteśmy skazani na drapieżność lub podporządkowanie,
jak pośród dzikich zwierząt, gdzie obrona terytorium i odstraszanie
potencjalnego przeciwnika jest warunkiem przetrwania. Dlatego suwerenność
zewnętrzna potrzebuje oporu lub, ujmując rzecz w duchu C. Schmitta,
ukazuje ona swą rzeczywistą naturę w sytuacji wyjątkowej, w sytuacji
konfliktu.
Można
więc przyjąć, iż z punktu widzenia pewnej logiki przemian politycznych
Unia musi zmierzać do suwerenności zewnętrznej. Proces ten będzie
długi i niewątpliwie związany z powtarzającymi się napięciami między
Unią Europejską a USA, będącymi przejawem procesu budowania suwerenności
w opozycji do państwa, którego suwerenność prawnomiędzynarodowa nie
może być kwestionowana, a suwerenność praktyczna, wyrażająca się aktywnością
działań na arenie międzynarodowej, daje znać o sobie od prawie dwustu
lat.
To,
co jest szczególną cechą procesu budowy suwerenności Unii Europejskiej
jest jego reaktywny charakter. W przeciwieństwie do USA, gdzie tendencje
izolacjonistyczne od dawna współistnieją z tendencjami przeciwnymi,
a ich wypadkową jest polityka przewodzenia światu, utrzymywania ładu
międzynarodowego i interwencji w głównych sytuacjach kryzysowych,
polityka międzynarodowa Unii Europejskiej z jednej strony, nacechowana
jest kunktatorstwem i niezdecydowaniem, co tłumaczone jest Kantowskim
legalizmem i dążeniem do zbudowania porządku międzynarodowego opartego
na prawie i instytucjach międzynarodowych służących jego stanowieniu
i egzekwowaniu, a z drugiej strony, gdy narażone są interesy, któregoś
z byłych europejskich państw kolonialnych w dawnych koloniach, interwencja
polityczna, a nawet zbrojna jest akceptowana, jeśli zgoła nie wspierana
przez główne instytucje Unii. Dowodzi to, że troska o ład prawny i
pokojowy ma drugorzędne znaczenie, gdy w grę wchodzą wspomniane interesy.
Unia
Europejska wskutek niewykształconego systemu instytucjonalnego suwerenności
zewnętrznej, co ma związek ze słabą suwerennością wewnętrzną:
-
unika podejmowania działań wymagających inicjatywy i woli wpływania
na przebieg zdarzeń oraz zaangażowania politycznego, finansowego i
militarnego zarówno o charakterze prewencyjnym, jak i interwencyjnym;
-
Unia jest zewnątrzsterowna: reaguje na napięcia i kryzysy, starając
się działać w sposób przeciwstawny wobec polityki USA, a więc dowodzący
niezależności Unii;
-
substytutem niewykształconej w pełni suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej
jest suwerenność narodowa niektórych państw członkowskich, głównie
Francji i Niemiec oraz na przykład Belgii; tym samym rzeczywistymi
aktorami na scenie międzynarodowej są państwa narodowe, narzucające
własne tradycje suwerenności zarówno w sferze wewnętrznej, jak i międzynarodowej;
w rezultacie na forum międzynarodowym mamy do czynienia w rzeczywistości
z sytuacją Hobbesowską, przedstawianą jednak jako działanie
na rzecz rządów prawa w skali międzynarodowej;
-
budowanie suwerenności przez Unię Europejską jest procesem nieodwracalnym,
lecz jego przebieg i formy instytucjonalne nie są jednoznacznie zdeterminowane.
Wnioski
dla Polski
W
związku z tym, iż suwerenność Unii Europejskiej znajduje się in
statu nascendi, zakończone prace Konwentu i rozpoczynające się
dyskusje konstytucyjne mają kluczowe znaczenie dla przyszłego kształtu
Unii i dla nowowstępujących państw. Polska, podobnie jak inne kraje
znajdujące się w tym samym położeniu, musi znaleźć odpowiedź na pytanie
o kształt suwerenności Unii, o kształt ustroju państwa europejskiego:
czy ma być to państwo scentralizowane, federalne, z silnym rządem,
silnym parlamentem, głową państwa, wspólną polityką zagraniczną i obronną, tworzoną przez
państwa "twardego rdzenia", czy konfederacyjne, w którym
decyzje kierunkowe podejmuje się w wyniku kompromisu (metodą większościową
czy w wyniku "ucierania") w większym gronie lub wśród wszystkich
członków, itp. Czy mamy własne stanowisko? Czy będziemy go bronić?
Czy będzie ono respektowane? Tak, jeśli nie ulegniemy złudzeniu, iż
jedyną drogą prowadząca do nowego etapu rozwoju integracji europejskiej
jest pokorne przyjęcie narzucanych warunków. Nie ma racjonalnych podstaw,
by działając na rzecz wzmocnienia suwerenności Unii, wyrzec się narodowego
w niej udziału. Suwerenność Unii musi być oparta na państwach narodowych,
współdecydujących o działaniach Unii jako całości. Skoro Unia nie
może być państwem narodowym, gdyż, jak niejednokrotnie podkreślano,
nie istnieje naród europejski jako suweren, tylko narody państw członkowskich
mogą spełnić tę rolę.
Artykuł 1: Ustanowienie Unii
Odzwierciedlając wolę obywateli i państw Europy zbudowania
wspólnej przyszłości, niniejsza Konstytucja ustanawia Unię Europejską,
której Państwa Członkowskie powierzają kompetencje dla osiągnięcia
ich wspólnych celów. Unia koordynuje polityki Państw Członkowskich,
zmierzające do osiągnięcia tych celów oraz wykonuje w trybie wspólnotowym
kompetencje powierzone jej przez Państwa Członkowskie.
Artykuł 12: Kompetencje wyłączne
Unia ma wyłączną kompetencję w zakresie ustanawiania reguł
konkurencji niezbędnych do funkcjonowania rynku wewnętrznego oraz
w następujących dziedzinach:
polityka pieniężna, w odniesieniu do Państw Członkowskich,
które przyjęły euro,
wspólna polityka handlowa,
unia celna,
zachowanie morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej
polityki rybołówstwa.
Unia ma wyłączną kompetencję w zakresie zawierania umów międzynarodowych,
jeżeli ich zawarcie zostało przewidziane w akcie ustawodawczym Unii,
jest niezbędne do umożliwienia Unii wykonywania jej wewnętrznych
kompetencji lub ma wpływ na wewnętrzny akt Unii.
Artykuł 15: Wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa
Kompetencje Unii w zakresie wspólnej polityki zagranicznej
i bezpieczeństwa obejmują wszelkie dziedziny polityki zagranicznej
i wszelkie sprawy dotyczące bezpieczeństwa Unii, w tym stopniowe
określanie wspólnej polityki obronnej, która może prowadzić do wspólnej
obrony.
Państwa Członkowskie popierają, aktywnie i bez zastrzeżeń,
politykę zagraniczną i bezpieczeństwa Unii w duchu lojalności i
wzajemnej solidarności oraz wykonują akty przyjęte przez Unię w
tej dziedzinie. Powstrzymują się od działań, które byłyby sprzeczne
z interesami Unii lub mogłyby zaszkodzić jej skuteczności.
|