Miłowit Kuniński - Konflikt a suwerenność: spór między Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej a Unią Europejską


(opublikowano w: "CIVITAS. Studia z filozofii polityki", nr 7 "Suwerenność",Warszawa 2003, s. 161-177)

Wojna w Iraku prowadzona przez Stany Zjednoczone została zakończona w krótkim czasie. Władza Saddama Husajna została obalona. Po kilku miesiącach, jakie upłynęły od ogłoszenia końca kampanii wojennej, okazało się, iż zasadniczy cel wojny, jakim było osiągnięcie pokoju społecznego w Iraku, odbudowa cywilizacyjna i gospodarcza kraju, stworzenie podstaw stabilnego systemu politycznego, który szanowałby podstawowe prawa ludzkie (co w języku przywódców koalicji było określane jako ustanowienie ustroju demokratycznego w Iraku) będzie wymagało wiele czasu, pieniędzy, cierpliwości, zręczności w stosunkach z Irakijczykami i większego, niż się przedtem wydawało Amerykanom, zaangażowania wielu państw i instytucji międzynarodowych, a więc więcej wysiłku dyplomatycznego na forum międzynarodowym. Cel wojskowy, jakim było unicestwienie reżymu bezwzględnego dla swych obywateli (a raczej poddanych) i groźnego dla pokoju światowego, został zrealizowany, lecz politycznie określony casus belli - posiadanie broni masowego rażenia przez reżim Husajna, jak dotąd, nie został jednoznacznie potwierdzony. Broni nie znaleziono, a przywódcy USA i Wielkiej Brytanii są na cenzurowanym ich narodowych opinii publicznych.

Główni przeciwnicy interwencji zbrojnej w Iraku - jako nie posiadającej sankcji międzynarodowej społeczności (określenie mętne, żeby nie powiedzieć pozbawione znaczenia, albo używane jako kiepski synonim ONZ, a w istocie wyrażające niezadowolenie państw odgrywających istotną rolę w polityce międzynarodowej) - powstrzymują się od ostrej krytyki głównych krajów koalicji wojennej. Ta wstrzemięźliwość, a nawet pojednawcze gesty, zwłaszcza w wypadku znaczących państw Unii Europejskiej: Francji i Niemiec, dała się zauważyć już wcześniej, gdy wojna w Iraku miała się ku końcowi. Odnosiło się wrażenie, że adwersarze nie w pełni przewidzieli skalę rozbieżności, lecz - nieco poniewczasie - podjęli wysiłki zmierzające do ich zmniejszenia.

Koncyliacyjne zabiegi polityków można uznać za przejaw woli przywrócenia stabilności w świecie zachodnim, która została naruszona przez odmienną ocenę sposobu doprowadzenia do zasadniczych zmian w Iraku i całym regionie. W czasie przygotowań do wojny w Iraku i podczas jej przebiegu jedność Zachodu została podważona na oczach całego świata. Różnice stanowisk i napięcia w świecie zachodnim nie zdarzają się po raz pierwszy, tym razem jednak doprowadzenie do ponownego zbliżenia stanowisk okazało się pilne. Trudno przecież było wyobrazić sobie, by Zachód mógł się pogodzić na dłuższą metę z wewnętrznym konfliktem, który z pewnością musiałby mieć daleko idące konsekwencje dla układu sił w skali globalnej.

Konfliktowa natura kryzysu

A jednak istnieją podstawy, by sądzić, iż mamy do czynienia z głębokim i długotrwałym kryzysem w łonie świata zachodniego, którego jedną z istotnych przyczyn, na co niejednokrotnie zwracano uwagę, był rozpad systemu komunistycznego, zmieniający dotychczasowy układ sił i umożliwiający bardziej jednoznaczne i publiczne definiowanie interesów podmiotów polityki. Kryzys ten będzie się charakteryzował nieregularnymi erupcjami działań zaczepnych, przekraczających dyplomatyczną poprawność, i okresami współpracy, zwłaszcza w obliczu poważnych zagrożeń w skali globu i prowadzonej skomplikowanej gry politycznej. Nie ulega wątpliwości, iż głównym źródłem obecnego kryzysu jest tocząca się na różnych polach rywalizacja między USA i Unią Europejską.

Okres poprzedzający wojnę z reżimem Husajna ujawnił z całą jaskrawością różnice między Unią Europejską, a dokładniej jej głównymi filarami: Francją i Niemcami, a Stanami Zjednoczonymi. Ostre i nerwowe reakcje po obu stronach Atlantyku wywołały fale komentarzy, w których dociekano istoty konfliktu. Jak zwykle przywoływano odmienność interesów: politycznych, ekonomicznych czy strategicznych, wskazywano na różnice kulturowe, rolę tradycji, europejską świadomość złożoności problemów i amerykańską skłonność do uproszczeń, francuskie winy i niewdzięczność, niemieckie kompleksy i sytuację wewnętrzną itp. Przeważały stereotypy i wzajemne, ostro formułowane oskarżenia i pretensje, zazwyczaj głęboko skrywane.

Hobbes czy Kant

Jednym z nielicznych, którzy podjęli próbę spojrzenia na całość sytuacji z ogólniejszego punktu widzenia był Robert Kagan [1] . Według niego przyczyną kryzysu są odmienne filozofie polityczne kierujące postępowaniem adwersarzy. Amerykanie opowiadają się za Tomaszem Hobbesem i jego realistycznym postrzeganiem obszaru stosunków między państwami jako stanu natury, gdzie panuje rywalizacja, odstraszanie przeciwnika, a gdy zajdzie potrzeba, stosowane jest użycie siły. Europejczycy to według Kagana zwolennicy Immanuela Kanta, upatrujący w przestrzeganiu powszechnie obowiązującego prawa, egzekwowanego przez międzynarodowe instytucje, źródła i gwarancji pokoju w skali międzynarodowej. Dyplomacja i perswazja to dla Europejczyków środki, umożliwiające urzeczywistnienie zasad praworządności w skali globalnej. Amerykanie polegają na skuteczności i przeciwdziałaniu zagrożeniom (co prawda często w rezultacie negatywnych doświadczeń i skutków własnych błędów), Europejczycy na trwałości porządku opartego na prawie.

Wiele z owych komentarzy, mimo ich emocjonalnego, a nierzadko uproszczonego charakteru, cechuje znaczna doza słuszności i ujawniają one różne aspekty złożonej sytuacji. Lecz tekst R. Kagana wyróżnia się na tym tle nader korzystnie. Ma on bez wątpienia rację, gdy wskazuje na okoliczności, w których odwołanie się do prawa nie wystarcza, gdyż mają one charakter szczególny.

W refleksji nad polityką od dawna zwracano uwagę na sytuacje wyjątkowe (echem tego jest pojęcie stanu wyjątkowego, pojawiające się w konstytucjach) - konieczność, zmuszającą do postępowania wykraczającego poza przewidziane prawem formy działania. Świadomość tego mieli myśliciele zarówno średniowieczni (o czym zwykle się nie pamięta): św. Tomasz z Akwinu ("konieczność nie podlega prawu" (necessitas legem non habet)), jak i późniejsi: N. Machiavelli, wspomniany T. Hobbes czy w ubiegłym stuleciu C. Schmitt. Nawet Georg [Jerzy] Jellinek, zwolennik liberalnej koncepcji państwa prawa, podkreśla w Ogólnej nauce o państwie, iż "prawo nie posiada nigdy mocy oddziaływania na bieg życia państwowego w chwilach krytycznych" [2] . Myśliciele ci nie poruszali się w wirtualnej rzeczywistości swych teorii, lecz poddawali refleksji filozoficznej uprawianie polityki, starając się zbadać jej podstawowe reguły i konieczności. Gdyby przyjąć interpretację Kagana można by, nie bez dozy racji, uznać, iż Amerykanie uprawiają politykę w sposób nie odbiegający od tradycyjnych europejskich standardów i praktyki. Prawda, że ukształtowanych poprzez stulecia rywalizacji i dążenia do dominacji.

Czy rozdźwięk między Ameryką a Europą świadczy o tym, że w ostatnim czasie, to znaczy po 1989 r., praktyki te uległy zasadniczej zmianie? Czy Europa uprawia politykę nowoczesną, uwzględniającą ewolucję, jaka dokonała się w świecie zachodnim, gdzie rządy prawa i ochrona uprawnień obywateli są - jak się stale wskazuje - podstawą ładu politycznego i społecznego, zaś USA hołdują zasadom starej Realpolitik, niegdyś europejskiej specjalności?

Mam poważne wątpliwości. Mówiąc obrazowo: gryzie się tak, jak zębów staje. Stany Zjednoczone mają zęby, a Europa sztuczną szczękę. Nie twierdzę, że pokładanie nadziei w dyplomacji, w przestrzeganiu praw człowieka, prawa międzynarodowego i w instytucjach międzynarodowych jest wyłącznie przejawem słabości militarnej i gospodarczej, lecz bez wątpienia są to czynniki istotne, choć pochodne w stosunku do innych, mających fundamentalną naturę.

Z drugiej strony, wkrótce po obaleniu reżimu Saddama Husajna, nie brak było głosów, które wskazywały na wspólnotę ideałów i interesów obu poróżnionych stron. Mnożyły się przyjazne gesty przywódców politycznych, podkreślających, iż właściwie konflikt związany z wojną w Iraku, oparty jest na nieporozumieniu, na braku dostatecznej woli wzajemnego wyjaśnienia sobie wszystkich aspektów przeciwstawnych stanowisk, i z całą pewnością nie zagraża spójności świata zachodniego, a w szczególności jedności sojuszu atlantyckiego. W rzeczywistości szło o zabezpieczenie własnych interesów i skorzystanie z okazji, iż Amerykanie obalili reżim Husajna, by z nowej sytuacji wyciągnąć jak najwięcej korzyści. Natomiast publicyści, tacy jak na przykład Timothy Garton Ash, nie ograniczani przez reguły polityki i dyplomacji, starali się patrzeć dalej i nawoływali do odbudowy jedności Zachodu, która wyraźnie została naruszona [3] .

Funkcje konfliktu i działań prawno-instytucjonalnych w tworzeniu suwerenności politycznej

Precyzując główną tezę niniejszego artykułu należy stwierdzić, iż podstawą głębokiego i trwałego (w stopniu w jakim w polityce jest to możliwe) kryzysu w stosunkach między Europą, a ściślej, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi jest zasadnicza różnica w charakterze suwerenności państwowej obu stron. Stany Zjednoczone są państwem o ukształtowanej suwerenności państwowej (tzw. suwerenności zewnętrznej) nie tylko w rozumieniu prawa międzynarodowego. Jest ono zdolne do realizowania swej woli w relacjach z innymi państwami, czyli jest aktywnym podmiotem polityki zagranicznej, zdolnym do osiągania obranych celów (na ile długofalowych, to kwestia sporna), a także do podejmowania i wprowadzania w życie postanowień wynikających z przyjętej strategii i taktyki politycznej. Zdolność do szybkiego reagowania (w tym militarnego) na zmienną sytuację międzynarodową, a zwłaszcza na powstające zagrożenia, jest ściśle zależna od sposobu podejmowania decyzji. W systemie instytucji politycznych USA procesy decyzyjne mogą przebiegać szybko, podobnie jak ich wprowadzanie w życie, ponieważ ustrój polityczny i praktyka polityczna tego kraju wyposażyły prezydenta w bardzo szerokie kompetencje przy zachowaniu zasady checks and balances.

Unia Europejska nie jest podmiotem prawa międzynarodowego. Mają ją natomiast dwie Wspólnoty Europejskie stanowiące tzw. I filar Unii (Unia Gospodarcza i Walutowa wraz ze Wspólnotami Europejskimi: Europejską Wspólnotą Energii Atomowej (Euratom) i Wspólnotą Europejską (dawna Europejska Wspólnota Gospodarcza)).

Ale:
1/ Unia ma już elementy podmiotowości prawnomiędzynarodowej, bo może zawierać pewne konwencje w ramach II filaru (system Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa z włączoną do niego Unią Zachodnioeuropejską) a także posiada Wspólną Politykę Obronną - IV filar;

2/ Podmiotowość prawna Unii w wymiarze wewnątrzunijnym realizuje się w III filarze - we Wspólnej Polityce Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych;

3/ Unia jako całość ma mieć podmiotowość prawnomiędzynarodową według projektu Traktatu Konstytucyjnego przygotowanego przez Konwent Europejski (Art. 6 Projektu Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy głosi, iż Unia ma osobowość prawną).

Przyjmuje się, że osobowość prawna państwa oznacza, iż nie wykonuje ono woli innych instytucji (Kościołów, innych państw) czy narodu, lecz swoją własną (nie wyklucza to zbieżności woli państwa z wolą narodu). Dlatego można uznać, iż posiada ono suwerenność (zewnętrzną i wewnętrzną) oraz wykonuje wolę w granicach prawa. Suwerenność może być faktem, który zyskuje formę prawną. Status Unii Europejskiej jest niejednoznaczny. Ma ona pewne obszary rzeczywistej suwerenności i ich wyraz prawny - osobowość prawną, lecz jako całość znajduje się w fazie tworzenia suwerenności i nadawania sobie osobowości prawnej.

Praktyka, której podstawą są obowiązujące akty prawne (w tym zwłaszcza traktaty), wskazuje wyraźnie na tendencję Unii Europejskiej do umacniania suwerenności zewnętrznej, przy posiadanej już, w pewnym zakresie, suwerenności wewnętrznej, choć obie są ograniczane przez obecny zakres suwerenności państw członkowskich. Proces decyzyjny w zakresie polityki zagranicznej jest w wypadku Unii długi, złożony i nieefektywny, często stając się przedmiotem sporów pomiędzy państwami członkowskimi, które uprawiają własną politykę zagraniczną. Kompromis, prowadzący do wspólnego stanowiska nierzadko w ogóle nie może być osiągnięty i wówczas decyzje podejmowane są przez kraje takie, jak Francja czy Niemcy, które z takich czy innych względów (tradycji, roli ojców założycieli, ambicji, interesów politycznych czy gospodarczych) uważają, iż mogą przewodzić Unii Europejskiej. Lecz nawet i w tym wypadku radykalizm decyzji jest ograniczany przez wielopaństwowy charakter Unii. W Unii coraz lepiej rozumie się ograniczenia jej suwerenności, a właściwie jej wciąż zalążkowy charakter. Suwerenność Unii jest bowiem bardziej zadaniem, niż rzeczywistością, znajduje się w trakcie tworzenia, dostosowywania realiów politycznych i instytucjonalnych do formalno-prawnego charakteru suwerenności tego bytu politycznego, czyli uznawania go za podmiot prawa międzynarodowego. Przejawem dążenia do uprawomocnienia suwerenności i zarazem stworzenia podstaw prawno-traktatowych budowania i umacniania suwerenności Unii jest przyjęty niedawno Projekt Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy, który inicjuje debatę nad ostatecznym kształtem instytucjonalnym Unii. Jak wiadomo, proponowane rozwiązania budzą zróżnicowane reakcje i zapowiadają spory o ostateczny kształt Unii, w tym przede wszystkim o zakres jej suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej.

Kryzys na linii Waszyngton - Bruksela ma swe przyczyny w poszukiwaniu przez Unię formuły rzeczywistej i prawnomiędzyanarodowej suwerenności na arenie międzynarodowej. Dlatego polityka Francji i Niemiec nie powinna budzić zdziwienia, mimo iż może być przedmiotem krytyki.

Jak bowiem najprościej dojść do skutecznego wywierania wpływu na politykę międzynarodową? Bez wątpienia poprzez wyraźne zdefiniowanie własnego odrębnego stanowiska, a więc w opozycji do innych. Sytuacja wyjątkowa służy temu najlepiej. Ma ona z natury charakter konfliktowy, gdyż zmusza do opowiedzenia się za jakimś rozwiązaniem, czyli po którejś ze stron. Jest rzeczą oczywistą, że wydłużony proces decyzyjny bardziej sprzyja poszukiwaniu kompromisów, a także rozmywaniu odpowiedzialności przez poszerzanie liczby współuczestniczących w podejmowaniu decyzji. Gdyby Unia Europejska była państwem o strukturze federacyjnej, tak jak sugeruje to projekt konstytucji unijnej, wówczas prowadzenie jednolitej polityki zagranicznej byłoby realne i stanowiłoby manifestację suwerenności zewnętrznej. Unia nie będąca obecnie ani państwem unitarnym, ani federalnym, lecz raczej konfederacją, w której polityka zagraniczna jest rezultatem kompromisu, jest skazana na politykę przypadkową lub zdominowaną przez największe państwa i mniej znaczących wewnątrzunijnych sojuszników. Jeśli jednak ostatecznie Unia przybierze formę państwa federalnego, to zgodnie z projektem konstytucji zakres kompetencji Unii przede wszystkim w dziedzinie polityki zagranicznej i obronnej, lecz również w dziedzinie gospodarczej, będzie bardzo szeroki i opatrzony w pewnych obszarach klauzulą wyłączności, na co wyraźnie wskazuje treść artykułów 12 i 15 projektu, które precyzują, podobnie jak dziesiątki innych, treść artykułu 1., ustanawiającego Unię i określającego wstępnie zasadę podziału kompetencji między Unią a państwami członkowskimi i koordynacji ich polityki [4] . W ten sposób twórcy Projektu Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy nie tylko określają charakter suwerenności przyszłej Unii Europejskiej, w czym w istocie kierują się tradycyjnym pojmowaniem suwerenności (zwłaszcza zewnętrznej), jakie jest charakterystyczne dla państw narodowych. Projektodawcy w rzeczywistości pragną przyspieszyć proces osiągania pełni suwerenności przez Unię. Czy stopień osiągniętej integracji w ramach Unii i wypracowane praktyki prowadzenia jednolitej polityki zagranicznej stanowią wystarczającą podstawę do nadania im nowej formy prawnej, czy też raczej twórcy projektu wychodzą z założenia, iż to prawo ukształtuje dojrzałą postać suwerenności. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż są oni przekonani o sile sprawczej rozwiązań konstytucyjnych, które nie tyle porządkują pewien stan rzeczy, lecz go tworzą.

Suwerenność Unii czy suwerenność dominujących państw narodowych

Jeśli cel kierujący siłami dążącymi do nadania Unii jednoznacznie określonej suwerenności można uznać za zrozumiały, co nie znaczy, iż w pełni zasługujący na akceptację, to sposób jego urzeczywistnienia musi nasuwać zasadnicze wątpliwości.

Po pierwsze, suwerenność ta ma przede wszystkim charakter deklaratywny.

Po drugie, system instytucji politycznych służących realizacji suwerenności stanowi połączenie dotychczasowych form instytucjonalnych i ich często krzyżujących się kompetencji z nowymi rozwiązaniami, które być może upraszczają pewne procedury, lecz zarazem przygotowują grunt dla konfliktów, gdyż nie liczą się z realiami politycznymi, to znaczy z faktem, iż państwa narodowe wchodzące w skład Unii istnieją rzeczywiście, wraz z ich często rozbieżnymi interesami, a nie tylko jako prawne konstrukcje określone przez projekt konstytucji.

W związku z tym, po trzecie, konstruując suwerenność Unii projekt konstytucji świadomie, poprzez określenie sposobów podejmowania decyzji, faworyzuje silne państwa narodowe: Francję i Niemcy. Czyż nie oznacza to, iż, upraszczając, suwerenność Unii w rzeczywistości będzie realizowana przez dominujące państwa narodowe stając się suwerennością tychże państw? Gdyby został ustanowiony system reprezentacji, w którym jakieś państwa reprezentują całość Unii, takie rozwiązanie byłoby bardziej czytelne, choć trudno sobie wyobrazić, by znalazło ono uznanie w oczach państw reprezentowanych. Pozostaje więc formuła, która nie wskazuje tych państw, lecz umożliwia im rzeczywiste wykonywanie funkcji suwerena.

Oczywiście przy takim ujęciu suwerenności polityka zagraniczna stanie się (a właściwie już jest w znaczącej mierze) wyrazem suwerenności owych państw, a nie Unii jako całości. Wielowiekowe doświadczenie uczy, że stosunki między państwami oparte są na rywalizacji, i choć nie musi ona przybierać charakteru militarnego, niemniej toczy się cały czas. Uczestnicy tej rywalizacji muszą postępować zgodnie z racjonalnymi regułami gry, działając w warunkach niepewności: przyszłość nie jest znana, wiedza o posunięciach uczestników gry jest zazwyczaj oparta na przypuszczeniach. Warunkiem uczestnictwa w rywalizacji i osiągnięcia korzyści jest możliwość planowania i podejmowania decyzji. W przeciwnym razie pozostaje się na marginesie rozgrywki, nie tylko nic nie zyskując, ale systematycznie tracąc.

Przywódcy Unii Europejskiej są tego świadomi, jednakże uczestnictwo Unii w życiu politycznym na forum międzynarodowym ma dwoisty charakter faktyczny i prawno-instytucjonalny państw członkowskich i Wspólnot, oraz ostatecznie Unii jako całości. Działania Unii jako całości mają służyć ugruntowaniu jej suwerenności zewnętrznej de facto. Postanowienia projektu konstytucji określające cele Unii mówią o tym wyraźnie w odniesieniu do Unii jako ciała politycznego realizującego politykę zagraniczną i politykę bezpieczeństwa, a w przyszłości politykę obronną, oraz w odniesieniu do obywateli państw członkowskich, gdy idzie o ochronę ich praw i interesów w relacjach Unii z innymi państwami w wyniku ustanowienia obywatelstwa Unii. Owa praktyka ma doprowadzić do skutków prawnych, które potwierdzą de iure, a przy tym wzmocnią, osiągniętą suwerenność.

Aby suwerenność zewnętrzna została osiągnięta niezbędne są działania praktyczne, rozwiązania instytucjonalne i ich prawne umocowanie na forum wewnętrznym. Innymi słowy, suwerenność zewnętrzna wymaga wzmocnienia suwerenności wewnętrznej. Zależność między obu formami suwerenności nierzadko ma charakter dwukierunkowy. Bywa bowiem i tak, że działania na forum międzynarodowym wyraźnie wzmacniają suwerenność wewnętrzną, niezależnie od tego czy są podejmowane z takim zamiarem, czy też są zdeterminowane przez nadarzające się okoliczności zewnętrzne. Niewątpliwie działania Unii należą do tej pierwszej kategorii, choć wojna w Iraku była okolicznością szczególnie sprzyjającą. W wypadku Polski słabość państwa, rachityczna suwerenność wewnętrzna, zostały wsparte przez zaangażowanie się Polski po stronie USA i nagle uzyskane na wyrost znaczenie na arenie międzynarodowej.

W wypadku Unii mamy do czynienia z interesującym procesem powstawania suwerenności zewnętrznej:

forum wewnętrzne:

- dążenie do stworzenia podstaw instytucjonalnych i prawnych wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz polityki obronnej: przymiarki do stworzenia urzędu ministra spraw zagranicznych i wspólnych sił obronnych;

- przygotowania o charakterze prawno-ustrojowym (konstytucyjnym) do stworzenia państwa europejskiego wyposażonego w atrybuty państw narodowych: ustrój federalny, urząd głowy państwa, twardy rdzeń UE;

- debaty dotyczące wymiaru kulturowego i mentalnościowego państwa europejskiego: tożsamość europejska jako kulturowy odpowiednik obywatelstwa europejskiego;

- rola państw narodowych dążących do utrzymania i rozszerzenia zakresu rzeczywistego wpływu na kształt zmian instytucjonalnych

forum zewnętrzne:

- idea kierunkowa: osłabienie pozycji USA na arenie międzynarodowej w celu stworzenia układu wielostronnego w obawie przed dominacją USA (uderza brak obaw przed dominacją Rosji, Chin czy któregoś z krajów islamskich dysponujących bronią jądrową, biologiczną czy chemiczną);

- przyjazna polityka wobec Rosji: wzmacnianie układu wielostronnego i kontrola nad procesami przemian w tym kraju wraz z wypełnianiem tam misji cywilizacyjnej (nie idzie tu o rzeczywisty wpływ, lecz o zamierzony);

- polityka wobec USA: krytyka polityki USA na Bliskim Wschodzie i w odniesieniu do reżimu Saddama Husajna w okresie realizacji rezolucji ONZ nr 1441, w czasie przygotowań do wojny i podczas jej przebiegu;

- rozszerzenie Unii na wschód w celu zwiększenia jej potencjału ludnościowego i obszaru wpływów, a tym samym uzyskanie masy krytycznej wpływającej na relacje z innymi państwami;

- podejmowanie wspólnych akcji militarnych krajów Unii, w celu zamanifestowania istnienia zalążkowych sił zbrojnych Unii gotowych do działań w krajach trzecich (np. interwencja trzech krajów Unii w Demokratycznej Republice Konga sankcjonowana przez UE).

Tworzenie suwerenności zewnętrznej Unii dokonuje się w istocie według reguł powstawania suwerenności państw nowożytnych (narodowych), niezależnie od ich federalnej czy bardziej scentralizowanej struktury. Jeśli przyjmiemy, iż natura stosunków międzynarodowych między państwami odpowiada modelowi Tomasza Hobbesa, a wiele na to wskazuje, to możemy uznać, że integracja europejska w ostatnich blisko pięćdziesięciu latach dokonywała się stopniowo, lecz w dwóch wyraźnie różnych etapach:

- bliskiej współpracy gospodarczej między kilkoma państwami - tworzenie międzynarodowego społeczeństwa cywilnego opartego na stosunkach wymiany z elementami solidaryzmu i subsydiarności- częściowe rozwiązanie dylematu Hobbesowskiego na obszarze Europy Zachodniej;

- tworzenia struktur międzypaństwowych i ponadpaństwowych w celu zbudowania społeczeństwa politycznego i państwa europejskiego - zaawansowane rozwiązanie dylematu Hobbesowskiego [5] .

Osłabienie wrogich tendencji pomiędzy państwami europejskimi w ramach Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a potem we Wspólnocie Europejskiej i w Unii Europejskiej było niezbędnym warunkiem umożliwiającym bardziej skuteczny udział w rywalizacji międzynarodowej. Oznacza to jednak, że wyjście z dylematu Hobbesowskiego w ramach Unii nie prowadzi do jego rozwiązania w pełnej skali międzynarodowej. Idea państwa światowego, które z punktu widzenia logiki teorii politycznej mogłoby stanowić rozwiązanie tego dylematu na poziomie międzynarodowym jest chimerą, pobożnym życzeniem, które pomija nieuchronność rywalizacji między państwami, niezależnie od stopnia komplikacji ich wewnętrznej struktury ustrojowej i procesu podejmowania decyzji. Wieczysty pokój Kanta w skali europejskiej być może jest trwały, bo można uznać, iż stworzone zostały dla niego instytucjonalne podstawy, lecz ów polityczny twór, jakim obecnie jest Unia Europejska, konkuruje z innymi państwami. Rozwiązanie dylematu Hobbesowskiego w skali międzynarodowej wydaje się niemożliwe ze względu na brak realnego zagrożenia zewnętrznego, które zmuszałoby do tworzenia podstaw suwerenności zewnętrznej państwa światowego. Najazd armii państwa marsjańskiego lub rywalizacja gospodarcza z Wenusjanami, to przecież dziedzina science-fiction. W modelu Hobbesowskim suwerenność jest rzeczywistością wymagającą woli przeciwstawiania się innej woli, czyli innej suwerenności.

Jak pisał Hobbes: "zaiste prawdą jest zarówno to, że człowiek człowiekowi jest Bogiem, jak i to, że człowiek człowiekowi jest wilkiem. Pierwsze jest prawdą, jeśli porównamy ze sobą współobywateli; drugie zaś, jeśli porównamy państwa. Tam przez sprawiedliwość i miłość bliźniego, cnoty pokoju, człowiek staje się podobny Bogu: tu przez nieprawość złych ludzi nawet i dobrzy, jeśli chcą się ostać, muszą uciekać się do cnót wojennych, a mianowicie do siły i podstępu, to znaczy do drapieżności zwierzęcej" [6] .

Być może w Unii Europejskiej zbliżamy się do stanu obywatelstwa europejskiego (nie mam tu na myśli obecnie prawnie obowiązującego obywatelstwa Unii) i dlatego ludzie będą dla siebie nawzajem jak bogowie, lecz w relacjach międzypaństwowych jesteśmy skazani na drapieżność lub podporządkowanie, jak pośród dzikich zwierząt, gdzie obrona terytorium i odstraszanie potencjalnego przeciwnika jest warunkiem przetrwania. Dlatego suwerenność zewnętrzna potrzebuje oporu lub, ujmując rzecz w duchu C. Schmitta, ukazuje ona swą rzeczywistą naturę w sytuacji wyjątkowej, w sytuacji konfliktu.

Można więc przyjąć, iż z punktu widzenia pewnej logiki przemian politycznych Unia musi zmierzać do suwerenności zewnętrznej. Proces ten będzie długi i niewątpliwie związany z powtarzającymi się napięciami między Unią Europejską a USA, będącymi przejawem procesu budowania suwerenności w opozycji do państwa, którego suwerenność prawnomiędzynarodowa nie może być kwestionowana, a suwerenność praktyczna, wyrażająca się aktywnością działań na arenie międzynarodowej, daje znać o sobie od prawie dwustu lat.

To, co jest szczególną cechą procesu budowy suwerenności Unii Europejskiej jest jego reaktywny charakter. W przeciwieństwie do USA, gdzie tendencje izolacjonistyczne od dawna współistnieją z tendencjami przeciwnymi, a ich wypadkową jest polityka przewodzenia światu, utrzymywania ładu międzynarodowego i interwencji w głównych sytuacjach kryzysowych, polityka międzynarodowa Unii Europejskiej z jednej strony, nacechowana jest kunktatorstwem i niezdecydowaniem, co tłumaczone jest Kantowskim legalizmem i dążeniem do zbudowania porządku międzynarodowego opartego na prawie i instytucjach międzynarodowych służących jego stanowieniu i egzekwowaniu, a z drugiej strony, gdy narażone są interesy, któregoś z byłych europejskich państw kolonialnych w dawnych koloniach, interwencja polityczna, a nawet zbrojna jest akceptowana, jeśli zgoła nie wspierana przez główne instytucje Unii. Dowodzi to, że troska o ład prawny i pokojowy ma drugorzędne znaczenie, gdy w grę wchodzą wspomniane interesy.

Unia Europejska wskutek niewykształconego systemu instytucjonalnego suwerenności zewnętrznej, co ma związek ze słabą suwerennością wewnętrzną:

- unika podejmowania działań wymagających inicjatywy i woli wpływania na przebieg zdarzeń oraz zaangażowania politycznego, finansowego i militarnego zarówno o charakterze prewencyjnym, jak i interwencyjnym;

- Unia jest zewnątrzsterowna: reaguje na napięcia i kryzysy, starając się działać w sposób przeciwstawny wobec polityki USA, a więc dowodzący niezależności Unii;

- substytutem niewykształconej w pełni suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej jest suwerenność narodowa niektórych państw członkowskich, głównie Francji i Niemiec oraz na przykład Belgii; tym samym rzeczywistymi aktorami na scenie międzynarodowej są państwa narodowe, narzucające własne tradycje suwerenności zarówno w sferze wewnętrznej, jak i międzynarodowej; w rezultacie na forum międzynarodowym mamy do czynienia w rzeczywistości z sytuacją Hobbesowską, przedstawianą jednak jako działanie na rzecz rządów prawa w skali międzynarodowej;

- budowanie suwerenności przez Unię Europejską jest procesem nieodwracalnym, lecz jego przebieg i formy instytucjonalne nie są jednoznacznie zdeterminowane.

Wnioski dla Polski

W związku z tym, iż suwerenność Unii Europejskiej znajduje się in statu nascendi, zakończone prace Konwentu i rozpoczynające się dyskusje konstytucyjne mają kluczowe znaczenie dla przyszłego kształtu Unii i dla nowowstępujących państw. Polska, podobnie jak inne kraje znajdujące się w tym samym położeniu, musi znaleźć odpowiedź na pytanie o kształt suwerenności Unii, o kształt ustroju państwa europejskiego: czy ma być to państwo scentralizowane, federalne, z silnym rządem, silnym parlamentem, głową państwa, wspólną polityką zagraniczną i obronną, tworzoną przez państwa "twardego rdzenia", czy konfederacyjne, w którym decyzje kierunkowe podejmuje się w wyniku kompromisu (metodą większościową czy w wyniku "ucierania") w większym gronie lub wśród wszystkich członków, itp. Czy mamy własne stanowisko? Czy będziemy go bronić? Czy będzie ono respektowane? Tak, jeśli nie ulegniemy złudzeniu, iż jedyną drogą prowadząca do nowego etapu rozwoju integracji europejskiej jest pokorne przyjęcie narzucanych warunków. Nie ma racjonalnych podstaw, by działając na rzecz wzmocnienia suwerenności Unii, wyrzec się narodowego w niej udziału. Suwerenność Unii musi być oparta na państwach narodowych, współdecydujących o działaniach Unii jako całości. Skoro Unia nie może być państwem narodowym, gdyż, jak niejednokrotnie podkreślano, nie istnieje naród europejski jako suweren, tylko narody państw członkowskich mogą spełnić tę rolę [7] .



[1] R. Kagan, Power and Weakness, "Policy Review", June-July 2002.

[2] J.Jellinek: Ogólna nauka o państwie¸przekład M.Balsigierowa i M.Przedborski, Warszawa 1924, s.221.

[3] Timothy Garton Ash, Anti-Europeanism in America, "The New York Review of Books", February 13, 2003.

[4] Artykuł 1: Ustanowienie Unii

Odzwierciedlając wolę obywateli i państw Europy zbudowania wspólnej przyszłości, niniejsza Konstytucja ustanawia Unię Europejską, której Państwa Członkowskie powierzają kompetencje dla osiągnięcia ich wspólnych celów. Unia koordynuje polityki Państw Członkowskich, zmierzające do osiągnięcia tych celów oraz wykonuje w trybie wspólnotowym kompetencje powierzone jej przez Państwa Członkowskie.

Artykuł 12: Kompetencje wyłączne

Unia ma wyłączną kompetencję w zakresie ustanawiania reguł konkurencji niezbędnych do funkcjonowania rynku wewnętrznego oraz w następujących dziedzinach:

polityka pieniężna, w odniesieniu do Państw Członkowskich, które przyjęły euro,

wspólna polityka handlowa,

unia celna,

zachowanie morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej polityki rybołówstwa.

Unia ma wyłączną kompetencję w zakresie zawierania umów międzynarodowych, jeżeli ich zawarcie zostało przewidziane w akcie ustawodawczym Unii, jest niezbędne do umożliwienia Unii wykonywania jej wewnętrznych kompetencji lub ma wpływ na wewnętrzny akt Unii.

Artykuł 15: Wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa

Kompetencje Unii w zakresie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa obejmują wszelkie dziedziny polityki zagranicznej i wszelkie sprawy dotyczące bezpieczeństwa Unii, w tym stopniowe określanie wspólnej polityki obronnej, która może prowadzić do wspólnej obrony.

Państwa Członkowskie popierają, aktywnie i bez zastrzeżeń, politykę zagraniczną i bezpieczeństwa Unii w duchu lojalności i wzajemnej solidarności oraz wykonują akty przyjęte przez Unię w tej dziedzinie. Powstrzymują się od działań, które byłyby sprzeczne z interesami Unii lub mogłyby zaszkodzić jej skuteczności.

(Projekt Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy z 18 lipca 2003 r. Tekst zaczerpnięty ze strony internetowej "Sekretariat Europejski" - serwis Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej (http://www1.ukie.gov.pl/uk.nsf/B-UE-T).

[5] Pojęcie dylematu Hobbesowskiego i jego rozwiązania stosuje się zazwyczaj do wyjaśnienia fenomenu władzy politycznej na poziomie państwa. Unię Europejską można potraktować jako próbę rozwiązania tego dylematu na poziomie międzypaństwowym na pewnym, ograniczonym terytorium. Stworzenie państwa ogólnoświatowego, czyli ustanowienie Kantowskiego wieczystego pokoju, byłoby rozwiązaniem dylematu Hobbesa na poziomie globalnym.

[6] T. Hobbes, O obywatelu [De cive], Elementy filozofii, t. II, Dedykacja, Warszawa: PWN, 1956, s.177/178.

[7] Por. na przykład: R. Scruton, Zachód i cała reszta, przekł. T. Bieroń, Poznań: Zysk i S-ka, 2003 i A.Hall, Koszty, które warto zapłacić, "Rzeczpospolita", nr 224, 25.09.2003.



2005 ©  Ośrodek Myśli Politycznej
http://www.omp.org.pl/