Warszawa 1931
DWA PIERWIASTKI DOŚWIADCZENIA
Można się z tym zgodzić, że
zagadnienie ustroju państwa nie jest z wielu powodów aktualne, czyli niema
bezpośredniej możliwości przeprowadzenia jego zmiany.
Oczywiście bowiem nie sprzyja temu położenie
gospodarcze, które wymaga skupienia na swoich trudnościach głównego wysiłku i
całej uwagi sfer kierowniczych państwa. I wiadomą jest również rzeczą, iż
konstytucyjna realizacja reformy przy dzisiejszym składzie izb ustawodawczych
napotkałaby na duże trudności, jako że trudno pomyśleć tę większość dwu
trzecich, która by się zdobyła na jednolity pogląd w kwestii nowej konstytucji
państwa. A prócz tych trudności natury formalnej istnieje przeszkoda
najważniejsza, która tkwi w samem łonie i wnętrzu obozu panującego aktualnie w
państwie: brak mu w tej sprawie myśli pozytywnej, płynącej z głębi przekonania
i będącej skupiającą, pociągającą ideą. Nie konstruktywność „sanacji” w tej
dziedzinie stała się już obecnie czymś niezwykle oczywistym.
Nie będąc bezpośrednio aktualnym, nie przestało być
zagadnienie ustroju naszego państwa głównym i zasadniczym w polskiej polityce
wewnętrznej. Nie tylko bowiem jest to jasne, że przyzwoite, cywilizowane
państwo nie może istnieć bez ustalonych, trwałych form prawnych, ale nawet w
ostatnich czasach zarysowuje się wyraźnie związek pomiędzy stałością struktury
prawnej państw, a ich położeniem gospodarczym: postulat kredytu staje się
postulatem normalizacji politycznej:
Myśl obozu politycznego, poczuwającego się do
odpowiedzialności za państwo, nie może trwać w bezczynności i nie pracować nad
problemami ustroju, tym bardziej, że rozwiązywanie ich nastręcza szczególne
trudności, wymaga dużego wysiłku. Niema wszak ani wzorów, które by można
kopiować, ani doktryny, nadającej się do przyjęcia za swoją, ani tradycji
wyraźnej, niewątpliwej, która tworzyłaby gotową podstawę dzieła. Niewątpliwie
wszystkie, przeróżne czynniki winny być wzięte w rachubę: własna historia i
tradycja, doktryny i doświadczenia innych narodów, możliwie obiektywnie ujęte
doświadczenie pierwszego dziesięciolecia odbudowanego państwa, ale jednakże
organizacja państwa musi być dziełem w całej pełni swoim, własnym i dzisiejszym
— tworem polskiej myśli, wysnutej z polskiej żywej rzeczywistości. Tego wymaga
istotna samodzielność odbudowanego państwa, wymagają wielkie zadania, stojące
przed nim, wymaga odpowiedzialna rola do odegrania w Europie.
Szczególna uwaga musi być poświęcona temu, co dotąd
od roku 1918 w historii odbudowanego państwa zaszło. Dziełem tych lat
kilkunastu nie jest gotowy ustrój prawny, ale był to okres pracy niesłychanie
intensywnej, czas, w którego chaosie działo się wiele, i dokonało wiele, a
tragiczne konflikty znaczyły krwawą drogę narodu, budującego po długim wieku niewoli
swoje własne, nowe państwo. Myśląc o przyszłości trzeba uczynić próbę ustalenia
i oceny tego, co było, zrozumienia biegu wypadków i zdobycia tą drogą
koniecznych podstaw pracy. Tym bardziej, że szmat drogi ma się za sobą, pewne
rzeczy rysują się już w perspektywie historycznej, na kilka aktów zapadła już
kurtyna czasu i oddali.
***
Dla pokoleń dojrzałych w roku 1918 było czymś
zupełnie nowym własne państwo, ale nie państwo w ogóle. Żyły one bowiem
poprzednio w dobrze zorganizowanych państwach zaborczych i praktyka tego życia
wpoiła im pewne przyzwyczajenia, wyobrażenia, pewien zasób doświadczenia
publicznego. Stosunek do państwa w ogóle nie był czymś zupełnie nowym.
Ten fakt, że były to państwa obce, wrogie
organizacje innych narodów, względnie monarchii, że aktywne politycznie żywioły
polskie trwały w walce z niemi i przeciwstawieniu do nich, mniej lub bardziej
ostrym i otwartym, wszystko to procesowi nabierania pewnego doświadczenia
państwowego nie mogło zabiec i jedynie skomplikowało go, wpłynęło na charakter
owego doświadczenia — na jego jednostronności.
Państwa zaborcze były to monarchie, posiadały
jednak wszystkie w ostatnim czasie swoje przedstawicielstwa ludności w postaci
izb ustawodawczych wybieralnych, oraz np. w Austrii b. szeroką autonomię. W
tych ciałach, w parlamencie wiedeńskim, albo berlińskim, w Dumie rosyjskiej
zasiadali także przedstawiciele ludności polskiej owych państw. W ten sposób,
będąc posłami albo członkami izb wyższych, uczestniczyli Polacy w funkcjach
rządzenia, mianowicie jeśli chodzi o władzę ustawodawczą. Znacznie rzadziej,
sporadycznie i tylko jako jednostki, bywali członkami rządu, ministrami
monarchów zaborczych.
Równolegle, obok tej formy zetknięcia z państwem
oraz tej płaszczyzny spostrzeżeń, toczyła się prawie stale o patriotycznym
nieraz charakterze walka terrorystyczno - rewolucyjna z organizacją państwową,
a w tej walce miano do czynienia przede wszystkim z administracją państwa, z
jego władzami bezpieczeństwa, nie z jego prawem, ale z jego siłą.
Taki stosunek do państwa zaborczego, który, będąc
stale przeciwstawieniem się, polegał albo na walce z obcością tego państwa albo
też z państwem w ogóle, z ramami organizacji prawnego przymusu, nie mógł
pozostać bez wpływu na twórczość pokoleń, obarczonych taką przeszłością, kiedy
przyszło budować własne państwo. Będzie to może zbytnim uproszczeniem, ale też
wyjaśni niejedno, kiedy w dotychczasowej twórczości państwowej wskażemy na dwa
pierwiastki, z których każdy związany będzie z pewną jednostronnością doświadczenia
państwowego, wyniesionego z okresu zaborów.
Główną osią jednego z dwu wymienionych źródeł
doświadczenia państwowego było życie parlamentarne zaborców. Przedstawiciele
polskiej ludności, zorganizowani w odrębne grupy, pamiętne Koła Polskie,
uczestniczyli w pracach izb i jakkolwiek z reguły w charakterze opozycjonistów,
a raczej antypaństwowców, zapoznawali się z mechanizmem nowoczesnego państwa od
strony ustawodawstwa, budżetu, sprawowania kontroli nad administracją. Mieli
okazję jednostronną, ale rozległą wniknąć w sztukę nie rządzenia wprawdzie, ale
planowania rządów oraz kontroli nad niemi, a w szczególności zapoznać się
nieźle z gospodarką współczesnego państwa, jako że ten dział administracji w
najwyższym stopniu był przedmiotem uwagi ciał reprezentacyjnych.
To jednak bogate i cenne doświadczenie, uzupełnione
doświadczeniami, zabranymi w pracy samorządów, zwłaszcza byłej Galicji,
przeniesione na grunt własnego państwa musiało wykazać swoją jednostronność,
swój istotny brak.
Jakkolwiek bowiem ważne były sprawy, zdecydowane w
izbach, nie na swoich parlamentach stały państwa zaborcze, nie tam były tereny
decyzji istotnych, nie tam znajdowała się główna siedziba troski o państwo,
główny nerw jego siły, spoistości, dobrobytu i bezpieczeństwa.
Przedstawicielstwa ludności były tylko jednym z terenów działania i jednym z
narzędzi działania grup rządzących w tych państwach, grup, opartych o trony monarchów. Rzeczy, które się działy w ciałach
reprezentacyjnych, dopiero uzupełnione od strony czynnika rządzącego w znaczeniu
ściślejszym — niedostępnego oczywiście Polakom, — składały się na całość
decyzji o biegu spraw państwowych.
Z takiego stanu rzeczy wynikła jednostronność
doświadczenia państwowego naszych kół politycznych, które zdobyły praktykę
parlamentarną w monarchiach zaborczych. Jednostronność ta wyraziła się w
rozmaitych właściwościach ich politycznego myślenia oraz metodach działania.
Sztuka rządzenia przedstawiała się im głównie jako
problem koncepcji, uchwały, ustawy, podczas gdy sprawa realizacji, wykonania i
zastosowania znajdowała się na planie dalszym, albo nawet tonęła we mgle.
Politycy byli z typu psychicznego w małym stopniu ludźmi czynu i władzy, a to,
co jest istotą państwa: przymus prawny i egzekutywa, nie przedstawiało się jako
element do stworzenia własnymi siłami, ale jako rzecz, której istnienie rozumie
się i robi samo przez się — spada z nieba i mniej wymaga troski.
Stąd lekceważenie spraw machiny administracyjnej na
rzecz izb sejmowych, stąd wiara przesadna w moc ustawy, stąd typ organizacji
politycznej, typ stronnictwa, przygotowanego głównie do akcji wychowawczej w
duchu patriotycznym oraz wyborczej, a nie przedstawiającego się jako zbiorowość
zdolna do objęcia rządów w państwie i odegrania roli jego suwerennej grupy
rządzącej.
Drugi pierwiastek wyobrażenia o państwie i
swoistego doświadczenia państwowego wniosły w życie odbudowanej Polski żywioły
patriotyczno-rewolucyjne. Nie miały one pojęcia o ustawodawstwie i gospodarce
państwowej, o formach konstytucyjnych i o prawie, ale wyniosły natomiast ze
swej walki terrorystycznej wysokie pojęcie i kult siły przymusu państwowego, a
doszedłszy do władzy, zaprezentowały podobnie jak kierunki rewolucyjne innych
narodów (faszyści, bolszewicy) wybitne skłonności do policyjnych metod
rządzenia, do tych metod, z którymi walka była poprzednio główną treścią ich
istnienia.
W ten sposób, obok kultu ustawy i niedoceniania
przymusu państwowego, zjawia się pierwiastek przeciwny: kultu tego przymusu,
pojmowania państwa i władzy jako zorganizowanej siły, przy zlekceważeniu
wartości moralnych i prawnych. Oba te pierwiastki, nie stapiając się w syntezę,
stoją naprzeciw siebie i wprowadzają w dzieje pierwszego dziesięciolecia
element tragicznego konfliktu i rewolucji.
HASŁA USTROJOWE I ICH ROZWÓJ
W chwili odbudowania państwa myśl
polskich kół politycznych o ustroju była czymś bardzo mało dojrzałem, płytkim i
niesamodzielnym. Od tego czasu jednak ewolucja idei ustrojowych przeszła kilka
okresów, zaznaczyła się różnorodnymi, często antytetycznymi tendencjami.
Dzisiejszy stan poglądów pozwala na próbę obiektywnej oceny tego rozwoju oraz
zamknięcia go kilkoma konkluzjami.
W pierwszym okresie dążenia ustrojowe wobec
własnego państwa były w dużym stopniu rozwinięciem i zastosowaniem programu,
posiadanego odnośnie do państw obcych, zaborczych. Państwa te były starymi
monarchiami o silnie skrystalizowanej zbiorowej osobowości i dobrze
zagwarantowanym, wobec dążeń partykularnych oraz indywidualnych, ogólnym
interesie. Polski zaś interes narodowy wiązał się był przejściowo z tendencjami,
rozluźniającymi preponderancję osobowości państwa na rzecz grup oraz jednostek,
z tendencjami walczącymi pod barwną flagą liberalizmu i demokracji. Dzięki temu
w dziele budowania podstaw własnej władzy państwowej i prawa publicznego, znać
wyraźne dążenia walki z gwarancjami interesu zbiorowego, z przewagą państwa —
państwa, którego przewaga była jeszcze fikcją, którego osobowość i władza nie
były jeszcze ukształtowane.
Ten pierwszy okres rozwoju idei ustrojowych, w
którym były one na wskroś liberalne, demokratyczne i antymonarchiczne, przypada
mniej więcej na lata 1918 — 1922, czyli na okres pierwszego, konstytucyjnego
Sejmu. Wtedy panowanie szeregu tez było powszechne, przez nikogo nie
dyskutowane — tkwiły one niejako w powietrzu. I tak nienaruszalnym kanonem był
republikański charakter państwa i nie znalazłoby się wówczas nie tylko
poważnego kierunku politycznego, ale nawet polityka, mającego pretensję do
odegrania roli, który ośmieliłby się otwarcie przemówić za monarchią. Tak samo
świętością było demokratyczne pojmowanie źródeł władzy w państwie: oczywiście
należy ona do ogółu obywateli, tak lekceważonego przez zaborcę, oczywiście
najbardziej wieloprzymiotnikowe ma być prawo wyborcze i któżby się
przeciwstawił dekretowi wyborczemu Piłsudskiego i Moraczewskiego z r. 1918!
Świętością były prawa konstytuanty, z takich podstaw demokratycznych powstałej,
bardzo szeroko i prawie bez granic pojmowany był zakres tych praw i nikomu nie
przy. chodziło do głowy podawać w wątpliwość „sejmowładczą" strukturę
prawną budowanego państwa.
Szczęściem owiane były wówczas wszystkie poczynania
i wszystkie idee oraz doktryny wspaniałym duchem patriotyzmu, szczęściem, wobec
wojny i niebezpieczeństw zewnętrznych,, zdrowy instynkt narodowy narzucał
zasadę współdziałania i jedności, spajał grupy i stronnictwa w jedną całość. I
temu duchowi zwycięskiemu przypisać też trzeba, że w ramach ustrojowych
demokratyczno-liberalnych ogólnie przyjętych, zwyciężyła przy zakładaniu
fundamentów państwa zasada narodowej jednolitości, triumfując nad pomysłami
rozbijania i różnicowania wewnętrznego (federacja, autonomie), czynienia z
Polski na wzór Austro-Węgier dziwacznego państwa narodowości.
Dziełem tego pierwszego okresu sugestii demokratyczno-liberalnej
była konstytucja, dotąd obowiązująca formalnie, uchwalona w dniu 17 marca 1921
roku przez Sejm konstytucyjny. I po jej uchwaleniu, jako po wielkiej karcie
owego czasu, odezwał się też pierwszy głos krytyczny: p. Stan. Kozicki w
„Przegl. Wszechpolskim" poddał krytyce zasady konstytucji 17 marca i
stwierdził potrzebę rychłej jej reformy.
Właściwy — nie tylko teoretyczny, ale praktyczny —
krytycyzm wobec przyjętej formy ustrojowej budzić się zaczął w miarę, jak
ustalały się normalne czasy i normalne zadania rządzenia oraz kiedy uchwalona
konstytucja zaczęła obowiązywać, gdy weszła w życie.
Okazało się to natychmiast i objawiło krwawo, że
konstytucja nie podoła łatwo głównemu zadaniu zapewnienia państwu dobrej władzy
wykonawczej: głowy państwa oraz rządu. Skład izb przedstawicielskich,
powołanych dzięki demokratycznemu prawu wyborczemu odsłonił; 1)
niebezpieczeństwo, że o osobie głowy państwa decyduje lewica wraz z
mniejszościami narodowymi i 2) że niema mowy o tym, by mógł powstać rząd,
oparty o jednolitą większość parlamentarną. — Tragicznym wyrazem zawiedzionych
nadziei narodu i obawy śmiertelnej przed przyszłością stała się śmierć
pierwszego Prezydenta, padłego od kuli w pierwszych dniach po wyborze.
Równie niefortunnie, a nawet tragicznie wypadło
doświadczenie z przewidzianym przez ustawę konstytucyjną rządem większości
sejmowej —w listopadzie 1923 na ulicach Krakowa i w maju 1926 w stolicy rozlew
krwi bratniej towarzyszył aktom wykonania konstytucji. Tak dziwnym biegiem
poszły dzieje — historia wyjaśni to kiedyś i zbada wszechstronnie — że nie wytrzymywały
próby czasu i sił rządy większości, padając szybko po utworzeniu się, a
natomiast więcej szans zdradził system, oparty na ustawie nadzwyczajnej, rządu
pozaparlamentarnego p. Prezydenta Rzeczpospolitej. Gdy zaś i taki system się
załamał, próba nawrotu do rządu większości i stworzenie gabinetu Witosa po raz
wtóry w maju 1926 unicestwiona została w ogniu rewolucji wojskowej.
W tym okresie próby wprowadzenia w życie
Konstytucji 17 marca, w okresie, na który przypada zarazem nie nędza
gospodarcza, ale chaos finansowy, niepewność jutra i trudne borykanie się z
inflacją pieniężną, szczególnie dotkliwe dla aparatu administracyjnego,
żyjącego z miesięcznych poborów (wśród dzisiejszego kryzysu tamto nie wygląda
równie czarno, jak przedstawiało się ówczesnym wyczekiwaczom powojennego raju)
— wtedy wśród tych doświadczeń bolesnych budzi się zwolna krytycyzm wobec
przyjętych form ustrojowych.
Krytycyzm ten objawia się początkowo wśród
szerokich kół jedynie jako ferment niezadowolenia i pesymizmu, oraz jako nieufność
do tych ludzi i stronnictw, które regime ówczesny reprezentowały i
ponosiły ciężki trud pracy wśród jego niepomyślnych warunków. Rządy tracą
popularność, a zajęte z jednej strony opanowywaniem sytuacji finansowej, z
drugiej nieustanną — w ramach takiego systemu konstytucyjnego — troską o
utrzymanie się przy władzy, czyli zabiegami o łaskę tej lub owej grupy czy
poszczególnego polityka, nie umieją stać na straży swego autorytetu i
decydującego wpływu na zniechęcony obcięciem poborów i demoralizowany wyzyskującą
to agitacją polityczną aparat administracyjny.
Równocześnie krytycyzm wobec istniejącego systemu
tkwi w umysłach tych ludzi, którzy go reprezentują i są powołani do jego
obrony. Zdają sobie oni sprawę z potrzeby zmiany ustroju, planują już sami reformę
i myśl ta, być może, osłabia ich odporność wobec katastrofy, która wisi nad
głową.
Po zamachu majowym, który położył koniec
konstytucji 17 marca de facto, a zachował ją tylko z pozoru de iure,
rozpoczyna się w opinii politycznej, w publicystyce i agitacji otwarta walka z
zasadami demokratyczno - liberalnymi, walka prowadzona z kilku stron i
rozmaitych punktów wyjścia. Powszechna, przeciętna opinia przygotowana
dostatecznie, cofa swoją aprobatę człowieka ulicy hasłom wszechwładzy ludu,
cofa serce sejmowi jako instytucji, nie chce mieć nic do powiedzenia sama — nie
upaja się już swoją suwerennością, nie chce rządzić, ale chce być rządzona.
Ofensywa na myślenie kategoriami
„demoliberalnemi" prowadzona jest głównie z dwu stron. Pozytywnie, z
umiarem i ze stanowiska narodowe, go prowadzi kampanię Obóz Wielkiej Polski
(wydawnictwa programowe, miesięcznik „Awangarda", propaganda na zebraniach
i zjazdach), formułując tezy podstawowe ustroju narodowego. Z drugiej strony,
koła rządzące tzw. sanacji ograniczają swój czysto negatywny atak do wąskiego
odcinka ciał reprezentacyjnych, ośmieszając i naprawdę „mieszając z
błotem" uprawnienia poselskie, osoby poselskie oraz instytucję Sejmu.
Czynią to nie tylko w teorii, ale przy równoczesnym nie obserwowaniu postanowień
konstytucji 17 marca w praktyce życia państwowego. Warto też wspomnieć o dość
rozpowszechnionej w tych latach agitacji monarchistycznej, o licznych dość
osobistościach, mających już odwagę przyznawania się do tych przekonań, co
wszystko świadczy o zmienionej radykalnie atmosferze, o załamaniu się kanonów
poprzedniego okresu.
Ten okres walki z demokratycznymi oraz liberalnymi
nawyknieniami polskiej myśli o państwie rozwija się w atmosferze mody,
panującej w Europie na dyktaturę. Modna dyktatura przyśpiesza, ułatwia ów
proces, zarazem wszakże przenika go obcym nalotem, utrudnia pogłębienie się
myśli, hamuje samodzielność rozwoju X oryginalność zdobyczy intelektualnych.
Gdy jednakże moda przeminęła i wytarła się
atrakcyjność cudzych wzorów oraz domowych eksperymentów, polska myśl ustrojowa,
wyzwolona poprzednio z sugestii, wyniesionych z okresu niewoli, oczyści się
także rychło i pomyślnie z tego, co było, modą, naśladownictwem, śmieciem dyktaturalnych
systemów.
Teren wyplewiony z doktrynerstwa, bogato już uprawny
doświadczeniem własnym i nauką obcych, zdaje się stać otworem dla pracy
pozytywnego formułowania zasad nie zapożyczonych, polskiego ustroju narodowego.
O PODMIOCIE WŁADZY PAŃSTWOWEJ
Konstytucyjne i polityczne zagadnienie
podmiotu władzy jest tylko pośrednio związane z pytaniem, skąd pochodzi władza,
natomiast jest poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: do kogo we współczesnym
państwie cywilizacji naszej władza należy, kto ją ustala i dzierży.
Stwierdzając pogląd kierunku narodowego na problem
pochodzenia władzy i przyjmując, że pochodzi ona od Boga, warto jednakże w
wywodzie niniejszym ustalić polityczne znaczenie i skutki tego pojmowania.
Problem pochodzenia władzy nie należy do dziedziny prawa politycznego w całej
rozpiętości, należy jednak na pewnym odcinku i, nie pozostając w dziedzinie
czystej abstrakcji, jakby to komu może dogadzało, sprowadzić musi
prawno-polityczne następstwa.
Uznawać pochodzenie Boskie władzy znaczy
przyznawać, iż podstawy moralne struktury prawnej państwa oraz wytycznych zasad
rządzenia, muszą tkwić w wyobrażeniach i pojęciach religijnych i moralnych
narodu, że nie mogą urągać jego wierze i religii, ukształtowanemu przez wieki
poczuciu moralnemu.
Państwo narodowe nie jest państwem tzw. pogańskim,
czyli organizacją tylko siły. Pojmowanie narodu, jako całości duchowej i
związku moralnego wyklucza samo przez się kult siły i przemocy, jako czynnika
dominującego. Istota rozwoju dziejowego tkwi w pierwiastkach duchowej natury, a
źródłem siły ramienia ludzkiego jest w gruncie rzeczy również duch ludzki.
Że we współczesnym państwie europejskim „władza
należy do narodu", na to można by uzyskać zgodę ze stron bardzo wielu.
Właściwy problem, kwestia i spór zaczyna się dopiero, kiedy by przystąpić do
definicji pojęcia narodu, albo, w sferze ścisłego prawa, do precyzowania tego,
co się za objaw woli narodu uważa.
Ta kwestia nie jest z punktu widzenia narodowego
sprecyzowana, a przy tym wcale nie prosta ani łatwa.
Pogląd dziewiętnastego stulecia identyfikował
pojęcie „woli narodu" z pojęciem woli ciała wyborczego do izb parlamentarnych.
Zgodnie z tą myślą, w sposób zabójczo prosty załatwiła sprawę konstytucja 17
marca, która za „naród" uznała sumę osób obu płci, zamieszkujących państwo
od pewnego czasu, które poza tym ukończyły lat 21. Za objaw woli tego narodu
uznano akt głosowania przy wyborach do Sejmu i Senatu.
Taka struktura demokratycznego państwa
porewolucyjnego nie da się zrozumieć bez przypomnienia jego właśnie
rewolucyjnej genezy oraz bez uświadomienia sobie, jak wyglądał ustrój
poprzedni, monarchii absolutystycznej.
Władza w państwie przedrewolucyjnym należała do
monarchy i w stosunku do doraźnych objawów woli ludności, zwłaszcza, kiedy ta
ludność skłóciła się ze swym królem, przedstawiała się, jako element
narzucenia. Rewolucja, która była w dużej mierze dziełem tajnych spisków,
wrogich monarchii oraz reprezentowanemu przez nią tradycyjnemu porządkowi,
postawiła doraźne objawy woli ludności jako czynnik suwerenny i jedyny w
państwie. Tkwiło to w logice przewrotu, a poza tym inspiratorzy i kierownicy
rewolucji, pozrzeszani w tajnych związkach, których ujawnić nie mogli, a
rozwiązywać nie chcieli, nie odczuwali potrzeby ani ochoty dania zewnętrznego,
formalnego wyrazu temu czynnikowi życia narodowego, który z pewnością bardziej
istotnie, niż doraźne akty wyborcze czy też manifestacje rozagitowanego tłumu,
objawiać miał wolę historyczną narodu. Ich triumfem było destrukcyjne dzieło
obalenia monarchii, jako właściwego przeciwnika i konkurenta w rządzeniu
narodem, a w miejsce tej instytucji mieli swój związek tajny, hierarchicznie
zorganizowany i zdyscyplinowany. Stąd w oficjalnej, konstytucyjnej budowie
państwa demokratycznego mogła powstać luka, do której zdołaliśmy myśl naszą
przyzwyczaić.
W rozważaniach nad objawami woli narodu artykuł
niniejszy nie stawia sobie zadań dalej idących i obładowanych większymi
pretensjami, niż zaznaczenie pewnych punktów widzenia, które mogą odsłonić
jakieś horyzonty, interesujące strony zagadnienia. Kształtowanie się woli
zbiorowości ludzkiej zdaje się mieć taki przebieg typowy, iż proces ten dzieli
się od razu na dwie odnogi i dokonywa następnie w dwu odrębnych członach.
Jednostki bardziej związane z życiem całości i obdarzone poczuciem interesu
zbiorowego, a przy tym zwykle energiczne, inicjatorskie, władcze stają się
ogniskiem świadomości i woli zbiorowej, patrzącej w dal, wyrastającej ponad
interesy i dążenia poszczególnych osób i poszczególnych momentów życia. Jednak wielka
część członków zbiorowości ma psychologię codzienności, myśli ich obracają się
w ciasnym kole spraw rodzinnych czy zawodowych, interes ogólny jest zazwyczaj
dla nich dość odległą abstrakcją, przyszłość zasłonięta nieprzebitą dla wzroku
zasłoną. Pomyślny rozwój zbiorowości wymaga współdziałania obu elementów
rozdwojone woli: historycznej i codziennej. Instrumentem bowiem planów dalekich
i czynnikiem ich realizacji pozostanie zawsze codzienność i doraźne reakcje
szerokiego ogółu. Głównym zadaniem ustroju państwowego jest dobra organizacja tego
współdziałania.
Trudno przedstawić ewolucję poszczególnych
czynników woli zbiorowości w jakimś schemacie typowym, przeciętnym. Pewne
wszakże linie tego rozwoju zdają się rysować wyraźniej.
W pierwszym okresie rozwoju narodowego walczą z
sobą ogniska świadomości i woli wyższej tej samej kategorii historycznej o
zapanowanie bezwzględne. Gdy zaś nastąpi zwycięstwo, grupa, która je odniosła,
nadaje mu formy trwałe, obiektywne — prawne. Co najważniejsze zaś, tworzy
instytucję prawną, państwową (dynastia np.), której rola polega właśnie na
reprezentowaniu czynnika świadomości, woli i dążeń historycznych oraz
osobowości ukształtowanej narodu. Powstanie takiej instytucji oraz ostanie się
jej oznacza zarazem utrwalenie się w świadomości i woli ogólnej oraz codziennej
pewnego zasobu wspólnych pojęć, dążeń spajających w całość. Posiada ono również
to doniosłe znaczenie, że odtąd walki poszczególnych ognisk świadomości i woli
narodowej uzyskują wspólną płaszczyznę, punkt oparcia, który chroni przed
rozbiciem. Istnieje odtąd: 1) instytucja o zagwarantowanym prawie
reprezentowania historycznej woli narodu, 2) istnieją poszczególne grupy,
ogniskujące odłamy względnie odmiany (pierwszy okres ustalił wspólne podstawy)
świadomości i woli zbiorowej, które rywalizują pomiędzy sobą w ramach
przyjętych form o uzyskanie w danym okresie prawa realizacji historycznych
dążeń, i wreszcie 3) pozostaje czynnik codzienny woli, nastroju i świadomości
zajętego sprawami wąskich, partykularnych horyzontów ogółu ludności.
Ewolucja tego ostatniego czynnika wymaga
dodatkowego potraktowania. Przy tym podkreśla się konieczność subtelnego
rozróżnienia pomiędzy tzw. masą, najszerszym ogółem ludności, a czynnikiem jego
woli objawionej doraźnie. Doraźność tego objawu wyciśnie zawsze swoje istotne
piętno, niezależnie od wartości i poziomu samej „szerokiej masy".
Historyczny rozwój narodów naszej cywilizacji
doprowadził, zwłaszcza u niektórych z nich, do bardzo wysokiego poziomu kultury
ogółu ludności. Wszystkie warstwy zostały powołane do czynnej roli publicznej i
ze wszystkich warstw najlepsze siły zaopatrują kierowniczą, przodującą grupę
społeczeństwa. Równocześnie duży zasób świadomości i woli zbiorowej stał się w.
biegu historii własnością ogółu jednostek w formie instynktów, tradycyjnych
wyobrażeń, umiłowań oraz wspólnych mitów czy nawet świadomych dążeń.
W związku z tym procesem oraz przy okazji
przewrotów politycznych, w których chodziło o praktyczno-polityczny cel
wywrócenia tradycyjnej instytucji, przypisano doraźnym objawom woli ogółu,
objawom ubranym w nowoczesną formę powszechnych aktów wyborczych, rolę
całkowitego oraz ostatecznego wypowiedzenia się woli zbiorowej, czyli zarazem
objawu świadomości i woli historycznej. Teoria taka, potrzebna dla celu
obalenia monarchii i wygodna przy systemie tajnych związków, nie stała się
dzięki tym zaletom zgodną z rzeczywistością, w której nie zaszły naprawdę
zasadnicze zmiany tworzenia się woli historycznej narodów.
W społeczeństwach najwyższej nawet cywilizacji,
wola ogółu, wyrażona w doraźnym akcie wyborczym, pozostaje zawsze czynnikiem
ubocznym, względnie wtórnym i nie identycznym z procesem formowania się woli
historycznej. Ta ostatnia znajdzie zawsze wyraz swego istnienia o strukturze
odmiennej: objawi tendencje podporządkowywania, dyscyplinowania, narzucania.
Jej odpowiednikiem będą instytucje, albo, zależnie od ustroju państwa, tylko
organizacje, natury hierarchicznej i oligarchicznej.
Jednostronny i oparty na fałszu będzie każdy ustrój
współczesny, który nie uwzględni obu czynników objawiania się woli zbiorowej i
o ile nie ustawi ich we właściwym stosunku wzajemnym oraz hierarchii:
inicjatorskiego czynnika woli historycznej na stanowisku kierowniczym i
rządzącym, oraz reagującego czynnika woli doraźnej, jako elementu przeciwwagi i
równowagi, jako sprawdzianu mocy i możliwych źródeł odświeżenia. Im młodszy
naród, im mniej oparty na dośrodkowych instynktach ogółu swojej ludności, im
bardziej podminowany dążeniami obcych i tajnych interesów, tym potrzebniejsza
jest mu instytucja o zagwarantowanym prawie reprezentowania woli historycznej
narodu, tym ważniejsza prawna gwarancja, że wola ta dojdzie do głosu i ujawni
się we władzy państwowej, jako jej prawy, naturalny podmiot.
O SUWERENNEJ GRUPIE RZĄDZĄCEJ
Rozważania nad ustrojem współczesnego państwa
pozwalają stwierdzić, iż konieczne są w ustroju tym odpowiedniki dla dwu
elementów, składających się na całość woli zbiorowej. Jeden z nich ma
gwarantować możność objawienia się i realizacji czynnika woli historycznej,
drugi dawać upust opiniom doraźnym. Wspomniano już poprzednio, że stworzenie
właściwych ram prawnych współdziania obu tych czynników jest głównym zadaniem
ustroju państwowego. Instytucja, reprezentująca ustalony interes historyczny,
względnie ustaloną ideę historyczną, winna mieć prawo oddawania możności
realizacji, oddania władzy aktualnej czyli rządów tej grupie, która najpełniej
i najlepiej przedstawia w danym okresie falę dążeń historycznych narodu. Ocena
taka jest z natury swej subiektywna, ale charakter i tradycje, względnie skład
i sposób powoływania tej suwerennej instytucji muszą być rękojmią trafności i
sumienności jej sądu. Wielką słabością i niebezpieczeństwem systemu dyktatury
jest właśnie trudność ewolucyjnej zmiany grupy rządącej. Dyktator zbyt zależny
od swych zauszników, zbyt mało z natury rzeczy ponad nich wyrosły, nie może
spowodować tego, jak prawi władcy, na prawie oparci.
Mając przed oczyma taki zarys głównych instytucji
państwowych, wysnutych na podstawie założeń dedukcyjnych, przejść należy do
zestawienia go z rzeczywistością naszego bieżącego życia politycznego.
Przede wszystkim musi być wzięta pod uwagę forma
naszego ustroju państwowego, czyli konstytucja z 17 marca roku 1921, która,
będąc kiedyś wyrazem uczynionej próby demokratycznego rządzenia się, jest
dzisiaj o tyle nie tylko zabytkiem minionej przeszłości, że formalnie
obowiązuje i formalnie, na pozór, jest przestrzegana. Jak stwierdziliśmy już w
poprzednim artykule, ustawa ta, zgodnie z duchem demokracji ubiegłego stulecia,
opiera wszystko na elekcyjnym objawie doraźnej woli ogółu ludności. I na próżno
szukalibyśmy w jej instytucjach odpowiednika dla woli i dążeń historycznych
narodu. Nie tylko bowiem obie izby parlamentarne pochodzą wyłącznie z
demokratycznego aktu wyborczego, ale pośrednio jest na nim oparta również głowa
państwa — prezydent powoływany przez Zgromadzenie Narodowe złożone z Sejmu i
Senatu.
Jeśli jednakże demokratyczna konstytucja nie
przyniosła instytucji, odpowiadającej czynnikowi woli historycznej, czy znaczy
to, że żywy i rosnący w swoim rozwoju naród polski nie posiadał w tym okresie
ognisk woli historycznej w rzeczywistości? Wypada poszukać odpowiedzi na to
pytanie, jak i na pytanie dodatkowe, jakie kwalifikacje do stania się grupą
rządzącą w suwerennym państwie mieli współcześni nosiciele tej świadomości
historycznej. Może braki ustawy konstytucyjnej z r. 1921, wynikłe wprawdzie z
demokratycznego doktrynerstwa, pokrywały się jednakże poniekąd ze stanem dojrzałości
politycznej społeczeństwa owego czasu?
W roku 1918, kiedy odbudowywano państwo po bardzo
długim okresie niewoli, nie było — poza doświadczeniem, wyniesionym z państw
zaborczych— żadnej tradycji bezpośredniej ani pamięci o rządzeniu państwem
własnym. Nie utrzymała się ciągłość warstw kierowniczych narodu, ani instytucji
prawnych, ani organizacji politycznych, które by przechowały w sobie żywą
tradycję państwową, umiejętność rządzenia się niepodległego. Warstwy
kierownicze uległy szczególnemu przenicowaniu dzięki procesom społecznej
przemiany, tak szybkim w ciągu dziewiętnastego stulecia, a żadna z organizacji
politycznych, istniejących obecnie, nie sięgała początkami swego istnienia
odmiennych tak ogromnie czasów przedrozbiorowych. Tradycja i doświadczenie
długich wieków władania sobą przez wielki naród przetrwały ukryte w
podświadomości, w instynktach i dążeniach, w woli oraz zdolności szybkiego
odnowienia się, rychłego obudzenia i dojścia do głosu wśród nowych warunków.
Świadomość, wolę i dążenia historyczne narodu
reprezentowały wówczas, powstałe i zorganizowane jeszcze w czasach niewoli,
mające za sobą od kilkunastu do kilkudziesięciu lat pracy, organizacje
polityczne rozmaitego typu. Były one albo tylko jawne, albo jedynie tajne, albo
najczęściej podwójnego, jawnego i podziemnego oblicza. Co do swego charakteru i
terenu pracy oraz zainteresowań, organizacje te były albo tylko kasowymi,
wyborczo-parlamentarnymi stronnictwami politycznymi, albo związane z głębszym
prądem kulturalnym i ruchem umysłowym odgrywały, obok terenu parlamentarnego,
wybitną rolę wychowawczą i pracowały nad oświatą warstw ludowych, nad ich
narodowym uświadomieniem, albo wreszcie były to organizacje
rewolucyjno-terrorystyczne. W pracy takiej kształciły się typy agitatorów
wyborczych i działaczy oświatowych, odgrywających rolę doniosłą, istniały i
wychowywały w rewolucyjnej atmosferze typy spiskowców i bojowców, których
psychika wywodziła się częściowo z tradycji powstań i narodowej siły zbrojnej,
a częściowo urabiała się pod wpływem kół anarchicznych międzynarodowych. I
wreszcie na terenie parlamentarnym kształtował się jednostronny typ polityka
demokratycznego i gromadziła się w mózgu niejednym rozległa wiedza o państwie
współczesnym. W czasie wojny światowej, bezpośrednio przed odbudowaniem
państwa, objawiły się dwa pierwiastki rodzącej się istotnej suwerenności
polskiej: własna, samodzielna polityka zagraniczna, godna suwerennego narodu,
oraz tworzenie we wszelkich warunkach i przy wyzyskaniu wszelkich możliwości
politycznych polskiej siły zbrojnej, jednej z głównych podstaw przyszłego
państwa.
Jakkolwiek szybką i pomyślną była ewolucja polskich
kół politycznych, moment odzyskanej niezależności i zarazem obowiązku i
konieczności tworzenia własnej władzy państwowej nie zastał ich jeszcze w
dostatecznym przygotowaniu i dojrzałości do odegrania roli grupy rządzącej
państwa suwerennego. Ich doświadczenie państwowe było nie tylko jednostronne,
ale prócz tego rozbite swoimi poszczególnymi elementami na odrębne grupy
polityczne, nie obdarzające się nawzajem zaufaniem, nie skupiało się w żadnej z
grup całkowicie — poszczególne elementy tego doświadczenia działały na własną
rękę, a nawet przeciw sobie. Wśród niektórych grup względy wyborcze i czysto
parlamentarne, wśród innych ideowo - wychowawczo, u jeszcze innych kult siły,
tradycje spisku i terroru, u jednych tradycje walki z rządem, który był obcy, u
innych walki z państwem i prawem, które było obcego narodu — tradycje zbyt żywe
i świeże, a u wszystkich doktrynerstwo konstytucyjne epoki ubiegłej,
przesłaniały horyzont polityki nowej otwartej dla narodu, który organizował
własne państwo, własnymi siłami.
Wyrazem niejednolitości oraz niedojrzałości
politycznej stała się nienormalna, znaczona katastrofami tragedii oraz załamań,
droga rozwoju wewnętrznego odbudowanego państwa. Wyrazem tym stała się zarówno
forma rządu, przyjęta w r. 1921, zgodnie z doktrynerskim nastawieniem tego
okresu, jak i objawiona następnie niezdolność utrzymania rozwoju politycznego w
ramach i karbach przyjętej formy prawnej.
Okres pierwszy życia konstytucyjnego, okres, w
którym przestrzegano wiernie litery prawa i w jego ramach bardzo troskliwie
starano się utrzymać rozwój stosunków politycznych, był dziełem przede
wszystkim tych kół politycznych, scharakteryzowanych poprzednio, w których
doświadczeniu politycznym przeważała tradycja pracy
konstytucyjno-parlamentarnej.
Ten fakt, że władza z trudem i w pocie czoła, ale w
myśl przepisu ustawy budowana, została wysadzona z siodła przez reprezentantów
siły, tradycji rewolucyjnej walki z państwem — drugiego z pierwiastków
doświadczenia państwowego, ten fakt, niestety! nie trudno sobie objaśnić i
wytłumaczyć, biorąc pod uwagę prymitywność stosunków i poziom kultury
państwowej.
I łatwy jest również do oceny wynik dyktaturalnych
rządów grupy, wywiedzionej z takiej przeszłości i tradycji politycznej. Nie
wdając się w szczegółową analizę, stwierdzić tylko wypada dwie istotne cechy,
które grupie tej nie pozwalają odegrać roli, godnej suwerennego państwa oraz
utrwalić owego systemu: 1) stosunek jej moralny do społeczeństwa i narodu oraz
2) stosunek do prawa, związany z jej cechami cywilizacyjnemu Pieśń „Pierwsza
Brygada", dotąd będąca ich oficjalnym hymnem, jest wszak wymyślaniem i
przeklinaniem „was", czyli społeczeństwa polskiego, „narodu idiotów".
Oparta na takim stosunku moralnym do ogółu, grupa rządząca w nowoczesnym
narodzie nie może spełnić swego zadania. Równie niemożliwe jest pojmowanie
przez nią roli siły i prawa w życiu państwowym.
Prawdziwa suwerenność wymaga harmonijnego ułożenia
się elementu prawa i siły w sprawowaniu rządów. Prawo, nie jest suchą literą,
oderwaną od życia, a siła władzy państwowej nie jest parweniuszowskim
instrumentem samowoli czy też nadużyć — posiada dostojeństwo i powagę
realizatorki praw państwowych. Istotnym zadaniem polityki wewnętrznej —
narodowej musi być ustalenie właściwego stosunku obu tych czynników władzy
państwowej.
W płaszczyźnie rozważań niniejszego artykułu
problem ustroju państwowego przedstawia się jako zagadnienie ukształtowania się
czynnika, zdolnego w całej pełni do odegrania roli suwerennej grupy rządzącej —
czyli zdolnego zarówno do zapewnienia władzy państwowej autorytetu oraz
egzekutywy, do rozumnych rządów, jak i do stworzenia żywotnych a trwałych,
konstytucyjnych form prawnych.
Grupa zdolna do rządzenia państwem, zwłaszcza kiedy
niema Instytucji prawnej, reprezentującej interes historyczny i kiedy
stworzenie jego żywotnej organizacji prawnej jest jeszcze kwestią przyszłości,
musi być czymś innym i czymś więcej, niż spisek patriotyczny, walczący z
państwem zaborczym i czymś innym, niż późniejsza, pomiatająca prawem, dyktatura
i czymś więcej, niż normalne, parlamentarne stronnictwo i czymś więcej, niż
ruch umysłowy, szerzący oświatę i kulturę, posiadający świetną literaturę
polityczną. Odpowiedzialność rządzących wymaga spełnienia zadań bardziej wszechstronnych
i skupienia w całość dużej ilości czynników. Od typu organizacji politycznej,
ukształtowanej w okresie niewoli, długa zdaje się wieść droga do nowego typu, o
który chodzi. Także trudno o wzory, gdyż konserwatyści czy partia pracy w
Anglii, stronnictwa parlamentarne w Niemczech czy Francji, tworzą całość i
spełniają swoje zadanie grup rządzących dopiero w uzupełnieniu pewnych
elementów, opartych o głowę państwa, albo tkwiących w machinie administracji
państwa, są wytworem realnych, skomplikowanych stosunków narodowych, nie do
odtworzenia i naśladownictwa gdzieindziej; faszyzm, ogromnie pouczający, jest
jednak zjawiskiem również specyficznie włoskim.
Niepowodzenia dotychczasowego okresu, czyli naprzód
wysiłki w ramach demokratycznego ustroju, którego terenem decydującym i
właściwym były izby sejmowe, a następnie i dotąd dzieje systemu dyktaturalnego,
nie umiejącego wyjść z prowizorium, zamienić układ faktyczny na prawny, zdają
się wskazywać, że przeszłość, tkwiąca korzeniami w odmiennych z gruntu stosunkach
życia pod zaborami, stoi na przeszkodzie korzystnemu i całkowitemu pełnieniu
zadań własnej władzy państwowej — tym samym ludziom, gdy nie ulegli przemianom
dość istotnym, i tym samym organizacjom, niezdolnym do tak głębokiej ewolucji.
Być może, iż organizację, która by, reprezentując zwycięski czynnik woli
historycznej narodu, potrafiła odegrać rolę grupy rządzącej w państwie
suwerennym, zdolne będą wytworzyć dopiero żywioły, wyzwolone z krępującej
tradycji współżycia w obcych państwach i zarazem pierwiastki wyższego typu
cywilizacyjnego, bardziej przesiąknięte kultura rzymską — pierwiastki
prawo-twórcze. Pierwiastki, które zdolne będą współdziałanie społeczne oprzeć
na podstawach wyższego typu; w miejsce ślepego podporządkowania i kultu jednostki
wejdzie dyscyplina hierarchii i świadomość żywiołów aktywnych, umiejących
koordynować i zespalać swoje dążenia na zasadzie odpowiedzialności osobistej
oraz wzajemnego zaufania.
Jej trzonem głównym i podstawą wyjściową stać się
jest zdolny w najwyższym stopniu obóz narodowy. Świetny swoją tradycją,
najwszechstronniejszy, najgłębszy ze wszystkich kierunków politycznych, przez
utworzenie Obozu Wielkiej Polski objawił swoją świadomość konieczności i wolę
zmiany form organizacyjnych stronnictwa we własnym państwie. A co najważniejsza
— wysunąwszy żywotne hasła, dał początek masowemu ruchowi narodowemu w młodym
pokoleniu, któremu tradycje niewoli obce są już z samej natury rzeczy.
Gdy przeżywamy okres absolutyzmu dyktatury, który
nie może trwać długo w wieku dwudziestym bez wielkiej szkody, gdy porządek
prawny w państwie nie jest ustalony i niema instytucji, która by interes
historyczny reprezentowała, tworzenie się organizacji politycznej nowego typu,
zdolnej do spełnienia zadań suwerennych we własnym państwie, staje się
zagadnieniem istotnym rozwoju politycznego i konstytucyjnego.
|