Grudzień 1970 r. na
stałe wpisał się w świadomości społecznej jako jeden z kluczowych
momentów w dziejach PRL-u. Zazwyczaj jednak jego opis koncentruje
się na przebiegu "grudnia" na Wybrzeżu. Wydaje się jednak,
że dla badań nad PRL-em istotne jest również spojrzenie na przełomy
także z perspektywy ośrodków odległych od epicentrum wydarzeń.
1. Grudzień w Nowej Hucie
Wydarzenia grudnia 1970 r. w Nowej
Hucie przebiegały w trzech fazach. Pierwszą byłą reakcja na podwyżkę
cen ogłoszoną 12 grudnia. Druga związana była z docieraniem do Nowej
Huty szczątkowych informacji dotyczących przebiegu buntu robotniczego
na Wybrzeżu. Wreszcie trzecia - ostatnia - była reakcją na zmiany
na szczytach władzy i wybiegała poza grudzień obejmując także pierwsze
miesiące 1971 r.
Władza komunistyczna była przygotowana
na wybuch społecznego niezadowolenia związany z podwyżką - czy też,
jak określano to w partyjnej propagandzie - "regulacją"
cen. Decyzja o jej wprowadzeniu została podjęta na nie protokołowanym
posiedzeniu członków i zastępców Biura Politycznego KC 30 X 1970 r. Przeprowadzono ją wkrótce po ceremonii podpisania
"Układu między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Republiką Federalną
Niemiec o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków". Spodziewana
radość z powodu podpisania traktatu miała osłabić niezadowolenie z
podwyżki cen. Zabezpieczono się jednak na wypadek gdyby niezadowolenie
z podwyżek przerosnąć miało radość z podpisania traktatu. Władza komunistyczna
uruchomiła akcję "Jesień '70", która służyć miała z jednej
strony monitorowaniu nastrojów społecznych, z drugiej zaś umożliwić
szybkie reagowanie na gwałtowne reakcje mas. W ramach tej akcji m.
in. Komendy Powiatowe MO przesyłały dwukrotnie w ciągu dnia raporty
dotyczące sytuacji na podległym im terenie do Komend Wojewódzkich
MO, które z kolei przekazywały je do dyrektora gabinetu ministra spraw
wewnętrznych. Poniższy tekst powstał w przeważającej części
na podstawie tych właśnie meldunków.
Obok przygotowań do
sprawnej reakcji na niezadowolenie społeczne podjęto próbę zracjonalizowania
podwyżki. Służyć temu miał list Biura Politycznego KC PZPR do aktywu
partyjnego, w którym opisywano powody, dla których "regulacja"
była niezbędna.
W sobotę 12 grudnia praca w HiL przebiegała
bez zakłóceń. Spotkania organizacji partyjnych w czasie których miał
być odczytany list BP KC PZPR zaplanowano na godziny popołudniowe
tego dnia (godz. 16.00-19.00) oraz na dzień następny. Jak raportowali
funkcjonariusze Referatu Służby Bezpieczeństwa (RSB) w Komendzie Powiatowej
Milicji Obywatelskiej Nowa Huta, odnotowano znaczne zainteresowanie
społeczne planowanym na 14 grudnia VI Plenum KC. Informacja o Plenum wraz z zapowiedzianymi na
najbliższe dwa dni zebraniami aktywu partyjnego zainicjowały falę
spekulacji. Domyślano się, że podwyżka nastąpi i zastanawiano się
których artykułów będzie dotyczyć.
Choć podwyżkę już ogłoszono, a niedziela
była dniem handlowym, w niektórych sklepach można już było nabyć towary
po nowych cenach w innych 12 i 13 grudnia działały komisje spisowe,
przygotowujące zmiany cen od poniedziałku. Przez obydwa dni pracowały
one spokojnie i bez zarzutu.
Jedyny wypadek powstania
zamieszania tego dnia nie miał bezpośredniego związku z regulacją
cen. Oddział NBP odmówił wypłaty pieniędzy przeznaczonych na premie
za efektywność eksportu dla pracowników fizycznych i umysłowych HiL.
Powstały tumult został uciszony poprzez uchylenie decyzji o wstrzymaniu
wypłat.
Na fali spekulacji
o podwyżce cen i pojawiających się plotkach o mającej nastąpić wymianie
pieniądza w dzielnicy zanotowano znaczny wzrost wykupu towarów w sklepach,
dotyczyło to zwłaszcza artykułów spożywczych takich jak: cukier, masło,
przetwory mięsne i wędliny oraz alkoholu. Kolejki odnotowano także
w PKO, w którym dokonywano zwłaszcza wypłat oraz zakładano książeczki
oszczędnościowe..
W niedzielę 13 grudnia odbyły się
ostatnie zebrania organizacji partyjnych, w czasie których odczytano
list KC PZPR. Podawano w wątpliwość celowość wprowadzenia podwyżki
(pytając np.: "dlaczego podrożały śledzie /skoro nie dajemy
im przecież jeść/?", czy "dlaczego drożeją przetwory
owocowe, skoro nie chcemy skupywać owoców od rolników i z konieczności
spasa się je świniami, lub po prostu jako bezużyteczne muszą gnić?").
Co istotne koncentrowano się głównie na pytaniach. Domagano się by
decyzja została sensownie uzasadniona. Nie krytykowano rządu, nie
formułowano postulatów które mogły by prowadzić do przerwania pracy,
nie podsycano nastrojów strajkowych.
W trakcie zebrań powracano najczęściej
do kilku kwestii. Robotnicy zwracali uwagę na to, że sprawa regulacji
cen została ujawniona niektórym osobom - z pionu administracyjnego
HiL, co spowodowało, że wykupywały one produkty w sklepach. Zaznaczali
przy tym, że robotnicy o niczym nie wiedzieli - co miało być dowodem
na brak zaufania do nich ze strony Partii. Stawiano tezę, iż podwyżka
cen jest efektem walk frakcyjnych w KC PZPR. Twierdzono także, że
jeśli rząd nie panuje nad sytuacją to powinien się podać do dymisji.
Podkreślano oderwanie elit politycznych od mas robotniczych. Mówiono,
że informacje o sytuacji robotników są zniekształcane zanim dotrą
do KC PZPR i Władysława Gomułki, i że jeśli chce on mieć rozeznanie
w sprawach robotniczych to powinien się częściej z nimi spotykać. Doskonałą ilustracją tych poglądów jest zdanie
jakie miał wypowiedzieć tego dnia wieczorem około godz. 21.00 nieznany
mężczyzna w tramwaju nr 4 "Niech Gomułka przyjdzie pracować
na moje miejsce [...] niech się dowie jakie to jest życie".
Jednak wysoka frekwencja na spotkaniach
aktywu partyjnego - na których odczytywano list BP KC PZPR - i ich
spokojny przebieg napawał służbę bezpieczeństwa optymizmem. Zarazem
zwracano uwagę, że niektóre fragmenty listu przyjmowane były bez przekonania,
albo wywoływały śmiech (zwłaszcza informacja o dodatku w wysokości
20 zł dla najsłabiej zarabiających i obniżce cen nożyków do golenia). Pojawiały się wszakże elementy krytyki listu przez
robotników, którzy wskazywali jego nadmierną ogólnikowość. Podkreślając,
iż o szczegółach dowiedzieli się dopiero po zebraniach z informacji
w TV i audycji radiowych (12 grudnia I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka
wystąpił po "Dzienniku" w I programie TVP, informując o
decyzji i uchwale Rady Ministrów związanej ze zmianą cen. Gomułka
przedstawił motywy tej decyzji na tle sytuacji ekonomicznej kraju,
uwzględniając zadania planowane na kolejny rok. Wystąpienie transmitowało
także radio). Wystąpienie pierwszego sekretarza nie wszystkim widać
przemówiło do przekonania. W nocy z 12 na 13 grudnia na budynku DRN
w Nowej Hucie funkcjonariusze MO ujawnili napis wykonany kredą: "Gomułka
zdrajca Narodu".
W niedzielę nie wszystkie wydziały
pracowały, dlatego też dopiero w poniedziałek, gdy w pracy zjawiła
się pełna obsada personalna, a zarazem zmianę cen odnotowano w sklepach
zaczęły się szerokie dyskusje na temat "regulacji" cen.
Robotnicy byli zdania, że jest ona efektem nieudolnie prowadzonej
polityki gospodarczej przez wątpliwej jakości ekonomistów i innych
ludzi zajmujących kluczowe stanowiska, wśród których - jak twierdzono
- "zbyt wielu jeszcze jest
Żydami". Jednocześnie padały opinie, że jeżeli nadal będzie
obniżać się stopa życiowa poprzez podwyżkę cen na artykuły spożywcze,
to "dojdzie do >>października<<". Szybko też skalkulowano, iż przeciętna czteroosobowa
rodzina wyda średnio ok. 400-500 zł więcej miesięcznie na żywność. Nastroje w HiL były napięte, odzywały się wspomnienia
wydarzeń z czerwca 1956 i marca 1968 r. Zabrakło jednak iskry, która
wyzwoliłaby gwałtowny wybuch robotniczego protestu. Nie było zdecydowania
podobnego do tego, które miało miejsce np. w Gdańsku. Krytyka została
skanalizowana w sferze werbalnej nie doszło do jej erupcji w postaci
strajku. Choć impulsy do zdecydowanych działań pochodziły także spoza
kombinatu. Około godz. 12.00 14 grudnia na hełmach ochronnych przeznaczonych
dla wycieczek zwiedzających HiL odkryto szereg napisów w języku polskim
i rosyjskim. Wśród nich popularne w grudniu hasło "Zgiń Gomułko,
wruć [tak w oryg.] Stalinie, bo robotnik z głodu ginie".
We wtorek atmosfera napięcia powoli
opadała. Sprawa podwyżki cen była nadal szeroko dyskutowana, lecz
były to już raczej pojedyncze wypowiedzi, podczas gdy dzień wcześniej
odnotowywano wystąpienia kilkuosobowe. Pojawiły się natomiast pogłoski
o zamieszkach na Śląsku. Po kombinacie krążyła także plotka, jakoby na
Rynku w Krakowie na znak protestu przeciw podwyżce miał się spalić
student.
W środę wydziały i zakłady HiL pracowały
w dalszym ciągu bez zakłóceń, przy pełnej frekwencji. Dyskusje na
temat cen uspokajały się. Nowością były wypadki zwracania się pracowników
fizycznych do swych przełożonych z prośbą o podwyżkę lub przeszeregowanie
do innej grupy płacowej. W ten prosty sposób robotnicy starali się zrekompensować
dewaluację swych zarobków w wyniku podwyżki. Nie mamy informacji,
które pozwoliłyby ocenić, ile z tych próśb zostało rozpatrzonych pozytywnie.
Tego dnia odnotowano także pierwsze pogłoski dotyczące Wybrzeża. Mówiono
między innymi, iż w Szczecinie i Gdyni - 80 osób zostało zabitych,
a kilkaset rannych.
W czwartek w siłowni konwerterowej
odbyło się zebranie, na którym uchwalono rezolucję potępiającą "chuligańskie
zajścia" w Gdańsku. Jednocześnie daje się zauważyć więcej wypadków
oporu społecznego. Rano tego dnia na osiedlu Górali patrol MO, na
trawniku przed blokiem nr 5, znalazł ulotki o "wrogiej treści". Jednocześnie tego samego dnia przed bramą wjazdową
do hali Lejniczej HiL ujawniono odręczny napis wykonany kredą "Strajk". Anonimowy rozmówca zadzwonił natomiast na numer
wewnętrzny działu kontroli technicznej blach transformatorowych walcowni
zimnych blach, informując że o godz. 16.00 odbędzie się wiec na Placu
Centralnym. Być może wiązało się to z faktem, że chociaż pierwsze
ofiary wydarzeń na Wybrzeżu padły 15 i 16 grudnia w Gdańsku, to jednak
pierwsze zdawkowe informacje o przebiegu wypadków na Pomorzu pojawiły
się w prasie centralnej właśnie 17 grudnia - w czwartkowy poranek.
Nie milkły postulaty w podstawowych
sprawach bytowych. Robotnicy HiL sprzeciwiali się podnoszeniu cen
zup regeneracyjnych. Argumentując, że skoro podwyżka cen nie spowodowała
wzrostu cen w stołówkach akademickich, to nie powinny one też rosnąć
w stołówkach robotniczych.
W piątek w powszechne
wśród pracowników HiL - jak raportowali funkcjonariusze RSB Nowa Huta
- miało być potępienie "ekscesów chuligańskich" w Gdańsku,
przy jednoczesnym poparciu dla wyjścia robotników na ulicę. Podkreślano,
że tą decyzją robotnicy pokazali, że mają dość podwyżek. Odnotowano
negatywny stosunek do wystąpienia J. Cyrankiewicza, który poprzedniego
dnia wieczorem w komunikacie radiowym zabrał głos w sprawie wydarzeń
grudniowych w Polsce, a zwłaszcza na Wybrzeżu. Premier zgodnie z obowiązującą
linią partyjnej propagandy podkreślał anarchistyczne, chuligańskie
i kryminalne podłoże wypadków na Pomorzu. Jednocześnie przypominał,
iż decyzja o podwyżce cen była niezbędna dla ekonomicznej stabilności.
Coraz częściej publiczne rozmowy
schodziły z tematu fatalnej sytuacji bytowej wywołanej podwyżką, koncentrując
się na postulatach stricte
politycznych. Coraz głośniej mówiono, że część KC musi odejść. Jednocześnie po raz kolejny przed bramą wjazdową
do hali Lejniczej HiL ujawniono odręczny napis wykonany kredą "Strajk". Zarazem o 4.00 rano do punktu wydawania mleka
przy turbodmuchawach siłowni HiL kilkakrotnie telefonował anonimowy
rozmówca informując, że o 7.00 rozpocznie się w kombinacie strajk.
W istocie nie miał on miejsca. Natomiast po godzinie 11.00 na tablicy
ogłoszeń w budynku administracyjnym HiL zauważono ciekawą ulotkę,
która głosiła: "Robotnicy !!! My studenci wzywamy was do poparcia
robotników Gdańska w ich słusznej walce. Musimy okazać twardą i zdecydowaną
postawę wobec Rządu w sprawach najistotniejszych dla Narodu Polskiego.
Ostatnie posunięcia rządu skierowane są przeciw wam. Nie bądźcie bierni
! Okażcie swój protest ! Jesteśmy z wami. Studenci". Zarazem na ścianie komo-maszynowni nr 2 wykonano
kredą napis: "Robotnicy żądajcie chleba i strajkujcie". W dzień po masakrze w Gdyni i pierwszych ofiarach
w Szczecinie, po wybuchu buntu w Elblągu - gdy na Wybrzeżu nadal wrzało
- także w HiL pojawiły się osoby próbujące zachęcić robotników do
podjęcia aktywnego oporu. Na wezwaniach jednak się skończyło. Choć
niezadowolenie w kombinacie było powszechne, protest nie przyjął charakteru
powszechnego. Środowiska robotnicze były zatomizowane, kontestując
zaistniałą sytuację w małych grupach, co najwyżej w obrębie własnej
zmiany na własnym wydziale.
W sobotę pojawiły się kolejne plotki
dotyczące Wybrzeża, jedna z nich głosiła np. że w Szczecinie milicjant
zastrzelił kobietę z dzieckiem co miało być bezpośrednią przyczyną
wybuchu zamieszek. Inna z pogłosek, mówiła że kobieta z dzieckiem
miała zostać zmiażdżona przez czołg. Powtarzano także, iż w Gdańsku
i Gdyni rozruchy trwają nadal, że jest dużo zabitych i rannych, a
studenci z Gdańska przyłączyli się do strajku.
W sobotę odnotowano pierwsze komentarze
dotyczące uchwały z 17 XII 1970 r. "W sprawie zapewnienia bezpieczeństwa
i porządku publicznego" - która dawała MO, SB i współpracujących
z nimi organów prawo użycia broni dla zachowania porządku publicznego.
Twierdzono, że uchwały tej nie powinno się wprowadzać, a jeśli już
było to konieczne - należało to zrobić po cichu i tylko do wiadomości
MO. Tymczasem informację o niej podano w mediach. Pojawiły się też
pogłoski o tym, że w Krakowie wrze, a miasto tylko czeka na to by
Nowa Huta wystąpiła "i wtedy się zacznie".
Jednocześni wzmagała się aktywność
osób kolportujących ulotki w Nowej Hucie. Kolejne ujawniono na osiedlach:
Młodości, Hutniczym, Centrum B na Placu Centralnym oraz na budynku
walcowni przy ul. Igołomskiej.
Ciekawa była także sprawa ujawnienia
plakatu w Liceum Ogólnokształcącym im. J. Kochanowskiego w Krakowie-Nowej
Hucie, na Oś. Lotnisko. Afisz wykonany farbami, głosił: "Dziękujemy
rządowi PRL za prezent świąteczny jakim jest podwyżka cen artykułów
spożywczych do życia niezbędnych". Twórcy plakatu nie zidentyfikowano.
W niedzielę 20 grudnia
odnotowano "zmniejszenie napięcia i nerwowości w społeczeństwie
nowohuckim". Zarazem funkcjonariusze RSB w Nowej Hucie zajęli
się rozpracowaniem mnichów z zakonu Cystersów. Raportowali, iż duchowni
podwyżkę cen przyjęli spokojnie, potępili natomiast sprawców podpaleń,
grabieży i mordów w Gdańsku. Zarazem opat zakonu zabronił mnichom
rozmów z parafianami na temat bieżącej sytuacji w kraju. Zachowanie duchownych z Nowej Huty było charakterystyczne
dla postawy kleru w całej Polsce. Kościół w czasie wypadków grudniowych
starał się uspakajać sytuację i zapobiegać eskalacji konfliktu. Tego
dnia Prymas Stefan Wyszyński wygłosił kazanie nawołujące do spokoju
i zaniechania rozlewu krwi. Rządzącym nakazywał sprawiedliwość, manifestujących
wzywał do wyciszenia.
Decyzje VII Plenum
- zwołanego w trybie nadzwyczajnym - miały się spotkać z powszechnym
poparciem społeczeństwa Nowej Huty. Wystąpienie Edwarda Gierka - nowego
I sekretarza KC PZPR, nadane w radio i telewizji w niedzielę tuż po
komunikacie o zmianach w najwyższych władzach partyjnych miało zostać
przyjęte życzliwie. Mieszkańcy Nowej Huty i robotnicy HiL mieli interesować
się głównie decyzjami personalnymi, pytano dlaczego nie usunięto Ignacego
Loga-Sowińskiego, czy Józefa Cyrankiewicza. Podkreślano, że Loga-Sowiński jako Przewodniczący
Centralnej Rady Związków Zawodowych nie spełnił oczekiwań w nim pokładanych,
nie bronił klasy robotniczej - dlatego natychmiast powinien zostać
usunięty z tej funkcji. J. Cyrankiewicza obarczano odpowiedzialnością,
za doprowadzenie do kryzysu gospodarczego i zaakceptowanie decyzji
o użyciu broni przeciwko robotnikom. Zarazem nie krytykowano Władysława
Gomułki - dominować miało przeświadczenie, że faktycznie jest chory
i dał się "podprowadzić"
przez innych.
Podkreślano, że funkcje administracyjno-sprawozdawcze
KC przesłaniają mu prawdziwe problemy klasy robotniczej. Domagano
się aby kierownictwo partii było o problemach robotniczych informowane
na bieżąco i zgodnie z prawdą. Podkreślano zarazem gotowość środowisk
robotniczych do "zaciśnięcia pasa" - ale pod warunkiem złożenia
przez kierownictwo partyjne jasnych deklaracji kiedy będzie lepiej.
Zmiany w Biurze Politycznym
i KC miały ostatecznie rozładować napięcie społeczne, a w dużej mierze
zostały przyjęte z entuzjazmem. W Teatrze Ludowym w Nowej Hucie, przerwano
spektakl, by ogłosić komunikat o wynikach VII Plenum - które powitano
burzą oklasków. Dominowało przeświadczenie, że E. Gierek nie jest
związany z żadną frakcją wewnątrz PZPR, więc będzie prowadził politykę
niezależną. Pojawiły się spekulacje, iż J. Cyrankiewicz zostanie przesunięty
z funkcji premiera na Przewodniczącego Rady Państwa. Zarazem domyślano się, że Jędrychowski - który
jako minister spraw zagranicznych podpisywał obok Cyrankiewicza układ
z RFN - pozostał w rządzie tylko po to, by sfinalizować sprawę traktatu.
Winą za użycie broni w Poznaniu w 1956 r. i w grudniu na Wybrzeżu
obwiniano Mieczysława Moczara. Jest to o tyle ciekawe, że propaganda partyjna
kładła nacisk na obarczenie winą za wypadki na Wybrzeżu Władysława
Gomułkę i ludzi z jego najbliższego otoczenia, zwłaszcza zaś Zenona
Kliszkę. Gierek brał też pod uwagę, że odpowiedzialność może spaść
na J. Cyrankiewicza i gen. Wojciecha Jaruzelskiego - wówczas ministra
obrony narodowej. Obydwu tych osób bronił w czasie swego przemówienia 24 I 1971 r. do pracowników
stoczni w Szczecinie. Postać M. Moczara, której przypisywano niejasną
rolę w wydarzeniach marca 1968 r. powróciła jednak w społecznym przekonaniu
w roli potencjalnego animatora wypadków grudnia.
Choć napięcie społeczne
miało opadać, w ostatnich dniach grudnia pojawiły się czytelne sygnały,
wskazujące w którą stronę skierowane zostaną oczekiwania środowisk
pracowniczych HiL. 22 grudnia na drzwiach mieszkań członków PZPR zamieszkałych
przy Oś. Na Skarpie w blokach 11 i 12 naklejono ulotki sygnowane przez
"Wolny Związek Robotników Polskich". Ulotki występowały
w trzech wersjach głosząc: "Gomułka! Wróć nam ceny z czasów Bieruta!",
"Dzieci robotnicze na wyższe uczelnie" oraz "Śmierć
gomułkowszczyźnie - sprawcą: głodu, drożyzny, prostytucji, bezrobocia,
gruźlicy, wzrostu przestępczości w Polsce!". 30 grudnia niektórzy członkowie PZPR otrzymali
pocztą odezwę wzywającą ich, by żądali: dymisji KC PZPR, ukarania
tych, którzy pierwsi użyli broni w Gdańsku, protestowali przeciwko
więzieniu robotników strajkujących na Wybrzeżu, by wspomogli rodziny
i bliskich Gdańskich robotników, żądali podwyżki płac, ale także co
ciekawe: podnieśli sprawę rolnictwa indywidualnego, sprawę odpowiedzialności
za inwazję na Czechosłowację, by żądali powrotu do władz Edwarda Ochaba
oraz zwiększenia uprawnień Sejmu.
2. "Grudzień" po grudniu
w Nowej Hucie
Po zmianach, które
zaszły w trakcie VII Plenum, atmosfera w Nowej Hucie zaczęła się uspakajać.
Odnotowywano stały spadek dyskusji na temat bieżących wydarzeń politycznych. Dyskusje z tematu cen i rozważań nad wypadkami
na Wybrzeżu miały zejść na ocenę stosunków międzyludzkich i próby
zdefiniowania kroków jakie należy podjąć, aby uzdrowić sytuację. Odnotowywano wszakże rozmaite plotki i pogłoski.
Jedna z nich głosiła np., że E. Gierek sprzeciwił się decyzji o podwyżce.
Następnie zaś w czasie wydarzeń na Wybrzeżu, w sobotę miał przyjechać
do Warszawy i zażądać od W. Gomułki ustąpienia z funkcji I sekretarza
KC PZPR. Gomułka miał nakazać zaaresztowanie Gierka, czemu z kolei
przeciwstawić się miał J. Cyrankiewicz, udzielając poparcia sekretarzowi
KW PZPR w Katowicach i popierając jego żądanie ustąpienia Gomułki.
Z czasem jednak kłopoty
w sferze ogólnopaństwowej schodziły na dalszy plan i były zastępowane
przez sprawy lokalne. Dostrzegano działania E. Gierka w skali państwowej
w kwestii wymiany kadr. Zarazem jednak wysuwano postulaty konieczności
zmian personalnych także na niższych szczeblach i to nie tylko w aparacie
partyjnym ale także w administracji, czy w kierownictwie zakładów
pracy. W przypadku Huty im Lenina doszło do sformułowania jasnych
żądań usunięcia dyr. Kołomyjskiego, I sekretarza Komitetu Fabrycznego
PZPR Wachowskiego oraz Przewodniczącego Rady Kombinatu Stefaniaka. Jednocześnie raportowano zadowolenie mieszkańców
Nowej Huty w związku z wyraźną poprawą w zaopatrzeniu sklepów.
Choć grudzień 1970
r. przebiegał w Nowej Hucie bez gwałtownych wystąpień i tak samo przebiegł
okres od grudnia do marcowej obniżki cen, jednak zdarzały się wypadki
świadczące - wbrew ogólnej wymowie meldunków SB - o napiętej sytuacji.
Jednym z najgłośniejszych było dotkliwe pobicie Jana Dybisza II sekretarza
OOP Wydziału Remontu Maszyn i Urządzeń HiL, który w wyniku poturbowania
doznał wstrząsu mózgu. Jak podejrzewano pobicie miało związek z nadesłanymi
do szefostwa Wydziału anonimami sygnowanymi przez "Organizację
Wolnych Polaków". J. Dybisz był
w nich wymieniony jako osoba, która zostanie ukarana za rozbijanie
ruchu robotniczego i strajkowego.
Na terenie Krakowskich
Zakładów Betonowych i Żelbetowych w Łęgu ujawniono natomiast dwukrotnie
"wrogie napisy". Po raz pierwszy 27 I 1971 r. wewnątrz zakładowego
biurowca napisano "PZPR partia oszustów i złodziei" oraz
"Precz z Maciołkiem [dyrektor naczelny zakładów - przyp. F.M.]
konserwatystą partyjnym".
Po raz drugi napisy
w KZBiŻ stwierdzono 10 II, na tablicy przeciwpożarowej powieszonej
na ścianie warsztatów i garaży. Napisano "Towarzysze Lenin płacze,
bo idee wypaczacie, a partia temu winna, bo idea była inna".
Zebrania partyjne jakie
odbyły się w Nowej Hucie w dniach 25-27 stycznia stały się pretekstem
do powrotu na forum publicznym do wydarzeń grudnia i ich konsekwencji.
Dyskutowano na nich między innymi sprawę wznowienia strajku w Szczecinie,
w wyniku którego do stoczni przyjechała liczna delegacja dygnitarzy
partyjnych z Edwardem Gierkiem i Piotrem Jaroszewiczem na czele. Podkreślano, że bardzo dobrze się stało, iż władza
wreszcie zeszła na dół, że I sekretarz i Premier spotkali się z robotnikami
Wybrzeża. Jednocześnie wyrażano nadzieję, że zostaną wyciągnięte surowe
konsekwencje wobec członków rządu i KC PZPR odpowiedzialnych za sytuację
gospodarczą w kraju.
Pracownicy SB zwracali
także uwagę na kontestatorski nurt w debacie społecznej. Przejawiać
się on miał między innymi w tym, że robotnicy nadal słuchali Radia
"Wolna Europa" i komentowali zasłyszane tam informacje.
Jednocześnie zżymali się na media krajowe, które przekazywały informacje
fragmentaryczne i z dużym opóźnieniem.
Pomimo koncentracji na sprawach lokalnych
żywo reagowano na informacje napływające z kraju. Z dużym zadowoleniem
spotkała się informacja o odwołaniu z CRZZ Ignacego Logi-Sowińskiego. Z olbrzymim zainteresowaniem śledzono także obrady
VIII Plenum - 6-7 II 1971 r. Początkowo tym co wzbudzało emocje był
komunikat o tajności obrad. Fakt ten odbierano jako brak zaufania
do społeczeństwa. Jednocześnie dziwił układ Plenum, które otwarte
miało być dyskusją - to że zrezygnowano ze zwyczajowego referatu otwierającego,
odczytywano jako polityczne zagranie Gierka. Sądzono, że jest to wynikiem
braku pewności Gierka kto jest silniejszy, czy grupa odnowy, czy zwolennicy
Gomułki.
Przemówienie Gierka z VIII Plenum
odtworzone w TV i radio uznano za zbyt powierzchowne. Ocena wypadków
grudniowych na Wybrzeżu w przemówieniu - zdaniem mieszkańców Nowej
Huty - była zbyt płytka, a obrady VIII Plenum nie były w stanie dać
odpowiedniej ich oceny. Co więcej niezadowolenie wzbudzał fakt obecności
w KC osób uważanych za odpowiedzialne za przebieg wypadków na Wybrzeżu:
Józefa Cyrankiewicza, Ryszarda Strzeleckiego, Mieczysława Moczara.
W kolejnych dniach zainteresowaniu
obradami VIII Plenum miało słabnąć. Jedynym powracającym tematem dyskusji
było zbyt delikatne potraktowanie przez nowego I sekretarza KC winnych
doprowadzenia do grudniowej masakry na Wybrzeżu.
Do swoistego podsumowania dotychczasowych
komentarzy i zebrania zastrzeżeń nowohuckiego społeczeństwa doszło
w czasie spotkania aktywu HiL z wicepremierem Kaimem, na którym byli
także obecni I Sekretarz KW Domagała i Wachowski, które odbyło się
12 II 1971 r.
Wicepremiera pytano o to kto był
personalnie odpowiedzialny za użycie broni na Wybrzeżu, kto odpowiadał
za aparat bezpieczeństwa, jakie sankcje wyciągnięto wobec osób odpowiedzialnych
za przebieg wypadków grudniowych. Pytano też o wydarzenia w Krakowie,
żądając konkretnych przykładów konsekwencji jakie zostaną wyciągnięte
wobec prowokacyjnego zachowania się milicji na krakowskim rynku w
piątek 18 XII 1970 r. Tego dnia po godz. 18.00 pododdziały ZOMO i MO,
patrole ORMO i aktywu robotniczego brutalnie rozproszyły ludzi gromadzących
się na Rynku Głównym w Krakowie i próbujących doprowadzić do manifestacji.
14 lutego w Kościołach w trakcie
przedpołudniowych nabożeństw odczytano list duszpasterski podpisany
przez kard. Wyszyńskiego i bp. Wojtyłę - będący komentarzem wobec
wydarzeń grudnia. Zanotowano, że list wzywał do datków, które będą
przeznaczone na pomoc dla rodzin ofiar grudnia. Podkreślano, że nabożeństwa
miały spokojny przebieg.
Z dobrym przyjęciem w Nowej Hucie
spotkała się decyzja o przywróceniu cen z przed grudniowej podwyżki,
zapowiedziana przez premiera P. Jaroszewicza 15 II. Zaznaczano jednak,
że "w kręgach starszego aktywu partyjnego
oraz kadry inżynieryjno-technicznej" odnotowano zaniepokojenie
związane z terminem ogłoszenia decyzji. Sądzono, że stało się to zbyt
szybko po kolejnej fali niezadowolenia na Wybrzeżu i wizycie I sekretarza
i premiera w Gdańsku i Szczecinie. Robotnicy mogą zatem nabrać przekonania,
że z władzą można rozmawiać tylko metodą szantażu, co może doprowadzić
do kolejnej tragedii. Podkreślano, że z anulowaniem podwyżki można
było odczekać kilka miesięcy, a zostałaby wówczas odebrana jako przejaw
konsekwentnej polityki partii, a nie ustępstwo pod naciskiem protestów.
Pojawiły się też ciekawe żądania
natury politycznej przypominające nieco atmosferę roku 1956. Negowano
potrzebę istnienia FJN - twierdząc, że nie jest to faktyczna reprezentacja
narodu. Wskazywano, że w Sejmie większość powinni stanowić bezpartyjni,
bo taki jest układ polityczny w kraju. Zarazem wskazywano na potrzebę
istnienia w Polsce partii opozycyjnej i domagano się zelżenia cenzury
prasowej.
Jednocześnie odnotowano akceptację
dla konsekwentnej polityki Gierka, który pomimo unormowania się sytuacji
w kraju w dalszym ciągu energicznie prowadził wymianę kadr i to nie
tylko w rejonach, w których miały miejsce poważniejsze zaburzenia.
Zarazem w komentarzach społeczeństwa Nowej Huty dało się zauważyć
przekonanie o tym, iż Gierek odwołuje ludzi, których poparcia nie
może być pewien. Domagano się wszakże, by pójść ze zmianami dalej
i objąć szczeble wojewódzkie i niższe, a także rozszerzyć je z aparatu
partyjnego na administrację i kierownictwo zakładów produkcyjnych.
Uznawano, że grudzień 1971 r. zapoczątkował
odnowę, która miała doprowadzić do usunięcia osób, które nie liczyły
się z kolektywem. Działania te przyniosły efekt - na terenie Nowej
Huty - w drugim kwartale 1971 r. kiedy to pod naciskiem załogi HiL
ustąpili: Dyrektor Naczelny HiL - mgr inż. Kołomyjski, Dyrektor produkcji
HiL mgr inż. Aleksander Jewasiński, I sekretarz KF PZPR Wachowski,
Przewodniczący Rady Zakładowej Kombinatu Stefanik oraz kilku sekretarzy
KZ PZPR i kierowników wydziałów produkcyjnych.