Marcin Sienkiewicz
Środkowoeuropejska wspólnota interesów W interesie Polski leży ściślejsza współpraca krajów środkowoeuropejskich. W latach 90. XX wieku państwa tego regionu, połączone wspólnym celem, jakim było instytucjonalne związanie się z Zachodem, zdobyły się na wysiłek politycznego współdziałania (Grupa Wyszehradzka). Wejście do NATO, a następnie przystąpienie do Unii Europejskiej nie powinno jednak oznaczać rezygnacji ze współpracy regionalnej. Doświadczenia wypływające z obecności w strukturach euroatlantyckich pokazują, że forsowanie własnego stanowiska przebiega efektywniej w gronie partnerów, którzy mają obiektywnie podobne interesy geopolityczne i doświadczenia historyczne. W polityce polskiej jest miejsce na realizację długofalowej koncepcji współpracy regionalnej w obrębie Europy Środkowej i Wschodniej. Nie powinien być to projekt zastępujący dotychczasową linię polityczną nastawioną na stałe zakotwiczenie Polski w strukturach świata zachodniego. Koncepcja ta ma służyć wzmocnieniu pozycji i roli Polski zarówno w Sojuszu Północnoatlantyckim jak i w Unii Europejskiej oraz zwiększać wpływ krajów regionu Europy Środkowej na kierunki polityki obu tych organizacji, szczególnie wobec krajów b. Związku Sowieckiego graniczących z nimi od wschodu. Osiągnąć ten cel można poprzez zbudowanie trwałego regionalnego bloku politycznego, opartego na jasno określonych potrzebach i zdefiniowanych interesach. Rdzeniem tego bloku powinny być państwa tworzące od początku lat 90. Trójkąt Wyszehradzki, przekształcony później w Grupę Wyszehradzką. Jednakże dotychczasowe doświadczenia w relacjach pomiędzy krajami regionu wskazują, że z punktu widzenia interesów RP podstawowa oś współpracy w naszej części kontynentu powinna skupiać (poza Polską) Czechy oraz Litwę, Łotwę i Estonię – czyli kraje, które w kwestiach związanych z bezpieczeństwem regionalnym oraz ich pozycją w strukturach euroatlantyckich, prowadziły w ciągu ostatnich kilku lat zbliżoną bądź świadomie zbieżną politykę. Wokół tego rdzenia zatem powinny być budowane więzi w kilku kierunkach: • północno-wschodnim, obejmującym państwa skandynawskie na czele ze Szwecją (podzielającą polski punkt widzenia np. w kwestiach polityki wschodniej UE), a także w pewnej perspektywie z Białorusią[1]; • południowo-wschodnim, obejmującym Ukrainę, Mołdawię oraz w regionie kaukasko-kaspijskim Gruzję i Azerbejdżan (państwa skupione w organizacji GUAM)[2] i ewentualnie Armenię; • południowym, na czele z Rumunią, a w dalszej kolejności z Bułgarią i krajami dawnej Jugosławii, z przedłużeniem na Turcję, która jest bardzo ważnym partnerem (graniczącym z Gruzją, Azerbejdżanem i z Armenią) w rozwijaniu współpracy z krajami basenu Morza Czarnego i Kaspijskiego. Tak szeroki geograficznie zakres regionalnej współpracy, obejmujący obszar między Rosją a dużymi krajami Zachodu, oparty jest na historycznych, ale przede wszystkim na geopolitycznych i politycznych podstawach. Zaangażowanie Polski na tym obszarze powinno być oparte na świadomości istnienia obiektywnych interesów, wspólnych dla krajów regionu z zakresu bezpieczeństwa militarnego, energetycznego, utrzymania podmiotowości politycznej i integralności terytorialnej. W pierwszej kolejności owa współpraca powinna obejmować i wiązać państwa regionu należące do NATO i UE. Nie oznacza to jednak, że powinna być ona realizowana wyłącznie z inicjatywy Brukseli, choć należy zabiegać o możliwie szerokie poparcie jej struktur oraz innych członków euroatlantyckiej wspólnoty. 1. Geopolityczne znaczenie regionu Obszar Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza w swej północnej części (Nizina Mazowiecka, Nizina Polska, Nizina Wschodnioeuropejska w obrębie Białorusi, niziny i pojezierza krajów nadbałtyckich, wschodnia Ukraina) charakteryzuje się dostępnością i otwartością przestrzenną. Górskie łańcuchy Sudetów, a szczególnie Karpat, tworzą dodatkowo wewnętrzną barierę oddzielającą kraje leżące nad Morzem Bałtyckim od krajów adriatyckich. Te geomorfologiczne cechy przyczyniały się w przeszłości do dużej wrażliwości organizmów państwowych regionu na zewnętrzną ingerencję oraz w poważnym stopniu utrudniały zbudowanie między nimi trwałych więzów politycznych. Obecnie uwarunkowania związane z ukształtowaniem terytorium nie muszą stanowić głównego źródła problemów bądź sukcesów politycznych. Podstawowym czynnikiem zewnętrznym wpływającym na położenie międzynarodowe obszaru Międzymorza jest bezpośrednia bliskość dwóch ośrodków siły i władzy politycznej: na wschodzie Rosji, a na zachodzie wysoko rozwiniętych państw na czele z Niemcami. Położenie to jest – przede wszystkim dla Polski – stanem, który zaistniał już kilkaset lat temu[3]. Uwzględniając doświadczenia historyczne oraz uwarunkowania geopolityczne należy wskazać na utrzymywanie się pewnej politycznej prawidłowości: państwowo-polityczna słabość Polski przy braku rozwiniętej współpracy z innymi państwami regionu skutkowała zawsze tworzeniem się politycznej próżni, która szybko wypełniana była przez siły zewnętrzne. Płynie z tego wniosek: jeśli uznajemy podmiotowość i samodzielność polityczną za naczelną wartość, to państwo polskie nie może sobie pozwolić na słabość, a państwa regionu na brak współpracy i wzajemną obojętność. Powstałe w XX wieku zarówno na zachodzie jak i na wschodzie teorie geopolityczne podkreślały wagę nizin środkowoeuropejskich dla głównych graczy w polityce europejskiej, a nawet światowej. Panowanie nad tym obszarem uznawane było za konieczny warunek zdobycia przewagi nad konkurencyjnym mocarstwem[4]. Kraje i narody Europy Środkowej traktowane były także jako przedmiot naturalnej ekspansji, a ich podporządkowanie uznawano za realizację fundamentalnych interesów narodowych. Takie przekonanie było szczególnie mocno akcentowane w polityce niemieckiej I połowy XX wieku[5]. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej budzą zainteresowanie także rosyjskiej myśli geopolitycznej. W przekonaniu Aleksandra Dugina[6], państwa położne między wybrzeżami dwu mórz – Bałtyckiego i Czarnego – pełnią rolę wspieranego przez USA „sanitarnego kordonu”, oddzielającego Rosję od zaprzyjaźnionych Niemiec i skłonnej do współpracy Francji. Droga do odbudowy przez Rosję swej supermocarstwowej pozycji prowadzi przez ponowne podporządkowanie „bliskiej zagranicy” oraz rozbicie proamerykańskiego bloku państw w Europie Środkowej[7]. Zbigniew Brzeziński lokuje natomiast w obrębie „Międzymorza” jedno z państw zaliczanych do grona światowych „sworzni geopolitycznych”. Jest nim Ukraina, której zasoby oraz położenie geograficzne budzi zainteresowanie zarówno mocarstwa globalnego – USA, jak i potęgi regionalnej – Rosji[8]. Aktualność przytoczonych teorii geopolitycznych potwierdzają wydarzenia w polityce międzynarodowej z ostatnich dwóch dekad. Przykładem służyć może chociażby każdorazowy sprzeciw Rosji przed kolejnymi fazami rozszerzania NATO, opór Rosji wobec członkostwa Ukrainy w NATO czy planów budowy w Polsce i Czechach elementów tarczy antyrakietowej. 2. Historyczne doświadczenia Europa Środkowa przeżywała swój szczególny polityczny i kulturalny rozkwit w ostatnich dziesięcioleciach XV wieku i pierwszych dekadach XVI wieku[9]. Konkurencja domu Habsburgów, presja Imperium Otomańskiego oraz agresywna polityka „zbierania ziem ruskich” prowadzona przez państwo moskiewskie przyczyniły się do znacznego skurczenia władztwa Jagiellonów, szczególnie na południowej i wschodniej flance tego obszaru. Kontynuacją geopolityczną monarchii jagiellońskiej była Rzeczpospolita Obojga Narodów, której obszar w pierwszej połowie XVII wieku w przybliżeniu pokrywał się z dzisiejszymi terytoriami Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi i Ukrainy. W owym czasie państwo polsko-litewskie zaliczane było do czołowych mocarstw europejskich. Wraz ze słabnięciem I Rzeczpospolitej, a następnie jej ostatecznym upadkiem w 1795 roku, obszar dawnej monarchii jagiellońskiej został podzielony przez trzy mocarstwa: Rosję, Prusy i Austrię. Upadek Polski przyczynił się także do znaczącego osłabnięcia pozycji a później zmarginalizowania Szwecji i Turcji. Zachowanie panowania nad ziemiami byłej Rzeczpospolitej i niedopuszczenie do odbudowy samodzielnego bytu państwowego w tym regionie były podstawą utrzymującego się przez dziesięciolecia konsensusu politycznego między St. Petersburgiem, Berlinem i Wiedniem. Konsensus ten był także jednym z filarów ustanowionego w 1815 roku na kongresie wiedeńskim[10] ładu międzynarodowego. Europa Środkowa jako byt polityczny „pojawiła się” ponownie po zakończeniu I wojny światowej w ramach porządku ustanowionego na kongresie wersalskim[11]. Nowe państwa, m.in. takie jak Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Czechosłowacja, Królestwo Jugosławii, miały wypełnić polityczną pustkę po erozji mocarstw centralnych i carskiej Rosji. W przeciągu dwóch dziesięcioleci obszar „Międzymorza” ponownie został uznany przez mocarstwa zewnętrzne za obiekt politycznego podporządkowania. Brak jednoznacznego regionalnego lidera, poważne sprzeczności interesów między poszczególnymi krajami, odmienne wizje ładu regionalnego nie pozwoliły w okresie międzywojennym na stworzenie politycznego bloku wypełniającego przestrzeń między Niemcami a Rosją. Realizowana w latach 1939-1941 przez III Rzeszę oraz Związek Sowiecki polityka doprowadziła do zasadniczego przemodelowania regionu oraz jego ubezwłasnowolnienia. W wyniku konfliktu między dwoma wspomnianymi totalitarnymi mocarstwami, centralne i wschodnie obszary kontynentu europejskiego stały się areną niszczycielskich zmagań wielomilionowych armii. Zakończenie II wojny światowej przyniosło natomiast ścisłe podporządkowanie Polski oraz jej sąsiadów zwycięskiemu ZSRS. W okresie zimnej wojny i funkcjonowania sytemu dwubiegunowego sytuacja krajów regionu została zamrożona[12]. Położenie „satelitów” ZSRS zaczęło się zmieniać od początku lat 80., w dużej mierze w konsekwencji strajków w Polsce w sierpniu 1980 r. Od tego momentu kraje zachodnie, a szczególnie USA pod wodzą Ronalda Reagana, zaczęły rezygnować z polityki bierności wobec narodów za żelazną kurtyną. W roku 1989 zapoczątkowano w Polsce zmiany polityczne, które doprowadziły ostatecznie do zniesienia systemu totalitarnego na terenie Europy Środkowo-Wschodniej. Transformacja polityczno-ustrojowa spowodowała m.in. pojawienie się nowych treści w polityce zagranicznej państwa polskiego. Przewartościowanie tej polityki wymusiła także zmieniająca się coraz dynamiczniej sytuacja w otoczeniu międzynarodowym Polski (zjednoczenie Niemiec, nasilające się procesy odśrodkowe w ZSRS, aksamitna rewolucja w Czechosłowacji). Coraz wyraźniej rysowała się koniunktura polityczna umożliwiająca ułożenie na nowo stosunków między państwami Europy Środkowej. Rok 1990 zapoczątkował serię spotkań na szczycie przedstawicieli Polski, Czechosłowacji i Węgier, które przerodziły się w stałą formę współpracy regionalnej pod postacią Trójkąta, a od 1993 r. Grupy Wyszehradzkiej. Kraje te przystąpiły także do znacznie szerszego, regionalnego związku państw w postaci Inicjatywy Środkowoeuropejskiej, obejmującej swoimi ramami także Ukrainę i Białoruś[13]. Rozwojowi nowej współpracy towarzyszył jednocześnie proces demontażu dotychczasowych, narzuconych z zewnątrz instytucjonalnych związków „integrujących” satelity Związku Sowieckiego. W 1991 r. nastąpiło formalne rozwiązanie Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Należy podkreślić, że w ramach rozwijającej się współpracy regionalnej, realizowano główny strategiczny cel, jakim było trwałe zintegrowanie się ze strukturami euroatlantyckimi. Za ukoronowanie zaangażowania Zachodu i jednocześnie dążeń Polski oraz pozostałych krajów regionu uznać można rozszerzenie NATO w 1999 r. i Unii Europejskiej w 2004 r. Kraje Grupy Wyszehradzkiej oraz trzy republiki nadbałtyckie stały się jej członkami w tym samym czasie, 1 maja 2004 r. Wybór prozachodniej polityki przez liczne grono państw środkowo-wschodniej Europy przyniósł zatem realizację ich strategicznych celów. Polska, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia, Rumunia, Bułgaria stanęły jednak przed kolejnymi wyzwaniami. Skłonność do pomijania racji i przedmiotowego traktowania Polski oraz jej mniejszych sąsiadów okazała się nadal obecna w polityce nie tylko Rosji, ale i państw zachodnich[14]. Jednakże położenie między Berlinem a Moskwą nie niesie już dziś ze sobą tak fatalnych konsekwencji dla Polski, jak w okresach minionych. To Niemcy bowiem, obok Stanów Zjednoczonych, najmocniej wspierały decyzje o poszerzeniu NATO o kraje środkowoeuropejskie. Berlin wspierał konsekwentnie również dążenia Warszawy do wejścia w skład Unii Europejskiej. Co prawda po wejściu Polski do UE uwidoczniły się, czy też pojawiły, poważne różnice zdań między Warszawą a Berlinem, szczególnie w podejściu do relacji z Federacją Rosyjską. Apogeum rozbieżności polsko-niemieckich w tej materii nastąpiło w okresie rządów Gerharda Schrödera, których najdonioślejszym wyrazem jest rosyjsko-niemiecki projekt gazociągu mającego przebiec po dnie Morza Bałtyckiego. Są to jednak rozbieżności między partnerami współtworzącymi najważniejsze organizacje świata zachodniego. 3. Nowy etap W 2004 roku rozpoczął się zatem nowy etap, w którym należy zadbać o należyte uwzględnienie przez Sojusz i Unię potrzeb oraz interesów ich nowych członków. Już w pierwszych miesiącach swojego członkostwa państwa środkowoeuropejskie potrafiły zdobyć się na współdziałanie na rzecz korzystnych dla siebie rozstrzygnięć budżetowych. W trakcie odbytej w grudniu 2004 r. debaty nad unijnym budżetem na lata 2007-2013 Polska, przy wsparciu Czech, Słowacji i Węgier, stanowczo walczyła o korzystne rozstrzygnięcia dla nowych państw członkowskich[15]. W ciągu kilku ostatnich lat w wielu kwestiach stopniowo zaczęła funkcjonować oś współpracy politycznej obejmująca Czechy, Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię. Kraje te połączyła współpraca bilateralna oraz w ramach UE i NATO. Dzieje się tak szczególnie w sprawach polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa (w tym bezpieczeństwa energetycznego oraz ekologicznego) oraz zasad wewnętrznego funkcjonowania Unii. Zbliżone do w/w krajów stanowiska zajmuje też dziś Szwecja. Co ważne, to właśnie Szwecja wraz z Polską była inicjatorem programu Partnerstwa Wschodniego UE powołanego dla rozwoju współpracy z Ukrainą, Mołdawią, Gruzją, Azerbejdżanem, Armenią, a także z Białorusią. W obecnej sytuacji geopolitycznej, wywołanej w dużej mierze agresywną polityką Rosji ostatnich miesięcy, rysuje się także możliwość ściślejszego współdziałania na kolejnej osi, którą mogą tworzyć inne kraje naszej części Europy – osi biegnącej wzdłuż linii Warszawa-Bratysława-Budapeszt-Bukareszt, z ewentualnym przedłużeniem dalej na południe o Sofię i Ankarę. Te dwie przecinające się osie powinny w najbliższych latach skupiać uwagę władz polskich, ponieważ od ich zwartości i trwałości zależeć będzie pozycja międzynarodowa Polski. Obecnie więc polska polityka w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, również w kontekście powodzenia unijnego projektu Partnerstwa Wschodniego, powinna skupiać się z jednej strony na wzmacnianiu wzajemnych relacji i partnerstwa z krajami osi nr 1 (Czechy, państwa bałtyckie, Szwecja), a z drugiej na podjęciu wyzwania, jakim jest przekonanie do ściślejszej współpracy możliwie dużej liczby państw osi nr 2 (Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria i Turcja), z uwzględnieniem bliskiej członkostwa w UE Chorwacji. W pierwszym przypadku (oś nr 1) polityczna kooperacja układa się dobrze, szczególnie w takich obszarach, jak polityka wewnętrzna Unii, kształtowanie wschodniego wymiaru polityki NATO i Unii, postrzeganie roli USA w Europie czy bezpieczeństwa energetycznego i dążenia do solidarności europejskiej w tej kwestii. Państwa te swą postawą wielokrotnie udowodniły też, że są orędownikami zachowania i umocnienia więzów polityczno-militarnych między USA a ich europejskimi sojusznikami. Więzy te postrzegane są przez nasze kraje jako podstawa bezpieczeństwa i stabilności całego kontynentu[16]. Za klamrę spinającą interesy Polski i Republiki Czeskiej uznać można przystąpienie tych krajów do wyżej wspomnianego programu budowy tarczy antyrakietowej. Z punktu widzenia Warszawy i Pragi te bardzo kosztowne instalacje wojskowe miały w przyszłości stanowić poważną gwarancję zaangażowania Stanów Zjednoczonych na rzecz ich bezpieczeństwa. Zgoda Polski i Czech na amerykańskie bazy sprzyjała także procesowi formowania silniejszej wspólnoty interesu obu krajów i całego regionu. Rezygnacja przez prezydenta Baracka Obamę z forsowanego przez poprzednią administrację projektu „tarczy” nie powinna zostać potraktowana przez oba kraje jako definitywna porażka dotychczasowej polityki, ale jako próba trwałości wypracowanych między Warszawą i Pragą więzi, na bazie których powinny zostać wypracowane nowe inicjatywy. Polskie obawy wyrażane pod adresem coraz bardziej agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej, generalnie podzielane przez Czechów, znajdują pełne zrozumienie na Litwie, Łotwie i Estonii. Solidarność z polską polityką wschodnią republiki nadbałtyckie wyraziły szczególnie dobitnie w obliczu rosyjskiej ofensywy na Gruzję w sierpniu 2008 r. Jednoznaczne, wspólne opowiedzenie się po stronie własnego kaukaskiego partnera odczytywać można jako przejaw cementowania się wspólnoty interesów tych państw, co przyczynia się do wzrostu ich znaczenia w Europie. Czechy, Polska i kraje bałtyckie mają też bardzo zbliżone, jeśli nie tożsame postulaty dotyczące bezpieczeństwa energetycznego Europy i konieczności możliwie bliskiej współpracy w tej mierze wszystkich krajów Unii. Podnoszą one problem wiarygodności Rosji, jako pewnego dostawcy surowców energetycznych, a także skrajnego „upolitycznienia” ich przesyłu przez Moskwę. Rosyjska aktywność w rejonie Bałtyku skłania natomiast Szwecję do coraz intensywniejszej współpracy z Polską. Doskonałym tego przykładem jest wspomniana już inicjatywa Warszawy i Sztokholmu w postaci projektu Partnerstwa Wschodniego UE, jako wzmocnienia regionalnej współpracy ze wschodnimi sąsiadami Unii. W drugim przypadku (osi nr 2) istnieją geopolityczne i geoekonomiczne podstawy, które jak najszybciej wypełnić należy polityczną treścią. Silnym bodźcem ku zacieśnieniu współpracy na osi południowej była „wojna gazowa” Rosji przeciw Ukrainie i jej następstwa. Ograniczenie, a następnie całkowite przerwanie dostaw gazu w pierwszych tygodniach 2009 roku unaoczniły m.in. Słowacji, Węgrom czy Bułgarii, że opieranie bezpieczeństwa energetycznego na jedynym a zarazem nieprzewidywalnym dostawcy surowca jest założeniem z gruntu błędnym. Państwa te, nie będąc stronami konfliktu, poniosły w związku z nim największe straty finansowe i polityczne. Gwałtowny rosyjsko-ukraiński kryzys gazowy stał się wyraźnym bodźcem do refleksji nad redefinicją dotychczasowej polityki energetycznej prowadzonej przez te kraje. W pierwszej połowie 2008 r. powstała więc dla Polski sprzyjająca koniunktura, umożliwiająca pogłębienie dialogu z partnerami środkowoeuropejskimi i zbliżenie ich do głoszonych przez Polskę postulatów[17]. Rumunia i Turcja są dla Polski natomiast pożądanymi partnerami w rozwijaniu współpracy z krajami czarnomorskimi i kaspijskimi. Doniosłe znaczenie konieczności posiadania nie tylko przyjaznych, a wręcz strategicznych relacji z Bukaresztem i Ankarą, ujawnia się przy rozważaniu skuteczności inicjatywy Partnerstwa Wschodniego oraz projektu gazociągu Nabucco, który został zrewitalizowany i zyskuje coraz szersze poparcie w Europie, Azji i USA[18]. Interesy w wymienionych wyżej państwach, leżących na dwóch osiach polskiej aktywności politycznej, pomimo swej geograficznej rozpiętości, połączone są w różnym stopniu wspólnymi bądź bardzo podobnymi wyzwaniami i poglądami: • konieczność importowania dużych ilości ropy naftowej i gazu ziemnego, co powoduje zainteresowanie bezpieczeństwem dostaw; • tranzytowe położenie w handlu surowcami energetycznymi, które sprzyja zainteresowaniu powstawaniem nowych połączeń transportowych (powstawanie gazociągów i ropociągów omijających terytorium FR i niezależnych od niej); • graniczenie lub bliskość obszaru pozostającego poza strukturami euroatlantyckimi oraz bezpośrednie narażenie na presję Rosji, powoduje naturalne zainteresowanie kierunkiem wschodnim, a szczególnie rozwojem sytuacji w miejscach zapalnych, tzw. „zamrożonych konfliktów” (Naddniestrze, Krym; Górski Karabach, Abchazja i Osetia Płd.) i bezpieczeństwem regionalnym; • relatywnie duża akceptacja dla znaczącego udziału USA w kształtowaniu polityki bezpieczeństwa w regionie. Wnioski Doświadczenia minionych dziesięcioleci i stuleci uczą, że w polityce europejskiej, a nawet światowej, obecne były tendencje do instrumentalnego traktowania bądź nieuwzględniania interesów narodów położonych między Morzem Bałtyckim, Adriatyckim i Czarnym. Podstawowym zadaniem polskiej polityki realizowanej w obrębie „Międzymorza” powinno być zatem budowanie politycznej świadomości regionu, inicjowanie korzystnych dla wszystkich krajów działań oraz uczestnictwo w definiowaniu wspólnych interesów. W pierwszym rzędzie należy skupić się na zacieśnieniu współpracy z krajami znajdującymi się wraz z Polską w NATO i UE: możliwie wszystkimi partnerami z Grupy Wyszehradzkiej, państwami nadbałtyckimi, Rumunią, a także ze Szwecją. Nie można oczywiście wykluczyć istnienia między tymi krajami różnic dotyczących polityki wschodniej czy energetycznej. Kontynuowanie przez Kreml dotychczasowej polityki powinno jednak sprzyjać konsolidacji państw regionu. Należy zatem podejmować wysiłki na rzecz wypracowania mechanizmów uzgadniania wspólnych stanowisk i koordynacji działań w łonie krajów leżących na wspomnianych dwóch osiach. W interesie wszystkich partnerów pozostaje podniesienie własnej pozycji i uzyskanie większej roli zarówno w NATO, jak i w Unii, a także zwiększenie korzystnego z ich punktu widzenia oddziaływania struktur euroatlantyckich na obszar b. Związku Sowieckiego. Należy bowiem zdobyć istotny, realny wpływ na kształtowanie polityki wschodniej tych organizacji. Kraje te mogą stać się naturalnym oparciem dla pozostałych państw „Międzymorza”, zainteresowanych integracją czy rozwijaniem stosunków ze światem zachodnim. Polityczny horyzont tej wspólnoty interesów powinien rozciągać się od Szwecji na północy po Turcję na południu. Doświadczenia związane z konfliktem rosyjsko-gruzińskim[19], forsowaniem projektu gazociągu Nord Stream czy z nową polityką obecnej administracji amerykańskiej wobec Rosji[20], powinny uświadomić krajom „Międzymorza”, że w pierwszym rzędzie powinny liczyć na swoją solidarność. Polscy politycy odpowiedzialni za realizację polityki zagranicznej muszą natomiast wiedzieć, że Polska nie może sobie pozwolić na dyplomatyczną bierność i dopasowywanie się jedynie do inicjatyw politycznych forsowanych przez możnych partnerów z UE. Zakres współpracy obejmować powinien przede wszystkim wspólne działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego regionu, umocnienia więzi ze Stanami Zjednoczonymi, a także budowanie większej spójności politycznej Unii i NATO, by służyły one interesom wszystkich członków tych struktur, nie tylko tych największych. Zachowaniu spójności Sojuszu służyć powinno wypracowanie odpowiadającej rzeczywistości nowej strategii, uwzględniającej potrzeby w zakresie bezpieczeństwa państw środkowoeuropejskich. W jej ramach powinny zawierać się niezwykle ważne dla krajów regionu postulaty obrony bezpieczeństwa energetycznego oraz konsekwentnego zaangażowania NATO na Wschodzie, a także perspektywa rozszerzenia Sojuszu. Kwestie te powinny być także właściwie ujęte w polityce Unii Europejskiej (dobrą do tego okazją mogą być prezydencje w UE państw naszego regionu). W ramach europejskiej wspólnoty Polska oraz jej środkowoeuropejscy partnerzy powinni koncentrować się także się na zachowaniu podstawowej dla ich żywotnych interesów zasady solidarności oraz poszanowania zdania mniejszych państw członkowskich. Zacieśnianie przez Polskę współpracy regionalnej i budowanie regionalnego bloku politycznego należy traktować jako zadanie długofalowe wymagające woli politycznej, konsekwencji i wysiłku.
Tekst z książki Rzeczpospolita na arenie międzynarodowej. Idee i praktyczne dylematy polityki zagranicznej (Kraków-Warszawa 2010), pracy zbiorowej pod redakcją Jacka Kloczkowskiego i Tomasza Żukowskiego, zawierającej artykuły rozwijające tezy wystąpień z cyklu konferencji eksperckich, organizowanych przez Ośrodek Myśli Politycznej dla Kancelarii Prezydenta RP w latach 2008-2009.
[1] Przykładem aktywności Polski w kierunku skandynawskim może być zaangażowanie PGNiG w wielostronne przedsięwzięcia infrastrukturalne w postaci udziału w konsorcjum SKANLED mającym zbudować gazociąg z Karsto w Norwegii do Szwecji i Danii. W listopadzie 2007 r. PGNiG podpisało z duńskim operatorem systemów przesyłowych, energetycznych i gazowniczych Energinet.dk oraz z Gaz-Systemem, polskim operatorem gazociągów przesyłowych, umowę o współpracy dotyczącą budowy gazociągu Baltic Pipe, który miał połączyć polski i duński system gazowniczy. Planowano, że dzięki tej inwestycji pozyskanych zostanie 3 mld m3 gazu rocznie z kierunku północnego. Do końca 2008 r. realizacja projektu pozostawała na etapie wykonywania analiz rentowności i wykonalności technicznej. Według prezesa PGNiG Michała Szubskiego (wypowiedź z kwietnia 2008 r.) należy „(…) powtórzyć część analiz i sprawdzić, czy prawidłowo wyceniono ryzyko – bo od tego zależy rentowność projektu”. W jego ocenie zarówno inwestycje w rurociąg jak i terminal LNG są „(…) obiecujące ekonomicznie, więc wydamy pieniądze na ich kontynuację. Nie są to jednak kwoty tak znaczące, byśmy byli w przyszłości zobligowani do pełnej realizacji tych projektów”, PGNiG czeka na nowe taryfy gazu, „Gazeta Wyborcza”, 03 IV 2008. 29 kwietnia 2009 r. Konsorcjum SKANLED, w skład którego wchodzi m.in. PGNiG, podjęło decyzję o zawieszeniu realizacji projektu budowy gazociągu SKANLED z Karsto w Norwegii do Szwecji i Danii. [2] Organizacja na Rzecz Demokracji i Rozwoju powołana do życia przez Gruzję, Ukrainę, Azerbejdżan i Mołdawię. [3] O jego fundamentalnym wpływie na sprawę naszych interesów narodowych przekonujemy się od XVIII wieku. [4] W geopolitycznej koncepcji Halforda Johna Mackindera (1861-1947) region Europy Środkowej pełnił kluczową rolę w rywalizacji mocarstw. Po zakończeniu I wojny światowej Mackinder postulował restytuowanie na obszarze między Morzem Bałtyckim a Czarnym bloku państw, które w skuteczny sposób oddzielałyby od siebie Niemcy i Rosję. Za postulatem tym kryły się oczywiście intencje czysto egoistyczne, upatrujące w geopolitycznym wyodrębnieniu i usamodzielnieniu Europy Środkowej realizacji strategicznych interesów Imperium Brytyjskiego. T. Gabiś, Świat kolisty i zwycięstwo w historii Sir Halforda Mackindera, „Stańczyk” 1995, nr 1 (24), s. 25. [5] W latach I wojny światowej Friedrich Neumann forsował koncepcję „Mitteleuropy” jako obszaru politycznej, militarnej i gospodarczej dominacji państwa niemieckiego. Efektywnemu panowaniu nad tym regionem służyć miały pewne koncesje polityczne udzielone miejscowym narodom. Wsparcie niepodległości Litwy, Ukrainy oraz podpisany w 1918 r. pokój brzeski z Rosją bolszewicką składały się na nieudaną próbę realizacji tej koncepcji. Traktat ten między Niemcami, Austro-Węgrami, Turcją, Bułgarią a Rosją bolszewicką, został podpisany 3 marca 1918 r. w Brześciu. Na jego mocy Rosja wycofywała się z wojny, zawierała separatystyczny pokój z państwami centralnymi oraz odstępowała Niemcom i Austro-Węgrom obszar obejmujący Królestwo Kongresowe, Litwę, Łotwę, Estonię, Białoruś oraz większość ziem ukraińskich. Galicja Wschodnia z Lwowem i Przemyślem oraz dawna gubernia chełmska miały zostać przekazane Ukraińskiej Republice Ludowej. W okresie międzywojennym głośne były natomiast poglądy niemieckiego geopolityka Karla Haushofera głoszącego konieczność uzyskania przez Rzeszę Niemiecką „przestrzeni życiowej” kosztem Europy Środkowej. Postulował on przymierze trzech potęg euroazjatyckich: Niemiec, Rosji i Japonii. [6] Aleksander Dugin to czołowy przedstawiciel nurtu euroazjatyckiego we współczesnej rosyjskiej myśli geopolitycznej. Jego książka Osnowy gieopolitiki (Moskwa 1997) została zalecona jako podręcznik dla studentów akademii wojskowych przez Sztab Generalny Federacji Rosyjskiej. Postulował m.in. doprowadzenie do ścisłego porozumienia i współpracy między Rosją a Niemcami kosztem ich sąsiadów. W jednym z udzielonych wywiadów bez niedomówień wskazał na konieczność przeprowadzenia zmian terytorialnych w Europie Środkowo-Wschodniej: „Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki”, Czekam na Iwana Groźnego, wywiad z A. Duginem, „Fronda” 1998, nr 11/12. [7] I. Massaka, Euroazjatyzm. Z dziejów rosyjskiego misjonizmu, Wrocław 2001, s. 179. [8] Szerzej w: Z. Brzeziński, Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej, Warszawa 1998. [9] W owym czasie dynastia Jagiellonów skupiła w swych rękach władzę nad wieloma królestwami i księstwami w centralnej, południowej i wschodniej części Europy. W ich granicach znajdowały się stolice wielu dzisiejszych państw: Belgrad, Buda, Bratysława, Kijów, Mińsk, Warszawa, Zagrzeb, Wilno. [10] Kongres wiedeński trwający od września 1814 r. do czerwca 1815 r. zgromadził reprezentantów 16 państw europejskich, którzy ustalili nowy porządek polityczny po okresie wojen napoleońskich. W trakcie obrad ukształtowało się grono mocarstw: Rosja, Wielka Brytania, Prusy, Austria i Francja, które miały decydujący wpływ na losy wielu krajów i narodów europejskich. Przyjęta na kongresie zasada legalizmu oraz równowagi sił przyniosła Europie długi okres stabilizacji w polityce międzynarodowej. Jednak koszty tak skonstruowanego ładu ponosiły państwa słabsze oraz narody pozbawione swej samodzielnej politycznej reprezentacji. Ziemie polskie stały się obiektem przetargu politycznego, który miał zaspokoić interesy mocarstw. [11] Układ pokojowy kończący I wojnę światową, zawarty 28 czerwca 1919 r. między zwycięskimi mocarstwami Ententy a pokonanymi Niemcami. W kolejnych miesiącach podpisano jeszcze traktaty z pozostałymi państwami centralnymi: Austrią, Bułgarią, Węgrami i Turcją. Rosja bolszewicka nie została zaproszona do uczestnictwa w konferencji pokojowej ani nie była stroną traktatu. Głównymi beneficjantami traktatu, obok Francji i Wielkiej Brytanii, były Polska, Czechosłowacja, a także Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Największe koszty polityczne, terytorialne i materialne poniosły Niemcy, a także Węgry (utrata m.in. Siedmiogrodu i Słowacji). Przestrzeganie postanowień traktatu wersalskiego uznawano za podstawową gwarancję dla niepodległości nowych państw w Europie Środkowej. Głównym politycznym oponentem traktatu stały się Niemcy, które zarówno w okresie Republiki Weimarskiej jak i po dojściu Adolfa Hitlera do władzy, dążyły do jego rewizji. [12] Powstanie węgierskie z 1956 r., praska wiosna 1968 r., opór narodu polskiego wobec władzy komunistycznej w roku 1956 (walki w czerwcu w Poznaniu), 1968, 1970 i 1976 nie wywoływały stanowczej reakcji państw zachodnich. [13] Polska z Litwą, Łotwą i Estonią dodatkowo współpracuje w ramach powstałej w 1992 roku Rady Państw Morza Bałtyckiego. [14] Za przykład lekceważenia interesów nowych członków Unii Europejskiej może posłużyć postawa przywódcy socjaldemokratów w Parlamencie Europejskim, Martina Schulza. W 2007 r. ten wpływowy niemiecki polityk występował z ostrą krytyką ówczesnego polskiego rządu, oskarżając go o popieranie kary śmierci i postulując jednocześnie izolację międzynarodową Polski. Wskazywał także na problemy, jakie Polska rzekomo stwarza Unii Europejskiej w jej stosunkach z Rosją. Aroganckie podejście do nowych członków Unii Europejskiej ujawniło się także podczas wizyty delegacji Parlamentu Europejskiego u prezydenta Czech (grudzień 2008 r.). Rozmowa poświęcona głównie problemowi ratyfikacji traktatu lizbońskiego przerodziła się w brutalny atak europejskich deputowanych na Vaclava Klausa. Skandaliczna postawa eurodeputowanych wobec głowy czeskiego państwa nie spotkała się bynajmniej z potępieniem czołowych polityków UE. Paradoksalnie to prezydent V. Klaus stał się obiektem krytyki m.in. prezydenta Francji Nikolasa Sarkozy’ego oraz szefa Komisji Europejskiej José Manuela Barroso. [15] Czy Polska, Węgry, Czechy i Słowacja zerwą rokowania nad budżetem UE?, www.bankier.pl, 09 grudnia 2004. [16] W sytuacjach, w których dochodziło do amerykańsko-europejskich sporów dotyczących odmiennych ocen zagrożeń wspólnego bezpieczeństwa, niejednokrotnie państwa środkowoeuropejskie (również wspólnie) opowiadały się po stronie Waszyngtonu. Dobitnym tego przykładem było wsparcie udzielone w 2003 r. przez państwa środkowoeuropejskie polityce USA wobec Iraku, pomimo wyraźnie odmiennego stanowiska zajmowanego przez Niemcy, Francję i Rosję. [17] Z perspektywy minionego czasu ta szansa wydaje się, że została zmarnowana. [18] Projekt Nabucco zakłada budową rurociągu o długości ok. 3,3 tys. km, którym tłoczonych będzie 20-30 mld m3 gazu rocznie z Iranu poprzez Turcję, Bułgarię, Rumunię, Węgry do Austrii. Realizacji inwestycji podjąć się ma założona w 2004 r. spółka Nabucco Gas Pipeline International GmbH (GPI). Zaangażowane w projekt są koncerny petrochemiczne i gazowe, takie jak: austriacki OMV, rumuński TRANSGAZ, węgierski MOL, bułgarski BEH, Turecki BOTAS oraz od 2006 r. niemiecki RWE. W 2008 r. koszt budowy rurociągu GPI określiła na poziomie 7,9 mld Euro. www.nabucco-pipeline.com. [19] Zdystansowana postawa głównych państw UE wobec wkroczenia wojsk rosyjskich w głąb terytorium Gruzji. [20] Tzw. „Zresetowanie” stosunków z Rosją przez prezydenta B. Obamę. |