Hołd pruski, czyli złe skutki tego, że Zygmunt Stary nie czytał Gry o tron albo jakiejkolwiek historii Polski pisanej po XVIII wieku

omp

10 kwietnia 2018

Hołd pruski, 10 kwietnia 1525. Gdyby to była Gra o tron, Albrecht za chwilę leżałby w kałuży krwi (no chyba że Zygmunt Stary miałby smoka). Gdyby to była historia wielu innych państw europejskich, w sumie też mógłby tak skończyć, a przynajmniej siedziałby w lochu. Nasze władze i elity były jednak łaskawe – choć oczywiście jakieś argumenty dla tej swojej łaskawości, poza znacznie większym niż średnia europejska miłosierdziem, miały. Natomiast dalszy ciąg zdarzeń dowiódł niezbicie, że gdy potencjalnego śmiertelnego wroga nie chce się czy nie potrafi okiełznać, gdy ma się ku temu duże szanse, to później sprawy zwykły się wymykać spod kontroli. Oczywiście można długo się spierać, czy Polska mogła rozprawić się i z Prusami, i z Rosją trwale, tak by zupełnie zlikwidować zagrożenie z ich strony i uczynić Prusaków i Rosjan lepszymi ludźmi, niż się potem okazali, gdy prowadzili własną brutalną politykę ekspansji. Łatwo by na pewno nie było – i pozostaje też pytanie, czy nie było to tak bardzo nie w polskiej naturze i polityczności, że dywagacje na ten temat są nawet poza sferą historii alternatywnej. W każdym razie cenę za pozostawienie Prus na powierzchni, a zwłaszcza za przyzwolenie na ich późniejszy rozwój, zapłaciła Rzeczpospolita bardzo wysoką. Cóż, Rosję mieliśmy krótko pod swą władzą, Prusy wydawało się, że pod kontrolą, Austrię na swej łasce i niełasce w 1683. W drugiej połowie XVIII wieku można było jedynie wspominać te dawne przewagi.

Komentarze są niedostępne.