“Norwegii, jak się okazało, grozi nie bliska Wielka Brytania, ale daleka Rzesza Niemiecka; Duńczykom od dawna grożą Niemcy; Szwedom Rosjanie, ale poniekąd także Niemcy; Finom – Rosja. Wszystko to są ich a zarazem nasi wrogowie. Nic naturalniejszego, jak w takim położeniu podawać rękę sąsiadce wrogów, również zagrożonej Polsce. Zachodzi jednak fatalna okoliczność, która taką pobudkę może zmrozić w zarodku. Polska jedyna bodaj na świecie ma nad sobą nawet po zmartwychwstaniu i po okresie odbudowy, 1919-1939, groźbę zupełnego zniszczenia jako państwo i jako naród. Może się ona utrzymywać przy życiu ciągłym bohaterstwem, ale czy z tak nieszczęśliwie sytuowanym krajem warto łączyć swe losy? I jeżeli zawierać z nią przymierza, to przeciw wszystkim, czy przeciw niektórym tylko nieprzyjaciołom? Czy Polacy wydaliby wojnę Niemcom, gdyby szło Duńczykom o Flensberg, albo wojnę Sowietom, gdyby szło o kawałek tundry lapońskiej? I na odwrót. Czy wiele pomogłaby nam dywersja kilku duńskich dywizji w Holsztynie, albo nawet kilkunastu szwedzkich w Finlandii?”
Archiwum dla Kwiecień, 2014
Wpisy :
Kwestia bałtycka – po raz pierwszy w całości
24 kwietnia 2014Czasy się zmieniają, ale problemy co najwyżej pogłębiają?
18 kwietnia 2014“Dla pracy zaś ustawodawczej nie wystarczają sama dobra wola, samo zaufanie wyborców, tu potrzeba i specjalnego wykształcenia politycznego” – mówił Józef Milewski, konserwatywny polityk i ekonomista, na posiedzeniu Sejmu 23 listopada 1905 r. przy dyskusji nad reformą wyborczą. Tekst jego wystąpienia przedstawiamy na stronie http://polskietradycje.pl/article.php?artykul=517 – jest także częścią właśnie wydanego wyboru pism Milewskiego pt. “Zdobycze i iluzje postępu”. Wypowiadał się Milewski w kwestii wówczas niezwykle ważnej, tj. jak dalece – i w jakim tempie – powinna postępować demokratyzacja życia politycznego w Austro-Węgrzech, a zatem i w Galicji, czego najbardziej istotnym wyrazem była reforma prawa wyborczego. Dyskusje na ten temat poza oczywistymi wątkami pragmatycznymi – kto i ile na reformie zyska/straci jeśli chodzi o siłę polityczną – odwoływały się do fundamentalnych dylematów, czym w gruncie rzeczy jest polityka, w jakiej postaci zasługuje na uznanie a w jakiej na krytykę czy wręcz potępienie, czym jest władza, czym są prawa polityczne jednostek i wspólnot, czym naród/społeczeństwo etc. Słowem – rozważano w tych sporach niezwykle ciekawe problemy, których w zasadzie do dziś nie rozwiązano (na tyle by uznać, że nie ma już o czym rozmawiać), a niektóre nawet znacznie się pogłębiły. Polityka kreowana w mediach ‘elektronicznych’ – toż to dopiero musiałoby wywołać zgrozę u myślicieli z początków XX wieku, gdyby mogli ją sobie teraz poobserwować. Demagogia, której (słusznie) obawiali się w swych czasach, mogłaby w obliczu tego, co dzieje się dziś – jałowych sporów podporządkowanych sztuczkom marketingu politycznego – wydać się całkiem niewielką jeszcze ceną za umasowienie polityki…
Piotr Zaremba – wprowadzenie do książki K. M. Ujazdowskiego “Polityka ambitna”
15 kwietnia 2014Przed II wojną światową większość czołowych polityków polskich broniła swoich racji równie zręcznie na piśmie, co w publicznych wystąpieniach. Niektórzy przeszli do historii jako najważniejsi polityczni publicyści (Roman Dmowski), podczas gdy inni byli „tylko” błyskotliwymi eseistami (Józef Piłsudski). Wielu łączyło zawód posła z zawodem dziennikarza. Z dziejów II RP wyłania się galeria politykujących redaktorów naczelnych – od socjalistów Mieczysława Niedziałkowskiego i Kazimierza Pużaka po arcykonserwatystę Stanisława Cata-Mackiewicza. W dzisiejszych czasach ta dwoistość nie jest już tak oczywista. W starszym pokoleniu, zwłaszcza wśród liderów demokratycznej opozycji, wielu broniło jeszcze swoich racji także tekstami publicystycznymi, ale nie zawsze wytrwali przy tej formie aktywności po roku 1989. Tym bardziej dotyczy to ich następców, którym wystarczy często umiejętność lapidarnego i mocnego wypowiadania się przed telewizyjnymi kamerami. (więcej…)