Jest źle, bo postpolitycznie

Jacek Kloczkowski

11 lipca 2011

Poproszony przez redakcję portalu rebelya.pl o wskazanie pięciu największych moim zdaniem problemów Polski, strapiłem się, gdyż wybór jest niezwykle trudny. Tak wiele dziedzin naszego życia szwankuje: mamy fatalną infrastrukturę drogową i niewydolne sądownictwo, kiepską służbę zdrowia i podupadające szkolnictwo. Rośnie dług publiczny, który może pogrążyć gospodarkę. Czeka nas prawdopodobnie – z wszystkimi opłakanymi skutkami – zapaść demograficzna. Już teraz gnębi bezrobocie. Wysiadają sieci energetyczne. I tak dalej, i tak dalej. Gdy się myśli o tych wszystkich problemach, szuka się ich praprzyczyny, próbuje dociec, dlaczego jest ich aż tyle i wciąż daleko nam do ich rozwiązania. Nie da się już przecież wszystkiego tłumaczyć historią – wojną, komunizmem, a nawet świeżej daty postkomunizmem.Nie ma zapewne jednej rozstrzygającej odpowiedzi na pytanie, dlaczego w tylu dziedzinach zupełnie nam nie idzie albo zmieniamy je zbyt wolno (bądź nie jesteśmy w stanie wymóc zmian, jeśli bezpośrednio od nas nie zależą). Rzeczywistość jest zbyt złożona, aby wpychać ją w upraszczające schematy. Jest jednak pewna przypadłość polskiej polityki, która coraz mocniej i bardziej złowrogo wpływa  na większość sfer życia w Polsce. To jeden z rodzaju tych problemów, które tkwią u źródeł wielu innych a o skali kolejnych przesądzają. Jest nim postpolityka.

Gdybyśmy mieli w Polsce normalną politykę, łatwiej byłoby sobie nam radzić z problemami gospodarczymi, infrastrukturalnymi, gospodarczymi, czy demograficznymi. Pewnie i nasza polityka zagraniczna przedstawiałaby się zgoła inaczej. Bynajmniej to nie ostrość sporu politycznego jest tu głównym problemem. W wielu państwach – choćby w USA – nie jest on wcale łagodniejszy, a jakość polityki często bywa lepsza. Nie jest też swoiście polską cechą panoszenie się w życiu politycznym różnej maści PR-owców i politycznych marketingowców, próbujących sprowadzić wszystko do „narracji” i atrakcyjnych „przekazów”, budujących politykę wokół „wrzutek medialnych” i innych szarlatańskich zagrywek. Choć już zdecydowanie za dużo Polaków przyzwala na to, aby wizerunkowa strona polityki zdominowała wszystkie inne jej aspekty. Wciąż jednak nie w tym tkwi sedno problemu. Polega ono na tym, że w Polsce rządzą – i mają szanse rządzić dalej – politycy, dla których postpolityka stała się wszystkim.

Wielu amerykańskich, angielskich czy francuskich polityków biegle korzysta z polityki wizerunkowej i rozmywa swe ideowe przesłanie, chcąc schlebiać jak najszerszym grupom wyborców. Niemniej niekiedy w cieniu tych fajerwerków marketingowych, niekiedy na pierwszym planie, w poważnych państwach, mających aspiracje do odgrywania znaczącej roli w świecie a przede wszystkim chcących dobrze się rozwijać i rozwiązywać problemy, toczy się także normalna polityka i zwykła praca na rzecz obywateli: myśli się długofalowo, ryzykuje utratę części poparcia, ale nie cofa przed niepopularnymi a potrzebnymi posunięciami, nie drży na myśl o tym, jak dane działanie będzie ocenione przez wpływowe środowiska opiniotwórcze w kraju i zagranicą. Słowem jest zupełnie inaczej niż w Polsce pod rządami PO.

Z postpolityką wiąże się postępujący w naszym kraju zanik myślenia w kategoriach ciągłości wspólnoty narodowej. Można szydzić z takich tradycyjnych pojęć, ale trudno znaleźć inne sensowne punkty odniesienia dla rozważania tego, co powinniśmy zrobić teraz, aby w perspektywie paru dziesięcioleci i dłuższej, często już poza granicą naszego własnego życia, Polska mogła być państwem silnym, bezpiecznym i dostatnim. Jeżeli tej perspektywy nie przyjmiemy, z pełnym przekonaniem, że jest ona równie ważna jak nasza obecna własna sytuacja i może wymagać od nas wyrzeczeń, myślenie o tym, jak rozwiązać długofalowe problemy będą domeną nielicznych ekspertów i publicystów, czytanych przez garstkę podzielających ich opinie i martwiących się przyszłością Polski pasjonatów, zaś o bieżącej polityce państwa będzie decydować – jak obecnie – partykularyzm, wyrażający się w dodatku w nader niskiej jakości działaniu.

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.