W think tankach amerykańskich istnieje różnica zdań co do strategii, jaką powinny przyjąć Stany Zjednoczone w celu utrzymania dominującej roli na świecie. Alternatywą są bardziej lub mniej udane multilateralne układanki, które nie zdają egzaminu przez swoją fasadowość i podskórne uwarunkowanie na realizację interesów dominujących graczy.
W obliczu zbliżającego się VI szczytu południowoazjatyckiego na Bali (17-19.11.2011) wicepremier Indonezji Budiono[1] stwierdził, że rolę silnika światowej gospodarki powinny przejąć od Zachodu kraje zrzeszone w ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo – wschodniej). Jest on przekonany, że Stany Zjednoczone i Europa nie mogą dalej pełnić tej roli. Jego zdaniem naturalnym kandydatem do niej są gospodarki ASEAN skupiające 43 procent potencjału ekonomicznego świata. Wypowiedź Budionego pokazuje, że stworzony przez Zachód ład, w obliczu narastających problemów ekonomicznych i tożsamościowych, jest coraz częściej kwestionowany.
Jednak jaką alternatywą byłby dla niego multilateralny porządek z większą rolą krajów azjatyckich. ASEAN w obecnym kształcie stawia na powiększanie zależności ekonomicznej? Różnice polityczne, które zogniskowały się ostatnio wokół sporu terytorialnego o Morze Południowo-Chińskie, są dowodem na iluzoryczność więzi w ramach stowarzyszenia. Ekonomiczny interes mógłby łączyć kraje organizacji w ramach określonych inicjatyw, ale nie będzie w stanie wymusić dalszej integracji na kształt europejski. Zdaniem Waltera Lohmana[2] z Heritage Foundation ASEAN nigdy nie podejmie decyzji sprzecznej z interesem Chin, co jest wynikiem strategii organizacji, która zakłada, że lepsza jest bezowocna rozmowa, niż brak dialogu w ogóle. Przyjmując taką interpretacje należałoby się spodziewać, że już teraz w ideę ASEAN jest wpisany idealizm wykluczający scenariusz win-win w relacjach pomiędzy jego członkami. Ostatecznie zwycięży interes Chin.
Chyba, że zaingerują Stany Zjednoczone, które ustami Hillary Clinton nieraz już artykułowały żądania anglosaskiej potęgi względem organizacji. USA nalegają na uwzględnianie interesów państw członkowskich będących jednocześnie ich sojusznikami, jak np. Filipiny czy Singapur. Wygląda na to, że wokół organizacji ścierają się interesy amerykańskie i chińskie dla których tłem są działania pozostałych państw ASEAN. Nie można w takim razie uznawać tej instytucji za potencjalnie zdolną do wykreowania przywództwa, także ekonomicznego. Jest tak, ponieważ nie można zdefiniować konkretnej racji stanu ASEAN. Są interesy poszczególnych państw, nie ma interesów organizacji.
Z tego samego powodu integracja europejska straciła tempo a nawet zaczęła się cofać. Gdy zniknął wspólny interes zabezpieczenia się przed Związkiem Radzieckim, powróciły partykularyzmy. Niejednorodna Europa kuleje dziś ekonomicznie i społecznie a kraje członkowskie Unii Europejskiej pokładają coraz większe nadzieje w działaniach pomijających mechanizmy europejskie. To nie jest dobry klimat dla multilateralnych instytucji. Dlatego też, żadna z nich (ani ASEAN, ani cudem zreformowana UE) nie zastąpią zachodniego porządku.
Jedyne namacalne obecnie mechanizmy to realna polityka oparta o relacje bilateralne. Świetnie odnajdują się w niej Stany Zjednoczone utrzymujące sieć sojuszy gwarantującą względny spokój na świecie. Dopóki trwa siła Pax Americana nie możemy spodziewać się wielkich zawirowań na arenie międzynarodowej. Problem w tym, że jego siła maleje. Problemy ekonomiczne i coraz większa niechęć amerykańskiego społeczeństwa do wspierania posunięć swojego rządu sprawiają, że Amerykanie coraz częściej pytają o sens utrzymywania ,,security clients” – państw sojuszniczych, które w dziedzinie obronności są chronicznie zależne od potęgi Stanów Zjednoczonych i, zdaniem ekspertów The National Interest[3] w przeciągu lat przekształciły się z czynników tworzących przewagę USA w brzemię ciągnące w dół ich gospodarkę.
Powstaje pytanie, czy koniec amerykańskiego przywództwa, o ile nastąpi, może doprowadzić do poprawy sytuacji na świecie? Czy jest możliwy multipolarny świat o którym marzą przywódcy grupy BRICS? A może istnieje szansa na wygenerowanie nowego przywództwa? Wobec obecnych informacji nie widzę alternatywnego scenariusza wobec utrzymania Pax Americana. Jednakże geopolityka ma to do siebie, że potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie a rozwój sytuacji może przybrać bieg niemożliwy do przewidzenia. Znajdujemy się w okresie przewartościowania w relacjach międzynarodowych – na pewno będzie o czym pisać.
[1] http://polish.ruvr.ru/2011/08/10/54477271.html
[2] http://www.heritage.org/Research/Reports/2011/08/ASEAN-South-China-Sea-Dispute-and-US-Policy-on-East-Asia
[3] http://nationalinterest.org/blog/the-skeptics/taiwan-other-security-clients-are-not-valuable-allies-5700