Wojciech Jakóbik, “Rewolucja nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Także dla Chin”

omp

25 czerwca 2012

Osoby nawołujące do rewolucji politycznej w Chinach to idealiści i fantaści. Starcie partii ze społeczeństwem musiałoby doprowadzić do ponownej konsolidacji obozu władzy i powrotu realiów Rewolucji Kulturalnej. To konserwatywne w duchu ostrzeżenie dla chińskiej, i po prawdzie, każdej opozycji.

W obliczu narastających problemów okresu końca dywidendy demograficznej Partia Komunistyczna nieporadnie wprowadza reformy, które mają zapobiec spowolnieniu wzrostu gospodarczego. Jednocześnie pilnuje, by nie wpłynęły one na zbytnie rozluźnienie społeczne zagrażające stabilności czerwonego Pekinu. Chińczycy coraz głośniej krytykują system Houku (segregacja w miastach w zależności od miejsca urodzenia) oraz nierynkowość SOE (state-owned enterprises – państwowe firmy działające na rynku kapitalistycznym jak np. Sinopec) [http://nationalinterest.org/commentary/china-isnt-headed-collapse-7046]. Jednocześnie trwa proces powolnego otwierania Chin na Zachód. W lukę otwartą przez plan Pokojowego Wzrostu Denga Xiaopinga wnika zachodnia mentalność. Oprócz kroczącego konsumpcjonizmu, który jest akurat zjawiskiem szkodliwym, w Państwie Środka wzrastają ambicje przeciętnych Chińczyków, którzy chcą równych szans na rynku pracy. Obecnie odpowiedzialność za realizację owych oczekiwań spada na Partię Komunistyczną, z czym ta nie radzi sobie. To szansa dla chińskiej opozycji. Społeczeństwo chińskie słusznie domaga się usunięcia nierówności w dostępie do korzyści wynikających z meldunku w wielkim mieście bądź nierówności szans w rywalizacji między poszczególnymi spółkami na chińskim rynku. Opozycja może zaproponować skuteczne rozwiązania będące inspiracją do przeprowadzenia chińskiej pierestrojki.

Odpowiedzią nie jest rewolucja, której domagają się niektórzy obserwatorzy Państwa Środka. Sytuacja w obozie władzy sprzyja zmianom. Problemy państwa dzielą komunistów na frakcje. Powstaje pęknięcie pomiędzy oficjelami z Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, a władzą cywilną. Oba ośrodki ze swej natury inaczej postrzegają interes Chin. Napięcie między nimi rośnie do tego stopnia, że przedstawiciele Armii oskarżyli ostatnio urzędników cywilnych o zdradę inspirowaną przez agentów CIA w ich kręgach. Znany komentator admirał Zhang Zhaozhong ocenił, że chińska władza jest zinfiltrowana przez niespełna milion szpiegów Centralnej Agencji Wywiadowczej którzy, ,,oszukują chińskie społeczeństwo zarażając je amerykańskimi ideami i lekturami” [http://www.washingtontimes.com/news/2012/jun/20/inside-china-pla-hawks-decry-sellout-by-leaders]. To pęknięcie będzie się powiększać wraz z narastaniem rozdźwięku między oczekiwaniami ekonomicznymi Chińczyków, a marzeniami o potędze militarnej snutymi przez chińskich generałów. Okno możliwości, o którym wspominają chińscy stratedzy, coraz bardziej się zawęża. Chodzi o kilka nadchodzących lat, w których Państwo Środka może jeszcze skonsumować owoce Pokojowego Wzrostu, by czym prędzej przekuć je w stabilne podwaliny zdrowej gospodarki, których obecnie brakuje. Elementem zapewnienia realizacji takiego scenariusza wydarzeń jest rozwój militarny blokujący wszelkie próby zatrzymania procesu. Skuteczna polityka aktywnej obrony pozwoli Pekinowi skupić się na reformie gospodarczej. Taką optykę przyjmują władykowie Zakazanego Miasta.

Należy spojrzeć prawdzie w oczy. Plan komunistów jest racjonalny. To prawda, że w Pekinie rezyduje krwawy reżim odpowiedzialny za cierpienia milionów Chińczyków, które nie skończyły się w 1979 roku jak chcieliby tego niektórzy hurra entuzjaści chińskiego modelu. Nie wolno o tym zapominać z pobudek moralnych. Nie można jednak kierować się nimi w polityce. Napędzana żądzą rewindykacji wizja rewolucji antykomunistycznej to ułuda. Skończyłaby się ona zaprzepaszczeniem szansy, jaką tworzy jeszcze wspomniane okno możliwości. Ponadto, powstanie przeciwko władzy na powrót skonsolidowałoby jej szeregi. Rewolucja mogłaby skończyć się nowym Tian’anmen i powrotem czasów Mao Zedonga. Mało prawdopodobne zwycięstwo nie wiązałoby się z natychmiastową stabilizacją. Opozycję czekałby nowy Długi Marsz ku przejęciu władzy.

Istnieje alternatywa. To wymuszenie reform i współpraca przy ich organizacji. Pozwoliłaby ona na rozgrywanie poszczególnych stronnictw w obozie władzy. Dopóki Chińczycy nie sięgną po żagwie, gra w szachy trwa. Rewolucja doprowadziłaby do wywrócenia stołu, na którym położono szachownicę – do chaosu grożącego rozerwaniem Państwa Środka. Moim zdaniem ono i tak jest nieuchronne, lecz powinno przybrać formę kontrolowanej i łagodnej przemiany, nie druzgocącej tego, co pozostało z Cywilizacji Chin. Warunkiem granicznym współpracy na linii władza-opozycja musi być zgoda na budowę zdrowej gospodarki i wolnego społeczeństwa obywatelskiego. Należy zaznaczyć, że gra z władzą może zniweczyć szansę na dekomunizację, jeśli w ogóle o czymś podobnym można będzie mówić w kontekście Chin. Da jednak podwaliny pod dalszą budowę silnego społeczeństwa chińskiego, być może pod opieką kilku chińskich organizmów państwowych.

Z tej perspektywy należy pozytywnie ocenić działalność państw zachodnich próbujących inkorporować Chiny w system międzynarodowy, przekonując je do kolejnych jego mechanizmów. Mogą one wpłynąć na dalsze cywilizowanie działalności komunistów (co ważne, nie rozumianych jako spadkobierców chińskiej tradycji, lecz jej pogrobowców). To maksimum interwencji akceptowanej przez chińskie społeczeństwo, wystarczającej jednak, by popchnąć Państwo Środka ku reformie.

Odpowiedź na niepokojący Zachód rozwój militarny Chin musi być stanowcza, ale nie histeryczna. Musi wykluczać realizację absurdalnych nieraz pomysłów chińskich wojskowych, ale nie wzmagać potęgowanego przez nich chińskiego nacjonalizmu, dla którego najlepszą pożywką jest poczucie zagrożenia. W przypadku Stanów Zjednoczonych spokojnej polityki militarnej gwarantującej dobre posunięcia względem Pekinu nie ułatwia wisząca nad budżetem sekwestracja. Jej realizacja grozi cięciami, które zwęziłyby drastycznie swobodę manewru, co nieuchronnie wpłynęłoby na skuteczność procesu decyzyjnego w Białym Domu. Dlatego też Amerykanie muszą rozporządzać mądrze narzędziami, w których posiadaniu są, a nie wyzbywać się ich. Wobec Pekinu najlepszym orężem będzie dla nich spokój wynikający z pewności własnej siły.

Świat musi przygotować się na przemianę Chin, ponieważ jej potrzebuje. Tak jak USA i Państwo Środka są związane stosunkiem największy konsument-największy producent, tak cała gospodarka światowa zależy od kondycji tej relacji. A zatem stabilna gospodarka Chin jest warunkiem bazowym dla przetrwania obecnego porządku w relacjach ekonomicznych, a co za tym idzie politycznych. Chin jako podmiotu stosunków międzynarodowych nie należy tępić, lecz powinno się oczekiwać od komunistów reform z pozycji współodpowiedzialności globalnej. Władze cywilne w Chinach zdają się zauważać wagę tego problemu. Rewolucja wykluczyłaby wszelki dialog z nimi prowadzony w celu implementacji potrzebnych zmian. Należy stworzyć im owo okno możliwości dla przeobrażenia Państwa Środka w kraj przedsiębiorczych i wolnych Chińczyków. Należy również modlić się, by żaden szaleniec nie zamknął go po żadnej ze stron, ponieważ, biorąc pod uwagę układanki geopolityczne, alternatywą jest tylko konflikt.

W Państwie Środka działają stare, niezmienne mechanizmy historii. Rewolucja zawsze niszczy – nigdy nie buduje. Nawet kontrrewolucja antykomunistyczna. Co innego w przypadku reformy, która może połączyć interesy władzy i opozycji, ostatecznie transformując całe otoczenie polityczne z pożytkiem dla społeczeństwa. Formułując tę receptę bazowałem na bogactwie doświadczeń polskiej myśli politycznej – na pismach Mirosława Dzielskiego i artykułach Stefana Kisielewskiego. Tych z kolei  można stawiać wśród spadkobierców galicyjskich Stańczyków, którzy być może inspirowali się myślą umiarkowanej szlachty czasów następujących po śmierci Zygmunta Augusta. która przegrała walkę o zachowanie jedności Rzeczpospolitej. Należy stwierdzić, że odpowiedzią konserwatysty na problem nigdy nie może być rewolucja. Potwierdziło się to w historii, m.in. polskiej. Potwierdzi się także, a może szczególnie, w przypadku Chin.

Tagi: ,

Komentarze są niedostępne.