David Cameron ma swoje partykularne interesy i nie stroni od populizmu, zasady i traktaty w UE powinny być ważne i poza szczególnymi wyjątkami obowiązujące wszystkich tak samo itd., niemniej jest coś kuriozalnego a nawet nieprzyzwoitego w tym, że na poczynania (czy na razie raczej ich zapowiedzi) Camerona wobec emigrantów psioczą politycy z krajów, które nie są w stanie zatrzymać swoich obywateli przyzwoitymi warunkami do życia u siebie, znajdowanymi przez nich – nawet na niskich szczeblach hierarchii zawodowej – właśnie w Anglii. I nie chodzi tu tylko o wysokość zarobków – bo wiadomo, że przez dwadzieścia parę lat trudno było się zrównać z tymi znad Tamizy.