Wojciech Jakóbik, “Bo do tanga trzeba dwojga. Pokłosie zwrotu do Azji”

omp

19 marca 2013

Podczas gdy po krótkiej erze rozluźnienia za kadencji Dmitrija Miedwiediewa, Władimir Putin zaczyna pokazywać w stosunkach zewnętrznych Rosji swoją starą twarz bezkompromisowego cara, dwa inne mocarstwa również mogą zmienić swoją politykę zagraniczną. Nowy prezydent Chin Xi Jinping uda się na swą pierwszą wizytę międzynarodową do Rosji. Spotka się tam z Władimirem Putinem  pod koniec marca. W centrum rozmów z Rosjanami z pewnością znajdzie się umowa gazowa, na którą liczy Moskwa, pragnąca otworzyć nowy rynek zbytu dla swojego surowca. Pozwoliłoby to jej na zmniejszenie zależności od eksportu do Europy, która w dobie liberalizacji sektora gazowego i łupkowej rewolucji ma coraz większe wymagania cenowe.

Jednak Chińczycy również nie zamierzają spuścić z tonu w sprawie ceny rosyjskiego gazu. Rozmowy trwają od bardzo dawna i przeciągają się właśnie z tego powodu. Z przecieków wynika, że Pekin domaga się oferty na poziomie 250 USD za 1000 m3. Z kolei Rosjanie nie chcą zejść poniżej ceny 300 USD. Wizyta chińskiego prezydenta może przełamać impas.

Być może pomocne będą tu zainteresowania Xi, który poznał język rosyjski i tamtejszą poezję jeszcze w czasach aktywnej działalności swojego ojca. Sojusz radziecko-chiński wydawał się wtedy niezachwiany. Stany Zjednoczone stosowały wówczas strategię powstrzymywania i stanowczej izolacji Państwa Środka, która wręcz wpychała Chińczyków w objęcia Rosjan. Dopiero później czerwoni giganci poróżnili się między sobą. Istnieje przypuszczenie, że moskiewska wycieczka Xi będzie miała symboliczne znaczenie podobne do wizyty ojca pokojowego wzrostu Deng Xiaopinga w Stanach Zjednoczonych w 1979 roku. Była ona symbolicznym początkiem odwilży w relacjach z USA doby duetu Richarda Nixona i Henry’ego Kissingera. Tym razem miałoby jednak nastąpić nowe otwarcie w relacjach z Moskwą. Xi odpowiada w ten sposób na amerykański zwrot do Azji.

Jednakże Amerykanie trzymają rękę na pulsie i zamierzają reagować. Po wyborze Xi Jinpinga na prezydenta Barack Obama wykonał do niego telefon gratulacyjny. politycy zgodzili się, że kontakty pomiędzy nimi powinny odbywać się często i regularnie. Pomimo faktu, że Xi wybrał na cel swej pierwszej podróży zagranicznej Moskwę, w kwietniu do Chin udadzą się w odwiedziny Sekretarz Skarbu Jack Lew i Sekretarz Stanu John Kerry. Ten pierwszy będzie chciał poruszyć sprawę sztucznie zaniżanej wartości juana, szkodzącej amerykańskiej gospodarce. Drugi upomni się o sojuszników USA niepokojonych przez Państwo Środka.

Pomimo to, w Waszyngtonie krążą plotki, że w polityce względem Państwa Środka mogą pojawić się zmiany. W Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA jest wakat. Kurt Campbell odszedł na emeryturę ze stanowiska doradcy ds. Azji Wschodniej. Najprawdopodobniej zastąpi go Danny Russel, optujący za użyciem soft power w relacjach z Chinami. Będzie to kluczowe stanowisko dla polityki Kerry’ego względem Azji. Na wzgórzu mówi się, że nowy Sekretarz Stanu przywiązuje większą uwagę do promocji walki z globalnym ociepleniem niż spraw bezpieczeństwa, dlatego azjatycki odcinek frontu zostawi pod opiekę właśnie specjalistom z Rady. Z tego powodu to nowy doradca ds. Azji Wschodniej zdecyduje, czy Amerykanie oprócz kija, pokażą Chińczykom także marchewkę.

W trójkącie Chiny-Rosja-Stany Zjednoczone po 1945 roku relacje zazwyczaj układały się według mało dżentelmeńskiego układu w którym przeciwko jednej potędze występowały dwie pozostałe. Najpierw Mao i Józef Stalin spiskowali przeciwko USA, potem Deng i Nixon przeciwko Breżniewowi. Czy nadszedł czas, by do tanga przeciwko Obamie ustawili się Putin i Xi?

Tagi: , , , , ,

Komentarze są niedostępne.