Rozmowa z dr Piotrem Bajdą z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego to kolejna na naszych stronach analiza obecnego kryzysu UE. Jej dwa główne wątki to stanowisko, jakie zajmują w nim państwa Grupy Wyszehradzkiej – i ocena działań Niemiec. Między tymi dwiema kwestiami związek jest oczywiście ścisły. Niemcy być może sądzili, że ściśle związana będzie też linia polityczna ich i państw wyszehradzkich, a przynajmniej, że nie wejdą one ze sobą w kolizję. Przeliczyli się, choć sytuacja jest wciąż dynamiczna, a zwłaszcza rząd RP premier Ewy Kopacz chwiejny w swym oporze wobec presji na przyjęcie kwot. Same Niemcy też wykonały już woltę w kwestii przyjmowania uchodźców – od radosnego otwarcia granic po wprowadzenie kontroli granicznych – zatem trudno przesądzić, czy w kolejnych odsłonach kryzysu Grupa Wyszehradzka i Berlin będą po dwóch stronach barykady. Jednym z kluczowych czynników, który wpłynie na wynik tej rozgrywki – bo trudno inaczej postrzegać całą sytuację – będzie wynik październikowych wyborów w Polsce i ewentualne utworzenie po nich rządu PiS. W sporze z Berlinem Budapeszt, Bratysława i Praga zyskałyby wtedy bardziej stanowczego sojusznika, choć oczywiście samo w sobie nie byłoby to decydujące dla ich własnej determinacji, by przeciwstawiać się polityce niemieckiej, gdyby wciąż ją oceniały jako sprzeczną ze swoimi interesami. O tym jednak wszystkim przekonamy się w nieodległej już przyszłości. Więcej »

16 września 2015 r. odbyła się druga debata w wyścigu po nominację prezydencką w Partii Republikańskiej. W Prezydenckiej Bibliotece Ronalda Reagana w Simi Valley Kalifornii zgromadziło się jedenastu kandydatów. Moderatorami dyskusji byli Jake Trapper i Dana Bash z CNN oraz Hugh Hewitt z Salem Radio. Miała ona na celu przedstawienie przede wszystkim różnic między poszczególnymi kandydatami i zweryfikowanie ich sondażowych pozycji.

Więcej »

Od kilku lat toczy się w Europie dyskusja o niemieckim przywództwie w Unii Europejskiej. Niektórzy jej uczestnicy wolą w tym kontekście używać mocniejszego słowa: dominacja. Pada też niekiedy jeszcze silniejsze określenie pozycji naszego sąsiada: hegemonia. Niezależnie od tego, który z tych stopni uznajemy za najlepiej oddający stan stosunków: Niemcy – reszta Unii, nie budzi wątpliwości, że kolejne kryzysy, przez które przechodzi ona od paru lat, są dobrą okazją, aby przyjrzeć się, jak w roli liderów, przywódców, czy hegemonów Niemcy się sprawdzają. Czy najsilniejsze gospodarczo i najludniejsze państwo UE w tych trudnych czasach z powodzeniem rozwiązuje wspólne problemy, czy raczej unika odpowiedzialności i nie chce korzystać ze swojej szczególnej pozycji, a może wręcz przyczynia się do tego, że sprawy zmierzają w złym kierunku? Ostatnie wydarzenia dają wiele argumentów tym, którzy wskazują na trzecią ze wskazanych opcji. Prof. Marek A. Cichocki jest jednym z nich, a swój punkt widzenia przedstawił w rozmowie z Mateuszem Ciołkowskim. Więcej »

Jeżeli obecny kryzys – poważny, ale przecież do opanowania przy rozsądnym działaniu – rozsadziłby UE, byłby to jej kompromitujący koniec. Przecież przez lata przedstawiano ją nam jako najwybitniejsze osiągnięcie Zachodu, opokę stabilności na tym niespokojnym świecie, dobrze naoliwioną maszynkę do załatwiania ważnych spraw szczęśliwców, którzy w niej mieszkają, bezprecedensową w dziejach gwarancję dobrobytu i bezpieczeństwa itd. A tu tak banalny miałby nastąpić jej kres? Bo nie potrafiła zapanować nad strumieniem imigrantów i uchodźców, którego pojawienie się nie powinno być przecież wielkim zaskoczeniem? Bo w sytuacji kryzysowej ujawniłaby się przez niektórych podejrzewana czy po prostu znana prawda, że duzi i możni w UE są w niej dlatego, że myślą, iż zawsze dzięki niej i w niej przeforsują swoje interesy kosztem mniejszych i uboższych? Gdy zaś okazuje się, że tak nie jest, że jednak ktoś może im się przeciwstawić, to przyzwyczajeni do prymatu i dominacji główni rozgrywający pokazują, co naprawdę myślą o współpracy, solidarności etc. – bardzo cenionych przez nich wartościach, ale tylko wtedy, jeśli są wypełniane treścią praktycznych posunięć podejmowanych pod ich dyktando? Więcej »

Walery Gostomski (1854-1915) to jeden z wielu zapomnianych polskich publicystów i myślicieli doby zaborów. Znany był przede wszystkim jako krytyk literacki i badacz literatury. Zajmował się w tej roli m.in. twórczością Mickiewicza, Sienkiewicza, Fredry, Goethego, Tołstoja czy Wyspiańskiego. Nie stronił od zagadnień politycznych i społecznych. Może najważniejszym jego dziełem w tym nurcie była broszura Ponad stronnictwami z 1907 roku. Polemizował w niej ostro z niektórymi założeniami programu Narodowej Demokracji i samym charakterem tego stronnictwa, ale nie była to krytyka z rodzaju tych, po których czas musi długo leczyć rany, albo wręcz zbliżenie stanowisk nie jest możliwe – Gostomski pod koniec życia związał się bowiem z endecją. We wspomnianej broszurze oberwało się zresztą także socjalistom i konserwatystom. Co było przyczyną, dla której Gostomski krytycznie oceniał wpływowe na początku XX wieku (tekst jest z 1907 r.) stronnictwa i ruchy ideowe, dobrze ilustruje poniższy fragment jego dzieła. Więcej »

Trzeba ograniczać niemiecką dominację, czyli sytuacja w Europie wraca z grubsza do normy. Takiej dziejowej (tak, tak, pamiętamy okresy, kiedy Niemcy byli rozbici na całą masę państewek, a dominowała np. Francja). W każdym razie w związku z kryzysem greckim (czyli UE) pojawiają się naprawdę liczne głosy (nawet w samych Niemczech), że Berlin przesadza z narzucaniem swego stanowiska reszcie UE i że coś z tym trzeba zrobić. Więcej »

Przyczyny greckiego kryzysu znane są co prawda z grubsza od dawna, ale dopiero jego eskalacja sprawiła, że stały się one przedmiotem gorącej dyskusji w Europie i Stanach Zjednoczonych, dotyczącej obecnie głównie tego, które są kluczowe i co z nimi można zrobić na przyszłość, nie tylko w przypadku Grecji (zwłaszcza przy założeniu, że najwięcej zawaliła sama konstrukcja strefy euro, czyli UE). Na stronie sporyokapitalizm.pl przedstawiamy streszczenie kolejnego artykułu na ten temat, autorstwa Scott Monje, redaktora naczelnego „Encyclopedia Americana”, który zamieścił go na stronie “Foreign Policy”. Podobnie jak w przypadku większości innych głosów zza Oceanu, i ten winą za obecny stan rzeczy obarcza generalne europejskie mechanizmy gospodarczo-polityczne, czyli UE. Więcej »

Mamy kryzys w Grecji, zatem rozmawiamy o Niemczech. Taki los państwa, które niezmiennie znajduje się w centrum uwagi. Trudno jednak by było inaczej – z taką rolą polityczną, z takim znaczeniem gospodarczym i z taką przeszłością. Na stronie usa-ue.pl przedstawiamy kolejny przegląd tego, co pisze się o kryzysie greckim – rolę Niemiec analizuje się znacznie częściej niż UE jako takiej, co już samo w sobie jest wymowne. Zdarzają się opinie broniące politykę Berlina, a przynajmniej wyrażające zrozumienie dla niej (Grecy sami prosili się o kłopoty, a Niemcy, wiadomo, mają zasady). Więcej jednak spada na Niemcy krytyki.

Więcej »

Edward Harrison w tekście dla „Foreign Policy” pisze w kontekście greckiej zawieruchy o brzydkiej stronie UE – jak suwerenność narodowa jest w niej ograniczana nie tylko na skutek dobrowolnej decyzji podejmowanej w chwili przystąpienia do tej organizacji i strefy euro, ale w drastycznym stopniu także wtedy, kiedy dany kraj pogrąża się w kryzysie gospodarczym i potrzebuje pomocy. To kolejny głos zwracający na to uwagę – padają one z różnych stron sceny politycznej i ideowej różnych krajów (najczęściej bodaj z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych). Więcej »

Przedstawiamy drugą część rozmowy z red. Markiem Magierowskim (Do Rzeczy). Jej tematem jest problem imigrantów – jeden z najpoważniejszych spośród tych, z którymi boryka się Unia Europejska – i jeden z tych, z którymi radzi sobie najgorzej, gdyż w nim jak w soczewce skupiają się jej podstawowe błędy i słabości.

Więcej »